To może warto, żeby mąż delikatnie zapytał, czy może warto by poszukać pomocy? Terapii?
Szykuje się rozwód :/
Moderator: Moderatorzy
Re: Szykuje się rozwód :/
Jeżeli jest szansa na terapię małżeńską, na wspólną pracę nad sobą i relacją, to problem grania przepracuje się z niemałym prawdopodobieństwem jakby przy okazji.
Bo poza tym, że świat wirtualny kusi i wciąga (wiem coś o tym) jest jednak swego rodzaju próbą zapełnienia deficytów, potrzeb i ucieczką przed realnym życiem.
Ja, mimo braku jakiejkolwiek terapii w tym kierunku, powyższe rozpoznałem, przeanalizowałem, zacząłem naprawiać, a potrzeby zaspakajać w mądrzejszy i zdrowszy sposób. No i przestałem uciekać przed realnym życiem.
Tak z perspektywy czasu, patrząc na siebie i o sobie tylko pisząc, moje niezdrowe-nałogowe granie w grę nie było przyczyną źródłową, a objawem i odpowiedzią. Bardzo niedojrzałą ma się rozumieć.
Oczywiście z czasem stało się przyczyną złości, wzgardy, rozczarowania, nieporozumień itd. ze strony żony.
Bo poza tym, że świat wirtualny kusi i wciąga (wiem coś o tym) jest jednak swego rodzaju próbą zapełnienia deficytów, potrzeb i ucieczką przed realnym życiem.
Ja, mimo braku jakiejkolwiek terapii w tym kierunku, powyższe rozpoznałem, przeanalizowałem, zacząłem naprawiać, a potrzeby zaspakajać w mądrzejszy i zdrowszy sposób. No i przestałem uciekać przed realnym życiem.
Tak z perspektywy czasu, patrząc na siebie i o sobie tylko pisząc, moje niezdrowe-nałogowe granie w grę nie było przyczyną źródłową, a objawem i odpowiedzią. Bardzo niedojrzałą ma się rozumieć.
Oczywiście z czasem stało się przyczyną złości, wzgardy, rozczarowania, nieporozumień itd. ze strony żony.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Szykuje się rozwód :/
Ja mam tylko jedną małą uwagę.Pavel pisze: ↑31 mar 2021, 11:28 Jeżeli jest szansa na terapię małżeńską, na wspólną pracę nad sobą i relacją, to problem grania przepracuje się z niemałym prawdopodobieństwem jakby przy okazji.
Bo poza tym, że świat wirtualny kusi i wciąga (wiem coś o tym) jest jednak swego rodzaju próbą zapełnienia deficytów, potrzeb i ucieczką przed realnym życiem.
Ja, mimo braku jakiejkolwiek terapii w tym kierunku, powyższe rozpoznałem, przeanalizowałem, zacząłem naprawiać, a potrzeby zaspakajać w mądrzejszy i zdrowszy sposób. No i przestałem uciekać przed realnym życiem.
Tak z perspektywy czasu, patrząc na siebie i o sobie tylko pisząc, moje niezdrowe-nałogowe granie w grę nie było przyczyną źródłową, a objawem i odpowiedzią. Bardzo niedojrzałą ma się rozumieć.
Oczywiście z czasem stało się przyczyną złości, wzgardy, rozczarowania, nieporozumień itd. ze strony żony.
Tak b często jest, że osoby z jakimś nałogiem, mają po prostu skłonność do nałogów.
Czyli rezygnacja z jednego nałogu prowadzi do innego.
Więc warto to w jakiś sposób przepracowac.
Choc nie każdy nałóg jest destrukcyjny czy zły.
Ludzie mający pasje są także w pewnym sensie nałogowcami. Można nałogowo czytać książki, zatracając poczucie czasu. Można łowić ryby, jeździć na rowerze, malować obrazy, interesować sie polityką czy też stać się wolontariuszem...lub dewotką czy bigotem...
Warto mieć tą swiadomosc i dostrzec w sobie moment, kiedy cos staje się naszym nałogiem. Czyli zaczynamy być tym zniewoleni.
Bo potrafiąc to zauważyć, można ograniczyć glebokosc wpadania.
I taka po prostu terapia, indywidualna czy wspólna, powinna to wyłowić.
Choc... Czym by było życie bez pasji?
I tak uprzedzajac komentarze - to nie są moje wymysły. To wiedza z dziedziny psychologii.
Re: Szykuje się rozwód :/
Żonie dam szanse, spróbujemy to wszystko przepracować. Coś nas łączy mimo wszystko w dalszym ciągu. Jednak mój powrót nie jest ślepym powrotem z hurraoptymizmem, będę analizował wszystko wewnątrz siebie, na chłodno, żeby w razie porażki znów nie przechodzić przez to samo. Chociaż myślę, że drugi raz już byłby całkiem inny niż pierwszy, bolało by na pewno mniej. Ale mamy dalej to uczucie, nie wygasło i tego staramy się trzymać. Podchodzę do tego z ostrożnością ale i pewnym optymizmem, że może się udać. Nie zapomnę tego nigdy, chociaż wybaczyłem, ale myślę, że dam sobie z tym radę gdy wszystko będzie się układać dobrze. Wiem, że to będzie trudne.
Re: Szykuje się rozwód :/
A kto jej broni już sprzedać konsole? Albo wyrzucić? Dlaczego, jak Ty.... to, siamto, sr...mto?
Trudne do uwierzenia przebudzenie. To raczej manipulacja.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Szykuje się rozwód :/
Jelmutto, fantastyczne wiadomości Widzę w tobie dużo pozytywnych zmian, w tym jak piszesz. Dojrzewamy wszyscy przez te nasze kryzysy. Choć akurat w tobie już na samym początku było dużo dojrzałości i odpowiedzialności. Może też dlatego tak szybko nad twoim małżeństwem niebo zaczyna się przejaśniać A takie niedojrzałe złośnice jak ja muszą trochę jeszcze na takie Łaski poczekać.
Bardzo też wzrusza mnie to, jak ładnie piszesz o swojej żonie, to że widzisz jej pogubienie w tym wszystkim i czuję w tym taką twoją czułość i wyrozumiałość do niej. Myślę, mam nadzieję, że macie dużo szans, by waszą relację uzdrowić, uczynić szczęśliwą, radosną dla was. I z całego serca wam tego życzę. I pokonywania trudności na tej drodze do naprawy, szczególnie w tych momentach, gdy pojawią się myśli i emocje z kategorii - no nie da się, może lepiej odpuścić, bo to za trudne do udźwignięcia. A takie momenty też mogą się pojawić, oby jak najmniej, a jak najwięcej tych dobrych, czułych, radosnych. Wasza miłość jest bardzo budująca - i to, że przez cały kryzys zawsze o niej wiedziałeś, że jest nawet w tych najtrudniejszych momentach. Tak bardzo radośnie i miło mi o tym czytać.
Już dziś serdecznie wspomnę Świętemu Józefowi o waszym małżeństwie. A z tego co czytam masz wsparcie i pomoc od Matki Bożej - bądź z Nią codziennie, rozmawiaj i proś o pomoc i wsparcie. Nie znajdziesz lepszej Orędowniczki i Wspomożycielki
Bardzo też wzrusza mnie to, jak ładnie piszesz o swojej żonie, to że widzisz jej pogubienie w tym wszystkim i czuję w tym taką twoją czułość i wyrozumiałość do niej. Myślę, mam nadzieję, że macie dużo szans, by waszą relację uzdrowić, uczynić szczęśliwą, radosną dla was. I z całego serca wam tego życzę. I pokonywania trudności na tej drodze do naprawy, szczególnie w tych momentach, gdy pojawią się myśli i emocje z kategorii - no nie da się, może lepiej odpuścić, bo to za trudne do udźwignięcia. A takie momenty też mogą się pojawić, oby jak najmniej, a jak najwięcej tych dobrych, czułych, radosnych. Wasza miłość jest bardzo budująca - i to, że przez cały kryzys zawsze o niej wiedziałeś, że jest nawet w tych najtrudniejszych momentach. Tak bardzo radośnie i miło mi o tym czytać.
Już dziś serdecznie wspomnę Świętemu Józefowi o waszym małżeństwie. A z tego co czytam masz wsparcie i pomoc od Matki Bożej - bądź z Nią codziennie, rozmawiaj i proś o pomoc i wsparcie. Nie znajdziesz lepszej Orędowniczki i Wspomożycielki
Re: Szykuje się rozwód :/
Nie wykluczam, że faktycznie tak być może, że to manipulacja.
Tego nie wiemy. Ale jeszcze bardziej możliwa wg mnie jest opcja, że to automanipulacja.
Przebudzenia w takich sytuacjach najcześciej mało mają wspólnego z nawróceniem.
I tak po mojemu, to takie klasycznie ludzkie zachowanie.
Czyli - taka osoba dalej działa Interesownie, niedojrzale. Ratuje swoje cztery litery, ale zostawia sobie furtkę.
Moja żona nie postanowiła wrócić, spróbować naprawiać, bo doszła do wniosku, że jednak mnie kocha i jestem miłością jej życia.
Nie.
Po prostu jej życzeniowe myślenie, jej wizja szczęścia beze mnie miały kolizję z rzeczywistością. I ta bańka w której tkwiła, mimo uporu, po prostu pękła.
Przy okazji okazało się, że ten mąż nie aż taki beznadziejny jakim go przez długi czas widziała.
Stara się, wciąż trwa, mimo całego wylanego na niego szamba. Nawet się zmienił.
No to...od biedy spróbuję.
Nie chodzi mi tu o wchodzenie w głowę żony, ale tak to niestety w praktyce wyglądało.
To nie był powrót jak z filmu miłosnego.
Nie powiedziała mi tego w taki sposób oczywiście, mało by to było rozsądne ze strategicznego punktu widzenia
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Szykuje się rozwód :/
Skorzystała z rady Pawlaka z niezapomnianego "Sami swoi": Trzeba nam było szukać nowego wroga, jak tu pod bokiem znalazł się stary? Toż to by było nie po Bożemu.Pavel pisze: ↑07 kwie 2021, 23:26 Moja żona nie postanowiła wrócić, spróbować naprawiać, bo doszła do wniosku, że jednak mnie kocha i jestem miłością jej życia.
Nie.
Po prostu jej życzeniowe myślenie, jej wizja szczęścia beze mnie miały kolizję z rzeczywistością. I ta bańka w której tkwiła, mimo uporu, po prostu pękła.
Przy okazji okazało się, że ten mąż nie aż taki beznadziejny jakim go przez długi czas widziała.
Stara się, wciąż trwa, mimo całego wylanego na niego szamba. Nawet się zmienił.
No to...od biedy spróbuję.
Nie chodzi mi tu o wchodzenie w głowę żony, ale tak to niestety w praktyce wyglądało.
To nie był powrót jak z filmu miłosnego.
Nie powiedziała mi tego w taki sposób oczywiście, mało by to było rozsądne ze strategicznego punktu widzenia
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Re: Szykuje się rozwód :/
To tak nie działa rento11, to nie manipulacja, a działanie w uzależnieniu. Nie jest problemem sprzedanie konsoli, a odstawienie jej na półkę. Sprzedam i bedę u tak o niej myśleć i moze kupuę nową. Podobnie jest z alkoholem, nie sztuka wylać do zlewu, a żyć obok, bo alkohol jest dla ludzi.
Re: Szykuje się rozwód :/
Ale Ty wiesz, że to jest twój punkt widzenia?
Tak to wyglądało w praktyce z twojej strony.
Bo to chyba nigdy tak nie wygląda.
Wręcz, gdyby tak wyglądało, była bym mocno ostrożna.
Hehe... Taką masz ocenę żony, że to strategia i interesowność?
A moze po prostu szczerosc...?
Re: Szykuje się rozwód :/
CaliopeCaliope pisze: ↑08 kwie 2021, 10:48To tak nie działa rento11, to nie manipulacja, a działanie w uzależnieniu. Nie jest problemem sprzedanie konsoli, a odstawienie jej na półkę. Sprzedam i bedę u tak o niej myśleć i moze kupuę nową. Podobnie jest z alkoholem, nie sztuka wylać do zlewu, a żyć obok, bo alkohol jest dla ludzi.
Jak Cie lubię i cenię...tak chyba jednak trochę zbyt przez swój pryzmat widzisz każdy problem.
Od czegoś trzeba zacząć.
Może sprzedaż konsoli to ten pierwszy krok w dobrym kierunku? A może chęć pokazania, że jest gotowa na wiele, żeby jednak być z mężem?
Dlaczego tak wszystko od razu deprecjonować?
Re: Szykuje się rozwód :/
vertigo pisze: ↑08 kwie 2021, 9:22Skorzystała z rady Pawlaka z niezapomnianego "Sami swoi": Trzeba nam było szukać nowego wroga, jak tu pod bokiem znalazł się stary? Toż to by było nie po Bożemu.Pavel pisze: ↑07 kwie 2021, 23:26 Moja żona nie postanowiła wrócić, spróbować naprawiać, bo doszła do wniosku, że jednak mnie kocha i jestem miłością jej życia.
Nie.
Po prostu jej życzeniowe myślenie, jej wizja szczęścia beze mnie miały kolizję z rzeczywistością. I ta bańka w której tkwiła, mimo uporu, po prostu pękła.
Przy okazji okazało się, że ten mąż nie aż taki beznadziejny jakim go przez długi czas widziała.
Stara się, wciąż trwa, mimo całego wylanego na niego szamba. Nawet się zmienił.
No to...od biedy spróbuję.
Nie chodzi mi tu o wchodzenie w głowę żony, ale tak to niestety w praktyce wyglądało.
To nie był powrót jak z filmu miłosnego.
Nie powiedziała mi tego w taki sposób oczywiście, mało by to było rozsądne ze strategicznego punktu widzenia
Mój mąż swego czasu chyba na tej zasadzie chciał wrócić, ale nakreśliłam mu swoje granice i jak ja teraz bym chciała żyć w małżeństwie i się wycofał a liczył, że przyjmę go z otwartymi ramionami i znów będzie tak jak kiedyś.
Re: Szykuje się rozwód :/
vertigo pisze: ↑08 kwie 2021, 9:22Skorzystała z rady Pawlaka z niezapomnianego "Sami swoi": Trzeba nam było szukać nowego wroga, jak tu pod bokiem znalazł się stary? Toż to by było nie po Bożemu.Pavel pisze: ↑07 kwie 2021, 23:26 Moja żona nie postanowiła wrócić, spróbować naprawiać, bo doszła do wniosku, że jednak mnie kocha i jestem miłością jej życia.
Nie.
Po prostu jej życzeniowe myślenie, jej wizja szczęścia beze mnie miały kolizję z rzeczywistością. I ta bańka w której tkwiła, mimo uporu, po prostu pękła.
Przy okazji okazało się, że ten mąż nie aż taki beznadziejny jakim go przez długi czas widziała.
Stara się, wciąż trwa, mimo całego wylanego na niego szamba. Nawet się zmienił.
No to...od biedy spróbuję.
Nie chodzi mi tu o wchodzenie w głowę żony, ale tak to niestety w praktyce wyglądało.
To nie był powrót jak z filmu miłosnego.
Nie powiedziała mi tego w taki sposób oczywiście, mało by to było rozsądne ze strategicznego punktu widzenia
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Szykuje się rozwód :/
Trochę mój punkt widzenia, trochę słowa żony. Dlatego dodałem, że tak to wyglądało w praktyce. Jak było dokładnie wie tylko ona
Zgadzam się, takie cuda tylko w filmach chyba, dlatego tą jej szorstkość i ostrożność wobec mnie, już po powrocie tak naprawdę doceniałem. Bo chociaż wyglądało to szczerze i logicznie.
Taka ocena i żony i siebie lustro. Brutalna ale chociaż realna.
Dopiero nieco przed jej powrotem załapałem czym jest tak naprawdę miłość, taka prawdziwie bezinteresowna i powoli Zacząłem to wprowadzać w czyn. I do teraz robię to nieudolnie
Żona powiedziała (jak na siebie ) i tak sporo szczerych rzeczy. Chociaż wydaje mi się, że najbardziej szczera była w Szczytowej złości
Ale wielu nie powiedziała, czasem by chronić swoje cztery litery (np. do zdrad przyznała się po 2 latach, bardziej z powodu codziennego strachu przed tym, że i tak się dowiem i pod wpływem konkretnej chwili, wydarzenia (rekolekcje) niż z chęci bycia uczciwą).
Jeszcze innych być może dlatego, by mnie nie urazić, nie zranić. To dobre przecież w sumie, prawdą można bezsensownie ranić.
Żeby była jasność - z mojej strony ta szczerość również ma swoje granice, wynikają głównie z ostatniego z powyższych powodów.
Niektórych swych odczuć i przemyśleń, które opisałem na forum (chociażby to, że budowałem miłość do niej od początku, na ruinach urazy i odrazy) Również jej nigdy nie zwerbalizowałem.
Nie uważam bowiem, że pomogłoby to w budowaniu relacji w moich konkretnych okolicznościach.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Szykuje się rozwód :/
Ja widzę przez pryzmat nałogów i ich mechanizmów. Trzeba przestać dla siebie, nie dla kogoś, wtedy ma to sens, powrót do grania tylko bardziej porani.lustro pisze: ↑08 kwie 2021, 11:02CaliopeCaliope pisze: ↑08 kwie 2021, 10:48To tak nie działa rento11, to nie manipulacja, a działanie w uzależnieniu. Nie jest problemem sprzedanie konsoli, a odstawienie jej na półkę. Sprzedam i bedę u tak o niej myśleć i moze kupuę nową. Podobnie jest z alkoholem, nie sztuka wylać do zlewu, a żyć obok, bo alkohol jest dla ludzi.
Jak Cie lubię i cenię...tak chyba jednak trochę zbyt przez swój pryzmat widzisz każdy problem.
Od czegoś trzeba zacząć.
Może sprzedaż konsoli to ten pierwszy krok w dobrym kierunku? A może chęć pokazania, że jest gotowa na wiele, żeby jednak być z mężem?
Dlaczego tak wszystko od razu deprecjonować?