Nowiutka,
sporo w tobie chaosu, w twoich emocjach, w podejściu do małżeństwa, w tym czego dla siebie chcesz, w wartościach, w wierze. To w sumie zupełnie naturalne w kryzysie. Kryzys wprowadza chaos i burzy, czasem każdą sferę życia potrafi wywalić do góry nogami. Jednak przychodzi czas w którym trzeba to wszystko zacząć układać, po prostu by przystać cierpieć, miotać się. Moje doświadczenie i doświadczenie wielu osób podpowiada, że trwale wyjść z kryzysu można układając swoje sprawy w Boży sposób.
Jak zacząć układać sprawy w Boży sposób? Tu jest wiele dróg. Jeśli jednak będziesz próbować od razu wszystkiego na raz, codziennego czytania Biblii, częstej obecności w Kościele, odmiany życia w duchu chrześcijańskim, życia w zgodzie z wartościami, stałej modlitwy - szybko się pogubisz i zniechęcisz. Na początek warto wybrać jedną stałą praktykę religijną, najlepiej niewielką, ale codzienną, na przykład jedną stałą nawet krótką modlitwę. Ale codzienną właśnie.
Wielu księży mówi także o drogach, które są krótkie i proste. Pierwsza taka droga to zawierzenie się Maryi. Ostatnio już od kilku księży słyszałam, że równie krótką drogą jest zawierzenie się Świętemu Józefowi.
Ja w swojej rozpaczy i chaosie życiowym zawierzyłam się Maryi. Nie wierzyłam, że to coś da. Zrobiłam to "na próbę". Byłam wcześniej wierząca, miałam za sobą w życiu okresy bliskości z Bogiem, jednak nigdy nie miałam takiej relacji jak mam teraz, nigdy też nie żyłam w tak uporządkowany sposób, nie miałam w sobie takiego spokoju, jaki mam w sobie teraz, gdy się oddałam.
Mogę powiedzieć, że to jedna wielka wspaniała zachwycająca przygoda. Niesamowite jak piękne prowadzenie można otrzymać. Gdy tą przygodę zaczynałam, nie miałam pojęcia jak dużo zmian zajdzie w moim życiu, a to wszystko nadal się dzieje i wiem, że to nie koniec. Gdybym w pierwszym tygodniu wiedziała, jak dużo będę musiała zmienić przestraszyłabym się, uciekła, wycofała. Ale to jest powolny proces, krok po kroku. Chociaż czasem jest jak na rollercoasterze
Ale nic nie dzieje się zanim nie jestem gotowa, nic nie dzieje się przemocą. Choć czasem dzieje się dość szybko.
To prowadzenie jest nie tylko duchowe, ma przełożenie także w życiu codziennym. Odkąd się zawierzyłam, trafiłam na dobrą panią psychiatrę wierzącą, która poleciła mi Sychar, pomogła mi wydostać się z moich trudności bez leków (ale gdy leki są potrzebne, nie trzeba się ich bać, pomagają), trafiłam też na właściwą terapię, Nagle jakby wszystko zaczyna się składać, sprzyjać. No prostuje się ta nasza droga. Długo mogłabym o tym pisać. Czasem aż trudno w to uwierzyć. Jest też mnóstwo czułych zachęt, takich jakby prezentów.
Z czułych rąk Maryi, trafiłam całkiem niedawno w ojcowskie ręce Józefa. W relacji z nim leczą się moje inne rany.Tu mam też zdecydowanie więcej dyscypliny. Trochę czuję się tak jakbym miała teraz dwoje duchowych rodziców, którzy mnie wychowują, prowadzą, napominają, wspierają. Jakby to nie brzmiało dziwnie - a może tak brzmieć, samej wydawałoby mi się to nie do uwierzenia, że można mieć tak osobistą relację z Maryją lub z Józefem - ale to tak właśnie jest. Ja chyba od zawsze powierzałam siebie i swoje sprawy Świętej Rodzinie, ale nigdy tak bliskich i osobistych relacji nie miałam. Gdy poczytasz żywoty świętych - trafisz na to, że wielu z nich także miało osobistą relację z Maryją lub z Józefem. Papieży i wspaniałych księży także. Nawet tych którzy żyli przed wiekami. Więc to całkiem realna i sprawdzona droga, którą przeszli już inni. I naprawdę pomaga uporządkować życie.
Oczywiście możemy bać się nawrócenia, sądząc na przykład, że zamienimy się wtedy w kogoś w rodzaju dewotki, że trzeba będzie zrezygnować z naszego życia, siedzieć tylko w Kościele i że nawróceni to nudziarze. Nic bardziej mylnego. Moje relacje z osobami z mojego otoczenia się zmieniają, zaczynam mieć wokół siebie więcej bliskich osób, z którymi dobrze się czuję i z którymi moja relacja jest autentyczna. Robię rzeczy, o które bym się nie podejrzewała - nauczyłam się między innymi jeździć na łyżwach
No nie jeżdzę jak Katarina Witt, ale się nie przewracam
Do pełnego porządku w moim życiu jeszcze daleko, ale teraz jest zupełnie inaczej, bo częściej czuję radość, czuję się coraz lepiej ze sobą, lubię moje życie, a każdy dzień jest dobry. Nawet gdy na co dzień są różne trudności i gdy moje małżeństwo nadal jest jeszcze w kryzysie.
Są też inne przeszkody i lęki, które mogą towarzyszyć decyzji o nawróceniu. Niektóre z nich omawia Ksiądz Sławomir Kostrzewa. Warto o nich wiedzieć, bo dotyczą wielu osób, które taką decyzję rozważają. Tu link do odcinka pierwszego. Jest jeszcze drugi. Mam nadzieję, że powstaną kolejne.
https://www.youtube.com/watch?v=qnx6ZPSwoNQ
Od siebie dodam, że może też pojawić się czas, gdy w pełni uświadomimy sobie, że jesteśmy na polu walki duchowej. I to także może spowodować różne lęki. Wtedy bardzo pomocna jest modlitwa do Świętego Michała Archanioła.
Jak się oddać? Są oczywiście rekolekcje duchowe zawierzenia, ale to chyba wyższy lewel, na początku mogą być właśnie zbyt trudne, a przez to zniechęcić, być zbyt wymagające. Wystarczy na początek stała modlitwa - i rozmowa. Mówisz do Maryi (lub do Świętego Józefa). Opowiadasz przy tej modlitwie co u ciebie, co czujesz, czego chcesz, o co prosisz, co się martwi. Miałam dni, że nie bardzo mogłam się modlić, byłam świeżo porzucona przez męża, w trudnej sytuacji emocjonalnej i życiowej właściwie pod każdym względem, więc po prostu się do Maryi przytulałam i Jej płakałam. Jeśli lubisz śpiewać, możesz śpiewać, to także forma modlitwy i także pomaga i leczy.
Napisałaś, że to co się obecnie z tobą dzieje powoduje twoje trudności w relacji z dzieckiem, emocjonalną dziurę w sercu. Relacja z Maryją leczy także takie problemy. Moje serce staje się ładne i kochające. To przyjemne.
Dużo błogosławieństwa i Bożego prowadzenia ci życzę,
Poniżej wklejam ci link do Litanii do Świętej Rodziny, lubią tą wersję, jest taka kojąca serce, odmówię ją w twojej intencji.
http://www.rodzinasfb.opw.pl/index.php/ ... w-rodziny/
Nowiutka pisze: ↑07 mar 2021, 7:18
Kiedyś nie było w moim słowniku tych wyrażeń ale życie coraz bardziej mnie do nich zbliża. Przecież też historia tych, którzy zeszli się po 13 latach to też typowy patchwork - są dzieci z innych związków.
Mój mąż nigdy nie chciał ze mną być nie wiem czemu mi przysięgał.
Dziś i wczoraj wróciły bóle głowy może to jednak na tle nerwowym, migrena bo płakałam u psychologa, migrena bo dziś śniło mi się, że się kochamy a on myślami jest z tą nową ..
Wartości myślałam że je już uporządkowalam ale trudno mi jest je wypisać. Miłość małżeńska, ślub jeden na całe życie, po ślubie walka o tę konkretną relację. Rodzina to mąż żona dzieci i babcie, bez tych obcych odnóg. Mąż tak tego nie postrzega on i psycholog twierdzą że zawsze będziemy rodziną, ksiądz z jakim mówiłam często odwiedzał patchworkowe rodziny sugerując uporządkowanie w kwestii ważności małżeństwa. Świat nie jest taki jaki byśmy chcieli. To ja żyłam jakąś bajką.
Z czytaniem pisma jak ze wszystkim próbuje ale rzadko kiedy mam czas.