Nasze uczucie do zdradzającego......

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

BjD
Posty: 88
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:38
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: BjD »

Kochani - gubię się ....... wczoraj mój ojciec zrobił mi awanturę o to, że ja odzywam się, rozmawiam z moim mężem, który od ponad 2 lat mieszka u swojej "kowalskiej". W kilku słowach to ponad 2 lata temu mąż po tym jak wydało się, że mnie zdradza spakował się z dnia na dzień , bez możliwości naprawy, ratowania naszego małżeństwa i zamieszkał u kowalskiej........... To było straszne......... zostałam z córką tak nagle sama........... Maż nie chciał ratować, odbudowywać itd.
W każdym razie na dzień dzisiejszy mąż nadal jest w związku z kowalską, ja mieszkam z córką i moim tatą w naszym domu....... i mój tata nie może znieść faktu , że mąż przyjeżdża do córki itd. ..........a to, że ja z mężem rozmawiam to nie mieści mu się głowie, twierdzi że się poniżam itd......... nie ukrywam, że zabolało mnie to wczoraj.
Ja kocham mojego męża i pragnę uratowania naszego małżeństwa i nie czuję, że się poniżam rozmawiając z nim .........
Dużo się modlę i nie sprawia mi bólu neutralna rozmowa czy wypicie herbaty z mężem.............
Jak to jest u Was ??? Ja widuję męża średnio raz na tydzień czasem raz na dwa tygodnie ............
Wiadomo, że czasem czuję też złość czy smutek, że tak to wszystko jest ........ ale już sama nie wiem czy lepiej jest się odciąć całkowicie ???
jacek-sychar

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: jacek-sychar »

Cóż BjD chyba mi bliżej do Twojego taty. 8-)

Ja próbowałem ratować moje małżeństwo przez pól roku. Gdy dowiedziałem się, że żona wychodzi na noce do garsoniery, zerwałem z nią kontakt. Dzieci były na tyle duże, że nie musiałem już wiele z nią ustalać. Zresztą najmłodszy został ze mną więc żadnego problemu nie było. Już ponad 6 lat jej nie widziałem, ani nie rozmawiałem przez telefon. Zresztą jak rozmawiać, gdy zmieniła komórkę a zrezygnowała z telefonu stacjonarnego?
Też uważam, że dalszy kontakt z nią by mi uwłaczał. Podczas jednego z ostatnich spotkań powiedziałem, że dopóki spotyka se z tamtym człowiekiem, dla mnie nie istnieje. Kontakty z nią, moim zdaniem, byłyby akceptacja słuszności jej postępowania.

Ale każdy ma inną sytuację, dzieci w innym wieku.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: Unicorn2 »

Zgadzam się z Jackiem nie moźna akceptować kogoś kto niszczy rodzine.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: Nirwanna »

BjD, ale Ty piszesz w swoim poście o postawie, a nie o uczuciu ;-)
twierdzi że się poniżam itd.........
Dobrze jest się przyjrzeć słowom innych ludzi, czy w nich nie ma ziarna prawdy. Jednak kluczowe jest, co Ty sama czujesz i jaka jest Twoja najgłębsza intencja w takim, a nie innym postępowaniu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: Nirwanna »

Unicorn2 pisze: 14 wrz 2017, 10:21 Zgadzam się z Jackiem nie moźna akceptować kogoś kto niszczy rodzine.
Unicorn, po pierwsze Jacek niczego takiego nie napisał, ja tam tego nie widzę. Po drugie, owszem można akceptować kogoś, ale nie akceptować jego zachowania. Jest to trudne, ale możliwe. Jak inaczej wyobrażasz sobie naprawę małżeństwa?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: helenast »

BjD pisze: 14 wrz 2017, 9:18
.a to, że ja z mężem rozmawiam to nie mieści mu się głowie, twierdzi że się poniżam itd......... nie ukrywam, że zabolało mnie to wczoraj.
Uważam ,że nie ma nic złego, a tym bardziej poniżającego w rozmowie ze współmałżonkiem, który odszedł.
Rozmowa i wypicie herbaty nie świadczy o postawie akceptacji sytuacji oraz postępowania męża.

Nie mamy wpływu na działania drugiej osoby, ale mamy na swoje. W Twoim postępowaniu widzę miłość, miłosierdzie i wybaczenie.
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: helenast »

jacek-sychar pisze: 14 wrz 2017, 10:09 Cóż BjD chyba mi bliżej do Twojego taty. 8-)


Też uważam, że dalszy kontakt z nią by mi uwłaczał. Podczas jednego z ostatnich spotkań powiedziałem, że dopóki spotyka se z tamtym człowiekiem, dla mnie nie istnieje.


Rozumiem Jacku postawę konsekwencji , ale czy podejmując tak radykalne kroki pomyślałeś ,że może jesteś jedyną osobą , która może żonie pomóc w nawróceniu... osobą, która mimo wszystko trwa i w danym momencie chwyci ją za rękę by nie upadła jeszcze niżej , by pomóc jej nawrócić się , opamiętać się ?
BjD
Posty: 88
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:38
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: BjD »

No właśnie ja nie akceptuję tego co robi mój mąż, ale z drugiej strony nie umiem, nie jest to w moim charakterze mścić się, nie odzywać czy tym podobne........Jeżeli rozmawiamy to o córci, o pogodzie , o pracy .........
Niestety mój tata i również moja siostra całkowicie tego nie rozumieją...... ja wiem, że mój mąż strasznie ich zawiódł, mnie zresztą też..... ale pogłębiająca się ciągle moja relacja z Bogiem sprawiła, że jestem na takim etapie, że nie rani mnie ten kontakt z mężem, mimo, że mam pełną świadomość istnienia kowalskiej itd. Wcześniej katowałam się scenariuszami jak to mój mąż ma teraz dobrze, jacy oni szczęśliwi, jacy beztroscy itd. Teraz Bogu dzięki mi to odeszło........
Modlę się o łaskę nawrócenia dla mojego męża, bo wiem że bliska relacja z Bogiem może uzdrowić wszystko w nas :)
jacek-sychar

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: jacek-sychar »

helenast pisze: 14 wrz 2017, 10:52 Rozmowa i wypicie herbaty nie świadczy o postawie akceptacji sytuacji oraz postępowania męża.
Czyżby?
Rozmowa na pewno nie jest akceptacją. Chociaż wszystko zależy od przebiegu i tematu rozmowy.
Wypicie już herbaty jest jakimś sposobem akceptacji.
helenast pisze: 14 wrz 2017, 11:09 Rozumiem Jacku postawę konsekwencji , ale czy podejmując tak radykalne kroki pomyślałeś ,że może jesteś jedyną osobą , która może żonie pomóc w nawróceniu... osobą, która mimo wszystko trwa i w danym momencie chwyci ją za rękę by nie upadła jeszcze niżej , by pomóc jej nawrócić się , opamiętać się ?
W jaki sposób mogę pomóc obecnie mojej żonie? :shock:
Osoba zdradzająca i odchodząca jest jak alkoholik. Jej pomaganie może tylko przedłużyć możliwość picia (zdradzania). Alkoholik (zdradzający) powinien dojść do dna.
Pamiętacie przypowieść o synu marnotrawnym. Czy on zdecydował o powrocie do domu rodzinnego gdy jeszcze miał pieniądze, czy dopiero jak wylądował głodny w chlewie razem ze świniami.
Moja żona wie, że może do mnie przyjść, jak skończy siedzieć w "chlewie" (oczywiście moralnym).
Ja nie jestem ojcem syna marnotrawnego, który biega za swoim synem i nie próbuje prośbą lub groźbą przekonać go do powrotu.
Były tu już opisywane takie powroty, ale czy to były powroty prawdziwe. I na ile były trwałe?

A podawać rękę mogę dopiero komuś, kto taka rękę chce złapać.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: Pavel »

Ja zgadzam się z tym co napisały Panie, ze szczególnym podkreśleniem tego co pogrubiłem.
Nirwanna pisze: Dobrze jest się przyjrzeć słowom innych ludzi, czy w nich nie ma ziarna prawdy. Jednak kluczowe jest, co Ty sama czujesz i jaka jest Twoja najgłębsza intencja w takim, a nie innym postępowaniu.
Odrębną sprawą jest to co się dzieje między Tobą a twoim tatą.
Czym innym jest wyrażenie przez niego opinii, a czymś zupełnie innym narzucanie jej Tobie.
W mojej opinii to wyraźne przekraczanie Twoich granic i stąd zwracam uwagę, byś może rozważyła, czy nie warto takich granic ustanowić i pilnować.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: helenast »

jacek-sychar pisze: 14 wrz 2017, 12:23
Czyżby?
Rozmowa na pewno nie jest akceptacją. Chociaż wszystko zależy od przebiegu i tematu rozmowy.
Wypicie już herbaty jest jakimś sposobem akceptacji.
Każdy ma Jacku swój punkt widzenia na dany temat. Może to jest kwestia przepracowania kryzysu oraz czas. Tak głośno myślę.

Ja jednak uważam,że nic w tym złego. To jest wciąż jej mąż , ojciec ich dzieci.

Ja jestem zdecydowanie na TAK w jej postępowaniu.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: ozeasz »

Pavel pisze: 14 wrz 2017, 12:35 Ja zgadzam się z tym co napisały Panie, ze szczególnym podkreśleniem tego co pogrubiłem.
Nirwanna pisze: Dobrze jest się przyjrzeć słowom innych ludzi, czy w nich nie ma ziarna prawdy. Jednak kluczowe jest, co Ty sama czujesz i jaka jest Twoja najgłębsza intencja w takim, a nie innym postępowaniu.
Odrębną sprawą jest to co się dzieje między Tobą a twoim tatą.
Czym innym jest wyrażenie przez niego opinii, a czymś zupełnie innym narzucanie jej Tobie.
W mojej opinii to wyraźne przekraczanie Twoich granic i stąd zwracam uwagę, byś może rozważyła, czy nie warto takich granic ustanowić i pilnować.
Zgadzam się z Tobą Nirwanna , Pavel ,jednak może Jackowi chodzi o to jaki komunikat widzi/słyszy mąż ? A mąż może to odbierać inaczej niż intencja żony ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: helenast »

jacek-sychar pisze: 14 wrz 2017, 12:23
W jaki sposób mogę pomóc obecnie mojej żonie? :shock:
Osoba zdradzająca i odchodząca jest jak alkoholik. Jej pomaganie może tylko przedłużyć możliwość picia (zdradzania). Alkoholik (zdradzający) powinien dojść do dna.
Pamiętacie przypowieść o synu marnotrawnym. Czy on zdecydował o powrocie do domu rodzinnego gdy jeszcze miał pieniądze, czy dopiero jak wylądował głodny w chlewie razem ze świniami.
Moja żona wie, że może do mnie przyjść, jak skończy siedzieć w "chlewie" (oczywiście moralnym).
Ja nie jestem ojcem syna marnotrawnego, który biega za swoim synem i nie próbuje prośbą lub groźbą przekonać go do powrotu.
Były tu już opisywane takie powroty, ale czy to były powroty prawdziwe. I na ile były trwałe?

A podawać rękę mogę dopiero komuś, kto taka rękę chce złapać.
Absolutnie tego co napiszę nie odbieraj jako atak , ale czytając Twoje posty do innych jesteś spokojny, gdy piszesz o żonie , o Waszym kryzysie czuję wciąż złość, nieprzepracowanie pewnych sfer i jednak brak przebaczenia. Sąduję tak bo wspomniałeś gdzieś,że obawiasz się powrotu, bo nie jesteś pewny swoich zachowań, wypominania , powrotu do złego no i to stanowcze odizolowałeś się od niej.
Rozumiem Cię w pewien sposób , ale .... No właśnie jest jeszcze ,, ale,,. Myślisz ,że po słowach , które jej powiedziałeś ona kiedykolwiek zwróci się do Ciebie o pomoc ? Myślisz,że tak długie oddalenie się od żony , gdzie nawet nie masz z nią kontaktu ( brak nr tel) sprawi ,że będzie miała odwagę przyjść ?. I właśnie skoro nie masz tego kontaktu to skąd wiesz czy nie jest na dnie? Skąd wiesz czy nie potrzebuje Twojej ręki... Napisałeś Jacku ,że walczyłeś o małżeństwo pół roku - naprawdę uważasz,że do długo ,że to wystarczająco ? Może zbyt wcześnie odpuściłeś i ona to wyczuła. Ja wiem , to tylko moje gdybanie, ale myślę kategoriami kobiety.

Idąc dalszym tokiem Twojej wypowiedzi zapytam tak : Czy Chrystus wyciąga rękę i pomaga tylko tym co są na dnie, czy do ludzi w każdym stadium ich upadku, słabości ?
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: Pavel »

Zgadzam się z Tobą Nirwanna , Pavel ,jednak może Jackowi chodzi o to jaki komunikat widzi/słyszy mąż ? A mąż może to odbierać inaczej niż intencja żony ?
Cóż, moim zdaniem warto to zwerbalizować aby mieć pewność, że błądzący współmałżonek nie odbierze rozmowy czy herbaty jako akceptacji tego co robi.
Tyle, że niekoniecznie przed każdą rozmową/herbatą.
Warto jest moim zdaniem (zwłaszcza w sytuacji gdy nas to nie rani, a BjD pisze, że jej to nie rani) aby mieć kontakt, poprzez taki możemy swoją postawą wpływać na współmałżonka.
I tak jak mówił ostatnio ojciec Szustak, warto zostawić otwartą furtkę.
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2017, 13:32 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Dodałem cytat do którego się odnosiłem, dla porządku ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Nasze uczucie do zdradzającego......

Post autor: helenast »

Pavel pisze: 14 wrz 2017, 13:20
Warto jest moim zdaniem (zwłaszcza w sytuacji gdy nas to nie rani, a BjD pisze, że jej to nie rani) aby mieć kontakt, poprzez taki możemy swoją postawą wpływać na współmałżonka.
I tak jak mówił ostatnio ojciec Szustak, warto zostawić otwartą furtkę.
Wpływać , albo bardziej dawać świadectwo :-)
ODPOWIEDZ