Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 232
- Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
- Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
- Płeć: Mężczyzna
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Akurat znalazłem ciekawy temat o masturbacji.
https://m.deon.pl/153/art,130,bylem-u-s ... -temu.html
https://m.deon.pl/153/art,130,bylem-u-s ... -temu.html
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Jestem zraniona,to na pewno, ale w tej dyskusji uderza i boli mnie to , że na tym forum zaczyna się uważać zdradę za coś, co jest dopuszczalne, a przynajmniej w Twoich postach to czytam, a nikt nie oponuje.
Podałam link do konferencji ks Dziewieckiego, wydaje mi się ,że ksiądz wypowiada to, co Fino czuje w tym temacie,oczywiście to tylko moje przypuszczenia, a jeśli ksiądz nie ma racji, to w takim razie,po co zapraszać go na konferencje...
Podałam link do konferencji ks Dziewieckiego, wydaje mi się ,że ksiądz wypowiada to, co Fino czuje w tym temacie,oczywiście to tylko moje przypuszczenia, a jeśli ksiądz nie ma racji, to w takim razie,po co zapraszać go na konferencje...
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
s zona pisze.
Fino ,pozwol ,ze napisze Ci cos Takiego ..
W swietle tego ,co napisal Unicorn i co zawsze radza panowie Pawlukiewicz i Guzewicz :
mezom nie potrzeba ,
az tak duzo,zeby byl szczesliwy z zona ...
wiec moze zaryzykuj ... otworz dobre wino - niech dojrzeje
zrob ex kolacje i czekaj ciagu dalszego ..
ja bym zaryzykowala .. MOZE WARTO ?
ale to Twoj maz i TY DECYDUJESZ ..
Tylko " biale malzenstwo " nie zawsze wychodzi na dobre..
SZCZEGOLNIE ZONIE
otwieramy w ten sposob " furtke potencjalnej kowalskiej "
Wg mnie - godzina spedzona teraz w kuchni ,moze Ci przyniesc znacznie wiecej ,niz sledzenie forum ..
ale to moje prywatne zdanie ..
TY Decydujesz ..
Bardzo fajna porada , ja teź chciałem tak napisać niestety nie tak fajnie ubrałem to w słowa i nie poszło .
I jeszcze do lustro , nie znikaj juź więcej z tego forum na tak długo jesteś nam tu potrzebna.
Fino ,pozwol ,ze napisze Ci cos Takiego ..
W swietle tego ,co napisal Unicorn i co zawsze radza panowie Pawlukiewicz i Guzewicz :
mezom nie potrzeba ,
az tak duzo,zeby byl szczesliwy z zona ...
wiec moze zaryzykuj ... otworz dobre wino - niech dojrzeje
zrob ex kolacje i czekaj ciagu dalszego ..
ja bym zaryzykowala .. MOZE WARTO ?
ale to Twoj maz i TY DECYDUJESZ ..
Tylko " biale malzenstwo " nie zawsze wychodzi na dobre..
SZCZEGOLNIE ZONIE
otwieramy w ten sposob " furtke potencjalnej kowalskiej "
Wg mnie - godzina spedzona teraz w kuchni ,moze Ci przyniesc znacznie wiecej ,niz sledzenie forum ..
ale to moje prywatne zdanie ..
TY Decydujesz ..
Bardzo fajna porada , ja teź chciałem tak napisać niestety nie tak fajnie ubrałem to w słowa i nie poszło .
I jeszcze do lustro , nie znikaj juź więcej z tego forum na tak długo jesteś nam tu potrzebna.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Bosa
Ale kto tak uważa?
Niektórzy tylko uważają, że jest możliwa.
Moim zdaniem to duża różnica.
Przed czym mam więc oponować? Że taki fakt istnieje?
Nie sądzisz chyba, że my popieramy zdradę. Jesteśmy od tego jak najdalej.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
No chcę przecież się dogadać. Ale miły wieczór nie sprawi nagle, że mój mąż mnie zrozumie a to głównie idzie. Chyba, że masz na myśli miły wieczór w celu zbliżenia fizycznego- a to na pewno da radę ze strony mojego męża.lustro pisze: ↑09 paź 2017, 19:35 Fino.
Myślę, ze S zona daje dobrą radę.
Warto spróbować się dogadać. Znowu zbliżyć do siebie.
Twój mąż ma wady - a Ty nie masz?
Nie kocha się za coś, tylko pomimo.
Zaaranzuj miły wieczor. I zobaczysz co będzie.
Intymność bardzo zbliża. Łatwiej się rozmawia, łatwiej się zrozumieć.
.
Może i tak, choć nie jestem pewna czy na tym ma to polegać. Zadoscuczynienie wiąże się z tym, ze ktoś coś zrozumiał. Jak żyć z człowiekiem, który Nie widzi swoich błędów i za wszystko mnie obwinia? Ale postanowilam pokazać mu ze mogę inaczej, lepiej i pokażę. Zobaczymy co zrobi z tym mój mąż.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Napiszę tak, może powtórzę się - macie rację, że zdrada, porno, czaty mogą zdarzyć się jeśli człowiek nie dostaje co powienien od drugiej osoby ale nie oznacza to, że jeśli nie dostaje to że ma większe przyzwolenie na wybieranie zdrady lub półzdrady. Bo jeśli tak to dajecie przyzwolenie na takie zachowania.
I ja kołkiem nie staję ale nie zartujcie że kolacja przy świecach przed rozmową (wiecie jaką) jest dobrym wyjściem.
Kochani, wiecie że mąż mnie tym cholernie zranił, wiecie ze chcę się dobrze przygotować do tej rozmowy, wiem ze nie jestem bez wad, nie kazcie mi jednak bagatelizować tego Co sie stało - głównie tego portalu randkowego. Troszkę wygląda to tak jakbyście na tłumaczyli mojego męża albo źle to odbieram.
I ja kołkiem nie staję ale nie zartujcie że kolacja przy świecach przed rozmową (wiecie jaką) jest dobrym wyjściem.
Kochani, wiecie że mąż mnie tym cholernie zranił, wiecie ze chcę się dobrze przygotować do tej rozmowy, wiem ze nie jestem bez wad, nie kazcie mi jednak bagatelizować tego Co sie stało - głównie tego portalu randkowego. Troszkę wygląda to tak jakbyście na tłumaczyli mojego męża albo źle to odbieram.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Bosabosa pisze: ↑09 paź 2017, 20:56 Jestem zraniona,to na pewno, ale w tej dyskusji uderza i boli mnie to , że na tym forum zaczyna się uważać zdradę za coś, co jest dopuszczalne, a przynajmniej w Twoich postach to czytam, a nikt nie oponuje.
Podałam link do konferencji ks Dziewieckiego, wydaje mi się ,że ksiądz wypowiada to, co Fino czuje w tym temacie,oczywiście to tylko moje przypuszczenia, a jeśli ksiądz nie ma racji, to w takim razie,po co zapraszać go na konferencje...
Nie bardzo wiem jak pisać, żebyś zrozumiała.
Nikt tu nie uważa zdradę za coś normalnego, ani nie mowi, ze to dobrze...
Trzeba rozróżnić akceptację od opisu zjawisk.
Ja próbowałam opisać mechanizm zjawiska.
I stwierdzam tylko, ze ono istnieje.
Zrozumienie dlaczego inni zachowują się tak czy inaczej, jest ważne dla zrozumienia świata i siebie.
Jeżeli porównanie z kradzieżą też do Ciebie nie przemawia, to ja się poddaję.
Bosa
Mamy wolną wolę. Wszyscy.
Mamy prawo do wzrastania i do upadków.
Mamy też prawo do nie wystawiania nas przez innych na takie próby. Do szanowania naszych potencjalnych ułomności i nie prowokowania upadków.
Bo mamy pomagać sobie wzajemnie we wzrastaniu w dobrym. A nie "ćwiczeniu" nad miarę.
Bosa, masz też prawo poszukać sobie innego faceta, zarejestrować się na portalach randkowych, na każdą noc w tygodniu mieć innego partnera...
Masz prawo. Bo masz wolną wolę I wybór.
Wybieraj.
Pamiętaj tylko, ze to twój wybór i wybierasz za i dla siebie. A nie innych.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Unicorn
Dziękuję
Chciałam to zrobić dyskretnie przez pw, ale to wkurzające pw znowu nie działa
Drodzy moderatorzy - pw nie dziala
Dziękuję
Chciałam to zrobić dyskretnie przez pw, ale to wkurzające pw znowu nie działa
Drodzy moderatorzy - pw nie dziala
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Sprawdź na wszelki wypadek swój profil, może masz zablokowane wysyłanie?Drodzy moderatorzy - pw nie dziala
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Pisałem w pliku tekstowym aby nie stracić po raz kolejny tego co napisałem, ciężko się pisze jak dzieciaki dokazują
Wklejam jeszcze raz, tym razem z pogrubieniem i podkreśleniem:
Ja naprawdę rozumiem Twoe rozterki, to że nie potrafisz się przemóc będąc źle traktowana. Kiedyś uznałbym to za objaw mocnego przewrażliwienia, w najlepszym wypadku.
Po konferencjach Jacka Pulikowskiego rozumiem, że jest to jeden z warunków aby kobieta chciała współżyć, aby czerpała z tego radość.
Warto posłuchać, choćby po to abyś się utwierdziła, co w Twoim zachowaniu jest normalne i zdrowe, a co wymaga korekty.
U mnie korekty wymagała masa spraw, nad wieloma wciąż pracuje.
Wydaje mi się, że to nie tylko rany które zadaje Ci Twój mąż wpływają na poczucie krzywdy, w dużej części na Twój odbiór jego zachowania wpływa poranienie z domu rodzinnego. Twój mąż zaś (to nie jest usprawiedliwienie) kompletnie nie rozumie co robi. Jest pogubiony i nie ma wiedzy.
Też jej nie miałem. Dopiero bardzo realna wizja rozpadu rodziny skierowała mnie na drogę refleksji i rozwoju.
Obserwuje takich ludzi całe życie, sam część z zachowań Twego męża również przejawiałem. Również nie widziałem w tym nic strasznego, nie miałem pojęcia, że mogę większością swoich destrukcyjnych zachowań kogoś krzywdzić.
Czytałem, że mu o tym mówisz, niby więc nie ma dla niego usprawiedliwienia.
A jednak - równie ważne jak to co mówimy, jest to w jaki sposób to mówimy. Poza tym, zdaję sobie sprawę, że moja aktualna, właściwa wiedza o płciowości (i nie tylko) brzmi jak stek bzdur dla przeciętnego człowieka. Jak gadanie nawiedzonego. Dlatego nie staram się na siłę nikogo "nauczać"
Gdyby było tak łatwo, "nawróciłbym" swoich znajomych, braci (chociaż i tak staram się kropla po kropli coś im serwować. Kropla drąży skałę )
Poza tym zacytuje Czarka:
Z własnego doświadczenia napiszę, że zmiana siebie, własnego odbioru zachowań żony, nawet tych destrukcyjnych, sposób reagowania na nie, zmienił sytuację diametralnie.
Zmierzam do tego, że moim zdaniem warto doprowadzić do sytuacji, gdy sami funkcjonujemy tip-top. Wtedy nawet te niedobre zachowania męża nie będą Ci straszne.
Wklejam jeszcze raz, tym razem z pogrubieniem i podkreśleniem:
Widzisz fino, nic nie jest czano-białe.Brak przyzwolenia innym i sobie na błędy, słabość, to jedna z cech DDA.fino pisze:to jest chyba właśnie to co bardzo mi mąci, tzn. mam zasady, ktorych się trzymam ostro i tego samego oczekuję od innych, też od męża, nie dając przyzwolenia slabosciom. Tylko skoro mamy akceptować te wszystkie słabości to jak mają się do tego granice naszych wystepkow?
Tak sobie myślę, że każdy ma inne te granice i jeśli ktoś decyduje odejść się małżonka po zdradzie to nie można powiedzieć, ze postępuje źle. Może nie móc inaczej. Ale dużo też zależy od postawy osoby, która zraniła - jeśli mój mąż nie będzie się wspierał i okaże skruchę to będzie dla mnie jakiś znak, że może warto jeszcze coś z tym zrobic, a jeśli zacznie mnie wyzywać i wmawiać mi winę to nie wiem co miałabym z tym dalej zrobić.
Dobrze ją znam, bo dość mocno się we mnie wryła. Warto nad tym popracować.
To co wytłuściłem u dołu - a nie przyszło Ci do głowy, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz, że on tak czuje?
Czy Twój mąż oglądałby porno i rejestrował na portalach randkowych gdyby nie spotkał go roczny celibat? Gdyby sfera seksualna u Was była elementarnie poukładana?
Chciałbym zostać dobrze zrozumiany, wg mnie o ile zarówno te portale randkowe jak i pornografia/masturbacja to poważne problemy, o tyle macie w małżeństwie dużo większe, wymagające większej uwagi i zajęcia się nimi.
Ja naprawdę rozumiem Twoe rozterki, to że nie potrafisz się przemóc będąc źle traktowana. Kiedyś uznałbym to za objaw mocnego przewrażliwienia, w najlepszym wypadku.
Po konferencjach Jacka Pulikowskiego rozumiem, że jest to jeden z warunków aby kobieta chciała współżyć, aby czerpała z tego radość.
Warto posłuchać, choćby po to abyś się utwierdziła, co w Twoim zachowaniu jest normalne i zdrowe, a co wymaga korekty.
U mnie korekty wymagała masa spraw, nad wieloma wciąż pracuje.
Wydaje mi się, że to nie tylko rany które zadaje Ci Twój mąż wpływają na poczucie krzywdy, w dużej części na Twój odbiór jego zachowania wpływa poranienie z domu rodzinnego. Twój mąż zaś (to nie jest usprawiedliwienie) kompletnie nie rozumie co robi. Jest pogubiony i nie ma wiedzy.
Też jej nie miałem. Dopiero bardzo realna wizja rozpadu rodziny skierowała mnie na drogę refleksji i rozwoju.
Obserwuje takich ludzi całe życie, sam część z zachowań Twego męża również przejawiałem. Również nie widziałem w tym nic strasznego, nie miałem pojęcia, że mogę większością swoich destrukcyjnych zachowań kogoś krzywdzić.
Czytałem, że mu o tym mówisz, niby więc nie ma dla niego usprawiedliwienia.
A jednak - równie ważne jak to co mówimy, jest to w jaki sposób to mówimy. Poza tym, zdaję sobie sprawę, że moja aktualna, właściwa wiedza o płciowości (i nie tylko) brzmi jak stek bzdur dla przeciętnego człowieka. Jak gadanie nawiedzonego. Dlatego nie staram się na siłę nikogo "nauczać"
Gdyby było tak łatwo, "nawróciłbym" swoich znajomych, braci (chociaż i tak staram się kropla po kropli coś im serwować. Kropla drąży skałę )
Poza tym zacytuje Czarka:
Gdybym ja miał czekać ze zmianami aż moja żona ruszy ze swoimi, gdybym uzależniał pracę nad sobą i małżeństwem od jej pracy nad sobą i małżeństwem, gdybym nie przyjął jej takiej jaką jest (nawet zakładając, że nigdy nie zmieni swoich dysfunkcyjnych zachowań), to moje małżeństwo już by zapewne runęło.
Z własnego doświadczenia napiszę, że zmiana siebie, własnego odbioru zachowań żony, nawet tych destrukcyjnych, sposób reagowania na nie, zmienił sytuację diametralnie.
Zmierzam do tego, że moim zdaniem warto doprowadzić do sytuacji, gdy sami funkcjonujemy tip-top. Wtedy nawet te niedobre zachowania męża nie będą Ci straszne.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Droga fino, może to czepianie się słówek, a może tego nie wiesz. Na wszelki wypadek: Twój mąż Cię nie zrozumie. Tak jak ja nie zrozumiem swojej żony. To wykracza poza nasze możliwości. Możemy się natomiast nauczyć o Was tyle, by potrafić z Wami współżyć najlepiej jak potrafimy.fino pisze:No chcę przecież się dogadać. Ale miły wieczór nie sprawi nagle, że mój mąż mnie zrozumie a to głównie idzie.
My nie dajemy tu przyzwoleń, zwaszcza na zdradę. Piszemy tyko jak to wygląda po ludzku, zwłaszcza we współczesnym świecie.fino pisze: Napiszę tak, może powtórzę się - macie rację, że zdrada, porno, czaty mogą zdarzyć się jeśli człowiek nie dostaje co powienien od drugiej osoby ale nie oznacza to, że jeśli nie dostaje to że ma większe przyzwolenie na wybieranie zdrady lub półzdrady. Bo jeśli tak to dajecie przyzwolenie na takie zachowania.
Poza tym, zapomniałem napisać wcześniej. Może to zabrzmi mocno, może ktoś się nawet oburzy, ale czy wprowadzenie celibatu w małżeństwie nie jest jakąś formą zdrady?
Piszę to nie polecając tego co napisała lustro i s zona, abyś zorganizowała romantyczny wieczór i mu się oddała. Moim zdaniem nie powinnaś tego robić mając takie uczucia i taki stosunek do męża. To byłby w mojej ocenie gwałt na samej sobie. Uważam natomiast, że powinnaś to uporządkować. Najlepiej z pomocą specjalisty. Utrzymywanie celibatu grozi rozpadem małżeństwa.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Pavel, jakies zacmienie mam ale nadal nie rozumiem bo na powyzsze napisałeś " a nie przyszło Ci do głowy, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz, że on tak czuje?"
No na pewno uważa, że wszystkiemu jestem winna.
Dziękuję, potrzeba mi było zrozumienia. I szkoda, że mój mąż nie chce posłuchać tych konferencji. Ja słuchamPavel pisze: ↑09 paź 2017, 22:33 Widzisz fino, nic nie jest czano-białe.
Ja naprawdę rozumiem Twoe rozterki, to że nie potrafisz się przemóc będąc źle traktowana. Kiedyś uznałbym to za objaw mocnego przewrażliwienia, w najlepszym wypadku.
Po konferencjach Jacka Pulikowskiego rozumiem, że jest to jeden z warunków aby kobieta chciała współżyć, aby czerpała z tego radość.
Warto posłuchać, choćby po to abyś się utwierdziła, co w Twoim zachowaniu jest normalne i zdrowe, a co wymaga korekty.
Może to głupie ale pomyślałam, ze może powinnam wyprowadIc się. Może wtedy mój mąż ocknal by się i zaczął coś ze sobą robić.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
No właśnie. Taki jest jego punkt widzenia. Ty zaś oczekujesz skruchy od kogoś, kto czuje się skrzywdzony.Fino pisze: ↑09 paź 2017, 23:11 Pavel pisze: ↑09 paź 2017, 22:33
jeśli mój mąż nie będzie się wspierał i okaże skruchę to będzie dla mnie jakiś znak, że może warto jeszcze coś z tym zrobic, a jeśli zacznie mnie wyzywać i wmawiać mi winę to nie wiem co miałabym z tym dalej zrobić
Pavel, jakies zacmienie mam ale nadal nie rozumiem bo na powyzsze napisałeś " a nie przyszło Ci do głowy, że to najbardziej prawdopodobny scenariusz, że on tak czuje?"
No na pewno uważa, że wszystkiemu jestem winna.
Przecież szansa, że to odbierze i się zachowa tak jak tego oczekujesz jest taka jak wygrana w totka. Po co Ci kolejne rozczarowanie, zranienie?
Dobrze wiem jak to jest jak się koniecznie musi z siebie coś wywalić. Potraktuj to może jak trening cierpliwości?
Moja żona nie chciała i raczej wciąż nie chce słuchać, Pulikowskiego zwłaszcza. A szkoda
Zrozumiałem jednak, że jej rozwój to jej działka, mój - moja. Również popełniałem ten błąd - oczekiwanie, że skoro ja się staram, uczę i rozwijam, żona również ma taki obowiązek. Nie ma. Ona niech żyje po swojemu (co nie znaczy, że ona nic nie robi, chodzi mi o moje dawne oczekiwania względem niej, teraz ma pełną wolność).
Może tak. Mi wystarczyło "nie kocham Cię tak jak kiedyś" abym ruszył tyłek. "Nie kocham Cię i nigdy nie kochałam" wywołało zaś panikę i przyspieszenie ruszenia tego tyłka jeszcze bardziej.
Jest jednak i druga możliwość.
Twój mąż może to przetrawić i poszukać kowalskiej.
Jesteś gotowa na obie możliwości? Jeśli nie, nie polecam takich radykalnych kroków
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino
Na mnie twoja historia robi wrazenie historii dwojga ludzi z poczuciem skrzywdzenia i oczekiwaniami "Bóg wie czego" wobec drugiej strony, i bez spełnienia tych oczekiwań nikt nie zrobi ani kroku.
I powiem Ci, że jeżeli ta wielka praca, ktorą już nad sobą wykonalaś, przynosi takie efekty jak: niakcepracja słabości męża, brak zrozumienia jego odmiennisci, oczekiwanie zadoscuczynienia I poprawy I to na twoich warunkach...
to ta praca idzie w złym kierunku.
Pavel daje świetne spojrzenie z drugiej strony. Warto się nad tym zastanowić. Bo przecież ta drugą strona jest(mąż) i masz z nią kłopot.
Na mnie twoja historia robi wrazenie historii dwojga ludzi z poczuciem skrzywdzenia i oczekiwaniami "Bóg wie czego" wobec drugiej strony, i bez spełnienia tych oczekiwań nikt nie zrobi ani kroku.
I powiem Ci, że jeżeli ta wielka praca, ktorą już nad sobą wykonalaś, przynosi takie efekty jak: niakcepracja słabości męża, brak zrozumienia jego odmiennisci, oczekiwanie zadoscuczynienia I poprawy I to na twoich warunkach...
to ta praca idzie w złym kierunku.
Pavel daje świetne spojrzenie z drugiej strony. Warto się nad tym zastanowić. Bo przecież ta drugą strona jest(mąż) i masz z nią kłopot.