Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Nie chcę zderzać się że ścianą. Niech Duch Święty sprawie aby w nocy przyśniło się żonie wszystko co najlepsze między nami dzieci my same dobre chwile. Niech żona dozna oświecenia, żeby wszystko poszło w dobrą stronę, niech rodzina jest w komplecie jak być powinno i niech się układa jak najlepiej.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Ruta »

Nie wiem,
podpytam w tym tygodniu znajomych z jakich dokładnie fundacji korzystają, w których fundacjach zbierają pieniądze dla swoich dzieci i podeślę ci ich nazwy. To jest dużą pomocą, możliwość prowadzenia takiej zbiórki - wiem, że opłacają z nich szkoły dla dzieci, zajęcia, terapie, czasem także sprzęt - w przypadku dzieci nie mówiących mogą to być tablety z programami do komunikacji obrazkowej, pieluchy, podkłady dla dzieci, które tego wymagają, sprzęt zalecany dla terapeutów typu kołdry czy kamizelki obciążeniowe, wizyty lekarskie, turnusy terapeutyczne. Mnóstwo rzeczy, które sa potrzebne dla dziecka. Natomiast to jakie kwoty udaje się zebrać, zależy już od samych rodziców i ich aktywności. Po założeniu zbiórki w fundacji możliwe jest także odpisywanie podatku np. przez znajomych, członków rodziny na zbiórkę na konkretne dziecko. To także pozwala na to, by na konto dziecka wpływało więcej środków.

Czytając twoje wypowiedzi mam wrażenie, że jesteś bardzo w tej sytuacji pogubiony z jednej strony, z drugiej żyjesz nadzieją, że żona się w swoim dążeniu do rozwodu zatrzyma, że poczuje że jesteś potrzebny, że sama nie da rady - i jakoś jej zmęczenie na przykład wpłynie na zmianę jej decyzji.
Trudno przewidzieć jak żona będzie postępować, czy zgadnąć, co ją motywuje. Oraz, czy się zatrzyma, zdecyduje się na rozmowę, czy też wręcz przeciwnie - raczej będzie dążyć do zredukowania twojej roli w życiu jej i jej dzieci.
Nie przywiązywałabym zbyt dużej wagi do rozmowy. W początku mojego kryzysu małżeńskiego sądziłam, że rozmowa może cokolwiek zmienić, że gdy z mężem szczerze porozmawiam, wszystko da się wyjasnić, zatrzymać. A gdy w końcu do rozmowy doszło - okazało się, że mąż co do swoich decyzji może i nawet nie jest przekonany, ale i tak nie zamierza z nich rezygnować. W naszym przypadku okazało się, że już wtedy miał zaplanowane wspólne życie z kochanką - którą starannie ukrywał. Więc rozmowa po jego stronie i tak nie była szczerą rozmową. Dlatego sądzę, że taka nadmierna koncentracja na tym by taka rozmowa się odbyła - jako pomysł na zaradzenie kryzysowi - może tylko niepotrzebnie pochłonąć mnóstwo twojej energii, potrzebnej być może gdzie indziej.

Myślę, że warto zwrócić uwagę na doświadczenia innych mężczyzn, których żony wpadły w kryzys i myślenie rozwodowe. Tu często sprawy układają się według określonego schematu. I warto patrzeć, czy taki schemat nie działa w twoim przypadku. To pozwala trochę też przygotować się na to, co w najbliższym czasie może się (ale nie musi) dziać w życiu twoim, żony, dzieci - całej waszej rodziny.

Warto też wiedzieć w jaki sposób można pozostać w roli równorzędnego partnera, a nie osoby manipulowanej, która traci poczucie, że ma na cokolwiek wpływ. Czyli pracować nad taką postawą wewnętrzną o której napisała ci Nirwanna. To pozwala zachować w sobie poczucie sprawczości, choć oczywiście nie wpływa na to, że na postępowanie małżonka dążącego do rozwodu wpływu nie mamy i mieć nie będziemy. Ale odzyskujemy kontrolę nad swoim kawałkiem - swoimi reakcjami, decyzjami. To nie jest proste - i wymaga dobrego rozeznania, spojrzenia w siebie, czego ty obecnie chcesz, na czym ci zależy - niezależnie od tego, jak będzie zachowywać się żona.

Dobrze, że jest w tobie wola, by niezależnie od wszystkiego nie uciekać się do przemocy. Warto się przy tym zatrzymać i nad tym pracować z jednego powodu - wielu mężczyzn nie wytrzymuje presji, czuje się źle czując się wykluczanymi życia rodziny, żony, dzieci - i prędzej czy później wybucha, straszy, urządza awanturę. Często w obecności dzieci. To strzał we własne kolano. I niestety dowód do sądu - a bywa że i do prokuratury, czy do założenia Nienieskiej Karty. I sposób na zrujnowanie swojej relacji z dziećmi, utratę ich zaufania. Mój mąż, sfrustrowany tym, że przestałam się zgadzać na opiekowanie się przez niego dzieckiem gdy nie jest trzeźwy - bardzo często się do takich wybuchów uciekał. Bałam się. Dziecko także. Natomiast poza wezwaniem policji w sytuacji, gdy było bardzo źle, nie zdecydowałam się dotąd na to, by jakiekolwiek zawiadomienia składać. Ale ja po pierwsze jestem współuzależniona, co nieco hamuje moją zdolność do takich całkiem rozsądnych i zdrowych reakacji obronnych, z drugiej - nadal jest we mnie nadzieja, że uda się przekonać z czasem męża, by takich zachowań wobec mnie i dziecka zaniechał. Nie umiem też nagrać męża z ukrycia - wydaje mi się to nieetyczne, by kogokolwiek z ukrycia nagrywać.
Ale wiele kobiet nie czeka, nie ma w nich gotowości do znoszenia takich sytuacji - i trudno uznać, że jest w tym coś złego. Adwokaci z kolei często zachęcają do dokumentowania i nagrywania, składania zawiadomień. Z pewnością z punktu widzenia postępowań to wszystko jest bardzo pomocne i pomaga w uzyskaniu korzystniejszych warunków rozwodu, opieki nad dziećmi, kontaktów. Po prostu w przypadku mojego małżeństwa ja jestem stroną, która nie dąży do rozwodu, tylko do sepracji, ani też do odizolowania ojca od dziecka. Wręcz przeciwnie, zależy mi na tym, by nasz syn miał kontakt z ojcem, nawet gdy nasza relacja jest zła i nawet może już taka pozostać - tyle, że z trzeźwym. (I tu się z moim mężem nie zgadzamy, bo on nie widzi potrzeby bycia trzeźwym, tylko potrzebę udawania, że jest trzeźwy. Choć nawet ja, przy moim dużym progu cierpliwości i gotowości do znoszenia róznych rzeczy, jestem coraz bliżej decyzji, by w razie dalszych agresywnych zachowań męża jednak sięgnąć po pomoc instytucjonalną.).
Pamiętaj też, że gdyby ci kiedys puściły nerwy - to żona i dzieci będą się obawiać naprawdę. Z tego powodu także lepiej zawczasu dbać o to, by nie gromadzić w sobie frustracji i nie stać się kotłem, który może zaraz wybuchnąć. A im bardziej obserwuję meżczyzn tak z empatią, tym bardziej widzę, że te niezwentylowane emocje często jednak do takich wybuchów prowadzą - nawet gdy mężczyzna nie ma złej woli.

Tu na forum czasem pisze nałóg, poszukaj jego wpisów - sporo pisze o tym, by zwracać uwagę na swoje emocje i je wentylować. Oznacza to niedpuszczanie do sytuacji w której robi się tego tak dużo, by dochodziło do wybuchu. Według mnie oznacza także, by unikać sytuacji w której dzwonimy do męża czy żony, czy idziemy na spotanie z dziećmi w stanie, gdy w nas takich nawartswionych emocji jest sporo. Ryzyko wybuchu jest wtedy spore. Najpierw wentylacja - potem relacja :)

Rozwiązania są różne. Jednym z nich jest powrót do domu. Innym pozostanie poza domem. Możliwe jest przejęcie opieki nad dziećmi, dążenie do wspólnej opieki nad dziecmi lub decyzja o byciu rodzicem dochodzącym. Niezgoda na rozwód lub wniosek o separację.
Niezależnie od wszystkiego dobrze jest zadbać o swoją relację z dziećmi, niezależnie rwónież od tego, jakie zdanie na ten temat ma obecnie twoja żona.

Myślę, że warto także zasięgnąć porady prawnika - szczególnie w zakresie prawnego zabezpieczenia i uregulowania kontaktów z dziećmi, ale też twojej sytuacji prawnej w obecnej sytuacji. A równolegle nadal warto dbać o realny stały kontakt z dziećmi i relację z nimi. Gdzieś w przepastnych zasobach forum był taki wpis o tym, by ojciec w takiej sytuacji spędzał czas nie tylko ze wszystkimi dziecmi razem, ale także znalazł czas na kontakty indywidualne z każdym ze swoich dzieci. Ma to sens moim zdaniem.

Staramy się na Forum powstrzymywac od rad - ale tej jednej udzielę. Sprawdzona i skuteczna. Osobiście sprawdzona. Efekty przekroczyły daleko moje oczekiwania. Zwróć się do Boga. Warto zacząć od modlitwy. I od tego, by ta modlitwa zaczęła być rozmową, relacją.
Czasem z róznych powodów nie jesteśmy z Bogiem w dobrej relacji, bo czujemy do Niego żal, w danym etapie życia nie ma w nas silnej wiary. Wtedy pomaga zwrócenie się nie bezpośrednio do Boga - który może wydawać się nieobecny, odległy, którego możemy sie nawet obawiać - tylko skorzystanie z pośrednika w modlitwie.
Wspaniałą naszą Pośredniczką jest Maryja. Ale nie wszyscy mężczyźni czują się gotowi z kolei do nawiązania relacji z Nią, z róznych przyczyn. Wtedy można poszukać wstawiennictwa Świętego. Mozna po prostu pomodlić się o to, by któryś Święty objął cię opieką, albo samemu aktywnie szukać swojego Świętego, z którym poczujesz, że jesteś gotowy się zaprzyjaźnić.
Gdy masz już osobę - możesz zacząć rozmowę. Wtedy po prostu w duchu zaczynasz rozmowę - o tym co czujesz, czego nie chcesz, co cię boli, co irytuje. Prosisz o wstawiennictwo, modlitwę w twojej intencji, pomoc w twoich sprawach. Możesz zawierzać też swoich bliskich, swoje sprawy. Warto też wesprzeć się stałą codzienną "gotową" modlitwą - na przykład Litanią do wybranego Świętego. To pomaga zachować modlitewną dyscyplinę. Gdy zaczniesz się stale systematycznie modlić - zaczniesz otwierać się na Łaskę. I ta Łaska naprawdę zaczyna płynąć.
Ja zaczęłam taką praktykę od Nowenny Pompejańskiej - bo wiele osób mnie do niej przekonywało. Jak już było ze mną, z moim małżeństwem i wszystkim bardzo źle - zdecydowałam się spróbować - bez przekonania, z desperacji, na próbę. Bez wiary, za to, że to cokolwiek mi da. To pokazuje poziom mojej desperacji. Pierwsze dni czułam się głupio, wcześniej "nie czułam" różańca - a to modlitwa różańcowa. Wyznaczyłam sobie 10 dni próby. I nawet ta moja kulawa modlitwa na próbę pomogła. Po tych 10 dniach zostałam z modlitwą i nie chciałam już z niej rezygnować - do dziś. Choć oczywiście miewam swoje "modlitewne kryzysy", ale z nich wychodzę. Modlitwa, sczególnie ta wytrwała, naprawdę potrafi działać cuda - choć nie da się za jej pomocą złamać czyjejś woli, na przykład małżonka który dąży do rozwodu. I bardzo pomaga w tym by z kryzysu wychodzić, by odbudowywać siebie, swoje życie, poprawiać realacje i z ludźmi, i ze sobą i z Bogiem także.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Kokejny dzień. Dzisiaj bez dzieci. .AM popołudniowa zmianę dzieciaki lekcje on-line. I tak do piątku. Zatęsknię się.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Rozumiem cię ,,Nie wiem" też tęsknię za dziećmi. Zawsze jak je muszę oddać jest kiepsko. Nie godzę się z taką formą kontaktów jaką mam.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Witaj Niewiem

Wtrącę się, bo trochę mnie zdumiewasz.

Złapałeś żonę na chęci zażycia amfetaminy ( najprawdopodobniej) i...zostawiłeś ją sama z dziećmi, w tym z jednym dzieckiem wymagającym wyjątkowej opieki i troski, i wyprowadziłeś się.
Gdzie sens i logika?
Czy tylko ja mam dziwne przeświadczenie, że to świadczy bardziej o Twojej nieodpowiedzialności niż zony?
Gdyby alkoholik wyprosił z domu żonę i ona zostawiła by go samego z dziećmi...to było by to dla dobra dzieci i rodziny?

Ty chcesz budować relację, naprawiać małżeństwo, nie mieszkając z zona i mając z nią i z dziećmi bardzo mocno ograniczony kontakt?

Tak patrząc z boku - porzuciłeś rodzinę.
Wyprowadziłeś sie dobrowolnie, sam...tak ot.
Juz nie ma tam twoich osobistych rzeczy, bo sa [podobno na strychu teścia...czyli nie ma sladów twojego zamieszkania.
Mozna Cie spokojnie wymeldować, bo nie mieszkasz z rodziną, nawet pozornie.
Jestes tylko gościem w domu.

Szykujesz sobie sam odebranie dzieci i rozwód z twojej winy.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Niewiem
Wracaj do domu, zony i rodziny, nim będzie za późno na ratowanie czegokolwiek.
Małżeństwo ma prawo mieszkać razem. Rodzina ma prawo mieszkać razem.
Prawo i powinność.
Nie użalaj się, że zona pięknie Tobą manipuluje - przekręca treść słów, blokuje Cie w kontaktach...
Jesteś facet i bądź odpowiedzialny za swoją rodzinę, małżeństwo, dzieci - nie zdalnie. Ale na co dzień, w każdej chwili, jak ojciec i głowa rodziny.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

W sumie racja. Na co czekam? Nie wiem. Jutro pójdę.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Nie wiem
TO wracaj chłopie do tego domu i sie nie zastanawiaj.
Ja w naszym mieszkaniu zostałem do końca . Mimo , ze zona sie wyprowadziła i zabrała dzieci dużo szybciej przed rozwodem. Wyprowadziłem sie dopiero wtedy kiedy nie miałem wyjścia (podział majątku) Bardzo dbaj o kontakt i relacje z dziećmi.
I tak na szybko. Pójdź tez do prawnika i zabezpieczyć miejsce pobytu dzieci przy tobie w waszym domu (mieszkaniu). Przynajmniej będziesz miał takie zabezpieczenie aż do ewentualnej rozprawy rozwodowej . Oby nigdy nie nastąpiła .
Prawnik będzie wiedział o co chodzi i jak to zrobić. Moja rada zrób to natychmiast jak tylko wrócisz do domu . Dlaczego , a tego nie wiesz ,bo jeśli zrobi to pierwsza zona to mimo , iż sie wprowadzisz , to przy ewentualnej wyprowadzce żony mającej takie zabezpieczenie zabierze wasze dzieci ,a ty nie będziesz mógł już nic w tej kwestii zrobić.
Pisze ci to z własnych , niestety nie fajnych doświadczeń . Ja taki błąd popełniłem , byłem zresztą wtedy rozjechany jak po przejeździe kolumny pancernej na froncie wschodnim .
Korzystaj z pomocy forum i ludzi tu będących . To bardzo pomaga w rożnych aspektach. Zapoznaj sie z Listą Zerty tez tak na początek. Może być przydatna . I dbaj o siebie to ważne przy silnym stresie.
Pozdrawiam . Trzymaj się .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Własnie córka odpisała po całym dniu, że dzisiaj ma zły dzień, chyba wsiąde w auto i po prostu pojadę do dzieci, do domu, mieszkam tam i tam jest moje miejsce.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Niewiem

Astro madrze pisze.
Poszukaj prawnika natychmiast.
Wiele rzeczy, które wydaje się oczywiste i logiczne w obliczu przepisów całkiem się zmienia. Mając prawnika możesz uniknąć wielu banalnych a strasznych w skutkach, błędów.

Listę Zerty przeczytaj kilka razy. I stosuj z rozsądkiem. To b dobre narzędzie. Ale stosowane rozsądnie.
Robiac to nie motywuj tego tym, żeby żona wrocila.
Myśl o tym jak chronic siebie, dzieci, swoją godność, psychikę, zdrowie, swój majątek, bezpieczeństwo.
W każdym razie nie narzucaj swoich uczuć, nie prowokuj rozmów, nie proś o miłość, nie poniżaj się (ponizajacy się facet jest żałosny).

I wszystko bardzo spokojnie.
Czasem mniej znaczy więcej i lepiej.

Powodzenia i prowadzenia Ducha Świętego
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Dzisiaj mam.psychologa. dzisiaj też idę do domku. Nie wiem co będzie. Nie wiem czy bede mógł wejść. Póki co mieszkam w tam jeszcze. Po pracy też pójdę do domu. Brakuje mi dzieci. Jestem już na skraju zalamania. Ciężko bardzo . Dzisiaj znowu nic nie spałem myślami gdzieś indziej. Boli.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Znane mi dobrze . Dlatego pisałem o tym ,abyś dbał o siebie . Sen jest ważny. Ile pociagniesz dając 120% mocy . Jesteś człowiekiem, nie terminatorem.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Ruta »

Nie wiem - zadbaj o siebie. Wiem, że w kryzysie sen odchodzi, stres przytłacza. Ale w takim stanie nie bardzo będziesz się nadawał do domu, do ratowania czegokolwiek. Dobry pomysł omówić sprawę z psychologiem - i popracować nad swoim wyjściem z kryzysu.

Natomiast twój pomysł powrotu do domu, dopóki sytuacja się nie utrwaliła, jak piszą koledzy, nie jest zły - ale postaraj się wrócić w jak najklepszym stanie - by nie ufundować sobie i rodzienie piekła awantur i rozpaczy. Wróc jako spokojny kochsjący tata i stabilny mąż żony w kryzysie. Z listą Zerty jako bezpiecznikiem.
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Dzisiaj się dowiedziałem, że prawnik żony powiedział jej że nie ma obowiązku mnie wpuszczać po 22 do domu, jestem tam tylko zameldowany. Ponieważ napisałem, że wyprowadzam się w dobrej wierze poki sytuacja się nie uspokoi. Już zostało to wykorzystane przeciw mnie, bo0 ja się wyprowadziłem, jutro idę po kopie oswiadczenia. Zaczynam się bać czego dowiem się jutro.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Nie wiem .
Prawnik i to już !!!
Te rzeczy o , których ci pisałem już sie dzieją. Widzisz to !!!!
Obudź sie . Pisze ci to po to , żeby ci pomoc. I to z własnego doświadczenia . A uwierz, nie jest ono ciekawe !!!
Wiem jest ci ciężko , mętlik w głowie , tysiące myśli. Dlatego staram ci sie pomoc, tak jak inni. !!!
I pisze bezpośrednio.
Trzy sprawy na teraz natychmiast : Dzieci , prawnik i ty. Każda jest ważna ,żadnej nie można pokpić . Wszystko w tych trzech kwestiach robisz na cito, nie odkładasz na później.
Co do tego , co powiedział prawnik zony nie wiem do końca jak jest. Wymeldowany możesz być bodajże po 6 m-c , jeśli tam nie będziesz chociaż pomieszkiwał i nocował. To na bank będzie wiedział prawnik , tylko w końcu do niego idź ! Niestety obawiam sie , ze zabezpieczenie już tez jest zrobione lub w toku . To jedna z pierwszych rzeczy , która jest robiona razem z zabezpieczeniem alimentacyjnym .
Jak uda ci sie wrócić do domu i z powrotem zamieszkać . To uważaj na prowokacje , niestety wiem stres nerwy , ale musisz być opanowany i nie wchodzić w kłótnie. Tak jak pisze lustro nie pros , nie błagaj, nie narzucaj sie , nie poniżaj sie . To raczej będzie jak paliwo teraz dla twojej zony , żeby jechać walcem dalej. On już ruszył .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
ODPOWIEDZ