Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta »

happybean pisze: 13 maja 2021, 19:29 Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Na swoją terapię zgłosiłam się kompletnie nie mając pojęcia, co w zasadzie mam zmienić. Wiedziałam tylko, że nie czuję się zadowolona z mojego życia, małzeństwo miałam w rozsypce i sama byłam rozsypana. Przez rok z moją terapeutką rozmawiałam. Ale to nie było wygadywanie się, terapeuta zadaje pytania, słucha. Ukierunkowuje, nie daje gotowych recept. Ale czasem może wesprzeć psychoedukacją, dać jakieś zadanie, sugestię. Ja na przykład dzięki mojej terapeutce nauczyłam się na bieżąco rozładowywac stres. I znaleść sposoby na to, które sa skuteczne dla mnie i pomocne. Cele terapii określiłam z terapeutką dopiero po roku. Wcześniej za mało siebie znałam, by móc jakiś określić. Terapia indywidualna nie ma na celu zmiany po to, by małżeństwo było lepsze. Ale lepszy kontakt ze sobą i swoimi potrzebami sprawia, że ogólnie relacje stają się lepsze i zdrowsze. Te w małżeństwie też.

Łatwe odpuszczanie często nie jest dobrą metodą na unikanie konfliktów, zwykle oznacza, że frustracja narasta. I potem i tak się wybucha. Jeśłi ktoś drąży temat - to może oznaczac mnóstwo rzeczy - na przykład, że mu na czymś zależy, albo że znalazł obszar w którym może drążyć. Albo jeszcze coś innego. Jasne, że to wkurzające. Ale wybuchanie nie załatwia sprawy. W terapii nauczyłam się nie wybuchać, i lepiej konfrontowac się z takimi sytuacjami. I wiele więcej.

Natomiast co do kłótni - nikomu nie udaje się długo kłócić w pojedynkę. Albo szybko staje sie to nudne, albo człowiek jakoś tak głupio się czuje. Tego nauczyłam się tu na forum. Przyjęłam, zaczęłam wdrażac i ilość kłotni w moim małżeństwie spadła do zera. Wkurzające jest tylko to, że mój mąż tez się tego nauczył i gdy to ja miałabym ochotę na kłotnię - robi teraz to co ja. Wychodzi mówiąc, że poczuł się zdenerwowany i nie chce się kłocić.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 13 maja 2021, 19:29 Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Psychoterapia polega na ukierunkowaniu pacjenta na jego problemy, nie ma obranego celu, ćwiczeń czy działań. Ma każdym spotkaniu można mieć inny problem niż na poprzednim, pracować nad czymś co się przypomniało i było dawno temu.
Szwankuje u was komunikacja, powiedzenie mężowi, że czegoś nie powinien zadziałało jak płachta na byka, bo Ty wiesz lepiej. Ja nauczyłam się mówić że ja zrobiłabym to inaczej, ale mąż może zrobić to jak uważa. Ma wybór, ma wolność i nie ma kłótni, jest po równo. Może nawet zapytać co sądzę o tym, czy mogę mu pomóc. Tak jest lepiej też niż by zrobił to po swojemu w kłótni i trzeba byłoby to poprawiać w złości.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: Pavel »

happybean pisze: 13 maja 2021, 19:29 Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Tak bezpośrednio napiszę.
Do zmiany masz tyle rzeczy, że nie potrafisz do tylu liczyć. Tak jak ja i każdy tutaj na forum, chyba, że nie zauważyłem kogoś kto już osiągnął świętość.
Co zmienić? Pewne wskazówki podawano ci wielokrotnie.
A jak nie pójdziesz, to się nie dowiesz. Z takim negatywnym podejściem i oczekiwaniami również będzie ci trudniej.
Jak to czytałem: kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - powodu (by odpuścić).
A może warto przyznać przed sobą: mam problem i chcę go rozwiązać. I będę próbował/a każdej sensownej drogi która może w tym pomóc.
To twoje negowanie wszelakich proponowanych rozwiązań jest wg mnie problemem którym warto się zająć na początku.
To nie jest mój wymysł - przejrzyj swoje wątki i zobacz ile padło propozycji, oraz swoje reakcje na nie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 14 maja 2021, 1:13
happybean pisze: 13 maja 2021, 19:29 Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Psychoterapia polega na ukierunkowaniu pacjenta na jego problemy, nie ma obranego celu, ćwiczeń czy działań. Ma każdym spotkaniu można mieć inny problem niż na poprzednim, pracować nad czymś co się przypomniało i było dawno temu.
Szwankuje u was komunikacja, powiedzenie mężowi, że czegoś nie powinien zadziałało jak płachta na byka, bo Ty wiesz lepiej. Ja nauczyłam się mówić że ja zrobiłabym to inaczej, ale mąż może zrobić to jak uważa. Ma wybór, ma wolność i nie ma kłótni, jest po równo. Może nawet zapytać co sądzę o tym, czy mogę mu pomóc. Tak jest lepiej też niż by zrobił to po swojemu w kłótni i trzeba byłoby to poprawiać w złości.
Wg mnie terapia ma na celu likwidację konkretnego problemu, jeśli nie ma ćwiczeń i polega tylko na wygadaniu się to wg mnie to strata czasu i pieniędzy jeśli ktoś chodzi za pieniądze.
Dlatego zdecydowanie lepiej podjąć terapię na NFZ lub przy fundacji darmowa wtedy unikniemy wyciągania kasy przez terapeutę i chodzenia na niej latami bez konkretnego efektu. Terapeuta powinien określić cel, drogę działania itd
Terapia nie jest remedium na wszystko jak się powszechnie uważa.
Terapia wg mnie ma konkretnie w czymś pomóc a nie służyć do tego żeby się wygadać. Ta funkcje może z powodzeniem pełnić przyjaciółka itd.
Czy mamy problem z komunikacją? Pewnie tak jak wszyscy. Problemem też jest to że jak masz pragnienie posiadania modelki 10na 10 a Twoja żona taką nie jest, a i przytyła po ciąży itd to logoiczne jest że będziesz coraz bardziej sfrustrowany tym brakiem którego nie masz. A i czasem sama jej obecność nawet jeśli nic nie zrobi będzie Cię irytować, a jak będzie milczeć to jej milczenie będzie Cię irytować. W poczuciu takiej frustracji o wybuch złości nie trudno. A powodem może być wszystko nawet potłuczony słoik. Czy zona specjalnie stlukla słoik ano przecież nie. Ale ile to frustracji w mężu wywołało. Ale problemem nie był sam słoik ale żona na którą mąż jest nieustannie sfrustrowany bo nie jest taka jak sobie wymyślił i do tego stłukła słoik.
Problemu nie da się rozwiązać dopóki nie zmienisz pragnień.

Zawsze problemem jest brak miłości nie umiemy kochać tak jak powinniśmy bo bardziej kochamy siebie niż drugiego.
Ewuryca

Re: Kryzys

Post autor: Ewuryca »

Happybean przeczytaj post Pavla powyżej, ja tez myśle ze negujesz wsystko co się do ciebie pisze, jakbys wiedziała wszystko lepiej.
Myśle sobie ze masz racje ze mąż nie powinien tak czy inaczej się zachować ale on już jest twoim mężem i to się nie zmieni, jego ty nie zmienisz, ale możesz pracować dla siebie nad sobą. Czy w terapii trzeba określać cel? Możesz ale nie musisz. Twoim celem moze być np: chce nauczyć się dobrze żyć z mężem, takim jakim jest obecnie. To nieprawda ze jedynym wyjściem jest podkulenie ogona i pozwolenie sobie wejść na głowę, jest wiele rozwiązań właśnie dotyczących komunikacji, sposobu okazywania miłości, stawiania granic itd. Jeśli wolisz terapie NFZ, nie ma problemu - zapisz się na taką żeby nie wydawać pieniędzy.
Zarzucasz mężowi ze wziął sobie żonę i teraz chce ją zmienić bo mu nie pasuje, ale ty zrobiłaś dokładnie to samo. Wzięłaś sobie męża, który od początku był taki ale teraz ci przestał pasować, możecie podać sobie ręce.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 14 maja 2021, 10:47
Caliope pisze: 14 maja 2021, 1:13
happybean pisze: 13 maja 2021, 19:29 Ruto ja nie jestem osobą pamiętliwa raczej łatwo odpuszczam. Ale jeśli mąż drążył kilka miesięcy temat, był dla mnie niedobry to to wszystko we mnie odzywali.
Terapia czyli co? Z zasady musi mieć ona cel i kierunek. Czyli powinnam zgłosić się z konkretną swoją cechą która terapeuta powinien pomóc mi zmienić, wyznaczając konkretny plan działania, zadając ćwiczenia i określając przybliżony czas realizacji. Sęk w tym że ja nie wiem co konkretnie miała bym w sobie zmienić aby moje małżeństwo było lepsze.
Czy terapia pomoże mi bardziej milczeć gdy mąż mnie prowokuje i dogaduje? Nie będę się odzywać nie będzie kłótni więc będzie ok.
Terapia na zasadzie wygadania się terapeucie wydaje mi się bezcelowa
Psychoterapia polega na ukierunkowaniu pacjenta na jego problemy, nie ma obranego celu, ćwiczeń czy działań. Ma każdym spotkaniu można mieć inny problem niż na poprzednim, pracować nad czymś co się przypomniało i było dawno temu.
Szwankuje u was komunikacja, powiedzenie mężowi, że czegoś nie powinien zadziałało jak płachta na byka, bo Ty wiesz lepiej. Ja nauczyłam się mówić że ja zrobiłabym to inaczej, ale mąż może zrobić to jak uważa. Ma wybór, ma wolność i nie ma kłótni, jest po równo. Może nawet zapytać co sądzę o tym, czy mogę mu pomóc. Tak jest lepiej też niż by zrobił to po swojemu w kłótni i trzeba byłoby to poprawiać w złości.
Wg mnie terapia ma na celu likwidację konkretnego problemu, jeśli nie ma ćwiczeń i polega tylko na wygadaniu się to wg mnie to strata czasu i pieniędzy jeśli ktoś chodzi za pieniądze.
Dlatego zdecydowanie lepiej podjąć terapię na NFZ lub przy fundacji darmowa wtedy unikniemy wyciągania kasy przez terapeutę i chodzenia na niej latami bez konkretnego efektu. Terapeuta powinien określić cel, drogę działania itd
Terapia nie jest remedium na wszystko jak się powszechnie uważa.
Terapia wg mnie ma konkretnie w czymś pomóc a nie służyć do tego żeby się wygadać. Ta funkcje może z powodzeniem pełnić przyjaciółka itd.
Czy mamy problem z komunikacją? Pewnie tak jak wszyscy. Problemem też jest to że jak masz pragnienie posiadania modelki 10na 10 a Twoja żona taką nie jest, a i przytyła po ciąży itd to logoiczne jest że będziesz coraz bardziej sfrustrowany tym brakiem którego nie masz. A i czasem sama jej obecność nawet jeśli nic nie zrobi będzie Cię irytować, a jak będzie milczeć to jej milczenie będzie Cię irytować. W poczuciu takiej frustracji o wybuch złości nie trudno. A powodem może być wszystko nawet potłuczony słoik. Czy zona specjalnie stlukla słoik ano przecież nie. Ale ile to frustracji w mężu wywołało. Ale problemem nie był sam słoik ale żona na którą mąż jest nieustannie sfrustrowany bo nie jest taka jak sobie wymyślił i do tego stłukła słoik.
Problemu nie da się rozwiązać dopóki nie zmienisz pragnień.

Zawsze problemem jest brak miłości nie umiemy kochać tak jak powinniśmy bo bardziej kochamy siebie niż drugiego.
Ja chodzę tylko na NFZ, to się czymś różni?czu jednak psycholog różni się od terapeuty.Nie terapia nie likwiduje żadnego problemu, to Ty dzięki terapii i ukierunkowaniu masz przepracować to co trzeba sama. Przykładem jest terapia alkoholowa, ona pomaga pozostać w abstynencji, pomaga zrozumieć chorobę, jej mechanizmy i sposoby jak dalej z nią żyć. Nie ma tak, że się wygadam i będę zdrowa z nałogu, bo to mój cel.Nie ma żadnych ćwiczeń w terapii, chyba ,że trening asertywności w ostatnim etapie.
Zawsze można dążyć dla siebie do tej modelki dla siebie, nie wiem co gorsze, pragnienie byś schudła czy jak u mnie kompletna obojętność z moim poczuciem, że nie jestem kobietą.
Nowiutka

Re: Kryzys

Post autor: Nowiutka »

Zależy co komu jest potrzebne w danym momencie, miałam czas w terapii, że samo wygadanie się mi pomagalo bo to był jedyny czas kiedy się zatrzymałam i myślałam o tym co czuję i myślę.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Wzięłam sie za makijaż dla siebie żeby ładnie się umalować na chrzest syna. Bo mąż przestał już o tym makijażu gadać. No i wyszło na to że nie umiem sobie nawet dobrać koloru podkładu, mam ich chyba z 5 , ale wszystkie wyglądają źle a już nie tak jak panie z Instagrama czy ulicy wymalowane. Tak samo różne przytyki męża że rzekomo się nie rozwijam lub w wielu kwestiach się mylę, nie mam wiedzy itd wg niego coraz bardziej rozwala to moje poczucie własnej wartości i już chyba nie umiem tego oddzielić co mówi/myśli mazo mnie a ja o sobie samej. Przychylam się do jego myślenia o mnie że faktycznie jestem mega beznadziejna. Na jego miejscu pewnie też bym byla z sobą nieszczęśliwa bo bardzo odstaje od tego co dają i jakie są inne kobiety..
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Melisa »

Oj Fasolko, i Ty twierdzisz, że terapia w Twoim przypadku nie ma sensu?!
Pamiętam, że gdzieś na początku tego wątku pisałam o poczuciu własnej wartości, ale trudno do Ciebie trafić z jakąkolwiek sugestią. Wiec trochę mi smutno i nucę pod nosem Nosowską:
"jesteś cenny tak jak ja,
jesteś piękna tak jak ja..."

Możesz odpowiedzieć na post Pavla powyżej?
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 21 maja 2021, 13:22 Wzięłam sie za makijaż dla siebie żeby ładnie się umalować na chrzest syna. Bo mąż przestał już o tym makijażu gadać. No i wyszło na to że nie umiem sobie nawet dobrać koloru podkładu, mam ich chyba z 5 , ale wszystkie wyglądają źle a już nie tak jak panie z Instagrama czy ulicy wymalowane. Tak samo różne przytyki męża że rzekomo się nie rozwijam lub w wielu kwestiach się mylę, nie mam wiedzy itd wg niego coraz bardziej rozwala to moje poczucie własnej wartości i już chyba nie umiem tego oddzielić co mówi/myśli mazo mnie a ja o sobie samej. Przychylam się do jego myślenia o mnie że faktycznie jestem mega beznadziejna. Na jego miejscu pewnie też bym byla z sobą nieszczęśliwa bo bardzo odstaje od tego co dają i jakie są inne kobiety..
Właśnie po to jest terapia byś tak o sobie nie myślała, nie myślała, że mąż jest panem świata i jego ocena jest najważniejsza. Ja też teraz upadam bo czuję się gruba i brzydka. Tylko jak pójdę to znów przepracować, zajrzę w głąb siebie to się ułoży, może ruszę do przodu.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Ruta »

happybean pisze: 04 lip 2021, 21:41 Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
A jakby zamienić muszę na chcę? Chcę nad tym pracować.

Gdy robię coś bo muszę to czuję opór i wszystko idzie jak po grudzie. Gdy robię coś bo tak chcę i świadomie wybieram - jest łatwiej. Nauczyłam się, że gdy czuję, że muszę - to od razu sobie daję spokój. Czekam, aż przyjdzie mi na to szczera chęć.
Są oczywiście obowiązki, na przykład przy dzieciach, jakieś tam gotowania i sprzątania. I czasem pada argument, że przecież musimy je wykonywać. Otów wcale nie musimy. Wiele osób sobie odpuszcza, ucieka na drugi konieć świata i już. I wiedząc o tym, można już zajrzeć w siebie i odkryć, że ja chcę i wybieram by te obowiązki pełnić. Nawet te których w sumie nie lubię - bo widzę, że płynie z tego jakies większe dobro, że ma to sens. Satysfakcja natychmiast wzrasta i jakoś tak milej się robi i łatwiej wszystko idzie.

To zupełnie zwykła sprawa, że każdy z nas, ja też, ma coś do przepracowania, nauczenia się. I praca nad tym może być radosna, fajna, satysfakcjonująca. To przygoda. Polecam zaproszenie do tej przygody, do pracy nad sobą, Maryi. Za rękę z Maryją jest łatwiej, jeszcze radośniej, bezpieczniej, no i dzięki wstawiennictwu Matki Bożej otrzymujemy ogromną pomoc i wiele łask. Matczyną opiekę i troskę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

happybean pisze: 04 lip 2021, 21:41 Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 05 lip 2021, 10:51
happybean pisze: 04 lip 2021, 21:41 Nie umiem mówić nie, godzę się na coś czego nie chce. Nie umiem się bronić przed tym jak ktoś na mnie coś wymusza. Muszę nad tym pracowac
Nie umiesz, ale możesz się nauczyć, dawno pisałam, że trzeba coś z tym zrobić i iść po pomoc do psychoterapeuty. Pomyśl o tym, o sobie.
Nie mam czasu nigdzie chodzić, bo nie mam z kim zostawić dziecka. Ledwo daje radę iść na Msze a mąż po 1h 30 min spędzenia z synem już ma go "dość". Raz na miesiąc chodzę też do dentysty bo żeby się posypały. Narazie probuje sama za pomocą książek
Np zakupiłam "sztuka mówienia nie" ale motam się. Mąż bardzo łatwo wpędza w poczucie winny tak że człowiek sam już nie wie co jest jego wina a co nie. Gdzie mamy rację a gdzie nie. Ale mój uległy charakter i nieumiejętność stawiania granic to nie wina męża tylko lata trwania w takim schemacie.
ODPOWIEDZ