Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ukasz pisze: 22 lis 2019, 0:18 Napiszę więc inaczej: Fino, weź pod uwagę i taką możliwość, że Twoje uwieszenie na mężu może i jemu utrudniać przemianę i otwarcie się na siebie samego, a w konsekwencji na Ciebie. Gdy postawisz granice sobie, masz być może szansę nie tylko na poprawę własnego funkcjonowania, ale także relacji z mężem.
Tak, do mnie to dotarło już poprzednio z twojego wpisu. Rozumiałam to od dawna, na poziomie rozumu dużo ogarniam ale żeby to poczuć... dopiero teraz.
Ahhh i co ja mam teraz robić - a na za tydzień umówiłam się z mężem na podjęcie decyzji.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: marylka »

Fino pisze: 22 lis 2019, 10:30 Ahhh i co ja mam teraz robić - a na za tydzień umówiłam się z mężem na podjęcie decyzji.
A co chcesz zrobić?
A dlaczego za tydzien?
Już kolejny rok nad tym myslicie i co ten tydzien ma dac?
Komu?

Pozdrawiam
Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Fino pisze: 21 lis 2019, 13:52 Jonasz to ciekawe co piszesz – rozumiem, że to żona u ciebie „knociła” czy ty?
Fino.

Można by rzec ze jak patrze na to to zarówno i zona i ja byliśmy "sknoceni" :D - nawiasem mówiąc spodobało mi się to hasło kupuję.
A tylko dojrzali, wolni, niezależni od siebie ludzie mogą zbudować wspaniałą relację.
Czy to małżeństwo, czy koleżeństwo, czy rodzicielstwo .

Więc i ja "knociłem" zarówno relację małżeńską i żonę i...samego siebie.
"Knociłem" też rodzicielstwo, relację w pracy, relację z samym sobą no i z Bogiem.


Efektem zjawienia się tutaj, zajęcia się sobą poszukania pomocy na zewnątrz jest to że

1. Jestem już mniej "sknocony" - między innymi wyleczony z wiszenia na człowieku.
2. Nie "knocę" żony . No i przede wszystkim samego siebie.
3. Chyba najważniejsze - nie pozwalam się "knocić" i skutecznie się przed tym bronię.

Jeżeli spojrzysz na te 3 punkty zauważysz z pewnością, że to wszystko zależało tylko i wyłącznie ode mnie i od mojej i tylko mojej decyzji.
Absolutnie nie było w tym zachęty, ani prośby, ani groźby , ani oczekiwań, wsparcia, pomocy, opinii, zachęty oceny ze strony żony.
Ona do tego procesu mi była niepotrzebna i zbędna. ;)
A że przeszkadzała i próbowała coś poprawiać to już inna historia :lol:

No i do tego będąc w dość bolesnej , toksycznej, idiotycznej ostro by rzec czy głupiej daleko odbiegającej od planów, marzeń, oczekiwań można by rzec na sposób ludzki relacji małżeńskiej.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Nirwanna pisze: 22 lis 2019, 7:33
Fino pisze: 21 lis 2019, 20:35
Nirwanna pisze: 21 lis 2019, 18:18 On mnie nie kocha, nie-ko-cha (właśnie tego nie rozumiem - dlaczego mam więc z nim być?)
Hm. Jakby to powiedzieć.... Bo swego czasu powiedziałaś to na głos przed Bogiem i ludźmi w formie przysięgi małżeńskiej? - że będziesz dopóki was śmierć nie rozłączy?

Zauważ, że ogromna większość użytkowników tego forum, ze mną włącznie, jest w stanie powiedzieć to samo - współmałżonek mnie nie kocha.
No i?
Jak myślisz, co tu robimy?
Jak i po co przeżywamy nasz sakrament małżeństwa?
Rozumiem i nie rozumiem- rozumiem wybór ale nie rozumiem dlaczego być kiedy nie jest się kochanym. Dla mnie to chora sytuacja. Zbierać cięgi i żyć z ta paskudną świadomością, że ktoś kto śpi z tobą w jednym łóżku nie ma ani jednej myśli o tobie.
Fino, czy mogłabyś swoimi słowami opisać, czym żyjemy tutaj, na tym forum? na czym bazujemy?
Nie wiem czy cię dobrze zrozumiałam.
Ideą jest wzajemna pomoc,wsparcie, oparte na wierze, z poszanowaniem sakramentu małżeństwa jako najwyższej wartości.
Opieramy się na własnych doświadczeniach.

Jaki zamysł był Twojego pytania?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

marylka pisze: 22 lis 2019, 11:40
Fino pisze: 22 lis 2019, 10:30 Ahhh i co ja mam teraz robić - a na za tydzień umówiłam się z mężem na podjęcie decyzji.
A co chcesz zrobić?
A dlaczego za tydzien?
Już kolejny rok nad tym myslicie i co ten tydzien ma dac?
Komu?

Pozdrawiam
Mimo prób uzyskania od męża odpowiedzi co do mnie czuje czuję i czy chce razem wspólnie naprawiać małżeństwo - nie mogę już tyle czasu nic się dowiedzieć a zachowania ma skrajne więc nic logicznego nie mogę z nich wywnioskować. Powiedziałam więc aby mąż zastanowił się czego tak naprawdę chce ponieważ też ucieka od odpowiedzialnosci decyzji. Dlaczego tydzień? Ponieważ już było duuuzo czasu aby przynajmniej zrobić cokolwiek w ktorymkolwiek kierunku. Jesteśmy w stagnacji a raczej konflik się pogłębia.

Teraz widzę, że może mogłabym jeszcze coś zdziałać stawianiem granic co słabo mi wychodziło do tej pory ale nie uleczę męża tak e ogóle jego problemy wydają się być zbyt poważne.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jonasz pisze: 22 lis 2019, 12:01 Jeżeli spojrzysz na te 3 punkty zauważysz z pewnością, że to wszystko zależało tylko i wyłącznie ode mnie i od mojej i tylko mojej decyzji.
Absolutnie nie było w tym zachęty, ani prośby, ani groźby , ani oczekiwań, wsparcia, pomocy, opinii, zachęty oceny ze strony żony.
Ona do tego procesu mi była niepotrzebna i zbędna
Mózg paruje - no tak, przekonuje mnie to jeszcze bardziej, że mąż niech sobie działa sam a ja mam zadbać wyłącznie o siebie.
Tylko u nas już jest taka sytuacja, że nawet jak udaje mi się robić swoje to i tak powstaje mur bo np. mąż nie odzywa się po kłótni tygodniami a kłótnia o błachostkę, wyciągam rękę bo nie ma szans aby on to zrobił a i tak nie korzysta za wiele z tego.
I nie widzę szans na chcenie. Mam wrażenie, że on chce innej charakterologicznie kobiety. Rozumiem, że chce więcej luzu, że ma dość ciężkich rozmów tylko nie rozumie on,że nie da się zupełnie bez poważnych rozmów i że dowalajac mi sam mnie usztywnia. Coś na zasadzie- ja cię po głowie a ty nie przejmuj się tym.

Nie chcę go na siłę trzymać jeśli on nie chce a jeśli ma wątpliwości czy kocha czy nie kocha to chcę go zmobilizować aby w końcu zastanowił się, bo ile ma trwać takie "nie wiem". Dlatego poprosilam aby zastanowił się czego tak naprawdę chce.
Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Fino pisze: 22 lis 2019, 12:24 nie uleczę męża tak e ogóle jego problemy wydają się być zbyt poważne.
Szczerze mówiąc wnioski takie jak moje. ;)

Na ich podstawie doszedłem do punktu, gdzie wyznaczyłem sobie granice : sobie samemu: akceptuję małżonka takiego jakim jest, ale od tej pory nie mam absolutnie zamiaru zajmować się jego problemami ani wyręczać go w tym.

Chyba dopiero później nauczyłem się stawiać granice żonie. :D

Nie interesuje mnie co zrobi z tymi problemami ani jak je rozwiąże , ale nie zamierzam ponosić żadnych kosztów z nimi związanych.
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino pisze: 22 lis 2019, 12:24
Mimo prób uzyskania od męża odpowiedzi co do mnie czuje czuję i czy chce razem wspólnie naprawiać małżeństwo [...]
A do czego Ci to potrzebne?
Dlaczego swoje działania warunkujesz zachowaniem męża?

Ja ruszyłem z miejsca dopiero po dopuszczeniu do swojej świadomości, że żona nie chce nic razem naprawiać... miała (ma?) wywalone i tyle.

Odpuść mu - odczep się - pchasz sie na niego... i mentalnie (oczekując decyzji) i fizycznie (lądujac w jednym łóżku).
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jonasz pisze: 22 lis 2019, 13:05 Na ich podstawie doszedłem do punktu, gdzie wyznaczyłem sobie granice : sobie samemu: akceptuję małżonka takiego jakim jest, ale od tej pory nie mam absolutnie zamiaru zajmować się jego problemami ani wyręczać go w tym.
A no właśnie o to mi cały czas chodzi tylko ująłem to lepiej.
W takim miejscu właśnie jestem - mam dość zachowań i podejścia męża a na siebie też jestem wnerwiona, że sobie pozwalam czyli nie stawiam mądrze granic.
I tak, również pisał o tym wyraźnie Ukasz - wisząc na mężu, nie pomagam mu- nie stwarzam sytuacji aby mógł skonfrontować się sam że sobą bo skupia się ciągle na mnie.
No i ja pomyślałam, żeby w takim momencie zmobilizować męża aby pochylil się w końcu nad ta sytuacją stąd prośbą o określenie się i być może odejście. Inaczej, on totalnie nie próbuje rozwiązać tej sytuacji.
Jonasz pisze: 22 lis 2019, 13:05 Nie interesuje mnie co zrobi z tymi problemami ani jak je rozwiąże , ale nie zamierzam ponosić żadnych kosztów z nimi związanych.
Naprawdę? Jak to u Was wygląda jeśli chciałbyś się podzielić?
Nic cię nie rani?
Jozka
Posty: 66
Rejestracja: 07 wrz 2019, 10:56
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jozka »

Fino przeczytałam cały Twój wątek i czasem widzę w nim całą siebie bo ja też uwieszona na swoim mężu byłam latami. Tylko wola ratowania u mnie jest ogromna.
Jonasz pisze: ↑
22 lis 2019, 13:05
Nie interesuje mnie co zrobi z tymi problemami ani jak je rozwiąże , ale nie zamierzam ponosić żadnych kosztów z nimi związanych.
autor: Wiedźmin » 22 lis 2019, 13:16

Ja ruszyłem z miejsca dopiero po dopuszczeniu do swojej świadomości, że żona nie chce nic razem naprawiać... miała (ma?) wywalone i tyle.

Odpuść mu - odczep się - pchasz sie na niego... i mentalnie (oczekując decyzji) i fizycznie (lądujac w jednym łóżku).
Fino to co napisali Panowie jest chyba sednem tego co tu nazywają odwieszeniem.
Trzymam kciuki za Ciebie.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Wiedźmin pisze: 22 lis 2019, 13:16
Fino pisze: 22 lis 2019, 12:24
Mimo prób uzyskania od męża odpowiedzi co do mnie czuje czuję i czy chce razem wspólnie naprawiać małżeństwo [...]
A do czego Ci to potrzebne?
Dlaczego swoje działania warunkujesz zachowaniem męża?

Ja ruszyłem z miejsca dopiero po dopuszczeniu do swojej świadomości, że żona nie chce nic razem naprawiać... miała (ma?) wywalone i tyle.

Odpuść mu - odczep się - pchasz sie na niego... i mentalnie (oczekując decyzji) i fizycznie (lądujac w jednym łóżku).
Potrzebne żeby wiedzieć co robić, czy być czy odejść. No ale tu wchodzą w grę inne poglądy ,ja uważam że po czasie tak długiej walki, jeśli ktoś mnie ciągle boksuje i związek jest jak pole bitwy to tylko większa krzywdę się sobie robi.
Poza tym, już za późno - poprosiłam go o decyzję

Ale ciekawa jestem jak w takiej sytuacji wygląda wasza codzienność ?
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino pisze: 22 lis 2019, 15:39 [...] ja uważam że po czasie tak długiej walki, jeśli ktoś mnie ciągle boksuje i związek jest jak pole bitwy [...]

Ale ciekawa jestem jak w takiej sytuacji wygląda wasza codzienność ?
Wiesz, nie powiem Ci jak wygląda "nasza codzienność" - ale powiem Ci jak wygląda moja codzienność.

Generalnie jest całkiem nieźle :)))
Po przekierowaniu uwagi z żony na siebie ... zyskała "cała reszta" czyli np. na praca zawodowa, więc mam więcej w portfelu ;)
Dzieciaki również zyskały sporo - więcej "prawdziwego czasu" - wspólnie spędzonego.
Również rodzina pierwotna i znajomi/przyjaciele.

Żona ma swoje zajęcia, ostatnio nawet więcej udziela się w domu - ogarnia, coś ugotuje. Doceniam to.
Więc opieka nad dziećmi ... i logistyka okołodzieciowa funkcjonuje naprawdę dobrze.

Wczoraj miałem np. cudowny wieczór - córka poprosiła mnie o to, aby z nią "zasypiał"... położyłem się obok, czytałem jej książkę (jakaś taka dla dzieci, nowoczesna wersja "czerwonego kapturka") ... to naprawdę było tak zabawne, że zamiast zasypiać, oboje śmialiśmy się do łez :D (tego i takich wieczorów z bliskością dzieci brakowało mi, jak swego czasu się ostentacyjnie wyprowadziłem na 2 tygodnie... chcąc wyrazić swoją niezgodę na zachowania małżonki - ale nie żałuję tej decyzji o tej chwilowej wyprowadzce, bo to potwierdziło tylko to, że wiem na 100%, że chcę być blisko dzieci i brać aktywny udział w ich życiu i wychowywaniu) .

Ja mam mnóstwo nowych ciekawych znajomości.
Żona też sobie radzi, ma swoje zajęcia, coś ją tam zajmuje, wciąż biega, ale już znacznie mniej niż to bywało wcześniej - nawet od dłuższego czasu daje radę bez kowalskiego ;) - ale nie wnikam, nie dopytuje się, nie sprawdzam.

Wspólne posiłki i inne aktywności, zakupy... takie tam - fakt - głównie takie codzienne zwykłe "techniczne sprawy".
Jutro rano jedziemy wspólnie nad morze (ja, żona i dzieci) ... ot na krótki weekend.

OK - pewnie, że trochę brakuje mi jakiś szczerych długich rozmów z żoną - owszem - ale skoro ona nie ma ochoty, nie potrafi, nie chce jej się ... albo ma wywalone... to cóż - ma do tego święte prawo - ja mogę sobie porozmawiać z tuzinem innych osób - więc jej nie cisnę :).

W ramach odwieszania się już ładny kawał czasu temu wyprosiłem uprzejmie żonę z sypialni... więc żona sobie sypia w salonie na kanapie, mówi, że nawet lepiej się tam wysypia - bo córka czasem do nas w nocy do łóżka przychodziła i ją to wybudzało... a teraz porządnie się wysypia.

Więc ponieważ nie mam praktycznie żadnych oczekiwań względem żony (no może prócz takich związanych z dziećmi, że jak ja mam więcej pracy, to że jednak da dzieciom jakiś obiad) ... to nie ma też żadnej "walki ani wojny" - o której wspominałaś.

Nie jest to może mój "wymarzony" wzorzec związku - ale przy obecnej postawie mojej żony, uważam... że i tak jest super :D
nałóg
Posty: 3364
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: nałóg »

To jest stawianie granic i mądra miłość Wiedzimin.Tak 3 maj a masz szansę na trwały szacunek dla siebie.PD
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jestem na skraju. Zupełnie nie rozumiem postawy mojego męża.
Była awantura, mam kaca moralnego choć oboje się nie popisalismy.
Dzień wcześniej doszło do rozmowy, która miała być za tydzień. Zarówno wtedy jak i wczoraj mój mąż powiedział, że gdyby chciał odejść to już dawno by to zrobił ale z niewiadomych zupełnie powodów nie chce pogadać na temat naszej przyszłości i nie ma zamiaru zastanowić się co tak naprawdę do mnie czuje. Za to staje coraz bardziej na bakier - on nie będzie się odzywał, nie będzie sprzątał skoro nie robimy remontu bo skoro burdel to burdel.
Zrozumiałam, że dla niego ten remont jest wręcz ambicjinalna sprawą (łzy mu się kręciły jak mówił o tym). Zaproponowalam żebyśmy poszli na kompromis - żeby dał mi trochę normalności w traktowaniu bo ja jak powietrza potrzebuję dobrej relacji żeby to zrobić a ja mogę robić ten remont. Ale nie, znów usłyszałam, że nie obchodzi go co myślę i że koniec moich rządów.
No i oczywiście jest mnie zbyt pewny bo uważa że ja nie jestem w stanie złożyć o rozwód.

Mam dosyć tego milczenia, to jest jego sposób na mnie, wie że to mnie wykańcza i że w końcu odpuszcze. Mam dość takiego tarktowania. Nie rozmawia, nic nie ustala tylko stawia mnie pod ścianą. Uważa, że nic się nie zmieniłam - co nie jest prawdą. To on ma totalne wahania nastroju, to on ma zachowania którymi poniza mnie, to on obraża się na wszystko i totalnie nie można o niczym pogadać. I tylko słyszę, że na dobre traktowanie trzeba sobie zasłużyć. Naprawdę ciekawe, że słyszę to od osoby której zachowania pozostawiaja wiele do rzyczenia.
Nie mam już siły, naprawdę. Nie chcę zostawiać sobie otwartych drzwi do krzywdzenia męża ale nie chcę też zaslugiwac na miłość. On mnie przeraża.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Wiedźmin, napisałeś - "odczep się - pchasz sie na niego... i mentalnie (oczekując decyzji) i fizycznie (lądujac w jednym łóżku).
Szczęście "nie leży" na zewnątrz - postaraj odczepić"
Gdybym zdecydowala się zostać, zastanawiam się czy powinnam wyprosić go z łóżka. U nas nie ma Kowalskiej, przynajmniej nie mam na to dowodów a spanie razem to już jedyne co nas łączy.
ODPOWIEDZ