Otóż to. Szkoda tylko, że te "mądre życzliwe osoby" naskakują na każdą osobę, która odważy się wypowiedzieć nieco bardziej radykalnie. Nikt tu nie jest autorytetem dla Fino, bo jeden drugiemu kładzie kłody pod nogi, bo wychodzi na wierzch jego PYCHA. Czemu służą wpisy takie, jak niektóre z powyższych? Już to pisaliśmy, o, znalazł się mądrala. Jesteśmy tacy mądrzy, nikt nam nie ma prawa nic wytykać, bo to kółko wzajemnej adoracji. I tylko pozorna wolność słowa. Karmienie swojej pychy tym, jak się "pomogło".mgła pisze: ↑15 gru 2018, 15:53 Wtrącę i ja swoje trzy grosze.
Czy nie wydaje Wam się dziwne, że od ponad osiemdziesięciu stron tyle mądrych, doświadczonych, życzliwych osób- pisze i pisze i pisze...
Fino, masz od nas niezłe paliwo, aby z uporem trwać przy swoim.
Ileż to siły trzeba, żeby tak nic a nic nie zmieniać. Masz w sobie naprawdę bardzo dużo siły.
Ja się Fino nie nabieram na to, że (jak twierdzisz) cokolwiek więcej czy głębiej widzisz niż osiemdziesiąt stron temu.
...Albo, że jesteś wdzięczna. No chyba za to, że paradoksalnie utwierdzasz się na swoim stanowisku, gdyż coraz bardziej się okopujesz, udowadniając wszystkim, że się mylą. Więc jesteś zmuszona sięgać po kolejne, albo te same od miesięcy argumenty.
Komu ten wątek jest bardziej potrzebny?
Fino?, czy nam, kolejnym adwersarzom aby zaspokoić nasze potrzeby pomagania?
Czy my- którzy czytamy ten wątek, możemy wreszcie w pokorze przyjąć, że aby cokolwiek zmienić, trzeba mieć motywację i chcieć po prostu?
Piszecie: musisz chcieć, musisz chcieć, musisz chcieć. A Fino: guzik muszę. Nic nie muszę, nikt mi nie będzie mówił, że muszę, choćbym się miała rozwieść. Taki typ. Przejrzyjcie na oczy.
Fino jak to fino. Nawet w swojej nazwie zakłada koniec. Tylko kto przekazał taki wzorzec? Że trzeba się rozwieść choćby nie wiem co? Ona nie słucha, bo ma wdrukowany rozwód w swoją naturę. Tak została zaprogramowana. Tylko nie zdaje sobie z tego sprawy.
Konsekwencje.
Rozpisałam się, ale w sumie stwierdziłam, że na próżno. Szkoda miejsca. Fino nie wyraziła chęci. A wystawiać się pod pręgierz opinii niedowiarków i nieżyczliwych komentatorów nie zamierzam, szkoda życia na wszelki hejt.
Pytanie brzmiało, Fino, czy chcesz. Chyba nie chce, bo nie odpowiedziała.
Fino wszelkimi drogami dąży do rozwodu, który nie byłby potrzebny, gdyby się ocknęła.
Drodzy szydercy, mam asa.
Ale Fino go nie chce.
Chcesz, to się rozwiedź. Może kogoś nasz na zastępstwo i dlatego z uporem do tego dążysz?
Błogosławione Niedzieli