Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ukasz pisze: 04 sty 2018, 17:34 Fino - nie kombinuj, nie "rozkminiaj", tylko powiedz mu prawdę. Jak najprościej, żeby jej niczym nie przesłonić. Jeżeli Twój mąż jest choć odrobinę podobny do mnie pod tym względem, to potrzebuje tego jak powietrza. Może w tej chwili nawet tylko tego. On zrobił krok - Ty zrób dwa.
Ukasz miałeś na myśli również temat portalu i porno? Chyba nie?

A wczoraj odwazylam się i zapytałam czy przeszkadza jemu mój dotyk ponieważ widzę, że mnie nie odrzuca ale też nie odwzajemnia i nie wychodzi sam z inicjatywą. Powiedziałam też, że chciałabym się z nim kochać i że potrzebuję bardziej jego czułego niż pożądliwego dotyku tak na codzień i że nie jest to na zasadzie coś za coś tylko tak po prostu mam. O dziwo mąż przyjął to dobrze. Powiedział, że nie ma nic przeciwko mojemu dotykowi tylko dziwnie mu tak bo jest jak jest między nami i że jak dawał mi dotyk to z mojej strony to nie było tak jak powinno być. Nie dopytywalam już bo nie chciałam aby odebrał to jak jakieś niepotrzebne drążenie ale też dlatego, że domyślam się czego mu brakowało.
Nie oczekiwałam, że nagle dostanę to o co proszę i wiem, że najbliższy czas pokaże czy mąż weźmie pod uwagę moją prośbę ale już w nocy zaczął bardziej sam z siebie mnie przytulać.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Tylko Ty wiesz, kiedy możesz podjąć z mężem trudny temat. Jeżeli jednak to jest coś, co blokuje Twoje pełne otwarcie, to Twój mąż ma prawo to wiedzieć i lepiej nie zwlekać z tym za bardzo. Pamiętaj tylko, żeby mówić o Twoich odczuciach (Boli MNIE to, blokuje MNIE, JA czuję się zraniona), a nie o jego (TY mnie ranisz itd.). I krótko, prosto, nie oczekując odpowiedzi, szczególnie szybkiej.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Tak, masz rację.
Póki co to role się odwrociły. To mój mąż nie chce się kochać. Nie pytałam, wnioskuję po tym co wcześniej powiedział o dotyku.
Nadal nie odpycha mnie ale średnio odwzajemnia i średnio wychodzi z inicjatywą. Jakby z dnia na dzień trochę mu się zmieniło - jeszcze w dniu wigilii wyglądało to inaczej ( jeśli powtarzam się to przepraszam). To mąż pierwszy zaczął trzymać mnie za dłonie jak siedzieliśmy przy stole ( kiedyś to była dla nas codzienność). I nagle zmiana.

Przychodzi Wam do głowy dlaczego tak mogło mężowi nagle się odwrócić?
jacek-sychar

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Fino pisze: 08 sty 2018, 16:21 Przychodzi Wam do głowy dlaczego tak mogło mężowi nagle się odwrócić?
A musi być jakiś powód? Poczekaj chwilę, może mu się znowu zmieni.
Czasami w kryzysie nadmiernie patrzymy na znaki, jakie daje nam współmałżonek. A to źle spojrzał, a to przytulił, a to nie przytulił.
Często jest jakiś impuls. Warto patrzeć na tendencję, średnie zachowywanie się.
Taka jest moja opinia.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

No nie wiem, wydaje mi się, że zawsze jest jakiś powód czegoś. A tu jeszcze tak nagle z dnia na dzień dlatego to mnie zastanowiło. Ale to jest chyba właśnie moment, kiedy nie powinnam już rozkminiać.
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Fino pisze: 08 sty 2018, 16:21 To mój mąż nie chce się kochać. Nie pytałam, wnioskuję po tym co wcześniej powiedział o dotyku
Dlaczego nie zapytasz wprost? Warto wzajemnie poinformować siebie o blokadach hamujacych Wasze relacje i bliskość.
Po co te podchody? Bez pytań i odpowiedzi nie poznajemy siebie nawzajem i nie dajemy sobie szansy na skonfrontowanie się z prawdą o nas samych, o współmałżonku i o tym co się między nami dzieje.
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lena50 »

Fino pisze: 08 sty 2018, 16:21 Póki co to role się odwrociły. To mój mąż nie chce się kochać.
Finio....myślę,że chce i to bardzo (zwłaszcza po takim okresie abstynencji) ale najzwyczajniej w świecie się boi.
Boi się Twoich reakcji, bo cokolwiek by nie zrobił jest źle.
Sama bym się bała i wycofała.

Lustro już o tym pisała i ja w tej kwestii jak najbardziej sie z nią zgadzam.
Panowie też o tym pisali.

Zrobiłaś,robisz mężowi mętlik w głowie.
Fino pisze: 08 sty 2018, 16:21 Nadal nie odpycha mnie ale średnio odwzajemnia i średnio wychodzi z inicjatywą. Jakby z dnia na dzień trochę mu się zmieniło - jeszcze w dniu wigilii wyglądało to inaczej ( jeśli powtarzam się to przepraszam). To mąż pierwszy zaczął trzymać mnie za dłonie jak siedzieliśmy przy stole ( kiedyś to była dla nas codzienność). I nagle zmiana.
Mąż nie odpycha,średnio odwzajemnia i średnio wychodzi z inicjatywą.
Analizując wszystko co dotąd napisałaś....za szybko-źle,za wolno-źle,to średnio powinno być dla Ciebie w sam raz.

Mąż pierwszy zaczął trzymać Cię za dłonie i przestał?.....to teraz Ty pierwsza zacznij skoro Ci tego brakuje.
Chcesz się kochać?....wyjdź z inicjatywą.
Nigdzie nie jest napisane,że to facet pierwszy musi.

Mam wrażenie,że Ty nic innego nie robisz,tylko rozmyślasz,rozważasz,analizujesz.....a miałaś się zając sobą.
lena50....dawniej lena
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Fino, co u Ciebie?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Dzień Dobry:)

Musiałam sprawdzic się, czy potrafię zupełnie sama rozwiązywać problemy, nawet jestem z siebie zadowolona ale jesCze bardzo kuleje. Dziś potrzebuję Waszej konkretnej bardzo pomocy ale najpierw opowiem jak było przez te dwa miesiące.

Wiecie już ze powiedziałam mężowi o swojej potrzebie czułości żeby móc się z nim kochać. Dostalam o co poprosiłam i nie wnikalam czy robił to tylko aby iść do łóżka czy żywił jakies uczucie do mnie. Bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczył - wręcz filmowo był czuły.
Zainicjowalam nasz wyjątkowy wieczór kiedy chciałam dac mu to czego on potrzebowal. Powiedzialm że chcialabym aby byl to wieczór wyjatkowy i zaproponowałam romantyczna kolacje. Nie oczekiwałam inicjatywy ale mąż mnie zaskoczył i częściowo ja przejął. Było cudownie. A więc błędne koło braku seksu zostało przerwane.

Przez te dwa miesiące żyliśmy naprawdę dobrze. Ja zaczęłam mówić wprost ale i z szacunkiem, on jakoś zaczął słuchać i też mówić bardziej wprost. Nawet ostatnio udalo nam się porozmawiać na ważny temat - mąż okazał złość ale nie ublizal mi i to było ok, choć nie było miłe. Dowiedzialm się prawdy, która też mnie pozytywnie zaskoczyła. To jednak ja muszę być baaardzo opanowana aby nie być poczestowana bluzgami, co stało się przedwczoraj i dziś.
Kochani kiedy mąż wrócił z wyjścia pracowego - trzeźwy i w ogóle w porządku. I muszę tu dac dygresje - kilka tygodni temu mąż mówiąc mi o tym wyjściu powiedział że nie idzie bo w ten dzień jest rocznica śmierci jego mamy, no a kilka dni temu mowi że wychodzi teraz na imprezę co według mnie odbyla się już, więc mówię - ale to przecież już było, to prywatnie wychodzocie? coś zaczal się motac ze no nie, no ... Itd. Zostawilam ale ze często niedopowiada a potem są nieporozumenia z to wkurzylo mnie to i jak wrócił z tej imprezy to zapytalam o co chodzi że raz dwie różne informacje mi przekazał. Powiedzial że mówił mi że przełożone jest wyjście. Mówię - nie mówiłeś mi i do dziś nie przypominam sobie aby mowil. Mówię - czemu mi wmawiasz i się ż zaczęło, że to ja jestem kłamcą. Powiedzialm już niezbyt spokojnie że to on chyba. No i uslyszalam znów że jestem pojebana ( proszę się o pozostawienie tego słowa ponieważ zależy mi na autentycznym przekazie). Znów gesty - pukania się w głowę, że ze mną się nie da, że jestem psychicznie chora.
Uważam, że w żadnej sytuacji nie mamy prawa aby się wyzywać. On jednak uważa że jeśli będę się zachowywala według niego nienormalnoe to będzie tak o mnie mówił i ze ja mogę tak o nim mówić jeśli to on będzie nie w porządku.
Dziś powiedzialam mu w miarę spokojnie ale z lekko uniesionym głosem że mogłam nie pytać go ostatnio o wyjasnienie ale zrobilam to bo często mówi w taki sposób ze potem są duże niejasności. I ze naprawdę nie przypomniam sobie aby mowilI że impreza jest przełożona i ze zła jestem na siebie ze palnelam ze jeśli nie zmieni slownictwa to albo ja albo on się będzie musiał wynieść. Ale że jest druga część tej sytuacji, że to co do mnie powiedział jest dla mnie okropne, że kiedy tak do mnie mówi to wszystkie wczesniejsze fajne jego zachowania przestajo mieć znaczenie. Powiedzialam tez ze nie ma prawa tak do mnie mówić nawet kiedy będę popelniala błędy a ja do niego. I jakos się tak zakoczyla rozmowa. Ale niestety, nie zdolalam zapanować później nad emocjami i powiedzialam mu, że siedzi we mnie to ze przed swoim bratem robi ze mnie kata, który na nic mu nie pozwala a tak od dawna nie jest. I poszło - on zaczął szyderczo się uśmiechać, mówić że już wynalazlam temat, że on będzie robił co zechce, zebym zeszla z jego brata, że jestem porąbana, i ze znów żałuję małżeństwa. A mnie takie jego zachowanie doprowadza do szału - mówię - ok skoro jestem xxx i w sumie nadal nie widzisz we mnie nic dobrego to chcesz rozwodu? Zaczął lekceważyć moje pytanie a ja powtarzalam je dalej, az uslyszalam -gdybym chcial to bym ci powiedzial. Pytam więc - dlaczego nie chcesz rozwodu skoro jeste ci ze mna źle? Powiedzial że on nie będzie mi się tłumaczył. Polecialy niemile jesCse słowa z jego strony i z mojej tez. I znów jesteśmy w punkcie wyjścia.

Poza tym zastanawiam się co znaczylo jego zachowanie tak fajne przez te dwa miesiące? Rozumiecie to? możecie mi to wytłumaczyć? Bo ja nie rozumiem jak można chcieć być z kims kogo uważa się za nienormalnego? Naprawdę nie pojmuję.

I chcialam zapytac Was jakie macie wnioski po tym co opisalam. Jak widzicie tą sytuacje.

I co mogę tak konkretnie zrobić aby nie zaprzepascic tych dwóch miesięcy? Co mogę konkretnie zrobić aby nie było teraz znów niewiadomo jakiej sytuacji ? Jak konstruktywnie mogę rozwiązać ten konflikt.

Ja czuję że mam dwa wyjscia- zostać z mężem i godzić się na wyklinanie mnie i brak szacunku wobec mnie albo odejść. Mówię poważnie - on mnie szanuje tylko jak jest dobrze, wystaczy mały konflikt i już nie. Nigdy nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy.

Proszę Was bardzo o pomoc. Nie mam już sił na takie niewiadomo co.
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Wiecie już ze powiedziałam mężowi o swojej potrzebie czułości żeby móc się z nim kochać. Dostalam o co poprosiłam i nie wnikalam czy robił to tylko aby iść do łóżka czy żywił jakies uczucie do mnie. Bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczył - wręcz filmowo był czuły.
Fino gdy nazwałaś i wyraziłaś swoją potrzebę to ... dostałaś więcej niż oczekiwałaś.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Ja zaczęłam mówić wprost ale i z szacunkiem, on jakoś zaczął słuchać i też mówić bardziej wprost.
Gdy zaczynasz zmianę od siebie to okazuje się, że przychodzą jej efekty.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Mówię - czemu mi wmawiasz i się ż zaczęło, że to ja jestem kłamcą. Powiedzialm już niezbyt spokojnie że to on chyba.
Gdy przestajesz komunikować swoje potrzeby a zaczynasz mówić w sposób, który mąż może odbierać jako atak (agresję) to zbierasz nieprzyjemne żniwo :(
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Ja czuję że mam dwa wyjscia- zostać z mężem i godzić się na wyklinanie mnie i brak szacunku wobec mnie albo odejść. Mówię poważnie - on mnie szanuje tylko jak jest dobrze, wystaczy mały konflikt i już nie. Nigdy nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy.
Ja pomiędzy dwoma skrajnościami, o których napisałaś widzę przestrzeń na Twoją naukę komunikowania Twoich potrzeb językiem, którym dbasz o szacunek do siebie samej (nie atakujesz męża i on Ci nie oddaje) a tym samym stwarzasz przestrzeń do tego aby mąż z szacunkiem odnosił się do Ciebie.

Polecam Ci lekturę książki z naszej listy: Marshall Rosenberg, Porozumienie bez przemocy : o języku serca, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016.
krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy »

Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Przez te dwa miesiące żyliśmy naprawdę dobrze.
To sporo. Warto docenić ten czas i fakt, że można żyć całkiem spokojnie i satysfakcjonująco.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Powiedzial że mówił mi że przełożone jest wyjście. Mówię - nie mówiłeś mi i do dziś nie przypominam sobie aby mowil. Mówię - czemu mi wmawiasz i się ż zaczęło, że to ja jestem kłamcą.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 palnelam ze jeśli nie zmieni slownictwa to albo ja albo on się będzie musiał wynieść.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 mówię - ok skoro jestem xxx i w sumie nadal nie widzisz we mnie nic dobrego to chcesz rozwodu?
Takie były Twoje reakcje i zachowanie teraz , a takie wczesniej;
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Wiecie już ze powiedziałam mężowi o swojej potrzebie czułości żeby móc się z nim kochać. Dostalam o co poprosiłam i nie wnikalam czy robił to tylko aby iść do łóżka czy żywił jakies uczucie do mnie. Bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczył - wręcz filmowo był czuły.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 Ja zaczęłam mówić wprost ale i z szacunkiem, on jakoś zaczął słuchać i też mówić bardziej wprost. Nawet ostatnio udalo nam się porozmawiać na ważny temat - mąż okazał złość ale nie ublizal mi i to było ok, choć nie było miłe
Teraz widzisz jakie słowa i zachowania przynoszą konkretny skutek. Konflikty i kłótnie zazwyczaj zaczynają się od błahostek i własnego ,,nabuzowania''emocjonalnego. Myślę, że na tamtą sytuację można było zareagować mniej więcej tak: ,,Zupełnie nie pamiętam abyś mi mówił o zmianie terminu wyjścia, ale w porządku..i jak było?.''. Mówisz o sobie, wykazujesz zainteresowanie nim i nie wpierasz mężowi , że czegoś nie zrobił.
Spokojnie, wprost i z szacunkiem (jak to zrobiłaś wcześniej) możesz poinformować męża, że epitety którymi Cię częstuje dotykają Ciebie i niszczą ten przyjemny klimat jaki razem budujecie by było Wam obojgu dobrze w każdej sytuacji. Jesli i Jemu zalezy by budować i ulepszać to poproś by ze swej strony zadbał o kulturalny stosunek do Ciebie. Obojgu Wam się to ,,opłaca''.
Fino pisze: 03 mar 2018, 13:27 on mnie szanuje tylko jak jest dobrze, wystaczy mały konflikt i już nie. Nigdy nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy.
Być może mąż myśli podobnie: szanujesz Go gdy wszystko idzie po Twej myśli, przestajesz nad sobą panować gdy snujesz podejrzenia i wkręcasz się w analizowanie rożnych sytuacji. Wtedy zaczynasz wykrzykiwać o konieczności wyjścia któregoś z Was z domu albo o rozwodzie. Jakbyś zupełnie nie dostrzegała tych dwóch owocnych w zrozumienie i bliskość miesięcy.
Mąż nie ma prawa Cię obrażać, to prawda i warto by sobie to uświadomił. Postaraj się jednak ze swej strony zwrócić uwagę na takie swoje reakcje i zachowania na które On tak impulsywnie reaguje. Może coś Go boli w Twoim zachowaniu?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Czarek pisze: 03 mar 2018, 13:50 Fino pisze: ↑ Mówię - czemu mi wmawiasz i się ż zaczęło, że to ja jestem kłamcą. Powiedzialm już niezbyt spokojnie że to on chyba.
Gdy przestajesz komunikować swoje potrzeby a zaczynasz mówić w sposób, który mąż może odbierać jako atak (agresję) to zbierasz nieprzyjemne żniwo
Zgadzam się. On się jesnak strasznie fiksuje i wtedy nic nie ma sensu. Żebyście go widzieli- pochylony nad stołem, powtarzal- jesteś kłamcą, klamiesz, to ty klamiesz. On wtedy nie slyszal jak powiedzialam - to ze nie pamiętam jak to do mnie mówiłeś i uwazam że nie mowiles ,nie oznacza że jestem klamca. Nadal, jak mantrę powtarzal - klamiesz, kłamiesz. Dosłownie.
Czarek pisze: 03 mar 2018, 13:50 Fino pisze: ↑ Ja czuję że mam dwa wyjscia- zostać z mężem i godzić się na wyklinanie mnie i brak szacunku wobec mnie albo odejść. Mówię poważnie - on mnie szanuje tylko jak jest dobrze, wystaczy mały konflikt i już nie. Nigdy nie zaakceptuje takiego stanu rzeczy.
Ja pomiędzy dwoma skrajnościami, o których napisałaś widzę przestrzeń na Twoją naukę komunikowania Twoich potrzeb językiem, którym dbasz o szacunek do siebie samej (nie atakujesz męża i on Ci nie oddaje) a tym samym stwarzasz przestrzeń do tego aby mąż z szacunkiem odnosił się do Ciebie.
Strzał w dziesiątkę - ostatnio właśnie międle temat szacunku do samej siebie. Teoretycznie wiedziałam, że najpierw kochać siebie ale teraz stało się to moje. Zastanawiam się właśnie - jak mogę swoją postawą sprawić aby mąż zrozumiał ze wyklinanie się jest po prostu złe.

Znam książkę rosenberga ale tam są piękne zdania, które na codzień brzmią aż sztucznie
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Krople rosy- dzięki, że mi pokazalas moje zachowania. Po prostu uznałam, że mnie oszukał i już nie potrafiłam zachować czystego podejścia. Pomyślałam o takim rozwiązaniu wtedy, które zaproponowalas ale uznalam że zostalam oszukana i nie chcialam od tak zostawić tematu. Ale teraz widzę, że popełniłam błąd bo percepcja płata figle i mogłam faktycznie zupełnie nie zakodowac że mówił.


"Spokojnie, wprost i z szacunkiem (jak to zrobiłaś wcześniej) możesz poinformować męża, że epitety którymi Cię częstuje dotykają Ciebie i niszczą ten przyjemny klimat jaki razem budujecie by było Wam obojgu dobrze w każdej sytuacji. Jesli i Jemu zalezy by budować i ulepszać to poproś by ze swej strony zadbał o kulturalny stosunek do Ciebie. Obojgu Wam się to ,,opłaca''." - to super przykład i myślę, że go wykorzystam ale nie wiem co teraz, dziś, jutro zrobić aby jakoś znów zacząć ze sobą normalnie żyć.

I jak rozumiecie to że mąż z jednej strony potrafił czyli, że chciał tak normalnie funkcjonować a z drugiej strony nie widzi we mnie nic dobrego?
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Czarek »

Fino pisze: 03 mar 2018, 16:10 Zgadzam się. On się jesnak strasznie fiksuje i wtedy nic nie ma sensu.
Fino zauważ, że ja napisałem o tym co Ty robisz.
Wierzę, że to co piszesz o swoim mężu ma miejsce ale ... jego tutaj nie ma.
Fino pisze: 03 mar 2018, 16:10 Zastanawiam się właśnie - jak mogę swoją postawą sprawić aby mąż zrozumiał ze wyklinanie się jest po prostu złe.
Nauczyć się komunikować własne potrzeby w nieatakujący sposób.
Fino pisze: 03 mar 2018, 16:10 Znam książkę rosenberga ale tam są piękne zdania, które na codzień brzmią aż sztucznie
Gdy uczyłem się potrzebnego mi języka to na początku miałem wrażenie, że brzmię sztucznie. Tylko, że jego znajomość jest mi bardzo potrzebna. Stwierdziłem, że takim myśleniem rzucam sobie tylko kłody pod nogi.
Wybór należy do Ciebie.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Czarek pisze: 03 mar 2018, 16:29 Fino pisze: ↑ Zastanawiam się właśnie - jak mogę swoją postawą sprawić aby mąż zrozumiał ze wyklinanie się jest po prostu złe.
Nauczyć się komunikować własne potrzeby w nieatakujący sposób.
Myślisz, że to wystarczy??

Tak się zastanawiam co źle robię, że jeszcze tego nie osiagnelam. Wiadomo, że muszę jesCze duuuzo uczyć się komunikacji wprost, tylko jeśli chodzi o temat wyklinania to po pierwsze uważam, że każdy, w tym mój mąż powinien wiedzieć, że tak po prostu nie wolno mówić do ludzi a po drugie dużo razy też na spokojnie mówiłam - to mnie rani, nie mów tak do mnie tym bardziej, że ja do ciebie tak nie mówię.
Albo krótko- nie mów tak do mnie. Albo kilka dni temu - wulagryzmy to dla mnie jedna z najgorszych rzeczy dla mnie w naszych relacjach. Wystarvzy ze raz tak do mnie powiesz a wszystkie dobre sytuacje nie mają dla mnie już takiego znaczenia. Źle mówiłam?
ODPOWIEDZ