Temat Umiłowana79

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana »

Umiłowana79 co u Ciebie odbyły się te badania? Pozdrawiam
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

witajcie.
zbieram sie od tygodnia zeby tu napisac.
nie jest dobrze.
na spotkaniu z bieglymi mialam bardzo duca presje na sobie ze jestem osoba ktora spowodowala chorobe dziecka bo przeciagam rozwód swoja niezgoda. ze maz jest dorosly i ze ma prawo zyc po swojemu a on ewidentnie chce sie ode mnie odciac fizycznie. ze dziecko ucze biernosci mowiac ze wszystko w rekach Boga. ze mowiac tata poszedl a ja chce ratowac rodzine obwiniam ojca (moj komentarz na potrzebuy tego wpisu-no przeciez niczemu on winien nie jest, tylko ja), pedagog opowiadal mi ze dziecko nie chce byc ani w mojej piaskownicy, ani w meza, ze chce miec piaskownice swoja. zapytalam o to corke-powiedziala ze ona nic takiego nie mowila tylko ten pan tak mowil.
powiedziala ze pan jej wrozyl i wywrozyl prawde. pytam: jaka prawde, odpowiedz:ze jestem nieszczesliwa bo rodzice sie poklocili.
i mowie do niej ze dlatego powinnismy sie rozwiesc, a corka mi na to ze nieeee. mowie do niej- ze ten pan powiedzial ze tak bedie dla was lepiej. a ona-nieeee.
psycholog kobietai pedagog mezczyzna byli bieglymi.
czulam sie zlinczowana, wyszlam z przeswiadczeniem ze stoje mezowi na drodze do szczescia zwlaszcza ze sama mowilam im o tym ze jest w nowej relacji.
jak mowilam ze szanuje wolnosc meza i dlatego wystepuje o separacje to dalej byl nacisk i argument ze nasz zwiazek jest jak wisielec-mozna go ratowac tylko przez odciecie czyli przez rozwod. dalsze wiszeniew tym zwiazku to poglebianie agonii.
nie mam slow. po kilku miesiach terpaii dziecka z anoreksja slysze od psycholog dziecka ze dziecko ma ze mna gleboka wiez, pytam czy to dobra wiez, czy zla, psycholog ze dobra. ze dziecko uwaza mnie za kogos waznego. a biegli w ciagu jednej rozmowy stwierdzili ze jestem przyczyna choroby dziecka. czyzby?
nie wierze w ani jedno slowo tych pseudospecjalistow. nie wiem czy chcieli mnie sprowokowac?
dopoki mogla, dyskutowalam, potem juz tylko sluchalam. na moja uwage ze obawiam sie ze maz po rozwodzie odetnie sie od dzieci tak jak bylo po zlozeniu pozwu, a zmienilo sie na skutek jednej uwagi sedziego, dostalam informacje od psycholog ze moja uwaga jest nie na miejscu :)))))
mowie Wam, jedna wielka speluna moralna Ci pseudobiegli-nie wiem w czym są biegli, chyba w niszczeniu własciwych pożadanycj postaw życiowych. ale tak-maz ma prawo robic co chce, ja mam obowiazek byc jego podnozkiem. nie stawialam sie, bo nie chcialam byc odebrana za furiatke, a na pewno by to wykorzystali przeciwko mnie jako uzasadnienie ze maz ma prawo trzymac sie z dala ode mnie.
dojrzewam do zmiany swojego nastawienia. nie wiem czy nie zgodze sie na ten przeklęty rozwod, moze chociaz zachowam dach nad glową choci to nie jest pewne. maz wydaje sie byc pod wielkim wplywem nowej kobiety. obawiam sie czy ona nim nie manipuluje. zabawne jest to ze nie potrafila zawalczyc i utrzymac swojej rodziny, ale wspiera mojego meza. malo tego-maz zapytany przez corke wyznal ze ta kobieta ma problemy w swoim zwiazku z mezczyzna(nie wiem czy to maz czy partner) bo jest nierobem. bo jak ona chce cos zrobic to ja zostawia i wychodzi na sport. a corka do niego-czy ty wiesz ze sam tak robiles mamie? a on-ja juz to sobie wszystkoe przemyslalem. a corka, to moze wrocisz do domu. a on na to-to niemozliwe.
chyba nie ma co sie tu juz pchac. czuje ze stosuje wobec niego przemoc duchowa zmuszajac go do czegos czego nie chce.
i czas najwyzszy odpuscic. wiem że Bog widzi ze naprawdę chciałam to ratować. ale mam juz dosc, mam dosc patologii ktora serwuje moj maz dzieciom. niech robi to juz sam na wlasna reke. chce sie od tego odciac. mam go doslownie dosc.
wstyd mi.
syna juz nie zdazyli przesluchac. zreszta syn nie chcial tam z nikim gadac.
boli mnie wszystko jak o nim mysle.
nie potrafie zobaczyc juz w nim dobrego czlowieka.
przperaszam, ale ja juz nie widze na nic dobrego szans miedzy nami :(
zazdroszcze wam niezlomnosci.
zazdroszcze ze potrafiliscie odpuscic dotychczasowy dach nad glowa zeby dalej stac przy swoim.
mnie to łamie.
dzieci nie zasluzyly na to by przez ojca stracic dom, emocjonalny z ojcem stracily, jeszcze maja stracic fizyczny?
jestem w dołku.
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

i jeszcze jedno
z mezem ograniczam kontakty do minimum.
nie moge go zniesc przez to wszystko.
nie moge na niego patrzec.
nie chce go w domu.
nie chce z nim miec nic wspolnego- w bliskim kontakcie. ciezko mu ze na cokolwiek ustalac, wszystko robi z dziecmi bez mojego udzialu, a jak stawiam ostro sprawe ze nie zgadzam sie na cos to zarzuca mi ze go karzę i ogdywam sie na dzieciach. zadne argumenty ze musimy mimo wszystko trzymac jeden front i ustalac sprawy miedzy soba do niego nie docieraja. traktuje mnie jak powietrze, jak on musi mnie nienawidziec.
jest mi dobrze bez niego, choc nie wiem jak dam rade finansowo na dluzsza mete. wiem że trzeba to zawierzyc Bogu, ze teraz nie moge na nic narzekac, ale tak po ludzku strach czasem mnie paralizuje...
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: marylka »

Ja tego nie rozumiem
Po co te tłumaczenia?
Mąż ma prawo wystąpić o rozwód a ty masz prawo na to się nie zgadzać
I tyle w temacie
Po to są sądy żeby zdecydowały niestety czasem wbrew tobie
Ale to już nie po twojej stronie wina jeśli rozwód jednak zostanie orzeknięty

Ty nie jesteś dzieckiem żeby cię przekonywać.
Masz swoją rację i chcesz jej być wierna.

Niepokojące jest mieszanie w to dziecka
Czy to rozwód czy separacja i tak ojciec z dzieckiem nie mieszka i to wystarczający ból z czym się dziecko musi zmierzyć

A pytanie córki czy chce rozwodu czy nie jest dodatkowym i niepotrzebnym balastem i cierpieniem dla niej
Po co?
To sprawa dorosłych
I tutaj trzeba dziecko chronić przed dodatkowym stresem
Warto też dziecko wzmocnić że z tatą czy bez poradzicie sobie i będzie bezpieczne
A tata jak będzie chciał to do was kiedyś dołączy - żeby córka wiedziała że ty chcesz żeby rodzina była cała.

A postawa ojca?
Jego decyzję i jego konsekwencje

Domyślam się ile bólu jest w tobie
Jak na ironię dzieci oczekują że na tobie się wesprą
Trudne to

Ale już tyle razy widziałam jak porzuceni małżonkowie znajdują w sobie siłę i pokłady energii i żyją i potrafią znaleźć szczęście nawet bez współmałżonka
Ty też dasz radę - tyle już przezzłaś
To ostatnia prosta
Zmieniasz priorytety i chociaż bolą - to dobrze
Czas zadbać o siebie i dzieci
A mąż niech pije piwo które nawarzył
Nie wiesz co będzie za miesiąc rok
Żyj dziewczyno dniem dzisiejszym!
Bo on już się nie powtórzy

Ja wzmacniałam się konferencjami ks Pawlukiewicza o. Szustaka ks. Dziewieckiego i wielu innych wspaniałych przewodników.
Po tym wszystkim ja zrozumiałam że nie warto marnować cierpienia - można je ofiarować za siebie dzieci swoje błędy czy innych

I jeszcze jedno.... po burzy przychodzi słońce:)
Czytasz Biblię?
Uch.... Ile tam jest cytatów że to sam Pan stanie po mojej stronie i On sam będzie za mnie walczył!
Mi to przynosiło ukojenie radość i poczucie bezpieczeństwa.
Wierzysz Bogu?

Pozdrawiam
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana, trafiłaś na osoby prorozwodowe, nie rozumiejące twojej postawy. Bywa. Współczuję ci, bo to trudne doświadczenie.

Czy możesz wyjaśnić, czemu zgoda na rozwód ma zapewnić tobie i dzieciom dach nad głową, a brak tej zgody na spowodować ryzyko jego utraty? To wątek który się przewija w twoich wypowiedziach. Sama jestem w trakcie rozwodu, uważnie studiuję przepisy, ale takiego związku nie ma. Może ktoś tobą manipuluje i taką alternatywę ci przedstawia.

Wiem, że czasem ma się dość. Ale rozwód wcale nie przynosi pożądanej ulgi. I nie jest rozwiązaniem problemów. Choć może się tak wydawać. To nie jest tak, że rozwód i potem już wszystko idzie z górki. Mąż nie znika, problemy dzieci nie znikają. Opinię biegłych da się podważyć jeśli będzie przedstawiać twoje postępowanie w zgodzie z wiarą jako wariackie czy złośliwe.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana »

Witam Umiłowana79 przykro mi z powodu tego co przeszła. Ale niestety osoby-biegli których miałaś nie są odosobnieniem. Ogólnie jest taka tendecja zarówno bieglych jak i sędziów niestety. Ruto bardzo podziwiam twoja postawę ale uwierz mi miałaś sprzyjające warunki, jakkolwiek to brzmi całokształt tak się Ci ułożył. Ja trafiłam podobnie jak Umiłowana79 na zupełnie inną postawę mimo iż czułam przychylność sędziny moja nie zgoda za dużo nie dała. Trzymaj sie Umiłowana79 pamietaj że biegli to też ludzie i popełniają błędy...
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

co do mieszkania-tylko ja mam naprawde ten problem?
wszystcy ktorzy sa porzuceni maja wlasne mieszkania?
mam mieszkanie wspolnie z mezem, jesli dojdzie do rozwodu a maz bedzie sie upieral co do splaty swojej czesci mieszkania to nie bedzie mnie stac, a kupienie nowego mniejszego zeby choc minimalnie zapewnic dzieciom odrobine prywatnosci i tak bedzie wiazalo sie z dobraniem kredytu na ktory tez mnie nie stac. i tak na tym mieszkaniu ktore teraz mamy jest kredyt ktory aktualnie splacam sama. co do mieszkania taka koniunktura aktualnie i nic na to nie poradze, mniejsze mieszkania sa teraz drozsze niz nasze ktore kupowalismy kilka lat temu. koszmar. nie oplaca mi sie sprzedawac mieszkania, bo wyladuje w klitce a nie na to zasluzyly dzieci, by przez decyzje ojca i jego podejscie do zycia wyladowac nie wiem gdzie...
po rozwodzie mezowi przysluguje polowa mieszkania, nawet wartosc nie jest liczona na ilosc czlonkow rodziny-tak mi przekazal prawnik.
maz cos przebakiwal ze chcialby sie dogadac w sprawie mieszkania i calej reszty gdybym zgodzila sie na rozwod. ktos moze mnie za to oceniach, ale to na mnie spoczywa odpowiedzialnosc za dzieci. juz slyszalam taki zwrot czy chce przehandlowac mieszkanie za malzenstwo, nie - nie chce, ale on do mnie na dzis nie wroci, a ja nawet tego nie chce, siegnal juz dna mojej godnosci tym co robi. najlepiej odizolowalabym od niego dzieci, bo tym co robi oswaja je z tym ze mozna zostawic rodzine i hulac dalej...dzieci patrza na to wszystko, same mu juz mowia ze nie chca zeby tak postepowal, a on dalej swoje.
naprawde wiara jest dla mnie wazna, ale stres ze bede musiala szukac dziupli zebysmy tylko mieli dach nad glowa bo moj maz ma za nic kwestie moralne mnie wykancza. co dzieci powiedza na okolo? tata robi co chce, a my wyladowalismy tutaj, bo mam nie chce dac tacie odejsc?
wy tak macie? godzicie sie na to zeby stracic dach nad glowa, te gniazdo ktore z dziecmi samemu sie tworzy, gdzie czuja sie dobrze, sa zadowolone, mimo ze tata robi co chce?
mozliwe ze dajac mezowi rozwod spuscilby z tonu z mieszkaniem, wiem ze to brzmi jak handel, ale teraz tylko to mi juz pozostalo.
dosc ogladania sie na łaskę czy nie łaskę od męża, chce już stanąc na obu nogach ale swoich.
mieszkanie jest dopieszczone w moich oczach na tyle na ile bylam w stanie sama to robic. to spelnienie moich marzen. juz nie naszych, ale moich. nie sa dla mnie istotne marzenia mojego meza.
juz nie.
istotne sa marzenia moje, dzieci i nasz spokoj.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Astro »

Prawda jest taka ,że teraz myslisz za siebie i za dzieci. Myślisz o ich przyszłości i bezpieczenstwie . Na męża nie masz co liczyć. Nikt nie powinien cię oceniać , nikt nie jest w twojej sytuacji. Sama też będziesz musiała podjąć tą decyzję
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Nirwanna »

...oraz zmierzyć się z konsekwencjami tej decyzji. Jakakolwiek by nie była.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Umiłowana79
Posty: 95
Rejestracja: 27 wrz 2020, 7:49
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Umiłowana79 »

dzieki za wszelkie wypowiedzi.
Nirwanno, może źle to odebrałam, ale Twoja dopowiedź do wpisu Astro zabrzmiała jak pogrożenie palcem...
póki co cały czas ponoszę konsekwencje nieswoich decyzji.
Może czas najwyższy odciąc się od źródła cierpienia, bo na ten moment nie rokuje.
nie wiem czy wogóle kocham jeszcze mojego męża po tym wszystkim... nachodzi mnie taka refleksja, ze moze dlatego tyle na niego krzyczałam jak robil to co robil, bo podswiadomie juz go nie chcialam, sama nie wiem.
nie wiem skad taki rozjazd we mnie bo rozum mowil: rodzina wazna - walcz, a z drugiej strony-przeciez z tym czlowiekiem juz nic nie zbudujesz-doszlas do sciany. i choc serce chcialo za wszelka cene przełknac tą straszna pigułkę odrzucenia męża, to rozum mną cały czas rzucał - to nie ma szans...
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Avys »

P.s. Jeśli już podejmować taką decyzję to należałby najpierw zrobić podział majątku a potem rozwód. Rozwód i podział majątku to na ogół są zupełnie osobne sprawy, chyba rzadko dokonuje się podziału majątku na sprawie rozwodowej- małżonkowie muszą być 100% zgodni.
Wydaje się, że jak zgodzisz się na rozwód to potem wszystko pobiegnie torem takim jaki „jest” Twój Mąż. Mając rozwód może bardzo szybko zracjonalizować sobie zmianę decyzji co do WSZYSTKICH ustaleń sprzed rozwodu. Skoro tak łatwo jest mu zdeaktualizować swoją własną uroczystą przysięgę małżeńską wypowiedzianą przy świadkach to o ileż łatwiej będzie zmienić zwykłe ustalenia słowne.
Nie ufałabym absolutnie żadnym obietnicom. One się najczęściej zmieniają jak już nie są potrzebne.
Patrząc nie tylko na „moralność” decyzji o rozwodzie to w wielu przypadkach tak po ludzku to się jednak może nie opłacać. I tak jak tutaj wiele osób pisze - rozwód najczęściej nie rozwiązuje „kłopotów”.

To jest zrozumiałe, że musisz zadbać o swój i dzieci byt. Pomodlę się abyś podjęła najlepszą możliwą decyzję, bo absolutnie nie umiem nic Ci doradzić. Dobra decyzja często niesie ze sobą pokój w sercu.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana, tak dla uporządkowania sprawy mieszkania. Jeśli mieszkanie zabezpiecza potrzeby rodziny i szczególnie, gdy małżonek z dziećmi nie ma gdzie się podziać, to sąd nie orzeka na wniosek o sprzedaży, ale o sposobie korzystania ze wspólnego mieszkania. Nie chodzi o to, że cię na cokolwiek namawiam, czy cię oceniam. Po prostu warto wiedzieć, jakie są możliwości.
Separacja daje te same efekty co rozwód i przy separacji także ustaje wspólność majątkowa, co umożliwia podział majątku. Oddalenie pozwu o rozwód z kolei uniemożliwia podział majątku, za wyjątkiem sytuacji, gdy małżonkowie dobrowolnie podejmą decyzję o rozdzielności i ewentualnym podziale.

Sprawy majątkowe są ważne, więc słusznie je rozważasz i słusznie myślisz o tym jak zabezpieczyć siebie i dzieci. Wiem, że mężowie obiecują różne rzeczy oczekując w zamian zgody na rozwód. Mój mąż także składał różne deklaracje. Nie wiem czy zamierzał ich dotrzymać. Natomiast wiem, od innych osób, że gdy już do rozwodu doszło, nagle okazywało się, że ustalenia przestały obowiązywać. Małżonkowie w kryzysie, którzy prą za wszelką cenę do rozwodu i nie wahają się szantażować na zmianę z przekupstwami, często także nie wahają się potem zmieniać zdania co do tych ustaleń. Porozmawiaj z prawnikiem jak zabezpieczyć się tak, by ustalenia zaczęły obowiązywać od razu i były trwałe. Potrzebny jest akt notarialny, jeśli chodzi o nieruchomości.

Natomiast niezależnie od tego co mówi mąż nie stracisz z dziećmi dachu nad głową. Nawet gdy połowa mieszkania będzie przypadać mężowi, nadal masz prawo zamieszkiwać w mieszkaniu z dziećmi, ale trzeba pamiętać, by wnieść do sądu o uregulowanie tej kwestii. Skonsultuj się z prawnikiem, który ci pomoże w sprawach majątkowych i mieszkaniowych. To ważne.

Gdy jesteśmy wierni Bogu, Bóg nie zostawia nas samych.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Załamana pisze: 05 cze 2021, 22:04 Witam Umiłowana79 przykro mi z powodu tego co przeszła. Ale niestety osoby-biegli których miałaś nie są odosobnieniem. Ogólnie jest taka tendecja zarówno bieglych jak i sędziów niestety. Ruto bardzo podziwiam twoja postawę ale uwierz mi miałaś sprzyjające warunki, jakkolwiek to brzmi całokształt tak się Ci ułożył. Ja trafiłam podobnie jak Umiłowana79 na zupełnie inną postawę mimo iż czułam przychylność sędziny moja nie zgoda za dużo nie dała. Trzymaj sie Umiłowana79 pamietaj że biegli to też ludzie i popełniają błędy...
W moim przypadku sprawa sądowa się jeszcze nie skończyła. Sędzia nie jest mi przychylna, wręcz przeciwnie, naciskała na mnie, bym zgodziła się na rozwód. Nie rozpatruje moich wniosków dowodowych, one sobie leżą zupełnie zignorowane. Tym jak zabezpieczyła kontakty narobiła mi i małemu dużo problemów.
Po prostu konsekwentnie nie zgadzam się na rozwód i tyle. Choć jest to sporo stresu i napięcia, ale da się to przejść.

We wrześniu czeka nas badanie w OZSS. Po doświadczeniach innych osób nie mam zbyt wielu złudzeń i nadziei. Zawierzam Bogu już teraz i badanie i następny termin i całą sprawę. Ja sama nic tu nie zdziałam i nie znajdę zbyt wielu sił w sobie, by oprzeć się naciskom, pokusom.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Ruta »

Umiłowana79 pisze: 06 cze 2021, 14:29 dzieki za wszelkie wypowiedzi.
Nirwanno, może źle to odebrałam, ale Twoja dopowiedź do wpisu Astro zabrzmiała jak pogrożenie palcem...
póki co cały czas ponoszę konsekwencje nieswoich decyzji.
Może czas najwyższy odciąc się od źródła cierpienia, bo na ten moment nie rokuje.
nie wiem czy wogóle kocham jeszcze mojego męża po tym wszystkim... nachodzi mnie taka refleksja, ze moze dlatego tyle na niego krzyczałam jak robil to co robil, bo podswiadomie juz go nie chcialam, sama nie wiem.
nie wiem skad taki rozjazd we mnie bo rozum mowil: rodzina wazna - walcz, a z drugiej strony-przeciez z tym czlowiekiem juz nic nie zbudujesz-doszlas do sciany. i choc serce chcialo za wszelka cene przełknac tą straszna pigułkę odrzucenia męża, to rozum mną cały czas rzucał - to nie ma szans...
Umiłowana, gdy tak cię czytam, odnoszę wrażenie, że jesteś już bardzo zmęczona całą tą szarpaniną. Że chciałabyś żeby już wszystko się uspokoiło. Rozumiem to, także miałam takie momenty i był czas, że sama zastanawiałam się, czy nie wyrazić zgody na rozwód, by już wszystko minęło. Po namyśle uznałam jednak że w moim myśleniu jest błąd, bo rozwód nie gwarantuje spokoju.

Rozumiem też emocje. Trudno mieć dobre emocje do osoby która rani słowami, odrzuca i szantażuje. Ale emocje są zmienne.

Dla mnie każdy moment gdy czułam się bezsilna i sądziłam, że po ludzku to już nie ma co zbierac, okazywał się trudny, ale koniec końców twórczy. Bo tam gdzie ja jestem w niemocy, tam Bóg nadal może wszystko. Mogę przestać plątać się Panu Bogu pod nogami i powiedzieć, teraz Ty działaj, a do czasu, aż podziałasz, opiekuj się mną. I tak robię. I dostaję opiekę.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Temat Umiłowana79

Post autor: Załamana »

Umiłowana79 podpinam się pod wypowiedź Astro każda sytuacja jest inna i każdy jest inny postępuj zgodnie z sobą....pozdrawiam Cię
ODPOWIEDZ