Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Astro » 15 kwie 2021, 8:55

Caliope pisze:
15 kwie 2021, 1:09
Zwyklaosoba pisze:
14 kwie 2021, 13:24
Psychicznie nie daje już rady, te zimne i chłodne kalkulacje i słowa męża doprowadzają mnie do stanu wyczerpania, uważa że nasze małżeństwo było chore, nie chce naprawiać ,ratować ,nie czuje nic , zero jakiekolwiek pociągu ,chęci naprawy , zachowuje się jak nieodojrzlay student ,chce ode mnie tylko spłaty majątku ,jak w takim wypadku wewneętrznie walczyć o małżeństwo, kiedy u niego ta relacja sprowadza się do zamykania spraw, jestem młodą atrakcyjna i naprawdę dla niego zrobiłam już chyba wszystko, ale to wszystko jest niczym...on imprezuje co weekend ,dużo pije i chyba naprawdę jest mu z tym dobrz ,trwa to już pół roku ponad i zero zmiany ,coraz gorzej ,szybko wygasił całe uczucia, powoli dociera do mnie jak wszystko szybko odciął ,nie mamy dzieci więc jest kiepsko rozmawiać o czymś co nas by mogło łączyć , ja naprawdę czuję się coraz gorzej ,modlę się za niego i płacze, od odsuwa mnie tak bardzo ,tak bardzo jest zimny i obojetny.
Pół roku to krótko na jakieś zmiany w lepszym kierunku. U mnie coś się zaczyna dziać, a minęło już półtora roku prawie. Potrzebny jest czas i twój spokój, bez huśtawki emocjonalnej. Nie ma naprawdę sensu teraz o was rozmawiać, nie ten czas.
Tak Caliope tylko te pół roku oznacza tyle ,że można orzekać o rozwodzie.
Ja raczej widzę dziewczyno ,że powinnaś bardzo zadbać o siebie .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Caliope » 15 kwie 2021, 11:46

Astro pisze:
15 kwie 2021, 8:55
Caliope pisze:
15 kwie 2021, 1:09
Zwyklaosoba pisze:
14 kwie 2021, 13:24
Psychicznie nie daje już rady, te zimne i chłodne kalkulacje i słowa męża doprowadzają mnie do stanu wyczerpania, uważa że nasze małżeństwo było chore, nie chce naprawiać ,ratować ,nie czuje nic , zero jakiekolwiek pociągu ,chęci naprawy , zachowuje się jak nieodojrzlay student ,chce ode mnie tylko spłaty majątku ,jak w takim wypadku wewneętrznie walczyć o małżeństwo, kiedy u niego ta relacja sprowadza się do zamykania spraw, jestem młodą atrakcyjna i naprawdę dla niego zrobiłam już chyba wszystko, ale to wszystko jest niczym...on imprezuje co weekend ,dużo pije i chyba naprawdę jest mu z tym dobrz ,trwa to już pół roku ponad i zero zmiany ,coraz gorzej ,szybko wygasił całe uczucia, powoli dociera do mnie jak wszystko szybko odciął ,nie mamy dzieci więc jest kiepsko rozmawiać o czymś co nas by mogło łączyć , ja naprawdę czuję się coraz gorzej ,modlę się za niego i płacze, od odsuwa mnie tak bardzo ,tak bardzo jest zimny i obojetny.
Pół roku to krótko na jakieś zmiany w lepszym kierunku. U mnie coś się zaczyna dziać, a minęło już półtora roku prawie. Potrzebny jest czas i twój spokój, bez huśtawki emocjonalnej. Nie ma naprawdę sensu teraz o was rozmawiać, nie ten czas.
Tak Caliope tylko te pół roku oznacza tyle ,że można orzekać o rozwodzie.
Ja raczej widzę dziewczyno ,że powinnaś bardzo zadbać o siebie .
Z mojego doświadczenia to rok, bo kiedyś byłam w małżeństwie niesakramentalnym. Więc jest czas.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Astro » 15 kwie 2021, 11:55

Caliope pisze:
15 kwie 2021, 11:46
Astro pisze:
15 kwie 2021, 8:55
Caliope pisze:
15 kwie 2021, 1:09

Pół roku to krótko na jakieś zmiany w lepszym kierunku. U mnie coś się zaczyna dziać, a minęło już półtora roku prawie. Potrzebny jest czas i twój spokój, bez huśtawki emocjonalnej. Nie ma naprawdę sensu teraz o was rozmawiać, nie ten czas.
Tak Caliope tylko te pół roku oznacza tyle ,że można orzekać o rozwodzie.
Ja raczej widzę dziewczyno ,że powinnaś bardzo zadbać o siebie .
Z mojego doświadczenia to rok, bo kiedyś byłam w małżeństwie niesakramentalnym. Więc jest czas.
U mnie było poł roku i sędzinie to wystarczało.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Bławatek » 15 kwie 2021, 11:59

Caliope, Astro ma rację, nawet pół roku niemieszkania razem "przybliża" do rozwodu z powodu braku więzi więc nic dziwnego, że Zwykłaosoba się stresuje i czyje psychicznie źle tym bardziej, że jej zależy na poprawie relacji z mężem a mąż ma to gdzieś. Ty jesteś w innej sytuacji, masz "wspólną przestrzeń" z mężem - co i tak w Twoim przypadku przysparza Ci dużo bólu. Ale na odległość też jest trudno.

Zwykłaosobo - wiem, jak boli porzucenie i odcięcie się męża. Ból ogromny i niedowierzanie, że to być może koniec. My mamy syna, ale w początkowej fazie to mój mąż o nim zapomniał również a to bolało mnie najbardziej. Mi pomagają rozmowy z terapeutą i tabletki na sen od psychiatry. A także rozmowy z innymi, w realu lub na forum.
Wiem że jest ciężko, ja często wpadam w poczucie beznadziei, ale potem się podnoszę silniejsza. Trzymaj się. Idziesz dobra drogą, to Twój mąż błądzi.

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba » 15 kwie 2021, 12:16

dziękuję Wam, wiem, że idę dobrą drogą, tylko to takie niepojęte, ile tchórze mogą powiedzieć i zranić żeby tylko w odejść w poczuciu ,że zamknęli już wszystkie drzwi za sobą, usłyszałam ostatnio wynik analiz męża z psychologiem: 1. Nie kocham, 2. Nie ufam (a to on zdradził nie ja) 3. Nie pociągasz mnie (bo jestemm rozjechana emocjoanlanie i smutna tak naprawde nie pociąga go cieprienie które sam sprawił) i to jemu wystarcza, to taka błazenada, niech się dzieje wola Pana nie wola męża

Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Załamana » 15 kwie 2021, 13:39

Dla sędziów wystarczy pół roku. U mnie też bylo aczkolwiek na pierwszej rozprawie nie było wyroku ale zawsze to wybrzmiewa jak dlugo nie mieszkacie państwo razem a co za tym idzie kiedy wygasyły więzy: gospodarcza, fizyczna i emocjonalna...

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Caliope » 15 kwie 2021, 15:18

Miałam to samo, że pierwsza rozprawa była po pół roku, ale sędzia nie dała rozwodu, bo rozłąka była za krótka i kolejną sprawa była po kolejnym pół roku. Nie mieszkałam wtedy dawno z mężem niesakramentalnym, nie miałam majątku, dzieci ,nic. Dlatego to piszę, w taki sposób.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta » 15 kwie 2021, 21:54

W naszym przypadku pierwsza rozprawa przypadła mnie więcej po półtora roku, gdy już nie zamieszkiwaliśmy wspólnie. Sędzia trochę jakby naciskała na moją zgodę. Nie zgodziłam się. Wniosłam o oddalenie pozwu o rozwód i orzeczenie separacji. Wobec tego mecenas mojego męża wniosła o rozwód z mojej winy. Nadal się nie zgodziłam. Sędzia rozpatrzyła wnioski o zabezpieczenie i wyznaczyła kolejny termin. Mąż miał złożyć pismo w którym opisze moją winę. Nigdy takie do sądu nie wpłynęło.

Mój mąż był bardzo zły na mnie po tej rozprawie, za brak mojej zgody. Ale od następnego dnia nawiązał ze mną i z dzieckiem kontakt po dłuższej przerwie i nie wracał do tematu za bardzo. Poza tym, że kiedyś wyrwało mu się z dumą (ze mnie), że świetnie wypadłam w sądzie, a jego mecenas to jakaś głupia była i w dodatku nieskładnie gadała. I że ją zwolnił.

Potem była pandemia, więc jeden termin się nie odbył, i dopiero w kolejnym terminie rozprawa się odbyła. Wtedy jednak mój mąż nie miał już adwokata i powiedział, że ja nie jestem wcale winna i powiedział, że rozwód powinien być orzeczony z jego winy i tak wnosi. Ja nadal na rozwód się nie zgodziłam, podtrzymałam że wnoszę o separację. Zapytana, czy widzę szanse na nasz powrót do siebie powiedziałam że tak, jeśli mąż podejmie abstynencję i leczenie. Mąż powiedział po chwili zastanowienia, że nie. Sędzia chyba takiego przypadku jak nasz nie miała, bo zawiesiła rozprawę na rok bez wyznaczania terminu.
Generalnie, gdy żądający rozwodu wnosi o rozwód i jest winny, a druga osoba się wtedy nie zgadza - no to rozwód nie może być orzeczony. Ja się jednak nie spieszę do wyroków. Po co mi tp.

Piszę o tym, żeby pokazać, że w sądach nie ma automatów. I działa też czynnik ludzki. Czasem zwroty akcji są zaskakujące. Oraz, że wcale nie jest tak, że niezgoda na rozód rujnuje relację między małżonkami i szkodzi dzieciom to wtedy. Od mojej niezgody mieliśmy okresy, gdy nasze relacja jak na skalę kryzysu było dobre i przy ważnych sprawach udawało się nam współpracować. Na przykład przy organizacji komunii syna, ważnych wydarzeniach rodzinnych. I mąż zawsze sdtarał się wtedy by być trzeźwy. Tak więc niezgoda budzi wściekłość zwykle i to niemałą - ale ona mija.

Chcę też napisać - że niestety adwokaci radzą jak się zachowywać, a jak nie, żeby łatwiej uzyskać rozwód. I zalecają zrywanie istniejących więzi. Bardzo nieetyczne, ale prawdziwe. Mój mąż, który wyprowadzce z domu, gdy miał okresy trzeźwości, spędzał z nami sporo czasu, wspólnie jedliśmy posiłki, on także czasem coś robił nam do jedzenia. Wiele rzeczy robiliśmy wspólnie z dzieckiem. Bywaliśmy razem w kościele. I nagle z dnia na dzień to się urwało. Jestem pewna, że dostał instrukcje od mecenas, żeby tak nie robił. Wtedy tego nie skojarzyłam, martwiłam się, że ja coś zrobiłam i czułam się zraniona. (Wyjaśniło się, gdy dostałam pozew - mąz słowem nie wspomniał, że taki złożył). Na plus dla Pani mecenas: namówiła męża żeby płacił niewielkie, ale jednak alimenty - najwyższe jakie do tej pory dostawałam. Oraz by kupował rózne rzeczy dla dziecka. Oczywiście każdy rachuneczek znalazłam dołączony do pozwu.

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba » 15 kwie 2021, 23:42

Ruta pisze:
15 kwie 2021, 21:54
W naszym przypadku pierwsza rozprawa przypadła mnie więcej po półtora roku, gdy już nie zamieszkiwaliśmy wspólnie. Sędzia trochę jakby naciskała na moją zgodę. Nie zgodziłam się. Wniosłam o oddalenie pozwu o rozwód i orzeczenie separacji. Wobec tego mecenas mojego męża wniosła o rozwód z mojej winy. Nadal się nie zgodziłam. Sędzia rozpatrzyła wnioski o zabezpieczenie i wyznaczyła kolejny termin. Mąż miał złożyć pismo w którym opisze moją winę. Nigdy takie do sądu nie wpłynęło.

Mój mąż był bardzo zły na mnie po tej rozprawie, za brak mojej zgody. Ale od następnego dnia nawiązał ze mną i z dzieckiem kontakt po dłuższej przerwie i nie wracał do tematu za bardzo. Poza tym, że kiedyś wyrwało mu się z dumą (ze mnie), że świetnie wypadłam w sądzie, a jego mecenas to jakaś głupia była i w dodatku nieskładnie gadała. I że ją zwolnił.

Potem była pandemia, więc jeden termin się nie odbył, i dopiero w kolejnym terminie rozprawa się odbyła. Wtedy jednak mój mąż nie miał już adwokata i powiedział, że ja nie jestem wcale winna i powiedział, że rozwód powinien być orzeczony z jego winy i tak wnosi. Ja nadal na rozwód się nie zgodziłam, podtrzymałam że wnoszę o separację. Zapytana, czy widzę szanse na nasz powrót do siebie powiedziałam że tak, jeśli mąż podejmie abstynencję i leczenie. Mąż powiedział po chwili zastanowienia, że nie. Sędzia chyba takiego przypadku jak nasz nie miała, bo zawiesiła rozprawę na rok bez wyznaczania terminu.
Generalnie, gdy żądający rozwodu wnosi o rozwód i jest winny, a druga osoba się wtedy nie zgadza - no to rozwód nie może być orzeczony. Ja się jednak nie spieszę do wyroków. Po co mi tp.

Piszę o tym, żeby pokazać, że w sądach nie ma automatów. I działa też czynnik ludzki. Czasem zwroty akcji są zaskakujące. Oraz, że wcale nie jest tak, że niezgoda na rozód rujnuje relację między małżonkami i szkodzi dzieciom to wtedy. Od mojej niezgody mieliśmy okresy, gdy nasze relacja jak na skalę kryzysu było dobre i przy ważnych sprawach udawało się nam współpracować. Na przykład przy organizacji komunii syna, ważnych wydarzeniach rodzinnych. I mąż zawsze sdtarał się wtedy by być trzeźwy. Tak więc niezgoda budzi wściekłość zwykle i to niemałą - ale ona mija.

Chcę też napisać - że niestety adwokaci radzą jak się zachowywać, a jak nie, żeby łatwiej uzyskać rozwód. I zalecają zrywanie istniejących więzi. Bardzo nieetyczne, ale prawdziwe. Mój mąż, który wyprowadzce z domu, gdy miał okresy trzeźwości, spędzał z nami sporo czasu, wspólnie jedliśmy posiłki, on także czasem coś robił nam do jedzenia. Wiele rzeczy robiliśmy wspólnie z dzieckiem. Bywaliśmy razem w kościele. I nagle z dnia na dzień to się urwało. Jestem pewna, że dostał instrukcje od mecenas, żeby tak nie robił. Wtedy tego nie skojarzyłam, martwiłam się, że ja coś zrobiłam i czułam się zraniona. (Wyjaśniło się, gdy dostałam pozew - mąz słowem nie wspomniał, że taki złożył). Na plus dla Pani mecenas: namówiła męża żeby płacił niewielkie, ale jednak alimenty - najwyższe jakie do tej pory dostawałam. Oraz by kupował rózne rzeczy dla dziecka. Oczywiście każdy rachuneczek znalazłam dołączony do pozwu.
Pięknie odpisałaś Ruta, ja póki co wysłałam prośbę o oddalenie powództwa a jeśli sąd uzna że ma być rozwód to z winy męża, non stop zastanawiam się czy nie zmienić na separację z winy męża...mój mąż też zerwał niby kontakt ,czasem coś sam z siebie napisze ale zazwyczaj to ja wychodziłam z inicjatywą ,odciął się całkowicie na możliwe sposoby i sowim zachowaniem jeśli już rozmawiamy jasno deklaruje niechęć do mnie,moja mecenas powołała Kowalska do sądu na rzecz relacji oraz inne bliskie nam osoby żeby wykazać jak wyglądało nasze życie oczyma tych świadków, cała odpowiedź na pozew wybrzmiewa niezgodą na rozwód i chęcią naprawy oraz wskazaniem manipulantki Kowalskiej jako osobę która spowodowała rozłam relacji( to taka strategia mojej mecenas na to żeby nie wylewać wiadra pomyj na męża ). Może właśnie na sali rozpraw jeśli już poproszę o separację z winy męża, załączyłam sporo dowodów ,smsów ,bilingów ,wiadomości kochanków ówczesnych ... Mąż wie że je te smsy mam sam mi podawała
hasła ...w amoku jak odkryłam że ma romans ...ogólnie w tych smsach to widać jak podłą kobietą jest ta Kowalska, naśmiewała się tam ze mnie ,mąż nie reagował wtedy ,ale ona zaczepiała ciągle go i bardzo była cyniczna, w odpowiedzi na pozew wyraźnie zaznaczyłam,że to nasz pierwszy kryzys, że osoba trzecia namieszała ,że manipulowała, no i że już wielokrotnie chciałam pojednania z mężem, mąż mówi ,że nie otrzymał jeszcze tej odpowiedzi,ale jego prawnik już ja ma z tego co wiem, ponadto kilka dni temu mąż zintensyfikował usuwanie wszelkich zdjęć ze mną z mediów społecznościowych itd... moze to też odpowiedź prawnika

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba » 16 kwie 2021, 0:01

Jestem tak rozjechana emocjonalnie. Postanowiłam,że jadę po pomoc do domu rodzinnego i tam się zaszyje na kilka tygodni i albo L4 albo zdalna praca. Mój mąż dużo pije, stał się tak arogancki i chamski, chce mi za wszelką cenę pokazać jak ma mnie gdzieś, już mam w sumie nudności na myśl o kolejnych wymysłach jego, ostatnio powiedział mi że byłam za chuda, gdzie tak naprawdę jestem wysportowana i zawsze byłam drobna i tylko w fazie ostrego kryzysu nie mogłam jeść i schudłam do wagi 47 kilo, ale to trwało jakiś miesiąc potem wróciłam do norm. Mąż taki jest zdesperowany jakiś , zły ciągle ,a mi mówi,ze jest szczęśliwy. Powiedzcie: jakim trzeba być człowiekiem żeby w sytuacji kiedy każdym wie,że mąż zdradził,widzi jak ja dostrzegam również swoje błędy i deklaruje chęć naprawy i wybaczenie romansu to żeby być w odpowiedzi takim aroganckim i naprawdę chamskim ?? To mi tak go obrzydza, ale modlę się codziennie NP za niego, za każdym razem płacze. Mam wciąż bardzo dobry kontakt z teściową i teściem oraz siostrą męża, oni ogólnie są zrozpaczeni postawą męża i mnie bardzo wspierają w mojej stanowczej postawie niezgody na rozwód, ale nie mają na niego wpływu...bardzo się zastanawiam czy jest Kowalska,chociaz tu bardzo wątpię...kumpel na pewno go pcha do rozwodu, ale czasem mam prześwity,że bardzo się waha ,pisze np:że musimy się uspokoić, że jeśli coś odbudowywać to solidnie bo to runie w emocjach,ale potem znowu to bezsensownego gadanie : nie kocham ,nie chce itd i nigdy nie wrócę ....mam wrażenie że wyszłam za nastolatka... To już nawet nie jest pokorne wybacz, przykro mi tylko takie wyrachowanie zimne i wykalkulowane zakończenie małżeństwa ,chyba szybko mu przyszło zaakceptowanie i nie płacze po rozpadzie małżeństwa

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Bławatek » 16 kwie 2021, 7:39

Zwyklaosoba pisze:
16 kwie 2021, 0:01
Jestem tak rozjechana emocjonalnie. Postanowiłam,że jadę po pomoc do domu rodzinnego i tam się zaszyje na kilka tygodni i albo L4 albo zdalna praca. Mój mąż dużo pije, stał się tak arogancki i chamski, chce mi za wszelką cenę pokazać jak ma mnie gdzieś, już mam w sumie nudności na myśl o kolejnych wymysłach jego, ostatnio powiedział mi że byłam za chuda, gdzie tak naprawdę jestem wysportowana i zawsze byłam drobna i tylko w fazie ostrego kryzysu nie mogłam jeść i schudłam do wagi 47 kilo, ale to trwało jakiś miesiąc potem wróciłam do norm. Mąż taki jest zdesperowany jakiś , zły ciągle ,a mi mówi,ze jest szczęśliwy. Powiedzcie: jakim trzeba być człowiekiem żeby w sytuacji kiedy każdym wie,że mąż zdradził,widzi jak ja dostrzegam również swoje błędy i deklaruje chęć naprawy i wybaczenie romansu to żeby być w odpowiedzi takim aroganckim i naprawdę chamskim ?? To mi tak go obrzydza, ale modlę się codziennie NP za niego, za każdym razem płacze. Mam wciąż bardzo dobry kontakt z teściową i teściem oraz siostrą męża, oni ogólnie są zrozpaczeni postawą męża i mnie bardzo wspierają w mojej stanowczej postawie niezgody na rozwód, ale nie mają na niego wpływu...bardzo się zastanawiam czy jest Kowalska,chociaz tu bardzo wątpię...kumpel na pewno go pcha do rozwodu, ale czasem mam prześwity,że bardzo się waha ,pisze np:że musimy się uspokoić, że jeśli coś odbudowywać to solidnie bo to runie w emocjach,ale potem znowu to bezsensownego gadanie : nie kocham ,nie chce itd i nigdy nie wrócę ....mam wrażenie że wyszłam za nastolatka... To już nawet nie jest pokorne wybacz, przykro mi tylko takie wyrachowanie zimne i wykalkulowane zakończenie małżeństwa ,chyba szybko mu przyszło zaakceptowanie i nie płacze po rozpadzie małżeństwa
Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami, jedyna różnica - mój mąż nie pije, bo nigdy nie pił, więc mnie nawet bardziej bolą jego działania, bo ktoś pod wpływem alkoholu czasami nie wie co mówił lub co robił, a mój mąż albo dalej jest w jakimś amoku albo przez kogoś sterowany bo wierzyć mi się nie chce, że przez tyle lat mnie i nasze otoczenie oszukiwał bo nigdy wcześniej nie był tak arogancki, bezwzględny, raniący...

Kiedyś w jakimś wątku na forum sprzed lat znalazłam opis jakie błędy małżonkowie względem siebie wzajemnie popełniają i gdy mąż miał pomysł aby wrócić i naprawiać to po paru dniach przeczytałam mu najpierw błędy jakie robią kobiety i przeprosiłam go, bo część rzeczy nieświadomie też względem niego czyniłam, ale jak czytałam "winy" mężów to mąż od razu zaczął się bronić, że gdybym nie była taka i taka to on by inaczej działał. Zero refleksji, nawet małego cichego słowa przepraszam. Tak jak mówisz - działanie niedojrzałego nastolatka.

Taki wyjazd pewnie dobrze by Ci zrobił. Zmiana otoczenia często pomaga w skierowaniu myśli w inną stronę. Ja bym wiele dała za taką możliwość, ale blokuje mnie syn chodzący do szkoły i brak możliwości miejsca, do którego mogłabym wyjechać.

Zwyklaosoba
Posty: 475
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Zwyklaosoba » 16 kwie 2021, 9:21

Widzę ze mnie ta cała sytuacja zmiotła totalnie, znam taki przykład małżeństwa że mąż właśnie w młodości tak się zachowywał, żona zachorowała potem na depresję i do dziś a minęło już kilka lat zmaga się z depresją ,mąż się nawrócił i szczerze opiekuje się żoną jak tylko może ,ale żona powrotu nie chce bo się boi i nie wierzy....

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Bławatek » 16 kwie 2021, 10:26

Niestety wiele sytuacji wpływa negatywnie na nasze zdrowie i czasami nawet po latach coś wychodzi. Dlatego ważne abyś teraz zadbała o siebie. Ja to wiem po sobie. Wiem, że to trudne, ale małymi kroczkami da się.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta » 16 kwie 2021, 11:58

Zwyklaosoba pisze:
15 kwie 2021, 23:42
Pięknie odpisałaś Ruta, ja póki co wysłałam prośbę o oddalenie powództwa a jeśli sąd uzna że ma być rozwód to z winy męża, non stop zastanawiam się czy nie zmienić na separację z winy męża...mój mąż też zerwał niby kontakt ,czasem coś sam z siebie napisze ale zazwyczaj to ja wychodziłam z inicjatywą ,odciął się całkowicie na możliwe sposoby i sowim zachowaniem jeśli już rozmawiamy jasno deklaruje niechęć do mnie,moja mecenas powołała Kowalska do sądu na rzecz relacji oraz inne bliskie nam osoby żeby wykazać jak wyglądało nasze życie oczyma tych świadków, cała odpowiedź na pozew wybrzmiewa niezgodą na rozwód i chęcią naprawy oraz wskazaniem manipulantki Kowalskiej jako osobę która spowodowała rozłam relacji( to taka strategia mojej mecenas na to żeby nie wylewać wiadra pomyj na męża ). Może właśnie na sali rozpraw jeśli już poproszę o separację z winy męża, załączyłam sporo dowodów ,smsów ,bilingów ,wiadomości kochanków ówczesnych ... Mąż wie że je te smsy mam sam mi podawała
hasła ...w amoku jak odkryłam że ma romans ...ogólnie w tych smsach to widać jak podłą kobietą jest ta Kowalska, naśmiewała się tam ze mnie ,mąż nie reagował wtedy ,ale ona zaczepiała ciągle go i bardzo była cyniczna, w odpowiedzi na pozew wyraźnie zaznaczyłam,że to nasz pierwszy kryzys, że osoba trzecia namieszała ,że manipulowała, no i że już wielokrotnie chciałam pojednania z mężem, mąż mówi ,że nie otrzymał jeszcze tej odpowiedzi,ale jego prawnik już ja ma z tego co wiem, ponadto kilka dni temu mąż zintensyfikował usuwanie wszelkich zdjęć ze mną z mediów społecznościowych itd... moze to też odpowiedź prawnika
Zmienić stanowisko trzeba na każdym etapie sprawy. Natomiast tak trochę z doświadczenia osób, które zmieniały z rozwodu na separację, to trzeba przygotowac się do rozmowy z prawnikiem. Własnym. Bo może ten pomysł torpedować. Prawnicy rzadko mają wierzących klientów. No i uzyskanie separacji jest trudniejsze prawnie, wymaga więcej pracy. Ale też mogą się włączać osobiste motywacje i lęki - w sensie na przykład, on ją zdradza a ona nie chce rozwodu - no co za kobieta głupia. I wcele nie musi w tym być współczucia dla kobiety - może być złość - głupia, bo nie da mu sobie normalnie życia ułozyć.

Warto pamiętać, że prawnik jest naszym pracownikiem. Zatrudniamy go by reprezentował nas w sądzie, nas i nasze stanowisko. A nie by nasze stanowisko kształtował. I nie wolno prawnikoi mówić - powinna pani chcieć rozwodu, a na seprację to nie ma szans, prosze się nie wygłupiać, składamy o rozwód i tyle. To podstawa do złożenia skargi na prawnika. Przekracza swoje kompetencje.

Jesli możesz - zapisz jakie zdjęcia zniknęły i skąd. I że do tej daty mąż je miał. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać. Jednym z moich argumentów w sądzie było, że zachowanie męza zmieniło się z powodu rad prawniczki, która instruowała mojego męża - i że z jej strony była to niedowolona ingerencja, przekraczająca reprezentowanie klienta i godząca w naszą więź.

Jak najbardziej można wskazać, że romanse są sprawą przejściową, że jest w tobie gotowość do wybaczenia, że więź która was łączy jest zdolna przetrwac kryzys związany ze zdradą i losy waszego małżeństwa wcale nie są przesądzone. Druga strona nie może argumentować ochroną nowego związku - bo żaden przepis na to nie pozwala. Przepisy mówią, że pod ochroną prawa jest tylko małżeństwo, a nie relacje pozamałżeńskie. I gdyby takie argumenty się pojawiły trzeba stanowczo protestować, powołując się, że nie jest to prawo chronione dobrem w przeciwieństwie do małżeństwa. Można też argumentować, że wiele małżeństw pokonuje tego rodzaju kryzysy, więc sam fakt, że obecnie mąż ma romans nie oznacza wcale, że doszło do całkowitego rozpadu więzi. Tym bardziej, że postawa wiary po twojej stronie zwiększa szanse na pokonanie tego kryzysu. I że nadal męża kochasz i jesteś otwarta na jego powrót.
Można także odwołac się do zobowiązania cywilnego małżonków - jakie podejmuje się zawierając związek cywilny - uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. Można powiedzieć, że jeszcze w tej sytuacji można zrobić wiele rzeczy, więc na orzekanie o trwałym rozpadzie więzi małzonków jest za wcześnie. A tylko TRWAŁY rozpad więzi uzasadnia orzeczenie rozwodu. tak więc nawet sam fakt, że więzi nie ma jeszcze nie.

Uważałabym z argumentowaniem, że mąż jest bezwolną ofiarą kowalskiej. Może byc tym bardziej dotknięty, niż gdybyś zrobiła z niego drania i łobuza. Znasz najlepeij swojego męza, będziesz wiedziała. Ale myślę, że warto na sali sądowej pamiętać, że my z tej sali wyjdziemy - i będziemy dalej żyć i że to co się tam stanie, co powiemy, stanie się częscią naszej małżeńskiej historii.

Porozmawiaj ze swoją panią prawnik, wyjasnij jej dokładnie o co ci chodzi.

I jeszcze jedno - prawnicy często przekonują, by nie zmieniać stanowiska, bo to wyjdzie niespójnie. I sąd źle to będzie widzieć. To nieprawda. Nie chcę nikogo oceniac, ale zmiana stanowiska to sporo pracy... Prawda jest taka, że prawo na to pozwala, jest oczywiste, że w kryzysie małzeńskim są skrajne, trudne emocje i wahania i każda decyzji jest trudna. To i stanowiska się zmieniają. Bo się zmieniają. W wymiarze wiary - jest to kłamstwo szatana, którym wielu ludzi zwodzi - nic już nie możesz zmienić, tak musi zostać, lub też - nie opłca ci się już nic zmieniać.
Wszystko wyjdzie spójnie, jełsi powiemy prawdę - że jest nam trudno, że mierzymy się z trudnymi emocjami, ale że czas, przemyslenie wszystkiego, doprowadziły do uświadomienia sobie wewnętrznej prawdy - poczucia więzi z małzonkiem, poczucia, że małzeństwo ma wartość i gotowości do przepracowania kryzysu. Że także nowa wiedza, świadectwa innych upewniły w tym, że jest to możliwe.
Ja oczywiście pisze przykładowo - chodzi mi o to, by opisać uczciwie i krótko - proces który doprowadził do zmiany stanowiska.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Czy przyjmować pomoc męża w "takiej" separacji ?

Post autor: Ruta » 16 kwie 2021, 14:54

Napisałam, że zmienić stanowisko trzeba na każdym etapie - w sumie w jakimś sensie tak :) Szczególnie to, które nie jest z naami w zgodzie, z tym co czujemy, co jest prawdą naszego serca.

Natomiast miałam na mysli kwestię techniczną - że stanowisko można zmienić na kazdym etapie sprawy sądowej. I w dowolnej formie, można napisac pismo, można powiedzieć na sali. Zgodę na rozwód można wycofać w każdej chwili.

Tu nie ma żadnego za późno, ani będą się dziwnie patrzeć, ani wypadnę niewiarygodnie. To wszystko takie wymówki - a czasem argumenty które podsuwa prawnik - łamiąc kompetencje.

W każdej innej sprawie byłoby to oczywiste:
- Pani mecenas, no bo sąsiadka domaga się ode mnie zwrotu 500 tysięcy złotych.
- A ile pani pożyczyła?
- Dwieście, ale podpisałam na umowie, że 300.
- No to niech pani się zgodzi jednak na 500 i spłaca 500. I tak nikt pani nie uwierzy w to co Pani mówi. Wywalczę Pani korzystne warunki, jakieś raty częsciowe. Może się uda że odsetek nie będzie, to już duzo. No nie ma szans, żeby inny wyrok zapadł, znam sądy, znam sprawy, nikt nigdy takiej nie wygrał. Trzeba się pogodzić, takie życie, i płacić.

-Pani mecenas, ale ja jednak przemyslałam i czemu ja mam płacić 500 tysięcy? Ja jednak chcę zmienić stanowisko. Wtedy jak rozmawiałyśmy, to ja nie powiedziałam jeszcze ważnej rzeczy, że ja te 200 to już spłaciłam. I mam przelewy, nie wszystkie, bo czasem dawałam gotówkę, ale większość mam, mogę wydrukowac. I mam świadka dlaczego na umowie jest 300. No ja nie chcę płacić 500 tysięcy, czy Pani wie jak będzie wyglądac wtedy moje życie? Z takim długiem? I jak ja się beę czuć, że to już wszystko spłacone, a ja od nowa? Przecież dla mnie to krzywda, a nie korzystne warunki!
- Czy Pani oszalała. Wszystkie pisma już gotowe, na kogo my w sądzie wyjdziemy? Co sąd pomyśli - że tak stanowisko zmieniamy? Nikt Pani nie uwierzy, sprawy takiej nikt nie wygrał, dobrze jak odsetek nie będzie. Niech się Pani mnie trzyma, a wszystko będzie dobrze! I żadnej tam ugody z sąsiadką - bo jeszcze ona pozew wycofa i co wtedy, jak już wszystkie pisma napisane!

- Rozwód jest dla Pani korzystny z winy męża spróbujemy i wtedy będzie jeszcze korzystniejszy. Nic nie zmieniamy, nic nie wycofujemy. Pani ma emocje, to się Pani waha, ale sąd źle widzi takie zmiany stanowiska. Takie życie, trzeba się pogodzić i iść dalej. Sąd nie jest od naprawy małżeństw (- to akurat kłamstwo, mamy pełne prawo oczekiwać od sądu ochrony małżeństwa i działania tam gdzie się da na jego rzecz, mamy to wprost w przepisach, małżeństwo i rodzina są wartościamy chronionymi prawnie).

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Samon41 i 34 gości