Wiesz, pomogłeś - pokazałeś, że każdy może mieć inaczej. Dla mnie zdumiewające jest to, że Twoje skrzywdzenie nie stanowi dla Ciebie problemu. Suma summarum to mi też głównie chodzi o to aby mój mąż po prostu chciał naprawiać razem, to wystarczyłoby za wszystkie przepraszam. Ale on sam jest tak połamany, że nie wiem czy kiedykolwiek zacznie konstruktywnie myśleć w ogóle o problemach.Ukasz pisze: ↑28 lis 2017, 23:13 hyba Ci nie pomogę moim doświadczeniem, ale może, kto wie, w każdym razie raczej nie zaszkodzę.
Otóż dla mnie w ogóle nie ma tego problemu. Uważam, że moja żona skrzywdziła mnie jak nikt inny, zniszczyła mi życie, znęcała się nade mną. I co? I nic. Chciałbym tylko, żeby chciała razem ze mną budować od nowa.
No właśnie - mnie też o to chodzi ale mam wrażenie, że to może nigdy nie nastąpić. Mój mąż nie jest dojrzały. Nie mogę z nim porozmawiać tak jak z Wami.
Nie wiem kto z Was był agresorem ale u nas głównie ja i myślę, że powinnam wykazać się mimo wszystko większą cierpliwością i diametralnie się zmienic aby mąż mógł dokonać tego wyboru, tylko to czekanie jest paskudne. I jeszcze te gesty, przez które myślę, że może nie jestem mu tak do końca obojętna a zaraz się z nich wycofuje i tak ciągle, takie niewiadomo co.
Ale zanim to przyszło to chyba musiałeś? jakoś postępować, jakoś podjąć wewnętrzne wyzwanie aby być dla żony chociażby dobrym mimo tego, że Cię ranila. To chyba nie może być tak, że jestem krzywdzonych, w końcu to widzę i luz.