Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Jeśli chdozi o dowody: są to bilingi, smsy, korespondencja ze skypa, treści czule siebie określające i inne buziaczki i miziajstwa, tęsknoty, komplementy itp, itd. Mam nadzieję, że wystarczy, żeby sąd uwierzył, mam też nagrane (ale nie złożyłam, jak mąż mi opowiada zdrade, kiedy co i jak, nie było samego seksu podobno, opowiadał ,że ciągle go namawiała i zachęcała, ale wtedy on nie chciał, ale że były inne zbliżenia fizyczne no i emocjonalna zdrada oczywiscie, codzinnie w pracy buziaczki itd.. :( . ) Na chwilę obecną, pomimo,że mąż otrzymał te dowody, twierdzi mi ,że żadnej zdrady nie było i wszystko to wymyśliłam, ja nie wiem , jak on to przed sądem wytłumaczy jak jest godzina smsa na zrzucie ekranu telefonu i godzina z bilingu i się pokrywają, ale to już problem jego pełnomocnika. O nagraniach oczywiście nie wie, czy ktoś z was składał dowody na zdradę ?
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: elena »

To wszystko co piszesz to widać, ze jest tu dużo emocji. Jesteś dzielną osobą i najważniejsze, ze trwasz na modlitwie. Ja dzięki modlitwie i bliskości z Bogiem staram się jakoś zachować spokój w moim sprawie (pierwszą rozprawę mam we wrześniu).
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta »

Załamana pisze: 14 maja 2021, 14:05 Sąd w takiej sytuacji wyznaczy termin kolejnej rozprawy jak nie macie dzieci to będzie ciezko przynajmniej tak jest u nas, coś o tym wiem. Ja też słyszałam podobnie jak Ruta że wtedy mąż może zmienić na rozwód z winy podobnie chyba miał Bławatek, ona sie nie zgodziła na rozwód a potem dostała pismo z sądu, że mąż zamierza zmienić z Jej winy tak mi sie wydaje że podobna sytuacja była u Bławatka.
Zmiana na domaganie się rozwodu z winy drugiej strony jest wymuszona przepisami.

To działa tak - wpływa pozew o rozwód od jednej osoby, zwykle początkowo jest ugodowy - za porozumieniem stron, czy ściślej - bez orzekania o winie. Druga osoba może w takiej sytuacji wyrazić zgodę - i wtedy orzekany jest rozwód, nie ma orzekania o winie, więc wszystko toczy się szybko. Może jednak także zgody nie wyrazić - i ma do tego pełne prawo. Gwarantowane przepisami.

Gdy małżonek pozwany o rozwód nie wyraża zgody na rozwód - osoba wnosząca o rozwód ma dwa wyjścia: wycofać pozew, lub wnosić o orzeczenie rozwodu z winy osoby, która na rozwód się nie zgadza. To nie jest złośliwość tych osób, tak są skonstruowane przepisy. Natomiast nie przesądza to wcale o wyniku postępowania. Aczkolwiek zwykle nakręca zwykle osobę dążącą do rozwodu do tego by tej winy się doszukać. Czasem zaczynają się więc różne naciągania faktów i zwykłe kłamstwa.

Jeśli sąd uzna osobę żądającą rozwodu za wyłącznie winną rozpadu małżeństwa (to nie to samo co przyczynienie się do kryzysu), czyli za zerwanie między małżonkami więzi - fizycznej, emocjonalnej i gospodarczej i jej trwały rozpad, wtedy sąd nie może orzec rozwodu jełśi sprzeciwia się temu osoba niewinna rozpadu małżeństwa. Rozwód nie może być także orzeczony, jeśli choćby jedna z więzi jest między małżonkami utrzymana, a także gdy rozpad nie zostanie uznany za trwały.

Jak dziwnie układają się czasem sprawy - jesteśmy z mężem najlepszym dowodem. Mąż złożył wniosek o rozwód bez orzekania o winie. Ja nie wyraziłam zgody. Wobec tego pełnomocniczka męża złożyła od razu na rozprawie wniosek o orzeczenie rozwodu z mojej winy. Mąż dostał termin na złożenie pisma w którym moją winę wykaże. Takie pismo nie wpłynęło, a na kolejnej rozprawie mąż powiedział, że winny jest wyłącznie on i nie może mi nic zarzucić.

Generalnie już na tym etapie według mojej wiedzy sąd powinien oddalić powództwo o rozwód, bo wystąpiła przesłanka wykluczająca orzeczenie rozwodu. Zamiast tego sąd odroczył sprawę na rok bez wyznaczania terminu rozprawy. W zasadzie nie było żadnych podstaw do podjęcia także takiej decyzji. Sąd podjął na nowo sprawę niedawno, wyznaczając termin kolejnej sprawy na grudzień. Ni emam pojęcia, czy mąz ponownie zmieni stanowisko, czy pozostanie przy tym, że jest winny.

Nie składam dowodów na zdradę męża i nie zamierzam, mąz też nie porusza tematu. Zamierzam tylko w razie potrzeby wykazać, że nie ponoszę winy. Postanowiłam nie oskarżać męża, a jedynie się bronić. To wystarczy do tego, by rozwód nie mógł zostać orzeczony. Oczywiście o ile sąd przyjmie moje argumenty.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Kochani ,mąż w odpowiedzi na moją odpowiedź na pozew zarzuca mi,ze wymusiłam na nim złożenie pozwu do sądu, w kłótniach oczywiście padaly stwierdzenia moje bezsensowne albo wracasz do domu albo się rozwiedz, co ja mam zrobić z takim zarzutem ,ja go prosił żeby nie składał pozwu...;(
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Czuję,że mąż jest bezwzględny, codziennie chce dzielić majątek, codziennie mnie do tego zachęca, nie mam powoli sił .. ..sprawa za 2 tygodnie ,mąż naciska ,złorzeczy
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta »

Zwyklaosoba pisze: 18 maja 2021, 23:20 Czuję,że mąż jest bezwzględny, codziennie chce dzielić majątek, codziennie mnie do tego zachęca, nie mam powoli sił .. ..sprawa za 2 tygodnie ,mąż naciska ,złorzeczy
Zwyklaosobo,

Najpier mocno cię przytulam, jesteś dzielna. Wiem jak trudno mierzyć się z taką presją, zwłaszcza, że mężowie znają nas, wiedzą jak naciskać, by robić to efektywnie. I wiem jak to wyczerpuje.

Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że mój mąż jest w kryzysie oraz, że dąży do rozwodu, a także chce wyjść z małżeństwa z jak największym zasobem materialnym. I że przy tym nie liczy się z nikim, a już najmniej ze mną. Oraz, że daje sobie prawo do stosowania wszelkich dostępnych metod, byle skutecznych. Co oznacza nacisk psychiczny, manupulacje, wymuszanie zgody na podział majątku, wpędzanie w poczucie winy, ośmieszanie i mnóstwo innych raniących rzeczy. Jest też strategia na wyczerpanie - stały nieustający nacisk, pod którym żona czy mąż mają się ugiąć, zgodzić na wszystko, oddać jak najwięcej z majątku. Celem nie jest ranienie - choć z perspektywy osoby poddawanej presji tak się może wydawać, że nagle ten mąz robi wszystko by zranić, złamać, zniszczyć. To tylko narzędzia - do uzyskania dostępu do majątku i zgody na rozwód.

Co mi pomagało? Wiedza. Tu na forum dowiedziałam się, że podział majątku odbywa się dopiero po orzeczeniu rozwodu (co przecież nie jest przesądzone) lub sepracji, oraz, że podział wtedy wcale niekoniecznie przebiega pół na pół, i że wcale nie musi diprowadzić do sprzedaży mieszkania na przykład.I do tego nie muszę wyrażać zgody na wcześniejszy podział, bo u notariusza dzielą majątek osoby, które mają na to ochotę - jest to dobrowolne. Skoro nie chcę, to tam nie idę. Do tego brobiąc małżeństwa, mamy prawo bronić także wpsólnego majątku przed destrukcją.

Pomagała mi także wiedza o tym, że mój mąż zachowuje się tak, jak się zachowuje i naciska na mnie, ponieważ jest w kryzysie. I jego widzenie świata jest obecnie zaburzone. Tym bardziej ja muszę zachować trzeźwy osąd.

Do mnie to wszystko z wiedzą włącznie docierało powoli, więc często czułam się raniona przez męża, staczałam wewnętrzne walki, byłam bardzo osłabiona, często byłam o krok od tego by się poddać, ustąpić mężowi w tej czy tamtej sprawie, zdarzyło się też dwukrotnie, że byłam przez męża tak zgnębiona, że byłam bliska wyrażenia zgody na rozwód. Mój mąz od poczatku kryzysu robi wiele, by rozwieść nas moimi lub przynajmniej wspólnymi rękami. I oprócz tego, że moja zgoda jest oczywiście potrzebna, bo jej brak może oznaczać że mąz nie będzie mógł zrealizować swoich planów, to równocześnie jest też kwestia mojej współodpowiedzialności - czyli wybielenia siebie przez męża, skoro ja też byłabym odpowiedzialna.

Tak stuprocentowo otrzeźwiły mnie słowa spowiednika - twój mąż jest obecnie twoim wrogiem, kochaj go.

Pomogło mi to w wielu sprawach i postawieniu kolejnych granic. Po pierwsze w końcu dotarło do mnie z całą mocą, że mój mąz naprawdę jest w głebokim kryzysie, naprawdę dąży wszelkimi środkami do rozwodu i korzyści finansowych, moim kosztem, nie tylko się ze mną nie licząc, ale nawet nie cofając się przed niszczącymi metodami. Takimi, które sprawiają, że czuję się rozbita, zgnębiona, załamana, zdeptana. Gotowa do kapitulacji. Przecież właśnie o to chodzi - bym się poddała.

Pomogło mi też wzmacnianie siebie. Przede wszystkim upewnienie siebie, że ja mam prawo do swojej postawy - do niezgody na rozwód. Mój mąż ma prawo zmienić zdanie co do trwałości małżeństwa, ja mam prawo go nie zmieniać. To stało się moją odpowiedzią, która równocześnie zaczęła być moją granicą w relacji z mężem. Pomogło mi to powoli wycofac się z tych obszarów relacji w których mąż stosował naciski na mnie. Spójna postawa, w której przestałam być chwiejna i podlegać emocjom, naciskom, z kolei wpłynęła na to, że mąz też zaczął odpuszczać. Dokąd sądził, że osiągnie efekt, dotąd naciskał. Jak widział, że jest bliżej - że ja się chwieję - naciskał bardziej. Może i podłe, ale w sumie logiczne, spójne i w jakimś sensie zrozumiałe, zważywszy na aktualne priorytety życiowe i dążenia mojego męża.

To było z drugiej strony bardzo wyzwalające i pozytywne doświadczenie - w którym, możlliwe że po raz pierwszy w życiu, stałam się gotowa pozostać w pełni w zgodzie ze sobą, z tym co wierzę, co dla mnie ważne - bez ulegania presji innych osób, nie tylko mojego męża. Miałam takie poczucie siebie, jakbym zaczęła bardziej istnieć, jakbym nabrała wagi.

Sama z siebie nie dałabym rady ani oprzeć się presji męża, ani otoczenia, ani uzyskać takiej jasności i pewności co w mojej sytuacji jest dla mnie właściwe. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Moją tarczą była modlitwa, Adoracja, spowiedź, Komunia Święta.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

dziękuję Ruta, jesteś dla mnie dużym opraciem, czytam Ciebie jak książkę i dosłownie czerpię, jakbyś tlen mi podłączyła, modlę się codziennie za męża, on ciągle powtarza, że zdania nie zmieni, że to ja zmusiłam go do tej decyzji, wprowadza w poczucie winy, robi z siebie ofiarę, w sumie ja widzę z nim ofiarę, tylko to jego czyny go do tego doprowadziły, za dwa tygodnie w sądzie zobaczę co tam odpisałm w sumie, to nawet chyba jest tak, że dostał odpowiedz na pozew i sam z siebie złożył "sprostowanie" . Mam takie momenty, jak mąż mówi, że zdrady nie było i "nadinterpretowywuję rzeczywistość", że siebie pytam czy to jawa czy sen, oczywiście potem rozmwia,że złość na zdradę byłą za duża, więc sam zaprzecza, mąż nie rozumie postawy miłości, uważa, że chciałam rozwodu i nagle ksiądz mi kazał się nie zgodzić i już sobie tak trwam a takim postanowieniu od grudnia...Muszę przyznać, ze jak czytam postawy innych mężów to u mnie chyba jest ta skrajnie agresywna, zero skruchy tylko mocne ataki, mój mąż ma 28 lat jest niedojrzały, z drugiej strony to człowiek szybkiego działania i człowiek sukcesu więc jak najszybciej chce zacząć nowe życie, jak mi mówi staje na nogi po tym wszystkim (co zrobiłam ...:/ czyli żal za zdradę) jest jakby bez uczuć, to dla niego kolejny kontrakt do zamknięcia...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta »

Zwyklaosoba pisze: 19 maja 2021, 9:57 dziękuję Ruta, jesteś dla mnie dużym opraciem, czytam Ciebie jak książkę i dosłownie czerpię, jakbyś tlen mi podłączyła, modlę się codziennie za męża, on ciągle powtarza, że zdania nie zmieni, że to ja zmusiłam go do tej decyzji, wprowadza w poczucie winy, robi z siebie ofiarę, w sumie ja widzę z nim ofiarę, tylko to jego czyny go do tego doprowadziły, za dwa tygodnie w sądzie zobaczę co tam odpisałm w sumie, to nawet chyba jest tak, że dostał odpowiedz na pozew i sam z siebie złożył "sprostowanie" . Mam takie momenty, jak mąż mówi, że zdrady nie było i "nadinterpretowywuję rzeczywistość", że siebie pytam czy to jawa czy sen, oczywiście potem rozmwia,że złość na zdradę byłą za duża, więc sam zaprzecza, mąż nie rozumie postawy miłości, uważa, że chciałam rozwodu i nagle ksiądz mi kazał się nie zgodzić i już sobie tak trwam a takim postanowieniu od grudnia...Muszę przyznać, ze jak czytam postawy innych mężów to u mnie chyba jest ta skrajnie agresywna, zero skruchy tylko mocne ataki, mój mąż ma 28 lat jest niedojrzały, z drugiej strony to człowiek szybkiego działania i człowiek sukcesu więc jak najszybciej chce zacząć nowe życie, jak mi mówi staje na nogi po tym wszystkim (co zrobiłam ...:/ czyli żal za zdradę) jest jakby bez uczuć, to dla niego kolejny kontrakt do zamknięcia...
Ale czekaj, to ty nie wiesz, co mąż odpisał w odpowiedzi na twoją odpowiedź na pozew? Może lepiej dowiedzieć się teraz, niż na sprawie? Generalnie sąd powinien przesłać, ale nie zawsze tak się dzieje. U nas na pierwszym terminie sąd dostarczył moją odpowiedź na pozew dopiero na terminie sprawy.
Zawsze wtedy jest możliwość przygotowania się, skonsultowania z prawnikiem. Chociaż ja przed drugim wyznaczonym terminem miałam zamiar się przygotować, ale ciągle czułam w sobie, że nie ma sensu i nie robiłam tego, okazało się, że zamknęli wszystkie sądy dzień przed terminem. Przed trzecim terminem po prostu się modliłam dużo, wyspowiadałam się, modliłam do Ducha Świętego i to było moje główne przygotowanie.
Aczkolwiek robię dużo, by poznać przepisy, swoje prawa w sądzie, jakie stanowisko mogę zając, jakie pytania zadawać, czego domagać się od sądu i w tym sensie się przygotowuję.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Ruta pisze: 19 maja 2021, 10:55
Zwyklaosoba pisze: 19 maja 2021, 9:57 dziękuję Ruta, jesteś dla mnie dużym opraciem, czytam Ciebie jak książkę i dosłownie czerpię, jakbyś tlen mi podłączyła, modlę się codziennie za męża, on ciągle powtarza, że zdania nie zmieni, że to ja zmusiłam go do tej decyzji, wprowadza w poczucie winy, robi z siebie ofiarę, w sumie ja widzę z nim ofiarę, tylko to jego czyny go do tego doprowadziły, za dwa tygodnie w sądzie zobaczę co tam odpisałm w sumie, to nawet chyba jest tak, że dostał odpowiedz na pozew i sam z siebie złożył "sprostowanie" . Mam takie momenty, jak mąż mówi, że zdrady nie było i "nadinterpretowywuję rzeczywistość", że siebie pytam czy to jawa czy sen, oczywiście potem rozmwia,że złość na zdradę byłą za duża, więc sam zaprzecza, mąż nie rozumie postawy miłości, uważa, że chciałam rozwodu i nagle ksiądz mi kazał się nie zgodzić i już sobie tak trwam a takim postanowieniu od grudnia...Muszę przyznać, ze jak czytam postawy innych mężów to u mnie chyba jest ta skrajnie agresywna, zero skruchy tylko mocne ataki, mój mąż ma 28 lat jest niedojrzały, z drugiej strony to człowiek szybkiego działania i człowiek sukcesu więc jak najszybciej chce zacząć nowe życie, jak mi mówi staje na nogi po tym wszystkim (co zrobiłam ...:/ czyli żal za zdradę) jest jakby bez uczuć, to dla niego kolejny kontrakt do zamknięcia...
Ale czekaj, to ty nie wiesz, co mąż odpisał w odpowiedzi na twoją odpowiedź na pozew? Może lepiej dowiedzieć się teraz, niż na sprawie? Generalnie sąd powinien przesłać, ale nie zawsze tak się dzieje. U nas na pierwszym terminie sąd dostarczył moją odpowiedź na pozew dopiero na terminie sprawy.
Zawsze wtedy jest możliwość przygotowania się, skonsultowania z prawnikiem. Chociaż ja przed drugim wyznaczonym terminem miałam zamiar się przygotować, ale ciągle czułam w sobie, że nie ma sensu i nie robiłam tego, okazało się, że zamknęli wszystkie sądy dzień przed terminem. Przed trzecim terminem po prostu się modliłam dużo, wyspowiadałam się, modliłam do Ducha Świętego i to było moje główne przygotowanie.
Aczkolwiek robię dużo, by poznać przepisy, swoje prawa w sądzie, jakie stanowisko mogę zając, jakie pytania zadawać, czego domagać się od sądu i w tym sensie się przygotowuję.
Wczoraj mi mąż powiedział coś w stylu że przygotował pismo i przed sprawą na pewno będzie w sądzie, jeśli będzie to dostanę na pewno informacje od prawnik, wyjeżdżam teraz na wakacje i wrócę w niedzielę wieczorem przed sprawą, więc jak coś to zdalnie z prawnik przedyskutuje co odpowiedzieć i jak się bronić, bo spodziewam się zarzutów
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta »

Dobrych radosnych wakacji w takim razie :) No i jak jest pełnomocnik, to zawsze dopilnuje wszystkich terminów. Od siebie dodam - gdy pismo wpływa w ostatniej chwili, albo wręcz na rozprawie, to jest możliwość domagania się wyznaczenia terminu na odpowiedź i odroczenia rozprawy. Jełśi chce się dać czas małżeństwu, to korzystanie z takich uprawnień, które wydłużają czas do zapadnięcia orzeczenia jest pomocne.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Ruta pisze: 19 maja 2021, 11:58 Dobrych radosnych wakacji w takim razie :) No i jak jest pełnomocnik, to zawsze dopilnuje wszystkich terminów. Od siebie dodam - gdy pismo wpływa w ostatniej chwili, albo wręcz na rozprawie, to jest możliwość domagania się wyznaczenia terminu na odpowiedź i odroczenia rozprawy. Jełśi chce się dać czas małżeństwu, to korzystanie z takich uprawnień, które wydłużają czas do zapadnięcia orzeczenia jest pomocne.
Wczoraj mąż chciał się ostatecznie rozmowić pytając "Jak będzie wyglądało wszystko po rozwodzie? " Jakby już na tej sprawie miał zapaść rozwód ....;(
Dziękuję ,wakacje z przyjaciółmi ,z pewnością pozwolą zapomnieć na chwilę o trudach, dziękuję za wskazówki Ruta, chce dać czas i małżeństwu i czasowi ;)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta »

Zwyklaosoba pisze: 19 maja 2021, 12:57 Wczoraj mąż chciał się ostatecznie rozmowić pytając "Jak będzie wyglądało wszystko po rozwodzie? " Jakby już na tej sprawie miał zapaść rozwód ....;(
Dziękuję ,wakacje z przyjaciółmi, z pewnością pozwolą zapomnieć na chwilę o trudach, dziękuję za wskazówki Ruta, chce dać czas i małżeństwu i czasowi ;)
Mój mąż nie wierzył mi, że nie będzie rozwodu na pierwszej rozprawie. Mimo, że mówiłam mu, że nie wyrażam zgody na rozwód i samo to wpłynie na długość sprawy. Mąż wierzył wtedy zapewnieniom swojej mecenas. A mi mówił, że go "szantażuję".
Teraz, gdy mamy już nowy termin, mąż powiedział że "może to już się kończy". Nie powiedziałam nic wtedy, ale zrobiło mi się przykro. Ja mam swoje nadzieje w sercu, ale nasze małżeństwo i nas zawierzam Bogu.

Dobrego odpoczynku :)
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Wakacje się udały, dziś był pierwszy termin, prawnik męża utknął w korku i się nie zjawił, weszliśmy na salę ,sędzina zapytała czy podtrzymujemy swoje stanowiska, mąż powiedział,że tak ja też, sąd powiedział ,że odracza sprawę i czeka na pismo od adokwata męża ,które będzie odpowiedzią na moją odpowiedź, póki co jej nie przygotował ,ale ma przygotować , nie wyznaczono drugiego terminu póki co ,powiedziano tylko że " termin będzie wyznaczony z urzędu "
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba »

Dodam,że emocje byky ogromne, samo siadanie naprzeciwko w sali było dla mnie ogromnym bólem, wczoraj było dużo modlitwy, moja prawnik bardzo wspierająca, empatyczna i wczuwająca się w sytaucje, bardzo mi dziś pomogła
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Bławatek »

Tych emocji i stresów na sali sądowej się najbardziej boję, wszystko przede mną.

Czyli dostałaś dodatkowy czas. Może mąż się ocknie i zmieni decyzję. Oby tylko nie zaczął Cię bardziej atakować.
ODPOWIEDZ