Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ukasz pisze: 28 lis 2017, 23:13 hyba Ci nie pomogę moim doświadczeniem, ale może, kto wie, w każdym razie raczej nie zaszkodzę.
Otóż dla mnie w ogóle nie ma tego problemu. Uważam, że moja żona skrzywdziła mnie jak nikt inny, zniszczyła mi życie, znęcała się nade mną. I co? I nic. Chciałbym tylko, żeby chciała razem ze mną budować od nowa.
Wiesz, pomogłeś - pokazałeś, że każdy może mieć inaczej. Dla mnie zdumiewające jest to, że Twoje skrzywdzenie nie stanowi dla Ciebie problemu. Suma summarum to mi też głównie chodzi o to aby mój mąż po prostu chciał naprawiać razem, to wystarczyłoby za wszystkie przepraszam. Ale on sam jest tak połamany, że nie wiem czy kiedykolwiek zacznie konstruktywnie myśleć w ogóle o problemach.
Ukasz pisze: 28 lis 2017, 23:13 Chcę jedynie jej wyboru
No właśnie - mnie też o to chodzi ale mam wrażenie, że to może nigdy nie nastąpić. Mój mąż nie jest dojrzały. Nie mogę z nim porozmawiać tak jak z Wami.

Nie wiem kto z Was był agresorem ale u nas głównie ja i myślę, że powinnam wykazać się mimo wszystko większą cierpliwością i diametralnie się zmienic aby mąż mógł dokonać tego wyboru, tylko to czekanie jest paskudne. I jeszcze te gesty, przez które myślę, że może nie jestem mu tak do końca obojętna a zaraz się z nich wycofuje i tak ciągle, takie niewiadomo co.
Ukasz pisze: 28 lis 2017, 23:13 Fino pisze: ↑ Jak Wy to zdolaliście zrobić?
Mogę odpowiedzieć tylko tak - nic nie musiałem robić, wysilać się, starać. Samo przyszło. I dobrze mi z tym.
Ale zanim to przyszło to chyba musiałeś? jakoś postępować, jakoś podjąć wewnętrzne wyzwanie aby być dla żony chociażby dobrym mimo tego, że Cię ranila. To chyba nie może być tak, że jestem krzywdzonych, w końcu to widzę i luz.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

No właśnie nie musiałem podejmować żadnego wyzwania. Muszę tu jednak dopowiedzieć coś ważnego. Żona zniszczyła moje szczęśliwe życie - ale to jej zawdzięczam to, że wcześniej byłem szczęśliwy, ponad 20 wspólnych lat, najlepsza część mojego życia dotąd, choć dzieciństwo też miałem piękne. Ze strony żony spotkało mnie więc o wiele więcej dobrego niż złego. Trudno w tej sytuacji zapamiętywać się w krzywdzie. Wprawdzie przed obecną separacją nie potrafiłem już myśleć o niej ciepło, wszystko pokrywała jakaś gorycz, ale w żaden sposób nie przeszkadzało mi to o nią się troszczyć i starać się być dla niej dobrym. Teraz zresztą ta gorycz i niechęć też ustąpiły. A tak poza tym to chyba jestem jakimś wyjątkowym szczęściarzem, bo nikt mnie tak naprawdę nie skrzywdził i na dobrą sprawę nie miałem okazji przekonać się, czym jest przebaczanie.
Fino pisze: 29 lis 2017, 16:36 Suma summarum to mi też głównie chodzi o to aby mój mąż po prostu chciał naprawiać razem, to wystarczyłoby za wszystkie przepraszam.
No tak. Nie można naprawiać razem, jak druga strona tego nie chce. Czasem jednak trudno mi samemu rozeznać, czego naprawdę chcę. Tym bardziej u innej osoby, nawet najbliższej. Teraz powoli dochodzę do wniosku, że wcale nie wiem, czy żona rzeczywiście jest przeciwna naprawianiu naszych więzi. To by przecież było bez sensu. Może po prostu jest jakoś zablokowana. Muszę znaleźć sposób, żeby szanując jej wolność, włącznie z prawem do pewnego zamknięcia się, dotrzeć do jej głębokich pragnień. Pokochać tak, żeby móc spojrzeć przez zewnętrzną negację. Nie wiem, co się tam kryje, ale mam coraz większą nadzieję, że znajdę tam wiele dobra i otwartości.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle chcę być ze swoim mężem. Jest tak maskarycznie dziecinny... brak słów - klocil się ostatnio ze mną kto komu kroku powinien dorównać jeśli jedno idzie wolniej a drugie szybciej. A najlepszy był tekst - bo ja Ci powiedzialem, że skończyło się ustepowowanie i już tak będzie. Nie rozumie kompletnie że to co robi to zwykłe zacietrzewienie i złośliwość. Nie chcę być z kimś kto ma tak nieludzkie poglądy. Po co mam się w ogóle starać, znosić go jak on po prostu jest złośliwym czlowiekiem.

Nie wiem po co też to piszę i zawracam Tu ludziom głowę. Podziwiam Was, że potrafiliscie się mądrze i spokojnie znosić te wszystkie obelgi, złośliwości, upokorzenia. Ja myślę, że nawet jeśli jesteśmy tymi którzy skrzywdził jako pierwsi ale zrozumieliśmy to i staramy się zmieniać ( choćby nieporadnie) to ta druga osoba powinna w końcu przestać nas doręczyć.

Chyba oszaleje - proszę, powiedzcie czy źle myślę bo może tak. To w czym Wy widzieliście miłość mojego męża do mnie mimo sytuacji, w której jesteśmy i w czym ja widziałam przejawy troski, np. w podaniu obiadu na stół gdy wróciłam późno z pracy, w zapytaniu kiedy bolała mnie głowa - czy nie będzie mi przeszkadzal jak będzie zmywal naczynia, to okazało się, że to wcale nie jest troska. Według niego czasem bywa miły wobec osób które uważa za chamskie (czytaj -mnie uważa za chamska). Jak mam więc widzieć to czego według Was nie widzę - jaka miłość, jaka troska. Usłyszałam dziś - to nie to. :cry:
On nigdy nie zmieni zdania na mój temat, przede wszystkim nie chce zrozumieć że co jest moim charakterem to jest ale gro wynioslam z domu i zadziałało to tak a nie inaczej. Mogę zmieniać się dla siebie ale nie widzę sensu być w tym małżeństwie. Może on właśnie na to czeka - aż to ja zrezygnuje, może sam nie ma odwagi.

Nie wiem co robić.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Zaczęłaś Twój wątek we wrześniu. Nie minęły jeszcze trzy miesiące. Małżeństwem jesteście od dwóch lat. To jednocześnie długo i bardzo krótko.
Nie zastanawiaj się, czy chcesz odbudować Twoje małżeństwo, tylko jak. Pewność możesz mieć tylko w tym jednym, że to jest Twój mąż, a Ty jesteś jego żoną. To jest punkt wyjścia do dalszych rozważań.
Nic Ci podpowiem, jak iść w tym kierunku, bo sam właśnie przegrywam na całej linii. A trzyma mnie wciąż wiara i wypływająca z niej pewność, że mam dążyć do odnowienia naszej miłości i naszego małżeństwa, a nie szukać innych rozwiązań.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Mam do Was jeszcze pytanie, o ile takie mogę mieć ale może patrząc na to z boku - będziecie widzieć to inaczej.
Mąż mówi, że ja mam charakter, który jemu przeszkadza i on ma taki, który mi nie pasuje. Nie wiem co do końca ma na myśli - może poeinnam zapytać. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego nie podejmuje decyzji o rozstaniu.

Nie wiem jak rozumieć jego słowa - dosłownie?

Ja mu powiedzialam, że nie zgadzam się z nim, że jesteśmy po prostu połamani przez domy rodzinne - on to wyśmiewa. Uważa, że cały czas usprawiedliwiam się domem i nie biorę odpowiedzialnosci za własne czyny. Nie rozumiem go bo przyznalam się do tego, że go skrzywdzilam, do trudnego charakteru ale skrzywdzilam go przezwyciężyć rot co w wynioslam sięz domu a on nie chce tego w zrozumieć. Łatwiej jest mu myśleć, że jestwmt złym człowiekiem.

A o sobie mowi, że wie że jest i pogodził się z tym- dla mnie to niewiarygodne nie chcieć zmienić w sobie tego co jest złe.

Pomożecie mi zrozumieć mojego męża w tym co napisalam? Naprawdę bym chciała ale już oglupialam.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

I chciałam poradzić się Was w jeszcze jednej kwestii - gubię się w postepowaniu wobec męża. Myślałam, że powinna w być spontaniczna - przytulicw go jeśli tak poczuje, zaproponować abysmy razem w spędzili czas, ale teraz nie wiem. Myślałam, że mąż tak się nad wypiera bo czuje się bardzo skrzywdzony ale może mimo tego skrzywdzenia faktycznie uważa że nie pasujemy do siebie i może wcale nie chce mojego dotyku (do tej pory w jego bólu widzialam tęsknotę za tym), nie chce mnie w ogóle ( mówi często, że już nic ode mnie nie chce - myślałam że to gorycz przemawia przez niego a tak naprawdę czeka aż pokaże mu swoją do niego miłość).

Może, już nic nie da się zrobić. Może na siłę to ciagne.
Simon

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Simon »

Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 Mam do Was jeszcze pytanie, o ile takie mogę mieć ale może patrząc na to z boku - będziecie widzieć to inaczej.
Mąż mówi, że ja mam charakter, który jemu przeszkadza i on ma taki, który mi nie pasuje. Nie wiem co do końca ma na myśli - może poeinnam zapytać. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego nie podejmuje decyzji o rozstaniu.
Ja rozumiem. Bardzo możliwe, że po prostu chce zdjąć z siebie poczucie winy za rozpad związku. To ma ogromne znaczenie przecież, co się powie znajomym i rodzinie, czy: ona odeszła ode mnie, czy: ja odszedłem od niej.
Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 Nie wiem jak rozumieć jego słowa - dosłownie?
On zapewne ma na myśli to, co mówi, jak to facet. Ale niekoniecznie to jest to, co myśli. Może po prostu chce Cię zranić.
Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 A o sobie mowi, że wie że jest i pogodził się z tym- dla mnie to niewiarygodne nie chcieć zmienić w sobie tego co jest złe.

Pomożecie mi zrozumieć mojego męża w tym co napisalam? Naprawdę bym chciała ale już oglupialam.
Ewidentnie chce Cię do siebie zniechęcić. Sprawić, żebyś przestała się starać. Pewnie mu to po prostu przeszkadza, wolałby odejść i zamknąć sprawę. Nie czytałem całego wątku, ale zapytam: byliście na terapii małżeńskiej? Może nie jest za późno, żeby się razem udać?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Simon pisze: 04 gru 2017, 8:31 Ewidentnie chce Cię do siebie zniechęcić. Sprawić, żebyś przestała się starać. Pewnie mu to po prostu przeszkadza, wolałby odejść i zamknąć sprawę. Nie czytałem całego wątku, ale zapytam: byliście na terapii małżeńskiej? Może nie jest za późno, żeby się razem udać?
Nie jestem aż tak do końca przekonana czy mówiąc o sobie "jestem chamski i już się z tym pogodzilem" chce mnie do siebie zarazić. Po głowie chodzi mi myśl, że moze tak myśli na swój temat ale mówi tak też trochę na przekór - coś w stylu "taka jesteś nieszczęśliwa, takia jesteś niezadowolona z męża to masz takiego jakiego chcesz ".

A co do zdjęcia części odpowiedzialnosci to na pewno. Jak dziecko zapiera się, że winy żadnej to mu nie wmowie i wieczna walka ponieważ ja całej nie chcę przyjąć na siebie. Owszem w większości psułam ale mąż też potrafił nie być ok a już od dawna bardzo sam psuje i przyznaje się do tego ale jednocześnie usprawiedliwia się, że to ja przecież doprowadzilam go do takiego stanu.
lena50
Posty: 1391
Rejestracja: 17 sie 2017, 0:29
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lena50 »

Finio ..........czy poza forum ,skorzystałaś z jakiejś innej pomocy....bardziej profesjonalnej?
lena50....dawniej lena
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

lena50 pisze: 06 gru 2017, 1:19 Finio ..........czy poza forum ,skorzystałaś z jakiejś innej pomocy....bardziej profesjonalnej?
Tak
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 Pomożecie mi zrozumieć mojego męża w tym co napisalam? Naprawdę bym chciała ale już oglupialam.

Chętnie bym Ci Fino pomogła, ale ni w ząb nie rozumiem co tu napisałaś( zresztą nie tylko w tym miejscu mam problemy):
Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 Ja mu powiedzialam, że nie zgadzam się z nim, że jesteśmy po prostu połamani przez domy rodzinne - on to wyśmiewa. Uważa, że cały czas usprawiedliwiam się domem i nie biorę odpowiedzialnosci za własne czyny. Nie rozumiem go bo przyznalam się do tego, że go skrzywdzilam, do trudnego charakteru ale skrzywdzilam go przezwyciężyć rot co w wynioslam sięz domu a on nie chce tego w zrozumieć. Łatwiej jest mu myśleć, że jestwmt złym człowiekiem
Wnioskując jednak z tych wypowiedzi:
Fino pisze: 03 gru 2017, 18:57 On nigdy nie zmieni zdania na mój temat, przede wszystkim nie chce zrozumieć że co jest moim charakterem to jest ale gro wynioslam z domu i zadziałało to tak a nie inaczej.
Fino pisze: 03 gru 2017, 23:52 Ja mu powiedzialam, że nie zgadzam się z nim, że jesteśmy po prostu połamani przez domy rodzinne - on to wyśmiewa. Uważa, że cały czas usprawiedliwiam się domem i nie biorę odpowiedzialnosci za własne czyny.
Szcerze Fino? Jestem skłonna zgodzić się z Twoim mężem. Fakt połamania przez dom rodzinny z pewnością jest istotny i jest czymś z czym powinniśmy się rozprawić. Jednak usprawiedliwianie swoich obecnych czynów tym, że dom rodzinny mnie połamał jest niczym innym jak ucieczką od odpwiedzialności za te własne czyny. Dlatego nie dziwię się mężowi, że reaguje tak jak reaguję.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

zenia1780 pisze: 06 gru 2017, 14:41 Szcerze Fino? Jestem skłonna zgodzić się z Twoim mężem. Fakt połamania przez dom rodzinny z pewnością jest istotny i jest czymś z czym powinniśmy się rozprawić. Jednak usprawiedliwianie swoich obecnych czynów tym, że dom rodzinny mnie połamał jest niczym innym jak ucieczką od odpwiedzialności za te własne czyny. Dlatego nie dziwię się mężowi, że reaguje tak jak reaguję.
To czym przesiąkliśmy w domu to wnosimy w swoje dorosłe życie, niektóre schematy toksycznych zachowań są w nas tak silnie zakorzenione, że nawet często nie zdajemy sobie sprawy z ich toksycznosci i może zdarzyć się, że nieświadomie krzywdzimy innych. Emocje, które nami rządzą są destrukcyjne i bardzo silne, prowadzą nas do takich a nie innych zachowań. To co się z nami dzieje, dzieje się jakby wbrew nam i pcha nas do destrukcji. To co nam sprzedano w domu rodzinnym to nie nasza wina ale konsekwencje tego to już my ponosimy - nie radzimy sobie w życiu, w relacjach z ludźmi, tracimy rodziny.
Oczywiście, na jedną osobę bardziej wpłynie dzieciństwo, na drugą mniej ale zawsze nas kształtuje. To, że dzieciństwo wpłynęło na nas tak a nie inaczej to nie jest usprawiedliwianie się to czysty fakt, w wielu przypadkach fakt bardzo niszczący. Gdybym była zupełnie świadoma tego co się ze mną dzieje - mogłabym mówić, że się glupio usprawiedliwiam ale nie byłam. Nie usiadłam na kanapie i nie wymyśliłam, że oto teraz dam popalić swojemu, jeszce wtedy chłopakowi. A jak już doszłam, że to paniczny lęk w dużej mierze prowadzi mnie do kontroli, chorobliwej zazdrości, kiedy uświadomiłam sobie, że też niewylana złość pcha mnie do agresywnych zachowań, no i zupełnie nie kontroluje emocji - było już po wszystkim, zdarzylam zranić męża. A potem nie potrafiłam tego zmienić, ciągle i ciągle powtarzalam niszczące nas obojga zachowania.

Ps. Abstrahując już od wszystkiego - zastanawiam się co tak naprawdę oznacza wzięcie odpowiedzialności tak czy inaczej za swoje czyny. Czy to oznacza, że mam być teraz raniona przez męża?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jestem w trakcie lektury wątku Dotki, za radą kogoś z Was (już nie pamiętam kogo) i tak różne mi myśli wpadają do głowy.

U Dotki sytuacja zupełnie inna niż u mnie, choć też powinnam stawiać mężowi granice ponieważ jak wiecie od długiego czasu nie jest w porządku wobec mnie. Cały czas jednak nie mam przekonania, jakiego kierunku się trzymać.
Muszę pokazać mężowi swoje zmiany, które wprowadzam ( kuleje w tym strasznie - takie mam wrażenie), z drugiej strony muszę zdrowo się dystansowac a z trzeciej mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że tylko czystą dobrocią mogę do niego dotrzeć.

Motam się strasznie bo nie wiem jak to wypośrodkować. Boję się, że jeśli tak zupełnie spontanicznie, cała sobą, tak totalnie - będę okazywala otwartość, miłość to mąż będzie myślał, że może dalej po głowie mi skakać.

Jacek napisał w wątku Dotki tak: "mężczyźni są zafiksowani emocjonalnie.
Jak ich się nie zmusi do zmiany postępowania, to nie zmieni się.". Zastanawiam się, co ja powinnam zrobić, jak się zachowywać aby mąż zaczął podejmować jakieś decyzje w związku z nami, aby chciał naprawiać.
Zastanawiam się jak powinnam się zachowywać aby wzbudzić w mężu szacunek, uwagę i miłość i to chyba w pierwszej kolejności.

Zastanawiam się też czy jeśli powiedział, że nie chce ze mną nigdzie wychodzić to za jakiś czas coś mu zaproponować czy czekać aż sam zaproponuje? Nie chcę spędzać z nim czasu tylko we dwoje a jeśli już to tylko na to są szanse.
Jeśli w ogóle nie odzywa się do mnie to mam się odzywać?

Muszę obrać jeden kierunek bo sfiksuje.
Ukasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Ukasz »

Proponuj mu wspólne wyjścia - najpierw na coś, co on lubi, i zarazem coś małego.
Z otwartością i dotykiem też można spróbować małymi kroczkami, obserwując efekty.
Czy jest ktoś, kogo Twój mąż uważa za autorytet? Dobrze się zastanowi, jak od takiej osoby coś usłyszy?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Ukasz pisze: 06 gru 2017, 20:31 Czy jest ktoś, kogo Twój mąż uważa za autorytet? Dobrze się zastanowi, jak od takiej osoby coś usłyszy?
Nie wiem czy za autorytet ale ceni bardzo moją mamę. Nawet raz próbowała z nim rozmawiać, tzn. mówiła, mój mąż praktycznie nic. Tak jak dla wielu osób rozmowa to coś bardzo normalnego tak dla mojego męża to zło konieczne. No nic, zero, minus - rozmowa niet.
Ja potrafię peplać ale uczę się cały czas mówić krócej i nawet jak wyjdzie mi bardzo ok to i tak przewraca oczami, odwraca często wzrok, wzdycha, puszcza głupie uśmiechy i jest okropnie trudno. Nie daje informacji zwrotnej, jak proszę aby coś mi wytłumaczył to przez 5 min próbuje mi udowodnić jakie to głupie pytania zadaje.

Z całym szacunkiem do mojego męża i z pełną świadomością tego jak go skrzywdzilam ale czasem myślę, że ktoś powinien mu do słuchu powiedzieć.

I dziękuję za podpowiedź. Też tak to czuję.
Problem największy w tym, że coś dziwnego się ze mną dzieje od długiego czasu - jestem wewnetrznie usztywniona. Jakby sparalizowana.
ODPOWIEDZ