Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

Fino pisze: 24 lis 2019, 9:33 Zaproponowalam żebyśmy poszli na kompromis - żeby dał mi trochę normalności w traktowaniu bo ja jak powietrza potrzebuję dobrej relacji żeby to zrobić a ja mogę robić ten remont.
Fino pisze: 24 lis 2019, 9:33 Dzień wcześniej doszło do rozmowy, która miała być za tydzień.
Umowa to umowa, czy mogę zapytać kto ją złamał?
No chyba że jedna strona poprosiła o taką możliwość.
I dlaczego on chce zrobić remont a Ty zaproponowałaś że ty zrobisz ten remont za niego bo tak zrozumiałem.
Fino pisze: 24 lis 2019, 9:33 Ale nie, znów usłyszałam, że nie obchodzi go co myślę i że koniec moich rządów.
Jakich rządów :shock:
I dlaczego Twój mąż dotychczasową relację sprowadza do Twoich rządów?

Fino czy "kuknęłaś" kiedyś do rodziny Twojego męża jakie tam były relacje?
Zwłaszcza chodzi o teściową.
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: renta11 »

O co chodzi z tym remontem? Kto nim gra? Kto ma wyłożyć pieniądze, kto ma wykonać? Kto, kogo i dlaczego szantażuje?
Domyślam się, że to chyba Twoje osobiste pieniądze mają być na remont i boisz się że po remoncie on będzie chciał się rozstać i wtedy one przepadną, bo dostaniesz połowę tego wkładu. Czyją własnością jest mieszkanie? A możesz przecież spisać z nim jakąś umowę,że w razie rozstania i sprzedaży mieszkania kwotę wyłożoną na remont dostaniesz dodatkowo (niejako wyjętą ze sprzedaży). Oby tylko ten remont i podejmowane nim decyzje )np. na temat charakteru wystroju) Was nie podzieliły. Ale jednocześnie może przyspieszą akcję?
Pieniądze mogą bardzo dzielić i warto nauczyć się o nich rozmawiać.
Mam wrażenie, że sytuacja jest taka sama, jak w momencie założenia wątku, a strony (małżonkowie) tylko okopali się lepiej na swoich stanowiskach. To taka wojna okopowa, może trwać wiele lat. Może warto omówić więc ten remont, zadbać o zabezpieczenie pieniędzy i ruszyć akcję do przodu? Wtedy szybko szala przechyli się w jedną, albo drogą stronę, bo trzeba będzie wyjść z okopów (swojej strefy komfortu) i ... zacznie się dziać. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino pisze: 24 lis 2019, 9:46
[...] zastanawiam się czy powinnam wyprosić go z łóżka.
[...] U nas nie ma Kowalskiej, przynajmniej nie mam na to dowodów a spanie razem to już jedyne co nas łączy.
Jedyne co łączy - ale pasuje Ci to "połączenie"?

Wiesz, "u nas" też nie ma kowalskiego obecnie... od wielu miesięcy... ale cóż z tego?

Jeśli pasuje Ci takie "łączenie" na płaszczyźnie fizycznej... to ok... ludzie są różni.
Dla mnie bliskość cielesna jednak jest jednym z ostatnich elementów układanki... zwanych relacją małżeńską.

Skoro nie funkcjonuje rozmowa i bliskość nazwijmy ją szumnie "duchowa"... to ja nie chcę się schylać po te okruchy w postaci atrapy bliskości cielesnej.

Fino zobacz - myślę, że ponad połowa postu to opowieść o Twoim mężu... i co to nie on.
Fino pisze: 24 lis 2019, 9:46 [...] Zupełnie nie rozumiem postawy mojego męża.
[...] wczoraj mój mąż powiedział, że gdyby chciał odejść to już dawno by to zrobił
[...] on nie będzie się odzywał, nie będzie sprzątał skoro nie robimy remontu bo skoro burdel to burdel.
[...] nie obchodzi go co myślę i że koniec moich rządów.
[...] No i oczywiście jest mnie zbyt pewny bo uważa że ja nie jestem w stanie złożyć o rozwód.
[...] Nie rozmawia, nic nie ustala tylko stawia mnie pod ścianą. Uważa, że nic się nie zmieniłam
[...] To on ma totalne wahania nastroju, to on ma zachowania którymi poniza mnie, to on obraża się na wszystko i totalnie nie można o niczym pogadać.
[...] On mnie przeraża.
Piszesz że masz dość... i tak mniej więcej od prawie 100 stron Twojego wątku.
Rozwód? Super - tylko nie koniecznie na razie papierowo faktycznie zrobić. Najpierw zrób to w swojej głowie.

Jak ktoś już chyba sugerował - pomyśl, że już jesteś po rozwodzie. Jak myślisz, że zmieniłoby się Twoje zachowanie? Co by się zmieniło? I zrób tę zmianę. Ot tak na próbę. Pomyśl sobie, że od jutra, czyli od 25.11.2019 jestem po rozwodzie z mężem... i... ?
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: renta11 »

Teraz pogdybam, a co, i tak nic się nie zmienia od przynajmniej 2 lat, a pewnie jest tak od prawie początku związku. Jeśli nie trafię, to i tak nic to nie zmieni.

Wydaje mi się Fino, że Ty masz problem z odrzuceniem/porzuceniem. W Twoim życiu zdarzyło się, że ktoś Cię odrzucił/porzucił. Z ogromnym prawdopodobieństwem mama/tata. Mogło to być nawet w życiu płodowym)np. próby poronienia) albo we wczesnym dzieciństwie. To zrodziło ogromny niedobór/pustkę nie do zasypania z zewnątrz. Mąż ma Ci teraz dać tyle miłości/atencji/uczucia/opieki, aby tę pustkę zasypać. To oczywiście nie do zrealizowania, choćby koparką wrzucał. :D Z drugiej strony Ty jesteś jednym wielkim NIC w swojej głowie, nie kochasz siebie, pewnie nienawidzisz nawet czasami. Więc jak ktoś inny może Ciebie kochać? Dlatego wybrałaś do życia kogoś, kto tak bardzo nie umie okazywać uczuć. Przypomnij sobie chwilę, w której on Ciebie zainteresował. To musiała być chwila, w której on Ciebie odrzucał. No i od tej chwili odgrywasz dramat z dzieciństwa. Czyli Ty prowokujesz jego odrzucenie, albo on sam Ciebie odrzuca (to występuje zamiennie) po to, aby drama z dzieciństwa odgrywała się na okrągło. Dlatego Ty stale pytasz go, czy Cię kocha (a jak, a czy na okrągło, a czy wystarczająco, czy zupełnie itd.) a on odburkuje, że może/czy/jak/wcale/trochę lub sam Ciebie odrzuca (kiedy Ty go jakiś czas nie prowokujesz). Macie oboje takie braki, które się super uzupełniają. I taka gra w odpychania/przyciąganie będzie trwać wiele lat. Bo takiego go sobie, do odtwarzania tej gry wybrałaś. I on dlatego Cię wybrał. Ta historia z tym remontem to także element tej gry.
Ty nie chcesz tego zmienić/boisz się, nie umiesz, bo - masz z tego korzyści. Udowodnienie, że mimo, że ,a,a/tata tego nie potrafili to Ty udowodnisz, że się da.
Oczywiście, że się da, ale zupełnie inaczej.
To Ty musisz siebie pokochać, a przynajmniej próbować siebie kochać ciągle na nowo, codziennie od początku. Tylko Bóg jest w stanie tą pustkę wypełnić, dziurę zasypać. Tylko Bóg we współpracy z Tobą. Mąż Ci jest do tego zupełnie niepotrzebny, tutaj marnujesz czas i energię. Przeczytaj książkę "Pokochaj siebie, a nieważne z kim się zwiążesz", bo to jest droga dla Ciebie.
I - bij zabij - nie mylę się.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: marylka »

Droga Fino
To bardzo bolesne czytac osobe naprawde fajna i madra ktora przeglada sie w oczach meża
Mam taki obraz Ciebie że lazisz za nim i pytasz co chwile czy kocha
Kladziesz sie obok w lóżku....po co?
Machasz mu przed oczami rozwodem i jakims remontem ktore mialyby go niby zmobilizowac do kochania
.....nie czujesz jakie to żałosne?
Czy Ty masz swoje życie? Pasje? Zainteresowania?
Wiesz...meżczyzna z racji plci chce miec wolna przestrzen
Ty wisisz na nim i go w koncu udusisz swoim zachowaniem
On co rusz daje Ci sygnaly że jest zmeczony
Czy Ty nie widzisz swojej zaborczosci?
Mąż nie jest od "bawienia Cie"
A Ty zdaje sie oczekujesz, żeby byl ciagle z Toba i zapewnial o uczuciu
Nie myslalas że on Cie kocha ale ta miłosć okazuje w inny sposob?
Nie jestes z nami od dzis i przecież znasz jezyki miłosci
Pytam bo ja mam podobnie
Ja mam inny jezyk miłosci niż maż mi okazuje
Bardzo pragne z nim spedzac wspolny czas i też lubie czule słowa. I tu Ciebie rozumiem poniekad
Ale wiesz....dostrzegam inne jego gesty ktore dla mnie sa jego okazywaniem miłosci
To dbanie o dom, zakupy no i generalnie stara sie byc pomocny.....
Jak Twoj maż dba o Ciebie? Dom? Rodzine?
Może to jest klucz?
Zrozumiec, że on jest inny i...uszanowac to?
Jeżeli "dasz mu oddychac" i docenisz inne jego strony to może te "lepsze" jednak przeważa te "gorsze"?
Skupiasz sie na jego brakach i cisniesz jak cytryne
A to sa jego braki - jestes w stanie to zaakceptowac?
A teraz pomysl - że do rozwodu doszło i mieszkacie osobno.
Wygonilas chlopa remontu nie zrobiłaś i...?
Jak sie czujesz leżąc w łóżku a obok Ciebie leży Twoja racja?
Zadowolona?

Proponuje - znajdz sposób na siebie, zaangażuj sie może w jakaś akcje. Wypelnij swoje życie i nadaj jemu sens.
Zobaczysz jak to przemienia. Staniesz sie ciekawa.
Dla meża rownież

Co myślisz?
Pozdrawiam
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Renta :) , szanuję każdy wpis ale poplynelas :)
Większość co napisałaś to dywagacje - życie plodowe, mąż w momencie poznania odrzucił - no nie, nic z tych rzeczy.
Fakt że uczę się kochać siebie, no ale .... i na tym poprzestanę
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Wiedźmin pisze: 24 lis 2019, 21:06 Piszesz że masz dość... i tak mniej więcej od prawie 100 stron Twojego wątku.
Rozwód? Super - tylko nie koniecznie na razie papierowo faktycznie zrobić. Najpierw zrób to w swojej głowie.
Zobaczyłam jak nie stawiałam granic i z innych powodów nie jestem jednak przekonana o rozwodzie, są jednak momenty, jak tak widzę zrezygnowanie mojego męża i przypomną mi się te wszystkie jego słowa, które mówią "nie chcę tu być", że sobie myślę "Boże, co ja tu jeszcze robię i chcę jeszcze próbować?"

Obawiam się, że jak zostanę to i tak się to rozpadnie bo mój mąż nie chce nic robić.
Swoją drogą - o co chodzi tym wszystkim malzonkom, którzy tkwią w czymś co im nie odpowiada, no właśnie... ale tkwią...

Wyobrazić sobie, że jestem po rozwodzie - byłabym smutna, pewnie totalnie obojętna, milcząca bo po co byłoby jakkolwiek się odzywać - nie uważam żeby to był dobry sposób na teraz bo stworzymy już totalny mur a nie o to chodzi. To spanie razem to jedyne co nas łączy i przynajmniej teraz też nie wydaje mi się dobrym rozwiazaniem żeby oddzielnie. To tylko spanie na jednym meblu więc niech chociaż to nas łączy.

No i właśnie, problem mam odwieczny z tym jak się zachowywać żeby nie budować niepotrzebnego muru ale żeby dać mu odczuć, że nie pozwolę sobie tak dalej i jakiś wysiłek musi wykonać.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

renta11 pisze: 24 lis 2019, 13:18 autor: renta11 » 24 lis 2019, 13:18

O co chodzi z tym remontem? Kto nim gra? Kto ma wyłożyć pieniądze, kto ma wykonać? Kto, kogo i dlaczego szantażuje?
Sprawa jest prosta - mieszkanie wspólne, długo to trwa bo najpierw trzeba było kasę nazbierać (kasa wspólna), mąż nie jedna akcje mi zrobił straszyć rozwodem a raz tak perfidnie mnie przetrzymal, że pewnego razu powiedzialam dość-skoro rozwód to nie widzę sensu dalej wykańczać mieszkania (tak naprawdę to widziałam) i odwolalam remont rok temu. Ale mój mąż nie rozumie dlaczego choć jasno to wytłumaczyłam. Przed tym jak odwolalam zapytałam czy naprawdę chce odejść a on, że powie mi co myśli jak mieszkanie wykonczymy-poczulam się manipulowania. Do dziś nie rozumie, że jego zachowanie kompletnie nie zachęca do wspólnego budowania życia, w tym do wykończenia mieszkania.
Oboje też (co zrozumiałam niedawno) mamy inne do tego podejście-on potrzebuję remontu bo wstydzi się jak mamy, chce mieć poczucie sielskiego domu (zapewne też dlatego że w domu rodzinnym nie przelewalo się) a dla mnie to też bardzo ważne ale ważniejsza jest najpierw dobra relacja. I owszem, w tej chwili to już zastanawiałam się czy chce może odejść a remontu chce żeby sprzedać mieszkanie i z większym zyskiem. No ale twierdzi, se gdyby chciał odejść to by to zrobił a remont to ma już w d...

A dlaczego "koniec moich rządów" - mąż zarzuca mi, że o wszystkim ja decyduje. To mnie zdziwilo bo zawsze, wszystko z nim konsultuje i jest też w wielu sprawach tak jak on chce ale jemu chodzi o to żebym mu czasem totalnie oddała pałeczkę, żebym nie sprawdzala sama a sprawę zostawiła jemu i zaufała. Zgodziłam się z nim. Fakt jednak jest też taki że on nie mówi wprost że ma inne zdanie albo nie bierze się za temat lub nie mówi że się bierze, ja więc czasem czekam aż w końcu ogarniam sama.

Nie widzę w tym dużego problemu ,wystarczyłoby aby mąż zechciał przyjąć moje wytłumaczenie i moglibyśmy umówić się na coś ale on woli robić z tego aferę. Dlatego krzyczał, że koniec moich rządów i jako karę wymyślił nie odzywanie się, nie sprzątanie i ciekawe co wymyśli jeszcze.
renta11 pisze: 24 lis 2019, 13:18 Oby tylko ten remont i podejmowane nim decyzje )np. na temat charakteru wystroju) Was nie podzieliły. Ale jednocześnie może przyspieszą akcję?
Nie no, wiadomo, że będą krzywe akcje i tego bardzo się boję bo mój mąż szuka tylko we mnie negatywów i co do remontu (wie dlaczego odwolalam a mimo to jakby był na to głuchy i krzyczy "nie potrafisz nic załatwić" i różne takie.
renta11 pisze: 24 lis 2019, 13:18 Mam wrażenie, że sytuacja jest taka sama, jak w momencie założenia wątku, a strony (małżonkowie) tylko okopali się lepiej na swoich stanowiskach. To taka wojna okopowa, może trwać wiele lat. Może warto omówić więc ten remont, zadbać o zabezpieczenie pieniędzy i ruszyć akcję do przodu? Wtedy szybko szala przechyli się w jedną, albo drogą stronę, bo trzeba będzie wyjść z okopów (swojej strefy komfortu) i ... zacznie się dziać.
No tak, oboje kulawo działamy , jednak teraz uważam że jest coraz gorzej za sprawą męża, dzieje się z nim źle, coraz bardziej.

A tak też pomyślałam- skoro nic nie działa, nie ma szans na rozmowę, jesteśmy oboje na skraju wytrzymałości to może ostatni raz zaryzykowAć, powiedzieć mężowi - zacznijmy tak trochę jakby od nowa, odpuscmy po prostu to co było, zróbmy remont i już.
Obawiam się tylko że wszystko zostawi na mich barkach bo przecież jest obrażony że wytrzymałam ten remont i teraz on nic nie tknie.
No właśnie - jak można postawić granicę w takiej sytuacji nie chcąc pogłębiać kryzysu a żeby ten remont był jednak wspólnym przedsiewzieciem?
Jozka
Posty: 66
Rejestracja: 07 wrz 2019, 10:56
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jozka »

Fino a gdybyś tak na próbę założyła, że to może być prawda? Że potencjalnie masz problem z odrzuceniem. To do czego mogłoby to Cię doprowadzić?
Ja osobiście mam problem z odrzuceniem. Ale droga do uświadomienia tego sobie była bardzo, bardzo długa. Wręcz zawstydzająca dla mnie samej. Bo jak to ktoś może MNIE po prostu nie chcieć?
Nie twierdzę, że tak jest u Ciebie. Ale czasem warto zajrzeć nawet w te najciemniejsze zakamarki naszej duszy. Poprzyglądać się im. Może u Ciebie to coś zupełnie innego? Ale wierzę, że ta prawda może wyzwolić.
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino pisze: 25 lis 2019, 21:57
[...] jednak teraz uważam że jest coraz gorzej za sprawą męża, dzieje się z nim źle, coraz bardziej. [...]
Ja sie poddaje :)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jonasz pisze: 24 lis 2019, 10:57 Fino pisze: ↑ Dzień wcześniej doszło do rozmowy, która miała być za tydzień.
Umowa to umowa, czy mogę zapytać kto ją złamał?
No chyba że jedna strona poprosiła o taką możliwość
Mąż zapytał - co z remontem. Nadal milcząc od miesiąca, jedyne pytanie "co z remontem" (to ja mam dzwonić ponownie do majstra bo ja odwolalam). I postanowiłam rozpocząć rozmowę i dobrze wyszło bo na wstępie dowiedzialam się, że mąż nie miał zamiaru pomyśleć zgodnie z moją prośbą jak widzi naszą przyszłość.
Czułam że to jest odpowiedni moment na rozmowę.
Zupełnie nie planowałam takiej formy a powiedziałam prawie wszystko co chciałam, o swoich prawach związanych z remontem -też czyli o podejrzeniu męża o wyrachowanie. Że jestem na skraju i myślę czy być razem. Wymieniliśmy nie mało informacji, jak zawsze nie obeszło się bez udowadniania mi z uporem maniaka jaki to ze mnie potwór ale jedna z istotnych było to, że mój mąż powiedział że jakby chciał odejść to by odszedł no a o tym dlaczego mimo paskudnej sytuacji nadal jest- nie powie mi dla zasady. DLA ZASADY - niesamowite.
Jonasz pisze: 24 lis 2019, 10:57 Fino pisze: ↑ Ale nie, znów usłyszałam, że nie obchodzi go co myślę i że koniec moich rządów.
Jakich rządów
I dlaczego Twój mąż dotychczasową relację sprowadza do Twoich rządów
A no zapytaj się go Jonasz - dlaczego? Moim zdaniem ma jakiś zacny kompleks.
Jonasz pisze: 24 lis 2019, 10:57 Fino czy "kuknęłaś" kiedyś do rodziny Twojego męża jakie tam były relacje?
Zwłaszcza chodzi o teściow
Pewnie. Mama była tą dobrą, która ogarniała wszystko bo ojciec nie robił nic, jedyne co to pił i generalnie na niczym mu chyba za bardzo nie zależało. Ma brata nieco starszego i niestety był faworyzowany. Wiem, że ojciec nie dopuszczał ich do męskich zajęć a jeśli już to wiadomo- krzyki, burczenie. Mojego męża drażniła taka byłe jakość-rodzice nie dbali za bardzo o to, że coś ulepszyć w domu. Że swoją mamą miał dobre relacje. U mnie też mama ogarniala z ta różnicą że była jakaś kasa i rodzice oboje chcieli coś robić. Ojciec nigdy nie zgadzal się z mamą choć często nie miał chyba mądrych decyzji, tzn. pieniądze się go nie trzymały. W mojej rodzinie kobiety są silne i rezolutne.
Mój mąż nie mówi wprost o różnych sprawach i nie bierze ich w swoje ręce, a potem ma pretensje że coś robię. Prosił żebym nie wietrzyla 2giego dna jak coś mówi ale nie da się! :lol: bo myśli co innego a mówi i robi co innego.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jozka pisze: 25 lis 2019, 22:04 Fino a gdybyś tak na próbę założyła, że to może być prawda? Że potencjalnie masz problem z odrzuceniem. To do czego mogłoby to Cię doprowadzić?
Ja osobiście mam problem z odrzuceniem. Ale droga do uświadomienia tego sobie była bardzo, bardzo długa. Wręcz zawstydzająca dla mnie samej. Bo jak to ktoś może MNIE po prostu nie chcieć?
Nie twierdzę, że tak jest u Ciebie. Ale czasem warto zajrzeć nawet w te najciemniejsze zakamarki naszej duszy. Poprzyglądać się im. Może u Ciebie to coś zupełnie innego? Ale wierzę, że ta prawda może wyzwolić.
Ajjj, chodziło mi o to, że rodzice ani mąż na wstępie mnie nie odrzucili, nawet byłam córeczką tatusia co nie oznacza, że boję się opuszczenia (czyli podobnie) - już zdecydowanie mniej ale jeszcze. Przez długi czas uważałam, że na miłość muszę zasłużyć, jak się teraz buntuje i próbuję pokazać mężowi, że tak nie jest to jest między nami coraz gorzej. On uważa, że na miłość, uwagę, na wszystko trzeba zasłużyć. To mnie przeraża. Uważa, że za swoje wcześniejsze postępowanie powinnam dozgonnie pokutowac. Nie rozumie, że jedną z podstaw bycia ze sobą jest wybaczenie sobie samemu i innym.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 Droga Fino
To bardzo bolesne czytac osobe naprawde fajna i madra ktora przeglada sie w oczach meża
Mam taki obraz Ciebie że lazisz za nim i pytasz co chwile czy kocha
Kladziesz sie obok w lóżku....po co?
Machasz mu przed oczami rozwodem i jakims remontem ktore mialyby go niby zmobilizowac do kochania
To nie do końca tak. Teraz ważne było dla mnie żeby wiedzieć co czuje bo to podstawa związku. Ostatni raz o to pytałam około 1,5 roku temu, dwa lata temu. Nad rozwodem pierwszy raz aż tak poważnie się zatanwiam bo naprawdę nie widzę sensu. A z tym łóżkiem to tak jak pisałam - jest to mebel, z którego oboje korzystamy i tyle. Nie ma innego więc korzystamy oboje.
A remontem ... opisałam o co chodzi z tym remontem a raczej wykończeniem mieszkania -w którymś wyżej poście.
marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 Ty wisisz na nim i go w koncu udusisz swoim zachowaniem
On co rusz daje Ci sygnaly że jest zmeczony
Czy Ty nie widzisz swojej zaborczosci?
Masz rację, uswiadamiam sobie to coraz bardziej. Ja tylko chcę normalności- normalnego spędzania czasu a nie wtedy kiedy ma ochotę, szczerego bycia że sobą, kultury osobistej ,nie oskarżenia mnie za zło całego świata - to podstawy ale fakt, widzę że skoro tego nie dostaję to czas przestać o to zabiegać.
marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 A Ty zdaje sie oczekujesz, żeby byl ciagle z Toba i zapewnial o uczuciu
Nie, już tego nie chcę- chcę tylko normalności, ciepła, chcę żeby mu zależało
marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 Nie myslalas że on Cie kocha ale ta miłosć okazuje w inny sposob?
Myślałam ale kiedy słyszysz od 3, 4 lat jaka jesteś nie tak, czepia się ciebie o głupią minę, jest wulgarny, i jeszcze ci mówi, że to nic złego i będzie tak mówił jeśli sobie zasłuże i że ma gdzieś to co myślę i czego potrzebuję, to przestajesz wierzyć że może być jakaś miłość. Czy ktoś kto nie widzi w tobie nic dobrego może kochać? Pytanie tylko po co się tam sam katuje skoro nie ma we mnie nic wartościowego.
marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 Skupiasz sie na jego brakach i cisniesz jak cytryne
A to sa jego braki - jestes w stanie to zaakceptowac?
Nie jestem bo rani mnie nimi już za bardzo. To nie są wady tylko to są jego głębokie wewnętrzne problemy, jeśli tego nie zrozumie - marnie to widzę.
Najlepsze jest to, że przyznał się do części ale ubrał uważa że to nic takiego. Na wszystko znajduje wytłumaczenie.
marylka pisze: 25 lis 2019, 16:50 Wygonilas chlopa remontu nie zrobiłaś i...?
Jak sie czujesz leżąc w łóżku a obok Ciebie leży Twoja racja?
Zadowolona?
Mądrze wszystko napisałaś... biję się z myślałam bo skoro nie dbać o rację to ciągle przytakiwac?

Chcę jednak spróbować, zrobić ten remont a jeśli zostanę przez niego oszukana to trudno - poradzę sobie. Jeśli nadal nie będzie się do mnie odzywał, nic się generalnie nie zmieni to ponownie zastanowię się nad sensem tego małżeństwa.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Wiedźmin pisze: 25 lis 2019, 23:07
Fino pisze: 25 lis 2019, 21:57
[...] jednak teraz uważam że jest coraz gorzej za sprawą męża, dzieje się z nim źle, coraz bardziej. [...]
Ja sie poddaje :)
Nie rozumiem, no tak jest - zachowuje się coraz gorzej. Podkresle, że też mam sporo jeszcze do zrobienia ale to nie ja nie panuje nad emocjami, to nie na go nie szanuję i nie ja staję na bakier
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

renta11 pisze: 25 lis 2019, 10:07 Teraz pogdybam, a co, i tak nic się nie zmienia od przynajmniej 2 lat, a pewnie jest tak od prawie początku związku. Jeśli nie trafię, to i tak nic to nie zmieni.

Wydaje mi się Fino, że Ty masz problem z odrzuceniem/porzuceniem. W Twoim życiu zdarzyło się, że ktoś Cię odrzucił/porzucił. Z ogromnym prawdopodobieństwem mama/tata. Mogło to być nawet w życiu płodowym)np. próby poronienia) albo we wczesnym dzieciństwie. To zrodziło ogromny niedobór/pustkę nie do zasypania z zewnątrz. Mąż ma Ci teraz dać tyle miłości/atencji/uczucia/opieki, aby tę pustkę zasypać. To oczywiście nie do zrealizowania, choćby koparką wrzucał. :D Z drugiej strony Ty jesteś jednym wielkim NIC w swojej głowie, nie kochasz siebie, pewnie nienawidzisz nawet czasami. Więc jak ktoś inny może Ciebie kochać? Dlatego wybrałaś do życia kogoś, kto tak bardzo nie umie okazywać uczuć. Przypomnij sobie chwilę, w której on Ciebie zainteresował. To musiała być chwila, w której on Ciebie odrzucał. No i od tej chwili odgrywasz dramat z dzieciństwa. Czyli Ty prowokujesz jego odrzucenie, albo on sam Ciebie odrzuca (to występuje zamiennie) po to, aby drama z dzieciństwa odgrywała się na okrągło. Dlatego Ty stale pytasz go, czy Cię kocha (a jak, a czy na okrągło, a czy wystarczająco, czy zupełnie itd.) a on odburkuje, że może/czy/jak/wcale/trochę lub sam Ciebie odrzuca (kiedy Ty go jakiś czas nie prowokujesz). Macie oboje takie braki, które się super uzupełniają. I taka gra w odpychania/przyciąganie będzie trwać wiele lat. Bo takiego go sobie, do odtwarzania tej gry wybrałaś. I on dlatego Cię wybrał. Ta historia z tym remontem to także element tej gry.
Ty nie chcesz tego zmienić/boisz się, nie umiesz, bo - masz z tego korzyści. Udowodnienie, że mimo, że ,a,a/tata tego nie potrafili to Ty udowodnisz, że się da.
Oczywiście, że się da, ale zupełnie inaczej.
To Ty musisz siebie pokochać, a przynajmniej próbować siebie kochać ciągle na nowo, codziennie od początku. Tylko Bóg jest w stanie tą pustkę wypełnić, dziurę zasypać. Tylko Bóg we współpracy z Tobą. Mąż Ci jest do tego zupełnie niepotrzebny, tutaj marnujesz czas i energię. Przeczytaj książkę "Pokochaj siebie, a nieważne z kim się zwiążesz", bo to jest droga dla Ciebie.
I - bij zabij - nie mylę się.
A mi trochę głupio bo uważniej przeczytałam i no nadal nie widzę odrzucenia przez rodziców i męża ale jest coś w tym co piszesz.
Prowadzimy grę - tknęło mnie to co napisałaś... że jeśli ja funkcjonuje normalnie, tzn. Okazuje uczucia, jestem spontaniczna i nie dopominam się to może faktycZnie są momenty kiedy mimio wszystko nie daje mi normalności że swojej strony. Zrobic coś takiego że przerywa ta normalność, najczęściej jakaś przykrość.
Tylko właśnie, jak to przerwać. Do przemyślenia
ODPOWIEDZ