Jak pokochać

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: lustro » 22 mar 2021, 23:25

Pavel 😊

Wielkie dzięki za twój wpis. Za tą prawdę o Tobie.
To jest duża rzecz, właściwie ogromna, to czego w sobie dokonałeś. I to jak o tym napisałeś.
Teraz to jest z "kwi i kości". Prawdziwe.

Ja się zgadzam - tak, da się być szczęśliwym.
Aż tak i tylko tak...tak po prostu, pomimo brakow i zgody na te braki. A może właściwie dzięki tej zgodzie.
Być szczęśliwym. I kochać.
Pewnie też nieidealnie kochać. Ale podobno ideały są nudne ;)

Mysle, że mój mąż tez zrobił wiele rzeczy decydując się na przekraczanie siebie. Podobnie jak Ty.
Nie mówił mi o tym. I chyba żadne z nas nie chce rozmów o tym, że się samego siebie trochę "gwałciło".
Są rzeczy, których lepiej nie mówić. Tak uważam.
Ważne, że się dało poskładać nasze "my" w całkiem dobrą całość.
Tak dla odmiany - ja bardzo kochałam mojego męża. Byłam w nim zakochana na początku, ale wychodząc za mąż mocno świadomie w to weszłam. Rozważyłam wiele w sobie, mając świadomosc, że to krok na całe życie. Tak zakładałam. Złudnie...jak się okazało.
Był dla mnie jedyny i tylko on istniał. Co nie znaczy, że byłam uwieszonym bluszczem lub uzależnioną kobietą z mężem bożkiem. Nie.
To, że moja miłość rozsypała się w moich rękach i na moich oczach, i jak popiół rozwiała bez śladu, było dla mnie szokiem.
Wróciłam z pustym sercem i szczerą silną decyzją bycia dobrą kochającą żoną. Realizacja okazała się dużo trudniejsza niż jej podjęcie. I bywało po drodze różnie. Ale jest na dziś dobrze, spokojnie, szczęśliwie... I niech tak zostanie.


Swoją drogą - jak bardzo mocno mamy zakodowane w podświadomości wzorce, że bliska Ci była kobieta o cechach twojej mamy. Pomimo, że to były mało fajne cechy. I tylko pozornie nie zauważyłeś ich wybierając ją na żonę.

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochać

Post autor: Pavel » 23 mar 2021, 0:37

lustro pisze:
22 mar 2021, 23:25

Swoją drogą - jak bardzo mocno mamy zakodowane w podświadomości wzorce, że bliska Ci była kobieta o cechach twojej mamy. Pomimo, że to były mało fajne cechy. I tylko pozornie nie zauważyłeś ich wybierając ją na żonę.
Pewnie coś w tym jest.
Watpię, że to przypadek 😂
Na pocieszenie dodam, że żona ma też zalety :)))
Niektóre odkryte po kryzysie nawet takie fajne, że w najśmielszych marzeniach bym się po niej ich nie spodziewał :)

Przy okazji, bo zapomniałem o tym wcześniej napisać.
Arito, pisałaś o braku wspólnych zainteresowań, pasji.
Ja i w tym obszarze byłem mocno z żoną rozbieżny, mimo że mam bardzo szerokie spektrum zainteresowań to niespecjalnie pokrywało się to z obszarami zainteresowań żony.
Teraz jest tego nieco więcej, ale bez przesady. Postanowiliśmy natomiast coś wspólnego „wynaleźć”. Bo to dobre, potrzebne, łączące.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4345
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochać

Post autor: ozeasz » 23 mar 2021, 1:45

Arita pisze:
18 mar 2021, 14:42
A u mnie? Małżeństwo z niewłaściwych pobudek. Teraz to wiem.
A jakie są właściwe?

Jakie było "kiedyś" w opozycji do teraz, pamiętasz jeszcze jakie emocje, przekonanie towarzyszyły Ci wtedy?

Jaki czas minął między tym "było dobrze" a "tym najgorszym koszmarem"?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochać

Post autor: vertigo » 23 mar 2021, 15:10

ozeasz pisze:
23 mar 2021, 1:45
Arita pisze:
18 mar 2021, 14:42
A u mnie? Małżeństwo z niewłaściwych pobudek. Teraz to wiem.
A jakie są właściwe?
Jak trafnie powiedział Erich Fromm (z którym zgadzam się) dojrzała postawa wejścia w małżeństwo to: „Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham". Niedojrzała natomiast: „Kocham Cię, ponieważ Cię potrzebuję" i z tego bierze się wcześniej czy później większość problemów.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: renta11 » 23 mar 2021, 18:56

Pavel pisze:
23 mar 2021, 0:37
lustro pisze:
22 mar 2021, 23:25

Swoją drogą - jak bardzo mocno mamy zakodowane w podświadomości wzorce, że bliska Ci była kobieta o cechach twojej mamy. Pomimo, że to były mało fajne cechy. I tylko pozornie nie zauważyłeś ich wybierając ją na żonę.
Pewnie coś w tym jest.
Watpię, że to przypadek 😂
Taaa, nie ma przypadków. Po prostu takie układy najlepiej znamy i wydaje nam się, że jako dorośli "uratujemy" kogoś/cos. Mój pierwszy mąż miał wiele cech mojego taty, drugi - mojej mamy. W pierwszym małżeństwie przyjęłam rolę mamy, w drugim taty. I odgrywałam to, co świetnie znałam z dzieciństwa. :D W sumie nie uratowałam niczego/nikogo.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: renta11 » 23 mar 2021, 19:07

nałóg pisze:
22 mar 2021, 15:46

Doświadczenie podpowiada ,że to co dziś, teraz czuję, lub co mi się wydaje że czuję lub nie czuję, co się wydaje rzeczywistością, wcale nie musi oznaczać, że to jest prawda.
Człowiek jest w stanie tak zmanipulować swoje sumienie, myślenie tak że prawie wszystko będzie usiłował udowadniać z pełnym przekonaniem, że tak jest jak mu się wydaje....... a to mu się tylko wydaje

Wieloletnie towarzyszenie ludziom będącym w różnych "popapraniach" pozwala mi na powyższe refleksje.
Zgadzam się z tym i to na podstawie własnych doświadczeń. Skrzywdziłam pierwszego męża, bardzo. I głośno krzyczałam, jak to on zepchnął mnie ze skraju przepaści (to taki humor lustro :D ) Z latami krzyczałam coraz ciszej, bo od spodu Ktoś pukał. Aż po latach (wielu) przyznałam, najpierw przed sobą, a potem przed innymi, że to ja ,,, te 99 % winy. Znam to więc z autopsji, tą manipulację swojego sumienia. Człowiek, aby żyć sam ze sobą, zrobi wiele.
A żeby było śmieszniej, dzisiaj tak krzyczy (nadal po latach) mój niesakramentalny mąż. To ciekawe, tak to obserwować z boku. Swój pozna swego. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: lustro » 24 mar 2021, 9:30

renta11 pisze:
23 mar 2021, 19:07
nałóg pisze:
22 mar 2021, 15:46

Doświadczenie podpowiada ,że to co dziś, teraz czuję, lub co mi się wydaje że czuję lub nie czuję, co się wydaje rzeczywistością, wcale nie musi oznaczać, że to jest prawda.
Człowiek jest w stanie tak zmanipulować swoje sumienie, myślenie tak że prawie wszystko będzie usiłował udowadniać z pełnym przekonaniem, że tak jest jak mu się wydaje....... a to mu się tylko wydaje

Wieloletnie towarzyszenie ludziom będącym w różnych "popapraniach" pozwala mi na powyższe refleksje.
Zgadzam się z tym i to na podstawie własnych doświadczeń. Skrzywdziłam pierwszego męża, bardzo. I głośno krzyczałam, jak to on zepchnął mnie ze skraju przepaści (to taki humor lustro :D ) Z latami krzyczałam coraz ciszej, bo od spodu Ktoś pukał. Aż po latach (wielu) przyznałam, najpierw przed sobą, a potem przed innymi, że to ja ,,, te 99 % winy. Znam to więc z autopsji, tą manipulację swojego sumienia. Człowiek, aby żyć sam ze sobą, zrobi wiele.
A żeby było śmieszniej, dzisiaj tak krzyczy (nadal po latach) mój niesakramentalny mąż. To ciekawe, tak to obserwować z boku. Swój pozna swego. :D
Tak, ja się z tym zgadzam. Ale nie zgadzam 😁

Wg moich doświadczeń nie można dotrzeć do człowieka i "pchnąć" go we właściwym wg nas kierunku, kwestionując jego odczucia i aktualny stan.
I bardzo proszę nie mówmy tu o alkoholikach, narkomanach i innych chorych przypadkach.
Arita nie jest nikim takim.
Jak każdy normalny zdrowy człowiek widzi świat przez swój własny pryzmat. Każdy z nas ma ten swój "filtr" i swój odbiór rzeczywistości.
To, że czuje, że nie kocha męża, jest bezdyslusyjne.
Tak teraz czuje i widzi.
Szuka drogi wyjścia. I to jest b ok.
Nie widzę tu zmanipulowania sumienia. Raczej widzę, że to sumienie ciągle się odzywa.

Zmienić siebie mozemy tylko my sami.
Zamykamy się na argumenty, które naszym zdaniem, są bez empati i zrozumienia.
Tylko dzięki zrozumieniu może nastąpic porozumienie. I to otwiera drogę do zmian.

Jakos tak jest ze skutecznie z alkoholikami pracują byli alkoholicy. Z narkomanami byli narkomani. Z ofiarami przemocy inne ofiary przemocy... Tak wyglądają grupy wsparcia.
Czy się mylę?
I dzięki zrozumieniu, a nie dzięki kwestionowaniu, można samemu się zmieniać.
A tym bardziej jest tak wśród osób bez nałogów itp.

To jest takie podejście z miłością bliźniego. Zobaczenie w nim człowieka, a nie problemu.
I wtedy to działa.
I ja mam takie doświadczenia własne, jako osoba zdrowa mająca swój punkt widzenia, własne odczucia i własny problem.
To dzięki temu, że kiedyś tam ktoś mnie wysłuchał, chciał zrozumieć, nie kwestionował... A potem powiedział - ale wiesz, mamy to, na co się godzimy.
Ruszyło coś we mnie.
Coś, co nie miało prawa ruszyć, kiedy było "okopane" i gotowe do obrony przed min. podejściem - wszyscy jesteśmy popaprani, tylko nie wszyscy zdiagnozowani.

Nie wiem czy rozumiecie, co mam na mysli.

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: renta11 » 24 mar 2021, 15:58

Lustro

Kiedy uczeń jest gotowy, to i Mistrz się znajdzie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

Arita
Posty: 16
Rejestracja: 17 mar 2021, 17:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: Arita » 09 kwie 2021, 21:57

Długo się nie odzywałam. Starałam się pójść za radą Lustra, żeby zastanowić się nad wszystkim na spokojnie, bez pośpiechu. W tym czasie słuchałam, czytałam i wracałam do wszystkich Waszych postów.
Już wydawało mi się, że podjęłam tę dezycję.... ale to tylko myśl o córce mnie do tego skłoniła. Lustro, jak dojść do tego, aby podjąć taką decyzję w wolności? Bardzo chcę to zrobić i walczę ze sobą, bo kompletnie nie wiem, jak do tego dojść.

Dziękuję Wam za pokazanie sytuacji podobnej do mojej z perspektywy tej drugiej osoby.
I tu mój kolejny dylemat. Nałóg, dałeś mi radę, aby nie dopuścić, żeby mur narastał. Niestety widzę, że z dnia na dzień jest coraz mocniejszy.
I mam wrażenie, że sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy próbuje go przebić. Czasem udaje mi się wykonać jakiś maleńki gest, ale to naprawdę bardzo drobne kroki. Problem w tym, że mój mąż odbiera taką sytuację jako wyciągnięcie ręki i podchodzi do tego z wielkim entuzjazmem. I zaczyna się zachowywać jakby wszystko wracało do normy. A z mojej strony to taki minimalny ruch, drgnięcie dosłownie. I jego rozczarowanie, gdy znów przychodzi chłód... zastanawiam się, czy nie powinnam mu jakoś powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Teraz on zrzuca wszytko na karb mojej depresji. Która w rzeczywistości spowodowana jest naszą relacją. Ale widzdę, że zaczyna coś przeczuwać. Boję się jednak, że taka rozmowa zupełnie go przybiję. Ale może wtedy łatwiej byłoby mi pracować nad sobą, a Jemu zrozumieć sytuację....

sajmon123
Posty: 865
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak pokochać

Post autor: sajmon123 » 09 kwie 2021, 22:31

Arita pisze:
09 kwie 2021, 21:57
Długo się nie odzywałam. Starałam się pójść za radą Lustra, żeby zastanowić się nad wszystkim na spokojnie, bez pośpiechu. W tym czasie słuchałam, czytałam i wracałam do wszystkich Waszych postów.
Już wydawało mi się, że podjęłam tę dezycję.... ale to tylko myśl o córce mnie do tego skłoniła. Lustro, jak dojść do tego, aby podjąć taką decyzję w wolności? Bardzo chcę to zrobić i walczę ze sobą, bo kompletnie nie wiem, jak do tego dojść.

Dziękuję Wam za pokazanie sytuacji podobnej do mojej z perspektywy tej drugiej osoby.
I tu mój kolejny dylemat. Nałóg, dałeś mi radę, aby nie dopuścić, żeby mur narastał. Niestety widzę, że z dnia na dzień jest coraz mocniejszy.
I mam wrażenie, że sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, gdy próbuje go przebić. Czasem udaje mi się wykonać jakiś maleńki gest, ale to naprawdę bardzo drobne kroki. Problem w tym, że mój mąż odbiera taką sytuację jako wyciągnięcie ręki i podchodzi do tego z wielkim entuzjazmem. I zaczyna się zachowywać jakby wszystko wracało do normy. A z mojej strony to taki minimalny ruch, drgnięcie dosłownie. I jego rozczarowanie, gdy znów przychodzi chłód... zastanawiam się, czy nie powinnam mu jakoś powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Teraz on zrzuca wszytko na karb mojej depresji. Która w rzeczywistości spowodowana jest naszą relacją. Ale widzdę, że zaczyna coś przeczuwać. Boję się jednak, że taka rozmowa zupełnie go przybiję. Ale może wtedy łatwiej byłoby mi pracować nad sobą, a Jemu zrozumieć sytuację....
Wiem, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa, ale ja chyba nie chciałbym wiedzieć. Jeżeli on się stara to prawdą możesz go zniszczyć. Gdyby się nie starał, prawda mogłaby go otrzeźwić, skłonić do zastanowienia się nad sobą.

To jest Twój krzyż. Powinnaś sama się z nim zmierzyć. To tylko moje osobiste zdanie, może ktoś będzie miał inne.

Arita
Posty: 16
Rejestracja: 17 mar 2021, 17:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: Arita » 10 kwie 2021, 0:36

Chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię, natrętne myśli. Kiedy już wydaje mi się, że wszystko poukładałam w sobie, zaczyna się natłok myśli i wyobrażeń, jak pięknie mogłoby być gdybym podjęła w przeszłości inną decyzję. Po tym pojawia się okrutny żal i analiza obecnej sytuacji. I tak na okrągło, nie mogę nad tym zapanować. Próbuję modlitwy. Biorę antydepresanty, które powinny te myśli wyciszyć. Ale nic nie działa.
Nie oczekuje złotej rady, ale może ktoś miał podobnie i znalazł jakiś sposób...

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: renta11 » 10 kwie 2021, 7:49

Poczytaj sobie książkę Gajdów "Rozwój". Oni piszą o zarzadzaniu swoimi myślami. Bo to nie tak, że ktoś, coś mi myśli, ale to ja myślę. I mam realny wpływ na to, co myślę. Nie mam wpływu na moje początkowe uczucia, emocje, choć mogę je potem modyfikować. Ale na myśli już mam wpływ, one nie mogą paść się same, jak owce na łące.
Na początek spróbuj modlić się nowenną pompejańską. Zajmie ci to z 1-2 godziny dziennie. W tym czasie będziesz trenować uważność i zarzadzanie myślami. Po jakimś czasie (nowenna trwa 54 dni) zacznie się zmieniać zarządzanie Twoimi myślami. Zawsze będziesz też mogła zacząć kolejna nowennę. Modlitwa naprawdę zmienia tych, którzy się modlą.
Najważniejsze to zacząć.
Druga rzecz to wydaje mi się, że Ty nie podjęłaś decyzji, nie dokonałaś wyboru, że chcesz żyć ze swoim mężem i postanawiasz go kochać. Od takiej decyzji (podjętej z głębi serca) warto zacząć. A może nowenna w tej intencji?
W książce Zurhorst "Kochaj siebie, a nie ważne z kim sie zwiążesz" jest tez podane ćwiczenie na wzbudzanie dobrych uczuć do męża (metoda "cenniejsza niż perły" jest także pomocna).
Zacznij działać i daj czas czasowi. I wszystko w wolności wyboru.
Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

Arita
Posty: 16
Rejestracja: 17 mar 2021, 17:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: Arita » 10 kwie 2021, 14:46

renta11,

Dziękuję za Twoje rady. Rzeczywiście, nie podjęłam jeszcze tej decyzji. Cały czas walczę. Tak bardzo chciałabym chcieć. Bo tak jak napisałaś, to musi być decyzja z głębi serca. Na innym wątku przeczytałam o miłości pojmowanej jako dar lub jako poświęcenie. I ja chyba nie potrafię wejść na ten wyższy poziom, aby moją decyzją była miłość w darze.

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: lustro » 10 kwie 2021, 15:21

Arita

Na tym forum, w tym kręgu myślenia, miłość pojmuje się nie jako uczucie, a jako decyzję i postawe.
To trudne wyzwanie, kiedy jest się tak rozdartym jak Ty teraz.

Nie ma innego wyjścia - trzeba podjąć jakąś decyzję.
Trwanie w rozkroku, niezdecydowaniu, zawieszeniu, rozterkach... Jest bardzo męczące. Odbiera siły, energie, optymizm, wiarę w dobro...wyczerpuje.
Podjęcie decyzji jest najtrudniejsze.
Nie dziwię Ci się, że masz z tym problem.

Ja podjęłam decyzję na bazie rozważenia wartości.
Tego, w co wierzę. Co jest tak na prawdę ważne.
Uznałam, że jestem żoną mojego męża i tak ma być. Tego chce.
Roznie potem bywało, raz lepiej, raz gorzej.
Tym niemniej starałam się wytrwać w tej właśnie decyzji.
Ocieplać uczucia, dostrzegać zalety, oswajac wady... To proces i droga. Pewnie do końca życia.
Tym niemniej od decyzji się zaczyna.

Zapytalas, poprosiłaś...Boga o kierunek?

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak pokochać

Post autor: Caliope » 10 kwie 2021, 17:33

Arita pisze:
10 kwie 2021, 14:46
renta11,

Dziękuję za Twoje rady. Rzeczywiście, nie podjęłam jeszcze tej decyzji. Cały czas walczę. Tak bardzo chciałabym chcieć. Bo tak jak napisałaś, to musi być decyzja z głębi serca. Na innym wątku przeczytałam o miłości pojmowanej jako dar lub jako poświęcenie. I ja chyba nie potrafię wejść na ten wyższy poziom, aby moją decyzją była miłość w darze.
A wiesz Arito, że jak będziesz czuła wolność, że nie jesteś po prostu związana z mężem umową prawną , a sakramentem od Boga, to dasz radę dać coś komuś w formie daru? Ja to czuję, że nie muszę, a mogę, bo właśnie dar jest bezinteresowny, nie poświęcenie wbrew sobie i oczekując od drugiej strony tego samego lub więcej i frustracji, że nie dostałam tego. Być może twój mąż funkcjonuje w taki sposób, a Ty się blokujesz, bo teraz nie wiesz co chcesz.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości