Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
: 21 wrz 2017, 13:51
Dzień Dobry
już kiedyś tu byłam ale nie pamiętam nawet pod jakim nickiem. Zacznę więc od początku.
Bardzo proszę Was o konkretne rady i opinie.
Jestem mężatką od 2 lat, znamy się od 6 sciu. Poznaliśmy się kiedy byłam na terapi (oboje pochodzimy z alkoholowych rodzin). Od początku klocilismy się w przewazajacej części z powodu moich różnych wewnetrznych problemów. Mąż też wnosil od początku destrukcyjne działania i zachowania ale wtedy myślałam, że to być może moja wina, ze ja swoimi zachowaniami powoduje jego. Mimo to pobralismy się. Z miłości i uważałam, ze mimo wszystko pasujemy do siebie.
Czepialam się praktycznie o wszystko, raz nawet doszło do bardziej agresywnej akcji z mojej strony ( z męża nigdy - on od jakiegoś czasu poszedł mocno w agresje słowna)). Byłam chorobliwie zazdrosna, mąż nie madawal mi powodów ale do dziś nie mówi otwarcie o różnych sprawach i duzo niedopowiada i dlatego tworzy się sie atmosfera podejrzliwosci.
Mąż najpierw dusil wszystko w sobie ale powoli zaczął tracic cierpliwość aż pękł jakies półtora (ale wczesniej coraz bardziej przeatawal liczyć się ze mna itp) roku temu na dobre. Zaczął stawiać mi granice ale w agresywny i wulgarny sposób mówiąc ze sobie zasluzylam. Zaczął mnie lekcewazyc i nie liczy się ze mną, przestal mnie sluchac i uslyszlam dużo przykrosci po ktorych dawno powinnam odejść. Deprecjonuje moją osobę przy kazdej okazji, rozmowa zawsze była z nim trudna a dzis praktycznie niemozliwa.
Zreflektowalam sie, przeprosilam kilka razy, duzo zmienilam, choc na pewno nie wszystko. Widzę teraz ze mogłam bardziej okazywać swoją miłość a nie ciągle go krytykować.
W przeciągu 1,5 roku trzy razy straszył mnie rozwodem.
Zaczął częściej wychodzic z domu, więcej pić, być może były/są jakieś narkotyki. Doszły strony pornograficzne o ktorych wiem ale na razie nic nie mówiłam. A nawet ostatnio jakis serwis randkowy. Może tylko się tym interesowal ale jeśli nawet tylko to zrobił świństwo ( choć jedna z bliskich mi osób nie widzi w tym tragedii i zwróciła mi uwagę, że on też musi czuć się bardzo samotny i ze może szukal tam jakiegos potwierdzenia swojej wartości. Ale ja uwazam, ze tak się po prostu nie robi).
On o nas nie walczy, mówi ze ma wszystko gdzies i nie wie czy mnie kocha. Oprócz jakichś dwoch ostatnich tygodni dało się czasem wyczuc, że nie jest mu tak wszystko obojętne, pewnie nim szarpie.
Obwinia mnie totalnie o wszystko a swoje chamstwo tłumaczy tym, że to ja wszystko zaczęłam i on ma prawo być taki ale zastanawiam się czy przypadkiem on taki nie jest naprawdę, tzn. czy chamstwo to jego cecha. Na pewno jest mega zacietrzrwiony i wszystko wie lepiej mimio, ze mi bardzo to zarzuca.
Staram się być w miarę obiektywna, uwazam, ze oboje powinnismy pracować nad tym co wynieslismy z domu ale on nie chce.
Nie mam juz sily, chcialabym bardziej zacząć okazywać mu miłość ale blokuje mnie swoimi zachowaniami i wulgarnymi tekstami.
No i oboje ostatnio powiedzieliśmy sobie, ze nie wiemy czy się kochamy. Widzę, że póki mąż trzymał mnie w zawieszeniu, nie zdradzał się z tym to czasem mial jakieś przejawy starania się a teraz, po tym "wyznaniu" jakby totalnie spasował.No i ten serwis randkowy - masakra. Jestem kobietą atrakcyjną, dbam o siebie w normalny sposób ale nie jestem dla niego atrakcyjna mentalnie. Wszystko widzi we mnie na NIE, nie oddziela tego co było od tego jak się zachowuje teraz. Fakt, nie ma we mnie entuzjazmu ale to dlatego, że ciągle mnie oskarża, obwinia o całość sytuacji, nie przyznaje się do swoich błędów i dobija mnie też tym, ze przy mnie jest inny a na zewnątrz inny.
Powiedzialam mu ostatnio (juz po tym jak oboje powiedzieliśmy sobie, ze nie wiemy czy się kochamy ), ze przemyslalam i wiem, ze go kocham bez względu na to co on do mnie czuje. Umowilam nas na spotkanie z psychologiem i powiedzialam mu o tym ale oczywiście od razu to zanegowal i powiedzial, ze nie przyjdzie.
Jak jest ok ale to naprawdę jest fajnie choć to co mnie mierzi to takie braki mojego męża które chyba nas też niszczą - totalny brak dorosłej rozmowy, zacietosc, wulgarnosc, agresja słowna (wystarczy mała, normalna uwaga i już atak ), brak konsekwencji w działaniu, brak jakiej kolwiek stabilizacji.
To co się dzieje to cyrk na kółkach.
Jestem osobą, która nie odpuszcza łatwo ale może już dość? Mój mąż nie chce się starac, nie chce nawet powiedziec czego by ode mnie konkretnie oczekiwał.
Zawsze mialam problem z zaufaniem, tak ogolnie a do tego do mezczyzn szczegolnie ale teraz, po tym jak zobaczylam ten serwis randkowy to już padło totalnie.
Kilka dni temu pomyslalam, że chcę zacząć okazywać mu miłość mimo wszystko i nie zamierzam ukrywać ze go kocham ale moje pytanie brzmi- czy już generalnie może dosyć. Może to taki respirator z mojej strony.?
Spierniczylam i biorę za to odpowiedzialnosc i znosilam dlugo jego agresywną, pasywna postawę i uważam że w pewnym momencie trzeba się ocknąć i jakieś decyzje w środku siebie podjąć, chociażby po to aby sprawdzic co tak naprawdę się do siebie czuje.
Mój mąż oprócz tych negatywnych wad ma też zalety - jest czuły, zawsze szukał bliskości, jest uczynny i opiekuńczy i dba razem ze mną o dom no ale to nie wszystko. Brakuje dorosłości- a przez to stabilizacji. A te dobre cechy zupełnie znikają jak jest jakikolwiek problem. Nie podchodI do życia z takim nastawieniem, ze problemy są i się je rozwiązuje tylko, że jak są to jest źle i wtedy każdy sobie. Wtedy nie ma mojego męża.
Czytałam książki, które mi polecaliscie i też znam wszystkie schematy DDA. Nie potrzebuje lektury ale waszej praktycznej pomocy.
Fina
już kiedyś tu byłam ale nie pamiętam nawet pod jakim nickiem. Zacznę więc od początku.
Bardzo proszę Was o konkretne rady i opinie.
Jestem mężatką od 2 lat, znamy się od 6 sciu. Poznaliśmy się kiedy byłam na terapi (oboje pochodzimy z alkoholowych rodzin). Od początku klocilismy się w przewazajacej części z powodu moich różnych wewnetrznych problemów. Mąż też wnosil od początku destrukcyjne działania i zachowania ale wtedy myślałam, że to być może moja wina, ze ja swoimi zachowaniami powoduje jego. Mimo to pobralismy się. Z miłości i uważałam, ze mimo wszystko pasujemy do siebie.
Czepialam się praktycznie o wszystko, raz nawet doszło do bardziej agresywnej akcji z mojej strony ( z męża nigdy - on od jakiegoś czasu poszedł mocno w agresje słowna)). Byłam chorobliwie zazdrosna, mąż nie madawal mi powodów ale do dziś nie mówi otwarcie o różnych sprawach i duzo niedopowiada i dlatego tworzy się sie atmosfera podejrzliwosci.
Mąż najpierw dusil wszystko w sobie ale powoli zaczął tracic cierpliwość aż pękł jakies półtora (ale wczesniej coraz bardziej przeatawal liczyć się ze mna itp) roku temu na dobre. Zaczął stawiać mi granice ale w agresywny i wulgarny sposób mówiąc ze sobie zasluzylam. Zaczął mnie lekcewazyc i nie liczy się ze mną, przestal mnie sluchac i uslyszlam dużo przykrosci po ktorych dawno powinnam odejść. Deprecjonuje moją osobę przy kazdej okazji, rozmowa zawsze była z nim trudna a dzis praktycznie niemozliwa.
Zreflektowalam sie, przeprosilam kilka razy, duzo zmienilam, choc na pewno nie wszystko. Widzę teraz ze mogłam bardziej okazywać swoją miłość a nie ciągle go krytykować.
W przeciągu 1,5 roku trzy razy straszył mnie rozwodem.
Zaczął częściej wychodzic z domu, więcej pić, być może były/są jakieś narkotyki. Doszły strony pornograficzne o ktorych wiem ale na razie nic nie mówiłam. A nawet ostatnio jakis serwis randkowy. Może tylko się tym interesowal ale jeśli nawet tylko to zrobił świństwo ( choć jedna z bliskich mi osób nie widzi w tym tragedii i zwróciła mi uwagę, że on też musi czuć się bardzo samotny i ze może szukal tam jakiegos potwierdzenia swojej wartości. Ale ja uwazam, ze tak się po prostu nie robi).
On o nas nie walczy, mówi ze ma wszystko gdzies i nie wie czy mnie kocha. Oprócz jakichś dwoch ostatnich tygodni dało się czasem wyczuc, że nie jest mu tak wszystko obojętne, pewnie nim szarpie.
Obwinia mnie totalnie o wszystko a swoje chamstwo tłumaczy tym, że to ja wszystko zaczęłam i on ma prawo być taki ale zastanawiam się czy przypadkiem on taki nie jest naprawdę, tzn. czy chamstwo to jego cecha. Na pewno jest mega zacietrzrwiony i wszystko wie lepiej mimio, ze mi bardzo to zarzuca.
Staram się być w miarę obiektywna, uwazam, ze oboje powinnismy pracować nad tym co wynieslismy z domu ale on nie chce.
Nie mam juz sily, chcialabym bardziej zacząć okazywać mu miłość ale blokuje mnie swoimi zachowaniami i wulgarnymi tekstami.
No i oboje ostatnio powiedzieliśmy sobie, ze nie wiemy czy się kochamy. Widzę, że póki mąż trzymał mnie w zawieszeniu, nie zdradzał się z tym to czasem mial jakieś przejawy starania się a teraz, po tym "wyznaniu" jakby totalnie spasował.No i ten serwis randkowy - masakra. Jestem kobietą atrakcyjną, dbam o siebie w normalny sposób ale nie jestem dla niego atrakcyjna mentalnie. Wszystko widzi we mnie na NIE, nie oddziela tego co było od tego jak się zachowuje teraz. Fakt, nie ma we mnie entuzjazmu ale to dlatego, że ciągle mnie oskarża, obwinia o całość sytuacji, nie przyznaje się do swoich błędów i dobija mnie też tym, ze przy mnie jest inny a na zewnątrz inny.
Powiedzialam mu ostatnio (juz po tym jak oboje powiedzieliśmy sobie, ze nie wiemy czy się kochamy ), ze przemyslalam i wiem, ze go kocham bez względu na to co on do mnie czuje. Umowilam nas na spotkanie z psychologiem i powiedzialam mu o tym ale oczywiście od razu to zanegowal i powiedzial, ze nie przyjdzie.
Jak jest ok ale to naprawdę jest fajnie choć to co mnie mierzi to takie braki mojego męża które chyba nas też niszczą - totalny brak dorosłej rozmowy, zacietosc, wulgarnosc, agresja słowna (wystarczy mała, normalna uwaga i już atak ), brak konsekwencji w działaniu, brak jakiej kolwiek stabilizacji.
To co się dzieje to cyrk na kółkach.
Jestem osobą, która nie odpuszcza łatwo ale może już dość? Mój mąż nie chce się starac, nie chce nawet powiedziec czego by ode mnie konkretnie oczekiwał.
Zawsze mialam problem z zaufaniem, tak ogolnie a do tego do mezczyzn szczegolnie ale teraz, po tym jak zobaczylam ten serwis randkowy to już padło totalnie.
Kilka dni temu pomyslalam, że chcę zacząć okazywać mu miłość mimo wszystko i nie zamierzam ukrywać ze go kocham ale moje pytanie brzmi- czy już generalnie może dosyć. Może to taki respirator z mojej strony.?
Spierniczylam i biorę za to odpowiedzialnosc i znosilam dlugo jego agresywną, pasywna postawę i uważam że w pewnym momencie trzeba się ocknąć i jakieś decyzje w środku siebie podjąć, chociażby po to aby sprawdzic co tak naprawdę się do siebie czuje.
Mój mąż oprócz tych negatywnych wad ma też zalety - jest czuły, zawsze szukał bliskości, jest uczynny i opiekuńczy i dba razem ze mną o dom no ale to nie wszystko. Brakuje dorosłości- a przez to stabilizacji. A te dobre cechy zupełnie znikają jak jest jakikolwiek problem. Nie podchodI do życia z takim nastawieniem, ze problemy są i się je rozwiązuje tylko, że jak są to jest źle i wtedy każdy sobie. Wtedy nie ma mojego męża.
Czytałam książki, które mi polecaliscie i też znam wszystkie schematy DDA. Nie potrzebuje lektury ale waszej praktycznej pomocy.
Fina