Re: Wątek Lavendy
: 08 lis 2018, 10:12
Witam po długiej ciszy...
U mnie bez większych zmian, sprawa rozwodowa się ciągnie...niejednokrotnie mąż próbował różnymi sposobami nakłonić mnie do rozwodu za porozumieniem - "dogadajmy się i to zakonczmy"...najwyraźniej bardzo mu się spieszy...mnie nie...
Kowalska cały czas niby jest wytworem mojej wyobraźni, on do niczego się nie przyznaje, tak zapewne będzie aż sprawa się nie zakończy.
Niebawem czeka nas wizyta u psychologów sądowych - badanie w tym ośrodku orzekania...trochę się boję o córkę, jak przez to przejdzie, jest bardzo wrażliwa. Tęskni za ojcem i chciałaby mieć z nim częstszy kontakt, o rozwodzie wogle nie chce słyszeć...więc jeszcze może być tak że sąd oddali pozew ze względu na dobro dziecka...ale nie wiem dokładnie czy to wystarczy, zależy też wiadomo od sędzi.
Jeśli chodzi o mnie, żyję:) cieszę się tym co mam, pielęgnuje w sobie mój optymizm, ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki, ale był też ogromną nauką...o sobie, o miłości...o ludziach...o życiu, było wiele upadków, ale po których wstawalam silniejsza, paradoksalnie słabość stawała się moją siłą.
Żeby nie było tak słodko...nadal miewam słabsze chwile, na szczęście tylko chwile, głównie kiedy widzę jak przeżywają to dzieci...jak tęsknią za ojcem...ale najważniejsze że mają we mnie oparcie i radzimy sobie z tym wszystkim jakoś.
U mnie bez większych zmian, sprawa rozwodowa się ciągnie...niejednokrotnie mąż próbował różnymi sposobami nakłonić mnie do rozwodu za porozumieniem - "dogadajmy się i to zakonczmy"...najwyraźniej bardzo mu się spieszy...mnie nie...
Kowalska cały czas niby jest wytworem mojej wyobraźni, on do niczego się nie przyznaje, tak zapewne będzie aż sprawa się nie zakończy.
Niebawem czeka nas wizyta u psychologów sądowych - badanie w tym ośrodku orzekania...trochę się boję o córkę, jak przez to przejdzie, jest bardzo wrażliwa. Tęskni za ojcem i chciałaby mieć z nim częstszy kontakt, o rozwodzie wogle nie chce słyszeć...więc jeszcze może być tak że sąd oddali pozew ze względu na dobro dziecka...ale nie wiem dokładnie czy to wystarczy, zależy też wiadomo od sędzi.
Jeśli chodzi o mnie, żyję:) cieszę się tym co mam, pielęgnuje w sobie mój optymizm, ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki, ale był też ogromną nauką...o sobie, o miłości...o ludziach...o życiu, było wiele upadków, ale po których wstawalam silniejsza, paradoksalnie słabość stawała się moją siłą.
Żeby nie było tak słodko...nadal miewam słabsze chwile, na szczęście tylko chwile, głównie kiedy widzę jak przeżywają to dzieci...jak tęsknią za ojcem...ale najważniejsze że mają we mnie oparcie i radzimy sobie z tym wszystkim jakoś.