Dramat

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 15 kwie 2021, 11:55

Śniło mi się, że zadzwoniłam do niego a on był z nią i weseli sluchali muzyki. leki jeszcze chyba nie działają (podobno mają zaskoczyc po ok 2 tygodniach jak dobrze zrozumiałam, a biorę tydzień). Dziś znów chodzę zdołowana i zmyślami wręcz w obłędzie. Czy mam prawo chcieć go z powrotem? Przecież jest z nią szczęśliwy... Jeśli frustrowało go moje zachowanie, mój "paskudny charakter" to dlaczego miałby wrócić? Nie zbudujesz szczęścia na nieszczęściu innych. A jeśli to ja powinnam tego tekstu posłuchać? Jesienią poczułam się zraniona, zagubiona, niepewna, ale zamiast to "przetrawić" wywaliłam to na niego w swoim toksycznym stylu. Nie będę tu tego rozwijać ale podejrzewam, że go zniszczyłam psychicznie może depresją moze już wcześniej. Zresztą, czytałam jakiś czas temu artykuł o osobach towarzyszących w depresji - w większości przypadków to dla nich za dużo i albo sami wpadają w depresję albo odchodzą. Czuję się jakbym budziła się z jakiegoś snu, którego nie rozumiem, ale odbieram jego konsekwencje.

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 22 kwie 2021, 6:16

Zaczynam się zastanawiać nad tym ile we mnie tej winy jest a ile w mężu. Zarzuca mi borderline a to przez jego zachowania dostawałam nerwicy łącznie z hiperwentylacją, nie umialam złapać tchu. Nie wiem czy nadaję sie do związku, ale przy nikim innym tak nie miałam. Ja chyba wciąż go idealizuję a to był po prostu toksyczny związek. Naiwnie weszłam w małżeństwo, szkoda tylko dziecka.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dramat

Post autor: Astro » 22 kwie 2021, 7:28

Nowiutka pisze:
22 kwie 2021, 6:16
Zaczynam się zastanawiać nad tym ile we mnie tej winy jest a ile w mężu. Zarzuca mi borderline a to przez jego zachowania dostawałam nerwicy łącznie z hiperwentylacją, nie umialam złapać tchu. Nie wiem czy nadaję sie do związku, ale przy nikim innym tak nie miałam. Ja chyba wciąż go idealizuję a to był po prostu toksyczny związek. Naiwnie weszłam w małżeństwo, szkoda tylko dziecka.
Nowiutka nie uwierze w to abyś była osobowością narcystyczna lub pograniczna czyli właśnie bordenline . Nawet teraz kiedy nie wgłębień się w twój wątek . Takie osoby raczej nie widzą w sobie problemu , mają spłycona empatię , namiętnie kłamią , kogoś kogo potrzebują to oczarują po to by kiedy stanie się im zbedny odstawić na bocznicę , potrafią grać i ubierać się przyjmować pozy jakie w danej sytuacji są im potrzebne. Tam gdzie potrzebują będą ofiarami , gdzie indziej będą słodkie ,aż do młodości, gszie indziej będą przyjacielskie, a jeszcze w innym przypadku skoczą komuś do gardła , po to aby uzyskać swój cel. To tak ogólnikowo , ale o tym można poczytać , co zapewne robiłaś.
I żeby to stwierdzić to musiałby być naprawdę dobry specjalista , bo takie osobowości właśnie że względu na zespół pewnych cech są wstanie oszukiwać i psychologów i psychiatrów. Nerwica to już co innego i jest jednostką chorobowa w psychiatrii. .
Każdy z nas tutaj myślę ,że w mniejszy czy większy sposób wszedł naiwnie w związek małżeński .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: JolantaElżbieta » 22 kwie 2021, 14:59

Nowiutka - jak znam życie, to zdiagnozowała Cię laf...kowalska :-)

Bławatek
Posty: 1611
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Bławatek » 22 kwie 2021, 15:06

Nowiutka pisze:
22 kwie 2021, 6:16
Zaczynam się zastanawiać nad tym ile we mnie tej winy jest a ile w mężu. Zarzuca mi borderline a to przez jego zachowania dostawałam nerwicy łącznie z hiperwentylacją, nie umialam złapać tchu. Nie wiem czy nadaję sie do związku, ale przy nikim innym tak nie miałam. Ja chyba wciąż go idealizuję a to był po prostu toksyczny związek. Naiwnie weszłam w małżeństwo, szkoda tylko dziecka.
Ja przy moim mężu miałam podobnie. Ciągła manipulacja ze strony męża też zrobiła swoje. Nic Ci nie da takie biczowanie siebie samej, ciągle i ciągle, bo zawsze coś nowego w głowie Ci się pojawi. Tak to już jakoś jest, że to ci co odchodzą mają dużo więcej do przerobienia i zamiany w sobie, ale dopóki nie dosięgną "dna" to nikt i nic nie doprowadzi do ich przemiany. Pomyśl o sobie, swoim komforcie - psychicznym przede wszystkim i zacznij żyć bez myślenia o mężu. Wiem, że to trudne, ale możliwe.

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 22 kwie 2021, 17:23

JolantaElżbieta pisze:
22 kwie 2021, 14:59
Nowiutka - jak znam życie, to zdiagnozowała Cię laf...kowalska :-)
Nie, to akurat diagnoza męża. Nauczyłam się, że jestem lustrem - większość win jakie mi zarzucał mogłam mu przypisać, jakby przerzucał na mnie odpowiedzialność (albo bylibyśmy tacy sami z takimi samymi ułomnościami). Nie będę wnikać w to szerzej bo jeśli znalazl wątek to może to wykorzystać. Może leki zaczynają działać, wciąż jest ciężko, ale zaczynam dostrzegać zależności.

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 29 kwie 2021, 12:59

Czy kiedykolwiek będzie szansa, że wróci, jeśli ma żal, poszedł dalej, ma inną i jest szczęśliwy?

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dramat

Post autor: Pavel » 29 kwie 2021, 13:29

Nowiutka pisze:
29 kwie 2021, 12:59
Czy kiedykolwiek będzie szansa, że wróci, jeśli ma żal, poszedł dalej, ma inną i jest szczęśliwy?
Szansa jest zawsze.
Dlatego motto naszej wspólnoty głosi, że każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania.
Nie oznacza to, że każde zostanie uratowane, nawet jeśli zrobimy wszystko tak jak należy ze swojej strony. Bo do tego potrzebna jest także wola i współpraca współmałżonka.

Jednocześnie, każdy i na każdym etapie życia ma możliwość nawrócenia.

Przy okazji, chciałbym naprostować taki powszechny mit, że poszedł z inną i jest szczęśliwy.
To szczęście zweryfikuje czas, przy czym szansa, że to była iluzja szczęścia jest najbardziej prawdopodobnym rezultatem. Z konkretnych powodów.

Jest mu obecnie miło i przyjemnie - tak być w istocie może.
Jednocześnie - byłbym ostrożny w ocenianiu relacji po pozorach.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 29 kwie 2021, 13:34

Pavel pisze:
29 kwie 2021, 13:29


Przy okazji, chciałbym naprostować taki powszechny mit, że poszedł z inną i jest szczęśliwy.
To szczęście zweryfikuje czas, przy czym szansa, że to była iluzja szczęścia jest najbardziej prawdopodobnym rezultatem. Z konkretnych powodów.

Jest mu obecnie miło i przyjemnie - tak być w istocie może.
Jednocześnie - byłbym ostrożny w ocenianiu relacji po pozorach.
Tak, wiem, ale ks Pawlukiewicz jak się nie mylę mówił o drugiej żonie i składaniu ubrań w kostkę bo pierwszą się czepiała. Pod tym kątem myślę o tym szczęściu. Ze mną nie miał sił naprawiać, przy niej tłumaczy się z naszych rozmów wręcz się spowiada (raz byłam świadkiem), gdzie ze mną żył na kłamstwach, niedomówieniach i ciszy. On zrobi wszystko by mu teraz wyszło pewnie wraz z terapią par na której ze mną nie raczył iść.

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: elena » 29 kwie 2021, 14:23

Nowiutka, fascynacja drugą osobą zawsze mija, zwłaszcza, ze nie ma ludzi idealnych i tamta osoba przecież tez ma wady. Mąż ma teraz klapki na oczach i nie widzi niczego złego w tej relacji. A na dłuższa metę nie da się zbudować trwałego związku na słabych fundamentach. Trwałe fundamenty daje Bóg, sakrament i łaski płynące z ufnej relacji z Bogiem. Im mniej będziesz wisieć na mężu, tym szybciej zobaczysz, ze Twoje szczęście nie zależy od męża. U mnie niedługo minie 2 lata odkąd nie mieszkam z mężem, dopiero teraz zaczynam czuć czym jest odwieszenie od męża i czuje szczęście wewnątrz siebie, będąc blisko Boga mimo, ze mój mąż jest coraz bardziej agresywny i roszczeniowy w stosunku do mnie i co chwila przypomina (czy to w smsach, czy w rozmowie), ze mnie nienawidzi.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Ruta » 29 kwie 2021, 14:40

Nowiutka pisze:
29 kwie 2021, 13:34
Pavel pisze:
29 kwie 2021, 13:29


Przy okazji, chciałbym naprostować taki powszechny mit, że poszedł z inną i jest szczęśliwy.
To szczęście zweryfikuje czas, przy czym szansa, że to była iluzja szczęścia jest najbardziej prawdopodobnym rezultatem. Z konkretnych powodów.

Jest mu obecnie miło i przyjemnie - tak być w istocie może.
Jednocześnie - byłbym ostrożny w ocenianiu relacji po pozorach.
Tak, wiem, ale ks Pawlukiewicz jak się nie mylę mówił o drugiej żonie i składaniu ubrań w kostkę bo pierwszą się czepiała. Pod tym kątem myślę o tym szczęściu. Ze mną nie miał sił naprawiać, przy niej tłumaczy się z naszych rozmów wręcz się spowiada (raz byłam świadkiem), gdzie ze mną żył na kłamstwach, niedomówieniach i ciszy. On zrobi wszystko by mu teraz wyszło pewnie wraz z terapią par na której ze mną nie raczył iść.
Nie ma czegoś takiego jak "druga żona". Nie zgadzam się też z narracją w której opuszczona żona czy opuszczony mąż odpowiada za decyzję odchodzącej osoby, czy też za to, że ta osoba wchodzi w cudzołóstwo.
Zgadzam się, że składanie ubrań w kostkę może być uciążliwe. Wystarczy wtedy odmówić składania ubrań w kostkę. Natomiast rozwiązanie problemu składania ubrań przez wejście w relację z osobą, która tego nie wymaga, to jednak przesada.

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 29 kwie 2021, 14:45

elena pisze:
29 kwie 2021, 14:23
Nowiutka, fascynacja drugą osobą zawsze mija, zwłaszcza, ze nie ma ludzi idealnych i tamta osoba przecież tez ma wady. Mąż ma teraz klapki na oczach i nie widzi niczego złego w tej relacji. A na dłuższa metę nie da się zbudować trwałego związku na słabych fundamentach. Trwałe fundamenty daje Bóg, sakrament i łaski płynące z ufnej relacji z Bogiem. Im mniej będziesz wisieć na mężu, tym szybciej zobaczysz, ze Twoje szczęście nie zależy od męża. U mnie niedługo minie 2 lata odkąd nie mieszkam z mężem, dopiero teraz zaczynam czuć czym jest odwieszenie od męża i czuje szczęście wewnątrz siebie, będąc blisko Boga mimo, ze mój mąż jest coraz bardziej agresywny i roszczeniowy w stosunku do mnie i co chwila przypomina (czy to w smsach, czy w rozmowie), ze mnie nienawidzi.
Ja już też 2 lata nie mieszkam z mężem, plus miesiąc w sumie. Jak nie dłużej. Tracę już rachubę. Na jesień zaangażowałam się na nowo a on tylko sprawdzał/manipulował/może z nią już porównywał. Cała historia na nowo do zaleczenia bo wpadłam w stary schemat zachowań ale nie byłam gotowa w tedy... Też czuje się samotna już. Byłam wyciszona a on rozbudził mnie i pod kątem pożądania. Tylko po to by mnie olać i pójść gdzie indziej.
U nas nigdy nie było fundamentów tworzy je z nią i to mnie wkurza, jest moim mężem, mamy dziecko a on zachowuje się jakbyśmy tylko ze sobą chodzili i zerwali.

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: elena » 29 kwie 2021, 16:48

Ruta pisze:
29 kwie 2021, 14:40
Nowiutka pisze:
29 kwie 2021, 13:34
Pavel pisze:
29 kwie 2021, 13:29


Przy okazji, chciałbym naprostować taki powszechny mit, że poszedł z inną i jest szczęśliwy.
To szczęście zweryfikuje czas, przy czym szansa, że to była iluzja szczęścia jest najbardziej prawdopodobnym rezultatem. Z konkretnych powodów.

Jest mu obecnie miło i przyjemnie - tak być w istocie może.
Jednocześnie - byłbym ostrożny w ocenianiu relacji po pozorach.
Tak, wiem, ale ks Pawlukiewicz jak się nie mylę mówił o drugiej żonie i składaniu ubrań w kostkę bo pierwszą się czepiała. Pod tym kątem myślę o tym szczęściu. Ze mną nie miał sił naprawiać, przy niej tłumaczy się z naszych rozmów wręcz się spowiada (raz byłam świadkiem), gdzie ze mną żył na kłamstwach, niedomówieniach i ciszy. On zrobi wszystko by mu teraz wyszło pewnie wraz z terapią par na której ze mną nie raczył iść.
Nie ma czegoś takiego jak "druga żona". Nie zgadzam się też z narracją w której opuszczona żona czy opuszczony mąż odpowiada za decyzję odchodzącej osoby, czy też za to, że ta osoba wchodzi w cudzołóstwo.
Zgadzam się, że składanie ubrań w kostkę może być uciążliwe. Wystarczy wtedy odmówić składania ubrań w kostkę. Natomiast rozwiązanie problemu składania ubrań przez wejście w relację z osobą, która tego nie wymaga, to jednak przesada.
O ile się nie mylę ks.Pawlukiewicz mówil, ze mąż, który odszedł od żony tak bardzo chce pokazać, ze ten drugi związek jest lepszy a pierwszy był poprostu pomyłka, więc się bardziej stara. Czyli np. wie, ze żona zwracała mu uwagę, żeby składał ubrania to on teraz przy tej drugiej kobiecie będzie składał te ubrania. No przecież musi pokazać, ze problemem nie był on sam tylko żona, wiec się usprawiedliwia, bardziej pilnuje.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 29 kwie 2021, 16:52

elena pisze:
29 kwie 2021, 16:48
Ruta pisze:
29 kwie 2021, 14:40
Nowiutka pisze:
29 kwie 2021, 13:34

Tak, wiem, ale ks Pawlukiewicz jak się nie mylę mówił o drugiej żonie i składaniu ubrań w kostkę bo pierwszą się czepiała. Pod tym kątem myślę o tym szczęściu. Ze mną nie miał sił naprawiać, przy niej tłumaczy się z naszych rozmów wręcz się spowiada (raz byłam świadkiem), gdzie ze mną żył na kłamstwach, niedomówieniach i ciszy. On zrobi wszystko by mu teraz wyszło pewnie wraz z terapią par na której ze mną nie raczył iść.
Nie ma czegoś takiego jak "druga żona". Nie zgadzam się też z narracją w której opuszczona żona czy opuszczony mąż odpowiada za decyzję odchodzącej osoby, czy też za to, że ta osoba wchodzi w cudzołóstwo.
Zgadzam się, że składanie ubrań w kostkę może być uciążliwe. Wystarczy wtedy odmówić składania ubrań w kostkę. Natomiast rozwiązanie problemu składania ubrań przez wejście w relację z osobą, która tego nie wymaga, to jednak przesada.
O ile się nie mylę ks.Pawlukiewicz mówil, ze mąż, który odszedł od żony tak bardzo chce pokazać, ze ten drugi związek jest lepszy a pierwszy był poprostu pomyłka, więc się bardziej stara. Czyli np. wie, ze żona zwracała mu uwagę, żeby składał ubrania to on teraz przy tej drugiej kobiecie będzie składał te ubrania. No przecież musi pokazać, ze problemem nie był on sam tylko żona, wiec się usprawiedliwia, bardziej pilnuje.
Tak to właśnie miałam na myśli. I on nie chciał naprawiać bo nie ma sil a z nią tą pracę wykonuje.

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka » 29 kwie 2021, 18:43

Jak rozmawiać z dziećmi o sytuacji? Nie rozmawiałam jeszcze za bardzo, podjęłam próbę, to syn z rozbrajającą szczerością stwierdził, że tata nie może z nami mieszkać bo kocha inną. Wiem, że przynajmniej raz ją widział i zna jej imię (powiedział mi zanim wiedziałam o sprawie). Nie akceptuję patchworku ale syn już dostał naukę. Jak ją zmienić by wychowywać po Bożemu? Czy mam prawo teraz mówić, że to nie do końca powinno tak wyglądać? Dziecko musi wiedzieć, że mama go kocha i tata go kocha, ale jakim prawem nauczył go akceptacji innej kobiety?

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości