Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

bosa
Posty: 356
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: bosa »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 16:17
A swoje "ruchu" wsadził sobie gleboko.

Czy mogę dopytać co autorka miała na myśli? :oops: Resztę postu rozumiem.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Nirwanna »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 22:06
twardy pisze: 26 wrz 2017, 22:00
lustro pisze: 26 wrz 2017, 21:43 Drodzy Państwo
Nirwanna, Zenia, Twardy...I inni
Dla których ważny jest nick. I nick nastawia ich do jego posiadacza.
Lustro, ja napisałem:
twardy pisze: 26 wrz 2017, 20:24 Lustro, mów za siebie, bo ja patrzę na nicki osób.
Nie pisałem, że nick nastawia mnie do jego posiadacza.
Twardy

I to jest podstawą do zmiany nicku?
Przecież nie dlatego Mediator zmieniła nick na magnolia, ze ktoś patrzy na nick.
Tylko, ze jej zdaniem jej nick niektórych drażni.
To Magnolia poprosiła o zmianę nicka, biorąc pod uwagę, że jej nick może w niektórych osobach wywoływać "skok gula" ;-) Uznaliśmy jej prośbę za zasadną, stąd zmiana, o której uczciwie Magnolia poinformowała, żeby nie wywoływać dyskusji o tajniackość. Intencje wg mnie bardzo ok.
lustro pisze: 26 wrz 2017, 22:16 To prawda jest, ze tu się patrzy na to co u jak ktoś pisze?
A skoro to prawda, to dlaczego mam pisać tylko jako ja?
Przecież na tym forum właśnie to jest najważniejsze - co i jak ktoś pisze.

Potwierdzasz to, a zaraz potem mowisz, ze mam pisać tylko w swoim imieniu.
Bo napisałam do mediator/magnolii, ze nie nick jest tu wazny, tylko osoba. I po nickach się do innych nie uprzedzamy. Więc po co zmieniać nick?

Dobra - ja się nie uprzedzam po nikach.
Ok - dla mnie ważna jest osoba a nie nick.
Super, lustro, czyli tu się generalnie zgadzamy.
Dlaczego masz pisać jako Ty? Bo kto inny ma inne zdanie, np.? ;-)
Jeśli dla Ciebie jest ważna osoba i to co pisze, zwłaszcza jeśli Cię coś niepokoi, to pisząc od siebie, np. "ja uważam, że się wypowiadasz agresywnie" - dajesz wolność i przestrzeń do refleksji i zmiany. Ten, do kogo się zwracasz, ma dużą szansę zatrzymać się, przyjrzeć się sobie, i swoje postępowanie zmienić. A kiedy będzie postępowanie zmieniał sukcesywnie przez długi czas, to ma szansę na zmianę siebie :-) Ale sam z siebie, nikt go nie zmusza, tylko taka zmiana ma sens i wartość.
Natomiast jeśli się wypowiadasz "jesteś agresywna", to jest to ocena człowieka, lub nakazująco "tu się tak agresywnie nie gada!" - wtedy pierwsze, co to budzi się w interlokutorze to kontra, sprzeciw, bunt. Zmiany człowieka i jego postępowania nie ma, jest agresja, skrzywdzenie, niezrozumienie, zamknięcie się w sobie.... Same niefajności.
Stąd zachęcamy do wypowiedzi w formie "ja" bo są komunikacyjnie przyjaźniejsze i służą miłości bliźniego :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

bosa pisze: 26 wrz 2017, 22:17
lustro pisze: 26 wrz 2017, 16:17
A swoje "ruchu" wsadził sobie gleboko.

Czy mogę dopytać co autorka miała na myśli? :oops: Resztę postu rozumiem.
Bosa

Ja bardzo przepraszam. Niestety mój telefon, z którego piszę, często robi dziwne korekty. Staram się czytać po kilka razy, ale zauwazylam, ze nie zawsze dostrzegam wszystkie błędy, jak tekst jest w tabelce edycji.
A jak go wyśle, to już przepadlo.

Miało być
A swoje ruchy wsadził sobie gleboko.

Bez żadnych dodatkowych podtekstów.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

W takim razie, skoro wolno tylko" ja" i "o sobie". Powiem jako ja.

Mam nick lustro.
Kiedy się rejestrowalam wybór nicku był kompletnym przypadkiem. Dopiero po czasie okazało się, ku mojemu zdumieniu, ze ma on jakieś dodatkowe znaczenie.

Jestem tu od początku osobą kontrowersyjną. Wiem.
Na niektórych użytkowników działam jak płachta na byka.
Ale nigdy nie przyszło mi do głowy zmienić nick, bo on kogoś wkurza.
Bo to ja kogoś wkurzam, a nie mój nick.
Mogła bym mieć nick "owieczka" - co by to zmieniło?

I dokładnie tak samo widzę innych na tym forum. Włącznie z mediator/magnolia.
To nie nick powoduje " skoczenie guli" niektorym.
Więc po co go zmieniać? Wszak osoba została ta sama.
To, co i jak pisze - także.

I moderacja uznala, ze forumowicze "dzialają" w tak niepowazny sposob, ze lepiej zmienić komuś nick?
Zadziwia mnie to.
Ale jak widać, łatwo się zadziwiam.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

jacek-sychar pisze: 26 wrz 2017, 21:40 Fino
Mała uwaga techniczna.
Wklejasz całe posty innych użytkowników i trudno zrozumieć, gdzie jest Twoja wypowiedź.
Zobacz proszę informację o cytowaniu:
viewtopic.php?f=20&t=229
O, dziękuję. Szukałam właśnie tu takiej podpowiedzi.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Czy sprawa nicków jest już wyjaśniona:)
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

lustro pisze: 27 wrz 2017, 0:55 W takim razie, skoro wolno tylko" ja" i "o sobie". Powiem jako ja.

Mam nick lustro.
Kiedy się rejestrowalam wybór nicku był kompletnym przypadkiem. Dopiero po czasie okazało się, ku mojemu zdumieniu, ze ma on jakieś dodatkowe znaczenie.

Jestem tu od początku osobą kontrowersyjną. Wiem.
Na niektórych użytkowników działam jak płachta na byka.
Ale nigdy nie przyszło mi do głowy zmienić nick, bo on kogoś wkurza.
Bo to ja kogoś wkurzam, a nie mój nick.
Mogła bym mieć nick "owieczka" - co by to zmieniło?

I dokładnie tak samo widzę innych na tym forum. Włącznie z mediator/magnolia.
To nie nick powoduje " skoczenie guli" niektorym.
Więc po co go zmieniać? Wszak osoba została ta sama.
To, co i jak pisze - także.

I moderacja uznala, ze forumowicze "dzialają" w tak niepowazny sposob, ze lepiej zmienić komuś nick?
Zadziwia mnie to.
Ale jak widać, łatwo się zadziwiam.
Lustro, skoro Ty masz świadomość, że jesteś kontrowersyjna i nadal przyznajesz sobie prawo tu być. To przecież ja także mogę tu być na tych samych prawach. Jak uznam, że robię więcej szkody niż pożytku to odejdę. Bo nie mam intencji szkodzić.
Wybierając nick również niewiele myślałam, zajęta odpisywaniem na wątek który mnie poruszył, po prostu napisałam zawód, nie przewidziałam jak inni to odbiorą, jakie mogą paść zarzuty, jak będę postrzegana. Kiedy padły zarzuty o byciu teoretykiem, zrozumiałam że mój nick i osobiste wypowiedzi jednak dają niespójny przekaz.
Mediator to ktoś neutralny, nie wypowiadający swojego zdania i nie opowiadający się po żadnej ze stron.
A ja tu dzielę się swoimi doświadczeniami osobistymi, wyrażam swoje zdanie, może mi się zdarzyć napisać coś co będzie odebrane jako rada - można by pomysleć że tacy są mediatorzy podczas mediacji, a to byłby błędny wniosek. Mediator brzmiało tu zbyt poważnie i autorytatywnie.
A ja chcę tu być jestem po prostu sobą i piszę co myślę. Kiedy zobaczyłam tą niespójność to poprosiłam o zmianę nicku.

Forum to miejsce wymiany myśli. Dlatego taka forma się przydaje, bo ile ludzi tyle spojrzeń na dany temat. I to jest cenne, bo pozwala autorowi wątku, tematu usłyszeć wiele rzeczy. Jeden zwróci uwagę na jedno, drugi na coś innego, a trzeci tylko przytuli, albo wesprze. To jest fajne, cenne, pomaga. Na tej zasadzie ja się tu wypowiadam, nie mam poczucia, że wszystko wiem, albo że najlepiej rozumiem w jakiej sytuacji ludzie tu są. Ale wydaje mi się, że czasem coś mogę dodać od siebie.

Ja dostrzegam cenne myśli w Twoich wypowiedziach, wzmacniam twój komunikat jeśli także się z nim zgadzam, szanuję Cię.
Inni sami oceniają i reagują na Twoje wypowiedzi do mnie.
Czy mnie musisz lubić albo się ze mną zgadzać? Nie musisz. Czy musi Ci się podobać to co i jak piszę? nie musi.

Ale może skoro tematów na tym forum jest tak dużo, to może znajdzie się tu miejsce dla nas obu?
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Fino pisze: 27 wrz 2017, 7:16 Czy sprawa nicków jest już wyjaśniona:)
Tak droga Fino, tak sądzę.
W każdym razie moderecja nie będzie już puszczała postów dotyczących owej kwestii. Jeśli Panie czują niedosyt w tym względzie to prosimy przenieść tę dyskusję na PW, choć moim zdaniem wszystko już zostało wyjaśnine.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino pisze: 27 wrz 2017, 7:16 Czy sprawa nicków jest już wyjaśniona:)
Oczywiście Fino
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ja z kolei uczę się cytowania i z góry przepraszam za błędne cytowanie, pewnie będę jeszcze trochę popełniała w tym temacie błędy.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

twardy pisze: 26 wrz 2017, 19:08
Magnolia pisze: 26 wrz 2017, 18:54 Tu na forum pada czasem takie zdanie "czekać nie czekając". Czyli mieć postawę otwartą, gdyby małżonek wrócił/chciał rozmawiać/naprawiać, ale samemu nie podejmować działań.
To nie tak. "Nie czekając" nie oznacza "nie podejmować działań".
Oczywiście, że podejmować, ale nie działania prosząco - błagające wobec małżonka, ale utrzymywanie kontaktu, składanie życzeń z różnych okazji i oczywiście praca nad sobą.
Oj, chyba mi nie wyszło - chciałam zacytować cały post, również zawarte już w nim cytowania.

Twardy, też tak to czuję, bo przecież jak to nic zupełnie nie robić - wyjdzie ignorancja. Ale nie mam jeszcze tego dokładnie rozkminionego :roll:
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

W sumie, dziękuję Twardy za dopowiedzenie i wyjaśnienie tej kwestii "czekać nie czekając" , tez ją lepiej zrozumiałam.
Ja sama miałam na myśli te działania które sama wcześniej napisałam, czyli nie proszenie się o powrót, nie inicjowanie poważnych rozmów, nie naprawianie dopóki nie ma partnera do naprawiania.
Oczywiście że w każdej innej sytuacji, po prostu trzeba się kierować człowieczeństwem.

Ja rozumiem, że w sytuacji zagubienia, zadajesz Fino bardzo szczegółowe pytania, bo chyba nie chcesz popełnić jakiegoś błędu.
Ale dojrzały człowiek nie tylko zadaje pytania, ale również szuka odpowiedzi. Dojrzałość nie polega na nie popełnianiu błędów tylko na braniu odpowiedzialności za nie, prawda?
Błędy będą, ale nie skupiaj się na nich. Każde pytanie na które sobie sama odpowiesz przybliży Cię do samodzielności w funkcjonowaniu w Twojej sytuacji. Poczujesz się pewniej, kiedy zobaczysz że coś Ci się udało.
A jeśli coś Ci się nie uda, to wieczorem wyciągnij z tego wnioski, a od rana zmień metodę.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Magnolia pisze: 27 wrz 2017, 10:02 W sumie, dziękuję Twardy za dopowiedzenie i wyjaśnienie tej kwestii "czekać nie czekając" , tez ją lepiej zrozumiałam.
Ja sama miałam na myśli te działania które sama wcześniej napisałam, czyli nie proszenie się o powrót, nie inicjowanie poważnych rozmów, nie naprawianie dopóki nie ma partnera do naprawiania.
Oczywiście że w każdej innej sytuacji, po prostu trzeba się kierować człowieczeństwem.

No nie do końca.
Z mojego doświadczenia naprawianie zaczyna się od siebie. Nie czekając na partnera.
Kiedy jeden ze współmałżonków zaczyna siebie naprawiać i zmieniac, zmienia I naprawia małżeństwo. Nawet jak w tym momencie wydaje sie, ze tego małżeństwa już nie ma.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: ozeasz »

lustro pisze: 27 wrz 2017, 17:17
Magnolia pisze: 27 wrz 2017, 10:02 W sumie, dziękuję Twardy za dopowiedzenie i wyjaśnienie tej kwestii "czekać nie czekając" , tez ją lepiej zrozumiałam.
Ja sama miałam na myśli te działania które sama wcześniej napisałam, czyli nie proszenie się o powrót, nie inicjowanie poważnych rozmów, nie naprawianie dopóki nie ma partnera do naprawiania.
Oczywiście że w każdej innej sytuacji, po prostu trzeba się kierować człowieczeństwem.

No nie do końca.
Z mojego doświadczenia naprawianie zaczyna się od siebie. Nie czekając na partnera.
Kiedy jeden ze współmałżonków zaczyna siebie naprawiać i zmieniac, zmienia I naprawia małżeństwo. Nawet jak w tym momencie wydaje sie, ze tego małżeństwa już nie ma.
Tu się zgodzę z "Lustrem" ,ja sam tego doświadczyłem - odnoszę to do pogrubionego i podkreślonego u Ciebie "Magnolia" tekstu . Naprawa małżeństwa zaczyna się po ludzku patrząc :kiedy naprawiam siebie ,bez względu czy mam współmałżonka obok czy nie ,a wynika to z faktu że za kryzys odpowiada oboje małżonków , a tzn. że sam doprowadziłem w jakimś stopniu do niego ,więc mogę zmienić te wady które były tego przyczyną ... To jest moje zdanie które opieram na tym co tu też usłyszałem/przeczytałem , a co wzmocniło moje przekonanie na temat naprawy małżeństwa . Pozdrawiam .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Lustro, Magnolio, Jacku macie rację i bardzo dobrze dla mnie, że to powiedzieliście głośno.

Próbuję przemyśleć wszystko w najdrobniejszych szczegółach oby tylko nie popełnić błędu ponieważ jestem już na takim etapie w małżeństwie, że nie mam czasu na zbyt częste błędy. Ale muszę zaakceptować to, że będę te błędy jednak popełniała i muszę ryzykować.  

WSZYSCY dużo mi wyjaśniliście – bardzo dziękuję, bardzo... i liczę na więcej:)

A co do mojego męża to jest tak trudno ponieważ sytuacja nie jest taka jednoznaczna, nie wiem już sama czy powinnam znosić jego takiego teraz ponieważ pierwsza go zranilam czy już sobie odpuścić bo mąż nie ma umiaru w swoim zachowaniu.
Coś mi jednak mówi, że powinnam jeszcze wytrzymać aby pokazać mu faktyczną inną siebie. I
mam wrażenie, że on tego oczekuje abym teraz ja go poznosiła i mimo wszystko abym to ja wykazała się inicjatywą ( nie jestem oczywiście tego pewna bo wprost mi siępowiedzial, ze żałuje ze się poznaliśmy ).

Jest we mnie taka sprzeczność - z jednej strony coś mi mówi " pokaż zmianę, w mądry sposób pobadz jeszcze w tej sytuacji " a z drugiej strony myślę " no schrzaniłaś ale on już traktuje Cię strasznie - strata czasu czekać niewiadomo na co".

Patrzę na to tak – zraniłam i to jest fakt, teraz rani mnie mój mąż choć też ja nie jestem taka bardzo stabilna. Pękł, jego zachowanie jest więc nieracjonalne, moje też nie było i tak samo mógł sobie zadawać pytanie – „jak można mówić, że się kocha i tak ranić i to raz po raz”. I jak najbardziej rozumiem to co w nim zaszło. Widzę jednak jedną podstawową różnicę między nami - jeśli chodzi o mnie to widziałam swoje błędy i bardzo poważnie przeprosiłam męża za to co zrobiłam, potrafię i teraz dostrzec swoje błędy i przeprosić, natomiast mój mąż nie potrafi się zatrzymać. Gorzej – ma pogląd, że sposób jego zachowania w sytuacji kiedy został zraniony jest odpowiedni i mam podstawę sądzić, że zachowywałby się tak w stosunku do kogokolwiek a to już jest przerażające ponieważ takie nienawistne zachowanie, nie znające umiaru jest po prostu złe. 

Ogromne dylematy mojego zachowania w stosunku do mojego męża biorą się z powyższej niejednoznacznej już w tym momencie sytuacji – skoro zraniłam to mam znosić jego teraz zachowanie ?

No i ta niejesnoznacznosc mojego męża - nie wie czy mnie kocha ale do łóżka to chętnie – jak może…!

Niby nie chce spędzać razem czasu a nawet w takich kłótniach, oczywiście po długim okresie milczenia - to on w końcu pierwszy coś proponuje (ja nie proponuje bo wydaje mi się, że on sobie tego nie życzy). Przez tę jego niejednoznacznosc zachodzę w głowę – może on czeka na moją inicjatywę i może powinnam proponować wspólne spędzanie czasu, zagadywać, spróbować jakoś dotknąć? a z drugiej strony usłyszałam takie przykrości, przez które blokuję się i trudno mi nawet normalnie zagaić jakaś rozmowę.

Ale słucham Was i mimo wszystko jaśniej.
Chyba głównym problemem są moje wewnętrzne ograniczenia, które nie pozwalają wyjść poza schemat w działaniu.
ODPOWIEDZ