piętno zdrady

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: mare1966 »

LvnWthHpe20 pisze: 21 gru 2020, 9:06
Chodzi tutaj bardziej o życiowe krzyżyki, dane nam przez stwórcę. Człowiek który musi żyć sam ponieważ ta druga osoba go zostawia a ten zajmuje czas innym spędzaniem czasu wypełniając czas wolny. Jako ze czekamy nie czekając.

Nie mowa tutaj o czymś jak, a druga połówka mnie zostawiła to się pójdę biczować etc. O to mi chodziło w moim wpisie, przepraszam za nie zrozumienie.
Nie masz za co przepraszać . :)
Wydaje mi się , że jednak inaczej rozumiemy rzeczywistość .

To nie Bóg "zesłał na mnie krzyżyki" tylko JA SAM .
To co mamy to konsekwencja naszego działania , naszych wyborów itd.
Nihil fit sine causa [tł. Nic nie dzieje się bez przyczyny]
Nikt z reguły małżonka też nam nie wybiera .
Jasne , nie na wszystko mamy wpływ , ale po co do wszystkiego mieszać Boga ?

Zaraz ktoś "pandemią" obciąży Boga pod hasłem "kara za grzechy" .
Ostatnio zmieniony 22 gru 2020, 6:23 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Przetłumaczono cytat. Jednocześnie moderacja przypomina Regulamin pkt II, 4.
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: piętno zdrady

Post autor: LvnWthHpe20 »

Nie masz za co przepraszać . :)
Wydaje mi się , że jednak inaczej rozumiemy rzeczywistość .

To nie Bóg "zesłał na mnie krzyżyki" tylko JA SAM .
To co mamy to konsekwencja naszego działania , naszych wyborów itd.
Nihil fit sine causa [tł. Nic nie dzieje się bez przyczyny]
Nikt z reguły małżonka też nam nie wybiera .
Jasne , nie na wszystko mamy wpływ , ale po co do wszystkiego mieszać Boga ?

Zaraz ktoś "pandemią" obciąży Boga pod hasłem "kara za grzechy" .

To prawda,

Ja sobie swoją żonę sam wybrałem. I wiem ze tylko ja jestem odpowiedzialny za wybór, szybki ślub etc. Ale wiem tez, ze na kilka godzin przed złożeniem przysięgi małżeńskiej byłem w kościółku, i modliłem się za swoją decyzje. Wewnętrznie czułem ze to to. Pan dał mi poznać kogoś w kim się zakochałem. Niestety zaraz po ślubie pokazały się kłamstwa, oszustwa, okradanie przez jej rodzine etc. Przyjąłem na klatę, wycofałem się i starałem się radzić z sytuacja. Moja żona wyciągała na mnie pieści, uderzała, ja się broniłem, blokowałem, odpychałem ale starałem się nie wkraczać w jej nerwy, widziałem ze jej decyzje były podejmowane emocjonalnie. Moja dojrzałość dyktowała, wycofaj się.

Ja wiem ze sam sobie to wybrałem, „widziały gały co brały” ale dzisaj jestem w stanie porozmawiać z moja małżonka na te tematy. Chociaż mnie próbowała zrównać z ziemia. Wiem ze sam wybrałem taki krzyżyk, takie malzenstwo ale trzeba z tym iść. Trzeba się modlić za druga połówkę, nieustannie, i chociaż ciężko ten krzyżyk życia nieść to idę przed siebie. O to mi raczej chodziło.

Zło dobrem zwyciężaj i przebaczaj a konsekwencja i tego naszego wyboru może i wierz stanie się pojednanie i powrót do siebie.
Ostatnio zmieniony 22 gru 2020, 21:25 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
ODPOWIEDZ