Temat Umiłowana79

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Astro » 14 kwie 2021, 13:42

Załamana te badania są po to aby sprawdzić jaka jest więź dzieci z obojgiem rodziców , ale także czy nie ma przeciwwskazań do orzeczenia właśnie rozwodu. Te badania moga mieć też dość duży wpływ na określenie ilości i zakresu kontaktów z ojcem. W sumie jeśli do nich dochodzi to dobrze ,że odbędą się w formie indywidualnej jak rozumiem ,a nie w kołchozie zwanym OZSS.
Umiłowana79 możesz próbować w sądzie tak jak Załamana argumentować ,że kontakt dzieci z kowalska są nie wskazane i nie dobre dla ich rozwoju . Problemem za pewne też nie jest sam kontakt dzieci z mężem , ale jego forma .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 14 kwie 2021, 13:58

Chodzi o ocenę więzi, ustalenie szczegółów dotyczących terapii dla dobra dzieci.
Zabiera do siebie.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana » 14 kwie 2021, 16:15

Zabiera do siebie a tam jest kowalska? Czy spędzają tylko w trójkę czas,?

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 14 kwie 2021, 17:30

Sek w tym, że prawda jaka jest, nikt nie wie.
Ale jedno dziecko mówi jedno, a drugie co innego.
Problem w tym, że trwa proces a psychiatra wkracza że mąż ma, spędzać dużo czasu z dziećmi.
Byłoby wszystko ok, gdyby nie to że za pasem jest to spotkanie z bieglymi

Albo działa z wyrachowaniem, albo to jest efekt ograniczonego zaufania prawnika z racji i procesu i działań w kierunku poprawy relacji. Rozumiem intencje, ale jest obawa że to może wpływać na postawę dzieci, że rozwód jest ok, bo jest fajnie.
Co będzie po ewentualnym rozwodzie?
Zmiana o 180st?
I z następnymi terapiami będę walczyć?
Jak ja tłumaczyłam mężowi co nasza rodzina czeka po tym co robi, to było że bajki opowiadam, a teraz raptem psychiatra mu dyktuje z psychologiem co ma robić.
I też traf, że teraz akurat przed bieglymi się psychiatra obudziła, czemu wcześniej nie działała?
Zaznaczam że raczej komitywy się tu nie dopatruje, bo przecież, długi czas był problem, żeby mąż się skontaktował że specjalistami.

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 15 kwie 2021, 10:40

I jeszcze jedna sprawa,
jak dzieci pytają, to ja mówię im że chce naprawiać z tata relacje i jeśli tata weźmie odpowiedzialność za to co robi to będziemy naprawiać.
Inna sprawa że na ten czas kiedy postępuje tak jak postępuje nie mogę z nim blisko być bo zbyt bardzo mnie rani jego postawa.

I teraz
Jedni mówią ze niepotrzebnie daje dzieciom do zrozumienia że mama jest ta dobra bo chce ratować, a tata ten zły bo nie chce nic robić. Że nie potrzebnie daje dzieciom nadzieję skoro ojciec wyraźnie się odcina. I spędzam je w te rozbicie psychiczne.

A prawnik komentuje że jak ja taka postawę wyrażam że na ten moment nie możemy być razem to daje wyraźnie sygnał do rozwodu. Ale przecież chce separacji żeby opadły emocje. Co tu jest niespojne?

Zaraz fisia dostanę. 😭

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Bławatek » 15 kwie 2021, 11:16

Bo to wszystko jest bardzo skomplikowane, nie ma jednego schematu działania. Więc się ciągle miotamy co robić. Gdy mój mąż chciał wrócić pół roku temu, ale stawiał dużo warunków, które automatycznie znów by nas wpędziły w kolejny kryzys. Do tego miałam się zacząć zmieniać pod jego dyktando i ciągle dalej mówił, że mnie nie kocha. Więc postawiłam granice - "ja nie chcę cierpieć i dziecka krzywdzić więc jak będziesz gotowy być mężem i ojcem na stałe to zapraszam", a ponieważ nie poszło po myśli męża to się ze mną zaczął kłócić wmawiając mi rzeczy których nigdy nie robiłam, więc poprosiłam o wyjście bo nie chciałam dać się sprowokować do większej awantury. Mąż wtedy zamilkł, ale po jakimś czasie zaczął przychodzić do nas codziennie nawet w weekend, gdy zazwyczaj nie miał czasu dla dziecka, nawet mi te jego przychodzenia zaczęły przeszkadzać. Niestety mężowi szybko się znudziło i znów zaczął nas unikać. I tak często falami u nas bywa. I też boję się, że mąż będzie miał argumenty, że przecież próbował i chciał wrócić a ja go nie przyjęłam, a że on super umie manipulować i odwracać kota ogonem to ja się obawiam, że jestem na straconej pozycji i rozwód będzie szybko orzeczony.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: sajmon123 » 15 kwie 2021, 11:21

Umiłowana79 pisze:
15 kwie 2021, 10:40
I jeszcze jedna sprawa,
jak dzieci pytają, to ja mówię im że chce naprawiać z tata relacje i jeśli tata weźmie odpowiedzialność za to co robi to będziemy naprawiać.
Inna sprawa że na ten czas kiedy postępuje tak jak postępuje nie mogę z nim blisko być bo zbyt bardzo mnie rani jego postawa.
Ja mam dokładnie tak samo jak Ty i szczerze Ci powiem, że nie interesuje mnie co ktoś mówi. To są moje odczucia, moja decyzja i ja muszę się z tym zmierzyć i przyjąć ewentualne konsekwencje na klatę.

Chciałbym odbudować relację, ale nic na siłę.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana » 15 kwie 2021, 13:35

Szczerze to właśnie z tym mam problem. Nie wiem co mówić dziecku tzn. Ile prztyjmnie ile zrozumie. Moja córka jest na etapie, tata Cię kochał mama teraz tylko lubi😪i jest ta pani ktora z nim mieszka tzn.tata ma u niej pokoj ale jak go wczoraj pytałam to ona sobie wchodzi do niego nawet kiedy on ma gości. Czyli moje dziecko mysli że tata ma u niej pokój i osobność. 😑biorąc pod uwagę że moja córka wie o kowalskiej od jakiś 2 miesiecy nie chce jej wiecej narazie tłumaczyć. Ale też już nie wybielam meza np. Nie zadzwonil a mial a ona co on zapomnisl kiedys bym go broniła a teraz widocznie tak...trudno. ja musze kreować obraz matki, obraz ojca niech on kreuje a nie ja. Moje dziecko ma 7 lat i duzo widzi, np.mowi mama Ty byś 2 dni nie wytrzymała beze mnie a tata potrafi 4 nieraz 5. Umiłowana79 niestety u mnie nie doszło do bieglych bo ja troche sie poddałam jezeli chodzi o kowalska to poprostu przedstawiłam prawde ze corka absolutnie nie jest na to gotowy i sedzina przyznała racje...pozdrawiam

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 16 kwie 2021, 23:39

Nie ma więcej spostrzeżeń, opinii?
Potrzebuję Waszego oglądu na aktualna sytuację.
Napiszecie coś jeszcze?
Może jest coś czego nie dostrzegam.
Poratujcie obiektywnym spojrzeniem.

Lawendowa
Posty: 7650
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Lawendowa » 16 kwie 2021, 23:47

Umiłowana79, mam nadzieję, że to świadectwo da Ci poczucie, że dobry kierunek obrałaś:
viewtopic.php?f=14&t=4128
Można i warto, nawet jeśli to wygląda dla innych, łącznie z prawnikami, na niemożliwe i nierealne.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta » 17 kwie 2021, 8:51

Umiłowana79 pisze:
15 kwie 2021, 10:40
I jeszcze jedna sprawa,
jak dzieci pytają, to ja mówię im że chce naprawiać z tata relacje i jeśli tata weźmie odpowiedzialność za to co robi to będziemy naprawiać.
Inna sprawa że na ten czas kiedy postępuje tak jak postępuje nie mogę z nim blisko być bo zbyt bardzo mnie rani jego postawa.

I teraz
Jedni mówią ze niepotrzebnie daje dzieciom do zrozumienia że mama jest ta dobra bo chce ratować, a tata ten zły bo nie chce nic robić. Że nie potrzebnie daje dzieciom nadzieję skoro ojciec wyraźnie się odcina. I spędzam je w te rozbicie psychiczne.

A prawnik komentuje że jak ja taka postawę wyrażam że na ten moment nie możemy być razem to daje wyraźnie sygnał do rozwodu. Ale przecież chce separacji żeby opadły emocje. Co tu jest niespojne?

Zaraz fisia dostanę. 😭
Umiłowana,
Nie daj się zwariować.
Sięgnęłam do mojej korespondencji z mężem. Był taki czas, że mój mąż zatrudnił do korespondencji prawnika. Może pan prawnik jest tak zapracowany, że nie ma jeszcze rodziny i brakuje mu ciepła rodzinnego, bo podszywał się pod mojego męża :)

I w tej korespondencji z prawnikiem, który udawał mojego męża, dostałam zarzut, że działam na szkodę dziecka dając mu fałszywą nadzieję. Takie argumenty padają także czasem w sądach. Przemyślałam to głęboko zanim odpisałam - co ja tak naprawdę robię i jaki ma to wpływ na nasze dziecko. To efekt moich przemyśleń:

Wyjaśniłam Panu prawnikowi, że syn wie, że nie wyrażam zgody na rozwód, ponieważ kocham tatę i ponieważ jestem pewna, że gdy między małżonkami jest trudno, należy dążyć do pogodzenia się. Oraz dlatego, że nasza wiara nie przewiduje rozwodów, właśnie po to, by chronić wszystkich małżonków i wszystkie dzieci.
Mówię też synowi, że nie znamy przyszłości, więc nie wiemy jakie w przyszłości tata podejmie decyzje. I że będziemy go zawsze kochać, niezależnie od tego, czy będzie mieszkał i żył z nami, czy też będzie żył od nas osobno.

Napisałam też tak:
"Zamiast fałszywych nadziei daję dziecku przykład wierności małżeńskiej, oraz pozostawania w zgodzie ze swoją wiarą i przekonaniami. Daje to dziecku poczucie, że warto pozostawać w zgodzie ze sobą i swoich przekoń bronić i nie ulegać presji. Zapewnia mu to też stabilność i poczucie, że przynajmniej jedno z rodziców go nie opuści, nie wejdzie w kryzys."

Napisałam też, że zarzucanie mi w obecnej sytaucji, że to moja postawa źle wpływa na dziecko jest nie w porządku, gdyż to obecna postawa mojego męża obecnie źle wpływa na dziecko, gdyż daje on dziecku przykład niewierności małżeńskiej, nie dotrzymywania danego słowa.

NIe jest też tak, że niezgoda na rozwód z równoczesnym wnioskiem o separację jest niespójna. Należy tylko dobrze uzasadnić - najlepiej w piśmie procesowym, bo na sali wielu rzeczy się zwyczajnie nie zdąża powiedzieć, skąd takie żądanie.

W moim przypadku obecnie jest tak: nie zgadzam się na rozwód, bo kocham męża, nie chcę rozwodu, widzę szanse na pojednanie, nie ma między nami trwałego rozpadu więzi, jest kryzys w którym radzimy sobie całkiem dobrze, mimo trudności, i dlatego, że dla mnie małżeństwo jest ważną wartością i przekonanie to płynie także z mojej wiary, która jest dla mnie bardzo ważna. Nie oddzielam wiary od mojego życia - bo wiara jest osią życia. Oznacza to, że wyrażając zgodę na rozwód musiałabym zaprzeczyć sama sobie, temu w co wierzę i temu co czuję.

Natomiast wnoszę o separację, ponieważ obecna sytuacja naszej rodziny wymaga ochrony nas wszystkich, w związku z kryzysem w relacji małżeńskiej oraz osobistym kryzysem męża. Decyzją męża żyjemy obecnie w rozłączeniu. Separacja w naszej sytuacji odpowiada obecnemu stanowi małżeństwa i pomoże zapobiec pogłębianiu się trudnej sytuacji. Umożliwi pracę nad sobą każdego z nas, co sprzyja pojednaniu. Ja już pracuję w terapii, terapią objęte jest dziecko - i jest szansa, że mąż także z czasem terapię podejmie. Są więc konkretne działania, które mogą z czasem pomóc przełamać kryzys i jest szansa, że dojdą kolejne, które też w tym pomogą.

Te działania i terapie, także są argumentem za tym, by nie orzekać rozwodu - bo na ich efekty należy poczekać.

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 19 kwie 2021, 9:33

Młodsze dziecko próbowalo się od taty dowiedzieć czy będzie się żenił z koleżanką, jak się rozwiedzie.
Nic z nim o tym nie rozmawiam. Sam takie pytania wymyśla, jeszcze chciał to w tajemnicy przede mną zrobić, w sensie ja się wystraszyłam że chce zapytać o coś innego, pytałam o co chce sie taty zapytać, on że to jego prywatne sprawy. mówię że ok, ale są kwestie o których ja muszę wiedzieć. Powiedziałam mu że jak chce z rozmów z tata robić tajemnnice to ma odłożyć telefon.
Wtedy wypalił że chciał właśnie zapytać o to., czy tata się ożeni z koleżanką.
To jest straszne.
Tata stwierdził że nie, ale ja nie wierzę w jego zapewnienia. Bo jeśli nie ta to będzie inna.
Złamie dzieciom serce po raz kolejny 😞
Jestem bez sił.

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana » 19 kwie 2021, 9:45

Umiłowana79 doskonale Cię rozumiem. Co oni robią z nami już pomijając nas żony, ale z dziećmi. To kowalska, chyba, jednak jest skoro dziecko już mówi. Wiem że to trudne kiedy masz te badania w tym miesiącu pomodlę się za Ciebie.

Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 » 19 kwie 2021, 13:10

Biegłych mam niedługo.
Bóg zapłać za każda modlitwę w naszej sprawie.

Inna sprawa-jak mam przyjmować informacje że po co kiedy separacja, że i tak za chwilę wystąpi o rozwód znowu, że niepotrzebne koszty.
To też stawia moje działanie pod znakiem zapytania. Jaki to wszystko ma sens, jak za chwilę będzie wszystko od nowa.
Czuje się jak bym była desperatką 😞 skoro on i tak będzie chciał odejść formalnie za wszelką cenę.

Lawendowa-dzieki za świadectwo, daje nadzieję, szukam w Nim tego spokoju, choć bywa naprawdę ciężko.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta » 19 kwie 2021, 15:51

Nie jest tak łatwo po oddaleniu powództwa o rozwód i orzeczeniu sepracji uzyskać rozwód. Więc wcale nie jest tak, że takie orzeczenie jest tymczasowe i za chwilę może zostać zmienione.

Także miałam takie momenty wątpliwości. Różnych. Rozkładałam je logicznie, i pękały jak bańki mydlane. Pisałam o nich też tu na forum, dostając wsparcie. To było jak walka duchowa - jak kuszenie za kuszeniem. Coraz to nowsze argumnety się we mnie pojawiały, mające mnie nakłonić do zgody na rozwód, do poddania się. Doświadczyłam pełnej palety, od logicznych argumentów, po zastraszanie, ale i obietnice - jaką to zgodę mogę z mężem mieć, jak się na rozwód zgodzę. Byłam tym bardzo zmęczona. Ale przeszło.

Całą sobą zaświadczam: walka o małżeństwo ma sens. Nie walczymy o orzeczenie sądu, ale świadczymy o prawdzie naszego serca i prawdzie o sakramencie małżeństwa. A także zaświadczamy o naszej wierze. To wystarcza. Bóg jest wtedy z nami, bo my przy Nim jesteśmy. Całą resztą wcale nie musimy się przejmować.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 21 gości