Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Lavenda »

Lustro,

Jakbyś pisała o mojej sytuacji, u mnie właśnie tak było, teraz jak wszystko analizuje to we mnie rosły te urazy, jakieś rozczarowania mężem i przy tym moje próby podjęcia rozmowy nic nie dawały...no i odszedl tam gdzie było mu lepiej ( w styczniu mamy rozprawę ) z dnia na dzień powiedział że odchodzi, byl szok, później zobaczyłam jego bilingi i oczy mi się otworzyły.
Teraz niestety jest ogromna wrogość z jego strony bo nie zgadzam się na rozwód i mści się na mnie za to, robi mi na złość na każdym kroku.
Ciężko mi bardzo...
Na ten moment nie mam co ratować i nie raz mi to wykrzyczal mój mąż...

lustro pisze: 08 gru 2017, 19:07 Fino

Zastanów się co leży u początku kryzzysu w waszym malzenstwie.
Czy to nie jest tak, że zaczelas unikać intymności i seksu z powodu uraz, które w tobie wyrosły. A które być może leżą w nie rozumieniu siebie nazajem.

Ile potrafisz dac z siebie dac wiesz tylko ty.
Ale...czy nie blokujesz sama siebie ?
Może gdzieś tu jeszcze jest sztuka wybaczenia I rozumienia innych (meza)?

Cokolwiek nie powiesz fakty są jakie są.
Mąż odtracony czuł się niekochany. Rosło w nim poczucie skrzywdzenia, aż wyrosło ponad wasze małżeństwo.
Ty czulas się skrztwdzona i odsuwalas się od męża.
Zrobiło się błędne koło.
Ktoś musi umieć to dostrzec, zatrzymać i odblokować...najpierw siebie.

Tak przynajmniej ja to widzę.
Mogę się oczywiście mylić.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Dotka »

lustro pisze: 08 gru 2017, 19:07 Fino

Zastanów się co leży u początku kryzzysu w waszym malzenstwie.
Czy to nie jest tak, że zaczelas unikać intymności i seksu z powodu uraz, które w tobie wyrosły. A które być może leżą w nie rozumieniu siebie nawzajem.

Ile potrafisz dac z siebie dac wiesz tylko ty.
Ale...czy nie blokujesz sama siebie ?
Może gdzieś tu jeszcze jest sztuka wybaczenia I rozumienia innych (meza)?

Cokolwiek nie powiesz fakty są jakie są.
Mąż odtracony czuł się niekochany. Rosło w nim poczucie skrzywdzenia, aż wyrosło ponad wasze małżeństwo.
Ty czulas się skrztwdzona i odsuwalas się od męża.
Zrobiło się błędne koło.
Ktoś musi umieć to dostrzec, zatrzymać i odblokować...najpierw siebie.

Tak przynajmniej ja to widzę.
Mogę się oczywiście mylić.
W moim malzenstwie tak wlasnie bylo. Teraz juz nie reaguje w ten sposob na zachowanie mojego meza ktore mnie rani. Nie "odstawiam" go. Jego jezykiem miłości jest dotyk. I choć teraz jest mi jeszcze trudniej, bo wiem że całował się i pieścił ciało kowalskiej, do tego mam pewne kompleksy zwiazane z moim ciałem, i caly czas towarzyszy mi myśl że może on porównuje, może ona była lepsza, to staram się okazywać mu moją miłość właśnie poprzez dotyk, przytulenie, pocalunki i mile wieczory. Oprócz tego staram sie mu mowic że jego zachowanie w ciągu dnia, szczegolnie krytyka, bardzo mnie rania i powoduja ze nie mam potem na nic ochoty, nawet na szczery usmiech i taka wewnętrzna radosc. Próbuje mu przekazać że ja potrzebuje jego ciepła i zainteresowania moją osobą od samego rana. Małych gestów, miłych słów a nie krytyki i wypominania. Niestety on odbiera to jako atak na siebie (choć staram się to mówić spokojnie i bez świadków) i od razu wypomina mi moje bledy a ja wtedy wycofuje się bo wiem że go nie przegadam. A nie chce się kłócić i przegadywac. Niestety nigdy nie wiem ile do niego dotarło z tego co mówię. Dawna ja zaczela by krzyczec jak to pn nie nie rozumie i że już mam tego wszystkiego dość. A wieczorem odwróciłabym się [...] w łóżku i nie pozwoliła nawet dotknąć.
Ale twraz wiem że to było złe i nie pomagało. Myślałam że on zrozumie że jak mnie rani w ciągu dnia to wieczorem te urazy we mnie siedzą i się blokowalam i oczekiwałam przeprosin, ktorych nie dostawalam. I przez to ja mie dawałam mu tego czrgo on chciał. A potem już nie chciał bo miał kowalska i nawet raz gdy się zblizylismy to mi powiedział że czuje się jakby zdradził kowalska.
Teraz wiem że trzeba bylo przerwac te błędne koło i w pewnych kwestiach odpuszczam, bo jak znowu wrócę na stare tory to grozi nam powtórka. No cóż nie potrafiłam wcześniej ustąpić to robię to teraz, choć po tych wszystkich wydarzeniach jest znacznie trudniej
Ostatnio zmieniony 09 gru 2017, 14:02 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: wulgaryzm poszedł precz
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

zenia1780 pisze: 08 gru 2017, 21:01
Fino pisze: 08 gru 2017, 20:38
Simon pisze: 08 gru 2017, 17:25 Tylko, że językiem miłości według Chapmana nie jest seks, ale dotyk
Tak, tak wiem. Napisałam tak bo z automatu przypomniało mi się zalecenie Chapmana dla jednej osoby aby mimo niechęci spróbowała iść do łóżka ze swoim mężem.
A czy dotyk jest w ogóle językiem Twojego męża?
Myślę, że tak - zawsze szukał kontaktu fizycznego (nie chodzi o seks). To on częściej niż ja mimochodem musiał mnie chociaż palcem dotknąć. Znajomi też zauważyli że szuka większego kontaktu ze mną niż ja z nim. Poza tym często zarzuca mi brak czułości, myślę ze ma na myśli takieb drobne gesty, które świadczą reż o tym, że człowiek jest po prostu ciepły w stosunku do drugiego. Myślę, że drugim językiem jest dobre słowo/pochwała.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Czy to nie dziwne, że nam kobietom nie brakuje na co dzień tego dotyku, tak jak by to nie był masz język (mówię o sobie, Fino i paru innych paniach, nie I wszystkich generalnie). A naszym mezom - owszem.

Dla mnie to było odkrycie stulecia, że to nie ja, a właśnie mój mąż, bardziej potrzebuje dotyku.
Jak to sami siebie nie znamy i żyjemy bardziej własnym wyobrażeniem o sobie, niż prawdziwym stanem.

Fino
Warto się przemóc.
To tak jak byś się zmuszają do nauki chińskiego. I po pewnym czasie odkrywasz, że potrafisz się dogadać w tym języku lepiej niż na domysły i migi.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

lustro pisze: 11 gru 2017, 9:40 Czy to nie dziwne, że nam kobietom nie brakuje na co dzień tego dotyku, tak jak by to nie był masz język (mówię o sobie, Fino i paru innych paniach, nie I wszystkich generalnie). A naszym mezom - owszem.
Trochę może dziwne z drugiej strony czy nie wynika to trochę z naszej natury? Tak jesteśmy skonstruowani, że kobieta bardziej stawia na słowa i często czuje się kochana jeśli partner z nią rozmawia, mężczyzna nie potrzebuje tylu słów, a dotyk to może dla niego wyraz miłości kobiety? Może kiedy kobieta go dotyka - on słyszy w tym dotyku " jestem Tobą zainteresowana, myślę o tobie, musnę Cię to to tu, to tam bo jesteś dla mnie ważny i w ten sposób chcę ci pokazać, że pamiętam o tobie".
Musieliby Panowie się wypowiedzieć czy trafiłam z interpretacją. Poprosimy:) - Ja chętnie dowiem się jak Panowie odczytuja dotyk kobiety, mam na myśli wszelki dotyk, nawet zwykłe poglaskanie po policzku czy dłoni.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Kochani, wiem że nie warto się blokować natomiast uważam, ze są pewne granice ale każdy ma inne – według mnie ale podkreślam według mnie – strona, która została skrzywdzona nie ma prawa mścić się w nieskończoność na tej co sknociła (wymaga od nas zmiany ale jednocześnie robi to samo co my wcześniej). I tu na przykładzie mojego męża – rozumiem jego krzywdę na tyle na ile mogę to zrozumieć jako inny człowiek, rozumiem, że nie pokazałam mu jeszcze diametralnej zmiany natomiast jeśli nie jest jeszcze gotowy aby dać coś od siebie aby naprawić naszą relację to dla dobra naszego powinien ograniczyć chociaż swoje zachowania, które jeszcze bardziej psują między nami. Zastanowić się jak na ten moment może funkcjonować i powinien zdobyć się na szczerość i powiedzieć mi o tym i być w tym w miarę konsekwentny bo w momencie kiedy mówi o mnie jesteś (*) żoną, i jesteś (*). a za dwa dni szuka mojej dłoni, dotyka jej poprzez takie gesty zabawy ale czuję, ze szuka ze mną kontaktu to czuję się manipulowana a jest tak non stop – wystarczy mała, normalna, jak w życiu, niesnaska i od razu słyszę krytykę i przykre słowa.

Widzę to też tak, że nie powinnam faktycznie upierać się przy niektórych sprawach, z większym dystansem do nich podejść, zostać już swoje zranienie bo ono faktycznie blokuje wszystko praktycznie natomiast według mnie, nie jest dobra zgoda na dane zachowanie partnera tylko dlatego, że jeśli my się nie ugniemy to on tez nie. I uważam, że mamy prawo nie chcieć się kochać jeśli partner nas rani. Oczywiście widzę teraz, ze nie może e to być nagminne, ze nie każda uraz musi powodować w nas niechęć do seksu z partnerem ale są niekiedy takie zranienia, które blokują bardzo a partner powinien zrozumieć, nie może być tak że tylko jedna osobą będzie ciągle wszystko rozumiała.

Jest tez opcja taka - nie ma wyjścia, partner jest nieugięty i cóż mamy zrobić – zostaje tylko nam się ugiąć (mam na myśli wewnętrzne przekonanie a nie uginanie się na siłę) ale ja w takiej sytuacji nie mogłabym być.

Zgadzam się więc, że nie ząb za ząb, że pielęgnowanie urazy w niczym nie pomaga a wręcz szkodzi nam samym, że warto abym przemyślała czy moje emocje nie wyolbrzymiają zranień zadawanych mi przez męża i nad tym wszystkim chcę pracować bez względu na postawę męża natomiast aby zbliżyć się seksualnie najpierw musi być dla mnie zbliżenie emocjonalne i takie które wiąże się jakoś chociaż z chęcią zmiany podejścia męża i choć w niektórych sprawach.

Ps. Nie muszę aż tak bardzo zmuszać się do dotykania męża (chcę i mam taką potrzebę) nie wyobrażam sobie raczej na ten moment seksu.
Ostatnio zmieniony 11 gru 2017, 10:58 przez zenia1780, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: (*) wszelkim wulgaryzmom, nawet ich skrutom i cytowanym, mówimy na forum NIE
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

Fino, kochana, przyjrzyj się proszę tym dwum wypowiedziom:

Fino pisze: 11 gru 2017, 10:32

Kochani, wiem że nie warto się blokować natomiast uważam, ze są pewne granice ale każdy ma inne – według mnie ale podkreślam według mnie – strona, która została skrzywdzona nie ma prawa mścić się w nieskończoność na tej co sknociła (wymaga od nas zmiany ale jednocześnie robi to samo co my wcześniej). I tu na przykładzie mojego męża – rozumiem jego krzywdę na tyle na ile mogę to zrozumieć jako inny człowiek, rozumiem, że nie pokazałam mu jeszcze diametralnej zmiany natomiast jeśli nie jest jeszcze gotowy aby dać coś od siebie aby naprawić naszą relację to dla dobra naszego powinien ograniczyć chociaż swoje zachowania, które jeszcze bardziej psują między nami. Zastanowić się jak na ten moment może funkcjonować i powinien zdobyć się na szczerość i powiedzieć mi o tym i być w tym w miarę konsekwentny bo w momencie kiedy mówi o mnie jesteś (*) żoną, i jesteś (*). a za dwa dni szuka mojej dłoni, dotyka jej poprzez takie gesty zabawy ale czuję, ze szuka ze mną kontaktu to czuję się manipulowana a jest tak non stop – wystarczy mała, normalna, jak w życiu, niesnaska i od razu słyszę krytykę i przykre słowa.
Fino pisze: 07 gru 2017, 23:27

Jestem świadoma co się ze mną stało - to jest bardziej złożone - poznaliśmy się jak byłam jakieś dwa lata w terapii, może rok (nie pamiętam dokładnie) i przez długi czas złość przkrywala mi wszystko. Motalam się strasznie przez kilka lat. Przez tę złość myślałam, że mam prawo nie być miła dla innych choc jednocześnie wcale nie chcialam być taka. Czułam takie zranienie, które mówiło mi " tyle czasu wszystkich starałam się zrozumieć, dawalam całą siebie to teraz mam ja prawo aby chcieć cierpliwości innych, mam prawo do złości i pokazywania swojego bólu". Jednocześnie czułam się źle będąc taka. Mimo, że bardzo dużo zmienilam w sobie przez te lata terapii to dopiero teraz jestem w stanie ( ale nie wiem czy dam radę) konstruktywnie zmieniać swoje życie. Oczywiście zaczęłam już dawno rozumieć schematy, które mną rządzą, chodziłam z ciągłymi wyrzutami sumienia i nie wiedziałam co mam zrobić aby zmienić to czym krzywdzę.
Czy widzisz dysonans między tymi dwoma wypowiedziami?
TY miałaś prawo (w swoim mniemaniu) tak postę pować i oczekiwać zrozumienia, a MĄŻ powinien (rownież w Twoim mniemaniu) robić lub nie to czy tamto.
Czy nie wspominałaś czasem, że Twój mąż nosi rownież jakieś znamina DD?
Skąd więc taki brak zrozuienia dla jego ( niewłaściwego skądinąd) zachowania, a oczekiwanie tegoż zrozumienia dla siebie?
Może warto się temu przyjrzeć?
Ty raniłaś, bo nie potrafiłaś inaczej, mąż rani, bo jest złośliwy...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Widzę, i cały czas, nie od dziś myślę o tym. Nie potrafię ubrać w słowa tego o co mi chodzi. Nie chcę aby wyszło na to, że mam się za lepszą bo tak nie jest. Głównie chodzi o to, że mój mąż nie daje mi nic abym mogła o cokolwiek się zaczepic - nie chce rozumieć, nie chce pomocy, już nie mówię o jakims przepraszam, nic też sam z sobą nie robi aby sobie pomóc. Można powiedzieć że co z tego ze ode mnie to mial jak nie było przełożenia na praktykę. To jest jednak wedlug mnie tak, że takie moje postawy skruchy i mowienia wprost o wszystkim dawały mu jakąś nadzieję, może długów głupią ale jednak. Nie mając nic - można zwariować.
Inaczej nie potrafię tego opisać.
Dotka
Posty: 174
Rejestracja: 06 kwie 2017, 10:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Dotka »

Fino mój mąż głównie krytukuje mnie, dzieci, do tego zdarza się że wręcz wyzywa od głupków, ciołków itp. Uważa że tylko tak można dotrzeć do mnie i do dzieci i że wtedy zapamietamy o co mu chodzi. Zawsze musi byc tak jak on chce i co chce. Do tego stopia że zawsze wszystko było podoprzadkowane jego planom. Cała moja rodzina chodzi wokół niego na paluszkach. Pochwalić nie potrafii w ogóle. Tak było u niego w domu. I tak on teraz postępuje. Do kryzysu w ogole o tym nie rozmawialiśmy. Ja początkowo sobie z tym radziłam, potem miałam dość, przez to nawet myślałam że bez niego będzie mi lepiej. Było we mnie tyle bólu, rozgoryczenia że w końcu zaczęłam się przed tym bronic w ten sposób że coraz mniej czasu spędzałam z moim mężem, przestałam go całować, przytulać, seks nie był też taki jak powinien albo nie było go w cale. Nie potrafiłam z nim na spokojnie porozmawiać i wytłumaczyć tego że moje zachowanie wynika z jego zachowania. Odtracalam go w ten sposob niestety. A on sie oddalał. Zaczęliśmy żyć bardziej obok niż razem. I pojawiła się kowalska, z która się świetnie rozmawiało , która była miła uśmiechnięta. Nawet mi powiedział że jak ona go dotknęła w dłoń to jemu już to wystarczało, czuł się niesamowicie. A ja go moge dotykac a on nic już nie czuje. W czasie ostrego kryzysu z kowalska w tle. Mój mąż mówił mi że jestem beznadziejna, że mnie nie kocha, że nigdy nie kochał, że jestem jego koszmarem i wiele innych gorszych rzeczy. A mimo to próbował się do mnie zbliżać. Jak przypomniałam mu podczas z jednych rozmów ktore teraz prowadzimy co mówił to nie wierzył że to wszystko powiedział a mówił to po to aby mnie zniechęcić abym go znienawidziala i dała mu odejść.
Teraz, mimo wszystkich tych natrętnych myśli w mojej głowie o tym co robił z kowalska , jestem czuła, pamietam o dotyku w ciągu dnia, staram sie chwalic go i dziekowac mu jak cos zrobi dla mnie. A nasze zbliżenia są teraz niesamowite. Wiem że ja zawaliłam wcześniej nactej linii i teraz nie wrócę do tamtego sposobu obrony przed jego zachowaniem. Mój mąż niestety nadal krytykuje ale teraz mowie mu że jak chciał mi zwrócić uwage to mógł to powiedziec tak czy tak a nie wyzywac mnie od ciołków np. Bo tym nie rani. Może kiedyś zrozumie. Ostatnio gdy chciałam porozmawiać o tym dlaczego się zdecydował w związek z kowalska, bo chciałam aby powiedział mi co w moim zachowaniu było złe że nie czuł się kochany, to mi powiedział że to wszystko to jego wina. Że to on zawinił nie ja. Nie wiem co tym myśleć. Chciałam się dowiedzieć coś wiecej co moglabym naprawić w moim zachowaniu. Na razie naprawiam to co wiem i twraz mój mąż czuje się kochany. Zastanawia się tylko dlaczego z nim jestem skoro mnie tak bardzo skrzywdził.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Mam podobne spostrzeżenia co Zenia.
Masz oczekiwania względem męża na zasadzie "powinien".
I potem czujesz ogromny zawód, żal i rozczarowanie...że przecież powinien, a nie robi tego.

Może on potrzebuje więcej czasu, żeby poczuć potrzebę własnych zmian?
Nie wiem, nie znam was, ale pamiętam ile mnie zajęło uwierzenie, że mój mąż się zmienia naprawdę. A nie tylko stwarza pozory, bo jest taka potrzeba.

A póki twój mąż nie uwierzy, puty nie odblokuje siebie.
Przynajmniej tak było u mnie.
Więc może trzeba więcej czasu?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Dotka pisze: 11 gru 2017, 15:03
Teraz, mimo wszystkich tych natrętnych myśli w mojej głowie o tym co robił z kowalska , jestem czuła, pamietam o dotyku w ciągu dnia, staram sie chwalic go i dziekowac mu jak cos zrobi dla mnie. A nasze zbliżenia są teraz niesamowite. Wiem że ja zawaliłam wcześniej nactej linii i teraz nie wrócę do tamtego sposobu obrony przed jego zachowaniem. Mój mąż niestety nadal krytykuje ale teraz mowie mu że jak chciał mi zwrócić uwage to mógł to powiedziec tak czy tak a nie wyzywac mnie od ciołków np. Bo tym nie rani. Może kiedyś zrozumie. Ostatnio gdy chciałam porozmawiać o tym dlaczego się zdecydował w związek z kowalska, bo chciałam aby powiedział mi co w moim zachowaniu było złe że nie czuł się kochany, to mi powiedział że to wszystko to jego wina. Że to on zawinił nie ja. Nie wiem co tym myśleć. Chciałam się dowiedzieć coś wiecej co moglabym naprawić w moim zachowaniu. Na razie naprawiam to co wiem i twraz mój mąż czuje się kochany. Zastanawia się tylko dlaczego z nim jestem skoro mnie tak bardzo skrzywdził.


Fino ,piekne swiadectwo Dotki ,oby to byla tez przestroga dla Ciebie ....
ale i nabranie Odwagii do zmiany Siebie ...

Dziewczyny a tak szczerze ,to czesc naszych fochow moglybysmy sobie darowac :oops:
co z tego ,ze niby mamy racje ,jesli psuje to nasze relacje z mezem ...
jacek-sychar

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: jacek-sychar »

Fino
Polecam Ci książkę:
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
Szczególnie ostatnie strony - jak prosić.
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: zenia1780 »

lustro pisze: 11 gru 2017, 16:05 Może on potrzebuje więcej czasu, żeby poczuć potrzebę własnych zmian?
Nie wiem, nie znam was, ale pamiętam ile mnie zajęło uwierzenie, że mój mąż się zmienia naprawdę. A nie tylko stwarza pozory, bo jest taka potrzeba.
Mojemu mężowi zajęło to blisko 5 lat...
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

No tak, mi też sporo zeszło aby wiele spraw zrozumieć tylko mój mąż jest bierny, nie robi nic aby cokolwiek zrozumieć a z bezczynności nic nie przyjdzie. Myślę, że jemu się potrzebne jest mocne otrzezwienie. Stal się strasznym egoista. Myślę nawet o tym aby moja siostra powiedziała mu parę słów. Nie rozmawiała bo z moim mężem nie da się porozmawiać ale uglosnila pewne sprawy.

Ps. Dotka, podziwiam Cię, że tak dzielnie to wszystko znosisz. Przekonałam się, że każdy jest inny i ma inne granice tolerancji i wytrzymałości. Ja nie potrafilabym i nie chciałabym przez całe życie tolerować lekceważenia, obelg itp.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

s zona pisze: 11 gru 2017, 16:14
Dotka pisze: 11 gru 2017, 15:03
Teraz, mimo wszystkich tych natrętnych myśli w mojej głowie o tym co robił z kowalska , jestem czuła, pamietam o dotyku w ciągu dnia, staram sie chwalic go i dziekowac mu jak cos zrobi dla mnie. A nasze zbliżenia są teraz niesamowite.
Fino wracajac do Dotki ,
osobiscie nie widze tu poswiecania sie / masochizmu z jej strony
ale szczesliwa mezatka odbudowywujaca swoje malzenswo po zdradzie meza .....

Ale .....tak ,jak piszesz Twoja granica tolerancji jest inna ,tylko ...
Jak widzisz swoje malzenstwo za rok lub 5 lat ..

Fino ,co maja powiedziec te zony ,
ktore po zdradzie meza - wielokrotnej - tez probuja odbudowywac relacje ..
niejednokrotnie z dzieckiem kochanki w tle ..

ps a siostre zostawilabym "na poboczu" Waszego malzenstwa ,ale to moja prywatna opinia ...

Fino ,
prosze Cie zadbaj o Wasze Malzenstwo ,bo mozesz je stracic ...
Ostatnio zmieniony 12 gru 2017, 11:16 przez zenia1780, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawienie cytowania
ODPOWIEDZ