Ostatnio też był w jakimś związku. Twierdzi, że niby na początku partnerka zaakceptowała fakt, że ma dwójkę dzieci z różnymi kobietami, później jednaj się rozmysliła. Czuję że gościo jest kombinator i bajerant.
Niestety pech chciał że jak żona zaczęła korzystać z pomocy psychologa to on się pojawił. Napewno po sesjach z psychologiem sporo do niej dotarło, dużo zrozumiała co sie działo w małżeństwie. Ponieważ nie mogła ze mną porozmawiać na ten temat trafił się pocieszacz, który patrząc na jego osiągnięcia życiowe odnośnie zwiazkow i rodziny w pewien sposób utwierdzał ją w decyzji o rozstaniu.
Oczywiście to są moje domysły. Jednak patrząc na obecną sytuację jestem prawie pewien że tak jest. Dziwi mnie podejście żony do tego wszystkiego. Wygląda, że facet ma chyba na nią duży wpływ.
Nie wuem jaka jest wasza opinia na temat wpływu rozwodów na dzieci. Ja jestem zdania, że ma bardzo wielki. Nie potrafię jrj namówić żeby dala nam ostatnią szanse na ratowanie rodziny. Przecież zmieniłem się przrz ostatnie półtora roku, że teraz wiedząc o swoich problemach i ich podłożu jestem w stanie jeszcze bardziej się zmienić. Że ja wiem , że mozemy być naprawdę szczęśliwą rodziną, że oboje wiemy dlaczego do tego doszło. Oboje nie byliśmy sobą przez te lata małżeństwa. Oboje mamy DDA, DDD. Mówię żebyśmy oboje podjęli próbę ratowania małżeństwa dla dzieci., żeby za 20, 30 lat nie znaleźli się w podobnej sytuacji. Nawet najbliższy przykład nie przemawia jej do rozsądku ,że jej mama odeszła od ojca jak miala 12 lat, jej brat rozwiódł sie dwa lata temu, a teraz my stoimy przed tym. Jej tlumaczenie to nie kocham ciebie i przeciez dużo ludzi sie rozwodzi i żyją( tylko szkoda że nikt nie wie do końca jak żyją).
Wuem powinienem uszanować jej decyzję o rozwodzie i że mnie nie kocha. Ja jednak uważam, że można pokochać kogoś ponownie. I wiem, że gdybym dostał szanse od losu to bym ją wykorzystał i sprawił że by mnie pokochała. Znów naiwny jestem tak wypisując. Wiem , że ciężka droga czekała by mnie, a nawet nas. Ale jest do osiągnięcia. W liście Zerty jest punkt żeby nie wierzyć do końca w to co kobieta mowi i robi. Wierzę, że w jej sercu jest jeszcze odrobina uczuć do mnie która jest teraz przykryta złością i żalem do mnie. Pytanie czy uda mi się wydobyć te uczucia z niej zanim ktoś inny wtargnie w Jej serce, a możliwe że już zaczął do niego powoli wchodzić. Dodam że w naszym małżeństwie nie było burd, awantur, bijatyk. Nie chodziłem z kumplami na piwko i rano wracalem. Dzieci nie musialy się bać że tata wróci pijany i będzie się awanturował. Bywały sytuację że dzieci dostawały klapsa albo je wymyśliłem na siłę do ich pokoi. Jednak pewnego dnia ponad 4 lata temu zrozumiałem, że krzywdzę tym dzieci i żonę, przestalem tak postępować. Żałuję teraz bardzo swojego postepowania w stosunku do dzieci i żony. Może to nie powinno być wytlumaczeniem moich czynów, ale czy człowiek który był lany po tyłku pasem albo gumowym szlaufem od prysznica, który klęczał na ryżu z taboretem nad głową, który musiał iść do domu od kolegów bo tata zaraz będzie wracał [..... pijany - moderacja: nie używamy takich słów, nawet niepełnych] , lub musiał go prowadzić do domu bo ledwo stał na nogach. Czy taki człowiek mógł dać szczęście rodzinie.? Może i mógł gdyby wiedział co się z nim dzieje i z tym walczył. W nieświadomości uczyniłem krzywdę rodzinie która kocham.
Jednak mimo tego, że tak zawiodłem żonę i dzieci, jestem dumny z siebie , że udało mi sie uniknąć tych najgorszych rzeczy jakie ojciec mi wyrządził.