Jak nie zwariować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 »

No właśnie myślałem o tym. Zadałem pytanie na forum i nikt nie odpowiedział, więc uznałem że to zły pomysł. Trochę się boję, że to może przyspieszyć tylko to, że żona szybciej złoży jakieś papiery rozwodowe. Mam 3 miesiące wypowiedzenia mieszkania. Złożę od lutego. Jeśli się chociaż trochę polepszy między nami to wbiję przez okno, powiem, że na jakiś czas dopóki niczego nie znajdę. Mogę dłuuuugo szukać... Jeśli będzie coraz gorzej to znajdę sobie tańsze mieszkanie, ale może bardzo blisko dzieci bym mógł ich codziennie widywać. Na Żonę wtedy poczekam gdy będzie gotowa. Tak czy siak w tym nie mogę zostać, bo brałem je na szybko i niestety jest zbyt drogie, bo zabiera mi 40 procent pensji. Dodatkowi przesyłam żonie chociaż trochę środków dla dzieciaków. Dla mnie zostaje tylko na wyżywienie. Dodatkowo na głowie zaczęły mi się pojawiać jakieś takie jakby ropnie i dostałem pół roczną kurację tabletkami za ok 170 zł miesięcznie plus pełne badania krwi co miesiąc (100zl). Wizyty u dermatologa mam na szczęście darmowe, bo mam ubezpieczenie w pracy. Jednak już w tym miesiącu musiałem niestety pożyczyć od kochanej teściowej. Mam więc powody do wypowiedzenia umowy, dlatego może żona by to zrozumiała?
Wiem, że strasznie skomplikowałem sprawę wyprowadzką, ale wierzę, że idzie to jeszcze poskręcać. Martwię się tylko tym, że żona może to źle odebrać, że chcę ją w jakikolwiek kontrolować.

Staram się nie pisać w głowie złych scenariuszy, jednak muszę też mieć jakieś opcje na przyszłość by nie obudzić się z ręką w przysłowiowym nocniku.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope »

sajmon123 pisze: 06 sty 2021, 20:33
Caliope pisze: 06 sty 2021, 17:35 Dlatego każdy tu pisze, nie wyprowadzaj się, nie jeździj nie wiadomo gdzie. Mój mąż też chciał się wyprowadzić, powiedziałam, że droga wolna i został, ja też miałam się wyprowadzać i zostałam.
Wiem ,że by nie wrócił będąc pod wpływem swojego kolegi, pocieszycielki i swojej samotniczej natury. Syn bardzo by cierpiał, ale Bóg w tym czasie zadziałał z brakiem pieniędzy.
Znalazłem to forum niestety po fakcie, a czasu nie cofnę. Z jednej strony tracę żonę, tracę dzieci, ale mam więcej czasu odnaleźć siebie. Żona jest zraniona, nie ufna. Adorator nie jest w stanie zaoferować niczego mojej żonie oprócz słodkich słówek. Na dłuższą metę ewentualny romans się nie uda. Ja to wiem i żona też to wie i jest zblokowana uczuciowo do niego, jednak się z nim spotyka. Ja się nie obrażam na nią, nie okazuje złości bo wiem, że jest pogubiona, nie do końca wie co robi. Boli mnie to strasznie, jednak wiem, że z czasem to się zmieni. Wiem, że prędzej czy później dostanę swoją szansę i wtedy muszę być gotowy. Zostanę na swojej drodze razem z Bogiem, a on to wszystko pomału pomoże posklejać.
Nikogo nie tracisz, ale wracaj do domu. Do twojej drogi wyjścia z nałogu jest lepiej żebyś był w dobrym otoczeniu. Samotność w trakcie leczenia nie jest wskazane i to jest najlepszy sposób na powrót, opieka siebie samego.
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: elena »

Argument dotyczacy Twojej obecnej sytuacji finansowej (zbyt drogie mieszkanie, koszty leczenia) jest dosyc mocny, zona nie powinna tego zle odebrać. Jeśli czujesz, ze chcesz wrócić do domu to wracaj.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Bławatek
Posty: 1683
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek »

Ważne też jest czy na prawdę tego chcesz czy tylko wynika to z tego, że finansowo samotnie nie dajesz radę.

Wrócić zawsze warto, ale musisz nastawić się na to, że żona będzie wycofana i sprawdzająca Cię.

Mój mąż jak się zrobiło zimno też chciał do nas wracać, ale ciągle mówił mi, że mnie nie kocha, że ja pewnie dalej jestem taka a taka, wymagał 100% uwagi, mało z siebie dając, więc niestety nic z tego nie wyszło.

Na pewno ważna jest rozmowa, a także zrozumienie i spokojne działanie.
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 »

Bławatek pisze: 08 sty 2021, 7:01 Ważne też jest czy na prawdę tego chcesz czy tylko wynika to z tego, że finansowo samotnie nie dajesz radę.

Wrócić zawsze warto, ale musisz nastawić się na to, że żona będzie wycofana i sprawdzająca Cię.

Mój mąż jak się zrobiło zimno też chciał do nas wracać, ale ciągle mówił mi, że mnie nie kocha, że ja pewnie dalej jestem taka a taka, wymagał 100% uwagi, mało z siebie dając, więc niestety nic z tego nie wyszło.

Na pewno ważna jest rozmowa, a także zrozumienie i spokojne działanie.
Oczywiście że nie chodzi o kwestie finansowe. Gdyby tak było poszukałbym tańszego mieszkania i pracy dodatkowej. To jest po prostu kolejny argument.

Priorytetem do mojego powrotu są dzieci, które coraz gorzej to znoszą. W sensie takim że otwarcie zaczynają o tym mówić. Nawet jeśli z żoną nic nie wyjdzie, to do rozwodu długa droga. Chcę być z nimi blisko, strasznie ich kocham i tęsknie za nimi każdego dnia. Tęsknie za nimi tak na codzień. Wizyty zabawowe nie zastąpią tego.

Wiem, że żona będzie zła jak osa. Nie zamierzam się z nią kłócić. Lista zerty będzie moja przyjaciółką. Nie zamierzam żony ograniczać, ani kontrolować. Mam swoje zadania do wykonania. Praca nad sobą, leczenie uzależnienia. Z czasem może poprawia się nasze stosunki. Na początku chcę się starać być wycofany. Budować coś bardzo małymi kroczkami. Wiem że może jeździć na randki itd. Przetrzymam to. Mam w sobie tyle siły, odwagi, żeby dać radę. Jednak przede wszystkim chce być najlepszym ojcem jakim mogę być. Chcę być najlepszym przyjacielem żony jakim mogę być. Czy będę mężem? To już czas pokaże..
Bławatek
Posty: 1683
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Bławatek »

sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 7:51 Oczywiście że nie chodzi o kwestie finansowe. Gdyby tak było poszukałbym tańszego mieszkania i pracy dodatkowej. To jest po prostu kolejny argument.

Priorytetem do mojego powrotu są dzieci, które coraz gorzej to znoszą. W sensie takim że otwarcie zaczynają o tym mówić. Nawet jeśli z żoną nic nie wyjdzie, to do rozwodu długa droga. Chcę być z nimi blisko, strasznie ich kocham i tęsknie za nimi każdego dnia. Tęsknie za nimi tak na codzień. Wizyty zabawowe nie zastąpią tego.

Wiem, że żona będzie zła jak osa. Nie zamierzam się z nią kłócić. Lista zerty będzie moja przyjaciółką. Nie zamierzam żony ograniczać, ani kontrolować. Mam swoje zadania do wykonania. Praca nad sobą, leczenie uzależnienia. Z czasem może poprawia się nasze stosunki. Na początku chcę się starać być wycofany. Budować coś bardzo małymi kroczkami. Wiem że może jeździć na randki itd. Przetrzymam to. Mam w sobie tyle siły, odwagi, żeby dać radę. Jednak przede wszystkim chce być najlepszym ojcem jakim mogę być. Chcę być najlepszym przyjacielem żony jakim mogę być. Czy będę mężem? To już czas pokaże..
Piękne to co napisałeś, życzę powodzenia i wytrwałości.

Powolna i długa praca nad sobą oraz relacjami w rodzinie da efekty. Nie da się naprawić w 2 dni - tego chciał mój mąż, ale niestety czarodziejskiej różdżki nie mamy. Na moje prośby, że damy radę wszystko odbudować, ale jest potrzebny czas, skwitował tylko - to ile mam czekać i się starać? Niestety nie chciało mu się.

Widocznie to nie był nasz czas. Mój mąż na tą chwilę, jak i w sumie wcześniej, nie ma potrzeby kontaktów z naszym synem, nie umie aktywnie z nim spędzać czasu, nie potrafi z nim się ani bawić ani rozmawiać. Gdyby tylko w nim było pragnienie dobra syna i mojego ( co widzę u ciebie) to skruszył by moje lęki i obawy.

Oby udało Ci się to co zamierzasz - a Wam wspólnie zapewne też się w końcu uda:)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Pavel »

Wg mnie jeśli tylko jest możliwość, warto spróbować wrócić do domu i kominem ;)
Taki powrót i mieszkanie pod jednym dachem z żoną która jest na „nie” a w dodatku ma okres „teraz ja” oraz „jestem znowu singielką” jest jednak dużo trudniejsze niż się może wydawać.
Co innego wiedzieć, a co innego widzieć to na codzień.
Więc ta siła i cierpliwość będą ci z pewnością potrzebne.
Nie piszę tego by cię zniechęcić, raczej po to byś zawczasu opracował techniki i sposoby pozwalające w mądry i zdrowy sposób na to reagować, przetrwać to.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 »

Pavel pisze: 08 sty 2021, 16:30 Wg mnie jeśli tylko jest możliwość, warto spróbować wrócić do domu i kominem ;)
Taki powrót i mieszkanie pod jednym dachem z żoną która jest na „nie” a w dodatku ma okres „teraz ja” oraz „jestem znowu singielką” jest jednak dużo trudniejsze niż się może wydawać.
Co innego wiedzieć, a co innego widzieć to na codzień.
Więc ta siła i cierpliwość będą ci z pewnością potrzebne.
Nie piszę tego by cię zniechęcić, raczej po to byś zawczasu opracował techniki i sposoby pozwalające w mądry i zdrowy sposób na to reagować, przetrwać to.
Wystawiłem mieszkanie na portalu. Pomyślałem, że jak znajdę kogoś szybciej kto wskoczył by na moje miejsce to nie musiałbym składać wypowiedzenia 3 miesięcznego. Wczoraj było parę telefonów, ale nic konkretnie. Dzisiaj poszedłem na długi spacer, odmówiłem nowennę. Gdy skończyłem pod klatką, spojrzałem w niebo i pomyślałem "Matko Boża, czy ja mam się przeprowadzić? Proszę daj mi jakiś znak". Wszedłem do góry, rozebrałem się, usiadłem na kanapie, przeczytałem Twojego posta i gdy skończyłem zadzwonił telefon. Jest bardzo chętna na to mieszkanie. Samotna mama z 5 letnim dzieckiem, zmienia pracę i potrzebuje mieszkania od 22 stycznia.

Powiedzcie mi proszę co ja mam o tym myśleć? Czy to naprawdę tak działa czy to zbieg okoliczności? Nie wiem co mam powiedzieć. Może Matka Boża ufa, że jestem na to gotowy o czym napisał Pavel?
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: vertigo »

sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 19:46 Wystawiłem mieszkanie na portalu.
Czy dobrze rozumiem, że wynajmujesz to mieszkanie od kogoś? Jeśli tak, to zapytaj właściciela, czy masz prawo podnająć to mieszkanie komuś innemu.
sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 19:46 Powiedzcie mi proszę co ja mam o tym myśleć? Czy to naprawdę tak działa czy to zbieg okoliczności? Nie wiem co mam powiedzieć. Może Matka Boża ufa, że jestem na to gotowy o czym napisał Pavel?
Skoro pytasz o "znak", to rozeznawanie powinno być oparte przede wszystkim o Pismo św, dlatego zaproponowałbym Ci spokojne
rozważenie następującego fragmentu z Ewangelii św. Łukasza 14, 28-32 w szerokim kontekście Twojej sytuacji.

Forum nie da Ci gotowej odpowiedzi, co masz robić, da Ci wskazówki, sugestie, ukaże spojrzenie z innej perspektywy. Jedną z takich wskazówek dostałeś od Pavla odnośnie bycia gotowym na to, co może się dziać pod Twoim dachem, gdy wrócisz. Piszesz "Przetrzymam to. Mam w sobie tyle siły, odwagi, żeby dać radę". Na czym opierasz tę pewność? Czy masz już wypracowane umiejętności na przypadki, gdy "żona będzie zła jak osa" i do tego będzie "jeździć na randki"? Czeka Cię przecież praca nad sobą związana z uniezależnieniem się od sięgania po alkohol. Dasz radę tego nie zrobić, gdy żona swoim zachowaniem zrobi Ci emocjonalny "rollercoaster"?

Nie piszę tego, by Cię odwodzić od powrotu do domu, ale byś racjonalnie rozeznał.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta »

Z mojego doświadczenia wynika, że czasem takie zbieżności, gdy wszystko zdaje się układać, są znakiem takiego Bożego tchnienia. Rodzjem przychylności, wskazania, że jest się na dobrej drodze.
Dziś dzwoniła do mnie ciocia, której pięknie układał się dzień, tak dobrze i radośnie. I miłe zdarzenie za miłym zdarzeniem - tak jak opisujesz jej się też wszystko składało, płynęło minuta po minucie. Jakby było wszytsko co do minutki zaplanowane. Aż była zachwycona, dawno tak nie miała. Ciocia od dawna modli się za syna i jego dziewczynę, aby się nawrócili, założyli rodzinę, aby zawarli małżeństwo, by przestali żyć w grzechu. I dziś syn wpadł wzburzony wzburzony i jej powiedział, że jego dziewczyna powiedziała, że ona chce się zacząć modlić i chodzić do Kościoła i koniec takiego życia. I syn postanowił, że on w takim razie też będzie się modlić i chodzić do Kościoła. Jak się domyślacie, ciocia na zmianę płacze i tańczy z radości.
Swoją drogą dzielne dziewczę obejmuję modlitwą, wraz z prośbą o łaskę takiego męstwa dla większej ilości młodych kobiet. Bo znam kilka takich dziewcząt, a nieraz już w zasadzie kobiet, które w głębi ducha bardzo by chciały, żeby ten ich od paru lat chłopak dorósł w końcu, oświadczył się, zdecydował na założenie rodziny, a tu nic. No i o wytrwałość dla niej w nawróceniu :) Chwała Panu.

Natomiast trzeba uważać, by nie zacząć wszędzie dopatrywać się znaków. Warto modlić się tu o Światło Ducha Świętego (tego nauczyłam się tu na forum, bardzo dużo mi pomogły wypowiedzi Nirwanny - dziekuję :)

Mam jeszcze taki apel do ogółu forumowiczów. Ktoś kiedyś wstawił w jednym z watków link do fragmentu książki. I ta książka była na ile dobrze pamiętam świadectwem uzależnionego mężczyzny. Było tam na pewno o mężczyżnie, który był uzalezniony od alkoholu, rozbił swoje życie, mieszkał z kochanką po porzuceniu rodziny. I gdy się nawrócił i doznał łaski uzdrowienia - to wrócił do domu. I tak był też opis, jak ten jego powrót wyglądał, jak poradził sobie z gniewem żony. Jak jego małżeństwo doznało łaski uzdrowienia. To było spisane jako relacja - świadectwo. Ale nijak nie mam nawet pomysłu jak to na forum odnaleźć. Nic mi nie świta, ani tytuł ksiązki, ani wątek w którym był link podawany. A myślę sobie, że może takie świadectwo mogłoby pomóc Sajmonowi w jego zamierzeniach. Może ktoś kojarzy książkę, link?

Sajmon módł się dużo, będzie dobrze :)
Niebajka
Posty: 879
Rejestracja: 06 sie 2019, 2:53
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Niebajka »

sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 19:46
Powiedzcie mi proszę co ja mam o tym myśleć? Czy to naprawdę tak działa czy to zbieg okoliczności? Nie wiem co mam powiedzieć. Może Matka Boża ufa, że jestem na to gotowy o czym napisał Pavel?
Z Bogiem wszystko możliwe. To dopiero początek drogi. Nie ustawaj!
Niebajka.
"W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę. Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu." Steven D. Wolf
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: burza »

Sajmonie 123, ja wierzę że, Bóg działa poprzez ludzi. Podesłał ci osobę zainteresowana właśnie teraz na to mieszkanie. I to dla ciebie jest ten znak do działania.A co ty zrobisz? to zależy już, tylko od ciebie od nikogo więcej.
sajmon123
Posty: 904
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: sajmon123 »

vertigo pisze: 09 sty 2021, 0:16
sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 19:46 Wystawiłem mieszkanie na portalu.
Czy dobrze rozumiem, że wynajmujesz to mieszkanie od kogoś? Jeśli tak, to zapytaj właściciela, czy masz prawo podnająć to mieszkanie komuś innemu.
sajmon123 pisze: 08 sty 2021, 19:46 Powiedzcie mi proszę co ja mam o tym myśleć? Czy to naprawdę tak działa czy to zbieg okoliczności? Nie wiem co mam powiedzieć. Może Matka Boża ufa, że jestem na to gotowy o czym napisał Pavel?
Skoro pytasz o "znak", to rozeznawanie powinno być oparte przede wszystkim o Pismo św, dlatego zaproponowałbym Ci spokojne
rozważenie następującego fragmentu z Ewangelii św. Łukasza 14, 28-32 w szerokim kontekście Twojej sytuacji.

Forum nie da Ci gotowej odpowiedzi, co masz robić, da Ci wskazówki, sugestie, ukaże spojrzenie z innej perspektywy. Jedną z takich wskazówek dostałeś od Pavla odnośnie bycia gotowym na to, co może się dziać pod Twoim dachem, gdy wrócisz. Piszesz "Przetrzymam to. Mam w sobie tyle siły, odwagi, żeby dać radę". Na czym opierasz tę pewność? Czy masz już wypracowane umiejętności na przypadki, gdy "żona będzie zła jak osa" i do tego będzie "jeździć na randki"? Czeka Cię przecież praca nad sobą związana z uniezależnieniem się od sięgania po alkohol. Dasz radę tego nie zrobić, gdy żona swoim zachowaniem zrobi Ci emocjonalny "rollercoaster"?

Nie piszę tego, by Cię odwodzić od powrotu do domu, ale byś racjonalnie rozeznał.
Nie mogę podnająć. Nie zrozumiałeś do końca. Właścicielka mieszkania wie w jakiej jestem sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że może wydarzyć się tak, że będę chciał się szybko wyprowadzić. Jeśli do niej zadzwonię, że chciałbym wrócić do żony, ale mam chętna osobę na moje miejsce, to po prostu moją umowę zrywamy, a Panie między sobą podpisują nową umowę.

Zapytałem na forum o to czy to znak, bo właśnie nie chcę ich na siłę szukać. Czasem jak ktoś spojrzy z boku na coś, widzi coś innego niz ja sam.

Gdy otrzymam emocjonalny rollercoaster nie sięgnę po alkohol. O to się nie martwię.

Nauczyłem się trzymać język za zębami, nie reagować, nie podejmować niczego w emocjach. Umiem nad tym zapanować, dlatego wierzę, że będę umiał sobie poradzić z atakami. Zgodnie z listą zerty, nie wierz w to co mówi żona, nie zamierzam przejmować się jej oskarżeniami, atakami. Będę widział kiedy jest spokojna i mówi szczerze. Wiem też, że przy dzieciach, żona nie będzie reagowała agresją. Gdy dzieci pójdą spać, nie ma zbyt wiele czasu na jakieś kłótnie. Pierwsze dni, chciałbym o ile to możliwe unikać żony wieczorem. Wyjść, pomodlić się, posłuchać jakichś wartościowych rzeczy np konferencji, czy też po prostu oderwać się od tego wszystkiego nic nie myśląc na spacerze.

Nie boję się zamieszkania. Jednak boję się właśnie rozmowy z żoną o tym że wracam. Nie wiem czy tłumaczyć skąd ta decyzja dokładnie, czy tak ogólnikowo, że to jest też moje mieszkanie i wracam czy się to podoba czy nie. Książka, o której pisze Ruta mogłaby mi coś pokazać. Cały czas liczę, że napisze tutaj ktoś kto zachował się podobnie lub współmałżonek wrócił i pamięta co wtedy mówił, czy argumentował... Nie chcę jej zalać znowu wszystkim i żeby odebrała moje słowa jakoś inaczej jak to jedna z forumowiczem powiedziała, że mówiąc o tym, że wracam min ze względów finansowych, żona może poczuć się jakby była przechowalnia bezdomnych i zareagować jeszcze większym gniewem.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Caliope »

Mi psycholog uświadomiła, że tam gdzie jestem jest mój dom, moje włożone pieniądze, praca i mam prawo by tam być. Po prostu dla mnie byłaby to potrzeba żeby wrócić, bez tlumaczenia sobie czegokolwiek, wracam bo to jest mój dom, moje miejsce.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Jak nie zwariować?

Post autor: Ruta »

Sajmon, zacięłam się wczoraj, by znaleźć ten fragment książki i w końcu mnie olśniło :) Wklejam fragment o powrocie do domu.

"Następnego dnia wstałem i pojechałem do kościoła dominikanów we Wrocławiu. Poprosiłem spotkanego zakonnika o spowiedź generalną z całego życia. Wysypałem przed nim wszystko, co miałem. To był taki kaliber, że sądziłem, że wygoni mnie stamtąd. A on to przyjął i udzielił mi rozgrzeszenia. Po spowiedzi postanowiłem, że wracam do domu. I wróciłem, po pół roku, jak syn marnotrawny, jak zbity pies, ale po nawróceniu. Moja żona na początku robiła wszystko, żebym się wyprowadził. Choć wcześniej chciała, żebym wrócił, to bała się, że znowu ją zostawię, zdradzę, zranię. Stwierdziła, że ułożyła sobie życie sama z dziećmi i nie chce mnie. A ja każdego dnia rano wstawałem i odprowadzałem dzieci do przedszkola – w tamtym czasie nie pracowałem – a następnie jechałem do kościoła i każdą Komunię Świętą przyjmowałem w jej intencji. Przez dwa tygodnie każdy dzień był taki sam – kiedy żona wracała z pracy, robiła mi awanturę, a ja z pokorą wszystko przyjmowałem."

To był powrót z gatunku hard, bo mężczyzna dający świadectwo mieszkał wcześniej z kochanką, o czym żona wiedziała, skoro pisze wcześniej, że kochanka zaakceptowała jego dzieci. Więc poranił i żonę i siebie i dzieci bardzo mocno.

Już wiem dlaczego nie mogłam wczesniej znaleźć w pamięci tej ksiązki - sądziłam, że chodzi o nałóg alkoholowy (o tym też trochę jest), ale to ksiązka przede wszystkim o problemach z nałogami seksualnymi. No ale świadectwo powrotu do domu, do żony i dzieci - bez początkowej aprobaty żony - jest.

Tu link do fragmentu z którego cytuję:
https://deon.pl/inteligentne-zycie/mesk ... mac,705186

A tu do informacji o całej książce
https://sklep.2ryby.pl/pozostali/zaplatani-w-pozadanie/
ODPOWIEDZ