Muszę sprostować - nie o znajomego chodzi a o wyjście tylko we dwoje ( nie chciałam zdradzać gdzie dokladnie)
Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Moderator: Moderatorzy
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino,
Podam motto spotkań małżeńskich:
Aby naprawdę spotkać sie z mężem/żoną w dialogu warto:
- bardziej słuchać niż mówić
- bardziej rozumieć niż oceniać
- bardziej dzielić sie niż dyskutować
- a nade wszystko przebaczać
Podam motto spotkań małżeńskich:
Aby naprawdę spotkać sie z mężem/żoną w dialogu warto:
- bardziej słuchać niż mówić
- bardziej rozumieć niż oceniać
- bardziej dzielić sie niż dyskutować
- a nade wszystko przebaczać
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino
Czy chodzi Ci o ten wpis?
viewtopic.php?f=10&t=376&p=11456#p11456
Ja go widzę i Ty powinnaś go widzieć.
Sprawdź proszę.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Nie śledzę wątku , przypadkowo odczytałem post Czarka
( jako odpowiedź na pytania Fino ) .
Zgadzam się , odpowiedź "podręcznikowa"
jak z "Asertywność na co dzień" .
Brak rozeznania we własnych emocjach , co nawiasem proste wcale nie jest .
( jako odpowiedź na pytania Fino ) .
Zgadzam się , odpowiedź "podręcznikowa"
jak z "Asertywność na co dzień" .
Brak rozeznania we własnych emocjach , co nawiasem proste wcale nie jest .
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Tak, to jedna z możliwych interpretacji takich a nie innych słów i zachowań Twojego męża.
Jednakże - i tu już przedmówcy to pokazali - aby precyzyjnie nauczyć się rozpoznawać czyjeś intencje, należy najpierw zająć się swoimi: emocjami, potrzebami, intencjami, zachowaniami.... Wtedy dużo łatwiej zrozumieć i empatycznie podejść do drugiego człowieka.
Czyli klasycznie sycharowsko - zajmij się sobą!
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
O matko, straszne to – mam ogromny problem z odczytywaniem tego co ktoś mówi, zdarza mi się to tez w pracyL, mam tez problem z tzw. symbolicznym odczytywaniem treści, tzn. wszystko rozumiem dosłownie, jota w jotę – dosłownie. Czuję się jak wariatka L
Mąż powiedział - … bo chciałem iść do xxx, odczytałam jak odczytałam ale no nie wiem… mogłam źle to odebrać jak najbardziej czułam, że chodzi raczej o to, że pomyślała wyłącznie o sobie.
Z drugiej strony, nie pasuje mi do niego takie wyrachowywanie.
O rany, myślicie że mam jakoś powiedzieć mężowi że niepotrzebnie ciągnęłam rozmowę i że mogłam go źle zrozumieć. Jak wrócę do domu teraz to ciężka atmosfera będzie ( mówiłam też o tym że uważama że naduzywa alkoholu- to go wnerwilo).
Mąż powiedział - … bo chciałem iść do xxx, odczytałam jak odczytałam ale no nie wiem… mogłam źle to odebrać jak najbardziej czułam, że chodzi raczej o to, że pomyślała wyłącznie o sobie.
Z drugiej strony, nie pasuje mi do niego takie wyrachowywanie.
O rany, myślicie że mam jakoś powiedzieć mężowi że niepotrzebnie ciągnęłam rozmowę i że mogłam go źle zrozumieć. Jak wrócę do domu teraz to ciężka atmosfera będzie ( mówiłam też o tym że uważama że naduzywa alkoholu- to go wnerwilo).
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Teraz już widzęjacek-sychar pisze: ↑28 paź 2017, 11:17Fino
Czy chodzi Ci o ten wpis?
viewtopic.php?f=10&t=376&p=11456#p11456
Ja go widzę i Ty powinnaś go widzieć.
Sprawdź proszę.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Wydaje mi się ze potrafię odczytywać i nazywać swoje emocje, wiem co czuję w danym momencie, może bardziej chodzi o poczucie silnego zranienia przez pryzmat którego czytam czyjeś wypowiedzi. Jeśli tak to pytanie dlaczego tak wszystko mnie dotyka.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Za mało danych , aby nawet zgadywać
co mąż chciał przez to powiedzieć :
np. "bo chcę ją zobaczyć" mogło być taką swoistą ironią
( logicznym uzasadnieniem , w domyśle , że jak się do kogoś idzie ,
to o ile będzie w domu , to się go zobaczy )
Mógł też :
- chcieć się przejść
- mają większy telewizor
- lubi to mieszkanie
- lubi ją
- ona mądrze gada
- wiele powodów na raz
itd. itd.
Jak się go nie dopyta , to tak można sobie zgadywać .
co mąż chciał przez to powiedzieć :
np. "bo chcę ją zobaczyć" mogło być taką swoistą ironią
( logicznym uzasadnieniem , w domyśle , że jak się do kogoś idzie ,
to o ile będzie w domu , to się go zobaczy )
Mógł też :
- chcieć się przejść
- mają większy telewizor
- lubi to mieszkanie
- lubi ją
- ona mądrze gada
- wiele powodów na raz
itd. itd.
Jak się go nie dopyta , to tak można sobie zgadywać .
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Nie, nie:) proponował wyjście do miejsca publicznego i tylko razem aby zobaczyć coś co oboje od dawna chcieliśmy zobaczyć.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino nieuleczone, niezagojone rany potrafią być źródłem nieustannego bólu.
Twój mąż może zupełnie nieświadomie i bez złych intencji naciskać miejsca, które Ciebie bolą.
Najczęściej (tak było też w moim doświadczeniu) te bolące, nieuświadomione zranienia pochodzą z dzieciństwa.
Praca nad sobą polega między innymi na dotarciu do przyczyn tych ran. Do sytuacji, słów, zaniedbań i ludzi, przez które powstały.
Robi się to po to, żeby stać się wolnym od własnych zranień, aby żyć świadomie np. podejmować decyzję o tym jak ja się zachowuję gdy w moim ciele pojawia się jakaś konkretna emocja, nie reagować automatycznie.
Gdy nie widzisz swoich ran i jesteś w nie dotykana reagujesz automatycznie z poziomu poczucia skrzywdzenia i za chwilę sama krzywdzisz.
Potem pojawia się poczucie winy i automatyczna potrzeba żeby się go pozbyć (przeprosić).
Bez pracy nad sobą taka spirala poczucia skrzywdzenia i poczucia winy coraz bardziej się nakręca i z czasem coraz trudniej jest ją zatrzymać.
Jeśli nie zajmiesz się sobą, swoimi zranieniami, nie weźmiesz odpowiedzialności za siebie samą, to każda bliższa relacja, którą zawiążesz skończy się w ten sam sposób.
Fino ten problem jest Twój i w Tobie i nikt za Ciebie go nie rozwiąże. Na pewno znajdziesz pomocne osoby lecz praca i trud należą do Ciebie.
W moim odbiorze nadal walczysz z niewłaściwym "przeciwnikiem" i ta walka skutkuje coraz większym, zupełnie niepotrzebnym i niekonstruktywnym cierpieniem.
Z własnego doświadczenia nasuwa mi się tylko jedna odpowiedź. Bo Ciebie dotyczy.
Na koniec coś na zachętę.
Da się z tego wyjść, z pomocą Boga, innych ludzi i z własną zgodą na trud zmiany siebie samego.
Pogody ducha Fino.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Tak w ogóle, już bardziej na spokojnie - Dzień Dobry:) po przerwie.
Dziękuję Wam przeogromnie. Bardzo mi pomagacie. Jestem Wam bardzo wdzięczna. Za wypowiedzi Panów tez bardzo, bardzo. Za krytykę i pochwały - to cenne wszystko.
Prawie skończyłam książkę "na dobre i na lepsze...". Jest świetna. Postanowiłam wprowadzac w życie rady, o których autor napisał ale jestem w tym trochę nieporadna.
Zgadzam się z Wami w zupełności, że trzeba postawić na pracę wyłącznie nad sobą i z opanowaniem stawiać granice - już się z tym prawie nie szarpie. Momentami jednak gubię się, np. radziliscie aby usunąć się trochę z życia męża i tak zrobiłam - nie zagadywalam na siłę, nie pytalam, nie prosilam o wyjasnienia, wychodzilam do 2 giego pokoju aby coś porobić, wychodzilam czasem na swoje zajęcia.
To mąż zaczął proponować ogladanie filmów, zagadywal, żartował, zaczął opowiadać o pracy - więc odwzajemnialam. Zaczęłam go chwalic i staram się być miła.
Wyczuwam (mam nadzieję, że nie mylę się), że mąż potrzebuje abym z większą intensywnością
okazywala mu te wszystkie drobne rzeczy - pochwaly, powazanie, ciepło. Czuję że chyba nie miałby nic przeciwko abym go przytulila.
I mam dylemat - czy większe otwarcie się na męża, okazywanie mu miłości z większą intensywnością będzie dobrym działaniem? Boję się, że jeśli będę dawała więcej siebie to mąż to wykorzysta, że niejako przestanę widniec w jego oczach jako osoba, która jest niezależna od niego, że będzie mnie widział jako osobę słabą.
Magnolia pisała o filmie " ognioodporni" - tak właśnie bym chciala i myślę że potrafilabym ale obawiam się że stracę kontrolę nad tym dawaniem siebie, że może zacznę za bardzo narzucać się. Coś mi jednak mówi, że nie ma już czasu na dawkowanie, mam wrażenie że jeśli nie pokaże mu jak mi na nim zależy to umrą w nim o ostatnie nadzieję. Jak tu zachować niezależność a jednocześnie dawać w pełni siebie.
Dziękuję Wam przeogromnie. Bardzo mi pomagacie. Jestem Wam bardzo wdzięczna. Za wypowiedzi Panów tez bardzo, bardzo. Za krytykę i pochwały - to cenne wszystko.
Prawie skończyłam książkę "na dobre i na lepsze...". Jest świetna. Postanowiłam wprowadzac w życie rady, o których autor napisał ale jestem w tym trochę nieporadna.
Zgadzam się z Wami w zupełności, że trzeba postawić na pracę wyłącznie nad sobą i z opanowaniem stawiać granice - już się z tym prawie nie szarpie. Momentami jednak gubię się, np. radziliscie aby usunąć się trochę z życia męża i tak zrobiłam - nie zagadywalam na siłę, nie pytalam, nie prosilam o wyjasnienia, wychodzilam do 2 giego pokoju aby coś porobić, wychodzilam czasem na swoje zajęcia.
To mąż zaczął proponować ogladanie filmów, zagadywal, żartował, zaczął opowiadać o pracy - więc odwzajemnialam. Zaczęłam go chwalic i staram się być miła.
Wyczuwam (mam nadzieję, że nie mylę się), że mąż potrzebuje abym z większą intensywnością
okazywala mu te wszystkie drobne rzeczy - pochwaly, powazanie, ciepło. Czuję że chyba nie miałby nic przeciwko abym go przytulila.
I mam dylemat - czy większe otwarcie się na męża, okazywanie mu miłości z większą intensywnością będzie dobrym działaniem? Boję się, że jeśli będę dawała więcej siebie to mąż to wykorzysta, że niejako przestanę widniec w jego oczach jako osoba, która jest niezależna od niego, że będzie mnie widział jako osobę słabą.
Magnolia pisała o filmie " ognioodporni" - tak właśnie bym chciala i myślę że potrafilabym ale obawiam się że stracę kontrolę nad tym dawaniem siebie, że może zacznę za bardzo narzucać się. Coś mi jednak mówi, że nie ma już czasu na dawkowanie, mam wrażenie że jeśli nie pokaże mu jak mi na nim zależy to umrą w nim o ostatnie nadzieję. Jak tu zachować niezależność a jednocześnie dawać w pełni siebie.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Kochani, mam pytanie - może znacie wartościowe książki, godne polecenia polecenia traktujące o problemie z właściwym odczytywaniem intencji innych ludzi, dotyczące asertywności, itp.?
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Fino
Książki polecane przez nas są tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
Poszukaj odpowiedniej kategorii i już.
Książki polecane przez nas są tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
Poszukaj odpowiedniej kategorii i już.
Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce
Wiem:). Myślałam raczej o wskazaniu na konkretne ale poszukam:)jacek-sychar pisze: ↑28 paź 2017, 17:33 Fino
Książki polecane przez nas są tutaj:
viewtopic.php?f=10&t=383
Poszukaj odpowiedniej kategorii i już.