Dramat

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Nie widzę Ciebie w roli ofiary, ale nie widzę też męża. Nie rozumiem nadal co się działo, a przecież nie będę uprawiać gdybologii np. ty stosowałaś przemoc, zabraniałaś czegoś, wyzywałaś. No naprawdę bez jakiejś mniej więcej sytuacji nie jestem w stanie zrozumieć o co chodzi.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Mam dziś koszmary o rozmowie że to koniec brak szans i mam odpuścić. To tak boli chyba dopiero zacznę przeżywać rozstanie mimo że pozew slalam 2 lata temu wciąż miałam nadzieje na poprawę dowalajac mu. Jak poradzić sobie przy dziecku? Średnio z czasem dla siebie, pracą nad sobą s teraz jeszcze będzie obserwować mamę w takim stanie...
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Caliope pisze: 28 lut 2021, 0:31 Nie widzę Ciebie w roli ofiary, ale nie widzę też męża. Nie rozumiem nadal co się działo, a przecież nie będę uprawiać gdybologii np. ty stosowałaś przemoc, zabraniałaś czegoś, wyzywałaś. No naprawdę bez jakiejś mniej więcej sytuacji nie jestem w stanie zrozumieć o co chodzi.
Wszystko po trochu. Byly przemocowe sytuacje (szarpanie, przyrownywanie do matki, ale najbardziej chodzi o to że go nie kochałam jak powinnam. Nawet falstart dal mi sygnał żeby pytac go o to co mogę dla niego zrobić. Nie pytałam. Gdy poczułam się odrzucona 3 miesiące walczyłam z nim w sms od kiedy ze mną porozmawia po wykorzystałeś mnie. Do czego miałby wracać jeśli ciągle nie pokazuje mu akceptacji (np. dla jego ubioru, wizji tatuażu gdzie o tatuażu wcześniej już mówił ale jego zachowanie brzmiało jak kryzys wieku średniego, a ja zamiast go zaakceptować zaczęłam głośno się zastanawiać czy ja go zbalam czy chcę z taką wersją byc. No czego ja się spodziewałam? Wciąż sabotuje. Od października prosiłam o spotkanie, rozmowę. Były tylko telefony krótkie o 23 w weekend kiedy syn spał. Chciałam go poznać czy go w ogóle znałam. Zrobiłam to na raty przy okazji go raniąc. Juz 25 października mi mówił ze robię rzeczy które go oddalają od pomysłu powrotu nie wiem o co dokładnie chodziło bo mam tylko moj sms ale poczulam się jakby wygrażał (nono bo cię oleje). Gdybym tylko nie widziała w nim w tedy wroga... W listopadzie stwierdził że nie jestem gotowa. Wkurzyłam się jakim prawem mnie ocenia, to on nie jest gotowy skoro robi ciche dni. Teraz to wszystko widzę... W tedy potrafiłam z nim tylko walczyć....
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Dobrze, że teraz to widzisz, bo jest szansa na naprawę. Najważniejsza rzecz teraz, to odpuścić, pozbyć się tych wszystkich emocji, uspokoić się. Tak porządnie zająć się sobą i nie piszę o zmianie charakteru pod męża, a pokochanie siebie samej, bo najpierw trzeba zaakceptować siebie, a potem innych.Dojrzała miłość to akceptacja drugiej osoby takiej jaką jest. Poszanowanie jego wyborów, wspieranie jego rozwoju, a nie zmiany pod siebie. Zrobienie tatuażu, nowe ciuchy, to kolejny etap rozwoju, lepiej iść do przodu niż się pod kogoś dostosowywać. A jak wiadomo, nigdy się nikomu nie dogodzi na tyle, by było dobrze, więc po co to robić w niezgodzie ze sobą.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Caliope pisze: 28 lut 2021, 12:04 Dobrze, że teraz to widzisz, bo jest szansa na naprawę. Najważniejsza rzecz teraz, to odpuścić, pozbyć się tych wszystkich emocji, uspokoić się. Tak porządnie zająć się sobą i nie piszę o zmianie charakteru pod męża, a pokochanie siebie samej, bo najpierw trzeba zaakceptować siebie, a potem innych.Dojrzała miłość to akceptacja drugiej osoby takiej jaką jest. Poszanowanie jego wyborów, wspieranie jego rozwoju, a nie zmiany pod siebie. Zrobienie tatuażu, nowe ciuchy, to kolejny etap rozwoju, lepiej iść do przodu niż się pod kogoś dostosowywać. A jak wiadomo, nigdy się nikomu nie dogodzi na tyle, by było dobrze, więc po co to robić w niezgodzie ze sobą.
Wiem dlatego ode mnie odszedł bo mu tego nie dałam. Szłam schematem mojej mamy co narzeka.
I dlatego on teraz ma inną. Pewnie mu to daje. Nie radzę sobie z konsekwencją . Chcę się zmienić ale chciałabym żeby ze mną byl. Ale pewnie już nigdy nie będzie. Dlaczego nie widziałam tego wcześniej?
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: elena »

Ja tu widzę mechanizmy wspóluzależnienia od drugiej osoby. Piszesz, ze „czegoś tam” nie dałaś mężowi i on „to coś” znalazł u innej. A gdzie w tym wszystkim są Twoje potrzeby? Pokochaj siebie najpierw, skup się na sobie i swojej relacji z Bogiem, męża zostaw Bogu.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Nie myśl o tym, co daje inna, bo nie tędy droga, się nie dobrze mąż może robić to specjalnie na złość. Pomyśl co ty czujesz, czego chcesz dla siebie samej, bez męża. Jego nie zmienisz, a tylko siebie, przemyśl skąd w twojej mamie takie destrukcyjne mechanizmy narzekania.Te w tobie, tylko ty możesz zwalczyć.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

elena pisze: 28 lut 2021, 15:29 Ja tu widzę mechanizmy wspóluzależnienia od drugiej osoby. Piszesz, ze „czegoś tam” nie dałaś mężowi i on „to coś” znalazł u innej. A gdzie w tym wszystkim są Twoje potrzeby? Pokochaj siebie najpierw, skup się na sobie i swojej relacji z Bogiem, męża zostaw Bogu.
Tylko że ja mu miłości nie dałam. Właśnie tej co przysiegalam zgodnie z konferencją ks. Dziewieckiego. Tu może chodzić o zwykle dobre słowo, nawet tyle nie byłam w stanie dać. Podejrzewa mnie o borderline sama zaczęłam się nad tym zastanawiac raz pozytywnie innym razem ciios za ciosem daje. I widzę to dopiero po kilku miesiącach. Gdy odchodzi.
Będę pracować na terapii nad rozstaniem by móc go uwolnić. Na siłę go nie zatrzymam. I nad tym by pogodzić się z innymi wersjami życia. Dla mnie patchwork czy kolejny związek są niepojęte i nierealne. To się ze mną gryzie. Tylko nawet ksiądz mówił o patchworku w kontekście stwierdzenia nieważności i nowej relacji. Boli mnie moja konsekwencja. Co jeśli to przeze mnie jeśli ja się nie nadaję do związku? Nie wiem jak oddać się Bogu zaufać Mu. Wiem że na teraz może być to dobre bo nigdy bym się tak nie rozwinęła gdyby nie to wszystko. Nie dostrzeglabym. Ale nie mam w sobie zgody na to by się nie zejść z mężem. Oglądałam dzis o współuzależnieniu. Wiem o co chodzi ale jeszcze nie umiem przetrawić.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Masz straszne poczucie winy, nad tym popracuj na terapii. Pani psycholog nie mówiła? dopóki się nie pozbędziesz nie pójdziesz do przodu.
Nie pracuje się nad rozstaniem, a przechodzi okres żałoby po małżeństwie.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Caliope pisze: 28 lut 2021, 16:10 Nie myśl o tym, co daje inna, bo nie tędy droga, się nie dobrze mąż może robić to specjalnie na złość. Pomyśl co ty czujesz, czego chcesz dla siebie samej, bez męża. Jego nie zmienisz, a tylko siebie, przemyśl skąd w twojej mamie takie destrukcyjne mechanizmy narzekania.Te w tobie, tylko ty możesz zwalczyć.
Chcę to przepracować i być lepsza. Poza tym robię co mogę dla siebie od dłuższego czasu to się nie zmieniło. Tylko ból żywy bo naprawdę myślałam że się zejdziemy.
Mama jest sfrustrowana całe życie takie mam wrażenie. Została w domu z dziećmi mimo że nie chciała (kazali jej zostać bo chorowałam - nie wiem kto czy babcia czy tata). Nie wróciła do pracy, mam wrażenie że albo miała depresję albo nieznosila macierzyństwa (doskonale ją rozumiałam przez długi czas reagowałam jak ona na macierzyństwo). Mąż twierdził ze on nie będzie takim pantoflarzem (tata się może wycofał przez jej zachowanie). Nawet jak kiedyś narzekałam na coś przyjaciółce (mama potrafi o różne rzeczy mieć pretensje) to ona określiła ją narcystyczną. Mąż określał tak mnie i przyrównywał do mojej matki. Tak samo mąż i terapeutka zwracają mi uwagę że dopuszczam tylko jeden schemat (mój) a inni mogą mieć inne poglądy (np inaczej rozumieć"ważność małżeństwa" czy przysięgę - to sprawia że w sumie nigdy może nie wrócić bo jak byla już złamana przysięga przez rozstanie to może dla niego nie mieć już znaczenia. I ma prawo do tego i nie będzie to błądzenie. Nasza wiara wstawia nas w jedyną słuszną drogę ale każdy może mieć inną słuszną drogę...
Co do męża raczej nie na złość co uciekł z samotności - łatwiej iść na randki niż gdy nie ma się sił iść na terapię par. Bo już nie chce..
Caliope pisze: 28 lut 2021, 18:10 Masz straszne poczucie winy, nad tym popracuj na terapii. Pani psycholog nie mówiła? dopóki się nie pozbędziesz nie pójdziesz do przodu.
Nie pracuje się nad rozstaniem, a przechodzi okres żałoby po małżeństwie.
Skupialiśmy się nad moimi zachowaniami. Za tydzień zaczniemy proces żałoby.
Poczucie winy co jakiś czas wraca. Teraz "mam podstawy" bo dostrzegłam ten problem jaki był od początku tej znajomości... Może nie tylko tej. Boję się czy dan radę to przepracować czy to do mnie dotrze.
Akacja
Posty: 123
Rejestracja: 18 gru 2019, 4:31
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Akacja »

Hej, jak chcesz zrozumieć faceta przez porównywanie swoich ran a jego to powodzenia. Ja już odpuściłam to, bo wiem, że choćbym nie wiem jak się wysilała to nie poczuje cierpienia Jezusa które mu zadałam. Tak samo mój mąż nie jest w stanie poczuć cierpienia które zadał mi, nawet jakbym zrobiła dziesięć razy gorzej to on może i tak nie odczuć tego co ja (niektórzy mężowie, którzy zdradzili zachęcali swe żony do zdrad!), więc po prostu się nie da. A mówienie tego w kółko też daje odwrotny rezultat czyli po prostu mąż ma nas dość.
Z tego co zrozumiałam z Pisma Świętego i z dzienniczka św. Faustyny - gdy dopłacamy dobrem za zło kładziemy węgle rozrzażone mu na głowę, a gdy modlimy się za niego i oddajemy wyżeczenia (np. mam bardzo ochotę na słodkie ale nie zjem oddając to Maryi i prosząc za męża) zdziałamy dużo więcej i skuteczniej.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Nirwanna »

Nowiutka pisze: 28 lut 2021, 18:54 Tak samo mąż i terapeutka zwracają mi uwagę że dopuszczam tylko jeden schemat (mój) a inni mogą mieć inne poglądy (np inaczej rozumieć"ważność małżeństwa" czy przysięgę - to sprawia że w sumie nigdy może nie wrócić bo jak byla już złamana przysięga przez rozstanie to może dla niego nie mieć już znaczenia. I ma prawo do tego i nie będzie to błądzenie. Nasza wiara wstawia nas w jedyną słuszną drogę ale każdy może mieć inną słuszną drogę...
Nowiutka, to że warto akceptować, przyjmować do wiadomości, że inny człowiek ma inaczej, i ma prawo mieć inaczej, bo jest inny - nie oznacza, że w tym "inaczej" ma rację. Podobnie zresztą jak Ty - to, że masz inaczej, nie oznacza że masz rację.
Jedyną słuszną i niepodważalną rację ma Bóg.
Warto tej Jego racji szukać, i na tym się skupiać. I do niej dopasowywać swoją rację, odwieszając się od innych. W tym od męża-bożka.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Mi moja terapeutka też mówiła, że to co ja odczuwam jest całkowicie inne niż męża i muszę zaakceptować to, że on już nie będzie chciał wrócić. Bo rany które ja jemu zadałam, mogą być dla mnie błache, a dla niego koniec świata. Mężczyzna funkcjonuje inaczej, dlatego żona powinna oddać go Bogu. W tym wszystkim pomaga odwieszenie emocjonalne od współmałżonka.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Nirwanna pisze: 28 lut 2021, 19:11
Nowiutka pisze: 28 lut 2021, 18:54 Tak samo mąż i terapeutka zwracają mi uwagę że dopuszczam tylko jeden schemat (mój) a inni mogą mieć inne poglądy (np inaczej rozumieć"ważność małżeństwa" czy przysięgę - to sprawia że w sumie nigdy może nie wrócić bo jak byla już złamana przysięga przez rozstanie to może dla niego nie mieć już znaczenia. I ma prawo do tego i nie będzie to błądzenie. Nasza wiara wstawia nas w jedyną słuszną drogę ale każdy może mieć inną słuszną drogę...
Nowiutka, to że warto akceptować, przyjmować do wiadomości, że inny człowiek ma inaczej, i ma prawo mieć inaczej, bo jest inny - nie oznacza, że w tym "inaczej" ma rację. Podobnie zresztą jak Ty - to, że masz inaczej, nie oznacza że masz rację.
Jedyną słuszną i niepodważalną rację ma Bóg.
Warto tej Jego racji szukać, i na tym się skupiać. I do niej dopasowywać swoją rację, odwieszając się od innych. W tym od męża-bożka.
No wiem tylko wydawało mi się, że akceptuję odmienny punkt widzenia. Ale terapeutka mi mówiła, że jakoś zawsze to mój punkt widzenia alternatywy ale "moje".
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Jak sobie poradzić przy dziecku? Trzy dni przeplakalam teraz czasem popłacze ale czuję się rozbita, wyrwa w sercu. Czasem udaje mi się chwycić wesołą chwilę z dzieckiem ale dziś mnie pocieszał- przytulił mnie gdy płakałam i pogłaskał po włosach. Tak nie powinno być. Jak to przetrwać? Boli bo to świeże, w dodatku wiem że już nie wróci wcześniej się trzymałam bo wydawało mi się że czekam nieczekajac żyje ale jestem otwarta na powrót. Ale nie byłam otwarta na to że będzie układał sobie życie dalej. codziennie mamy kontakt (przy okazji telefonicznej rozmowy z synem) widzimy się co najmniej raz w tygodniu. Nie mam jak zastosować odcięcia. Ciągle będę narażona na podsycanie tego. I mam dylemat czy mam prawo chcieć jego powrotu. To by oznaczało że z tamtą by mu nie mogło wyjść. Czy go puszczę czy nie i tak będzie to taki pies ogrodnika.
Chciałabym by dał nam jeszcze szansę poszedł ze mną na terapię par... Mogłabym teraz mu dać to wszystko, przejrzałam na oczy...
ODPOWIEDZ