piętno zdrady

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: Pavel »

Tak po krótce karas:
Nie, nie da się iść z Bogiem i kowalską jednocześnie. Po prostu nie da. Nie bez przyczyny jest jedna właściwa hierarchia ważności i tam na pierwszym miejscu jest Bóg.
Rozumiem więc, że Bóg ma miejsce w twoim życiu, ale raczej daleko mu do pierwszego miejsca w nim.
Nie da się zjeść ciastka i mieć je jednocześnie.
Panu Bogu świeczkę, a kusemu ogarek.

Posłuchaj Pulikowskiego i innych, poczytaj książki, otwórz się na inną perspektywę niż twoja obecna, może uda ci się zrozumieć luki obecnego myślenia.

Aby kochać kogoś, trzeba się nauczyć kochać siebie. Dotyczy to również kowalskiej - ona nie może kochać ciebie, nie kochając siebie. Osoba która Kocha siebie, nie pakuje się w takie sytuacje, nie pozwala się tak traktować, nie chce być kimś „od biedy” dla drugiego człowieka.
Prawdziwe powody to np. to co wymieniłem, uzależnienie emocjonalne, strach przed życiem w pojedynkę itp.
Ciągle liczysz, że druga osoba, tak ułomna jak ty (ja rownież jestem ułomny) może dać ci szczęście. Można się w ten sposób tylko zawieść. Poznaj siebie, Przebacz sobie, pokochaj siebie.Oparcia, szczęścia i bezwarunkowej, bezgranicznej miłości szukaj w Bogu, u Boga.
Nie ma innej drogi Do spełnienia.

Twoje małżeństwo istnieje, poczytaj sobie o tym czym ono jest.
To trójprzymierze: męża, żony i Boga. Wy się aktualnie Z niego „wypisaliście” ale Bóg tam jest. On zawsze czeka, nawet gdy w swojej wolności go Rękami i nogami Z niego wypychamy.


Nie muszę patrzeć na twoją żonę, mam swoją ;)
Doskonale pamiętam to co opisujesz, to ma swoje źródła. Na pocieszenie - uczucia są zmienne. Moja żona już nie patrzy na mnie z nienawiścią.

Twoje życie będzie niespójne do czasu gdy SAM tego nie zmienisz. Masz tę moc, każdy z nas ją ma. To kwestia decyzji, wiedzy, pracy, wyborów, konsekwencji, woli.
A czas nie jest magicznym lekiem, nie goi ran. Można co najwyżej wraz z jego upływem nauczyć się z nimi żyć.
Lekiem jest tylko Bóg i to tylko przy naszej współpracy z nim. On bowiem dał nam wolną wolę i ograniczył w ten sposób samego siebie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Caliope »

Poczytaj sobie lektury z forum, np. Ile warta jest twoja obrączka. Żonę sakramentalną zawsze będziesz miał jedną, kowalska nie może jej zastąpić. Zawsze jest łatwiej odejść i się związać z kimś innym, a twoja żona musiała być bardzo głęboko zraniona, że od razu odpuściła. Dla mojego męża są ważne pieniądze, on sam, od roku nie było między nami nawet dotyku. Też myślałam żeby odpuścić, bo czuję się zaniedbana i upokorzona jako żona, ale nie byłabym w stanie zdradzić męża, bo go kocham, pomimo ran. Może tak być, że ty wcale nie kochałeś żony, tylko byłeś zakochany, codziennie życie zabija ten stan i w dojrzałości małżonków przeradza się w postawę miłości. U was to nie zadziałało, a popchnęło żonę do kowalskiego, a ty zamiast pokazać żonie ,że czekasz na nią sam, związałeś się z kowalską.
LvnWthHpe20
Posty: 123
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: LvnWthHpe20 »

Karas,

Czy nie prawda ze Jezus w swoim nauczaniu mówił zgrzeszyłeś już w momencie kiedy pożądliwie popatrzyłeś na inna kobietę? Jak sam Jezus tak mówi do nas to przekazuje nam byśmy zwracali uwagę na te rzeczy. A ty piszesz ze jesteś z kowalska, i się boisz ja skrzywdzić. To już jest przeciwko prawom Bożym. Musisz to przemyśleć i zacząć odplatowywac swoje życie. Dzisaj świat mówi ze możesz być w niesakramentalnym związku bo wszyscy tak robią. A ja ci powiem nie idz za tłumem tylko za Bogiem. Szukaj Bożych dróg, a nie świata dróżek. Świat cię zgubi. Popatrz jak Jezus był kuszony na pustyni, skocz niech aniołowie cię chwycą jeśli jesteś synem Boga. Tak i szatan do ciebie mówi, idz z kowalska, wszyscy tak robią.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Bławatek
Posty: 1685
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Bławatek »

karas pisze: 09 gru 2020, 23:28
Caliope pisze: 09 gru 2020, 20:36 Poranieni, pomyśl co Cię popchnęło do zdrady żony, nie jakaś rana? brak czegoś? każdy jest jakoś w tym kryzysie poraniony. Teraz dla Ciebie byłoby dobre zajęcie się sobą i pokochanie tak, że będzie Ci dobrze samemu ze sobą bez kowalskiej.
Co mnie pchnęło do zdrady? Brak zainteresowania ze strony żony, brak rozmów, seksu, pożądania, spędzania czasu razem. Liczyła się tylko jej praca. Ale to mnie nie usprawiedliwia😒
Kowalska jest naprawdę wyrozumiałą kobieta, nigdy złego słowa o niej nie powiem. To ja zabiegałem o nią, ona dla mnie poświęciła swoją rodzinę i życie. Już raz ją zostawiłem, związałem się z nią teraz, bo chciałem znów to poczuć co wtedy, kiedy był między nami flirt. Po tym jak żona mnie traktowała i jak pogardliwie patrzyła na mnie, zapragnąłem szczęścia, jak każdy człowiek. Zdałem sobie sprawę, że mojego małżeństwa nie ma mimo, że miłość nie ustała. Boję się odejść od Kowalskiej, nie chce jej drugi raz zranić. Wiem, że to był błąd ale muszę ponieść konsekwencje swoich czynów, wziąć odpowiedzialność na siebie za drugiego człowieka, za jego uczucia. Boję się też stracić ja ze swojego życia, jest dla mnie ważna, nie przez to, że z nią zdradziłem żonę ale przez to, że nigdy się ode mnie nie odwróciła, kiedy ja kopałem ją po tyłku i latałem za żoną, ona czekała. Wiem, że mnie kocha, okazuje to każdego dnia, jest zupełnie inna od mojej żony. Jest czuła zawsze, nie tylko w łóżku. Słucha mnie i rozmawia ze mną a nie jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza. Wspiera mnie a nie zamiata problemy pod dywan. Ale ta moja żona... ciągle siedzi mi w głowie. Czy to nie jest tak, że to co nieosiągalne jest dla nas smaczniejsze? Będąc z żoną fantazjowalem o Kowalskiej. Kiedy ją zdobyłem odeszła żona. Żona jest poza moim zasięgiem więc Kowalska zeszła na drugi plan a fantazjuje o żonie. A czy jak żona wróci, znowu zapragnę Kowalskiej czy ostatecznie już mój głupi mózg powie, zostajemy.
Jest mi okropnie ze sobą. Moja żona nie jest święta tak samo jak ja, układa sobie życie a ja nie mogę ruszyć z miejsca,mam wrażenie, że po jednym kroku w przód, robię 3 do tyłu. Przez chwilę jest super a w mgnieniu oka ryczę jak bóbr za żoną...
Witaj, nie chciałam pisać bo małe mam doświadczenie ale fragment w którym piszesz, że nie chcesz skrzywdzić kowalskiej bo już raz ją skrzywdziłeś a ona dla ciebie wszystko poświęciła i jest taka wspaniała, super się rozumiecie. O takich sytuacjach super mówi ks. Dziewiecki.

Dla mnie to trochę tak wygląda że być może ona z Tobą jest teraz i jest właśnie taka cudowna bo właśnie dla ciebie wszystko poświęciła co miała i bez ciebie nic nie będzie miała, więc być może za wszelką cenę będzie dla ciebie cudowna (ale może kiedyś nie da rady i co wtedy?).

Po drugie - piszesz, że kochasz żonę - i co zrobisz z kowalską gdyby np. za miesiąc Twoja żona doznała olśnienia i chciała do ciebie wrócić? Wybierzesz żonę z którą łączy Cię sakrament? A co z kowalską która dla ciebie tyle poświęciła i jest teraz taką cudowna?

Każda decyzja rodzi konsekwencje i teraz i kiedyś w przyszłości.

I gdzieś tam napisałeś, że jesteś młody i masz prawo do szczęścia. Mój mąż też mi ciągle mówi że chce rozwodu bo jest jeszcze w miarę młody (przed 50ka) i chce być szczęśliwy i sobie życie ułożyć. A jak go pytam dlaczego nie ze mną to słyszę zazwyczaj, że ja już swoją szansę miałam. Więc ostatnio mu otwarcie powiedziałam, że takimi wyborami otwiera sobie drogę do piekła, nie przejął się, bo chyba ma takie myślenie jak ty, że może być szczęśliwy mając i Boga (od czasu do czasu i tylko to z nauki co mu odpowiada) i nowe życie z kowalską włącznie.

Musisz zastanowić się co jest dla Ciebie ważne, bo niestety nie można mieć wszystkiego. Żyć modląc się do Boga i deptać naukę Jezusa i przykazania raczej się nie da, choć wielu się wydaje że można.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Ruta »

karas pisze: 10 gru 2020, 8:43
Kowalska zabiera mi miejsce Boga? Absolutnie nie... Czy nie można tego połączyć? Być w niesakramentalnym związku i blisko Boga? Czy bycie Blisko Boga to wizyty w kościele i przystępowanie ze złożonymi rękami do komunii? Czy Boga nie ma się w sercu? Czy aby być blisko Boga już do końca życia skazany jestem na samotność, bo żona odeszła? Nie do końca rozumiem. Trwałem w sakramencie i nie zamknąłem żonie furtki do powrotu ale jestem człowiekiem z takim samym prawem do życia jak żona, mam swoje potrzeby jak każdy, wolę mieć stała Kowalską, chodzić do kościoła i nie przystępować spowiedzi czy komunii, niż raz na jakiś czas dokonywać na sobie samogwałtu czy korzystać z usług innych Pań i za każdym razem spowiadać się z tego a za chwile robić to samo. Skoro żona układa sobie życie to ja mam za nas dwoje teraz gorliwie tkwić w sakramencie sam? Trochę mnie złość naszła, bo ta moja żona, ona jest też wierząca i jakoś dla niej nie ma problemu. Ona nie widzi nic złego w tym, że związała się z nowym mężczyzną, twierdzi, że ma prawo a między nami nie było nic już od prawie dwóch lat.

Czy nie da się iść przez życie z Bogiem i Kowalska? to się wyklucza? jestem przed trzydziestką, żona też. Decydując się na małżeństwo ślubowaliśmy sobie w zdrowiu i chorobie, dobrej i złej doli. Zbłądziłem, wróciłem ale żona odeszła. Mam wyrzuty sumienia ale chcę normalnie żyć. Chce przestać się zadręczać bo to nie ja odszedłem, chcę przestać o niej myśleć i dać sobie i komuś szczęście ale na razie, głową jestem przy żonie.
Jestem żoną opuszczoną przez męża. Mąż wdał się w romans i ode mnie odeszedł. O ile mi wiadomo, nie poprzestał na tej relacji i korzystał, że tak delikatnie powiem huczniej. Rozumiem twój dylemat, bo dokładnie podobne pytania sobie zadawałam. Nigdy nie zdradziłam męża, i teraz za karę mam żyć sama? Bez bliskości, bez przytulania, bez bliskości innego człowieka, także tej fizycznje, której nie da sie przeciez uzyskać od przyjacół czy rodziny, bo jest wyjątkowa. Podobnie miałam też wątpliwości, jak w ogóle można zachować w takich warunkach czystość i że będę mieć pokusy, i jak ja wytrzymam. No ale albo się ufa Bogu, albo nie. Nie ma tu miejsca na trochę zaufania ani na trochę życia według własnych pomysłów.

Żyję w czystości już trzy lata i jestem gotowa przeżyć tak do końca życia. Dla mnie to nie tylko rezygnacja z fizycznej bliskości i relacji, ale także chcęci posiadania dziecka, bardzo we mnie silnej i równie mocnej w warstwie fizycznej jak instynkt seksualny. I równie silnej w warstwie spychicznej. Z miłości do męża, do Boga, ale też do siebie samej podjęłam drogę opanowania obu tych instynków. Nie jestem nieszczęśliwa z tego powodu. To nie jest łatwa droga, wymaga iluś tam wyrzeczeń, pracy nad sobą. Ale jest jak najbardziej realna, choć zapewne bez odwołania się do Boga, do Maryi może być niewykonalna.

Wiem, zapewne powiesz, że kobiety no to tak, jakoś dają rade, ale męska natura... Są także mężczyźni, którzy żyją w czystości i wierności sakramentowi. Często młodzi i w pełni sił. Zapewniam cię, że ani kobiety, ani mężczyźni nie chodzą w worach pokutnych, nie są nieszczęsliwi, nie są kłebkami nerwów i frustracji.

Czytam też, że mocny jest w tobie pogląd, że mężczyzna "musi". Nie musi. Nie ma też znaczenia jak żyje współmałżonek. To, że ktoś żyje w grzechu nie usprawiedliwia, gdy inna osoba wpada w grzech. Ani tego, że wciąga w to inna osobę, której odbiera w ten sposób szansę na normalne zycie, w bliskości z Bogiem.
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Pavel pisze: 10 gru 2020, 10:26
Aby kochać kogoś, trzeba się nauczyć kochać siebie. Dotyczy to również kowalskiej - ona nie może kochać ciebie, nie kochając siebie. Osoba która Kocha siebie, nie pakuje się w takie sytuacje, nie pozwala się tak traktować, nie chce być kimś „od biedy” dla drugiego człowieka.
Twoje małżeństwo istnieje, poczytaj sobie o tym czym ono jest.
Pavel tu się z Tobą wybacz ale nie zgodzę! Skąd takie wnioski na temat Kowalskiej? Zobacz, czyli ja nie kocham siebie i nie kocham żony bo dawałem jej sobą pomiatać? Nie. Dawałem sobą pomiatać właśnie z miłości ale zona przestała widzieć przez to we mnie faceta. Ale Twoim tokiem myślenia, nie kocham siebie skoro dałem żonie siebie ranić a skoro nie kocham siebie to nie kocham jej. Ale to bzdura! Bo kocham ją bezgranicznie.
Moje małżeństwo istnieje przez sakrament ale fizycznie go nie ma a nawet sama moja żona mówi, że od dawna jej mężem nie jestem. Uwierz mi, ze chciałem ale jak sam napisałeś - "Wy się aktualnie Z niego „wypisaliście” ale Bóg tam jest. On zawsze czeka, nawet gdy w swojej wolności go Rękami i nogami Z niego wypychamy. "-moja żona mnie z tego małżeństwa rękami i nogami wypchnęła i wypchnęła siebie. Zostałem sam z Bogiem a ona śmiała mi się w twarz, że pff Bóg? ja mam Kowalskiego, co mi po Bogu jak bierzemy rozwód a Ty idź sobie z tym Bogiem i się wypchaj.
Zdaję sobie sprawę czym jest moje małżeństwo w świetle wiary ale widzę też, ze go nie ma, nie mam żony od dawna. Nie pochwalę się nią światu, nie powiem, że zrobiła mi kanapki do pracy, nie pochwalę jej za nic, nie przedstawie kolegom z pracy, zrobię z siebie męczennika, inni będą patrzyli na mnie i wzdychali. A ja nadal będę bez żony i tak przez całe życie, bo małżeństwo a żona już dawno w innym świecie. Może to nie ja powinienem tu się pojawić tylko ona, bo czuję, ze to jednak nie we mnie tkwi największy problem. Ja z Kowalską związałem się po półtorej roku bycia sam, przez te półtorej roku żona ani drgnęła ale za to pokazała mi gdzie jest dla mnie miejsce w jej życiu.
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

Caliope pisze: 10 gru 2020, 10:31 Poczytaj sobie lektury z forum, np. Ile warta jest twoja obrączka. Żonę sakramentalną zawsze będziesz miał jedną, kowalska nie może jej zastąpić. Zawsze jest łatwiej odejść i się związać z kimś innym, a twoja żona musiała być bardzo głęboko zraniona, że od razu odpuściła. Dla mojego męża są ważne pieniądze, on sam, od roku nie było między nami nawet dotyku. Też myślałam żeby odpuścić, bo czuję się zaniedbana i upokorzona jako żona, ale nie byłabym w stanie zdradzić męża, bo go kocham, pomimo ran. Może tak być, że ty wcale nie kochałeś żony, tylko byłeś zakochany, codziennie życie zabija ten stan i w dojrzałości małżonków przeradza się w postawę miłości. U was to nie zadziałało, a popchnęło żonę do kowalskiego, a ty zamiast pokazać żonie ,że czekasz na nią sam, związałeś się z kowalską.
Caliope, czytałem wiele lektur, tą, którą wymieniłaś także ale nie jestem w stanie ciągle żyć nadzieją i miłością do żony. Wiem, że żonę sakramentalną będę miał zawsze, wiem, ze sakrament połączył nas do końca życia, wiem, że Kowalska mi jej nie zastąpi. Dlatego jestem zły, wściekły, że żona tego nie rozumie i odeszła. Nie dała mi szansy, nie spróbowała wybaczyć, widać nie kochała mnie nigdy. Była poraniona owszem ale czy to dało jej prawo do odejścia bez słowa? Bez walki? Wzbiera we mnie złość, przypomina mi się, jak mnie traktuje i jak wiele jej poświęciłem. I mylisz się Caliope, pokazałem żonie, że czekam na nią ale ona powiedziała mi nie raz i nie dwa jak wygląda sprawa. Wiem na czym stoje, wiem, że ona nie wróci, dawałem żonie możliwości powrotu i nadal daję, nie mówię, że to koniec i już. To są jej słowa. Zaden człowiek nie da rady iść sam przez takie piekło. Każdy potrzebuje oparcia a nie tylko internetu. Doceniam to forum, jest dla mnie kopalnią wiedzy i doświadczeń bo naprawdę czytam od dawna i poznałem wiele historii, nigdy nikogo nie oceniłem i nie pogardziłem, założyłem konto by ukazać swój żywot. Znam historię Ukasza, który usunął konto, Bławatka, Bozencit, Koszmaru, Triste, Paprotki, Pavla, Lukaszwroc i wielu innych użytkowników, także Twoją Caliope. Długo siedziałem w "Odbudowa związku" ale zakładając swój wątek stwierdziłem, że nie ma dla mnie odpowiedniego "worka", wylądowałem tutaj w "Rozwód czy ratowanie małżeństwa?" bo skłaniam się ku rozwodowi, nie ma czego ratować ani odbudowywać bo zwyczajnie nie ma z kim a sam co najwyżej mogę się pomodlić. Chyba nie bez przyczyny taki pokój został utworzony. Uwierzcie mi, że wierze w Boga i wierzę w sakrament ale nie wierzę w moją żonę. Ogólnie z Kowalską jest dobrze ale nachodzą mnie momenty zwątpienia i tak chyba będzie jeszcze przez długi okres czasu. Wyrzuty sumienia to ludzki i Boży odruch, raczej świadczy o tym, ze Bog w moim życiu jest.
karas
Posty: 77
Rejestracja: 03 gru 2020, 13:13
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: karas »

a co do tej miłości, bo napisałaś Caliope, że nie zdradziłabyś męża bo go kochasz. Więc w moim przypadku nie ma miłości. Ani moja żona mnie ani ja żony, nie kocham. Bo oboje dopuściliśmy się zdrady. Z tą różnicą, ze ja swój błąd zauważyłem i biję się w pierś a żona przyklaskuje sobie bo ja to zrobiłem pierwszy więc jej się nie liczy...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 10 gru 2020, 10:31 Może tak być, że ty wcale nie kochałeś żony, tylko byłeś zakochany, codziennie życie zabija ten stan i w dojrzałości małżonków przeradza się w postawę miłości.
Zawsze, gdy czytam taki opis rozwoju miłości małżeńskiej, zgadzam się z nim, ale czuję potrzebę go uzupełnić. Bo gdy brakuje jednego elementu, życie małżeńskie jawi się jako takie nudne? bez emocji? nieciekawe?. Dojrzała miłość brzmi płasko, wieje nudą.

Stan zakochania mija szybko zważywaszy na to, że małżeństwo trwa całe życie bardzo szybko. Naukowe szacunki mówią o trzech latach w parach które mają "szczęście". Psycholodzy różnej maści w to miejsce mają do zaoferowania coś bardzo mdłego, a na "osłodę" mówią też o spadku pożądania. No i kto by chciał być w takim "małżeństwie". Brzmi jak jakaś oferta dla dobrowolnych męcznników, a nie jak zaproszenie do szczęścia.

Bóg w małżeństwie zaprasza nas jednak do szczęścia. Jest to opcja dla każdego, choć w praktyce dla nielicznych. Dla tych, którzy są w małżeństwie blisko Boga i którzy dzięki temu potrafią też otworzyć się choćby na chwilę na siebie nawzajem. Tak prawdziwie. Wtedy można doświadczyć zakochania w małżonku, znacznie bardziej oszałamiającego, ekstatycznego i radosnego, niż to zakochanie z początku relacji. I jest to także fizyczne - i nic w tym dziwnego, bo przecież zdolność małżonków do obdarzania się przyjemnością, to dar od Boga.

Wiem o tym, bo w swoim małżeństwie tego doświadczałam. Mogliśmy zrobić się z mężem zakochani w jednej chwili, gdy tylko łapaliśmy taki Boży "flow". Motyle w brzuchu i radość zakochanego to przy tym naprawdę nic. Nie ma w tym za to takiego zniewolenia i przymusu jaki jest w zakochaniu, jest pełna wolność. Taki stan da się utrzymać - ale do tego trzeba byc bardzo dojrzałym i ukształtowanym. Coś jak mistycy, którzy potrafią być w stałej łączności z Bogiem i niemal w nieustającej ekstazie. I do tego małżonkowie mogą wzrastać. To jest wtedy miłości która uskrzydla, miłość eksatyczna, taka która czyni cuda. Zwykle udaje się łapać tylko takie przebłyski - i dla tych, którzy nie są w więzi z Bogiem, z sobą i z małżonkiem choć piękne, na dłuższą metę może się to wydawać nie do udźwignięcia - i można przed tym uciekać. Choćby szukając bezpieczniejszego stanu "zakochania", które jest prostą reakcją ciała i choć przyjemną i obejmującą także psychikę, to nie obejmującą duszy. I zniewalającą.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: JolantaElżbieta »

karas pisze: 09 gru 2020, 23:28 Boję się odejść od Kowalskiej, nie chce jej drugi raz zranić. Wiem, że to był błąd ale muszę ponieść konsekwencje swoich czynów, wziąć odpowiedzialność na siebie za drugiego człowieka, za jego uczucia.
To nie jest ponoszenie konsekwencji, to jest brnięcie w bagno, coraz gorsze. Przepraszam, ale ja tak to widzę :-( Zacznij czyścić to co nabałaganiłeś - a jak chcesz nieśc konsekwencje, to spokojnie, poniesiesz - zadośćuczyniając żonie, ale nie tej kobiecie, bo wobec niej nie masz żadnych zobowiązań, oprócz tego, że okazałeś się egoistą:-(
Ewuryca

Re: piętno zdrady

Post autor: Ewuryca »

Karaś twoja obecna partnerka musi mieć poważne nieprzepracowane problemy, to że dała się tak traktować, i w dodatku nadal jest z mężczyzną który nie okazuje jej miłości, nie świadczy o tym że jest wspaniałomyślna, raczej o tym, że ma problemy, wiec nawet jeśli zdecydujesz się na bycie z nią to nie zdziwię się jak za kilka lat obróci się to wszystko przeciwko wam.
Paprotka
Posty: 138
Rejestracja: 02 lip 2020, 12:15
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Paprotka »

A ja napiszę trochę z innej strony ,bo Pavel dobrze to ujął pod kątem wiary.
Słusznie zauważyłeś ,że to gonienie czegoś nieosiągalnego. O kobiecie z ,którą teraz jesteś wypowiadasz się lepiej niż o żonie ale to o niej ciągle myślisz. Byłeś z żoną a kochałeś obecną ,jesteś z nią i nagle żona stała się atrakcyjna i tak bardzo ją kochasz. Co dalej ? Mam wrażenie ,że to wszystko Cie przerosło i nie możesz przyjąć pewnych rzeczy na klatę. Pytanie ,czy faktycznie kochałeś żonę lub partnerkę ,czy tylko pewne wyobrażenia.
Wcale nie zdziwiłabym się gdybyś wrócił do żony i tęsknił za kochanką lub zaraz znalazł nową.
Nie odbierz tego źle ale robisz sobie a przede wszystkim tym kobietą ogromną krzywdę.
Pytasz się teraz ,czy można żyć z Bogiem i w związku niesakramentalnym ,po czym wyznajesz miłość żonie. Czy nie zastanawiałeś się nigdy nad tym wcześniej ? Dlaczego teraz ?
LvnWthHpe20
Posty: 123
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: LvnWthHpe20 »

karas,

Czytając twoje słowa odczuwam ogromna frustracje, niepokój itp. Jak pisałem powyżej, zły cię kusi.

Popatrz na jaka skale on się już posuwa w waszym sakramencie. O tyłek rozbić te kanapki, to egoizm.

Chłopie, jesteś facetem! Czemu tak słabym, ze egoizm tobą miota? Wstań podnieść się i do przodu. Do przodu z Bogiem!

Jest tak piękny czas Adwentu, czy nie miło by ci było przystąpić do stołu Pańskiego i skosztować jego miłości, przebaczenia i ukojenia? Możesz to tylko zrobić wyrzekając się z grzechu. A Pan, zawsze jest gotów podać ci rękę.

Ten czas na ziemi tak szybko przemija. A po zamknięciu oczow czy Pan pozwoli ci wejść do królestwa? Pozwoli, ale tylko jak przyjmiesz ten krzyż, i sprostujesz ścieżki.

otrząśni się i zwróć w pokornej modlitwie do Pana. Zamiatając ten grzech cudzolostwa i nie wracając do niego.

Pamiętaj chcemy ci pomoc.

Co ty zrobisz, wola twoja. Ale my jako katolicy dzielimy się z tobą wskazówkami abyś był przyjęty do nieba. My tez tam chcemy wejść kiedyś. Jest to tak trudne do ogarnięcia, ale tez do osiągnięcia.

Ja sam już 2.5 roku, tez mnie żona zostawiła, mało wtrąciła do więzienia. By pokazać światu jak ja pobiłem. Próbowała zniszczyć moja karierę i wszystko co osiągnąłem. Z zawodu pilot jestem. Zostałem goły i wesoły, żona odeszła.

Ja Chce sakramentalnego związku. Nie wiem czy będzie mi dane jeszcze kiedyś z żona wypic kawusie, zjeść śniadanie ale wiem ze Bóg mnie kocha, i wiem ze droga jest mi moja małżonka. Ból straszny, jestem młody mam 38 lat. Ale patrząc wstecz wiem jak szybko to mija tutaj na ziemi.

Pięknie piszesz Ruto, poważam twoj pogląd i mam ogromny szacunek do twojej czystości. Jeszcze z mężem będziecie razem. Kiedy, tylko Pan wie. Ale będziecie.

W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: piętno zdrady

Post autor: Caliope »

karas pisze: 10 gru 2020, 11:37 I mylisz się Caliope, pokazałem żonie, że czekam na nią ale ona powiedziała mi nie raz i nie dwa jak wygląda sprawa. Wiem na czym stoje, wiem, że ona nie wróci, dawałem żonie możliwości powrotu i nadal daję, nie mówię, że to koniec i już. To są jej słowa. Zaden człowiek nie da rady iść sam przez takie piekło. Każdy potrzebuje oparcia a nie tylko internetu.
Tak, czekasz na żonę razem z kowalską, a jak żona by chciala wrócić, to kowalską wystawisz za drzwi i po sprawie? Nie jest to dobre dla nikogo, a takie piekło sam sobie stworzyłeś. Ja żyję w swoim, mam to forum, psychologa i rodzinę która wspiera jak potrafi. Ani żony, ani kowalskiej nie szanujesz, może byłoby dobre gdybyś sobie pomyślał jednak o jednej kobiecie,o drugiej zapomniał i zaczął żyć z Bogiem. Zdrada boli, ale można wybaczyć, bardziej boli brak szacunku, nieuczciwość, kłamstwo. Jeśli czytałeś wątki panów na tym forum, to dają radę kilka lat żyć samemu w wierności żonie i czekać nie czekając w szacunku do siebie i żony. Warto przewartościować życie, pomyśleć o sobie by było łatwiej.
nałóg
Posty: 3374
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: nałóg »

Karaś o sobie pisze , że jest "facetem" a może jego żona chciała mieć u boku mężczyznę -męża a miała "tylko faceta", który nie chce "ranić kowalskiej "którą już chyba nie źle-jak pisał - poharatał
PD
ODPOWIEDZ