Amando , a na jaką pomoc liczysz? ... czy to nie jest tak,że wiele osób podaje Ci przykłady jak sobie radzić, podaje możliwości , podaje rękę, ale Ty nie słyszysz tego świadomie lub nieświadomie, bo te wszystkie wskazówki nie spełniają jakby Twoich oczekiwań i tzw. komfortu pomocy?
Czy jest sens ratować?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy jest sens ratować?
Re: Czy jest sens ratować?
Pomoc psychologa to glownie rozmowa ze mną dzieki ktorej lepiej sie czuje ale nic poza tym. Gdzie mam szukac pomocy w realu?
Chce sobie pomoc, pragne zmiany, ale nie widze innego wyjscia jak separacja prawna. No bo jak zahamowac agresje meza i jego przekonanie, ze on wszystko moze, a ja nic. Jestem jak pies na smyczy, wszystko pod dyktando meza.
A niebieska karta? Czy to rzeczywiscie rozwiaze problem? Sama nie wiem.
Chce sobie pomoc, pragne zmiany, ale nie widze innego wyjscia jak separacja prawna. No bo jak zahamowac agresje meza i jego przekonanie, ze on wszystko moze, a ja nic. Jestem jak pies na smyczy, wszystko pod dyktando meza.
A niebieska karta? Czy to rzeczywiscie rozwiaze problem? Sama nie wiem.
Re: Czy jest sens ratować?
Amando, może warto grzebnąć głębiej, czyli pójść na psychoterapię? Na grupę wsparcia dla osób doznających przemocy? Niebieska karta to nie tylko papierek, ale też system który wspiera i chroni ofiary przemocy. Orientowałaś się co do praw swoich? Pytałaś może prawnika? Bo widzisz - ja Cię widzę zafiksowaną na temacie separacji prawnej, ale mam wrażenie, że nie do końca wiesz, co ona Ci da. Sądzisz, że jakieś uwolnienie. Być może. Jednak pomyśl - masz dzieci, a dzieci mają ojca. Separacja nie znosi z definicji praw rodzicielskich, ani obowiązku opieki ojca nad dziećmi, więc kontakt z mężem wciąż mieć będziesz.
Amando, dopóki sama nie postawisz granic, to formy prawne mogą być tylko namiastką ochrony i poczucia bezpieczeństwa, której tak naprawdę potrzebujesz. Kluczowe są Twoje granice. Musisz nauczyć się je stawiać.
Amando, dopóki sama nie postawisz granic, to formy prawne mogą być tylko namiastką ochrony i poczucia bezpieczeństwa, której tak naprawdę potrzebujesz. Kluczowe są Twoje granice. Musisz nauczyć się je stawiać.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Czy jest sens ratować?
za tydzień są rekolekcje o przemocy w Częstochowie
https://kryzys.org/viewtopic.php?f=76&t=716
do zobaczenia
https://kryzys.org/viewtopic.php?f=76&t=716
do zobaczenia
Re: Czy jest sens ratować?
Właśnie u nas niestety nie ma takich grup
Tak, zgadzam się, ale przynajmniej nie będę na codzień wysłuchiwać wrzasków i wyzwisk. Jak mam się przed nimi bronić, jeśli jakikolwiek dialog jest z moim mężem niemożliwy?
Tylko w jaki sposób stawiać granice? Co zrobić jeśli mąż mimo próśb i gróźb nie przestaje ciągle wywoływać kłótni, awantur i wyzywać?
U psychologów świeckich, ostatnio u ksiądza psychologa.
Gdzie znajdę te linki?
Re: Czy jest sens ratować?
Generalnie jestem sama w tym co przeżywam nie mam przyjaciół, znajomych. Odgrodziłam się od wszystkich ze wstydu z powodu męża oraz niechęci by opowiadać o swojej smutnej sytuacji. Czuję że to wszystko mnie przerasta.
Re: Czy jest sens ratować?
Tutaj: http://www.niebieskalinia.pl/
Tylko od Ciebie zależy czy zrobisz krok i wyjdziesz do ludzi.
Wstyd, który odczuwasz jest fałszywy i blokuje Ciebie przed sięgnięciem po pomoc.
Re: Czy jest sens ratować?
w czerwcu w Hodyszewie organizujemy warsztaty od piątku do niedzieli "Od przemocy do życia w obfitości"
Re: Czy jest sens ratować?
Mirakulum dziekuje za info. Może mi sie uda wybrac.
Odświeżam swój wątek. Może w kolko nudzę o tym samym, ale czuję, że coraz bardziej cierpię.
Jak pisałam jestem z meżem w separacji, mamy dwoje małych dzieci. On planuje wynając mieszkanie i zamieszkać w nim ze mną i dziećmi. Na co dzień jest niestety eskalacja przemocy, wyzwiska, szantaże, zastraszanie mnie, wulgaryzmy, ośmieszanie mnie publicznie na ulicy i w mediach społecznościowych, do tego ukazywanie mnie jako złej żony, ktora wyrzuciła go z domu i nie chce z nim ponownie zamieszkac. Przedstawia siebie jako ofiarę i uważa że ograniczam mu kontakty z dziećmi. Wszystko jest kłamstwem lub wyolbrzymieniem problemu. Kontaktów z dziecmi mu nie zabraniam aczkolwiek mam serce w gardle jak je gdzieś zabiera, bo wielokrotnie obserwowałam, że bywa czasem dla nich rowniez nieprzyjemny. Drażni go jak płaczą, uważa że dyscyplina to krzyk i zmuszenie do czegoś sila. Nie liczy sie z ich potrzebami, ze nie chcą jechac gdzies albo czegos robić. Boli mnie to. Są przywiązane do niego i lubią jak przychodzi, ale często jak coś im każe robić widzę w ich oczach lęk. Nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Nie wyobrażam sobie zamieszkac z nim teraz, gdy jest jeszcze bardziej nerwowy i agresywny niz przedtem. Nie wierze mu w obietnice, ze sie zmieni byłam długi czas, teraz chcę myśleć rozsądnie i podejmowac roztropnie decyzje. Najgorsze to, że jest bardzo mściwy i zniszczy mnie psychicznie jeśli cokolwiek zrobię przeciwko niemu... jeśli zglosze przemoc to nie da mi żyć... bedzie mnie niszczył i dreczyl na każdym kroku. Zamiast miłosci czuje ogromny lęk wobec tego człowieka proszę doradzcie co robić, gdzie szukać pomocy, jak się bronić, by mnie dłużej nie krzywdził? Tym bardziej ze dzieci widzą jego chore zachowania i jak mnie poniża. Chciałabym sie z nim rozstać, nie widzę szansy że zmieni się na lepsze. To jest koszmar dla mnie
Odświeżam swój wątek. Może w kolko nudzę o tym samym, ale czuję, że coraz bardziej cierpię.
Jak pisałam jestem z meżem w separacji, mamy dwoje małych dzieci. On planuje wynając mieszkanie i zamieszkać w nim ze mną i dziećmi. Na co dzień jest niestety eskalacja przemocy, wyzwiska, szantaże, zastraszanie mnie, wulgaryzmy, ośmieszanie mnie publicznie na ulicy i w mediach społecznościowych, do tego ukazywanie mnie jako złej żony, ktora wyrzuciła go z domu i nie chce z nim ponownie zamieszkac. Przedstawia siebie jako ofiarę i uważa że ograniczam mu kontakty z dziećmi. Wszystko jest kłamstwem lub wyolbrzymieniem problemu. Kontaktów z dziecmi mu nie zabraniam aczkolwiek mam serce w gardle jak je gdzieś zabiera, bo wielokrotnie obserwowałam, że bywa czasem dla nich rowniez nieprzyjemny. Drażni go jak płaczą, uważa że dyscyplina to krzyk i zmuszenie do czegoś sila. Nie liczy sie z ich potrzebami, ze nie chcą jechac gdzies albo czegos robić. Boli mnie to. Są przywiązane do niego i lubią jak przychodzi, ale często jak coś im każe robić widzę w ich oczach lęk. Nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Nie wyobrażam sobie zamieszkac z nim teraz, gdy jest jeszcze bardziej nerwowy i agresywny niz przedtem. Nie wierze mu w obietnice, ze sie zmieni byłam długi czas, teraz chcę myśleć rozsądnie i podejmowac roztropnie decyzje. Najgorsze to, że jest bardzo mściwy i zniszczy mnie psychicznie jeśli cokolwiek zrobię przeciwko niemu... jeśli zglosze przemoc to nie da mi żyć... bedzie mnie niszczył i dreczyl na każdym kroku. Zamiast miłosci czuje ogromny lęk wobec tego człowieka proszę doradzcie co robić, gdzie szukać pomocy, jak się bronić, by mnie dłużej nie krzywdził? Tym bardziej ze dzieci widzą jego chore zachowania i jak mnie poniża. Chciałabym sie z nim rozstać, nie widzę szansy że zmieni się na lepsze. To jest koszmar dla mnie
Re: Czy jest sens ratować?
Droga Amando, z doświadczenia wiem, że Twój strach wyolbrzymia możliwości męża. Dręczy, bo wyczuwa Twoją słabość. Gdy zobaczy, że masz wsparcie, może okazać się, że jego pewność siebie osłabnie. Nie obawiaj się zwrócić o pomoc korzystając z podanych Ci już linków. Separacja sądowa to kolejny etap i nie koniecznie musi do niej dojść. Jedyny problem to dowody przemocy. Zbieraj je starannie. Przemoc może być bez świadków, ale część z niej wychodzi na zewnątrz. Pisałaś, że obraża Cię w mediach społecznościowych, kopiuj to. Czy stosuje przemoc, szantaż finansowy, czy pisze obraźliwe smsy itp. Boli, gdy musisz działać przeciwko ojcu Twoich dzieci, ale to sposób, aby odzyskać szacunek do samej siebie. Z modlitwą
Re: Czy jest sens ratować?
Polecam książkę Gary'ego Chapmana "Jak ocalić małżeństwo"
Jeden z rozdziałów jest nt. przemocy.
Jeden z rozdziałów jest nt. przemocy.
Re: Czy jest sens ratować?
Czytam. Jestem poruszony, ale: przede wszystkim Amando jak wskazuje Angela: szacunek do samej siebie. Ja sam myślę, że też nie potrafię się szanować..
Re: Czy jest sens ratować?
Amando......współczuje bardzo sytuacji w jakiej się znalazłaś, nie powiem ,że rozumię,bo w moim małżeństwie takowego problemu nie ma,ale.....jestem dzieckiem podobnej mamy jak Ty.....wyzywanej,zastraszanej,na dodatek bitej.
Ciągłe awantuty,alkochol,rękoczyny,strach....może nie koniecznie tak samo jak u Ciebie, ale podobnie.
Cierpisz nie tylko Ty,ale Twoje dzieci również.
Nieszczęśliwa mama = nieszcześliwe dzieci.
Nie chcesz chyba,aby kiedyś Ci wypomniały....mamo dlaczego nic nie zrobiłaś.
Co możesz zrobić???
Wskazówki już dostałaś....psycholog,terapia,niebieska linia,specjalistyczne organizacje........dla chcącego nic trudnego.
Zdaje sobie jednak sprawę,że czasem to bardzo trudne,zwłaszcza jeśli jest się w depresji.
Moim zdaniem jesteś,zresztą sama też o tym wspomniałaś.
Mnie pomógł psychiatra i leki jakie mi przepisał.....tak naprawde to uratował mi życie.
Psycholog naprowadził na właściwą drogę i zmusił do działania.
Zaczęłam myśleć rozsądnie i podejmować właściwe decyzje.
Cała praca należy do Ciebie.
Ciągłe awantuty,alkochol,rękoczyny,strach....może nie koniecznie tak samo jak u Ciebie, ale podobnie.
Cierpisz nie tylko Ty,ale Twoje dzieci również.
Nieszczęśliwa mama = nieszcześliwe dzieci.
Nie chcesz chyba,aby kiedyś Ci wypomniały....mamo dlaczego nic nie zrobiłaś.
Co możesz zrobić???
Wskazówki już dostałaś....psycholog,terapia,niebieska linia,specjalistyczne organizacje........dla chcącego nic trudnego.
Zdaje sobie jednak sprawę,że czasem to bardzo trudne,zwłaszcza jeśli jest się w depresji.
Moim zdaniem jesteś,zresztą sama też o tym wspomniałaś.
Mnie pomógł psychiatra i leki jakie mi przepisał.....tak naprawde to uratował mi życie.
Psycholog naprowadził na właściwą drogę i zmusił do działania.
Zaczęłam myśleć rozsądnie i podejmować właściwe decyzje.
Psycholog nic za Ciebie nie zrobi,nie rozwiąże za Ciebie Twoich problemów,jego zadaniem jest wytłumaczenie Ci w czym leży problem i nakierowanie na właściwe tory.Psycholodzy nie umieją mi pomóc w fachowy sposób, potrzebuję pomocy a nie wiem gdzie jej szukać.
Pomoc psychologa to glownie rozmowa ze mną dzieki ktorej lepiej sie czuje ale nic poza tym
Cała praca należy do Ciebie.
lena50....dawniej lena
Re: Czy jest sens ratować?
Amando,
Czy próbowałaś zrozumieć z czego wynika zachowanie męża. Co mu przeszkadza? Jaki ma w tym cel? Kiedy i dlaczego pojawia się ta przemoc? Twój mąż potrzebuje psychoterapii.
Chcesz separacji, OK. Ale co dalej? Czy chcesz ratować swoje małżeństwo?
Czy próbowałaś zrozumieć z czego wynika zachowanie męża. Co mu przeszkadza? Jaki ma w tym cel? Kiedy i dlaczego pojawia się ta przemoc? Twój mąż potrzebuje psychoterapii.
Chcesz separacji, OK. Ale co dalej? Czy chcesz ratować swoje małżeństwo?
Re: Czy jest sens ratować?
Ciężko to opisać, on ciągle wymyślał problemy z byle czego, ale odkąd jesteśmy w separacji (nieformalnej), to wszystko się nasiliło, okropnie mnie nęka, wszystko chce mieć pod kontrolą, chce wszystko osiągnąć agresją i przemocą. Np. jeśli nie zrobisz tak i tak to ja ci dopiero pokażę, nie zajmę się dzieckiem, nie podwiozę cię, nie pomogę w tym czy tamtym itp. Codzienne nasze funkcjonowanie opiera się na bazie takiego szantażu.
Przez lata nie reagowałam, zamiatałam swoje zranienia i złe emocje pod dywan, udawałam że nic się nie dzieje przed samą sobą. On się nauczył że jest bezkarny, że nic mu nikt nie zrobi. Na profilu społecznościowym robi ofiarę z siebie, że to on jest biednym mężem okropnej zołzy, która go nie kocha i źle traktuje!...To jest dla mnie szczyt zakłamania. Całemu otoczeniu w realu rozgaduje, że go zostawiłam, bo mi wygodnie mieszkać z rodzicami! Co nie jest prawdą oczywiście. Jak mam wybaczyć, jeśli wciąż na na nowo jestem raniona, krzywdzona i ośmieszana.[