Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Bławatek » 10 kwie 2021, 14:38

Al la pisze:
10 kwie 2021, 13:18
To jest zestawienie z naszych warsztatów sycharowskich o przebaczeniu i porozumieniu.
Z Ciechocinka, mam nadzieję, że kolejne odbędą się jesienią.

Różnice między darem a poświęceniem:

Dar
Daję w wolności, bo tak wybieram
Cieszę się tym
Dodaje mi to energii
Nic nie oczekuję
Gdy nikt tego nie zauważy, nie czuję żalu, krzywdy itp.
Mogę być darem dla kogoś, gdy jestem wolna/y (od przemocy, uzależnień …)

Poświęcenie
Poświęcam się bo powinnam, muszę
Taka moja rola
Żal i smutek, że nikt tego nie docenia
Dyskomfort, poczucie krzywdy, uraza
Chroniczne zmęczenie
Zgadzam się z powyższym. Wiele lat działałam w różnych wolontariatach. Dając z siebie to co mogłam, nic nie oczekując w zamian.

Natomiast uważam, że w małżeństwie jest potrzebna miłość bezinteresowna, ale gdy jedna osoba nie czuje się kochana, zaopiekowana to powoli umiera. A gdy sobie zaczyna przypominać, że ta druga strona kiedyś była inna - pomagająca, wręczająca, mówiąca miłe słowa, ofiarując drobiazgi - to czasami pojawia się bunt. Gdy brakuje miłości drugiej strony to ta pierwsza zaczyna odczuwać poczucie krzywdy, że się ciągle poświęca aby było dobrze, aby zasłużyć na miłość a tu nic. Ja niestety w małżeństwie czułam, że tylko wykonuję role, bo najpierw robiłam wszystko bo chciałam, a potem nagle okazało się że to są moje obowiązki - mnie i moich potrzeb już nie ma. A jak się nie zrobi czegoś co druga osoba oczekiwała (czasami o tym nie mówiąc wprost) to się jest ocenianym i wpędzanym w poczucie winy. Ja się uczę tego że dużo mogę jeśli tylko chcę, bo nic nie muszę.

Żyjemy w wolności, ale jeżeli np. mąż mój wolałby spódniczki mini u mnie, a ja się źle w nich bym czuła to w żaden sposób by mnie nie przekonał, natomiast mogłabym spełniać inne oczekiwania, kwestia dogadania. Tylko, że nie zawsze inne osoby potrafią przyjąć odmienne zdanie czy odmowę.

Niestety poblemy biorą się w małżeństwach głównie dlatego, że nie potrafimy rozmawiać, nie umiemy mówić o swoich potrzebach i problemach. Tylko się domyślamy lub oczekujemy, że inni się domyśla.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 10 kwie 2021, 15:20

sajmon123 pisze:
10 kwie 2021, 13:28
happybean pisze:
10 kwie 2021, 13:01
Ewuryca pisze:
09 kwie 2021, 16:36
Męża nie zmienisz, z tego co piszesz to łatwego charakteru nie ma, małżeństwo dla obojga z was ma wartość, wiec myśle ze powinnaś się skupić na sobie teraz. Mąż może długo jeszcze nie zobaczyć ze nie akceptując ciebie jaką jesteś wyrządza ci krzywdę wiec będziesz musiała nauczyć się cenić samà siebie bez względu na opinie męża. Sama z takim problem się nigdy nie borykałem wiec rozwiązań nie mam ale z pewnością polecane książki i konferencje mogą pomoc. Myśle ze z innych wątków można wywnioskować ze pozostanie przez wiele lat w małżeństwie gdzie nie ma akceptacji może doprowadzić do dużo większych kryzysów a najczęściej zdrad wiec warto pracować nad tym od samego początku.
A co tzn dużo wiekszy kryzys?
Ta ewentualna zdrada miała by być z mojej strony bo maż mnie nie akceptuje?
Bardzo mało prawdopodobne gdyż nie mam nawet żadnych kolegów.
Ja się już pogodzilam z tym że mąż wolał by żebym była inna ale ja nie mam problemu z tym jaka jestem.
Ogolnie sie nie kłócimy chyba że mąż sie zaczyna mnie czepiać, krytykować. Rok temu byliśmy na wyjezdzie to sie na mnie zirytował że nie ubieram się jak te inne kobiety ktore widział na ulicy.
On tez czesto krytykuje że kobiety dzis sie nie szanują, że ubieraja sie wyzywajaco ale przecież nie ma się co oszykiwać że mu się to podoba. Zresztą sam stwierdził że gdyby miał żonę bardziej "frywolną" w sprawqch intymnych to pewnie za tym by poszedł i źle by sie to skończyło dla jego duszy.
Ja to odczytuję tak, że w sumie jest dobrze, ale mąż nie docenia itd. Jasno daje Ci znać, że problem jest w sprawach intymnych. Może warto skorzystać z usług seksuologa? Być może wystarczy porozmawiać, poznać jego oczekiwania, fantazje. Zobaczyć co można wprowadzić w życie, a czego nie. Dla faceta seks jest ważny i żaden tutaj mężczyzna nie zaprzeczy. Problemy w łóżku tworzą całą lawinę "nieszczęść".
No ta bo kobieta w łóżku ma spelniać oczekiwania i fantazje mężczyzny:)

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 10 kwie 2021, 15:35

Szthur pisze:
10 kwie 2021, 7:37
happybean pisze:
09 kwie 2021, 14:08
Wczoraj mąż oświadczył ze nawet jak by wygrał w lotto to nie zamienił by mnie na mlodsza i ze to świadczy o tym jaki on jest dobry, że by tak nie zrobił. Ale to nie wynika z tego że na mnie mu zależy a raczej z tego że chce czuć sie lepszy od innych. Cała jego morlaność opiera się na tym. Na tym że nie jest jak Ci gorsi grzesznicy.
Nienwiem co przyniesie przyszłość.
Przeczytałam 2 ksiązki o stawianiu granic, ale stosowanie nie jest proste.
W którym momencie kończy się cytowanie męża a w którym zaczyna Twoja interpretacja? Pytam bo my ludzie mamy niesamowitą zdolność nadinterpretacji albo wręcz wkładania drugiemu myśli w głowę.

Gdybym pomyślał to co Ty pomyślałaś że ja pomyślałem, to bym się zabił za takie myślenie. Baaaardzo mądre słowa do przemyślenia
To nie są mówi interpretacje, on sam czesto mówi o innycb i się porównuje, stad też frustracja u niego ze ludzie grzeszą i np mają wg niego super ładne żony jak z teledysku a on ma mnie, zdecydowanie odstajaca od tego wzorca. To powoduje u niego to ze przychodza pokusy że nie warto nie grzeszyć bo nic to nie daje.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 12 kwie 2021, 3:14

Mężowi w życiu wrodzice nie stawiali granic, np niedawno była taka sytuacjaca ze jego mama kupuje pralko suszarke tylki dlatego ze syn namawia nieustepliwie, mimo ze na poczatku sie nie godzi, potem jest niezadowolona z zakupu. Takich przykładow mozna mnozyc, tak samo jak cos chcial to tez dostawal z rzeczy materialnych, nie nusial ani na to czekac ani nic.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 12 kwie 2021, 12:51

happybean pisze:
12 kwie 2021, 3:14
Mężowi w życiu wrodzice nie stawiali granic, np niedawno była taka sytuacjaca ze jego mama kupuje pralko suszarke tylki dlatego ze syn namawia nieustepliwie, mimo ze na poczatku sie nie godzi, potem jest niezadowolona z zakupu. Takich przykładow mozna mnozyc, tak samo jak cos chcial to tez dostawal z rzeczy materialnych, nie nusial ani na to czekac ani nic.
Na tobie mąż testuje to samo, chce Ciebie zmieniać, a Ty nie stawiasz mu granic w imię poświęcenia. Nie jesteś zadowolona, a sfrustrowana, ale zaciskasz zęby jak teściowa, tylko w imię czego ?

Ewuryca

Re: Kryzys

Post autor: Ewuryca » 12 kwie 2021, 12:55

happybean pisze:
12 kwie 2021, 3:14
Mężowi w życiu wrodzice nie stawiali granic, np niedawno była taka sytuacjaca ze jego mama kupuje pralko suszarke tylki dlatego ze syn namawia nieustepliwie, mimo ze na poczatku sie nie godzi, potem jest niezadowolona z zakupu. Takich przykładow mozna mnozyc, tak samo jak cos chcial to tez dostawal z rzeczy materialnych, nie nusial ani na to czekac ani nic.
Happybean a czemu ty zdecydowałaś się żeby wyjść za mąż za twojego męża? Jesteście dwa lata po ślubie czyli całkiem niedawno podjęliście decyzje żeby być ze sobą całe życie. Pisałaś już kiedyś co mężem kierowało ze wybrał ciebie, a czym ty się kierowałas ze zechciałas być z mężem na zawsze?
Co do granic to jak już pisane było wcześniej stawia się je sobie, pomysl co jest twoją granicą, a nie czy rodzice mężowi stawiali granice czy nie. Nawet jeśli twoj mąż jest rozpieszczony przez rodziców to chyba wiedziałaś o tym przed ślubem.
Wcześniej pytałaś mnie do jakiego głębszego kryzysu może to doprowadzić i czy miałam na myśli twoją zdradę. Nie znam przyszłości wiec nie pisze o niczyich potencjalnych zdradach ale ogólnie rzecz ujmując to zamiatane pod dywan zranienia mogą doprowadzić do frustracji, do agresji, do zamknięcia się w sobie, do zablokowania swoich uczuć, i do szukania pocieszenia u innych.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 12 kwie 2021, 14:41

Ewuryca pisze:
12 kwie 2021, 12:55
Happybean a czemu ty zdecydowałaś się żeby wyjść za mąż za twojego męża? Jesteście dwa lata po ślubie czyli całkiem niedawno podjęliście decyzje żeby być ze sobą całe życie.
Ślub wzielismy szybko po kilku miesiacach znajomości.
Zbagatelizowałam jego wady mysląc ze bedzie dobrze, a on troche grał i zabiegał wiec jakies uczucia wziely gore nad rozumem no i mam to co mam.
Co do granic to jak już pisane było wcześniej stawia się je sobie, pomysl co jest twoją granicą, a nie czy rodzice mężowi stawiali granice czy nie.
W kazej sprawie chyba granice sa inne, wiec nie wiem co tzn stawiać je sobie.
Nawet jeśli twoj mąż jest rozpieszczony przez rodziców to chyba wiedziałaś o tym przed ślubem.
Nie wiedzialam do końca.a zreszta jakie ma to teraz znaczenie?
Wcześniej pytałaś mnie do jakiego głębszego kryzysu może to doprowadzić i czy miałam na myśli twoją zdradę.
Nie wszyscy odrazu zdradzaja. Jak ktoś ma silny kręgoslup morlany to nie zdradzi choćby był bardzo nieszczęsliwy. Zalezy na czym opiera się swoją morlaność.
Nie znam przyszłości wiec nie pisze o niczyich potencjalnych zdradach ale ogólnie rzecz ujmując to zamiatane pod dywan zranienia mogą doprowadzić do frustracji, do agresji, do zamknięcia się w sobie, do zablokowania swoich uczuć, i do szukania pocieszenia u innych.
Może u niektórych to doprowadza do zdrady, ale nie zawsze i wg mnie wcale nie nalezy tego łaczyć.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2021, 15:15 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 12 kwie 2021, 14:44

Caliope pisze:
12 kwie 2021, 12:51
happybean pisze:
12 kwie 2021, 3:14
Mężowi w życiu wrodzice nie stawiali granic, np niedawno była taka sytuacjaca ze jego mama kupuje pralko suszarke tylki dlatego ze syn namawia nieustepliwie, mimo ze na poczatku sie nie godzi, potem jest niezadowolona z zakupu. Takich przykładow mozna mnozyc, tak samo jak cos chcial to tez dostawal z rzeczy materialnych, nie nusial ani na to czekac ani nic.
Na tobie mąż testuje to samo, chce Ciebie zmieniać, a Ty nie stawiasz mu granic w imię poświęcenia. Nie jesteś zadowolona, a sfrustrowana, ale zaciskasz zęby jak teściowa, tylko w imię czego ?
Czy stawianie granic to "nie" a dlaczego? "Jak typowa kobieta "no bo nie".
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 12 kwie 2021, 23:10

happybean pisze:
12 kwie 2021, 14:44
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 12:51
happybean pisze:
12 kwie 2021, 3:14
Mężowi w życiu wrodzice nie stawiali granic, np niedawno była taka sytuacjaca ze jego mama kupuje pralko suszarke tylki dlatego ze syn namawia nieustepliwie, mimo ze na poczatku sie nie godzi, potem jest niezadowolona z zakupu. Takich przykładow mozna mnozyc, tak samo jak cos chcial to tez dostawal z rzeczy materialnych, nie nusial ani na to czekac ani nic.
Na tobie mąż testuje to samo, chce Ciebie zmieniać, a Ty nie stawiasz mu granic w imię poświęcenia. Nie jesteś zadowolona, a sfrustrowana, ale zaciskasz zęby jak teściowa, tylko w imię czego ?
Czy stawianie granic to "nie" a dlaczego? "Jak typowa kobieta "no bo nie".
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.
Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean » 13 kwie 2021, 12:55

Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10
happybean pisze:
12 kwie 2021, 14:44
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 12:51

Na tobie mąż testuje to samo, chce Ciebie zmieniać, a Ty nie stawiasz mu granic w imię poświęcenia. Nie jesteś zadowolona, a sfrustrowana, ale zaciskasz zęby jak teściowa, tylko w imię czego ?
Czy stawianie granic to "nie" a dlaczego? "Jak typowa kobieta "no bo nie".
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.
Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta » 13 kwie 2021, 13:02

happybean pisze:
12 kwie 2021, 14:44
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.
Takie podejście nie zapobiega frustracji. Gdy relacja opiera się na jakiegoś rodzaju układach, dążeniach do uzyskania od drugiej osoby korzyści, to łączy się z tym często także potrzeba zdobycia przewagi - bo z niej są większe korzyści niż z równowagi.

Dobra relacja to taka, w której obie osoby są chętne, by dawać siebie - ale też obie są przekonane, że są warte tego, by otrzymywać i gdy wiedzą tak na pewno, że nic nie muszą robić by otrzymać to, czego potrzebują - i nic nie muszą wydzierać, wymuszać, wynegocjowywać. Warto dązyć do zwiększania poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego w związku.

Jest takie powiedzenie, że suma haków w małżeństwie musi być stała. I jeśli jedno narozrabiało, to żeby nie zostać potem zamęczonym, musi jak najszybciej znaleźć "haka" na tą drugą osobę. Żeby mieć się czym odgryzać i "bronić". To także odsłona tzw. układu win. I wcale nie jest to zdrowe.

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: sajmon123 » 13 kwie 2021, 14:41

happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10
happybean pisze:
12 kwie 2021, 14:44

Czy stawianie granic to "nie" a dlaczego? "Jak typowa kobieta "no bo nie".
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.
Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Z cały szacunkiem, ale talerze to śmieszny powód do kłótni i chyba nie o takie granice chodzi...

Co do Waszego problemu to też uważam jak Twój mąż, że gdy kupi się nowe to te stare można np komuś oddać, bo raz ze się miesza i godzi to w moje poczucie estetyki, a dwa może to doprowadzić do "zbieractwa i zagracania".

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel » 13 kwie 2021, 15:11

sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 14:41
happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10

Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Z cały szacunkiem, ale talerze to śmieszny powód do kłótni i chyba nie o takie granice chodzi...

Co do Waszego problemu to też uważam jak Twój mąż, że gdy kupi się nowe to te stare można np komuś oddać, bo raz ze się miesza i godzi to w moje poczucie estetyki, a dwa może to doprowadzić do "zbieractwa i zagracania".
Ja tam akurat jestem dumnym zbieraczem (bo niemal wszystko się kiedyś jeszcze przyda 😂), ale słusznie piszesz, że to wyjątkowo kiepski powód do kłótni.
Mało tego, obrazuje mi ten wątek talerzy coś, co w tej historii pojawiało się już wielokrotnie i jest właściwie typowe.
Eva Maria Zurhorst opisuje to jako etap walki o władzę. Warto się zagłębić w ten temat.

Tak już poza tym HappyBean mam takie pytanie, bo nie pamiętam.
Czy ty nie trafiłaś na forum jeszcze jako narzeczona?
Jak odpiszesz, doprowadzę swoją myśl do końca.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Ewuryca

Re: Kryzys

Post autor: Ewuryca » 13 kwie 2021, 15:20

sajmon123 pisze:
13 kwie 2021, 14:41
happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10

Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Z cały szacunkiem, ale talerze to śmieszny powód do kłótni i chyba nie o takie granice chodzi...

Co do Waszego problemu to też uważam jak Twój mąż, że gdy kupi się nowe to te stare można np komuś oddać, bo raz ze się miesza i godzi to w moje poczucie estetyki, a dwa może to doprowadzić do "zbieractwa i zagracania".
Zgadzam sie z Sajmonem. Granice mają służyć naszej obronie a nie pokazaniu kto tu rządzi. Czy tobie faktycznie chodzilo o talerze, czy po prostu nie chciałas byc po raz kolejny poddana mężowi? Jak dla mnie to mężowi należą się dwa plusy: po pierwsze interesuje sie domem, po drugie sam sie chcial tym zajac a nie zrzucil tego na ciebie. Natomiast granice i obrone postawilabym tam gdzie uderza w twoją godnosc czyli porównywanie cie z innymi kobietami czy obrazanie cie przy tym.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope » 13 kwie 2021, 16:46

happybean pisze:
13 kwie 2021, 12:55
Caliope pisze:
12 kwie 2021, 23:10
happybean pisze:
12 kwie 2021, 14:44

Czy stawianie granic to "nie" a dlaczego? "Jak typowa kobieta "no bo nie".
W małżenstwie jakoś trzeba sie dogadać, dobrym rozwiązaniem jest układ win win. Czyli Ty chcesz to ok, ale ja chce od Ciebie to. I wtedy nikt nie czuje sie pokrzywdozny. Wiem ze to dość niechrześcijańskie podejście ale zapobiega frustracji, bycia wykorzystywanym.
Nie happybean, stawiamy granice sobie, nie komuś. No bo nie, to jest zwykły foch, nie granice. Nie da się też rozłożyć wszystkiego pół na pół i nie być pokrzywdzonym, stąd nie poświęca się, a daje w darze. Mąż tak dla przykładu nie zajmie się dzieckiem jak ty i tak długo, a możesz wtedy poczuć się wykorzystana. Ciekawi mnie jakbyś postąpiła słysząc od męża "już Cię nie kocham " po poświęceniu, zmienianiu siebie pod niego.
Ja wiem ze mnie on nie kocha wiec w ogole by mnie to nie ruszyło.

Ogolnie zaczełam robić tak że jak nie chce czegoś robić to nie robie. No i mamy sytacje mąż zaproponował zakup talerzy i sztucców. Stwierdził że stare trzeba wyrzucic a ja mowie że nie bede wyrzucać bo można jeszcze uzywac. No i mamy kłotnie że mam koniecznie wyrzucić bo tak i już, padają stwierdzenia że jak nie wyrzuce to nie kupimy nowej, że nie można mieszać, że to jakieś wiejskie zwyczaje ze pokory muszę się nauczyć i że niedobra jestemm itd itp.
To zakrawa o smiesznośc wszystko. Ale postanowiłam iśc ta drogą swoją, że jak nie chce czegoś to nie robię bo mam do tego prawo. Nie muszę się podporzadkowywać jego zdaniu bo on nie jest wyrocznią, i raczej powinnien zaczać szanować moje a nie narzucać i traktować mnie jako podwładnego, głupszego itd.
Nie wiem jakie to przyniesie owooce może zle ale tak wybralam, bo za bardzo sie w tym wszystkim duszę gdzie nawet glupie talerze są dla niego powodem do kłotni.
Ty wiesz, że Ciebie nie kocha, bo tak sądzisz, czy usłyszałaś prosto w oczy?
Twoje postępowanie o którym piszesz przyniesie dobre owoce, zobaczysz niebawem.
Kłótnia o sztućce pokazuje, że mąż szuka rozładowania swoich emocji, u mnie było podobnie . Najlepsza taktyka to być stanowczym, ja mówiłam, że chcę coś zatrzymać, a jeśli to sztućce, to są moje i ja je będę mieć, bo mi się podobają.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 32 gości