Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

logika
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2018, 11:59
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: logika »

Trudno jest mi samej odnieść się, do wszystkiego co napisałaś.
Musiałabym odpowiadać zdanie, po zdaniu.. a to jest już ponad moje siły.
Jesteś bardzo trudnym rozmówcą, ponieważ obchodzisz szerokim łukiem wszystko co ktoś pisze, jakby obok i nie na temat.
W sumie, jest to jakaś sztuka.. a zatem zgadzałoby się, że każdy ma jakiś talent:)

ale do rzeczy:
piszesz, że "to że wspominam, że nie rozumiem męża, nie oznacza że nie robię swojej pracy."

DOKŁADNIE to oznacza,
dodam tylko jeszcze, że nie wspominasz, a ciągle o tym piszesz..
dla porównania, wspomniałaś, to o swojej nowo poznanej koleżance,
naprawdę uważasz sama, że wspominasz, że nie rozumiesz męża?

Droga Fino, to jest Twój jedyny temat rozmowy: mąż!

nie chcę się rozpisywać, spróbuję ponownie w jak największym skrócie..
oczywiście gdybyś miała jakieś pytania, to chętnie odpowiem,

Zamień słowo mąż, na DESZCZ,
pada codziennie, dziś i jutro, przez tydzień, przez miesiąc, przez rok..
co robisz?
walczysz z deszczem? próbujesz coś zrobić, żeby przestało padać?
próbujesz zrozumieć deszcz? pytasz się innych, co zrobić, żeby przestało padać?
uważasz, że to wszystko wina deszczu? że jesteś nieszczęśliwa? że nie możesz tak spędzać czasu, jakbyś chciała?
że to on powinien przestać padać, żebyś Ty zobaczyła słońce?

czy Ty uważasz, że skoro pada, to trzeba siedzieć w domu i czekać aż przestanie padać?
że nie można wyjść samemu z domu? że trzeba czekać i być nieszczęśliwym?

deszcz, to tylko niedogodność, przeszkoda absolutnie do pokonania,
ubieram sobie SWÓJ WŁASNY PŁASZCZYK PRZECIWDESZCZOWY.. i żyję, jak chcę..

już nic nie kapie na głowę,
w deszczu można wszystko, nawet tańczyć!

ale gdy ktoś, ciągle zdejmuje kaptur, by zobaczyć czy już nie pada, to ciągle krople go dopadną, ciągle będzie zmoknięty,
ciągle mokry i nieszczęśliwy..

Uszyj sobie swój płaszczyk i nie patrz na pogodę,
są ludzie nieszczęśliwi bo pada,
a są też tacy, dla których to nie ma znaczenia,
mają swój świat..

życzę Ci tego z całego serca, żebyś go w sobie odnalazła,
dodam jeszcze tylko, że ludzie samotni, którzy tak się czują, samotni..
mają problem sami ze sobą..
nikt, absolutnie nigdy, żaden drugi człowiek, nie zaspokoi tego głodu,
to musimy dać sobie sami..wewnętrzną równowagę, spokój i szczęście,
od przebudzenia się, do zaśnięcia..

drugi człowiek, jest tylko wartością dodaną do tego stanu, który osiągamy sami!

radziłabym Ci, pojechać gdzieś samej na tydzień,
żeby dowiedzieć się, jak sama potrafisz spędzać czas i kim jesteś sama.

bo gdy, bez niego, nikim.. to ratuj się dziewczyno.

ciągle piszesz, że nie od razu wszystko rozumiesz,ale jeszcze rok temu, to mogło być aktualne,
jednak dzisiaj, po takim długim czasie, to tylko usprawiedliwianie siebie samego..

hej
Mandy
Posty: 8
Rejestracja: 19 paź 2018, 10:50
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Mandy »

Witaj kochana Fino,
Mocno Cie przytulam w tej całej sytuacji.. nie czytałam całego wątku tylko początek i koniec ale ..ja też pochodzę z trudnej rodziny. Mam problemy z.komunikacja. czasem również mogłabym milczeć godzinami.. bo po prostu czuję taką pustkę.. niektórzy ludzie zostali tak bardzo zranieni i tak bardzo źle potraktowani w odpowiedzi na ich miłość, nawet ta pierwszą, dziecięcą, nawet już w niemowlectwie nie były zaspokajane ich potrzeby, nie byli tuleni, noszeni a potem już tylko karani jako dzieci.. i to karani w odpowiedzi na dziecięce zaufanie, miłość.. że nauczyli się zamrazac uczucia, emocje. Boją się wyciągnąć ręce po miłość w strachu że zostaną ukarani. Np pijana matka zawsze się wściekala jak cos chciałem lub zagadywalem.. tak mogło byc latami.. taki czlowiek się uczy że musi milczeć.. miłość utożsamia z tym co wyniósł z domu np milczeniem, biciem, karą, ciszą.. nie mam pojęcia co spotkało w przeszłości Twojego męża z jaką traumą się mierzy...
Jeśli chcesz więcej o tym poczytać to polecam książkę "radość, naucz się wyzwalac stlumione emocje" alexander lowen. Książka dla mnie trudna, dotykala wielu trudnych momentów mojego życia, takich o ktorych lepiej nie pamiętać bo bolą.. niczym terapia rozgrzebywala po to by pokazać że tam sa rany które kipia i same się nie ulecza jesli sie nimi nie zajme. Przeczytalam i mimo tego bólu o ktorym musialam czytać pomogła mi spojrzeć na.moje braki jako zwykłą konsekwencje wydarzeń, że to nie ze mną jest coś nie tak tylko z tym jak byłam traktowana..
Trzymam mocno kciuki.. miłość i łagodność leczą..
Mandy
Posty: 8
Rejestracja: 19 paź 2018, 10:50
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Mandy »

Pewnie zapytacie po co Fino ma to czytać i starać się zrozumieć męża.... chodzi mi o to, że może Tobie ta książka tez pomoże .. a mąż ...nie da się komuś pomóc, uratować wbrew jego woli.. każdy musi sam podjąć tą decyzję o chęci poprawy własnego życia.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

logika pisze: 10 gru 2019, 16:31 Droga Fino, to jest Twój jedyny temat rozmowy: mąż!
Niestety masz rację. Nie jest łatwo mi to przyznać. Dotarło ale nie będę ukrywać, że trudno mi zajmować się sobą bo tęsknię za czułym dotykiem, za zwykłą fajną rozmową, pragnę mieć dziecko... ale dobra, nie będę się rozczulać.
logika pisze: 10 gru 2019, 16:31 radziłabym Ci, pojechać gdzieś samej na tydzień,
żeby dowiedzieć się, jak sama potrafisz spędzać czas i kim jesteś sama.
Raz tak zrobiłam, w wakacje - bałam się a to był naprawdę dobry czas:), to było niesamowite - ludzie sami do mnie zagadywali. Zobaczyłam, że nie tworzę w końcu bariery wokół siebie:)
Jak spędzam czas sama a między nami jest dobrze to zupełnie dobrze sobie radzę ale jak jest źle to czuję okromne napięcie i niepokój.


Dziękuję logika i to bardzo, stronę wcześniej bardzo obrazowo wytlumaczylas mi na czym polega odwieszanie się. Mam jednak trudność nie skupiania myśli na mężu - chodzi o to, że chcąc go zrozumieć muszę jakoś o nim myśleć, o jego zagowaniach.

Rozmawiałam ostatnio o tym zajęciu się sobą z psycholog. Mówi podobnie, tzn. żeby iść w swoje zajęcia, nie przymialac się ale być miłym i przede wszystkim być spontanicznym, tzn. zaufać swoim obserwacjom - jeśli zauważę, że mąż chciałby uściskać się na pożegnanie to to zrobić.
I mówi, żeby uglaśniac różne tematy ale spontanicznie , nie nadwac im niewiadomo jakiej powagi (chodzi o to że mój mąż sam z siebie nie porusza nic, nawet jak święta zorganizować i dochodzi do absurdów - jakby każdy najnormalniejszy temat był czymś strasznym). To się wiąże z taką tezą postawiona przez Panią psycholog - powiedziała, że ma jakieś głębokie przekonanie, że mój mąż jest makabrycznie spowity lękiem, niezależnym ode mnie, wynikającym z jego dzieciństwa i że moją postawą asertywności w tej naszej sytuacji jest ta spontaniczność, takie zachowania jakby ponad, np. uścisk kiedy widziałam łzy w jego oczach gdy wychodził na imprezę (zzułam że potrzebuję abym pożegnała go właśnie usciskiem). To jeśli tak czuję to żeby tak zrobić, mimo że racjonalnie nie powinnam bo przecież usłyszałam, że nie ma między nami już czułości i on jej już nie potrzebuje.
Psycholog wytlumaczyla mi, że takie tzw. Gesty ponad będą uczyły mnie niezależności od mojego męża i będą mnie umacnialy a jemu pokażą, że jestem silna i ... no właśnie-niezależna.
Powiedziała żeby jednak na siłę nie zagadywać ale jeśli zechce coś powiedzieć, choćby skomentować coś co leci w tv - to to robić. Nie chodziło jej więc o to, że teraz mam chodzić i zalać męża czułością ale dać samej sobie spontaniczność.
Czy to brzmi sensownie?[/b

A obawę mam jedno jedno, wiem pewnie niesluszna ale ona mnie blokuje - a mianowicie, czy jak przyjelabym taka postawę, to czy nie ulatwialabym mężowi tkwienia w stagnacji? Chodzi o to, że przez długi czas to ja zagadywalam i nie jakoś nagminnie ale zdobywalam się na takie gesty "ponad" i jakoś to szło, teraz - kiedy poważnie potraktowałam jego słowa i zachowania i nie odzywam się jak on się nie odzywa (skoro tak to chyba sobie nie życzy ), nie proponuję wspólnego spędzania czasu itp. to jest jak jest. Obawiam się więc,że jak zobaczy że ja znów pierwsza coś robię to będzie nadal tkwił w takiej biernej postawie i nie doswiadczajac dyskomfortu nie ruszy z miejsca.

Nadmienię tylko, że na moją obawę - psycholog powiedziała, że wydaje się, se mój mąż jest tak utrapiony dyskomfortem swojego lęku, że więcej nie jest mu potrzebne.

Co
Mandy pisze: 10 gru 2019, 22:57
miłość i łagodność leczą..

Chyba muszę się zgodzić - w ostatnim czasie bardzo przekonuje się do takiego podejścia.
Panuje takie ogólne przekonanie, że tylko naciskiem i pewną agresją można dotrzeć do 2giego człowieka, że jak go tak przycisniemy to wtedy osiągniemy cel a tu w łagodności (ale często stanowczej) jest siła. Myślę, że taką postawą możemy wzbudzić szacunek.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Fino pisze: 14 gru 2019, 21:04 Czy to brzmi sensownie?
Skoro pytasz - tak, dla mnie brzmi bardzo sensownie.
A jednocześnie chyba u mnie się nie sprawdziło. I teraz jestem na takim etapie, że nie chcę żonie ułatwiać trwania w stagnacji. Tym bardziej, że u niej ta stagnacja polega między innymi na wyniszczaniu się pracą ponad siły. Im więcej ją wyręczałem w domu, aż nie musiała tu robić naprawdę nic, pełna obsługa, tym bardziej goniła za kasą i ostentacyjną konsumpcją z kolegami. Zagalopowała się zupełnie i nie potrafi się zatrzymać. Nie chcę w tym brać udziału.
logika
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2018, 11:59
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: logika »

Droga Fino,
niby wiesz, o co chodzi, robisz mały krok do przodu, by zaraz zrobić 2 do tyłu..

zaczynasz pisać o sobie, kilka zdań.. i cała reszta o mężu,
rozumiem zatem, że nie zaczęłaś jeszcze się od niego odwieszać, a tylko piszesz, że zamierzasz dopiero..
dobre i to,
znać kierunek.

skoro rozumiesz już, na czym to polega, żeby nie skupiać swoich myśli na mężu,
piszesz, że masz z tym problem, że musisz o nim myśleć, skoro chcesz go zrozumieć.

Ale Ty, nie masz chcieć go zrozumieć.

Twoim problemem jest to, że chcesz równolegle, jednocześnie i w tym samym czasie pomóc sobie samej i jemu.
A tak się nie da.
Musisz zachować kolejność. Najpierw Ty, i tylko Ty.

Jeśli masz być, czy chcesz być spontaniczna, to nie patrzysz czy ktoś tego chce, czy nie :

"jeśli zauważę, że mąż chciałby uściskać się na pożegnanie to to zrobić."
skup się na tym zdaniu, Ty masz zauważyć, czy ktoś tego chce, czy nie?
to jest wg Ciebie spontaniczne zachowanie? uzależnione od kogoś?
jak chcesz, to to robisz, nie patrzysz i nie czekasz na pozwolenie,
przytulasz, bo naszła Cię taka ochota, chciałaś coś wyrazić i robisz to - to jest spontaniczne zachowanie!

ktoś nie chce, odsuwa się, mówi nie, a spontaniczna osoba się nie zraża, przytuli go ponownie, bo wyraża siebie samego, ktoś może oczywiście postawić granicę, prosząc - nie lubię dotykania - wtedy spontaniczna osoba wysyła całusa na odległość - i dalej robi swoje.

Nie możesz mu odpuścić, co? nie widzisz żadnego sensu w zrobieniu czegoś, by samej poczuć się szczęśliwą, bo jak tlenu potrzebujesz, by on podążał za Tobą..

czy jak się uczyłaś do jakiegoś egzaminu, brałaś się jednocześnie za 2 książki?
czy po kolei, najpierw jedna, rozdział, po rozdziale? strona, po stronie?
potem druga..

powinnaś zrozumieć, że na tą chwilę stanęłaś na rozdrożu, w prawo las, czyli mąż ze swoimi problemami,
a w lewo łąka - czyli Twój świat,
chcesz jednocześnie iść lasem i łąką? przecież to niemożliwe, musisz sama przyznać.
A skoro to niemożliwe, to stoisz, a nie posuwasz się do przodu.
Gdy skręcisz w lewo, na łąkę - dla siebie - to nie opisuj, co w lesie widziałaś..

Czy naprawdę, jak pieczesz ciasto i oddajesz się tej czynności, to myślisz ciągle o brudnych oknach jeszcze do umycia?

szacunek, piszesz..
niektóre osoby podziwiamy i szanujemy bardziej. niż innych..
nie da się wymusić ani żądać szacunku od drugiej osoby,
swoim zachowaniem, swoją postawą, kręgosłupem pewności siebie samego, wytwarzamy swoistą granicę,
której nikt nie przekroczy..

pozdrawiam
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

logika pisze: 15 gru 2019, 7:42 skoro rozumiesz już, na czym to polega, żeby nie skupiać swoich myśli na mężu,
piszesz, że masz z tym problem, że musisz o nim myśleć, skoro chcesz go zrozumieć.

Ale Ty, nie masz chcieć go zrozumieć
Tak, nie mogę ruszyć na maksa bo nie do końca wiem jaki kierunek. No o ok - może jeszcze pomożesz mi zrozumieć?
Nie mam go zrozumieć. Ale to jak to jest? Nie zwracać zupełnie ale to zupełnie uwagi? Wtedy to jest ignorowanie.
Rozumiem, że nie analizować, nie siedzieć nie myśleć, nie opracowywać strategi ale jak widzę jak kręcą mu się łzy w oczach to po prostu to widzę, z atomatu przychodzą myśli, spontanicznie, wyczułam wtedy, że chciałby się przytulić.
To tak jak w stosunku do każdego innego człowieka -widzę że koleżanka w pracy jest smutna, robi mi się przykro, chciałabym jakoś jej ulżyć, pytam- coś się stało? Wszystko dobrze? To wydaje się normalne.
logika
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2018, 11:59
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: logika »

przytulasz, bo naszła Cię taka ochota, chciałaś coś wyrazić i robisz to..

tak, jak napisałam powyżej.

Dlaczego uważasz, że odwieszenie się od męża, jest tożsame z ignorowaniem go zupełnie?

to, że skupiam się na sobie, nie oznacza, że kiedy oglądam sobie swój film, to nie reaguję, gdy mój mąż właśnie się zachłysnął i się dusi..

Fino, ogarnij się dziewczyno,
zajęcie się sobą sama, to obrona przed niepożądanym zachowaniem drugiej strony - parasol ochronny.

nie masz zapomnieć, że masz męża, ani udawać na ulicy, że go nie znasz..
mieszkasz z nim, żyjesz z nim, siedzi obok.. czyli jest!

chcesz przytulić koleżankę smutną, to i męża smutnego też możesz..
co to ma wspólnego z "Twoją łąką"?
chodzi o to, że gdy Cię rani czynami, słowami, czy bezczynnością, to Ty się tym nie przejmujesz, bo masz swoje sprawy, swoje myśli o czymś innym, niż on..

a gdy nie rani, tylko potrzebuje pomocy czy wsparcia,
to mu go udzielasz, jak każdemu innemu człowiekowi..

to może obrazowo, bo piszesz, że to przemawia do Ciebie:
między lasem, a łąką, jest miedza, wasz wspólny kawałek, to co Was łączy, wspólny czas,
tam się pojawiasz, gdy on też podchodzi do miedzy,
gdy odchodzi i nie masz już nim kontaktu, bo on nie chce,
wracasz na swoją łąkę,

mam czasami wrażenie, że zaczynasz ocierać się o "Syndrom sztokholmski w związku", warto poczytać,
ciągle narzekasz na męża,przedstawiasz go niejako, jako swojego "kata", a jednocześnie martwisz się nim bardziej, niż sobą samą..

nie wiem do jakiego psychologa chodzisz,
ale może powinnaś go zmienić?
psycholog, z którym omawia się problem zajęcia się sobą, nie analizuje jednocześnie przyczyn zachowania męża.
powinien wg mnie, powiedzieć krótko:
Pani Fino, nie interesuje nas to teraz!
skupiamy się na Pani!

hej
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Kiedy piszesz "ogarnij się" czuję presję. Pytam żeby wiedzieć.
Tak wiem, że mam robić co czuję ale kiedy mój mąż nie proponuje spędzania razem czasu to jaki sens mają propozycje z mojej strony. Jak zacznę proponować, przytulać i wszystko inicjowac to będę siw narzucała.
Np. Myślałam żeby zaproponować mu jakiś wyjazd, mamy dużo wolnego po świętach. Jakiś 2dniowy ale jaki sens jak prawie nie gadamy (choć coś mój mąż probuje, nawet posprzatal)

A psychologa już zmieniłam kolejny raz. To ja chyba jestem nadzwyczaj oporna. Psycholog mi to powiedziała, że ciągle mówię o mężu. A to że chce pomóc mi odnaleźć się w tej sytuacji i nadać kierunek działania to normalne wydaje się że do tego potrzebuje jakkolwiek zrozumieć mojego męża.
logika
Posty: 25
Rejestracja: 31 sie 2018, 11:59
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: logika »

Pytasz, żeby tylko pytać, a nie żeby wiedzieć.

bo, kiedy ktoś pyta i dostaje odpowiedź, to wtedy już wie,

a Ty dalej pytasz o to samo.


Nie zamierzam więcej, wywierać na Tobie presji.

ps. do niczego nie jest potrzebne zrozumienie męża,
zanim człowiek sam siebie nie zrozumie.

trzymaj się.
Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz »

logika pisze: 15 gru 2019, 21:11 ps. do niczego nie jest potrzebne zrozumienie męża,
zanim człowiek sam siebie nie zrozumie.
Ja bym zaryzykował twierdzenie na podstawie własnego doświadczenia że zrozum najpierw i poznaj samego siebie to zrozumiesz drugiego człowieka.
Fino pisze: 15 gru 2019, 20:47 Jakiś 2dniowy ale jaki sens jak prawie nie gadamy (choć coś mój mąż probuje, nawet posprzatal)
No widzisz, być może do polepszenia relacji potrzeba na początku trochę ciszy i życia obok siebie.
Żeby każde czuło się równoważne i i jednakowo we wspólnym mieszkaniu.
Funkcjonowania obok siebie, przestrzeni wolności.
Przyznaję, że niejednokrotnie w przeszłości w relacji z żoną bardzo ciążyło mi poczucie przygniecenia.
Momentami odbierałem to jako "włażenie na głowę", brak przestrzeni życiowej.
Dusiłem się można by rzec.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Nie logiko - żeby wiedzieć.

Szukam w sobie przyczyny mojego oporu. Boję się być spontaniczna. Boję się, że jeśli pozwolę sobie na to, to że dużo dam siebie, że będę się narzucała.

Myślę, że nie wiem co robić też dlatego że nie wsłuchuję się w siebie. Boję się sobie zaufać.

Bardzo się boję odrzucenia, ponizenia. I tego, że moją zmiana nie zostanie doceniona.
Hmmm... tylko chyba nie musi . Dobrze byłoby dla nas żeby mąż docenił ale jeśli tak się nie stanie...ymmmm - wtedy będę myśleć co dalej... tak chyba po prostu żyć jest.
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino pisze: 15 gru 2019, 22:36 [...]
Bardzo się boję odrzucenia, ponizenia. I tego, że moją zmiana nie zostanie doceniona.
Hmmm... tylko chyba nie musi . Dobrze byłoby dla nas żeby mąż docenił ale jeśli tak się nie stanie...ymmmm [...]
No to jeszcze raz - mimo, że już sił mi kiedyś zbrakło.

Fino - od ponad 90 stron różni dobrzy ludzie chcą Cię przekonać, abyś ową zmianę zrobiła dla SIEBIE.
Żeby TOBIE się lepiej żyło. Żebyś Ty była szczęśliwsza i spokojniejsza... i nie oglądała się tak często na męża patrząc, czy docenia czy nie docenia.
Marcin83
Posty: 36
Rejestracja: 07 sie 2019, 8:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Marcin83 »

Wiedźmin,
Myślę że Fino doskonale rozumie o co chodzi tylko najzwyczajniej w świecie ma problem z implementacją. W moim odczuciu ciepło i bliskość drugiego człowieka jest jej konieczne do życia niemalże jak tlen. Ja to rozumiem bo mam dokładnie tak samo, pomimo że jestem facetem. Szczerze mówiąc jestem rozczarowany brakiem empatii wielu piszących w tym wątku.
Lawendowa
Posty: 7692
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lawendowa »

Marcin83 pisze: 16 gru 2019, 9:04 Szczerze mówiąc jestem rozczarowany brakiem empatii wielu piszących w tym wątku.
Przeczytałeś cały wątek, czy odnosisz się do ostatnich stron?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
ODPOWIEDZ