Ja też wybaczyłam zdradę, ale wybaczenie a budowanie relacji z człowiekiem ktory nas skrzywdził, bądź dalej krzywdzi to już zupełnie inna para kaloszyDziękuję za mądre słowa. Ja w przeciwieństwie do Ciebie wybaczylam zdradę. Chyba dlatego, że tak bardzo boję się odrzucenia, ale wynika to z tego, że skoro podjęłam się być razem , to na zawsze.
Piszesz bardzo ważną rzecz:
Czytając Twoją historię, myślę, że wielokrotnie byłaś przez męża odrzucona. Wielokrotnie tak się czułaś. Po pierwsze może warto przerobić ten lęk na terapii? Skądś on wynika (u mnie był spowodowany porzuceniem przez ojca), a potem w małżeństwie narastał w miarę jak czułam, że mąż się oddalał. Z tego lęku wynikło wiele zła dla mnie i mojej rodziny. Bo zgadzałam się na wiele krzywdzacych zachowań, na wiele nieuczciwości, byle tylko mąż mnie nie zostawił. 'W prawdziwej miłości nie ma lęku'. To jest według mnie wyższa Szkoła życia dla kogoś kto był zdradzany, ale wierzę i jestem przekonana, ze tylko moja własna relacja z Bogiem, usunie ten lęk. Nie da nam tego żaden człowiek - ani mąż, ani rodzic, ani nawet nasze dzieci. Jeżeli chcecie budować relację na nowo w wolności (na forum nieraz padło stwierdzenie że nie ma miłości bez wolności), to lęk przed odrzuceniem będzie największą przeszkodą,bo wynika z niego np to co piszesz-konieczność kontrolowania. Czy na dłuższą metę da się tak żyć? Ty ciagle zastanawiajac się co mąż porabia, czy jest w pracy czy gdzie, sprawdzając paragony? Mąż ciagle szukając sposobów jakby tu dziecku kupić pieluchy albo wyskoczyć do apteki, bo akurat paracetamol potrzebny na ząbkowanie a to poza godzinami jego wyznaczonych 'widzeń'. Jak będzie chciał to znowu Cię zdradzi i żadna kontrola na nic się nie zda, ani go nie 'wychowa'.Chyba dlatego, że tak bardzo boję się odrzucenia,