Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: twardy »

Magnolia pisze: 26 wrz 2017, 18:54 Tu na forum pada czasem takie zdanie "czekać nie czekając". Czyli mieć postawę otwartą, gdyby małżonek wrócił/chciał rozmawiać/naprawiać, ale samemu nie podejmować działań.
To nie tak. "Nie czekając" nie oznacza "nie podejmować działań".
Oczywiście, że podejmować, ale nie działania prosząco - błagające wobec małżonka, ale utrzymywanie kontaktu, składanie życzeń z różnych okazji i oczywiście praca nad sobą.
twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: twardy »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 18:59 Jak myslisz, ze tu się patrzy na czyjś nick, to trochę się dziwię.
Lustro, mów za siebie, bo ja patrzę na nicki osób.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 16:17 Fino

Twój mąż niewątpliwie ma sumienie.
Ale aktualnie ono nie działa.
Czyli - jak najbardziej możesz zakładać, ze je ma, ale nie oczekuj efektów jego działania.
- racja

Czego oczekiwałam od męża?
Żeby się odwalił. ( proszę moderację o puszczenie tego nieeleganckiego zwrotu)
Żeby zszedł mi z oczy i najlepiej przestał istnieć.
A swoje "ruchu" wsadził sobie gleboko.

Więc jak masz Fino oczekiwać na coś dobrego przy takiej postawie?

Postaw granice najpierw sobie.
Granice ranienia Cię.
"Nie będę w ten sposób rozmawiac, bo to mnie rani"
"Twoje zachowanie mnie rani."
I np wychodzisz do innego pokoju.
Albo z domu.
Albo po prostu wsadasz nic w książkę i nie reagujesz.
- A co potem? Wyjdę z domu, do 2giego pokoju, - ochlone a potem normalnie się odzywać? A w takiej sytuacji kiedy mam nie rozmawiać o niczym oprócz formalnych spraw ( których i tak mało) to w sumie milczenie totalne, tym bardziej ze mój mąż może tkwić w milczeniu tygodniami i tym bardziej, ze nie ma ochoty ze mną rozmawiać. Co wtedy?

Ty musisz dotrzymać tych granic, czyli nie dac się prowokować. To trudne, ale wielu się to udało.

Nie nadskakuj.
Nie prowokuj rozmów. (nie mówię o wymianie informacji na tematy konieczne I bieżące)
- nawet o takich sprawach, że np. czytałam coś ciekawego?
Nie dopytuj się co dalej, czy Cię kocha, co czuje, czy Cię rozumie...
Zajmij się sobą.
Potrzebujesz czylej opieki. I niestety to Ty sama sobą się musisz zaopiekować. W sumie człowiek sam dla siebie potrafi być bardzo dobrym opiekunem.
Potrzebujesz szacunku do siebie. Więc musisz sama najpierw drążyć się szacunkiem - patrz stawianie granic.

Badz po ludzku życzliwa I dobra. Ale jak obcy życzliwy czlowiek, a nie zaszlochana teskniaca żona.
- zapytanie czy chce herbaty albo kupienie ciastek, które lubi to już za dużo? Albo pokazanie uczynnosci, np. propozycja ze zrobię za niego zakupy albo posprzątać kiedy widzę że dzień miał ciężki to ok czy to już za dużo?

No i zero propozycji spędzania razem czasu?

Może to dziecinne pytania ale trudno mi się w tym odnaleźć a takie przykłady wprost bardzo do mnie trafiają.
Przykro mi, ze jesteś w takiej sytuacji.
Ale tylko sama na siebie masz wpływ. Tylko siebie możesz bezpośrednio zmieniać i kształtować.
I na tym teraz się skup.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 18:59 Tu się patrzy na to, co kto pisze i jak pisze.
Tak, masz rację. Ale każdy na podstawie tego co kto pisze, wysnuwa własne wnioski. Ja mogę i mam prawo mieć odmienne niż Ty, więc bardzo Cię proszę, abyś wypowiadała się we własnym imieniu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

twardy pisze: 26 wrz 2017, 20:24
lustro pisze: 26 wrz 2017, 18:59 Jak myslisz, ze tu się patrzy na czyjś nick, to trochę się dziwię.
Lustro, mów za siebie, bo ja patrzę na nicki osób.
lustro, cenię sobie bardzo Twoją obecność na forum, jednk rownież byłabym Ci niezmiernie wdzięczna gdybyś nie wypowiadała się w moim imieniu, oraz zanichała podobnych, sarkastycznych komentarzy jak ten:
lustro pisze: 26 wrz 2017, 18:59 Coś ta psychologia szwankuje
.

Szanujmy sie wzajemnie i czerpym ze swojej odmienności, a z pewnoscią będzie to z korzyścią dla nas samych i innych.

Pozdrawim
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Magnolia pisze: 26 wrz 2017, 18:11
Fino pisze: 26 wrz 2017, 14:52 Magnolio, nadal dajesz mi do myślenia:-)

Czy oddanie sytuacji Bogu oznacza udawanie, że nie wie się o zdradzie? Czy też o wstępie do niej tak jak prawdopodobnie jest to u mnie?
Zupełnie rozmawiać poważnie pytam i Może faktycznie coś źle pojmuję.
W moim życiu - oddanie się Bogu, zaufanie Mu - oznacza, że zapraszam codziennie Boga do swojego życia, każdą ważną rzecz jaka mnie czeka najpierw powierzę Bogu na modlitwie, decyzje nie podejmuję w pośpiechu, ale po namyśle, no i dbam o łaskę uświęcającą by mógł w moim sercu działać, daję Bogu czas by działał w sercach i sumieniach innych ( tych którzy mnie krzywdzą, albo z którymi nie mogę się porozumieć).
Fino pisze: 26 wrz 2017, 14:52 Chciałabym mu nawrzucać ale wiem że to nie ma sensu. Chciałabym spokojnie powiedzieć mężowi że wiem o tym i zapytać dlaczego zarejestrował się tam. Powiedzieć, że mnie tym zranił. Zatajanie tego będzie rodzilo we mnie frustracje i jeszcze większa blokadę i nadal będziemy żyli w zaklamaniu.
Fino, dwa pierwsze zdania, znowu sprzeczności : nawrzucać contra spokojnie powiedzieć.
Chodzi mi o to, że czuję się bardzo zraniona przez niego tym co zrobił i niebotycznie jestem za to zła i jestem strasznie zmęczona tym co dzieje się miedzy nami i pierwsza, najłatwiejsza emocja to złość, nawrzucanie ale wiem że to do niczego dobrego nie doprowadzi dlatego chcę spokojnie i rzeczowo.
Magnolia pisze: Jesli tu, gdzie piszesz na forum wychodzą takie sprzeczności to jak zapanujesz nad nimi w rozmowie z mężem? Domyślam się, że nie zapanujesz, popłyniesz na emocjach jak usłyszysz coś przykrego lub nawet nieodpowiedni ton wypowiedzi - każde z nas tak ma w sytuacjach trudnych... ale kończą się one wybuchem kolejnej awantury, wylewaniem żali i pretensji, a w konsekwencji kolejnymi zranieniami. Czyli woda na młyn złego.
- jest na to jakaś rada? Wydaje się normalne, ze wtedy placzemy lub się złoscimy.
Magnolia pisze: W innym miejscu pisałaś że "do Niego nie dociera" - wiem, że taka bezradność jest najgorsza, bo niby wiemy że rozmowa w tym momencie nie ma sensu, ale jednak chcemy spróbować niesieni nadzieją, ze może jednak tym razem zrozumie. Czyli dajemy się zwieść złudnej nadziei, pokusie... a po kolejnej awanturze mamy kaca i serce pełne bólu. Tez tak masz?
Nom, poczucie bezsensu na pewno, tylko cały czas nurtuje mnie to co piszesz, nie wiem czy dobrze zrozumiałam - żeby nie mówić mu o tym. Może faktycznie nie już, jeszcze nie teraz, przemodlic, pochodzic z tym ale wydaje mi się, że mówić o takich sprawach trzeba. Racja, że mądrze, opanować miotanie się ale nie mówić...
Magnolia pisze: Tu przytoczę sentencję Alberta Einsteina: "Szaleństwem jest oczekiwać zmiany, ciągle robiąc to samo"

To było zdanie , które jak zrozumiałam, zaczęło zmieniać moje myślenie w relacji z mamą, po 30 latach. Z perspektywy podziwiam swoją determinację tak ogólnie, ale niestety trzeba było zdecydowanie wcześniej zrezygnować. I zmienić swoje zachowanie, chronić siebie i swoje dzieci. Czyli to co tu się tak często podkreśla. Przestałam się oglądać na to co mama myśli, co robi, jak to skomentuje, wzięłam sobie mentalne "wakacje od mamy". Zatrzymałam się i zastanowiłam czego ja chcę, spisałam to sobie, żebym to pamietała.
Frustrację, jeśli się pojawiała rozładowywałam na inny sposób: modlitwą, uwielbianiem Boga, generalnymi porządkami, myciem okien, wypadem na miasto, wyjściem na spacer, rozmowa z przyjaciółką, czytaniem psalmów - byle były to zdrowe sposoby - (poprawianie sobie nastroju jedzeniem, piciem, uwodzeniem mężczyzn choćby dla adrenalinki odrzucałam zupełnie, bo nie chodziło mi o popadanie w kolejne kłopoty.)
Po kilku miesiącach zrozumiałam, że nie mam co czekać na przepraszam, choć bardzo tego potrzebowałam. Wybaczyłam pierwsza. Podjęłam taką decyzję, że wybaczam mamie całe 30 lat zranień, krzywd itd. I wtedy wkroczył Bóg ze swoją mocą i mnie zupełnie przemienił. Otrzymałam wewnętrzna wolność i teraz gdy rozmawiam z mamą już nie cierpię, nie dochodzę swoich racji, czekam aż Bóg zadziała u Niej w sercu i sumieniu.
Przestałam wyrzucać jej grzechy, bo Ona ich nie przyjmuje, nie słyszy, nie czuje żalu.

Zgadzam się z Lustro także w tym, że sumienia zdradzających działają źle, są skrzywione, zamknięte. Ale kilka postów temu wspomniałam o sumieniu by dać Ci nadzieję, że prędzej czy później to sumienie się odezwie, bo to jest wewnętrzny głos Boga. Czasem za kilka miesięcy, albo za kilka lat, a może dopiero tuz przed śmiercią. Ale dlatego taka osoba potrzebuje modlitwy, codziennej modlitwy, która będzie służyła również Tobie.
Dużo Ci podpowiedziała Lustro cennych rad, szczególnie w kwestii stawiania granic.

Wydaje mi się, że etapy kryzysu, które przeżywałam z mamą są dość podobne do sytuacji kryzysowych w ogóle i tych w małzeństwie.
Też tak myślę bo to prawdy uniwersalne natomiast a tak sobie myślę, że jest jedna różnica między rodzicem a mężem - zazwyczaj rodzic nie mieszka z nami i w pewnym momencie życia już nie budujesz tego życia w każdej minucie z nim a z żoną/ mężem tak i nie powiedzenie o zdradzie lub o czynie który jest temu bliski - wydaje się wręcz niestosowne. Chodzi chyba cały czas o sposób mowienia o takiej sprawie. Próbuję to po prostu zrozumieć.
Ostatnio zmieniony 27 wrz 2017, 0:31 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiłem cytowanie
jacek-sychar

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Fino
Mała uwaga techniczna.
Wklejasz całe posty innych użytkowników i trudno zrozumieć, gdzie jest Twoja wypowiedź.
Zobacz proszę informację o cytowaniu:
viewtopic.php?f=20&t=229
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Drodzy Państwo
Nirwanna, Zenia, Twardy...I inni
Dla których ważny jest nick. I nick nastawia ich do jego posiadacza.

Oczywiscie, w takim razie będę mówić wyłącznie za siebie.
I powiem, ze dla mnie nick jest tylko swego rodzaju "okladką". Często przypadkową, wymysloną na szybko w trakcie rejestracji.
Nie ma dla mnie znaczenia nick tylko człowiek. To co i jak pisze.
Myslalam, ze dla większości tu obecnych też tak właśnie jest.

Ale faktycznie.
Patrząc na tak żywą reakcje na to, co o tym napisalam - mówię tylko za siebie.
A psychologia, jeżeli w tym miejscu się sprawdziła, potwierdza bardzo smutny fakt sadzenia po pozorach (np. po nicku).
Miałam widać idealistyczne spojrzenie na forumowiczów.
Ale poprawie się na przyszłość.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Lustro, akurat ja nic w temacie nicka nie pisałam.
I akceptuję, że Ty masz obecnie takie podejście. Pod warunkiem, że wyrażasz je w sposób regulaminowy :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 26 wrz 2017, 20:44
lustro pisze: 26 wrz 2017, 18:59 Tu się patrzy na to, co kto pisze i jak pisze.
Tak, masz rację. Ale każdy na podstawie tego co kto pisze, wysnuwa własne wnioski. Ja mogę i mam prawo mieć odmienne niż Ty, więc bardzo Cię proszę, abyś wypowiadała się we własnym imieniu.
Przepraszam Nirwanna, ale muszę zapytać. Bo mnie to coraz bardziej zdumiewa...
To Tu się patrzy czy nie patrzy, na to co u jak ktoś pisze?
I co złego jest w tym moim stwuerdzeniu, ze mam pisać w swoim imieniu?
To dla innych nie ma znaczenia kto co i jak pisze?

A ze każdy ma prawo rozumieć to na swój sposób oraz wyrazić to na forum, to już chyba zostało ustalone.
Tak samo Ty, jak i ja.
twardy
Posty: 1894
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: twardy »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 21:43 Drodzy Państwo
Nirwanna, Zenia, Twardy...I inni
Dla których ważny jest nick. I nick nastawia ich do jego posiadacza.
Lustro, ja napisałem:
twardy pisze: 26 wrz 2017, 20:24 Lustro, mów za siebie, bo ja patrzę na nicki osób.
Nie pisałem, że nick nastawia mnie do jego posiadacza.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Mysle, ze musisz wyczuć swojego męża.
Z tego co nam piszesz, on nie chce kontaktów, rozmów, nadskakiwania...
Jezelibtak jest, a ty to robisz pomimo tej wiedzy, to to po prostu wkurzasz i wywołuje to agresję.
Na dodatek Ciebie pozbawia w pewien sposób szacunku. Bo daje mu możliwość pomiatania twoimi gestami i Tobą.

To nie chodzi o ciche dni.
Ale o zachowanie granic.

Mój mąż był życzliwy i pomocny. Po prostu dobry, tak po ludzku.
Zadziwiał mnie tym, ale kiedy zaczynał mi nadskakiwac - wywolywal we mnie wszystko co najgorsze.

Postaraj się ustalić sobie takie granice I ich trzymac.
Pytanie - zrobić Ci herbatę?
Nie chce - to nie. Nie było pytania.
Zakupów nie rob za niego. Nic mu się nie stanie jak sam zrobi. To samo ze sprzątaniem.
Z takich przysług sie korzysta jak jest się w dobrych stosunkach.

A wspólny czas...no cóż. Miło spędzasz z mężem aktualnie wspólny czas?
Może lepiej sobie tego oszczędzić. Sobie i jemu.
Czasem bywa, ze trzeba dać sobie wzajemnie czas na ochłoniecie.

Ech...trzymaj się dzielnie. Przykro mi, ze to tak wygląda.

A jak już nie wiesz co zrobić, to spakuj swój problem i daj Bogu. Niech On się martwi.
To działa.
Ostatnio zmieniony 27 wrz 2017, 0:37 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: naprawiłem błąd słownika - Wstawiłem w 4 wierszu od dołu "dać" zamiast "sąd"
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

twardy pisze: 26 wrz 2017, 22:00
lustro pisze: 26 wrz 2017, 21:43 Drodzy Państwo
Nirwanna, Zenia, Twardy...I inni
Dla których ważny jest nick. I nick nastawia ich do jego posiadacza.
Lustro, ja napisałem:
twardy pisze: 26 wrz 2017, 20:24 Lustro, mów za siebie, bo ja patrzę na nicki osób.
Nie pisałem, że nick nastawia mnie do jego posiadacza.
Twardy

I to jest podstawą do zmiany nicku?
Przecież nie dlatego Mediator zmieniła nick na magnolia, ze ktoś patrzy na nick.
Tylko, ze jej zdaniem jej nick niektórych drażni.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

Lustro, chodzi o precyzję wypowiedzi.
Kiedy piszesz, że "tu się patrzy na to, co kto pisze i jak pisze" - masz oczywiście rację. Tak właśnie każdy z nas patrzy na posty współużytkowników. Jednakże, kiedy Ty piszesz właśnie takie zdanie, kontestując przy okazji innego użytkownika, powstaje wrażenie, że wypowiadasz się w imieniu wszystkich, powstaje wrażenie że wszyscy podobnie kontestujemy. A tak nie jest.
Dlatego bardzo warto, aby wypowiedź była w formie "ja", ja tak czytam, ja tak uważam, ja tak odbieram; nie ma wtedy zakłóceń na łączach ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Nirwanna pisze: 26 wrz 2017, 22:08 Lustro, chodzi o precyzję wypowiedzi.
Kiedy piszesz, że "tu się patrzy na to, co kto pisze i jak pisze" - masz oczywiście rację. Tak właśnie każdy z nas patrzy na posty współużytkowników. Jednakże, kiedy Ty piszesz właśnie takie zdanie, kontestując przy okazji innego użytkownika, powstaje wrażenie, że wypowiadasz się w imieniu wszystkich, powstaje wrażenie że wszyscy podobnie kontestujemy. A tak nie jest.
Dlatego bardzo warto, aby wypowiedź była w formie "ja", ja tak czytam, ja tak uważam, ja tak odbieram; nie ma wtedy zakłóceń na łączach ;-)
Nirwanna...jak Cię lubie, tak aż czytam Cię po kilka razy.

To prawda jest, ze tu się patrzy na to co u jak ktoś pisze?
A skoro to prawda, to dlaczego mam pisać tylko jako ja?
Przecież na tym forum właśnie to jest najważniejsze - co i jak ktoś pisze.

Potwierdzasz to, a zaraz potem mowisz, ze mam pisać tylko w swoim imieniu.
Bo napisałam do mediator/magnolii, ze nie nick jest tu wazny, tylko osoba. I po nickach się do innych nie uprzedzamy. Więc po co zmieniać nick?

Dobra - ja się nie uprzedzam po nikach.
Ok - dla mnie ważna jest osoba a nie nick.
ODPOWIEDZ