Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Dotka »

Fino to też nie jest tak że mój mąż ciągle jest taki opryskliwy. Ale jak cos jest nie po jego myśli to się bardzo szybko denerwuje i wtedy nie przebiera w słowach niestety. Na ogół jest dość dobrze i nawet miło. Byle wszystko się dobrze układało i jak najmniej go angażować w sprawy zdrowotne czy szkolne dzieci.
Zmieniam sposob mojej reakcji i wskazuje mu na spokojnie jak w inny sposob moze na cos co go wkurza zwrocic mi czy dzieciom uwagę. Czasem moje podpowiedzi przyjmie w spokoju czasem jeszcze bardziej sie wkurzy bo odbierze jako atak. Niestety zalezy tez dużo od jego humoru w danej chwili. Ale duzo bardzo zmienia moja reakcja ktora już nie jest histeryczna krzykliwa i z płaczem tylko spokojna i staram się aby byla rzeczowa
janek
Posty: 26
Rejestracja: 01 gru 2017, 12:51
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: janek »

Fino pisze: 11 gru 2017, 10:24 Trochę może dziwne z drugiej strony czy nie wynika to trochę z naszej natury? Tak jesteśmy skonstruowani, że kobieta bardziej stawia na słowa i często czuje się kochana jeśli partner z nią rozmawia, mężczyzna nie potrzebuje tylu słów, a dotyk to może dla niego wyraz miłości kobiety? Może kiedy kobieta go dotyka - on słyszy w tym dotyku " jestem Tobą zainteresowana, myślę o tobie, musnę Cię to to tu, to tam bo jesteś dla mnie ważny i w ten sposób chcę ci pokazać, że pamiętam o tobie".
Musieliby Panowie się wypowiedzieć czy trafiłam z interpretacją. Poprosimy:) - Ja chętnie dowiem się jak Panowie odczytuja dotyk kobiety, mam na myśli wszelki dotyk, nawet zwykłe poglaskanie po policzku czy dłoni.
Właśnie jestem na świeżo po przeczytaniu "5 Języków miłości". Książka trochę otwiera oczy na sposoby okazywania uczuć. I faktycznie kiedy zadałem sobie pytania by znaleźć swój język (którego w sumie byłem pewny) to faktycznie dotyk był tym zdecydowanie najważniejszym......(potem drobne przysługi, dobry czas, afirmacja, podarunki) W sumie nie miałem wątpliwości że tak będzie, bo sam kiedy tylko mogłem dążyłem do tego żeby dotknąć żonę, złapać za rękę, musnąć mimochodem.....Dawałem to co sam chciałbym dostać.
Analizowałem potem nasz związek i próbowałem wytypować język żony i miałem jakiś pogląd na to. Ale postanowiłem że zadam te pytania również żonie....i wyszło dla mnie dość zaskakująco (choć żona nie czytała książki, a odpowiadając na pytania mogła nie do końca być szczera w obawie że mnie urazi....), ale z tych odpowiedzi dowiedziałem się że żona jako główny język ma również dotyk.....co trochę nie pasowało mi do obrazu naszego związku - z tym że wyniki były bardzo wyrównane i można powiedzieć że prawie wszystkie języki są dla niej równie ważne - głównie 3 (dotyk, drobne przysługi i dobry czas). I to chyba wpisuje się w uczuciowość kobiet, że one odbierają wszystko dużo bardziej, mocniej intensywniej, że analizują prawie każde nasze męskie zachowanie. Może po przeczytaniu książki i odpowiedziach udzielonych samej sobie wyniki będą bardziej zdecydowane...
Namawiam ją aby przeczytała książkę.......może to coś zmieni, może spróbuje odciąć się od kowalskiego na dobre.....
A mi się nasuwa wniosek, że zaniedbałem inne języki, równie ważne dla niej.......i skończyła w objęciach kowalskiego. A ja chyba bardziej odczuwałem od niej drobne przysługi - które w zasadzie są na drugim miejscu, a dużo słabiej odczuwałem dotyk, mimo że teoretycznie jest on dla niej również bardzo ważny i przez to oddaliłem się bardziej...Szkoda że ta książka nie wpadła mi w ręce dużo wcześniej......A teraz nie wiem czy ta wiedza w czymś pomoże...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

janek pisze: 12 gru 2017, 11:06


Namawiam ją aby przeczytała książkę.......może to coś zmieni, może spróbuje odciąć się od kowalskiego na dobre.....
A mi się nasuwa wniosek, że zaniedbałem inne języki, równie ważne dla niej.......i skończyła w objęciach kowalskiego.
Fino -szczerz -tez sie tego od dluzszego czasu obawiam .....
zeby Twoj maz nie wyladowal w ramionach jakies kowalskiej ...

Uwazam ,ze mozesz sie sie uczyc na naszych bledach ....

ps postaram sie juz nie gderac w Twoim watku :oops:
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lena50 »

Finio....moim zdaniem,podstawowe pytanie które musisz sobie zadać to....czego ja tak naprawdę chcę i czy chce uratować to małżeństwo.
lena50....dawniej lena
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

lena50 pisze: 13 gru 2017, 1:08 Finio....moim zdaniem,podstawowe pytanie które musisz sobie zadać to....czego ja tak naprawdę chcę i czy chce uratować to małżeństwo.
Tak Fino, to podstawowe pytania.
Fino pisze: 12 gru 2017, 7:11 No tak, mi też sporo zeszło aby wiele spraw zrozumieć tylko mój mąż jest bierny, nie robi nic aby cokolwiek zrozumieć a z bezczynności nic nie przyjdzie
I co w związku z tym?

Mój także jest bierny i nic w tym kierunku nie robi/ł.


To o czym ja i lustro (jak myślę) piszemy , to jest uwierzenie małżonka w to, żę moja zmiana jest rzeczywista i trwała.
Jednak aby do takiej zmiany mogło dojść, trzeba najpierw samego siebie uzdrowić... Inaczej nie da rady.
Oboje z mężem jesteście poranieni. Jeśli choć jedno nie wyzdrowieje, to nie będzie komu podjąć trudu ratowania, bo oboje się wykrwawicie raniąc się wzajemnie.
Czy widziałaś kiedyś jak reaguje zranione zwierzę na okazaną mu pomoc?
Atakuje... z obawy na większe poranienia. Ile razy wyciągniesz do niego poranioną i niezabezpieczoną rękę zanim zrezygnujesz?
Podobnie jest z Wami, z Twoim mężem...

Fino, skarbie, pomyśl o tym co napisałam i odpowiedz sobie na zadane przez lenę pytanie
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lena50 »

Czy widziałaś kiedyś jak reaguje zranione zwierzę na okazaną mu pomoc?
Atakuje... z obawy na większe poranienia. Ile razy wyciągniesz do niego poranioną i niezabezpieczoną rękę zanim zrezygnujesz?
Zeniu ....trafiłaś w sedno.
Kocham zwierzęta, mam ich trochę w domu i coś o tym wiem.
Nie żebym dręczyła,biła,czy coś w tym rodzaju,ale zdarza mi się "pacnąć" papugę ,czy jaszczura jak mnie dziabnie/ugryzie ......ot odruch.
Niestety potem długo wdzięczyć się muszę zanim mi przebaczą.

Przebaczają prędzej jak ludzie.
lena50....dawniej lena
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Lena - dobrze że nie masz słonia... słonie podobno są pamiętliwe i pacnięcie pewnie by dłużej Ci wypominały niż ludzie :D :P ;)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Szona gadaj ile chcesz - trudno pewnie do mnie dotrzeć ale to nie jest bez owoców, także jeśli tylko będziecie mieli na mnie siłę to gadajcie.

Więc tak, zgadzam się, że samemu trzeba najpierw wyzdrowiec tylko nie mam czasu aby zajmować się tylko sobą, mój mąż nie będzie czekał az dojde sama do ładu.

Pytanie czego chcę i czy chcę ratować małżeństwo - bardzo dobre.
Chciałabym odzyskać szacunek i uwagę męża, a nawet podziw, chcialabym aby mnie kochal i wyrażał miłość a nie wyrachowanie, chciałabym móc z nim porozmawiać o wszystkim i inne drobnostki, które zawierają się w miłości, chciałabym aby nie czuł się już tak przeze mnie poraniony.
Czy chcialabym ratować małżeństwo? Tak choć już przestalam w nas wierzyć i czasem jestem bliska wycoffania się totalnego. Nie chcę jednak żyć w ciaglym napietnowaniu tego, że go zranilam i wiem, że jeśli cały czas będzie mnie oskarżal, ciągle będzie nieprzejednany to nie chce tak żyć.

Szanuję osoby, które chcą być z drugą osobą mimo, np. zdrady ale ja tak bym nie mogła. Nie widzę też sensu życia ze sobą jeśli podejmę poważne dzialania aby naprawiać małżeństwo a mój mąż np. Po tych 3 latach nie zmieni w sobie nic i nadal będzie na mnie zwalal całą odpowiedzialność.

Wiem na pewno, że czasu trzeba - przekonałam się nawet dziś o tym.

Przez te kilka dni próbowałam byc bardziej pewna siebie i przelamywac się z dotykiem. Mąż nie odpychal tego. Staram się na jego agresje, nerwy reagować spokojnie. Mąż jakoś ozywil się - rano przyszedl i powiedział mi "dzień dobry" którym kiedyś zawsze mnie witał, spytał się co chcę na śniadanie, do torby wrzucił mi cukierki abym miala w pracy.
A dziś wystarczyło, że jakaś minę krzywą zrobilam i już do mnie wyskoczył jak do kumpla którego chciałby walnąć i od razu gadka, że mi nigdy nic nie pasuje itd. A ja nawet nie pomyślałam że mi coś nie pasuje, po prostu powiedziałam zeby nie odnosił się do mnie tak lekcewazaco. Probowalam to wyjaśnić ale on wiedział swoje. Mówię, że normalnie - ludzie nie lustruja każdego grymasu twarzy i ze to nie jest warte kłótni tym bardziej, że nic złego nie miałam na myśli i nie musiał tak lecewazoco reagować. A on że nie będzie ani mi ani nikomu szedł na ustepstwa i to sie nie zmieni i ze mu się to nie oplaca. Mówię w końcu - zgoda? To nie jest warte kłótni a on zgoda ale to było na odczepnego. Potem przy kawie kiedy on unikał mojego w wzroku mówię w końcu - naprawdę nie m miałam nic złego na myśli. A mąż- wiem. Pytam więc - skoro wiedziałeś to dlaczego powiedziales tyle przykrych słów. Uslyszalam, że no niby wie, nie wie. Przekonalam się że czasu trzeba ale jednocześnie nie mogłam poradzić sobie ze sobą. Łzy zaczęły mi się kręcić w oku. Mowilam sobie - glupia, no przestań, zrozumiałas o co chodzi i co beczysz. Odeszlam od niego aby nie widzial. Ale w końcu dostrzegl i zapytał czemu płacze, zaparlam się i nie powiedzialam a on udawał moim zdaniem ze nie wie o co chodzi. Tak jest jemu wygodniej. W domu dalam mu uwagę że do pracy szykuje się jak niewiadomo co a tu nic, uwaza ze tu nie ma dla kogo. On dziala na zasadzie coś za coś, ożywia się chwilowo a mała niesnaska wystarczy aby wrócił na stare tory. I wyniosl się chłopiec do drugiego pokoju. I tak myślę sobie teraz- bądź bardziej dorosla, idź do tego chłopca i pokaż mu, że ci na nim zależy. Zagadaj, powiedz - nie klocmy się już, pogapmy się razem w telewizor. Nie wiem czy dobrze postapie ale muszę ryzykować. Nie wiem, może narzucać się będę, może przez takie wyciaganie ręki nauczę go, że może ciągle tak się obrażać a ja i tak wyciagne rękę.

No, i się napislam znów.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Dotka pisze: 11 gru 2017, 15:03 Tyle bólu, rozgoryczenia że w końcu zaczęłam się przed tym bronic w ten sposób że coraz mniej czasu spędzałam z moim mężem, przestałam go całować, przytulać, seks nie był też taki jak powinien albo nie było go w cale. Nie potrafiłam z nim na spokojnie porozmawiać i wytłumaczyć tego że moje zachowanie wynika z jego zachowania. Odtracalam go w ten sposob niestety. A on sie oddalał. Zaczęliśmy żyć bardziej obok niż razem. I pojawiła się kowalska, z która się świetnie rozmawiało , która była miła uśmiechnięta
Przeczytal jeszcze nie raz, po przerwie to co napislas i bardzije rozumiem to co chcialas mi przekazać. Ja też odsunelam się bo coraz bardziej oskarzal mnie o wszystko i wykorzystywal to kiedy się przed nim odkrywalam. Postanowilam więc nie mówić mu nic o sobie, rozgoryczenie rosło, a idealna też nie bylam.
Uważam jednak, że uciekanie w zdradę nie jest usprawiedliwiwniem swojego bólu. Równie dobrze Twój mąż mógł CIebie zapytać - co się dzieje, że taki jakiś chłód miedzy nami.
Widzę obie strony medalu ale zdrada to nie wyjście, to jest niedojrzalosc. Łatwiej jest powiedzieć bo ty to i tamto - niż przyjść i wprost postawić sprawę.
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Fino pisze: 17 gru 2017, 21:01 Więc tak, zgadzam się, że samemu trzeba najpierw wyzdrowiec tylko nie mam czasu aby zajmować się tylko sobą, mój mąż nie będzie czekał az dojde sama do ładu.
Fino najpewniej obydwoje Ty i mąż potrzebujecie pomocy.
Moim zdaniem ani Ty nie jesteś w stanie udzielić jej mężowi ani on Tobie :(
Aby myśleć o ratowaniu drugiej osoby trzeba mieć wiedzę na ten temat i odpowiednie narzędzia. Czy Ty to posiadasz?

Dostajesz w zwrotach wiele wsparcia, rad i pomocy dla Ciebie. Czy korzystasz z tego? Czy sięgasz po potrzebną Tobie pomoc?
Fino pisze: 17 gru 2017, 21:01 Chciałabym odzyskać szacunek i uwagę męża, a nawet podziw, chcialabym aby mnie kochal i wyrażał miłość a nie wyrachowanie, chciałabym móc z nim porozmawiać o wszystkim i inne drobnostki, które zawierają się w miłości, chciałabym aby nie czuł się już tak przeze mnie poraniony.


Czy Ty szanujesz samą siebie?
Czy Ty dajesz sobie uwagę i podziw?
Czy Ty potrafisz kochać siebie?

Mam podejrzenie, że odpowiedzi na te pytania brzmią NIE.
Robisz bardzo dużo aby uzyskać od Twojego męża potwierdzenie, że jesteś kochana. Moim zdaniem to jest ślepa uliczka i daremny trud :(

Odpowiedzi na pytanie czemu tak jest są w Tobie i tylko Ty z odpowiednią pomocą i niezbędnym na to czasem jesteś w stanie je znaleźć.

Daj sobie szansę, daj sobie potrzebny czas.

Pogody ducha
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Czarek pisze: 17 gru 2017, 22:49 Fino najpewniej obydwoje Ty i mąż potrzebujecie pomocy.
Moim zdaniem ani Ty nie jesteś w stanie udzielić jej mężowi ani on Tobie
Pracuje nad sobą, u psychologa też - mąż nie chce robić nic.
Czarek pisze: 17 gru 2017, 22:49 Aby myśleć o ratowaniu drugiej osoby trzeba mieć wiedzę na ten temat i odpowiednie narzędzia. Czy Ty to posiadasz?
Czarku, co masz konkretnie na myśli? Co powinnam wiedzieć i o jakich narzedziach mówisz?

Sporo wiem na temat mechanizmów ludzkich, poznalam i poznaje swoje, dzięki temu lepiej też rozumiem męża co nie oznacza że sobie ze wszystkim radzę, chociażby z pozostawieniem w tyle swoich krzywd.
Czarek pisze: 17 gru 2017, 22:49 ostajesz w zwrotach wiele wsparcia, rad i pomocy dla Ciebie. Czy korzystasz z tego? Czy sięgasz po potrzebną Tobie pomoc?
Korzystam, nie umiem jednak wszystkiego od tak wcielić w życie, wydaje mi się że głównie z powodu poczucia dużego krzywdy.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

A propos pracy nad sobą - zastanawiam się czy nie zostawic psychologa i nie iść np. Na grupę. Albo zmienić na psychologa katolickiego - nie wiem czy to ma sens ponieważ nie zależy mi właściwie aby był wierzący. Chodzi mi może bardziej o formę tej terapii - Chciałabym aby miała formę taką jak z Wami rozmawiam. Nie wiem czy to możliwe bo psycholog nie daje zazwyczaj rad a naprowadza.
Zaczęłam o tej formie rozmawiać ze swoim psychologiem.

A może 12 kroków. Sama nie wiem.
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Fino pisze: 17 gru 2017, 23:12 Czarku, co masz konkretnie na myśli?
Chodzi mi o to czy jesteś lekarzem z odpowiednią wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami postawienia właściwej diagnozy i zaordynowania skutecznej terapii?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Jeśli jesteś DDA, to nie sądzę aby rozsądne było rezygnowanie z terapii. Grupa czy 12 kroków może stanowić uzupełnienie, ale terapii nie zastąpi.

A mnie od dłuższego czasu męczy jedno pytanie. Jaka jest Twoja relacja z Bogiem? Jest obecny w Twoim życiu? Jakie miejsce w nim zajmuje?
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lena50 »

Fino pisze: 17 gru 2017, 23:17 Chciałabym aby miała formę taką jak z Wami rozmawiam. Nie wiem czy to możliwe bo psycholog nie daje zazwyczaj rad a naprowadza.
Finio....forum jest ok,pomocne i to bardzo,ale to tylko grupa poranionych ludzi,którzy się wspierają i dzielą doświadczeniem.
Tu się raczej nie radzi,nie powinno,chociaż zdarza się.Czasem na dobre wychodzi,czasem nie.
Bywa,że górę biorą własne przeżycia i mało obiektywni jesteśmy.
Psycholog to konkretna pomoc i jak słusznie zauważyłaś....nie daje rad ,ale naprowadza.Taka jego rola.
Pomaga,ale cała praca należy do nas i o to właśnie chodzi.
Nie rezygnuj.
lena50....dawniej lena
ODPOWIEDZ