Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 03 sty 2020, 22:56

Pavel pisze:
02 sty 2020, 18:30
Odnośnie poprzednich twych wpisów - ja - chłop, wygaduje to co czytam w twoich postach
Pavel ok ale ty napisałeś, że mój mąż milczy bo jest facetem a facet ucieka do jaskini. Ja to wszystko rozumiem ale nie zgadzam się z tobą, że mój mąż ma do tego prawo bo jest mężczyzna i juz.
Ma prawo ale dobrze wiesz ile to trwa, to chore jest.

Wiesz, rozumiem że może się chronić ale już za dużo tej ochrony bo trzeba iść do przodu. No ale... wiadomo- nie zmuszę go i to inna sprawa.
Pavel pisze:
02 sty 2020, 18:30
Najlepiej zająć się sobą.
Myślę, że zaczęłam to robić choć trudno mi się odnaleźć. Cieszę się bo wracam do swoich treningów, idę też na fajne warsztaty i najbardziej dumna jestem z zapisania się na zajęcia, na których zrealizuję jedno z moich marzeń:)

Zrobiłam sobie plan ogólny (zapisałam obszary nad którymi chcę pracować każdego dnia) i spisałam cele, które chcę zrealizować w niedalekiej przyszłości. To tylko kilka dni ale zaczęłam regularnie medytowac - to mnie wycisza i pomaga nastroic się na każdy dzień. Skorzystam z Twojej podpowiedzi i zacznę regularnie chodzić na niedzielną mszę.
I szukam warsztatów porozumienia bez przemocy - moim celem jest nauczyć się mówić tak żeby nie ranić i być słuchaną. Warsztaty w ogóle komunikacji też chętnie. Poza tym osobistego rozwoju, poczułam potrzebę większego poznania swoich możliwości.

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 03 sty 2020, 23:53

Pavel pisze:
02 sty 2020, 18:30
Ty również nie możesz na niego wpływać jeśli on sam nie zechce pewnych spraw zmienić
No właśnie, wiem to ale tu mam duży problem. Trudno mi się odnaleźć... mój mąż jak tak to rozmów niet a ostatnio sam zaczął. Pierwszy raz nie miałam ochoty rozmawiać o tym wszystkim ale zgodziłam się bo wiem że to jednak coś kosztuje i uznałam, że jak chce to nie będę stawała na bakier. Niestety powtórka z rozrywki - znów pierwsze co usłyszałam to "nie wiem co z tym zrobić " a potem, jak powiedziałam, że powiedzieliśmy sobie czego potrzebujemy i czym psujemy i skoro tak to żeby każde z nas pracowało nad soba, to usłyszałam że on się przyznał ale uważa, że nic z tego nie będzie bo ludzie się nie zmieniają. Mówił w koło to samo, oczywiście pełna paleta oskarżeń w moją stronę. W końcu przerwałam i poprosiłam żeby raz jeszcze powiedział a raczej opisał wprost jak chciałaby żeby było. Zrobił to - nic się nie odzywałam, słuchałam. Jak skończył-chciałam odnieść się do tego co powiedział. Ale to już nie było mu na rękę. Robiąc miny zgodził się. Przyznałam mu rację i wyjaśniłam, że moje zachowania wynikaly z lęku i braku dojrzałości. Powiedziałam też że ja uważam, że możemy z tego wyjść ale on też musi chcieć. I że chciałabym że skoro rozmawiamy to żeby z takich chwil coś wynikało, żeby były podejmowane jakieś kroki. No i właśnie- ta rozmowa nic w zasadzie nie wniosła. Gdyby nie to że sama poprosiłam o głos to bym go nie miała. Ja z tej rozmowy skorzystalama bo na plus widzę to, że dowiedziałam się jeszcze czegoś o potrzebach męża. Ale tak przykre jest to i zabierajace nadzieję, że ja się nie liczę, dosłownie nie mam głosu bo jak stwierdził "nie ma co dyskutować z faktami". Szkoda tylko, że swoich zachowań nie widzi jako fakty.
Jest totalnie zaslepiony a jego postawa jest dla mnie irracjonalna - przytacza sytuacje sprzed 4 lat, a nie ma nawet okazji przekonać się jak jest teraz bo żyjemy obok siebie, nie ma więc sytuacji. Lepiej- mówi wprost, że "na pewno nic nigdy się nie zmieni" ale zaczyna jakaś rozmowę, która w sumie nic nie pcha sytuacji do przodu. Nie wiem czego on ode mnie chce. Rozmowa może świadczyć że jak kolwiek mu zależy ale jednocześnie w ogóle nie dopuszcza mnie do siebie - nie daje żadnych znaków. Robi problemy ze spraw, które można sobie po prostu wyjaśnić. Ale przy tym istotne jest to że on nie uważa "wyjaśnień". Dla niego nie jest istotne, że np. zezloscilam się trochę bo skumulowalo mi się zmęczenie, że przeprosiłam - liczy się fakt, że tak się zachowałam i nie ma przebacz. Opisuję to aby pokazać, że nie mam się czego chwycić.

Ale chciałam prosic o pomoc bo nie wiem jak mam się zachować. Nadal będę realizowała swój plan oddzielania się od męża ale czuję jakby mąż oczekiwał ode mnie, że sprawę załatwię całą, jednocześnie nie korzysta z pomysłów które poddaje, nie słucha mnie. Mówi ciągle "nic się nie zmieni" a jednocześnie jakby chciał na mnie coś wymusić (nie potrafię powiedzieć co).
Nie jestem nie uprzejma ale nie odzywam się do niego bo tego nie chce. Nie dotykam go bo nie chce, ja też z resztą. Chcę kupić bilet na koncert ale dla siebie bo przecież mój mąż nie chce spędzać razem czasu.
Nie emanuje smutkiem ale nie chodzę rozpromieniona. Obawę mam jedna, że moja złość na niego sprawia że mogę wyglądać na obojętna.

Nie wiem czy powinnam przełamać się i jakoś go zagadywać czy nie.
Myślałam raczej o jakimś nawiazaniu do rozmowy. Czuję że powinna być jej jakaś kintynuacja, nie koniecznie rozmawiać ale jakieś krótkie podsumowanie.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Pavel » 04 sty 2020, 9:39

Fino,
Nie chodziło mi o to, że totalne milczenie - uciekanie, to męska przypadłość i tak powinno być. Raczej o to, że dostrzegam w twoich postach niezrozumienie oraz pretensje do męża za jednak typowe męskie przypadłości. Wielokrotnie. To niestety dość typowe i nie jesteś osamotniona - ta przypadłość, wynikająca z braku wiedzy dotyczy właściwie większości. Można to jednak zmienić i dzięki temu poprawić zarówno relację jak i siebie.
Jest o tym w audycjach i książkach Pulikowskiego, pisze o tym Grey w „Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus” itd.

Czy ta rozmowa nic nie wniosła?
Porozmawialiście, tak jak aktualnie potraficie. Ty wysluchalaś. To jednak coś.
Moim zdaniem niepotrzebnie się później chciałaś bronić, tłumaczyć.
Warto wziąć to co ktoś mówi, pochodzić z tym i wyciągnąć wnioski. Nie oznacza to zmieniania się pod czyjeś dyktando, ale warto, o ile to nie krzywdzi ciebie i nie szkodzi małżeństwu, brać pewne sugestie do siebie.

Nie ważne co myśli i mówi twój mąż - zmiany są możliwe.
To czy i jaką pracę wykona - to jego obszar odpowiedzialności.
Co zrobisz ty - twój.
Gwarantuję, że gdy na dobre się z pracą nad sobą rozpędzisz, tego typu myśli i dylematy przynajmniej stracą na mocy, o ile nie znikną zupełnie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 04 sty 2020, 11:27

Może masz rację, że mogłam się nie odzywać. Mogłam faktycznie odnieść się do tego potem. Bo tak właśnie jest, że chodzę z tym i muszę to przetrawić.

Ale co masz na myśli że jak się rozpedze że zmiana siebie? Co zauważasz, że czego jeszcze nie ma.
Ja widzę, że mam dylemat z tym na ile utrzymywać kontakt z mężem bo jak przez jakiś czas dbalam żeby jakoś rozmawiać, zagadywalam to mój mąż nie ciągnął rozmowy, kończyło się na kilku zdaniach dlatego uznałam że w ogóle nie będę się odzywała skoro sobie tego nie życzy.

Mnie najbardziej blokuje to że ja mu nie pasuje w każdej komórce ciała, poza tym mój mąż ma poglądy nierealne ci mnie przeraża. Wiem jak to brzmi ale nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że nie da się żyć z człowiekiem który uważa że zmiany nie da możliwe bo z tego powodu sam ich nie chce. Lustruje każdy mój gest i słowo - czuję się jak pod obserwacją strażnika. Na wszystko znajduje usprawiedliwienie. Będziemy kręcić się wkoło.


Co do jaskini- coś nie mozemy się zrozumieć. Ja mam na myśli sytuację, która jest teraz

Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz » 04 sty 2020, 20:26

Fino pisze:
03 sty 2020, 23:53
est totalnie zaslepiony a jego postawa jest dla mnie irracjonalna - przytacza sytuacje sprzed 4 lat, a nie ma nawet okazji przekonać się jak jest teraz bo żyjemy obok siebie, nie ma więc sytuacji.
Fino to może być ważne.
Ta sytuacja dla Ciebie może być irracjonalna a dla męża ..
Czasem jest tak - i oczywiście działa to w dwie strony - że dla kobiety pewne zdarzenie może być irracjonalne a dla mężczyzny oznacza totalną rozwałkę i rozjechanie.
I on tam po prostu leży i nie ma siły wstać.
Więc może dlatego fakt "jaskini męskiej" nie ma tutaj zastosowania.
Przyjrzyj się temu ponownie - być może konieczne jest pomóc mu się uwolnić, odblokować - na tyle, na ile to możliwe.

A w ogóle szacun dla Ciebie :D
Fino pisze:
03 sty 2020, 23:53
Trudno mi się odnaleźć... mój mąż jak tak to rozmów niet a ostatnio sam zaczął. Pierwszy raz nie miałam ochoty rozmawiać o tym wszystkim ale zgodziłam się bo wiem że to jednak coś kosztuje i uznałam, że jak chce to nie będę stawała na bakier.
Komunikacja jest sztuką trudną ale konieczną.
Czasem trudno zacząć.
Mnie do tej pory trudno czasem nazwać to co się we mnie dzieje.
Zwłaszcza kiedy można spotkać się z niezrozumieniem, negacją.
Lub nie zostaje przyjęte.
Może prowadzić do rezygnacji i celowego nie mówienia prawdy bądź też zamknięcia.
W sferze uczuć Wy Kobiety macie przewagę - my w tej sferze dopóki się nie nauczymy to jak słonie w składzie porcelany.
Dodatkowo niestety - wychodzimy albo nie nauczeni albo też czasem i zniszczeni z własnych domów....
Potrzebujemy Waszej pomocy.

Fino pisze:
04 sty 2020, 11:27
Mnie najbardziej blokuje to że ja mu nie pasuje w każdej komórce ciała, poza tym mój mąż ma poglądy nierealne ci mnie przeraża. Wiem jak to brzmi ale nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że nie da się żyć z człowiekiem który uważa że zmiany nie da możliwe bo z tego powodu sam ich nie chce. Lustruje każdy mój gest i słowo - czuję się jak pod obserwacją strażnika. Na wszystko znajduje usprawiedliwienie. Będziemy kręcić się wkoło.
A jak ma zweryfikować zmianę :shock: ,
Oj coś mi tu zahacza o jakiegoś rodzaju brak zaufania.
Może to źródło zamknięcia i izolacji.
Powoli, potrzeba czasu.

Zadbaj o wnętrze - zapewniam Cię że to połączenie tego co widać i tego co czuć od wewnątrz jest bardzo ważne.
Przy czym myślę że - nie wiem jak inni Panowie sądzą - u kobiety tak naprawdę to co wewnątrz (daje życie na zewnątrz, ożywia) jest ważniejsze od tego co widać na zewnątrz.
Przynajmniej dla mnie - dla mnie rozmiar kiedyś 38 czy dziś 44 a jutro 48 , cellulity, kg na wadze są sprawą drugorzędną :D

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona » 04 sty 2020, 21:02

Jonasz pisze:
04 sty 2020, 20:26
Fino pisze:
04 sty 2020, 11:27
Mnie najbardziej blokuje to że ja mu nie pasuje w każdej komórce ciała, poza tym mój mąż ma poglądy nierealne ci mnie przeraża. Wiem jak to brzmi ale nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że nie da się żyć z człowiekiem który uważa że zmiany nie da możliwe bo z tego powodu sam ich nie chce. Lustruje każdy mój gest i słowo - czuję się jak pod obserwacją strażnika. Na wszystko znajduje usprawiedliwienie. Będziemy kręcić się wkoło.
A jak ma zweryfikować zmianę :shock: ,
Oj coś mi tu zahacza o jakiegoś rodzaju brak zaufania.
Może to źródło zamknięcia i izolacji.
Powoli, potrzeba czasu.

Zadbaj o wnętrze - zapewniam Cię że to połączenie tego co widać i tego co czuć od wewnątrz jest bardzo ważne.
Przy czym myślę że - nie wiem jak inni Panowie sądzą - u kobiety tak naprawdę to co wewnątrz (daje życie na zewnątrz, ożywia) jest ważniejsze od tego co widać na zewnątrz.
Przynajmniej dla mnie - dla mnie rozmiar kiedyś 38 czy dziś 44 a jutro 48 , cellulity, kg na wadze są sprawą drugorzędną :D
Fino,
rano mialam napisac Bravo TY .. ze chce Ci sie chciec :)

Jesli pozwolisz slowko do Jonasza : dzieki za to 44... sama pocieszam sie,ze zmarszczek nie widac i mniej upierliwa sie odnajduje .. ale to tak na pocieszenie ;) Cos jednak wypadaloby zadzialac, post Daniela moze odswiezyc, tak po swietach profilaktycznie :lol:
To tyle przy sobocie 8-) a na powaznie ...

Fino
Pavel pisze:
02 sty 2020, 18:30

Przy okazji, czytałaś może książkę „Kochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz” Zuhorst?
Kilka razy Pavel to proponowal .. mialas czas zerknac ...

Jeszcze moze na marginesie tego, co pisze Jonasz ..
Kiedys Krople Rosy zalozyla watek
Kobieta atrakcyjna - kompleksowo.,
viewtopic.php?f=18&t=1014
Czego oczekuja od nas mezczyzni, jak nas chca widziec .. i totalne zaskoczenie .. nie pokrywalo sie z tym, co my same myslimy,ze oni tak o nas mysla .. ( l mn jest w odniesieniu do KR i s zony, za reszte kobiet sie nie wypowiadam )
Fino, moze cos wyszperasz dla siebie .. i moze warto poszperac, co tak zrazilo meza do Ciebie te 4 lata temu , ze jego tak to przygniotlo i nadal tym zyje ..
Jesli oczywiscie zechcesz i znajdziesz czas ..

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 04 sty 2020, 21:20

Jonasz pisze:
04 sty 2020, 20:26
Fino to może być ważne.
Ta sytuacja dla Ciebie może być irracjonalna a dla męża ..
Czasem jest tak - i oczywiście działa to w dwie strony - że dla kobiety pewne zdarzenie może być irracjonalne a dla mężczyzny oznacza totalną rozwałkę i rozjechanie.
Jak najbardziej tylko jeśli tak to nie wszystko jest tragedią życiową a mój mąż tylko narzeka, w niczym nie widzi najmniejszego pozytywu. Są sytuacje na tyle jasne, że nie da się ich tłumaczyć czyjąś tragedią.
Jonasz pisze:
04 sty 2020, 20:26
A w ogóle szacun dla Ciebie
Nie bardzo wiem za co.
Jonasz pisze:
04 sty 2020, 20:26
że dla kobiety pewne zdarzenie może być irracjonalne a dla mężczyzny oznacza totalną rozwałkę i rozjechanie.
I on tam po prostu leży i nie ma siły wstać.
Więc może dlatego fakt "jaskini męskiej" nie ma tutaj zastosowania.
Przyjrzyj się temu ponownie - być może konieczne jest pomóc mu się uwolnić, odblokować - na tyle, na ile to możliwe.
Wiesz co, mi też pojawiła się taka myśl, tzn. że on może ta nieudolną rozmową woła o jakaś pomoc. Piszesz, że "być może konieczne jest pomóc mu się uwolnić, odblokować - na tyle, na ile to możliwe." - nie wiem jeszcE dokładnie ale chyba właśnie to mnie mierzilo jak napisałam, że czuję że nie powinnam pozostawiać tej rozmowy bez odzewu.

Z drugiej strony, tak jak napisałam, jak pomóc osobie która wciąż odpycha. Niby tak mu źle ale opdycha. No i to co bardzo ważne - to co było tu ostatnio bardzo podkreslane - powinnam zająć się sobą, sobie najpierw pomóc żeby móc pomóc mężowi. Czy powinnam cokolwiek robić? Jeśli tak to co? Przecież nie mogę nagle zorganizować wszystkiego, tzn. nie mogę nagle proponować wyjść, czy zalać go czułością. Czułabym się jak matka, która ogrania dziecko.

Jonasz

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Jonasz » 04 sty 2020, 22:10

Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
Jonasz pisze: ↑
04 sty 2020, 20:26
A w ogóle szacun dla Ciebie

Nie bardzo wiem za co.
S.zona mam nadzieję wyjaśniła.
Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
Jak najbardziej tylko jeśli tak to nie wszystko jest tragedią życiową a mój mąż tylko narzeka, w niczym nie widzi najmniejszego pozytywu. Są sytuacje na tyle jasne, że nie da się ich tłumaczyć czyjąś tragedią.
Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
Z drugiej strony, tak jak napisałam, jak pomóc osobie która wciąż odpycha. Niby tak mu źle ale opdycha.
Takie uwiązanie coś jakby chciałabym a boję się :lol:
Trudne pytanie i prośba/sugestia: odważysz się pokazać co się stało te 4 lata temu?
Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
Wiesz co, mi też pojawiła się taka myśl, tzn. że on może ta nieudolną rozmową woła o jakaś pomoc. Piszesz, że "być może konieczne jest pomóc mu się uwolnić, odblokować - na tyle, na ile to możliwe." - nie wiem jeszcE dokładnie ale chyba właśnie to mnie mierzilo jak napisałam, że czuję że nie powinnam pozostawiać tej rozmowy bez odzewu.
Nooo... ;)
Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
No i to co bardzo ważne - to co było tu ostatnio bardzo podkreslane - powinnam zająć się sobą, sobie najpierw pomóc żeby móc pomóc mężowi.
Tak. Zadbać o swój tlen.
Fino pisze:
04 sty 2020, 21:20
Czy powinnam cokolwiek robić? Jeśli tak to co? Przecież nie mogę nagle zorganizować wszystkiego, tzn. nie mogę nagle proponować wyjść, czy zalać go czułością. Czułabym się jak matka, która ogrania dziecko.
Zaproponować wyjście to może i żona.
A niby dlaczego nie?
Zalać czułością - zasłodzi się :lol:
Ale rozsądne dawkowanie...


Ale z pewnością nie wchodzenie w rolę matki jest arcyważną granicą - przede wszystkim dla Ciebie. Czasem trzeba się wręcz bronić, by nie dać się zaprzęgnąć w tą rolę.

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 05 sty 2020, 9:30

Oj jednak nadal mam z tym duży problem.
Mój mąż za wszystko obarczać mnie odpowiedzialnoscia. Nie wie co robić ale moim zdaniem bardziej nie chce niż nie wie. Niejdnokrotnie się okazało, że jak chciał to wiedział i co powiedzieć i co zrobić. Jeśli zacznę teraz znów ja proponować wyjścia, zagajac rozmowy itd. to znów jakoś przejdziemy do porządku dziennego. I nic to konstruktywnego nie przyniesie.
Jak zostawiłam go na moment totalnie samego, nie wróciłam razem że świąt to od razu zmobilizowalo go to do rozmowy. Myślę, że nie powinnam teraz ogarniać całej sytuacji bo znów znajdzie się w wygodnej dla siebie i nie będzie go to pobudzalo do działania.
Ale jak to wszystko wyposrodkowac to naprawdę nie wiem.

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 05 sty 2020, 11:02

Boże daj mi siłę.
Mam dosyć, naprawdę. Mój mąż mną chyba manipuluje. Rano uśmiech a za 20 minut dziwne pytanie żeby może sprzedać to i to bo i tak przy tym czasu nie spędzamy. Powiedziałam ,że nie chcę żebyśmy to sprzedawali bo to nasze osobiste i może zawsze się jeszcze przydać. A on - ale kiedy skoro ja nie chcę w ten sposób spędzać czas . Wytłumaczyłam że chcę ale nie tylko w ten sposób. No i awantura że że mną wstyd itd. , jak zwykle. Czyli albo jest tak jak mój mąż chce albo nie ma nic. Niesamowite co on wygaduje! Podaję mu konkretne przykłady a on mówi że kłamie. Mówię ty masz taka potrzebę a ja taką co możemy z tym zrobić. Ja chętnie będę w tym temacie pracowała nad sobą a czy ty zechcesz popracować nad sobą? A on że bzdury mówię i jakimiś psyhologicznymi gadkami mu jadę.

To mój mąż ale on nie jest zdrowy psychicznie. I uważam że potrzebuje bardZiej teraz pomocy niż ja.
Znów dałam się wciągnąć - tego żałuję. Myślałam żeby iść do niego za kilka godzin i powiedzieć że może zacznijmy po prostu od wspólnego posiłku a potem małymi krokami cała reszta.
Boże tylko to tak będzie - ciągle będę musiała ogarniać jakoś sytuację. To mnie osłabia.

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 05 sty 2020, 11:34

Przepraszam, że znów piszę, mam jednak ważna myśl.
Uważam, że mój mąż jes mocno zaburzony i moje próby nic głębiej nie zmienią naszej sytuacji.
Wczoraj słuchałam o osobowości narcystycznej i bardzo pasuje to do mojego męża. Było to ciekawie przedstawione, zachowania takiej osoby w sytuacjach konfliktu:
- mówienie że ktoś jest kłamcą w sytuacji faktów
- uciekanie od tematu poprzez przeskakiwanie na zupełnie inny
- odkrecanie kota ogonem w celu wmowienia winy tej 2giej osobie
I najgorsze jest to że taka osoba wie co robi.

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 05 sty 2020, 11:36

Jonasz pisze:
04 sty 2020, 22:10
Fino pisze: ↑ Z drugiej strony, tak jak napisałam, jak pomóc osobie która wciąż odpycha. Niby tak mu źle ale opdycha.
Takie uwiązanie coś jakby chciałabym a boję się
Trudne pytanie i prośba/sugestia: odważysz się pokazać co się stało te 4 lata temu?
Nie rozumiem? Co mam pokazać? Tu? Napisać? Już opisywałam jeśli o to chodzi

krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy » 05 sty 2020, 15:43

Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
Mój mąż mną chyba manipuluje. Rano uśmiech a za 20 minut dziwne pytanie
Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
No i awantura
Fino pisze:
05 sty 2020, 9:30
Jeśli zacznę teraz znów ja proponować wyjścia, zagajac rozmowy itd. to znów jakoś przejdziemy do porządku dziennego. I nic to konstruktywnego nie przyniesie.
Fino pisze:
05 sty 2020, 9:30
Jak zostawiłam go na moment totalnie samego, nie wróciłam razem że świąt to od razu zmobilizowalo go to do rozmowy
Fino, bardzo do Was pasuje ta piosenka, szczególnie jej refren
https://youtu.be/WLQsOzxca-Q

krople rosy

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: krople rosy » 05 sty 2020, 16:10

Do tej piosenki dołączę jeszcze kilka słów:
Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
ty masz taka potrzebę a ja taką co możemy z tym zrobić. Ja chętnie będę w tym temacie pracowała nad sobą a czy ty zechcesz popracować nad sobą? A on że bzdury mówię i jakimiś psyhologicznymi gadkami mu jadę.
Na to wygląda, że Twój mąż ma alergię na tego typu psychologiczne rozmowy. Może za bardzo w zwykłym, codziennym życiu wzystko psychologizujesz?
Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
Myślałam żeby iść do niego za kilka godzin i powiedzieć że może zacznijmy po prostu od wspólnego posiłku a potem małymi krokami cała reszta.
A po co te podchody? Może wystarczy zwykłe: ,,obiad gotowy. Jesz ze mną?""
Ludzie się czasem kłócą w małżeństwie. Dochodzi do napięć, wymiany zdań.....i żyją dalej. Może za bardzo te sprzeczki potegujesz i nadajesz im moc?

Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino » 05 sty 2020, 23:00

white chocolate pisze:
05 sty 2020, 16:10
Do tej piosenki dołączę jeszcze kilka słów:
Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
ty masz taka potrzebę a ja taką co możemy z tym zrobić. Ja chętnie będę w tym temacie pracowała nad sobą a czy ty zechcesz popracować nad sobą? A on że bzdury mówię i jakimiś psyhologicznymi gadkami mu jadę.
Na to wygląda, że Twój mąż ma alergię na tego typu psychologiczne rozmowy. Może za bardzo w zwykłym, codziennym życiu wzystko psychologizujesz?
Fino pisze:
05 sty 2020, 11:02
Myślałam żeby iść do niego za kilka godzin i powiedzieć że może zacznijmy po prostu od wspólnego posiłku a potem małymi krokami cała reszta.
A po co te podchody? Może wystarczy zwykłe: ,,obiad gotowy. Jesz ze mną?""
Ludzie się czasem kłócą w małżeństwie. Dochodzi do napięć, wymiany zdań.....i żyją dalej. Może za bardzo te sprzeczki potegujesz i nadajesz im moc?
No naprawdę - znowu coś nie tak zrobiłam. To jest wręcz niesamowite jak każdy mój ruch jest tu krytykowany.
Naprawdę ma alergię ? No i może ma ale aż chciałoby się powiedzieć "i co z tego", ja też mam na wiele rzeczy a ciągle nie tłumaczę się tym

Co do 2giego, może masz rację, ale nie widzę tego jako podchody.
Ale niesamowite jest zdanie "może za bardzo potegujesz sprzeczki ". Naprawdę? Będę już sarkastyczna " no co ty?".
Ja potęguje, dobre... zachowując opanowanie, słuchając, proponując rozmawiazania, zmuszać ciągle lekceważenie, milczenie - ja potęguje.
No wiesz... nie
Mój błąd, nieumiejętność ,że daję się w nie jeszcze wciągać

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości