Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: sajmon123 » 20 sty 2021, 16:57

Mirabelka1 pisze:
20 sty 2021, 15:37
Caliope pisze:
19 sty 2021, 23:31
Męża nie zatrzymasz, nie przywiążesz do kaloryfera. Jedyne stanowisko, to nie myśleć o dziecku kowalskiej, to jest jej problem. Zostawiłabym też męża, tylko powiedziałabym mu że nie życzę sobie kontaktów z kowalską i tego jak się wobec mnie zachowuje, powiedzialabym jak sie z tym czuję ,tak bez emocji i zostawiła to Bogu. Ja bym tak postąpiła według tego, że zostawiam to czego nie mogę zmienić, tak bym wyszła z tego trójkąta, sobie stawiając granice. Niech mąż sam decyduje, i sobie staje na rzęsach,a ja będę wymagać jego zaangażowania w tej najważniejszej rodzinie na 100%.
Caliope,
Wiem, ze męża nie zatrzymam. Sądzę nawet, że on się nigdzie nie wybiera. W tym jest problem. On chce, żebym zaakceptowała tę sytuację. Zaakceptowała to za dużo powiedziane, on tego nie chce , on chce, żebyśmy o tym nie mówili. A on i tak będzie robił swoje.
Pytam, czy nie lepiej, żeby się wyprowadził?
Na forum otrzymujesz tylko doświadczenie innych. Ja mogę Ci tylko powiedzieć, że z perspektywy czasu bym się nie wyprowadził, ale to zupełnie inna sytuacja. Uważam, że rozmowa, spokojna rozmowa jest potrzebna. Wyprowadzka to musi być wspólna decyzja.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Caliope » 20 sty 2021, 17:17

A ty tego chcesz, zeby się wyprowadził? co z dziećmi? one też w tym są i czują co się dzieje.

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Mirabelka1 » 20 sty 2021, 20:53

Caliope pisze:
20 sty 2021, 17:17
A ty tego chcesz, zeby się wyprowadził? co z dziećmi? one też w tym są i czują co się dzieje.
Ja tak naprawdę nie chcę, żeby się wyprowadził. Nie chcę też jednak, żeby tak bliskie stosunki łączyły go z Kowalska. Chce żeby to był nasz wspólny problem, żeby za moimi plecami do niej nie pisał, nie dzwonił, nie robił zakupów, nie jeździł. On wie od czterech miesięcy, że takie postawiłam warunki. Powiedziałam mu, że zgadzam się na kontakty z dzieckiem - raz w tygodniu dwie godziny. A kontakty z Kowalska mają mieć charakter formalny. I mąż to wie. On mówi, że jestem okrutna i pyta, czy ja chciałabym własne dzieci widzieć raz w tygodniu dwie godziny.
I co z tego , że postawiłam warunki, on robi swoje.
Ale przez to cała nasza rodzina jest chora.
Chciałabym żyć "normalnie". Zająć się dziećmi, pracą. Skoro nie da się inaczej, to " co z oczu , to z serca". Choć wiadomo, że mąż w sercu będzie zawsze.

A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: A.zelia » 20 sty 2021, 21:56

To może zapytaj ile godzin w tygodniu on by chciał widzieć dziecko jakie miałabyś Ty z kochankiem albo ile godzin Twoich odwiedzin Twojego hipotetycznego dziecka z kochankiem uznał by za ok wobec rodziny-męża i Twojej

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Caliope » 20 sty 2021, 22:18

Ja bym przestała rozmawiać, myśleć o kowalskiej, zajełabym się sobą żeby nie zwariować za jakiś czas. Zaopiekowałabym się sobą, bo tylko na siebie mam wpływ.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Pavel » 21 sty 2021, 12:32

Mirabelko1,
Twoja sytuacja jest z pewnością z gatunku tych najtrudniejszych. Nie ma wyjść doskonałych, co by nie wymyśleć zawsze będą trudy, rany, poszkodowani.
Niestety, konsekwencje wcześniejszych wyborów.

W tym mocno trudnym i bolesnym obszarze w którym przyszło ci funkcjonować można wybierać co najwyżej decyzje z gatunku tzw. mniejszego zła. Optymalne w tym mocno nieoptymalnym położeniu.

Co możesz robić ty? Co moim zdaniem warto?
Nie szukać gotowych rozwiązań. Forumowicze, w tym ja :), mają swoje doświadczenia, większą lub mniejszą wiedzę, dojrzałość, stabilność.
Nauka i czerpanie z doświadczeń innych jest pomocne, wzmacniające i pozwala spojrzeć na sprawę z innych perspektyw.
Jest jednak pułapka, a przynajmniej zagrożenie gdybyś szukając rozwiązań próbowała kopiować czyjeś doświadczenia na zasadzie kopiuj-wklej.
Nie odbierając nikomu dobrych chęci w które nie watpię, to ty jesteś odpowiedzialna za podejmowanie decyzji, bo to ty będziesz ponosiła ich konsekwencje.
Warto, byś o tym pamietała.

Jak, bazując na moich doświadczeniach, to robić?
Pracować nad sobą, decyzje przemadlać i z pewnością nie podejmować ich w emocjach.
Nie podejmować takich które są sprzeczne z tym co czujesz i wyznajesz.
Dać czas sobie, dać czas czasowi.
W miarę postępów pracy nad sobą, rozwojowi relacji z Panem Bogiem, nabywania wiedzy i umiejętności - rozwiązania same przyjdą.
Inne - będziesz wiedziała jak szukać, a twoje filtry będą dużo lepiej je przesiewać.
Inny poziom spokoju, wiedzy, rekacji na zewnętrzne bodźce.

Dlatego ja doradzam cierpliwość, spokój, bowiem w najbardziej optymistycznych założeniach znalezienie i wdrożenie tych optymalnych-najmądrzejszych rozwiązań (które obie strony będą w stanie zaakceptować) będzie procesem rozciągniętym w czasie.

Zdaję sobie sprawę, że łatwo to napisać, trudniej wykonać.
Warto jednocześnie zadać sobie pytanie czego się chce, w dłuższym okresie.
Czy lepszych dwóch rannych czy 1 zabity.
Bo nierozsądne działanie może skutkować (kolejnym) odejściem męża lub tym, że ty będziesz miała dosyć męża, ratowania.

Tak to widzę ja.
Pamiętam w modlitwie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Mirabelka1 » 22 sty 2021, 0:06

Pavle,
Dziękuję bardzo za słowa otuchy i porady. Najbardziej jestem wdzięczna za modlitwę.

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Sarah » 26 sty 2021, 15:31

A.zelia pisze:
20 sty 2021, 21:56
To może zapytaj ile godzin w tygodniu on by chciał widzieć dziecko jakie miałabyś Ty z kochankiem albo ile godzin Twoich odwiedzin Twojego hipotetycznego dziecka z kochankiem uznał by za ok wobec rodziny-męża i Twojej
Nieco brutalne, ale moim zdaniem trafne. Zadałam mojemu mężowi bardzo podobne pytanie, kiedy dowiedziałam się o jego romansie i zaawansowanej ciąży kochanki: czy chciałby, żebym ja miała dziecko pozamałżeńskie, wychowywane na co dzień przez mojego kochanka? Łożyła na to dziecko, odwiedzała je i przy okazji spotykała się z kochankiem? Widok jego miny - niezapomniany :lol: Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Mirabelka1 » 26 sty 2021, 22:36

Sarah pisze:
26 sty 2021, 15:31
A.zelia pisze:
20 sty 2021, 21:56
To może zapytaj ile godzin w tygodniu on by chciał widzieć dziecko jakie miałabyś Ty z kochankiem albo ile godzin Twoich odwiedzin Twojego hipotetycznego dziecka z kochankiem uznał by za ok wobec rodziny-męża i Twojej
Nieco brutalne, ale moim zdaniem trafne. Zadałam mojemu mężowi bardzo podobne pytanie, kiedy dowiedziałam się o jego romansie i zaawansowanej ciąży kochanki: czy chciałby, żebym ja miała dziecko pozamałżeńskie, wychowywane na co dzień przez mojego kochanka? Łożyła na to dziecko, odwiedzała je i przy okazji spotykała się z kochankiem? Widok jego miny - niezapomniany :lol: Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nie takie to proste. Pytałam. A on odpowiada, że mógłby wychowywać dziecko kochanka i na pewno nie broniłby mu wizyt u swojego dziecka. Słowa, słowa... Dopóki nie znajdziemy się w takiej sytuacji, nie wiemy jak się zachowamy.
Mieszkamy dalej. Mąż, tak jak pisałam, nie zamierza się wyprowadzać. Ja nie pytam, nie kontroluje. On oddycha z ulgą, że się nie czepiam. A za moimi plecami robi swoje. Fizycznie nie zaniedbuje naszej rodziny. Duchowo jest nieobecny. Tak jak ktoś zauważył, w takiej sytuacji nie ma powodów, żeby się zmienił.
Ale Bóg działa.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Ruta » 27 sty 2021, 0:24

Mirabelka1 pisze:
26 sty 2021, 22:36
Mieszkamy dalej. Mąż, tak jak pisałam, nie zamierza się wyprowadzać. Ja nie pytam, nie kontroluje. On oddycha z ulgą, że się nie czepiam. A za moimi plecami robi swoje. Fizycznie nie zaniedbuje naszej rodziny. Duchowo jest nieobecny. Tak jak ktoś zauważył, w takiej sytuacji nie ma powodów, żeby się zmienił.
Ale Bóg działa.
Mirabelko,
Myślę, że ważne jest, by być w zgodzie z sobą. Gdy czytam co piszesz odnoszę wrażenie, że nie jesteś gotowa na radykalne rozwiązania, mimo, że obecna sytuacja jest dla ciebie trudna. I wiesz co? To jest w porządku. Gorzej jest podejmować radykalne kroki, które mogą doprowadzić do rewolucji w sytuacji, gdy zupełnie nie jesteśmy na to gotowi.

Wiesz, w moim przypadku na przykład, z uwagi na to, co działo się z moim mężem po jego wyprowadzce i ze względu na to, co fundował wtedy mi i dziecku, najlepszym rozumowo rozwiązaniem byłaby od samego początku twarda miłość, być może w wersji hard, a na pewno z solidną izolacją. Zupełnie rozsądne byłoby także ustalenie alimentów na nasze dziecko i zasad spłaty wspólnych zobowiązań. Rzecz w tym, że na to nie byłam absolutnie gotowa. A nawet gdyby pominąć takie twarde elementy ochrony siebie - bardzo potrzebne było postawienie granic w takim zwykłym funkcjonowaniu. I na to także nie byłam gotowa.
W efekcie i ja i nasze dziecko przeżyliśmy wiele trudnych chwil, było mi i nadal jest trudno finansowo, bo sama muszę utrzymać siebie i dziecko równocześnie wychodząc z długów - czyli jednej z nielicznych rzeczy jakie mąż mi z pełną szczodrością zostawił.

Natomiast nie byłam wtedy w stanie zrealizować żadnej rozsądnej rady, choć wiedziałam, że wszystkie były rozsądne. Ani też postawić żadnej granicy. W dużej mierze obawiałam się, że gdy to zrobię, to mąż się odetnie ode mnie i od synka jeszcze bardziej. Martwiłam się także o męża i wolałam być w pobliżu - i gdy było z nim źle, byłam. Nawet go wspierałam. A i ja, i synek potrzebowaliśmy obecności męża i taty.

Myślałam ostatnio, czy tego czasu żałuję i tego, że od początku nie umiałam stawiać granic. Nie. W efekcie owszem, wiele razy zostaliśmy potraktowani przez męża brutalnie (nie w sensie pobicia, szkód fizycznych, ale szkód psychicznych już tak) i wiele stresu kosztowało to i mnie i dziecko. Z drugiej strony stopniowo nauczyłam się bronić siebie. Coś czego wcześniej nigdy nie potrafiłam. Nasz syn także miał czas by przepracować rózne sprawy, i także zacząć się uczyć stawiać swoje granice. Gdy przez wiele lat żylismy z uzaleznionym mężem i ojcem nasza zdolnośc do stawiania granic praktycznie nie istniała.
Gdybym odizolowała nas - mnie i dziecko - od samego początku całkowicie od męża, ani ja ani dziecko nie mielibyśmy okazji przekonać się, że jesteśmy w stanie przeciwstawiać się skutecznie złemu traktowaniu. Jedynym mechanizmem obrony jaki byśmy poznali byłaby ucieczka, wycofanie. Teraz oboje - i ja i mały umiemy już trochę tak stanąć w ringu. Jesteśmy oboje mocniejsi. A tak zostalibyśmy z poczuciem bycia ofiarami, skrzywdzonymi i bezbronnymi. Te ponad dwa lata stopniowego ustalania granic, wzmacniania się pomogło nam z tych ról wyjść, zacząć inaczej myśleć o sobie. Dotyczy to i mnie i dziecka - i ja te zmiany widzę i w sobie - i w synku.
Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt - mamy za sobą ileś tam dobrych dni w towarzystwie męża i ojca. Nie mielibyśmy ich, gdybym od samego początku zdecydowała się na twardą miłość, twarde reguły, wdrażanie dobrych rad.

Gdy małżonek jest w kryzysie, z różnych przyczyn, i z różnych przyczyn wchodzi w skrajny egoizm i ranienie rodziny - nie zawsze potrafimy od początku być twardymi. I to jest okej. Warto w tym czasie ograniczać szkody, skorzystać z jakiejś terapii, zawsze coś tam się znajdzie do przepracowania, pomyśleć jak więcej czasu poświęcić sobie - a mniej mężowi i jego kryzysowi. Kryzysy mijają, czas przynosi zmiany. A gdy pracujemy nad sobą - stopniowo się wzmacniamy i stajemy się coraz bardziej zdolni do obrony siebie, stawiania granic. I to także wpływa na zmianę sytuacji.
A w międzyczasie można korzytać z tych miłych bonusików - czyli dobrych chwil, które się trafią. No i tak jak napisałaś - warto pamiętać, że Bóg działa.

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Mirabelka1 » 15 kwie 2021, 10:12

Chciałabym zapytać, czy jest wśród forumowiczów, ktoś w podobnej sytuacji. Przypomnę, mój mąż ma półroczne dziecko z byłą kochanką. Ponieważ jest człowiekiem wierzącym, postanowił zostać w rodzinie. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja. Trudno mi zaufać mężowi. On wcale o to zaufanie nie prosi. Po prostu jest.
Nie bardzo potrafi też ułożyć kontakty z tamtą kobietą. Ona domaga się pomocy. Najbardziej by chciała, żeby mąż był z nią. On tego nie chce. Mówi mu , że to wspólne dziecko, a w zasadzie ona się nim zajmuje. Nie ma już na to siły. Mąż ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Oficjalnie jeździ raz w tygodniu na dwie godziny. Jednak jeśli ona tylko zadzwoni z prośbą o pomoc, w tajemnicy przede mną tam jedzie. Czasem kilka razy w tygodniu na kilkadziesiąt minut. Ze względu na wiek dziecka, Kowalska uważa, że powinien spotykać się z dzieckiem u niej. Jedynie jeden raz zgodziła się, żeby poszedł sam z dzieckiem na spacer.
Czy jest ktoś w podobnej sytuacji? Może napisać, jak to wyglądało u niego? Ja otrzymałam od Boga dar pokochania tego maleństwa. Myślę o nim , martwię się.

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Sarah » 16 kwie 2021, 20:09

Ale... jakiej odpowiedzi się właściwie spodziewasz? Przecież dużo odpowiedzi padło w Twoim wątku już wcześniej. Mało kto ma podobną sytuację nawet tutaj, na forum dla osób w kryzysie małżeńskim. To już jest level hard - poziom trudny :( Oprócz Ciebie i mnie kojarzę chyba tylko jeszcze jedną forumowiczkę, której mąż też ma prawdopodobnie dziecko ze zdrady. A już taka postawa, jaką opisujesz w dwóch ostatnich zdaniach swojego postu, to pewnie w ogóle zdarza się baaardzo rzadko... Nie piszesz wprost, ale może chciałabyś, żeby mąż przynosił to dziecko do waszego domu? W początkowym poście wspominałaś, że chciałabyś, żeby dzielił to swoje ojcostwo z Tobą. Abstrahując od tego czy kochanka zgodziłaby się na to, pomyśl o swoich dzieciach...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski

Mirabelka1
Posty: 29
Rejestracja: 11 sty 2021, 20:23
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Mirabelka1 » 20 kwie 2021, 11:20

Sarah, Dziękuję za odpowiedź.
Pytam, bo mam wiele wątpliwości. Chciałabym to ułożyć to po Bożemu, nie po ludzku. Myślę też o dzieciach. Nie chce, żeby żyły w nienawiści do tamtego dziecka. Czy mi się podoba to czy nie, to ich przyrodnie rodzeństwo.
Po ludzku już dawno powinnam była złożyć pozew o rozwód.

Belinka
Posty: 27
Rejestracja: 24 mar 2021, 19:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Belinka » 20 cze 2021, 17:46

Dzień dobry Wszystkim.
Mirabelko1 jestem w bardzo podobnej sytuacji choć nie identycznej i czuję podobne odczucia co Ty. Trudno tu wszystko opisać ale odczuwam przeogromną samotność i nieuczciwość. Trwa to już 1,5 roku od momentu kiedy się dowiedziałam o dziecku. I choć staram się wybaczyć (bo i ja kiedyś źle postąpiłam i mi wybaczono), zaakceptowałam i zgodziłam się na wiele bolesnych zachowań okazuje się, że i tak jestem niepotrzebna, bo najważniejsze jest dziecko-jak usłyszałam. Mąż nie chce mnie, nie kocha i chce być wolny jako to określił. Stwierdził, że robię wszystko na siłę abyśmy byli razem, a tak się nie da. Smutne to, bo wierzę w nasz sakramentalny związek i nie potrafię wyobrazić sobie rozwodu. Nie potrafię sobie wyobrazić, że nie che być ze mną, choć ja bym za niego dała wiele. Ciężko.

Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Dziecko pozamałżeńskie - jak postąpić?

Post autor: Akacja » 22 cze 2021, 11:29

Mirabelka1 pisze:
15 kwie 2021, 10:12
Chciałabym zapytać, czy jest wśród forumowiczów, ktoś w podobnej sytuacji. Przypomnę, mój mąż ma półroczne dziecko z byłą kochanką. Ponieważ jest człowiekiem wierzącym, postanowił zostać w rodzinie. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja. Trudno mi zaufać mężowi. On wcale o to zaufanie nie prosi. Po prostu jest.
Nie bardzo potrafi też ułożyć kontakty z tamtą kobietą. Ona domaga się pomocy. Najbardziej by chciała, żeby mąż był z nią. On tego nie chce. Mówi mu , że to wspólne dziecko, a w zasadzie ona się nim zajmuje. Nie ma już na to siły. Mąż ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Oficjalnie jeździ raz w tygodniu na dwie godziny. Jednak jeśli ona tylko zadzwoni z prośbą o pomoc, w tajemnicy przede mną tam jedzie. Czasem kilka razy w tygodniu na kilkadziesiąt minut. Ze względu na wiek dziecka, Kowalska uważa, że powinien spotykać się z dzieckiem u niej. Jedynie jeden raz zgodziła się, żeby poszedł sam z dzieckiem na spacer.
Czy jest ktoś w podobnej sytuacji? Może napisać, jak to wyglądało u niego? Ja otrzymałam od Boga dar pokochania tego maleństwa. Myślę o nim , martwię się.
Nie jestem w podobnej sytuacji ale opowiem o tej co ks. Dziewiecki opowiadał.
Mąż pewnej kobiety miał dziecko z kochanką i przyszedł się poradzić KS. Dziewieckiego, powiedział mu ten mąż, że będzie zabierał tego synka na spacery itd. unikając kontaktu z kowalską. Ksiądz mu odpowiedział, że ten synek będzie strasznie rozpieszczonym (w złym sensie), kowalska zrobi wszystko żeby do niej wrócił i mówił mu ksiądz by zostawił całkowicie dziecko kowalskiej i zajął się tylko rodziną. Ten mąż nie posłuchał księdza i zrobił tak jak mówił. Po kilku miesiącach wrócił zrozpaczony, bo synek zrobił się okropny, kowalska robiła wszystko by do niej wrócił i znalazłszy nr do jego żony nękała ją psychicznie, że twój mąż jest teraz u mnie. Jego żona wylądowała na ciężkich lekach u psychiatry a córki z sakramentalnego małżeństwa nienawidzą ojca.
Ksiądz Dziewiecki mówił, że przed Bogiem złożyliśmy obietnice odnośnie żony i dzieci, które się poczną w tym sakramentalnym małżeństwie. Niestety konsekwencje dzieci spoza są, będą poranione ale to już Bóg może je uzdrowić. Natomiast, dawniej nie rozumiałam jak może być wielkim świętym Augustyn, który zostawił kobietę z którą miał dziecko i został nawet biskupem. Jednak teraz zaczynam to rozumieć co Jezus powiedział o zostawieniu dzieci DLA NIEGO, nie rozumiałam dlaczego dzieci zostawić dla Niego powiedział, a nigdy nie powiedział zostawić męża dla Niego albo żonę. Myślę, że chodzi o tą właśnie sytuację, dzieci spoza małżeństwa, bo my będąc w małżeństwie stajemy się dla siebie Jezusem, jest to wielka tajemnica ale za każdym razem gdy z tą myślą patrzę na męża, czuję wielki żar i miłość do tego człowieka, i rzeczywiście zaczynam rozumieć ważność tego sakramentu, który jest darem Bożym.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości