elena pisze: ↑27 mar 2021, 18:08
Sajmon, tak mi przykro. Nie wiem na jakiej podstawie sąd tak rozstrzygnął, może trzeba się odwołać, skorzystać z pomocy prawnej, może są jakieś możliwości walki o większy zakres kontaktów. Może żona zobaczy, ze dzieci potrzebują ojca częściej niż co 2 tygodnie, może sama będzie potrzebować czasu dla siebie i wtedy przyda się jej pomoc męża.
Swoją drogą mój mąż wniósł o bardzo szerokie kontakty z synem, z których nie korzysta, nie mam jeszcze odpowiedzi z sądu.
Nie ustawaj w modlitwie, Bóg nawet z największego zła potrafi wydobyć dobro. Jesteś dzielnym tatą!
Napiszę Wam na czym polega problem. Brałem dzieci każdy weekend, prawie codziennie do nich w tygodniu jeździłem. Tak było do czasu gdy odkryłem, że żona w tym czasie spotyka się z Kowalskim. Porozmawialiśmy, a raczej ja prowadziłem monolog. Zaznaczyłem, że dopóki robi co robi, nie będę brał dzieci na noc. Jest moja żoną, mam prawo oczekiwać od niej wierności i nie zamierzam jej dawać przyzwolenia na to. Tym bardziej, że spotykali się w naszym mieszkaniu. To było zbyt trudne do zniesienia dla mnie, nie umiałbym skupić się na dzieciach i zapewnić im należytej opieki, gdybym myślał o tym, że one u mnie, a Kowalski w "u nas". Może to egoistyczne, bez celowe bo przecież można się spotykać w dzień itd, ale taką decyzję podjąłem i jej się trzymałem.
Żona przystała na to, ale z czasem zaczęła coraz bardziej wymuszać na mnie zabieranie dzieci na noc. Moje odmowy, spowodowały, że złożyła do sądu pismo o zabezpieczenie kontaktów z dziećmi, całe weekendy co drugi tydzień. Z adwokatem odpisaliśmy o oddalenie zabezpieczenia, gdyż według przepisów, ja powinienem złożyć o takie zabezpieczenie, gdybym miał utrudniany kontakt z dziećmi. Zaznaczyliśmy w piśmie, że nie ma między nami problemu w umawianiu winy, żona nie blokuje moich widzeń i są one szerokie. Powołałem się na umowę o mieszkanie, która jasno zaznacza, że nikt poza mną nie może ze mną mieszkać. Jednocześnie wyraziłem wolę widywania dziećmi codziennie, aż do zmroku.
W tym samym piśmie było też o zabezpieczenie alimentów. Były minimalnie wyższe niż te, które płacę dobrowolnie, ale każda większa kwota od obecnej jest dla mnie strzałem w kolano i na te chwilę nie mam możliwości płacenia więcej, a wywiązuję się teraz z wyprzedzeniem, oraz dodatkowo gdy dzieci są u mnie, nie żałuję na nich środków (ostatnio syn miał urodziny, więc tort, prezenty itp, basen jak było można, jakieś rzeczy do zabawy typu kolorowanki, klocki, gry, telefon do Naszych kontaktów).
Sąd przychylił się co do alimentów, jednak zabezpieczenia nie oddalił, a bardzo je ograniczył. Jeden dzień w tygodniu 2,5 godziny gdy dzieci mają trening w piłkę nożną, oraz co drugą sobotę od 10 do 18:30.
Rozumiem i nie rozumiem decyzji sądu. Wiem, że one działają z automatu i nie patrzą na niczyje dobro, a jedynie mają swoje widzimisię. Jednak, nie ma jakby przymusu, by ten kontakt odbywał się tylko w te dni. Żona jednak stwierdziła, że musimy trzymać się tego, co nakazał sąd. Tego nie potrafię zrozumieć, gdyż jasno dostaję do zrozumienia, że żonie nie zależy na dobru dzieci, a jedynie na czubku własnego nosa.
Ktoś może powiedzieć, że ja jestem egoistą, że mogłem brać dzieci na noce do mnie. Możliwe, że i tak jest. Jednak taką decyzję podjąłem, jasno powiedziałem, dlaczego tak jest, co się musi stać żeby to się zmieniło i że będę konsekwentnie się tego trzymał, mimo, iż bardzo mocno cierpiałem i tęskniłem za bajką na dobranoc! Przytulaniem, ogólnie za całym rytuałem wieczornym oraz porannym.
Caliope ponoszę konsekwencję swoich czynów, wyborów itd. Niestety ponoszą je też nic niewinne małe dzieci. Życie polega na kompromisie, dogadaniu się, czasem poświęceniu siebie w imię wyższej sprawy. Mogła żona wstrzymać kontakty z kowalskim, dopóki jesteśmy małżeństwem cywilnym, mogłem ja się tym nie przejmować i skupić się na dzieciach. Każde z Nas ma swoje rację i ja wiem, że moja jest "bardziej słuszna", jednak parząc empatyczne oczami żony, dla niej jej decyzja jest "bardziej słuszna". Pomijam oczywiście moralność, bo wtedy może ona być tylko jedna.