Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

Lustro ma fajne empatyczne spojrzenie, cenne.
Ale nadal jest to w dużej mierze spojrzenie w czysto ludzkich kategoriach, "powiedzieć -nie powiedzieć", "dać - nie dać", "co zrobić- a czego nie robić". Wiele osób tego tu szuka. Ale przecież jest jeszcze ta Boża perspektywa.
Całkiem neutralnie chciałabym przypomnieć, że Ci zdradzający/odchodzący mają sumienie.
"wewnętrzne odczucie pozwalające rozróżniać dobro i zło, a także oceniać postępowanie własne i innych ludzi. Jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać."
W wielu przypadkach to sumienie jest zniekształcone, zatwardziałe i zamknięte na cztery spusty w czasie romansu, żeby nie przeszkadzało. Ale po jakimś czasie zaczyna coś uwierać w sumieniu i gryźć, naturalne rozróżnienie dobra i zła się odzywa. Ale to jest także miejsce działania Boga. I nawet gdy patrząc na tego człowieka, w poczuciu bezradności, nie widzimy szans na zmianę - to dajmy czas Bogu, "pokładaj ufność w Panu". Bóg ma moc przemiany ludzkich serc i naprawy sumień.

Szczególnie, gdy mamy problem z kontrolą wszystkiego wokoło (pisze to także do siebie), trudno nam zostawić człowieka samego sobie - żeby sam doszedł do wniosków i przemyśleń. Samego sobie w myśl uznania swojej bezradności wobec tego problemu, sytuacji, ale powierzenia tego Bogu, czyli powierzenia w opiekę (tego zdradzanego) Bogu.
Ojciec Dolindo, włoski kapłan, miał bardzo krótką modlitwę "Jezu, zajmij się tym" - głęboka prośba i zawierzenie zarazem, podobnie jak "Jezu, ufam Tobie".
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Z moim mężem to sama nie wiem jak jest tak do końca ponieważ oddzielił się ode mnie już dawno emocjonalnie i jest w stosunku do mnie wulgarny i w ogóle jestem cała na NIE dla niego, ale z drugiej strony, to on w tym całym złym czasie (czyli tak od półtora roku, tzn. kłótnie i problemy były od początku ale te 1,5 roku to kulminacja różności) pytał się mnie czasem, jak wracał z pracy czy za nim tęskniłam, to on mimo wszystko częściej proponował wspólne spędzanie czasu (ja nie proponowałam bo uznawałam, że skoro jest taki zły na mnie to pewnie nie chce spędzać razem czasu) a w ten wakacyjny urlop usłyszałam coś w stylu „jesteś moim utrapieniem i moim ….. nie pamiętam ale to słowo miało pozytywny wydźwięk”, co według mnie świadczyło o tym, że mimo wszystko chce być ze mną.

Widzę jednak, jak on mentalnie odchodzi ode mnie, oczy ma puste, bez wyrazu jak na mnie patrzy, drażni go nawet to, że niechcący trąciłam go w nocy w nogę jak wstawałam (niechcący, tak jak czasem się to zdarza i wcale nie strasznie mocno) – no właśnie a mimo to ostatnio myślę, że mnie sprawdzał – zapytał z lekkim uśmiechem czy pójdę dla niego po jakiś fast foof. Wróciłam z biegania, było już późno i sama byłam zmęczona i głodna i odpowiedziałam miłym głosikiem, że szczerze mówiąc to nie bardzo mi się chce. A on wymownie zrobił minę.
Nie wiem więc o co mu chodzi i to jest najgorsze – kocha mnie czy nie, chce być razem czy też nie. Bardzo skrajnie się zachowuje. No i ta niepewność jaki jest tak naprawdę… straszne, to mnie blokuje przed podjęciem konkretnej decyzji. Ponieważ przeraża mnie bycie z człowiekiem, który kocha mnie tylko jak jest dobrze, który nie przeprasza i nie przyznaje się do błędów, który nie szanuje mnie, dla którego ważne jest tylko to – kto zaczął kłótnię a że w trakcie sam przekroczył granice to już nie widzi booo – przecież to ja zaczęłam, który ucieka tak naprawdę od problemów – jak są to jego w nich ze mną nie ma i który jest nieszczery, już nie wiem kiedy mówi prawdę a kiedy nie, nagminnie pozostawia mnie z niedopowiedzeniami i półprawdami bo on się zraził. I zamiast dążyć do naprawiania – pakuje się w coraz gorsze sytuacje tak jak te portale randkowe. Potrafi być taki nienawistny. Mówić słowa, które ranią do szpiku i nie przychodzi mu potem refleksja, że może za bardzo. I tak powiem Wam, że jeśli nawet jego zachowanie to wynik wyłącznie okrutnych zranień – od rodziny po moją osobę (w trakcie został chyba zdradzony przez jedna swoja dziewczynę), to fakt jak traktuje mnie świadczy o tym jak może traktować inne kobiety jak nadepną mu na odcisk – nie ma rozmowy, jest atak i agresja słowna a ja nie jestem wystarczająco mądra aby sobie z tym poradzić i nie wiem czy nie będę zmuszona odejść choć nie chcę.
Jestem przerażona bo nie wiem już z kim tak naprawdę jestem! W jego oczach tak często jest nienawiść do mnie a podczas tego urlopu był moment że tak czule na mnie patrzył.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Chyba nie masz innego wyjścia na dzis, jak skupić się na sobie.
Po pierwsze - na ochronieniu siebie emocjonalnie, na ile to możliwe. Odporność psychiczną i system nerwowy mają swoje granice wytrzymałości. Trzeba o nie dbać.
Więc otocz sama siebie opieką odbijając się emocjonalnie od zachowań męża.

I zajmij się naprawianie samej siebie. Dla siebie samej. Nie dla męża.
Poczytaj kilka polecanych książek. Posłuchaj rekolecji czy wykładów, jest tego sporo w sieci.
Postaraj się wprowadzać stopniowe dobre zmiany w sobie.

Poszukaj ludzi. Wyjdź do ludzi. Oderwij się od zapętlonych wokół męża myśli.

Na męża teraz nie masz wpływu. On sam musi dojść do tego, czego chce.
Nieustanna postawa zapytania i oczekiwania z twojej strony, tylko mu to utrudni. I zapewne to irytuje...albo i gorzej.
Daj mu czas i zajmij się sobą.

A męża oddaj Jezusowi.
Już On sobie z nim da radę.
ataga82
Posty: 5
Rejestracja: 23 wrz 2017, 10:42
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: ataga82 »

Rozumiem Cię w 100%
Obecnie zdecydowałam się na separację z powodu agresji słownej męża i innych niedopuszczalnych dla mnie sytuacji. Ja się staram zmieniam, robię co mogę, też jestem DDA. A druga strona ciąle mnie obwinia, byle powód do wybuchu i obarczanie mnie za te agresje. Mam depresję, niszczą mnie te wojny, trudno zachowywać " kamienną twarz " gdy ktoś Cię z błotem miesza, tylko dlatego, że walczysz o szacunek i prawo do wolności. Podjęłam trudną decyzję mam malutkie dzieci. Nie wiem co będzie dalej. Ufam Bogu. Chcę skupić się na sobie i czekać....
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Tak dziś jakoś dużo wniosków mam konkretnych.

Mediator, Twoje słowa trafiły bardzo do mnie, napisałaś: "chciałabym przypomnieć, że Ci zdradzający/odchodzący mają sumienie.
"wewnętrzne odczucie pozwalające rozróżniać dobro i zło, a także oceniać postępowanie własne i innych ludzi. Jest to zdolność pozwalająca człowiekowi ujmować swoje czyny pod kątem moralnym i odpowiednio je oceniać."
I dokładnie tak - dosyć tlumaczenia, inicjowania rozmów aby coś wyjaśniać. Mimo tego co ja zrobiłam złego, mąż też już przesadzil, przekroczyl prawie wszystkie granice (jeśli fizycznie mnie nie zdradzil to już tylko to mu zostało ). Jestem rozgoryczona, czuję się oszukana i zlekcewazona. I byłoby inaczej gdyby przyznal się do swoich błędów i przeprosil a tak nie daje mi żadnego punktu zaczepienia. Nie widzi nic, nie słyszy nic - albo świadomie bawi się moimi uczuciami. Stosuje wobec mnie jakieś dziwne kary, wszystko zataja.

Jestem zmęczona ale nie to najwazniejsze- po prostu coś mi mówi, że muszę zaryzykować stratę męża i ze to ten moment bo mogę to przechodzić. Ryzykuje dużo bo przecież on nie wie co do mnie czuje. Nie chcę zadzierac nosa ale myślę, ze mój mąż za bardzo sobie dworuje, nie wie kiedy skończyć.

Nadal uważam że powinnam pokazać mu teraz więcej miłości, mam wrażenie że on oczekuje zagryzienia zębów przeze mnie i żebym mu pokazała ze mimo wszystko go kocham ale przesadził z tym portalem randkowym, uderzył w mój najlczulszy punkt.

Lustro - nie wiem czy będę potrafiła dac mu czas. Powinnam, po tym co zrobiłam, no ale nie mam pojęcia jak to zrobić. ( a poza tym świetnie pokazalas na czym to wszystko ma polegać, jeszcze nie wszystko roZumiem ale już dużo).
Sądne dni w tym tygodniu bo powiem mu o tym czacie randkowym - nie chcę gdybac jak zareaguje ale może być różnie. Nie wiem też jak ja będę reagowala. Nie mam ochoty już tkwić w takim zaklamaniu, nie wiem czy wybacze - zaczęłam się o to modlić. Postanowilam, jak to Aleksander powiedział "mieć bardziej na niego wywalone" choć to będzie męka dla mnie bo to nienaturalne kiedy tak boli.
W mojej sytuacji nie wszystko mogę zastosować z dużą siłą ponieważ bardzo napsulam, byłam niejako prekursorem tego i moim celem nie jest teraz zrzucenie winy na męża. Chcę po prostu żyć i pokazać jemu, że nie jest pepkiem świata i ze dłużej nie będzie mnie tak boksowal a jeśli zmusi mnie swoją ciągła ślepota do odejścia to być może to zrobię. Tak nie można żyć - to jakiś cyrk.

Oddalam dziś wszystko Panu Bogu, będę ćwiczyła nie rozkminianie wszystkiego i swoją wartość. I dokładnie jak Mediator napisałaś - każdy ma sumienie i tak pomyslalam - ze ciągle zastanawiam się czy to są złośliwości ze strony męża czy też nie, a może dzieciństwo i chore schematy i to akurat prawda, czy chce tego czy tamtego itd. Ale on ma przecież sumienie, wie co dobre a co złe.
Został poraniony w domu rodzinnym strasznie i przez to też tak glupieje ale nie mogę ciągle znajdować wytluamaczen na to co robi złego. Może w tym wszystkim mylę się ale muszę zacząć podejmować decyzje i ryzyko.
Wola Boża.

Ps. Nawet nie wiecie jak mi pomogliscie, jakie to ważne, szczególnie dla osoby która sama sobie nie ufa.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Nie wiem jak rozumiesz I jak chcesz wykorzystać zalozenie, ze drugą strona też ma sumienie.
Ani niby ma. Podobnie jak z założenia całą reszta ludzkiego świata.
Tylko, ze na ogol ono w takich sytuacjach kiepsko działa, albo zupełnie nie działa.
Nie ma na co za bardzo liczyć.

To pewnie brzmi brutalnie, ale tak niestety to często wygląda.
Pamiętam swoje sumienie I moja na niego wrażliwość z tamtego czasu. A zdaje się, ze i tak lepiej działało niż u sporej większości zdradzajacych/odchodzących.

To na pewno ogromnie trudne.
Ale zadbaj teraz o siebie. Nie skupiaj się zbytnio na mężu.
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

Fino pisze: 26 wrz 2017, 1:04 Tak dziś jakoś dużo wniosków mam konkretnych.

Mediator, Twoje słowa trafiły bardzo do mnie,
Cieszę się, że pomogłam;-)
Fino pisze: 26 wrz 2017, 1:04 I dokładnie tak - dosyć tlumaczenia, inicjowania rozmów aby coś wyjaśniać.
Fino pisze: 26 wrz 2017, 1:04 Sądne dni w tym tygodniu bo powiem mu o tym czacie randkowym - nie chcę gdybac jak zareaguje ale może być różnie. Nie wiem też jak ja będę reagowała.
Te dwa cytaty z twojej wypowiedzi dla mnie stoją w sprzeczności, dalej piszesz, że oddałaś wszystko w ręce Boga... no nie do końca chyba, skoro planujesz "sądną" rozmowę. Oddanie się w ręce Boga dla mnie oznacza pozostawienie Bogu pola do działania. A więc przede wszystkim zaczekanie aż Bóg osądzi i Bóg wymierzy sprawiedliwość.
Bardzo często widzimy grzechy innych, a nie dostrzegamy swoich, prawda? (słynne "źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz").
Postanowienie, żeby podjąć się takiej rozmowy ("wszystko mu wygarnę") to inaczej wzięcie sprawiedliwości w swoje ręce. Tak zaczyna się wojna i tak się podsyca konflikt, zamiast go gasić.
Fino pisze: 26 wrz 2017, 1:04 Oddalam dziś wszystko Panu Bogu,


Do ciebie należy podejmowanie decyzji, stawianie granic, mówienie o swoich uczuciach. A dochodzenie sprawiedliwości zostaw Bogu.

Zrobisz jak zechcesz. Albo wyrażę się inaczej, postąpisz na tyle, na ile Cie stać na dzień dzisiejszy, targana emocjami, na tyle na ile potrafisz ocenić siebie i swoją sytuację.
Z Bogiem.
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

Przyznam , że wybierając poprzedni nick: mediator w czasie rejestracji nie mogłam przewidzieć że będzie to tak drażnić niektóre osoby.
Wykazując dobrą wolę poprosiłam administratorów forum o zmianę nicku na Magnolia.
Chcę pozostać na forum i wypowiadać sie zgodnie ze swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

Magnolio, nadal dajesz mi do myślenia:-)

Czy oddanie sytuacji Bogu oznacza udawanie, że nie wie się o zdradzie? Czy też o wstępie do niej tak jak prawdopodobnie jest to u mnie?
Zupełnie rozmawiać poważnie pytam i Może faktycznie coś źle pojmuję.

Chciałabym mu nawrzócac ale wiem że to nie ma sensu. Chciałabym spokojnie powiedzieć mężowi że wiem o tym i zapytać dlaczego zarejestrował się tam. Powiedzieć, że mnie tym zranił. Zatajanie tego będzie rodzilo we mnie frustracje i jeszcze większa blokadę i nadal będziemy żyli w zaklamaniu.
Fino
Posty: 584
Rejestracja: 20 wrz 2017, 7:15
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Fino »

lustro pisze: 26 wrz 2017, 6:58 Fino

Nie wiem jak rozumiesz I jak chcesz wykorzystać zalozenie, ze drugą strona też ma sumienie.
Ani niby ma. Podobnie jak z założenia całą reszta ludzkiego świata.
Tylko, ze na ogol ono w takich sytuacjach kiepsko działa, albo zupełnie nie działa.
Nie ma na co za bardzo liczyć.
Pomyślałam, ze juz tyle pytałam, tyle wyjasnialam, próbowałam mężowi uświadomić wiele spraw, że już chyba dość - i tak mnie nie slucha. Ma sumienie to rozróżnia dobro od zła. Pomyślałam, że nie będę bierna, tzn. Będę reagować na jego słowna agresję, będę krótko i spokojnie mówić co mi to robi ale nie będę tłumaczyć mu niewiadomo ile co i jak bo nie dociera do niego. I pomyślałam, że jeśli moja konkretna, spokojna postawa nic nie da to pozostawiam to wszystko jego sumieniu ale nie wiem czy dobrze rozumiem to pozostawienie jego sumieniu? Jak Ty/ Wy to rozumiecie.
lustro pisze: 26 wrz 2017, 6:58 To pewnie brzmi brutalnie, ale tak niestety to często wygląda.
Pamiętam swoje sumienie I moja na niego wrażliwość z tamtego czasu. A zdaje się, ze i tak lepiej działało niż u sporej większości zdradzajacych/odchodzących.
Lustro, czego Ty wtedy, tak konkretnie oczekiwalas od swojego męża? Czy w tej złości i obojętności oczekiwalas działania z jego strony? Pisalas, że każdy jego ruch wnerwial Cię
lustro pisze: 26 wrz 2017, 6:58 To na pewno ogromnie trudne.
Ale zadbaj teraz o siebie. Nie skupiaj się zbytnio na mężu.
Co to znaczy nie skupiać się bo wychodzi na to, że nie rozumiem tego jeszcze właściwie - rozwijać siebie, swoje zainteresowania, spotykać się z ludźmi, modlić się, nie być na każde zawołanie męża. Ale czy to też oznacza, żeby nie zgadywać go nawet o bzdurnej pogodzie skoro on nie wyraża zadnej chęci do rozmowy i sam nie wychodzi z inicjatywą, nie proponować spędzania wspólnego czasu i poczekać na jego inicjatywę? Nie zwracać mu uwagi jeśli przestał mówić o swoich planach i działa zupełnie poza mną?
Naprawdę trudno mi to uchwycić.
Ostatnio zmieniony 26 wrz 2017, 15:24 przez zenia1780, łącznie zmieniany 1 raz.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: s zona »

Fino pisze: 26 wrz 2017, 15:14



Lustro, czego Ty wtedy, tak konkretnie oczekiwalas od swojego męża? Czy w tej złości i obojętności oczekiwalas działania z jego strony? Pisalas, że każdy jego ruch wnerwial Cię
lustro pisze: 26 wrz 2017, 6:58 To na pewno ogromnie trudne.
Ale zadbaj teraz o siebie. Nie skupiaj się zbytnio na mężu.
Co to znaczy nie skupiać się bo wychodzi na to, że nie rozumiem tego jeszcze właściwie - rozwijać siebie, swoje zainteresowania, spotykać się z ludźmi, modlić się, nie być na każde zawołanie męża. Ale czy to też oznacza, żeby nie zgadywać go nawet o bzdurnej pogodzie skoro on nie wyraża zadnej chęci do rozmowy i sam nie wychodzi z inicjatywą, nie proponować spędzania wspólnego czasu i poczekać na jego inicjatywę? Nie zwracać mu uwagi jeśli przestał mówić o swoich planach i działa zupełnie poza mną?
Naprawdę trudno mi to uchwycić.
Witaj Fino ,
mnie b pomogla Lista Zerty ...
przewija sie ciagle na forum , ale nwm ,czy mialas okazje
viewtopic.php?f=10&t=282

ze szczegolnym akcentem na to co mowi lustro
lustro pisze: 26 wrz 2017, 6:58 To na pewno ogromnie trudne.
Ale zadbaj teraz o siebie. Nie skupiaj się zbytnio na mężu.
ps jak znajdziesz czas to zajrzyj ,prosze do watku Dotki ,
u niej przynioslo owoce ,chociaz jest trudna na poczatku do ogarniecia ...
tzn L Zerty ,nie Dotka :D sorry
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Fino

Twój mąż niewątpliwie ma sumienie.
Ale aktualnie ono nie działa.
Czyli - jak najbardziej możesz zakładać, ze je ma, ale nie oczekuj efektów jego działania.

Czego oczekiwałam od męża?
Żeby się odwalił. ( proszę moderację o puszczenie tego nieeleganckiego zwrotu)
Żeby zszedł mi z oczy i najlepiej przestał istnieć.
A swoje "ruchu" wsadził sobie gleboko.

Więc jak masz Fino oczekiwać na coś dobrego przy takiej postawie?

Postaw granice najpierw sobie.
Granice ranienia Cię.
"Nie będę w ten sposób rozmawiac, bo to mnie rani"
"Twoje zachowanie mnie rani."
I np wychodzisz do innego pokoju.
Albo z domu.
Albo po prostu wsadasz nic w książkę i nie reagujesz.
Ty musisz dotrzymać tych granic, czyli nie dac się prowokować. To trudne, ale wielu się to udało.

Nie nadskakuj.
Nie prowokuj rozmów. (nie mówię o wymianie informacji na tematy konieczne I bieżące)
Nie dopytuj się co dalej, czy Cię kocha, co czuje, czy Cię rozumie...
Zajmij się sobą.
Potrzebujesz czylej opieki. I niestety to Ty sama sobą się musisz zaopiekować. W sumie człowiek sam dla siebie potrafi być bardzo dobrym opiekunem.
Potrzebujesz szacunku do siebie. Więc musisz sama najpierw drążyć się szacunkiem - patrz stawianie granic.

Badz po ludzku życzliwa I dobra. Ale jak obcy życzliwy czlowiek, a nie zaszlochana teskniaca żona.

Przykro mi, ze jesteś w takiej sytuacji.
Ale tylko sama na siebie masz wpływ. Tylko siebie możesz bezpośrednio zmieniać i kształtować.
I na tym teraz się skup.
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

Fino pisze: 26 wrz 2017, 14:52 Magnolio, nadal dajesz mi do myślenia:-)

Czy oddanie sytuacji Bogu oznacza udawanie, że nie wie się o zdradzie? Czy też o wstępie do niej tak jak prawdopodobnie jest to u mnie?
Zupełnie rozmawiać poważnie pytam i Może faktycznie coś źle pojmuję.
W moim życiu - oddanie się Bogu, zaufanie Mu - oznacza, że zapraszam codziennie Boga do swojego życia, każdą ważną rzecz jaka mnie czeka najpierw powierzę Bogu na modlitwie, decyzje nie podejmuję w pośpiechu, ale po namyśle, no i dbam o łaskę uświęcającą by mógł w moim sercu działać, daję Bogu czas by działał w sercach i sumieniach innych ( tych którzy mnie krzywdzą, albo z którymi nie mogę się porozumieć).
Fino pisze: 26 wrz 2017, 14:52 Chciałabym mu nawrzucać ale wiem że to nie ma sensu. Chciałabym spokojnie powiedzieć mężowi że wiem o tym i zapytać dlaczego zarejestrował się tam. Powiedzieć, że mnie tym zranił. Zatajanie tego będzie rodzilo we mnie frustracje i jeszcze większa blokadę i nadal będziemy żyli w zaklamaniu.
Fino, dwa pierwsze zdania, znowu sprzeczności : nawrzucać contra spokojnie powiedzieć. Jesli tu, gdzie piszesz na forum wychodzą takie sprzeczności to jak zapanujesz nad nimi w rozmowie z mężem? Domyślam się, że nie zapanujesz, popłyniesz na emocjach jak usłyszysz coś przykrego lub nawet nieodpowiedni ton wypowiedzi - każde z nas tak ma w sytuacjach trudnych... ale kończą się one wybuchem kolejnej awantury, wylewaniem żali i pretensji, a w konsekwencji kolejnymi zranieniami. Czyli woda na młyn złego.
W innym miejscu pisałaś że "do Niego nie dociera" - wiem, że taka bezradność jest najgorsza, bo niby wiemy że rozmowa w tym momencie nie ma sensu, ale jednak chcemy spróbować niesieni nadzieją, ze może jednak tym razem zrozumie. Czyli dajemy się zwieść złudnej nadziei, pokusie... a po kolejnej awanturze mamy kaca i serce pełne bólu. Tez tak masz?

Tu przytoczę sentencję Alberta Einsteina: "Szaleństwem jest oczekiwać zmiany, ciągle robiąc to samo"

To było zdanie , które jak zrozumiałam, zaczęło zmieniać moje myślenie w relacji z mamą, po 30 latach. Z perspektywy podziwiam swoją determinację tak ogólnie, ale niestety trzeba było zdecydowanie wcześniej zrezygnować. I zmienić swoje zachowanie, chronić siebie i swoje dzieci. Czyli to co tu się tak często podkreśla. Przestałam się oglądać na to co mama myśli, co robi, jak to skomentuje, wzięłam sobie mentalne "wakacje od mamy". Zatrzymałam się i zastanowiłam czego ja chcę, spisałam to sobie, żebym to pamietała.
Frustrację, jeśli się pojawiała rozładowywałam na inny sposób: modlitwą, uwielbianiem Boga, generalnymi porządkami, myciem okien, wypadem na miasto, wyjściem na spacer, rozmowa z przyjaciółką, czytaniem psalmów - byle były to zdrowe sposoby - (poprawianie sobie nastroju jedzeniem, piciem, uwodzeniem mężczyzn choćby dla adrenalinki odrzucałam zupełnie, bo nie chodziło mi o popadanie w kolejne kłopoty.)
Po kilku miesiącach zrozumiałam, że nie mam co czekać na przepraszam, choć bardzo tego potrzebowałam. Wybaczyłam pierwsza. Podjęłam taką decyzję, że wybaczam mamie całe 30 lat zranień, krzywd itd. I wtedy wkroczył Bóg ze swoją mocą i mnie zupełnie przemienił. Otrzymałam wewnętrzna wolność i teraz gdy rozmawiam z mamą już nie cierpię, nie dochodzę swoich racji, czekam aż Bóg zadziała u Niej w sercu i sumieniu.
Przestałam wyrzucać jej grzechy, bo Ona ich nie przyjmuje, nie słyszy, nie czuje żalu.

Zgadzam się z Lustro także w tym, że sumienia zdradzających działają źle, są skrzywione, zamknięte. Ale kilka postów temu wspomniałam o sumieniu by dać Ci nadzieję, że prędzej czy później to sumienie się odezwie, bo to jest wewnętrzny głos Boga. Czasem za kilka miesięcy, albo za kilka lat, a może dopiero tuz przed śmiercią. Ale dlatego taka osoba potrzebuje modlitwy, codziennej modlitwy, która będzie służyła również Tobie.
Dużo Ci podpowiedziała Lustro cennych rad, szczególnie w kwestii stawiania granic.

Wydaje mi się, że etapy kryzysu, które przeżywałam z mamą są dość podobne do sytuacji kryzysowych w ogóle i tych w małzeństwie.
Magnolia

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: Magnolia »

Jeszcze umknęła mi jedna myśl.
Tu na forum pada czasem takie zdanie "czekać nie czekając". Czyli mieć postawę otwartą, gdyby małżonek wrócił/chciał rozmawiać/naprawiać, ale samemu nie podejmować działań.
Ten sam przekaz ma zdanie "pozornie zrezygnować", gdzie chodzi o to, jak ja to rozumiem, by podejmować działania jedynie wewnętrzne (modlić się, pracować nad sobą), a nie zewnętrzne. Czyli zmiana postawy.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pilną pomoc - małżeństwo w rozsypce

Post autor: lustro »

Magnolia pisze: 26 wrz 2017, 12:12 Przyznam , że wybierając poprzedni nick: mediator w czasie rejestracji nie mogłam przewidzieć że będzie to tak drażnić niektóre osoby.
Wykazując dobrą wolę poprosiłam administratorów forum o zmianę nicku na Magnolia.
Chcę pozostać na forum i wypowiadać sie zgodnie ze swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami.
Mediator/magnolia

Jak myslisz, ze tu się patrzy na czyjś nick, to trochę się dziwię.

Tu się patrzy na to, co kto pisze i jak pisze.
Ja zauważyłam twój nick mediator dopiero, jak odpisywalam na twój post.

Coś ta psychologia szwankuje.
ODPOWIEDZ