Pierwsze 10 stron (zapewniam szanowną moderację, że są to wyłącznie przeklejone cytaty, bez żadnej ingerencji z mojej strony):
I ostatnie 10 stron:Zreflektowalam sie, przeprosilam kilka razy, duzo zmienilam, choc na pewno nie wszystko. Widzę teraz ze mogłam bardziej okazywać swoją miłość a nie ciągle go krytykować.
Powiedzialam mu ostatnio (juz po tym jak oboje powiedzieliśmy sobie, ze nie wiemy czy się kochamy ), ze przemyslalam i wiem, ze go kocham bez względu na to co on do mnie czuje.
Widzę zmiany choć nie takie jakbym chciała - jestem spokojniejsza, pewniejsza siebie, nie mam w sobie tego cholernego napięcia, które czulam w każdej minucie, walczę z chorobliwą zazdrością i jest lepiej, potrafię czuć radość, nie mam już takiej mega złości do całego świata.
I tak, jak najbardziej uznaje, ze wynioslam się dużo złego z domu. Akceptuję to i nie wstydzę się tego, nie katuję się też za to- rozumiem, że to nie moja wina.
Wiecie, mam pragnienie stać się, nazwałam to sobie "motylem" czyli piękna wewnętrznie kobietą, z której emanuje takie cudowne światło, które przyciąga ludzi. I gdzieś podskórnie czuję, że taka zachwycilabym męża.
Czytałam porozumienie bez przemocy i staram się to stosowac ale to czasem takie sztuczne. Jak zaczelam mowic " jest mi przykro kiedy tak do mnie mowiaz" itd.
Oddalam dziś wszystko Panu Bogu, będę ćwiczyła nie rozkminianie wszystkiego i swoją wartość.
Chyba głównym problemem są moje wewnętrzne ograniczenia, które nie pozwalają wyjść poza schemat w działaniu.
Zaczęłam chodzić na zajęcia, o których zawsze marzyłam i chcę się w tej dziedzinie rozwijać.
Doszedłem do wniosku, że nie potrafię wskazać żadnego pola, w którym byś skończyła pracę i mogła ją uznać za zamkniętą. Jest natomiast wiele takich, gdzie ją zaczęłaś i kontynuujesz. I moim zdaniem właśnie o to chodzi. Piękne jest to, jak się starasz, że nie dajesz za wygraną, wciąż próbujesz od nowa. Narzekasz, że mąż nie odpowiada, że masz już dość, ale wciąż przesz do przodu, nie rezygnujesz. To dobra, wręcz jedyna droga. Trwaj na niej, a będzie dobrze.Czytam właśnie swój wątek od początku i po pierwszej stronie otworzyłam buzię, ze faktycznie - kurczowo trzymam się męża, nie rozumiałam ze można mieć świadomość krzywd których się doświadcza i jednocześnie nie udowadniać ich na siłę, że robiąc to nie daję przestrzeni mężowi aby to zobaczył bo on widzi to jako atak z mojej strony a też takim dzialaniem wcale się nie zabezpieczlam przed zranieniem. Widzę, ze bardzo boję się konsekwencji, tzn. wydaje mi się ze jak przestanę mówić męŻowi co robi źle i zajmę się wyłącznie sobą to oddalimy się od siebie ale zaczynam rozumieć ze wbrew pozorom mogę zwrócić uwagę męża i stać się dla niego ciekawsza jeśli będę robić coś dla siebie, sama, kiedy mi coś zaproponuje a ja odmowie jeśli to będzie oczywiście prawdziwe i powiem - chcialabym pobyć sama i buziak.
Ostatnio spisalam wszystkie sytuacje, wyjścia razem od stycznia tego roku (te co pamietalm) aby pokazać mu, ze sporo się zmieniło- tylko w trzech czy dwóch były niesnaski z mojej winy - nawet takie fakty nie przekonują męża. Chcę stać się fajną żoną i nie chcę tracić swojej godności.
włożyłam dużo wysiłku żeby się zmienić, dużo mi się udało ale jak się okazało nie na tyle jak myślałam - teraz jakby zaczynam drugą część.
Nawet nie mogę mu powiedzieć jak bardzo jest mi ciężko samej ze sobą ,jak czasem chciałabym po prostu nie istnieć żeby już nie czuć tej uwięzi w środku.Czasem kiedy mi tak źle i płaczę to chciałabym po prostu wtulic się w niego ale on już jest na mnie znieczulony.
Jak przeczytałem to zdanie, to pomyślałem, że jesteś zachwycona jego postawą. Z dalszych dowiedziałem się, że jest wręcz przeciwnie. Czy to nie jest przypadkiem tak, że on właśnie stara się okazać Ci czułość, ale po swojemu, a Ty to odbierasz jako samo pożądanie? Podobnie komplementami nt. Twojego wyglądu. Jeśli tak rzeczywiście jest, to moim zdaniem otwiera się przed Wami piękna droga. Ty doceń te jego starania, potraktuj jako coś specjalnie dla Ciebie, odpowiedź na Twoją prośbę i próbę zaspokojenia Twoich pragnień. I powolutku, małymi kroczkami, zachęcaj go do rozszerzenia tej odpowiedzi. Podpowiedz mu, w jaki sposób JESZCZE chciałabyś być doceniona. Bardzo krótkie i proste komunikaty. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby udało Ci się wyłapać takie momenty, choć najdrobniejsze okruchy, które są bliżej Twoich oczekiwań, i bardzo mocno wyrazić mu wdzięczność za nie.
Nie poddawaj się. Ileż osób spośród nas chciałoby być na takim etapie, jak Ty!