maz chce odejść...pomóżcie:((

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

malutenka
Posty: 50
Rejestracja: 18 paź 2017, 14:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: malutenka »

Witajcie,

Ciesze sie, ze trafilam na to forum. Postanowilam podzielic sie swoja historia, bo jest mi tak ciezko, ze nie wiem co mam ze soba zrobic:(

Jestesmy malzenstwem 3 lata, razem 7. Maz mnie zdradzal w tym roku przez kilka mscy, dowiedzialam sie niechcacy, klasyka. On zerwal z tamta kontakt powiedzial ze bedziemy naprawiac, ja plakalam itd. Przy okazji wyzywalam sie na nim okrutnie, robilam to tez kiedys wczesniej, awantury itd, wynikalo to z tego, ze on zamykal sie w sobie i nie mowil nic, nie znalam jego potrzeb, nie bardzo sluchalam...ona oczywiscie cudowna, tak go rozumiala, sluchala no bajka, wszystkie jego potrzeby byly tam zaspokojone...poszlismy na terapie wspolna, on na swoja indywidualna i po indywidualnych spotkaniach stwierdzil, ze cos go gryzie, ze to ze tamto az w koncu 2 tyg temu powiedzial ze koniec, nie kocha mnie, nie chce ze mna byc, kocha mnie jak siostre, nie zaufa mi (!!!), jest zablokowany na mnie itd itd. Seks byl taki sobie, nie mamy dzieci, seks po zdradzie baaardzo sie poprawil ale jednak on stwierdzil ze nie czuje pozadania (sic!), ograniczalam mu wolnosc i teraz on bedzie robil co chce.
Wyniosl sie do 2 pokoju i tam spi, powiedzial, ze zadnych wyjsc razem, nic. Mowil, ze nie czuje potrzeby przytulania mnie, wczoraj przytulil jak zrobilam smutne oczy, czasem mnie cmoknie w usta na powitanie i tyle. Wiem , co zawalilam, wyslal mnie na terapie za ktora placi ale oczywiscie nadal mowi ze nie, ze on nie chce, wczoraj uslyszalam, ze nie wierzy w moja zmiane i tyle.
Staram sie nie naciskac, nie wypytywac, ale mam wybuchy placzu, wczoraj przyszedl zapytal co sie dzieje ale co ja mu moglam powiedziec:(
Mieszkamy razem i bedziemy mieszkac- nie chce wnikac w sytuacje, nie mamy kredytu ale sytuacja jest taka ze i on i ja musimy mieszkac w tym mieszkaniu zeby ze tak powiem nie "przepadlo". Znajomi nic nie wiedza, jego rodzina tez nie, wiedza tylko moi rodzice co sie dzieje. Nosi obraczke ale nie wiem czy to ma jakies znaczenie, nie bylo rozmow o rozwodzie. Jedynie na ostatniej terapii malzenskiej babka powiedziala ze jest zaskoczona bo fajnie nam szlo, a on ze nie, ze on juz podjal ta decyzje, ze od dawna o tym myslal i nie bedzie wiecej spotkan, ona zapytala czy to zmierza w kierunku rozwodu a on ze tak, ale rozmow o tym nie ma. Czasem pyta, czy przyniesc mi cos do jedzenia itd. Czuje sie jak niepotrzebny smiec, pomtylu latach uslyszalam kim ona dla niego byla,a co ze mna? On mowi ze myslal ze ja sie po slubie zmienie (!) i ze to nas do siebie zblizy i bedziemy nierozerwalni. Ostatnio uslyszalam, jak chcialam sie przytulic, zebym go nie draznila...mowi ze seks to musi byc satysfakcja i to tez gra pewnie role w jego decyzji.
Kolega zaprosil nas na urodziny, wczoraj powiedzial o tym, ja zapytalam i co idziesz? a on, ze ja tez jestem zaproszona...czyli mam tam isc i bedziemy udawac przed znajomymi ze jest ok?

Nie wiem co robic, pomozcie, zawalil mi sie swiat...
jacek-sychar

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: jacek-sychar »

Maluteńka

Spróbuj może dać mu trochę oddechu.
Polecam Ci naszą listę lektur:
viewtopic.php?f=10&t=383
Dla Ciebie chyba szczególnie:
John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
Tak czuję, że Tobie ta książka może inaczej spojrzeć na męża i dać mu trochę oddechu.
malutenka
Posty: 50
Rejestracja: 18 paź 2017, 14:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: malutenka »

Czytalam:) Czytalam tez milosc potrzebuje stanowczosci, kobiety, ktore kochaja za bardzo, mezczyzna od a do z, wiekszosc pozycji starowicza, artykuly, forum.... juz widze w sobie zmiany ale najwieksza zmiana jest dac mu wolnosc- nie uwieszac sie, nie zabraniac wyjsc... wtedy czuje sie bardzo samotna i opuszczona, a wiem, ze paradoksalnie on sie wtedy dusi, wiec jak on wychodzi to ja walkuje to wszystko od poczatku liczac na to, ze w koncu cos sobie wbije do glowy i marze o tym, ze bedziemy kiedys szczesliwi...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: s zona »

malutenka pisze: 19 paź 2017, 18:07 Czytalam:) Czytalam tez milosc potrzebuje stanowczosci, kobiety, ktore kochaja za bardzo, mezczyzna od a do z, wiekszosc pozycji starowicza, artykuly, forum.... juz widze w sobie zmiany ale najwieksza zmiana jest dac mu wolnosc- nie uwieszac sie, nie zabraniac wyjsc... wtedy czuje sie bardzo samotna i opuszczona, a wiem, ze paradoksalnie on sie wtedy dusi, wiec jak on wychodzi to ja walkuje to wszystko od poczatku liczac na to, ze w koncu cos sobie wbije do glowy i marze o tym, ze bedziemy kiedys szczesliwi...
Witaj malutenka :)

Wiesz ,jaki jest jezyk milosci Twojego meza i Twoj?
Czytalas " 5 jezykow milosci" Chapmana ?
jest na 1 miejscu listy sycharowskich ksiazek ...

Jesli nie ,to tutaj masz taki test w pigulce ,
mozesz sprawdzic i zaczac pod tym katem naprawe/ratowanie malzenstwa
http://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/

Wazne ,zeby nie dzialac po omacku ...

pisalam tak do Pawla Zalamany .. ale dla nas kobiet jest wazne ,
zeby nie wylewac naszych emocji na mezow :?
lepiej im tego zaoszczedzic ..
Na forum dowiedzialam sie ,ze mezczyzni potrzebuja prostych ,rzeczowych komunikatow :o
a pogadac mozna lepiej z przyjaciolka ..
MAZ NIE ZAWSZE WYTRZYMUJE NASZE EMOCJE
a i Rekolekcje Sycharowskie ,swietnie sie do tego nadaja .. :D
przy okazji dzieki :D dla organizatorow ..
jacek-sychar

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: jacek-sychar »

malutenka pisze: 19 paź 2017, 18:07 wiekszosc pozycji starowicza
A my Starowicza coś polecaliśmy? :shock:
Chyba że mylę autorów.
Magnolia

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Magnolia »

Maluteńka zgłasza w poście, że mają problem w sypialni więc pewnie dlatego czytała Starowicza;-)

A powiedz Maluteńka jak u was z wiarą? Uznajecie oboje nierozerwalność małżeństwa?
malutenka
Posty: 50
Rejestracja: 18 paź 2017, 14:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: malutenka »

Starowicza. zytalam ze wzgledu na lozko, ale duzo tam jest rzeczy tez nie o lozku:)

A z wiara kiepsko... ja sie modle codziennie, on nie wiem- raczej nie, aczkolwiek przy rozmowach wychodzilo, ze myslelismy tak samo, ze slub to na zawsze, ze to nas scali, polaczy, pomoze przetrwac...ale ostatnio on mowil ze teraz to juz nie ma dla niego znaczenia- a moze tylko tak gada...ja nie bardzo chcialam slub tzn ja chcialam slubu ale bez szopki w postaci wesela, tu powstalo nieporozumienie, bo on uwazal,ze ja nie chcialam slubu bo dla mnie to nic nie znaczy. Przy wczesniejszych rozmowach ja podkreslilam, ze ja swojej przysiegi nie zlamalam. Moze on uwaza, ze skoro i tak zlamal przysiege wiernosci, to kij z cala reszta i mozna sobie zakonczyc?:(
Dzisiaj nawet mnie przytulil, oczywiscie sama podeszlam do niego i dalam znak ze fajnie by bylo jakby mnie przytulil. Powiedzialam, ze dotarlo do mnie, jak wazne dla mnie jest jego przytulanie mnie, odpowiedzial "no widzisz" :/ Nawet sie posmialismy i pogadalismy, zauwazyl, ze dzisiaj mam lepszy humor...poszedl gdzies tam na trening, zalozyl te smieszne ciuchy i tyle. Ja sie nie czepiam, zapytalam o ktorej wroci, poinformowal mnie tez jak wyglada jego plan dnia na jutro, o ktorej wroci, mamy jechac na zakupy... ale jak on caly czas gada o tym, ze chce zebysmy mieli dobre relacje, byli znajomymi itd itd to moze mu wlasnie cos takiego pasuje:(
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13369
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Nirwanna »

wychodzilo, ze myslelismy tak samo, ze slub to na zawsze, ze to nas scali, polaczy, pomoze przetrwac...
Bo tak się dzieje, tak działa sakrament małżeństwa :-) Tylko wiesz co, taki mały drobiazg - z łaską sakramentu małżeństwa trzeba współpracować. Jasne, źle zaczęliście te kilka lat temu, nie rozpakowaliście prezentu ślubnego, ale możecie zacząć już od dziś. Możesz nawet zacząć sama. Wtedy "....Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 12, 28) :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Magnolia

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Magnolia »

Widzisz, skoro była zdrada, a nie było po niej rozstania, to ja dostrzegam szanse na porozumienie. Ale trzeba zdiagnozować problemy i wziąć się do pracy nad nimi.
Wiesz co wyłapałam z twojego postu? "Nie znałam jego potrzeb", "nie słuchałam Go", "seks był taki sobie"
Podstawowe pytanie - DLACZEGO? Dlaczego nie słucham? Dlaczego nie znam? Dlaczego nam coś nie wychodzi?

Wygląda że brakuje dobrej komunikacji... takiej spokojnej, zwyczajnej rozmowy. co lubisz? co Ci sprawia przyjemność? Co chciałbyś żebym dla ciebie zrobiła? Jakie masz potrzeby? posłuchać i przyjąć. w tej rozmowie chodzi o zdobycie informacji a nie o kolejną okazję do pretensji. Dobrze, żeby to było wyjaśnione z góry. Najpierw trzeba okazać zainteresowanie drugą osobą. Potem dopiero zastanowić się co ja mogę z tym zrobić. Potem zacząć współpracę, razem coś robimy dla poprawy sytuacji.

Przeczytaj Złote myśli Kasi, nawet kilka razy. viewtopic.php?f=10&t=233
Niezapominajka
Posty: 393
Rejestracja: 06 kwie 2017, 11:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Niezapominajka »

Nirvana dziękuję🙂
malutenka
Posty: 50
Rejestracja: 18 paź 2017, 14:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: malutenka »

Magnolio, zaczelam o to pytac, spokojnie, bez pretensji...on nie bardzo chce rozmawiac, z tego co udalo mi sie dowiedziec probuje cos zmieniac...on nie bardzo chce rozmawiac bo mowi, ze teraz to juz nie ma znaczenia, spytalam co moglabym zrobic a on ze nic, zebym byla soba. Pomyslalam, ze spisze sobie to, co mi mowil, zeby nie zapomniec. On nigdy wczesniej nic nie mowil, dlatego ja myslalam ze jest dobrze jak jest. Powiedzial, ze jak ta zdrada wyszla to byl pewny ze to nasz koniec. A ja wybaczylam, chcialam ratowac, on twierdzi ze zrobil wszystko by to ratowac (5 spotkan terapeutycznych plus wakacje) cos tam sie staral, ale teraz jak zerwal terapie to bedzie szukanie na oslep z mojej strony. On uwaza ze ja powinnam nad soba pracowac ale juz dla siebie, nie dla nas i tyle...:(
Magnolia

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Magnolia »

Czyli coś juz wiesz, bo sobie coś zapisałaś z waszej rozmowy.

W słowach Twojego męża (że masz być sobą, pracować dla siebie) dostrzegam jeszcze coś.
Wydaje mi się, że często gdy słyszymy od męża/żony że widzi u nas coś (wadę), to znaczy że od razu cali jesteśmy do poprawki.
Moja córka jak słyszy jakąś uwagę ode mnie, od razu "słyszy" że jest zła, cała zła. A ja mówię tylko żeby była życzliwsza do siostry.
To, że mąż/żona zgłasza, że coś mu/jej przeszkadza w nas to nie znaczy że jesteśmy cali do poprawki, cali źli.
Pamiętam, że przez pierwszych 10 lat czułam tak każdą uwagę męża. W końcu było tego tyle, że czułam się jakbym już tylko nie była winna za suszę na Sacharze, za całe inne zło odpowiedzialna byłam ja. No sami widzicie jak to brzmi, że to iluzja. Bo stawiałam równoważnik między jednym zarzutem=nie akceptacja mnie całej.
Męża który chce byś pozostała sobą, postrzegam właśnie w kategoriach osoby, która się w Tobie zakochała, Maluteńka, ale jakaś jedna duża wada (lub kilka małych) Mu doskwiera i przeszkadza w byciu z Tobą.
Oczywiście nie wiem, co to jest, co Jemu przeszkadza tak bardzo, że przekreśla wspólne bycie razem. To jest praca dla Ciebie.
Na pewno to wiele razy słyszałaś ale nie słuchałaś - jeśli widzisz różnicę.

Zapytam o coś. CO Cię najbardziej oburza w zarzutach męża do Ciebie? z czym nie umiesz się pogodzić jak to słyszysz?
malutenka
Posty: 50
Rejestracja: 18 paź 2017, 14:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: malutenka »

Magnolio, milo sie czyta Twoje wpisy:) Masz duzo racji, aczkolwiek jak uslyszalam, ze on nie ma zadnej satysfakcji z tego, co bylo, ze on nie zaluje no ale tak wyszlo, ze on sobie znajdzie kogos kto go doceni a ja to sobie moge spadac...po tej calej zdradzie jak moze mi tak mowic mimo wszystko?
Czy jest cos co mnie boli...? Boli mnie wiele malych rzeczy, czesc z nich juz wyeliminowalam:) Tylko boje sie, ze juz mnie nie bedzie kochal, chyba nie jego zarzuty mnie oburzaja ale fakt, ze on nie czuje w sobie winy, ze to przeze mnie to sie stalo, oczywiscie on to tak ubiera w slowa ze on nie ma pretensji itd no ale taka bylam tak robilam i tyle...a teraz jak juz powiedzial to jest za pozno i czesc:(
Magnolia

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: Magnolia »

Uhm... czyli mąż szuka docenienia w oczach kobiety - ważna wskazówka dla Ciebie.
A Ciebie boli brak skruchy u męża i że nie chce Ci dać szansy na poprawę...

Czy można siłą wymusić na kimś skruchę? Czy to nie jest skazane na niepowodzenie?
Skrucha jest osobistą reakcja na zrozumienie swojego błędu/grzechu. Jeśli mąz nie czuje skruchy to dlatego że wciaż się usprawiedliwia Twoimi zachowaniami sprzed zdrady, nie bierze odpowiedzialności póki co. Ale Ty tu nic nie wskórasz, więc zostaw to udowadnianie winy, On kiedyś sam będzie musiał się z tym zmierzyć.

Ty się realnie możesz zająć sobą i swoim stawaniem w prawdzie o sobie. Może na początek jakiś dobry rachunek sumienia dla małżonków? choćby taki: https://dominikanie.pl/2014/09/rachunek ... malzonkow/ to będzie chwilami gorzkie, ale to dobry start.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: maz chce odejść...pomóżcie:((

Post autor: lustro »

malutenka pisze: 19 paź 2017, 21:50 On uwaza ze ja powinnam nad soba pracowac ale juz dla siebie, nie dla nas i tyle...:(
Witaj Malutenka.

Twój mąż ma rację - zmieniaj się dla siebie. Nie dla niego i przez jego pryzmat.
Zmiany idące w dobrym kierunku zawsze dotyczą nie tylko samego zmieniającego się. Odczuwa to jego otoczenie.
Ale rób to dla siebie.

Twój mąż nie chce rozmawiac...no niestety z mężczyznami tak jest.
Powie - bądź sobą... I uwaza, ze już wszystko powiedział.
Widocznie nie ma na ten moment nic więcej do powiedzenia. Jeszcze nie dojrzał do rozmowy.
Nic się nie przejmuj. Trzeba wyłuskiwać wiedzę i mężczyźnie z takich "polslowek".
Podpowiada Ci magnolia, co ona z tego wyłuskała. 😊 I to już jest coś.

Twój mąż musi we własnym tempie dojść do chęci pracy nad sobą i małżeństwem.
Może na dziś po prostu się zmeczyl i wyczerpał.
I całkiem mozliwe, ze jak zobaczy, ze Ty się zmieniasz, zapragnie sam do Ciebie po swojemu dołączyć.
ODPOWIEDZ