Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Witaj Skarbie.
Zacznę może od końca.
Fino pisze: 06 gru 2017, 18:09 Ps. Abstrahując już od wszystkiego - zastanawiam się co tak naprawdę oznacza wzięcie odpowiedzialności tak czy inaczej za swoje czyny.
Dla mnie wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny polega na stanięciu w prawdzie przed sobą, Bogiem i drugim człowiekiem bez usprawiedliwiania tych czynów w jakikolwiek sposób.
Fino pisze: 06 gru 2017, 18:09 Czy to oznacza, że mam być teraz raniona przez męża?
W żadnym razie.
Jednak może warto zastanowić się i przyjrzeć, dlaczego czuję się raniona, a dkładniej zobczyć czy to co mąż robi lub nie robi jest rzeczywistym ranieniem, czy też moim poczuciem krzywdy wynikającym z tego, że nie zachowuje się względem mnie tak jak ja bym tego chciała, nie robi tego co ja bym chciała...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Fino pisze: 06 gru 2017, 18:09 To czym przesiąkliśmy w domu to wnosimy w swoje dorosłe życie, niektóre schematy toksycznych zachowań są w nas tak silnie zakorzenione, że nawet często nie zdajemy sobie sprawy z ich toksycznosci i może zdarzyć się, że nieświadomie krzywdzimy innych. Emocje, które nami rządzą są destrukcyjne i bardzo silne, prowadzą nas do takich a nie innych zachowań. To co się z nami dzieje, dzieje się jakby wbrew nam i pcha nas do destrukcji. To co nam sprzedano w domu rodzinnym to nie nasza wina ale konsekwencje tego to już my ponosimy - nie radzimy sobie w życiu, w relacjach z ludźmi, tracimy rodziny.
Oczywiście, na jedną osobę bardziej wpłynie dzieciństwo, na drugą mniej ale zawsze nas kształtuje. To, że dzieciństwo wpłynęło na nas tak a nie inaczej to nie jest usprawiedliwianie się to czysty fakt, w wielu przypadkach fakt bardzo niszczący. Gdybym była zupełnie świadoma tego co się ze mną dzieje - mogłabym mówić, że się glupio usprawiedliwiam ale nie byłam. Nie usiadłam na kanapie i nie wymyśliłam, że oto teraz dam popalić swojemu, jeszce wtedy chłopakowi. A jak już doszłam, że to paniczny lęk w dużej mierze prowadzi mnie do kontroli, chorobliwej zazdrości, kiedy uświadomiłam sobie, że też niewylana złość pcha mnie do agresywnych zachowań, no i zupełnie nie kontroluje emocji - było już po wszystkim, zdarzylam zranić męża. A potem nie potrafiłam tego zmienić, ciągle i ciągle powtarzalam niszczące nas obojga zachowania.
Wiem moja droga, nie musisz mi tego tłumaczyć.
Jednak to, co opisałas w dużej mierze dotyczy osób nie swiadomych tego, że są tak obciążone. Ty, jak sama pisałaś, poznałaś męża będąc już w terapi i masz już dość długi jej staż. Wybacz, że pytam, ale czy coś z nią jest nie tak, że nadal, jak zrozumiałam Twój powyższy wpis, nie masz/łaś zupełnej świadomości tego co się z Tobą dzieje?
Chyba nie do końca to rozumie i Twój małżonek zapewne też
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

zenia1780 pisze: 07 gru 2017, 21:11 Wiem moja droga, nie musisz mi tego tłumaczyć.
Jednak to, co opisałas w dużej mierze dotyczy osób nie swiadomych tego, że są tak obciążone. Ty, jak sama pisałaś, poznałaś męża będąc już w terapi i masz już dość długi jej staż. Wybacz, że pytam, ale czy coś z nią jest nie tak, że nadal, jak zrozumiałam Twój powyższy wpis, nie masz/łaś zupełnej świadomości tego co się z Tobą dzieje?
Chyba nie do końca to rozumie i Twój małżonek zapewne też
Jestem świadoma co się ze mną stało - to jest bardziej złożone - poznaliśmy się jak byłam jakieś dwa lata w terapii, może rok (nie pamiętam dokładnie) i przez długi czas złość przkrywala mi wszystko. Motalam się strasznie przez kilka lat. Przez tę złość myślałam, że mam prawo nie być miła dla innych choc jednocześnie wcale nie chcialam być taka. Czułam takie zranienie, które mówiło mi " tyle czasu wszystkich starałam się zrozumieć, dawalam całą siebie to teraz mam ja prawo aby chcieć cierpliwości innych, mam prawo do złości i pokazywania swojego bólu". Jednocześnie czułam się źle będąc taka. Mimo, że bardzo dużo zmienilam w sobie przez te lata terapii to dopiero teraz jestem w stanie ( ale nie wiem czy dam radę) konstruktywnie zmieniać swoje życie. Oczywiście zaczęłam już dawno rozumieć schematy, które mną rządzą, chodziłam z ciągłymi wyrzutami sumienia i nie wiedziałam co mam zrobić aby zmienić to czym krzywdzę.

Już mam od dawna świadomość tego co się ze mną dzieje, tzn. wiem co z czego i dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej, choć są jeszce sprawy, ktorych faktycznie nie rozumiem, np. nie rozumiem dlaczego nie mogę wyrwać się z takiego jakiegoś marazmu, z którym ściśle wiąże się ta wewnetrzna brzydota, to tapłanie się cały czas we własnej krzywdzie. Nie rozumiem tego bo mimo filozoficznej natury, krnąbrnosci i niezłego temperamentu ale źle często wykorzystywanwgo -byłam osobą, która zartowala, czyjaś krzywdę stawiała ponad swoją, chętnie pomagała ludziom, potrafiła słuchać i była naprawdę empatyczna - teraz, od długiego czasu jestem śztywna jak decha, zapominam języka w gębie, jestem totalnie zblokowana. I tego nie rozumiem - dlaczego tak się ze mną dzieje.
Hmm, choć nie od dziś chyba, właśnie sobie to uświadamiam ale teraz wyszło to z całą swoją siłą.

Włożyłaś kij w mrowisko - dziękuję.
Chciałabym pociągnąć ten temat.
Nie wiem dlaczego uważasz, że nie jestem świadoma swoich obciążeń - doskonale je rozumiem.
Nie wiem też dlaczego uważasz, że usprawiedliwiam złym domem swoje postępowanie - przecież to jest właśnie powód mojej krzywdy. Wiem, że skrzywdzilam męża i w pełni przyznalam się do tego ale nie mogę nie uwzględniać w tym twgot całego g..., które wynioslam się z domu.
Dlaczego mam więc nie przedstawiać tak tego mężowi. Dlaczego mam przyjąć to co mówi bez słowa - idealna nie jestem ale nie jestem złym człowiekiem jak o mnie mówi. I mówi też, że dlatego go zranilam bo taka jestem z charakteru - nieprawda (nie mam łatwego charakteru ale nie jestem osobą, która lubiła i lubi krzywdzic). Jak mam więc mu przytaknac kiedy wiem, że to co działo się ze mną i dzieje to przez toksyczne relacje w domu rodzinnym.

Chętnie przyjmę jednak wszelkie uwagi - czuję, że mimo wszystko czegoś mogę rozumieć.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Nie wiem jak się zachować - dziś mąż na imprezie firmowej, obudzilam się i jeszcze go nie było więc zadzwonilam co się z nim dzieje i nie powiedział od razu a odebral gdzieś za trzecią moją próbą dodzwonienia się. Okazało się, że poszedł jeszcze do baru z jednym kolegą i kilkoma koleżankami na piwo. Tego też mi sam nie powiedział - zapytałam z kim jest.
Czy przesadzam czy to już trochę dziwne, że idzie jeszcze do baru z koleżankami i nie raczy nawet poinformowac żonę? Napisalam mu sms czy jeszcze zostaje czy wraca ( mówił że zaraz wraca dlatego napisalam sms aby się upewnić - Chyba niepotrzebnie).
Sama wybrałam się do kina i na małą imprezę z koleżanką. O wszystkim wiedział.

Proszę odpiszcie bo gotuje się we mnie i wiem, że przez te emocje mogę krzywo odczytywać sytuację
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Jaka jestem na siebie zła! Co ja robię. Znów, kolejny raz dałam się wciągnąć w głupia gadkę Kiedy mąż pijany i znów wyszłam na wariatkę, która się szamocze, krzyczy.

Zalamalam się samą sobą.

A okazało się że był z jednym kolegą i jedną koleżanką.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Nie radzę sobie kompletnie z myślą, że może spędzić kilka godzin rozmawiając z koleżanką (co z tego że był też z dwoma kolegami) a przy mnie udaje inwalidę komunikacyjnego.

Z tej pijackiej gadki jednak się czegoś dowiedzialam: że zepsolam i nie cofne czasu, że jestem nieczula, że ciężko myślę (tym mnie bardzo obrazil - czy on mnie uważa za głupią?), że brakuje mu wszystkiego.

Według niego nie robię nic aby było lepiej. Wiem, że nie wprowadzilam tak naprawdę diametralnych moich zmian. Nie wiem jednak jak mialabym je wprowadzić kiedy mąż niczemu nie daje szansy - wydaje mi że nie chce dotyku więc go nie dotykam (a jednocześnie brakuje mu tego), nie chcę rozmawiać więc nie rozmawiam z nim (a jesli rozmawiamy to te rozmowy są takie dziecinne) , nie chce spędzać czasu razem więc nic mu nie proponuje. Nie wiem skąd więc jego żale, że nic nie robię. W sumie jest jak On chce czyli nijak.

Pomóżcie mi proszę zrozumieć tę sytuację, wiem- robicie to cały czas i wiem że może moje problemy to żadne problemy przy innych, nie ogarniam jednak tego.
Jeśli uważacie, że mój mąż ma zupełną rację to nie szczędzcie mnie. W ogóle mnie nie szczedzcie - jeśli jeszcze jakoś śpię to muszę jak najszybciej obudzić się.

Ps. Czuję że jestem męcząca - też tak mnie to odbieracie? Jeśli tak to moglibyście pokazać mi na czym to polega?

Ps.2 jutro przyjęcie urodzinowe meza. Żałuję, że się na to porwalam. On ma to gdzieś. I co mu po starajacej się zonie ,jak ma ją za głupią i spędza urodziny z kolegami i koleżanką w pubie.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Kontrolujesz. Trochę odpuść.
Ja wiem, że to trudne, ale taka nadmierna kontrola wzbudza agresję w kontrolowanym. A potem to już nie wiadomo kto, co i po co...i sama widzisz.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Fino pisze: 08 gru 2017, 4:56

Proszę odpiszcie bo gotuje się we mnie i wiem, że przez te emocje mogę krzywo odczytywać sytuację
Fino ,wczoraj Cie nie widzialam bylam na Adoracji , ale teraz po mszy taka mysl ...
Moze udalaoby Ci sie wygospodarowac - przerwa obiadowa , lub cos innego.....
ale dzisiaj do 12 h do 13 jest
twardy pisze: 30 lis 2017, 17:25 Przypominam, że zbliża się 8 grudnia, czyli Godzina Łaski.

Więcej informacji tutaj:

http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/godzina_laski/

http://www.voxdomini.com.pl/vox_art/8_grudnia.htm
.
Fino mnie Adoracja dodaje sil ,kiedy wszystko sie wali ..
a taka " Okazja" tylko raz w roku...
Bozej Odwagii :)
Simon

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Simon »

Fino pisze: 08 gru 2017, 7:16
Ps. Czuję że jestem męcząca - też tak mnie to odbieracie? Jeśli tak to moglibyście pokazać mi na czym to polega?
Fino, domeną ludzi "męczących" jest to, że wiszą na osobach trzecich, bo bardzo ciężko jest im się zająć sobą. Swoją aktywność uzależniają od w dynamiki otoczenia. Nie wierzą w swoją wartość, chcą, żeby ktoś im tę wartość nadał. Ja Cię rozumiem - czujesz się samotna, opuszczona, zdradzona. Mąż się Tobą nie interesuje, odciął się od Ciebie emocjonalnie. Spróbuj więc sama zainteresować się sobą na tyle, na ile to możliwe. Zainwestuj w swój rozwój osobisty, spisz sobie na kartce rzeczy które zawsze chciałaś zrobić...

I pamiętaj że Twoja wartość wywodzi się z tego, że jesteś dzieckiem Bożym. Mąż twierdzi, że ciężko myślisz? To jego opinia. Bóg stworzył Cię na swój obraz i podobieństwo - jest w Tobie ogrom pięknych cech, jak w każdym z nas :)

Rzucił mi się też w oczy brak komunikacji między Tobą a Twoim mężem. Piszesz, że myślisz, że on nie chce dotyku więc go nie dotykasz, że nie chce rozmowy, więc nie rozmawiasz...a próbowałaś prosić go, by opowiedział Ci o swoich potrzebach? :)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

12.00 h pójdę do kościoła.

Pytałam męża czego by chciał - nie chce mówić albo mówi "nic już od Ciebie nie chcę".

Szukam sposobu, recepty zmiany siebie i nie chcę chyba zrozumieć, że tu nie ma nadzwyczajnych środków jak tylko próbować zachowywać się inaczej aż dane zachowanie stanie się dla mnie naturalne. Czy tak to właśnie jest?
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Bardzo proszę Was też o pomoc w temacie seksu. Myślę o tym dużo. Mam pewne wnioski i chciałabym zapytać co o nich myślicie. Proszę Was tylko - weźcie pod uwagę to, że brak seksu z mojej strony to nie żadna gra, to wewnętrzna blokada ponieważ mąż źle o mnie myśli.

Zacznę od tego, że generalnie myślę tak -
czepialam się, byłam zazdrosna bardzo, wszczynalam kłótnie, byłam kapryśna i nieznośna, zagadalam męża na śmierć , przestaliśmy się wspierać, inne ciężkie sytuacje i seksu sukcesywnie było coraz mniej.
Wiem, że to dla mojego męża poraszka, długo jednak myślałam, że głownymi przyczynami jego smutku, żalu - generalnie poczucia nieszczęśliwego życia są moje zachowania, tzn. chorobliwa zazdrość, brak opanowania i zmiana nastroju co godzina, kontrolowanie, harde zachowanie, niewystarczajaca czułość w samym sposobie bycia. Została mi jednak podpowiedziana taka myśl, właściwie to jest przekonanie, że główną jednak przyczyną poczucia nieszczęścia mojego męża jest brak seksu. Wedlug tej osoby inne problemy nie są tak duże jak brak bliskości seksualnej, uważa, że to jest kluczowa kwestia i najpierw właśnie to powinniśmy załatwić a potem załatwiać dalsze sprawy. Długo myślałam, że chodzi tej osobie o czysty seks, że mężczyzna a jak go nie ma to bidny nieszczęśliwy. Pewne jednak sytuacje pokazały mi tę kwestię inaczej - zaczęłam zastanawiac się czy paradoksalnie mój mąż czuje się może podobnie jak ja - niekochany, samotny, może uważa tak jak ja o sobie, że nie jest już dla mnie atrakcyjny fizycznie, że nie jestem nim zaintetesowana na żadnym poziomie. Przy takim podejsciu można powiedzieć, że brak seksu wywołuje lawinę negatywnyvh uczuć, emocji, które powli prowadzą czlowieka do ogromnego smutku i poczucia braku szczęścia.
Czy to co napislam ma sens?
Wiedźmin

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Wiedźmin »

Fino,

Wg mnie - do szczęścia nie potrzebna "nic z zewnątrz". Szczęście to stan pierwotny - o ile nie jest zaburzony - zazwyczaj sami ten stan zaburzamy, czasem jest to czynnik zewnętrzny. Seks jest potrzebną biologiczną... mamy potrzebę, podobnie jak potrzebę zaspokojenia głodu - jednak nie uważam, aby warunkowało to nasze szczęście.

Powiem szczerze - że nie spodobało mi się specjalnie Twoje określenie "bidny nieszczęśliwy" - mało w nim troski, miłości - więcej kpiny.

Ja jestem zwolennikiem jednak, aby najpierw poukładać sprawy wszystkie inne tematy - a na koniec dopiero (jak się uda) - "wylądować w łóżku" - ale wiem, że na forum było sporo szybkich powrotów do łóżka również z jakimiś sukcesami sklejania zawiązku - więc tu nie ma pewnie jakieś żelaznej zasady.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino pisze: 08 gru 2017, 9:10 12.00 h pójdę do kościoła.

Pytałam męża czego by chciał - nie chce mówić albo mówi "nic już od Ciebie nie chcę".

Szukam sposobu, recepty zmiany siebie i nie chcę chyba zrozumieć, że tu nie ma nadzwyczajnych środków jak tylko próbować zachowywać się inaczej aż dane zachowanie stanie się dla mnie naturalne. Czy tak to właśnie jest?
Fino kochana

Ja tu widzę jeden błąd na wyjściu - Ty chcesz się zmieniać dla męża. A jak on tego nie dostrzega, to lapiesz kolejnego doła.
Zajmij się sobą - czyli zajmij się zmienianiem siebie dla siebie.
I tak jak pisze Aleksander - wypracuj sobie swoje wewnętrzne szczęście. A nie oczekiwanie na zewnętrzne.

Jesteś kimś jedynym i wyjątkowym. I to, że ktoś tego nie dostrzega, nic w tym względzie nie zmienia. Nie tracisz ani wyjątkowości, ani wartości...jesteś córką Króla. To godność I wartość sama w sobie.
Kto nie widzi - jego strata.
I nie, żebyś miała przestać siebie doskonalić. Ale przestać wisieć na mężu z oczekiwaniem aprobaty.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino pisze: 08 gru 2017, 10:21 Bardzo proszę Was też o pomoc w temacie seksu. Myślę o tym dużo. Mam pewne wnioski i chciałabym zapytać co o nich myślicie. Proszę Was tylko - weźcie pod uwagę to, że brak seksu z mojej strony to nie żadna gra, to wewnętrzna blokada ponieważ mąż źle o mnie myśli.

Zacznę od tego, że generalnie myślę tak -
czepialam się, byłam zazdrosna bardzo, wszczynalam kłótnie, byłam kapryśna i nieznośna, zagadalam męża na śmierć , przestaliśmy się wspierać, inne ciężkie sytuacje i seksu sukcesywnie było coraz mniej.
Wiem, że to dla mojego męża poraszka, długo jednak myślałam, że głownymi przyczynami jego smutku, żalu - generalnie poczucia nieszczęśliwego życia są moje zachowania, tzn. chorobliwa zazdrość, brak opanowania i zmiana nastroju co godzina, kontrolowanie, harde zachowanie, niewystarczajaca czułość w samym sposobie bycia. Została mi jednak podpowiedziana taka myśl, właściwie to jest przekonanie, że główną jednak przyczyną poczucia nieszczęścia mojego męża jest brak seksu. Wedlug tej osoby inne problemy nie są tak duże jak brak bliskości seksualnej, uważa, że to jest kluczowa kwestia i najpierw właśnie to powinniśmy załatwić a potem załatwiać dalsze sprawy. Długo myślałam, że chodzi tej osobie o czysty seks, że mężczyzna a jak go nie ma to bidny nieszczęśliwy. Pewne jednak sytuacje pokazały mi tę kwestię inaczej - zaczęłam zastanawiac się czy paradoksalnie mój mąż czuje się może podobnie jak ja - niekochany, samotny, może uważa tak jak ja o sobie, że nie jest już dla mnie atrakcyjny fizycznie, że nie jestem nim zaintetesowana na żadnym poziomie. Przy takim podejsciu można powiedzieć, że brak seksu wywołuje lawinę negatywnyvh uczuć, emocji, które powli prowadzą czlowieka do ogromnego smutku i poczucia braku szczęścia.
Czy to co napislam ma sens?
Moim zdaniem to ma ogromny sens.

Pamiętasz jak na początku watku ludzi pisali do Ciebie - jak możesz zmuszać męża do abstynencji tak długo? Sama otwierasz drzwi złu.

Zastanów się...może nie znasz języka miłości twojego meza?
Nie rozumiesz go?
Może wlasniecten brak bliskości I intymności jest gdzieś I samych podstaw zla, które się między wami dzieje?

Jest całkiem sporo malzenstw, które klocą się jak wściekłe. A potem namiętnie godzą...
I są w stanie świetnie w tym funkcjonować i nawet lubią się kłócić...bo potem się godzą 😉

Pomyśl nad tym.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: rak »

Aleksander pisze: 08 gru 2017, 11:05 Wg mnie - do szczęścia nie potrzebna "nic z zewnątrz". Szczęście to stan pierwotny - o ile nie jest zaburzony - zazwyczaj sami ten stan zaburzamy, czasem jest to czynnik zewnętrzny
Zgadzam się z powyższym Aleksandrze, ale inna rzecz zrozumienie tego "czysto intelektualnie", a zupełnie inna odczuwanie tego całym sobą, to wymaga zupełnie innej świadomości i bardzo wiele pracy nad sobą.

Ja myślę Fino, że to co napisałaś ma sens. Jak ja Cię rozumiem, to szukasz czego Twojemu mężowi może brakować i chciałabyś mu to ofiarować. To wydaję mi się, że jest dobra droga i zgodna z koncepcją "5 języków miłości". Zaczynasz dawać coś od siebie, na co niekoniecznie masz może teraz ochotę, ale powoduje to napełnienie zbiornika miłości u partnera, okazjonalnie prosisz go o podobne gesty i coś zaczyna się toczyć... Jak to mądrze rozegrać, tego Ci nikt nie powie. Sam się nad tym cały czas głowię, żeby nie zmarnować tego początkowego potencjału. Ale wydaje mi się, że droga dobra.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2017, 12:12 przez Czarek, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto link do materiału w języku angielskim
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ