długi kryzys, nie radzę sobie
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 150
- Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
- Jestem: już po kryzysie
- Płeć: Kobieta
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Mi też się ciężko pogodzić z tym, że gdyby nie przypadek i nie mój telefon to mąż dalej byłby przy mnie - trwając w kłamstwie. Ale byłby. Często sobie to projektowałam: ja czekam, on znudzi się kochanką i wraca do mnie. Ale czytając większość wątków tutaj na forum - tak nie jest. Niektóre kobiety, nie chcą nawet przyjmować męża, takiego jakim był przed odejściem. Ja też bym nie chciała takiego męża i takiego życia.
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Ciężko mi cały czas, staram się nad sobą panować. Też sobie wyobrażam różne rzeczy, jak to on rzuci kowalska i wróci błagając o wybaczenie. Ale widzę że to tylko moje wyobrażenia i to raczej nierealne..3letniaMężatka pisze: ↑27 wrz 2021, 15:02 Mi też się ciężko pogodzić z tym, że gdyby nie przypadek i nie mój telefon to mąż dalej byłby przy mnie - trwając w kłamstwie. Ale byłby. Często sobie to projektowałam: ja czekam, on znudzi się kochanką i wraca do mnie. Ale czytając większość wątków tutaj na forum - tak nie jest. Niektóre kobiety, nie chcą nawet przyjmować męża, takiego jakim był przed odejściem. Ja też bym nie chciała takiego męża i takiego życia.
Bije się z myślami co robić, a jak słucham co on kowalskiej o mnie opowiada to takie przykre. Wiem, że jej nie ruszy konfrontacja, nie obchodzi ją że dzieciom krzywdę robi. Zresztą mojego męża tez nie obchodzi.
Modlę się o spokój dla mnie i rozwiązanie tej sytuacji. Ja jestem bezsilna i zrezygnowana
Waham się co zrobić, raz jestem prawie zdecydowana, by za chwilę się ze strachem wycofać. Mój mąż żali się kowalskiej że go sprawdzam,że na każdy dźwięk telefonu podskakuję, a ona że to nie jest normalne, no bezczelność jak dla mnieJanieja pisze: ↑27 wrz 2021, 13:46 A i jeszcze co do tego, że mąż mówi, że to Twoja wyobraźnia... Kiedy mąż mówił, że wciąż mam przy sobie telefon itp. tak samo się broniłam, że wydaje mu się, przesadza, zawsze miałam usprawiedliwienie. Gdyby wtedy zareagował i nie przyjmował tego, może nie bylibyśmy w tym miejscu. Nie wiem, czy możesz to przełożyć bezpośrednio do siebie, ale może chociaż będzie pomocne.
Modlę się ile daję radę. Ciężko mi się skupić. Mąż raz się wycofuje, by za chwilę coś planować na przyszłość. Staram się tego nie brać do serca, nie robić sobie nadzieji. Jeśli ja się wycofuję, to on wtedy szuka ze mną kontaktu.Avys pisze: ↑27 wrz 2021, 13:18 Mamdosc, ja nie miałam żadnych podejrzeń, że mąż mnie zdradza. Byłam przekonana o jego wierności i uczciwości. W gorszej chwili kryzysu raz o to zapytałam to mnie wyśmiał i tak to zrobił, że łyknęłam, że nie ma kowalskiej. Dziwiły mnie częste i drogie prezenty od niego ale jakoś to sobie tłumaczyłam, że zawsze przecież był taki szarmancki etc. Działał na dwa fronty.
Kowalska wyszła na jaw nagle, przez przypadek, zaskakując mnie totalnie. Miałam kilkanaście minut na ucieczkę i wtedy on i ona nie wiedzieliby, że wiem. Bałam się bardzo, ale nie uciekłam a miejsce i sytuacja była oczywista..
Efekt?
Mąż nie wrócił do domu już, mój świat runął. Jego refleksja którą napisał smsem była taka, że dobrze że się dowiedziałam, bo miał już dość okłamywania mnie.
Teraz z perspektywy czasu myślę, że jego wyprowadzka po ujawnieniu kowalskiej była mniejszym złem dla mnie i dzieci. Wtedy myślałam inaczej.
Nic Ci nie doradzę, bo każdy może wybrać inaczej. Moja historia mogła skończyć się tak, że mąż mógł nie zostawać z kowalską tylko wybiec za mną, prosić o przebaczenie i żylibyśmy „długo i szczęśliwe”. On akurat tak nie zrobił. Wybrał kowalską, potem kolejną etc. Wolna wola to piękny dar i miłość bez niej by nie istniała. Jeśli mnie nie kochał to dobrze, że nie wrócił (choć wiedział, że jakby chciał być znowu mężem to drzwi są otwarte, chyba nawet za często o tym mówiłam i pisałam Mu), bo w małżeństwie miłość jednostronna to patologia.
Mamdosc, tak jak Ci tu wszyscy piszą - na spokojnie, przemyśl, przemódl i rób wszystko z Bogiem choćby było trzęsienie ziemi to Miłość Boga nigdy nie odstąpi od Ciebie.
Boję się zrobić coś by bardziej nie cierpieć
Jeśli ktoś ma czas i ochotę to proszę wspomnieć w modlitwie
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Mamdosc proszę odsun od siebie te dyskusje Kowalskiej i męża, ja pojechałam do Kowalskiej, ja spokojnie powiedziałam jej " zastanów się chociaż dwa razy,jak następnym razem będziesz rozbijać rodzinę, zabierać ojca dzieciom czy męża żonie" Była w szoku l, oczywiście wykorzystała to i mąż był wściekły, to pogorszyło sytuację, bardzo pogorszyło, zostałam mianowana wariatką a ona ofiarą wariatki. jeśli nad tym myślisz to z doświadczenia wiem ,że to nic nie da ,nie nawrócisz...Nie zadreczaj się rozmowami pomiędzy dwoma " ślepcami ". Wspomnę w modlitwie, żebyś potrafiła odepdzic te dręczące myśli. To potrafi zdezorganizować dzień czy noc, oby jak najwięcej dopuszczania spokoju w twoim życiu. Trzymaj się mocno!
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Zobacz, czy nie warto zadbać o siebie i się wycofać? kto tu jest najważniejszy i jego zdrowie, ty. Nie mąż i jego kowalską, oni nie są priorytetem. Po to zostawiamy to Bogu by nie cierpieć, nie bój się jemu zawierzyć wszystko co boli.mamdosc pisze: ↑29 wrz 2021, 7:33Ciężko mi cały czas, staram się nad sobą panować. Też sobie wyobrażam różne rzeczy, jak to on rzuci kowalska i wróci błagając o wybaczenie. Ale widzę że to tylko moje wyobrażenia i to raczej nierealne..3letniaMężatka pisze: ↑27 wrz 2021, 15:02 Mi też się ciężko pogodzić z tym, że gdyby nie przypadek i nie mój telefon to mąż dalej byłby przy mnie - trwając w kłamstwie. Ale byłby. Często sobie to projektowałam: ja czekam, on znudzi się kochanką i wraca do mnie. Ale czytając większość wątków tutaj na forum - tak nie jest. Niektóre kobiety, nie chcą nawet przyjmować męża, takiego jakim był przed odejściem. Ja też bym nie chciała takiego męża i takiego życia.
Bije się z myślami co robić, a jak słucham co on kowalskiej o mnie opowiada to takie przykre. Wiem, że jej nie ruszy konfrontacja, nie obchodzi ją że dzieciom krzywdę robi. Zresztą mojego męża tez nie obchodzi.
Modlę się o spokój dla mnie i rozwiązanie tej sytuacji. Ja jestem bezsilna i zrezygnowana
Waham się co zrobić, raz jestem prawie zdecydowana, by za chwilę się ze strachem wycofać. Mój mąż żali się kowalskiej że go sprawdzam,że na każdy dźwięk telefonu podskakuję, a ona że to nie jest normalne, no bezczelność jak dla mnieJanieja pisze: ↑27 wrz 2021, 13:46 A i jeszcze co do tego, że mąż mówi, że to Twoja wyobraźnia... Kiedy mąż mówił, że wciąż mam przy sobie telefon itp. tak samo się broniłam, że wydaje mu się, przesadza, zawsze miałam usprawiedliwienie. Gdyby wtedy zareagował i nie przyjmował tego, może nie bylibyśmy w tym miejscu. Nie wiem, czy możesz to przełożyć bezpośrednio do siebie, ale może chociaż będzie pomocne.
Modlę się ile daję radę. Ciężko mi się skupić. Mąż raz się wycofuje, by za chwilę coś planować na przyszłość. Staram się tego nie brać do serca, nie robić sobie nadzieji. Jeśli ja się wycofuję, to on wtedy szuka ze mną kontaktu.Avys pisze: ↑27 wrz 2021, 13:18 Mamdosc, ja nie miałam żadnych podejrzeń, że mąż mnie zdradza. Byłam przekonana o jego wierności i uczciwości. W gorszej chwili kryzysu raz o to zapytałam to mnie wyśmiał i tak to zrobił, że łyknęłam, że nie ma kowalskiej. Dziwiły mnie częste i drogie prezenty od niego ale jakoś to sobie tłumaczyłam, że zawsze przecież był taki szarmancki etc. Działał na dwa fronty.
Kowalska wyszła na jaw nagle, przez przypadek, zaskakując mnie totalnie. Miałam kilkanaście minut na ucieczkę i wtedy on i ona nie wiedzieliby, że wiem. Bałam się bardzo, ale nie uciekłam a miejsce i sytuacja była oczywista..
Efekt?
Mąż nie wrócił do domu już, mój świat runął. Jego refleksja którą napisał smsem była taka, że dobrze że się dowiedziałam, bo miał już dość okłamywania mnie.
Teraz z perspektywy czasu myślę, że jego wyprowadzka po ujawnieniu kowalskiej była mniejszym złem dla mnie i dzieci. Wtedy myślałam inaczej.
Nic Ci nie doradzę, bo każdy może wybrać inaczej. Moja historia mogła skończyć się tak, że mąż mógł nie zostawać z kowalską tylko wybiec za mną, prosić o przebaczenie i żylibyśmy „długo i szczęśliwe”. On akurat tak nie zrobił. Wybrał kowalską, potem kolejną etc. Wolna wola to piękny dar i miłość bez niej by nie istniała. Jeśli mnie nie kochał to dobrze, że nie wrócił (choć wiedział, że jakby chciał być znowu mężem to drzwi są otwarte, chyba nawet za często o tym mówiłam i pisałam Mu), bo w małżeństwie miłość jednostronna to patologia.
Mamdosc, tak jak Ci tu wszyscy piszą - na spokojnie, przemyśl, przemódl i rób wszystko z Bogiem choćby było trzęsienie ziemi to Miłość Boga nigdy nie odstąpi od Ciebie.
Boję się zrobić coś by bardziej nie cierpieć
Jeśli ktoś ma czas i ochotę to proszę wspomnieć w modlitwie
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Staram się myśleć przede wszystkim o sobie i o dzieciach, rozmawiam z psychologiem, szukam sobie zajęć, a co najważniejsze staram się nie dawać się prowokować mojemu mężowi. Wiadomo nie zawsze mi się to udaje, ale bardzo się staram.
Czekam na unormowanie się kwestii prawno własnościowych, wtedy poczuję się bezpieczniejsza.
Modlę się o wskazówkę co robić. Czy "popchnąć" do ujawnienia i wzbudzenia w nich strachu że się wydaje to co robią, czy odpuścić..
Wyznaczam sobie małe cele do zrobienia: nie czekać, nie pisać. Ale np. nie umiem nie ugotować czy nie uprać, nie chcę być całkiem jak on, i nie chce mu dawać argumentów że rozkład pożycia
Czekam na unormowanie się kwestii prawno własnościowych, wtedy poczuję się bezpieczniejsza.
Modlę się o wskazówkę co robić. Czy "popchnąć" do ujawnienia i wzbudzenia w nich strachu że się wydaje to co robią, czy odpuścić..
Wyznaczam sobie małe cele do zrobienia: nie czekać, nie pisać. Ale np. nie umiem nie ugotować czy nie uprać, nie chcę być całkiem jak on, i nie chce mu dawać argumentów że rozkład pożycia
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Proszę o modlitwę, jeśli ktoś ma czas i ochotę o siłę dla mnie na ten straszny czas i za otworzenie oczu mojemu męzowi
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Pod Twoją obronę...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
...uciekamy się, święta Boża Rodzicielko...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Naszymi prośbami racz nie gardzić..
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
... w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
...Panno chwalebna i błogosławiona...
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 484
- Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
- Jestem: w kryzysie małżeńskim
- Płeć: Kobieta
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
...O Pani Nasza Orędowniczko Nasza....
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
...Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza...
Re: długi kryzys, nie radzę sobie
Witajcie
u mnie bardzo średnio, czuję się taka opuszczona przez wszystkich może wyolbrzymiam ale taka zdołowana jestem, rozmawiałam z psycholog, ale odniosłam wrażenie że mam szukać sobie kogoś na miejscu, a nie mam takiej opcji na mojej wiosce
mąż jest tylko fizycznie obecny, prawie nie rozmawiamy
miałam ostatnio kryzys i pytam go np.: czemu raz mówi że chce żeby było jak dawniej a za moment mnie odpycha, czy ja go jeszcze obchodzę itp., ale nie uzyskałam odpowiedzi, nie potrzebne to było, żałuję że się nie powstrzymałam w porę
u mnie bardzo średnio, czuję się taka opuszczona przez wszystkich może wyolbrzymiam ale taka zdołowana jestem, rozmawiałam z psycholog, ale odniosłam wrażenie że mam szukać sobie kogoś na miejscu, a nie mam takiej opcji na mojej wiosce
mąż jest tylko fizycznie obecny, prawie nie rozmawiamy
miałam ostatnio kryzys i pytam go np.: czemu raz mówi że chce żeby było jak dawniej a za moment mnie odpycha, czy ja go jeszcze obchodzę itp., ale nie uzyskałam odpowiedzi, nie potrzebne to było, żałuję że się nie powstrzymałam w porę