Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Moderator: Moderatorzy
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
No mnie też dziwiło...i dziwi...normalne odpowiedź zgodnie ze sobą tu kazdy przypadek niby pod9bny a różny
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
dokładnie też dostałam informację, że ja mam taki charakter,że on przy mnie nie jest sobą i to moja wina, a ja naprawdę chciałam nam pomóc, tyle rozmów, a on ciągle mówi, że przy mnie nie potrafi mówić
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Szkoda, że naszym współmałżonkom przed ślubem wszelakie różnice między nami odpowiadały, a po ślubie okazuje się, że jednak przeszkadzają. A wcześniej mobilizowały i fascynowały, były atrakcyjne. Szkoda gadać.
A wystarczy kochać drugą osobę z jej zaletami i wadami.
A wystarczy kochać drugą osobę z jej zaletami i wadami.
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Wtedy było zapewne wszystko przesłonięte zakochaniem, czystą chemią, a problem w tym, że zakochanie mija a potem pojawia się szara rzeczywistość i różnice się uwydatniają, wtedy już tylko wola albo kochanie odpowiedzialne albo nie...u mnie jest tak, że we wszystkim byliśmy sobie pierwsi i nie było nigdy porównania jak to jest z innymi osobami.. a teraz chyba on chce proóbować, zresztą romans już był próbą
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Nie wiem, czy wystarczy kochać drugą osobę z zaletami i wadami. Wydaje mi się, że to nie jest takie proste, bo naszym celem nie jest chyba trwanie w tym jacy jesteśmy, tylko rozwój. I nie ma do tego człowieka, który nie ma nad czym w sobie pracować.
Mój mąż zarzuca mi różne rzeczy - niektóre są absurdalne, ale nie wszystkie. Nie jestem na przykład uzależnioną od narkotyków alkoholiczką, zaniedbującą notorycznie dziecko. I paroma innymi rzeczami także nie jestem. Ale mam swoje wady. Mąż na przykład zarzucał mi współuzaleznione zachowania - bo mu przeszkadzały. Słusznie. Ja na pewnym etapie nie potrafiłam inaczej - ale teraz pracuję nad tym by się nauczyć zdrowych wzroców reagowania, nie współuzależnionych.
Nałóg chyba kiedyś napisał że jeśli jednym palcem wskazujemy kogoś, to cztery pozostałe w tym samym czasie wskazują na nas. Spojrzałam sobie dokłądnie i jak wskazuję palcem wskazującym - to rzy sa na mnie, bo kcuk układa się tak jak wskauzje wskazujący. Ale trzy palce skierowane na mnie to nadal całkiem sporo
Myślę, że warto z dobrą wolą spojrzeć na zarzuty męża i zastanowić się, czy choćby 5 procent nie jest słuszne. I podjąć pracę choćby i nad tymi 5 procentami.
Nie jest to takie oczywiste - ale ja w odpowiedzi na pozew te słuszne zarzuty przyznałam - wskazując, że nie przyczyniły się do rozpadu małżeństwa. Pokazałam też, co zrobiłam/robię, by swoją postawę zmienić.
Mój mąż zarzuca mi różne rzeczy - niektóre są absurdalne, ale nie wszystkie. Nie jestem na przykład uzależnioną od narkotyków alkoholiczką, zaniedbującą notorycznie dziecko. I paroma innymi rzeczami także nie jestem. Ale mam swoje wady. Mąż na przykład zarzucał mi współuzaleznione zachowania - bo mu przeszkadzały. Słusznie. Ja na pewnym etapie nie potrafiłam inaczej - ale teraz pracuję nad tym by się nauczyć zdrowych wzroców reagowania, nie współuzależnionych.
Nałóg chyba kiedyś napisał że jeśli jednym palcem wskazujemy kogoś, to cztery pozostałe w tym samym czasie wskazują na nas. Spojrzałam sobie dokłądnie i jak wskazuję palcem wskazującym - to rzy sa na mnie, bo kcuk układa się tak jak wskauzje wskazujący. Ale trzy palce skierowane na mnie to nadal całkiem sporo
Myślę, że warto z dobrą wolą spojrzeć na zarzuty męża i zastanowić się, czy choćby 5 procent nie jest słuszne. I podjąć pracę choćby i nad tymi 5 procentami.
Nie jest to takie oczywiste - ale ja w odpowiedzi na pozew te słuszne zarzuty przyznałam - wskazując, że nie przyczyniły się do rozpadu małżeństwa. Pokazałam też, co zrobiłam/robię, by swoją postawę zmienić.
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Zgadzam się - trzeba pracować nad swoimi wadami aby stawać się coraz lepszymi osobami. Natomiast chodziło mi o różne drobiazgi - np. Jestem osobą roztrzepaną i np. już nieraz będąc poza domem zastanawiałam się czy wyłączyłam żelazko, którego używałam na chwilę przed wyjściem i mąż zamiast się śmiać z tego to wytykał mi przez parę godzin że jestem taka i owaka, a niestety takie jego zachowanie nie wpływały na to , że się w tej sprawie zmieniałam. Czasami wystarczyłoby pośmiać się z tego mojego roztrzepania a nie wytykać błędy.
Czytam teraz "Nieporadnik małżeński" Jerzego Grzybowskiego i tam kilkukrotnie autor udziela porad odnośnie różnicy temperamentów np. "Nie uświadamiamy sobie, że za tymi wszystkimi nieporadnymi zachowaniami kryje się wzajemne poszukiwanie siebie, potrzeba miłości. Nie uświadamiamy sobie ani szans, ani zagrożeń naszego temperamentu. Budujemy osądy, opinie, formułujemy poglądy i podejmujemy decyzje, opierając się na fałszywym obrazie samego siebie i fałszywym obrazie tego drugiego najbliższego człowieka. Święty Paweł mówi: 'Przygarnijcie siebie nawzajem, bo i Chrystusa przygarnął was' (Rz 15,7) Przygarnijmy siebie nawzajem w małżeństwie, nawet jeżeli nie rozumiemy wszystkiego w drugim człowieku. Przygarnijmy siebie nawzajem właśnie dlatego, że sami siebie do końca nie rozumiemy." Albo gdy małżonkowie mają diametralnie różne temperamenty pisze "...Jedni i drudzy powinni zdawać sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie ich sposób reagowania, i próbować zrozumieć, że druga połowa przeżywa inaczej, że ma do tego prawo, i że postawa miłości wobec małżonka wymaga zaakceptowania jego sposobu przeżywania."
I ja nie znając tego wcześniej w takim duchu odpisywałam na pozew - wskazując różnice między mną a mężem.
Niestety jako ludzie dorośli wydaje nam się, że już wszystko wiemy i umiemy, a niestety każdy dzień uczyć nas czegoś nowego lub wskazuje jakie braki mamy.
Czytam teraz "Nieporadnik małżeński" Jerzego Grzybowskiego i tam kilkukrotnie autor udziela porad odnośnie różnicy temperamentów np. "Nie uświadamiamy sobie, że za tymi wszystkimi nieporadnymi zachowaniami kryje się wzajemne poszukiwanie siebie, potrzeba miłości. Nie uświadamiamy sobie ani szans, ani zagrożeń naszego temperamentu. Budujemy osądy, opinie, formułujemy poglądy i podejmujemy decyzje, opierając się na fałszywym obrazie samego siebie i fałszywym obrazie tego drugiego najbliższego człowieka. Święty Paweł mówi: 'Przygarnijcie siebie nawzajem, bo i Chrystusa przygarnął was' (Rz 15,7) Przygarnijmy siebie nawzajem w małżeństwie, nawet jeżeli nie rozumiemy wszystkiego w drugim człowieku. Przygarnijmy siebie nawzajem właśnie dlatego, że sami siebie do końca nie rozumiemy." Albo gdy małżonkowie mają diametralnie różne temperamenty pisze "...Jedni i drudzy powinni zdawać sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie ich sposób reagowania, i próbować zrozumieć, że druga połowa przeżywa inaczej, że ma do tego prawo, i że postawa miłości wobec małżonka wymaga zaakceptowania jego sposobu przeżywania."
I ja nie znając tego wcześniej w takim duchu odpisywałam na pozew - wskazując różnice między mną a mężem.
Niestety jako ludzie dorośli wydaje nam się, że już wszystko wiemy i umiemy, a niestety każdy dzień uczyć nas czegoś nowego lub wskazuje jakie braki mamy.
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Domyślam się, ze jest Ci ciężko.Zwyklaosoba pisze: ↑18 sty 2021, 9:50 no i mam już pozew, brak woli zbiernia czegokolwiek, mąż nakłamał w pozwie, zbieram się do odpowiedzi i dziwi mnie brak jegi woli odbudowy małżeństwa
Ja zadzwoniłam do sądu i dowiedziałam się o złożonym pozwie we wrześniu i nic poza tym. Do mnie nic nie przyszło a jest styczeń. U Ciebie jakoś to szybko... otaczam Cię modlitwą! Jesteś Córką Króla- mi te słowa pomagają.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Pozew dostałam do wglądu od męża mailem oraz informacje, że trafił w piątek do sądu, mam więcej czasu na odpowiedz
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Och to Ty tak otrzymałaś jak ja, tylko mój szanowny małzonek przesłał mi ,ale mmsem. To wcale nie idzie u Ciebie szybko u nas koleżanka dostala w sierpniu pozew i w październiku termin byli zgodni i maja rozwód. Na rozprawe u nas czeka sie 1.5 miesiąca. Ja od lipca juz 2 termin i 1 rozprawa bo pierwsza za mną a jedna zostala odroczona. Ekeno to u Was jesg długo ciesz sie tym...
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Czy wiecie gdzie znajdę wzór pisma odpowiadajacęgo na pozew ?
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Chciałabym podzielić się tym co czuję w obliczu nadchodzącego rozwodu: jest mi "czasem" ciężko oczywiście ale w chwilach takich i od razu po przeczytaniu pozwu rozwodowego powiedziałam "Jezu Ty się tym zajmij", to wnosi bardzo dużo pokoju w moje serce, często to powtarzam sobie w myślach, dzieje się coś w moim życiu, zdecydowanie nie tak jak sobie wyobrażałam ( ale to były moje wyobrażęnia), czuję się dosłownie jak pasażer samolotu, który zaraz startuje, zupełnie bezbronna i wierząca, że jest to super kontrolowane z "wieży kontroli", że zbiorniki paliwa są pełne, a pilot to istny majstersztyk w swoim fachu, tak się dosłownie czuje jak w takim samolocie, że sobie siedzę na przydzielonym mi miejscu..a sychar jest ze mną !
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Czy wiecie gdzie znajdę wzór pisma odpowiadajacęgo na pozew ?
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Wklejam Ci link ze strony Sycharu, ale to jest takie przykładowe uzasadnienie. Jeśli chodzi o formalny aspekt, czyli jakie są wymogi formalne pisma to może art. 126 kodeksu postępowania cywilnego Ci pomoże (znajdziesz go w necie).
http://sychar.org/dla-tych-ktorzy-kocha ... -na-pozew/
http://sychar.org/dla-tych-ktorzy-kocha ... -na-pozew/
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Moja żona mówiła coś podobnego. Dużo było we mnie do naprawy, ale To akurat była kwestia problemu żony, jej uprzedzeń, braków, nieumiejętnosci itd.Zwyklaosoba pisze: ↑18 sty 2021, 12:34 dokładnie też dostałam informację, że ja mam taki charakter,że on przy mnie nie jest sobą i to moja wina, a ja naprawdę chciałam nam pomóc, tyle rozmów, a on ciągle mówi, że przy mnie nie potrafi mówić
Oczywiście aby było jasność - moja kulawa komunikacja i braki wiedzy wybitnie nie ułatwiały sprawy.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?
Pracuję nad sobą, staram się, ale mąż mówi, że to na pewno chwilowa zmiana, on jest tak rozgoryczony, to ja przebaczyłam i przełknęłam romans, a mąż wypomina mi ciągle mój żal po jego odkryciu i kłótnie ( no nie obył osię bez tego, dziś byłabym mądrzejsza) a mąż cały czas argumentuje, że rozwód to złote rozwiązanie, najbardziej boli mnie zarzut dominacji, bo wszyscy wokół i ja w sumie też jako żona przyjęłam bardziej posłuszną postawę, każde największe decyzje jak zakup domu praktycznie polagałam na nim i podziękowałam za słuszną decyzję, pomimo że chciałam inne rozwiązanie, jednak zawsze podkreślałam jak dobrej decyzji podjeliśmy dzięki jego uporowi i tłumaczeniu mi wszystkiego bo bardziej się znał na tym, również znajomi i rodzina wiele razy podkreślali, że "złagodniałam" i stałam się bardziej zależna ale to naturalny proces, ze po ślubie to już się scala człowiek, a dostaję zarzut, że dominuję i nawet powiedział mi,że ta dominacja go upodla, nie wiem może to wynika z tego, że to ja uporczywie szukałam dowódów na zdradę, bo mąż do końća się wypierał i nie wierzył, że cokolwiek mu udowodnię, ale no nie mogłam żyć w takim układzie, że ja podejrzewałam romans a mąż żył ze mną jakby nigdy nic i normalnie tłumaczył,że nie ma innej... bardzo mnie to zabolało, każda rozmowa o pojednaniu kończy się wyrzutami co do mojej osobowości, co mogę to poprawiam, sporo pracy przede mną ale głowy męża nie zmienię