Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Pavel »

Sara123 pisze: 09 wrz 2021, 21:58 Przeczytalam i przeanalizowalam wasze posty bardzo dokladnie i doszlam do wniosku, ze faktycznie ta przymusowa terapia to jest blad. Powiedzialam o tym mezowi, ze chcialabym aby to byla jego decyzja.

To co terax zdecydowalam to pokazanie mezowi konsekwencji picia, aby na 200% poczuł skutki alko na swojej skorze.
Dzisiaj , kiedy wrocil z pracy i zjadl obiad ( przyniosl mu go moj brat) myslal, ze bedzie tak jak zawsze czyli polozymy sie do spania i git. Ale nie zgodzilam sie na to. Spi w odleglej czesci domu a dzieci sa przy mnie. Widze, ze teskni za nimi. Nie robi nic dla niego.
On sie wscieka i grozi, ze odejdzie ode mnie. Nie wiem czy to sa grozby ale widze, ze gdy go dluzej nie widze czuje spokoj, nie denerwuje sie juz ze go zobacze pijanego a potem w lozku bedxiemy się klocic.

Codziennie wieczorem pisze mu mile smsy przed spaniem. Dzisiaj napisalam taki:
Dla mnie jestes bohaterem i najlepszym facetem pod sloncem.
"Bardzo Cie kocham. Jestes dla mnie i dzieci najwazniejszy"
Duzo go chwale, pytam jak sie czuje.
Ale jednocześnie jestem twarda w swoich postanowieniach wobec meza.
Powiedzialam mu, ze jesli nie zapisze sie na terapie nie wroce do niego i bedziemy zyc obok siebie.
O ile dużo z tego rozumiem, bo i sam w trakcie kryzysu, bałaganu emocjonalnego analogicznie funkcjonowałem, o tyle chciałbym się podzielić spostrzeżeniami.
Co z tego Saro wyciągniesz - to twoje ;)

Zauważ, że „co chwilę” zmieniasz decyzję, punkt widzenia. Za każdym razem tamten aktualny wydawał ci się słuszny. Co będzie za tydzień, dwa, miesiąc?
Polecam spokój, abyś miała czas na przemyślenie, pochodzenie sobie z jakąś decyzją, przemodlenia jej.
Mniej gadania, komunikowania decyzji, podejmowania ich na już, bo „trzeba” jak najszybciej, już teraz.
Pamiętając podobne funkcjonowanie u siebie, polecam skupienie się na sobie.
Bo straty i bałagan będą wtedy mniejsze.

Teraz, zarówno z mojego punktu widzenia, a co najistotniejsze, może odbierać to tak twój mąż, wysyłasz mu sprzeczne komunikaty.
W dodatku nawet z twego punktu widzenia - po prostu nieprawdziwe.
Doceniam i rozumiem zamysł - pochwalenie, docenienie.
Ale zauważ - piszesz: jesteś bohaterem i najlepszym facetem pod słońcem.
Raz, że wcale tak nie myślisz - bo po co taki ideał miałby cokolwiek zmieniać, skoro jest top topów?
Przecież oczekujesz od niego masy zmian.

Dwa, że on dostaje info - skoro jako bohater, najważniejszy i najlepszy mężczyzna pod słońcem jestem tak traktowany (metoda kija i marchewki to i wg mnie nienajlepszy pomysł), to coś jest nie tak.
Komplementy warto by były zarówno szczere, jak prawdziwe.

Rozumiem, że chcesz dobrze, starasz się.
Inna sprawa, że mąż we właściwej hierarchii nie jest najważniejszy.
Jest Bóg, jesteś ty, później on.

No i na koniec, niby drobiazg, może znak czasów.
Te miłe słowa...nie można ich powiedzieć twarzą w twarz, lub do ucha?

Dlaczego?
Boisz się? Wstydzisz? Nie potrafisz?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Sara123 »

Caliope pisze: 10 wrz 2021, 11:17
Sara123 pisze: 09 wrz 2021, 21:58 Przeczytalam i przeanalizowalam wasze posty bardzo dokladnie i doszlam do wniosku, ze faktycznie ta przymusowa terapia to jest blad. Powiedzialam o tym mezowi, ze chcialabym aby to byla jego decyzja.

To co terax zdecydowalam to pokazanie mezowi konsekwencji picia, aby na 200% poczuł skutki alko na swojej skorze.
Dzisiaj , kiedy wrocil z pracy i zjadl obiad ( przyniosl mu go moj brat) myslal, ze bedzie tak jak zawsze czyli polozymy sie do spania i git. Ale nie zgodzilam sie na to. Spi w odleglej czesci domu a dzieci sa przy mnie. Widze, ze teskni za nimi. Nie robi nic dla niego.
On sie wscieka i grozi, ze odejdzie ode mnie. Nie wiem czy to sa grozby ale widze, ze gdy go dluzej nie widze czuje spokoj, nie denerwuje sie juz ze go zobacze pijanego a potem w lozku bedxiemy się klocic.

Codziennie wieczorem pisze mu mile smsy przed spaniem. Dzisiaj napisalam taki:
Dla mnie jestes bohaterem i najlepszym facetem pod sloncem.
"Bardzo Cie kocham. Jestes dla mnie i dzieci najwazniejszy"
Duzo go chwale, pytam jak sie czuje.
Ale jednocześnie jestem twarda w swoich postanowieniach wobec meza.
Powiedzialam mu, ze jesli nie zapisze sie na terapie nie wroce do niego i bedziemy zyc obok siebie.
Musisz zdecydować, czy go odrzucasz, czy chwalisz, przecież to jest jakaś kołomyja. W co on ma wierzyć? odejdzie jak będziesz postępować w ten sposób raz karcąc, raz dając nagrody. To nie jest twarda miłość, a przejmowanie nad mężem władzy i matkowanie mu " będziesz niegrzeczny, nie dostaniesz kolacji" ja bym się zawinęła z takiego układu, to przekraczanie moich granic i robienie że mnie małego dziecka.
Tj tzw twarda milosc! Nie ma gotowania, wspolnych posiłków, prania, czystych koszul, dxielenia mslzenskiego loza itd

Dzisiaj przyszedl z pracy i od razu piwko. Zapowiedzialam, ze od jutra nie zycze sb pustych puszek po piwie w domu i na dodatek jesli zobacze ,ze jest pijany dzwonie na policje. Zaden czlowiek po alko nie ma prawa przekroczyc progu mojego domu.

Rozmawialam z jego szefem ktory jest moim dobrym znajomym . Powiedzial, ze maz nieraz blsga go zeby mu pojechal po piwo, kupuje nawet po 10szt i pije juz od rana. On mi powiedzial ile wynosi meza dniowka- o 70zl wiecej niz mowil maz. Zapowiedzial mu, ze od poniedzialku nie zyczy sb zadnego picia w pracy , inaczej go zwolni.
Moja mama rozmawiala z mama meza i ja tez i wspolnie ustalilysmy, ze nie beda mu pomagac, nie przyjma do domu jesli ja kaze sie mu wyprowadzic.
Siostry i brat mowia to ssmo sle czy zastosuja się do twardej milosci... nie wiem czy maja na tyle wiedzy o alko, obawiam sie ze nie.

Dzis po roxmowie z jego szefem zobaczylam, ze sytuacja jest tragiczna. Mezowi realnie grozi smierc.
Teraz to juz w ogole jestem zagubiona, bezsilna, zrozpaczona. Naprawde nie wiem co robic.
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Sara123 »

Pavel pisze: 10 wrz 2021, 13:23
Sara123 pisze: 09 wrz 2021, 21:58 Przeczytalam i przeanalizowalam wasze posty bardzo dokladnie i doszlam do wniosku, ze faktycznie ta przymusowa terapia to jest blad. Powiedzialam o tym mezowi, ze chcialabym aby to byla jego decyzja.

To co terax zdecydowalam to pokazanie mezowi konsekwencji picia, aby na 200% poczuł skutki alko na swojej skorze.
Dzisiaj , kiedy wrocil z pracy i zjadl obiad ( przyniosl mu go moj brat) myslal, ze bedzie tak jak zawsze czyli polozymy sie do spania i git. Ale nie zgodzilam sie na to. Spi w odleglej czesci domu a dzieci sa przy mnie. Widze, ze teskni za nimi. Nie robi nic dla niego.
On sie wscieka i grozi, ze odejdzie ode mnie. Nie wiem czy to sa grozby ale widze, ze gdy go dluzej nie widze czuje spokoj, nie denerwuje sie juz ze go zobacze pijanego a potem w lozku bedxiemy się klocic.

Codziennie wieczorem pisze mu mile smsy przed spaniem. Dzisiaj napisalam taki:
Dla mnie jestes bohaterem i najlepszym facetem pod sloncem.
"Bardzo Cie kocham. Jestes dla mnie i dzieci najwazniejszy"
Duzo go chwale, pytam jak sie czuje.
Ale jednocześnie jestem twarda w swoich postanowieniach wobec meza.
Powiedzialam mu, ze jesli nie zapisze sie na terapie nie wroce do niego i bedziemy zyc obok siebie.
O ile dużo z tego rozumiem, bo i sam w trakcie kryzysu, bałaganu emocjonalnego analogicznie funkcjonowałem, o tyle chciałbym się podzielić spostrzeżeniami.
Co z tego Saro wyciągniesz - to twoje ;)

Zauważ, że „co chwilę” zmieniasz decyzję, punkt widzenia. Za każdym razem tamten aktualny wydawał ci się słuszny. Co będzie za tydzień, dwa, miesiąc?
Polecam spokój, abyś miała czas na przemyślenie, pochodzenie sobie z jakąś decyzją, przemodlenia jej.
Mniej gadania, komunikowania decyzji, podejmowania ich na już, bo „trzeba” jak najszybciej, już teraz.
Pamiętając podobne funkcjonowanie u siebie, polecam skupienie się na sobie.
Bo straty i bałagan będą wtedy mniejsze.

Teraz, zarówno z mojego punktu widzenia, a co najistotniejsze, może odbierać to tak twój mąż, wysyłasz mu sprzeczne komunikaty.
W dodatku nawet z twego punktu widzenia - po prostu nieprawdziwe.
Doceniam i rozumiem zamysł - pochwalenie, docenienie.
Ale zauważ - piszesz: jesteś bohaterem i najlepszym facetem pod słońcem.
Raz, że wcale tak nie myślisz - bo po co taki ideał miałby cokolwiek zmieniać, skoro jest top topów?
Przecież oczekujesz od niego masy zmian.

Dwa, że on dostaje info - skoro jako bohater, najważniejszy i najlepszy mężczyzna pod słońcem jestem tak traktowany (metoda kija i marchewki to i wg mnie nienajlepszy pomysł), to coś jest nie tak.
Komplementy warto by były zarówno szczere, jak prawdziwe.

Rozumiem, że chcesz dobrze, starasz się.
Inna sprawa, że mąż we właściwej hierarchii nie jest najważniejszy.
Jest Bóg, jesteś ty, później on.

No i na koniec, niby drobiazg, może znak czasów.
Te miłe słowa...nie można ich powiedzieć twarzą w twarz, lub do ucha?

Dlaczego?
Boisz się? Wstydzisz? Nie potrafisz?
Tu sie przyznaje, ze to glupota byla z tym chwaleniem. Teraz juz nic do niego nie piszę.
Ale przyznam, ze tesknie za nim w lozku, w nocy.
On wykapie i uspi dziecko i idzie do siebie.
A ja umieram z tesknoty. On wydaje sie za mna nie tęsknić...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Ruta »

Saro,
Kochasz męża. Martwisz się o niego. Dzięki tej miłości i trosce znajdujesz też w sobie odwagę, by przyjąć co się dzieje, nie uciekać od problemu.

Twoje wahania, zmiany decyzji, szukanie rozwiązań są naturalnym etapem. I naturalne jest też, że powoli dociera do ciebie skala problemu. Także ilość alkoholu wypijana przez męża. I naturalne, że odczuwasz lęk, gdy to wszystko do ciebie dochodzi. Nie chcemy tracić bliskich osób. Nie tak. Ważne by ten lęk motywował, nie paraliżował. I nie urastał ponad miarę.

To co próbujesz zrobić, zorganizowanie mądrego wsparcia dla męża w jego otoczeniu, ma szansę zadziałać. Ale też nie musi. Bo tak jak piszesz, otoczenie może uznać, że dalej będzie "wspierać". Ksiądz Dziewiecki mówi o tym, że wielu szefów jest współuzależnionych. I tolerują picie pracowników, w dobrej wierze, ale na ich szkodę, na szkodę ich rodzin. Dobrze, że masz odwagę porozmawiać z tym szefem i zwrócić mu uwagę na to jak postępuje.

To bardzo trudny moment, stawianie granic uzależnionej kochanej osobie. I boli. Bo w twardej miłości jest się też twardym wobec siebie. Początkowo motywacje większości żon dotyczą uratowania męża. Stopniowo jednak pojawia się też potrzeba ochrony siebie, dzieci. Bo zaczyna się dostrzegać jak dużo jest destrukcji. Wtedy stawia się te same granice, ale już z innych powodów.

Dla męża wobec którego granice się stawia ma to znaczenie. Gdy próbowałam stawiać mężowi granice, żeby nie odurzał się, reagował buntem i zaprzeczaniem. Gdy te same granice zaczęłam stawiać by chronić siebie, nastawienie męża się zmieniło. Mimo, że ja nic mężowi nie mówiłam, nie tłumaczyłam.

Moja terapeutka wyjaśniła mi, że często jest tak, że osoby krzywdzące, pijące lub w inny sposób destrukcyjne nie dostają od swojego otoczenia informacji "krzywdzisz mnie". Dostają tylko informację "zmień się, coś jest z tobą nie tak". Nie mają wtedy szansy zobaczyć co robią, za to czują się atakowane.

Jeśli zaczynamy się bronić, oni mogą dostrzec, że krzywdzą. Jeśli przestajemy się skupiać na nich, mają szansę wyjść z ciągłej obrony i poczucia, że ktoś ich do czegoś zmusza i skupić się na sobie, zobaczyć, że coś jest nie tak.

Osobna sprawa to emocje w tym całym procesie. Gdy stosujemy twardą miłość, osoba uzależniona postrzega to jako krzywdę dla siebie. Pojawia się też lęk. Oraz chęć zrobienia wszystkiego, by wrócił poprzedni stan. Wielu mężów "kara" wtedy swoje żony obojętnością, odrzuceniem. Inni agresją. Ale "kara" jest. To nie tylko kara, ale wlasnie też chęć wpłynięcia na żonę, by wróciła do dawnych zachowań, ktore pozwalały pić. Mąż, a raczej nałóg który się w mężu broni, używa twoich emocji. Uzależnione osoby są w stanie zrobić dużo, by ich bliscy sprzeciwiający się nałogowi cierpieli. Ale też z ich perspektywy ich żonom "odbija" i jeszcze próbują nastawiać innych.

Takie emocje i zachowania to część procesu ktory następuje w rodzinach w ktorych problem uzależnienia zostaje podjęty i nazwany. I choć w każdej rodzinie przebiega to inaczej, schemat jest podobny.

Zwykle zachowanie osoby uzależnionej prowadzi po jakimś czasie do tego, że osoba ktora doswiadcza ogromnej presji, w miejsce troski, smutku, poczucia odrzucenia, zaczyna odczuwać złość. A nawet wściekłość. To trudny moment, by mimo tak silnych uczuć pozostać w postawie kocham. I nie pozwolić przejść tej wściekłości w agresję. Jeśli to się uda, takie emocje pozwalają utrzymać granice, a nawet postawić kolejne.

Trudno jest doświadczać zimna od męża i mierzyć się z takimi impulsami, żeby już tylko się do męża przytulić. Da się to przetrzymać. A ewentualne ulegnięcie takiemu impulsowi sprowadza na ziemię. Mąż wtedy zwykle wcale nie przytula, tylko odrzuca. I dobrze, mimo że trudno. Dzięki temu nie ma już powrotu do tego co było destrukcyjne. Nadal pozostaje szansa na zmianę.

Módl się za męża, za siebie. Opowiadaj Bogu o swoich lękach, o tęsknocie za mężem, o wszystkim. Proś o pomoc dla was. Ja nie bardzo umiałam w taki bezpośredni osobisty sposób w tamtym czasie zbliżyć się do Boga, więc opowiadałam wszystko Maryi. I bardzo mnie pocieszała i podtrzymywała. Tak też można.
Ewuryca

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Ewuryca »

Sara123 pisze: 10 wrz 2021, 21:19
Caliope pisze: 10 wrz 2021, 11:17
Sara123 pisze: 09 wrz 2021, 21:58 Przeczytalam i przeanalizowalam wasze posty bardzo dokladnie i doszlam do wniosku, ze faktycznie ta przymusowa terapia to jest blad. Powiedzialam o tym mezowi, ze chcialabym aby to byla jego decyzja.

To co terax zdecydowalam to pokazanie mezowi konsekwencji picia, aby na 200% poczuł skutki alko na swojej skorze.
Dzisiaj , kiedy wrocil z pracy i zjadl obiad ( przyniosl mu go moj brat) myslal, ze bedzie tak jak zawsze czyli polozymy sie do spania i git. Ale nie zgodzilam sie na to. Spi w odleglej czesci domu a dzieci sa przy mnie. Widze, ze teskni za nimi. Nie robi nic dla niego.
On sie wscieka i grozi, ze odejdzie ode mnie. Nie wiem czy to sa grozby ale widze, ze gdy go dluzej nie widze czuje spokoj, nie denerwuje sie juz ze go zobacze pijanego a potem w lozku bedxiemy się klocic.

Codziennie wieczorem pisze mu mile smsy przed spaniem. Dzisiaj napisalam taki:
Dla mnie jestes bohaterem i najlepszym facetem pod sloncem.
"Bardzo Cie kocham. Jestes dla mnie i dzieci najwazniejszy"
Duzo go chwale, pytam jak sie czuje.
Ale jednocześnie jestem twarda w swoich postanowieniach wobec meza.
Powiedzialam mu, ze jesli nie zapisze sie na terapie nie wroce do niego i bedziemy zyc obok siebie.
Musisz zdecydować, czy go odrzucasz, czy chwalisz, przecież to jest jakaś kołomyja. W co on ma wierzyć? odejdzie jak będziesz postępować w ten sposób raz karcąc, raz dając nagrody. To nie jest twarda miłość, a przejmowanie nad mężem władzy i matkowanie mu " będziesz niegrzeczny, nie dostaniesz kolacji" ja bym się zawinęła z takiego układu, to przekraczanie moich granic i robienie że mnie małego dziecka.
Tj tzw twarda milosc! Nie ma gotowania, wspolnych posiłków, prania, czystych koszul, dxielenia mslzenskiego loza itd

Dzisiaj przyszedl z pracy i od razu piwko. Zapowiedzialam, ze od jutra nie zycze sb pustych puszek po piwie w domu i na dodatek jesli zobacze ,ze jest pijany dzwonie na policje. Zaden czlowiek po alko nie ma prawa przekroczyc progu mojego domu.

Rozmawialam z jego szefem ktory jest moim dobrym znajomym . Powiedzial, ze maz nieraz blsga go zeby mu pojechal po piwo, kupuje nawet po 10szt i pije juz od rana. On mi powiedzial ile wynosi meza dniowka- o 70zl wiecej niz mowil maz. Zapowiedzial mu, ze od poniedzialku nie zyczy sb zadnego picia w pracy , inaczej go zwolni.
Moja mama rozmawiala z mama meza i ja tez i wspolnie ustalilysmy, ze nie beda mu pomagac, nie przyjma do domu jesli ja kaze sie mu wyprowadzic.
Siostry i brat mowia to ssmo sle czy zastosuja się do twardej milosci... nie wiem czy maja na tyle wiedzy o alko, obawiam sie ze nie.

Dzis po roxmowie z jego szefem zobaczylam, ze sytuacja jest tragiczna. Mezowi realnie grozi smierc.
Teraz to juz w ogole jestem zagubiona, bezsilna, zrozpaczona. Naprawde nie wiem co robic.
Saro w ciągu jednego dnia zdążyłaś ponownie grozić mężowi, tym razem policją, wiesz już ile piw dziennie pije i ile na nie wydaje, wciągnęlas w wasz konflikt kilka rodzin i szefa, a ja się zapytam: co zrobiłaś ze sobą i dla siebie? Przeczytałaś już coś na temat wspóluzależnienia? Obejrzałas jakieś konferencje? Poszłaś do kościoła na Modlitwę bądź adoracje aby się wyciszyć, usłyszeć głos Boga, poprosić o pokój serca, o prowadzenie? Wiesz współuzależnienie to podstępna choroba i doprowadzić wręcz do szaleństwa. Marylka z forum kiedyś podzieliła się ze mną tym linkiem, polecam go i tobie jest tam 6 konferencji na temat wspóluzależnienia i alkoholizmu. Mi bardzo pomogły, nie wiem czemu akurat te do mnie trafiły ale posłuchaj, druga podstawowa lektura dla współuzależnionych to koniec wspóluzależnienia.

https://m.youtube.com/watch?v=ufoZV6_1JxM&t=6s
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Caliope »

Sara123 pisze: 10 wrz 2021, 21:19
Caliope pisze: 10 wrz 2021, 11:17
Sara123 pisze: 09 wrz 2021, 21:58 Przeczytalam i przeanalizowalam wasze posty bardzo dokladnie i doszlam do wniosku, ze faktycznie ta przymusowa terapia to jest blad. Powiedzialam o tym mezowi, ze chcialabym aby to byla jego decyzja.

To co terax zdecydowalam to pokazanie mezowi konsekwencji picia, aby na 200% poczuł skutki alko na swojej skorze.
Dzisiaj , kiedy wrocil z pracy i zjadl obiad ( przyniosl mu go moj brat) myslal, ze bedzie tak jak zawsze czyli polozymy sie do spania i git. Ale nie zgodzilam sie na to. Spi w odleglej czesci domu a dzieci sa przy mnie. Widze, ze teskni za nimi. Nie robi nic dla niego.
On sie wscieka i grozi, ze odejdzie ode mnie. Nie wiem czy to sa grozby ale widze, ze gdy go dluzej nie widze czuje spokoj, nie denerwuje sie juz ze go zobacze pijanego a potem w lozku bedxiemy się klocic.

Codziennie wieczorem pisze mu mile smsy przed spaniem. Dzisiaj napisalam taki:
Dla mnie jestes bohaterem i najlepszym facetem pod sloncem.
"Bardzo Cie kocham. Jestes dla mnie i dzieci najwazniejszy"
Duzo go chwale, pytam jak sie czuje.
Ale jednocześnie jestem twarda w swoich postanowieniach wobec meza.
Powiedzialam mu, ze jesli nie zapisze sie na terapie nie wroce do niego i bedziemy zyc obok siebie.
Musisz zdecydować, czy go odrzucasz, czy chwalisz, przecież to jest jakaś kołomyja. W co on ma wierzyć? odejdzie jak będziesz postępować w ten sposób raz karcąc, raz dając nagrody. To nie jest twarda miłość, a przejmowanie nad mężem władzy i matkowanie mu " będziesz niegrzeczny, nie dostaniesz kolacji" ja bym się zawinęła z takiego układu, to przekraczanie moich granic i robienie że mnie małego dziecka.
Tj tzw twarda milosc! Nie ma gotowania, wspolnych posiłków, prania, czystych koszul, dxielenia mslzenskiego loza itd

Dzisiaj przyszedl z pracy i od razu piwko. Zapowiedzialam, ze od jutra nie zycze sb pustych puszek po piwie w domu i na dodatek jesli zobacze ,ze jest pijany dzwonie na policje. Zaden czlowiek po alko nie ma prawa przekroczyc progu mojego domu.

Rozmawialam z jego szefem ktory jest moim dobrym znajomym . Powiedzial, ze maz nieraz blsga go zeby mu pojechal po piwo, kupuje nawet po 10szt i pije juz od rana. On mi powiedzial ile wynosi meza dniowka- o 70zl wiecej niz mowil maz. Zapowiedzial mu, ze od poniedzialku nie zyczy sb zadnego picia w pracy , inaczej go zwolni.
Moja mama rozmawiala z mama meza i ja tez i wspolnie ustalilysmy, ze nie beda mu pomagac, nie przyjma do domu jesli ja kaze sie mu wyprowadzic.
Siostry i brat mowia to ssmo sle czy zastosuja się do twardej milosci... nie wiem czy maja na tyle wiedzy o alko, obawiam sie ze nie.

Dzis po roxmowie z jego szefem zobaczylam, ze sytuacja jest tragiczna. Mezowi realnie grozi smierc.
Teraz to juz w ogole jestem zagubiona, bezsilna, zrozpaczona. Naprawde nie wiem co robic.
To jest twarda miłość, ale uważaj z rozmowami z szefem, teraz naprawdę straci pracę, a Ty nie będziesz mieć przez siebie samą za co żyć. Nikt nie lubi alkoholików w pracy i szybko wylatują. Uzależniony jeszcze bardziej zaczyna pić i nie szuka nowej pracy, a lepiej żeby ją jednak miał, bo praca daje jakieś poczucie bezpieczeństwa. Mi chodziło o chwalenie, w twardej miłości się nie chwali.
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Sara123 »

Maz sie wyprowadzil mowi ze mnie nienawidzi. Musze przetrwac to
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Sara123 »

Szef meza to moj dobry kolega i w kocu nie wyrxucil go ale postawil mu ultimatum- od poniedzialku zero alko. Czy to na meza podziała ? Watpie!

Maz idzie do swojego rodzinnego domu. Slyszalam jak rozmawial ze swoja siostra i caly czas nagadywal na mnie w wiekszoci klamstwa. Rozmawialam z nimi wczoraj mowili, ze sa po mojej stronie, ze sprobuja mu cos wytlumaczyc, ze razem cos zdzialamy. A dzisiaj telefonów ode mnie nie odbieraja. Zauwazylam ze ludzie sie ode mnie odsuwaja.

Nigdy sie nie spodziewałam , ze zostane sama z 3 dzieci. Umieram z rozpaczy . Boje sie.

Maz mnie obraza, wyzywa. Ja mu mowie, ze go kocham ale dopoki nie pojdzie na odwyk nie chce go w domu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Caliope »

Sara123 pisze: 11 wrz 2021, 12:05 Maz sie wyprowadzil mowi ze mnie nienawidzi. Musze przetrwac to
Przykro mi, że tak się stało, ale ja tobie już pisałam o konsekwencjach Twojego postępowania. Czemu nie wzięłaś sobie coś z wpisów to już twoja odpowiedzialność, a ja wiem doskonale jakie są mechanizmy, nie jestem współuzależniona, twój mąż to skóra zdjęta ze mnie i innych uzależnionych od alkoholu. Przeszkodziłaś bardzo mężowi w piciu i nie wytrzymał, ale teraz przynajmniej masz pole by zająć się sobą, nie mężem.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Ruta »

Sara123 pisze: 11 wrz 2021, 12:05 Maz sie wyprowadzil mowi ze mnie nienawidzi. Musze przetrwac to
Saro, wiem, że to trudny moment. Wyprowadzka to częsta reakcja osób uzależnionych na zmiany w domu, na mówienie o uzależnieniu. Mój mąż zareagował podobnie.

Bardzo za mężem tęskniłam, martwiłam się jak sobie poradzę. Wszystko się powoli układa, poradziłam sobie z Bożą pomocą i ty też dasz radę.
Miałam też wyrzuty sumienia, że czułam ulgę i cieszył mnie spokój w domu, brak takiego specyficznego napięcia. Martwiłam się panicznie o męża, że coś mu się stanie. Bałam się jego agresji. Mnóstwo uczuć na raz. Ten bałagan potem się uspokaja.
Nie daj się wkręcić myślom, że jeśli poczujesz trochę ulgi, to przez ciebie coś się stanie mężowi.

Dasz radę, spokojnie. Poszukaj Al-anonu. W takim czasie wsparcie innych osób, które mają podobne doświadczenia jest bardzo pomocne. Idę na Mszę Świętą. Pomodlę się za was.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Caliope »

Sara123 pisze: 11 wrz 2021, 14:47 Szef meza to moj dobry kolega i w kocu nie wyrxucil go ale postawil mu ultimatum- od poniedzialku zero alko. Czy to na meza podziała ? Watpie!

Maz idzie do swojego rodzinnego domu. Slyszalam jak rozmawial ze swoja siostra i caly czas nagadywal na mnie w wiekszoci klamstwa. Rozmawialam z nimi wczoraj mowili, ze sa po mojej stronie, ze sprobuja mu cos wytlumaczyc, ze razem cos zdzialamy. A dzisiaj telefonów ode mnie nie odbieraja. Zauwazylam ze ludzie sie ode mnie odsuwaja.

Nigdy sie nie spodziewałam , ze zostane sama z 3 dzieci. Umieram z rozpaczy . Boje sie.

Maz mnie obraza, wyzywa. Ja mu mowie, ze go kocham ale dopoki nie pojdzie na odwyk nie chce go w domu.
Nie czytałaś listy Zerty, żeby sobie poukładać trochę, tam jest punkt , by nie wciągac osób trzecich do kryzysu. Zrobiłaś sobie małe piekiełko, bo mąż straci pracę, Ty jego i finanse, a inni ludzie nie lubią się wtrącać w takie problemy ,bo nie lubią alkoholików i też ich rodzin. Nie ma sensu mówić mężowi że go kochasz, bo to co się stało jest dla niego na pewno przykre, pomimo że nadużywa. Jeśli masz swoją rodzinę, jesteś z nimi blisko, poproś ich o pomoc przy dzieciach, a Ty zajmij się sobą, swoją terapią i prowadź się ludzi co zrobić w twojej sytuacji finansowej. Z mojego doświadczenia, mąż nie przestanie pić, ale być może po coś to się stało, by choć jedno z was się ogarnęło.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Ruta »

Caliope pisze: 11 wrz 2021, 19:51 Nie czytałaś listy Zerty, żeby sobie poukładać trochę, tam jest punkt , by nie wciągac osób trzecich do kryzysu. Zrobiłaś sobie małe piekiełko, bo mąż straci pracę, Ty jego i finanse, a inni ludzie nie lubią się wtrącać w takie problemy ,bo nie lubią alkoholików i też ich rodzin. Nie ma sensu mówić mężowi że go kochasz, bo to co się stało jest dla niego na pewno przykre, pomimo że nadużywa. Jeśli masz swoją rodzinę, jesteś z nimi blisko, poproś ich o pomoc przy dzieciach, a Ty zajmij się sobą, swoją terapią i prowadź się ludzi co zrobić w twojej sytuacji finansowej. Z mojego doświadczenia, mąż nie przestanie pić, ale być może po coś to się stało, by choć jedno z was się ogarnęło.
Caliope, lista Zerty dotyczy kryzysu małżeńskiego, a nie sytuacji uzależnienia. I nie stosuje się wprost i zawsze do każdej sytuacji i każdego małżeństwa. Uzależnienie rządzi się swoimi dodatkowymi regułami. Współuzależnienie też. Przy uzależnieniu celem nie jest scalanie małżeństwa, które przecież od dawna nie funkcjonuje prawidłowo, tylko wyzdrowienie małżonków i potem uzdrowienie ich relacji. Gdy uzależniony w czynnym nałogu nie chce się leczyć, potrzebna jest separacja. Nie ma tu półśrodków, że jak żona będzie delikatna, to przekona uzależnionego, by się leczył. Można tak latami znosić piekło w domu, i dzieci i żona. Mąz też w tej sytuacji nie żyje dobrze. Postawa: byle się nie wyprowadził, byle nie poszedł do innej, byle wypłatę przynosił. Przecież to nie ma sensu. Tak się zabija człowieka. Bo będzie tą wypłatę przynosił, w domu się pojawiał, ale pijany dzień w dzień. Co to za życie. Przecież to jest włąśnie współuzależnione myślenie.


W zasadzie jeśli pijąca lub w inny sposób uzależniona osoba niszczy siebie i rodzinę, to jest jedna alternatywa - albo przestajesz, decydujesz się na leczenie, albo nie możemy mieszkać razem. Zwykle pierwszą reakcją uzależnionego jest: no to nie będziemy razem wcale, skoro nie możemy mieszkać. Mogą być groźby, agresja, lub ignorowanie rodziny, albo szantażowanie, to ja sobie coś zrobię jak mnie tak źle traktujecie.
Pozornie to duży koszt - i rodzina najpierw panikuje, jak sobie poradzimy, będziemy tesknić i tak dalej. Realnie to nie koszt, a możliwość odzyskania spokoju, powrotu do równowagi. Ale trzeba najpierw pobyć tydzień dwa w spokoju, by zauważyć, że bez obciązenia w domu, jakim jest osoba uzalezniona, rodzina radzi sobie lepiej nie gorzej. No i trzeba nauczyć się stawiać granice, gdy do domu przychodzi wściekły uzależniony, grozi, próbuje robić awantury. Konsekwentne wzywanie policji pomaga. Nawet jeśli patrol nie reaguje najlepiej, bo róznie z tym jest.

Zdecydowanie bardziej wolałabym aby mąż stracił pracę w której pije, nawet za cenę tego, że utrzymanie rodziny spadnie na mnie. Ja zresztą dokładnie tak zrobiłam. Nie znałam szefa mojego męża, nie byłam więc w stanie z nim porozmawiać. Ale gdy pracownica tego szefa zadzwoniła do mnie kontrolnie, po tym jak mąż nie stawił się w pracy (zdaje się, że usłyszeli jakąś bajkę o tym co jest w domu, zapewne o tym, że mąż choruje lub ktoś z domowników), powiedziałam prawdę: nie mam pojęcia gdzie jest mąż. W domu go nie ma.
I tak jeszcze dwa razy. I mąż pracę stracił. Nie przeze mnie. Dlatego, że chodził do pracy naćpany.To był czas, w którym ja byłam w trakcie leczenia, uciążliwego leczenia, nie miałam pracy, ani stałego dochodu. Mąż już był poza domem z powodu ciągów. Przeżyłam.

Tak naprawdę po wyprowadzce uzależnionego najwięcej niepokoju budzi spokój. Brak źródła napięcia. Czasem też schodzi cały niepokój, którego nie można było okazać przy pijanym mężu. Rodzina na początku nie umie się tak po prostu położyć spać i zasnąć. Organizm jest przyzwyczajony, że najpierw jest adrenalina. I gdy jej nie ma to się świruje, że gdyby mąż był, to byłoby pięknie. Nie byłoby by, mąz byłby pijany i byłaby awantura. Ale z tego zdaje się sobie sprawę dopiero po jakimś czasie.

Próba zorganizowania wsparcia czy nawet interwencji, także nie jest wciąganiem osób trzecich w kryzys rodzinny. To próba przekonania chorego by się leczył. Tam gdzie rodziny potrafią działać wspólnie, czasem przynosi to efekt. A czasem nie. Spróbować warto. Nigdy nie wiadomo co pomoże.

Saro, jeśli twój mąż straci pracę, to dlatego, że pije w pracy, a nie przez ciebie. Jeśli wyprowadzi się z domu na dłużej, to dlatego, że nie radzi sobie z uzależnieniem, a nie dlatego, że ty się nie zgadzasz by pił w domu i oczekujesz, że podejmie się abstynencji i terapii.
Niech sobie mąz pomieszka u rodziny. Ty będzie spokojna, że nie jest na ulicy. Pierwsze dni pokaże im jak nie pije, żeby przekonać wszytskich, że jesteś stuknięta. A potem nie wytrzyma. To nałóg. Wtedy rodzina męża będzie potrzebowała się zastanowić co z tym zrobić. Nadal zachęcam do rozmowy z Al-anonkami, wiele z nich przesżło już ataki rodziny, podzielą się z tobą jak przetrwać atak rodziny męża, co im pomogło, jak rozmawiały. Bo zapewne rodzina męża się wkrótce odezwie.

Saro, dla serca twojego, na wieczory, warto słuchać sobie mądrych księży, koją serce i niepokoje. Tu daję link do wystąpień Księdza Dziewieckiego, pomagają mądrze reagować w kryzysach w małżeństwie związanych z uzaleznieniem i współuzależnieniem:
https://www.youtube.com/watch?v=wMGNB_rkyIA&t=1024s
https://www.youtube.com/watch?v=2Ntv-Vc3tHE

A tu masz na pociechę wystąpienie siostry Anny Bałchan, zupełnie nie związane z uzależnieniem, mądre, głębokie, gdy byłam sama w domu, i mąz się wyprowadził i tak bardzo się martwiłam, smuciłam i niepokoiłam, wyskoczyło mi na You Tubie i ogrzało moje serce, i piękne pieśni i nie da się w niektórych momentach zaśmiać, nawet przez łzy. Bóg jest, a siostra umie pięknie o tym opowiedzieć. Zaśpiewać też.
https://www.youtube.com/watch?v=g85RxdB3M60
Będzie dobrze, zobaczysz.

Przytul swoje dzieciątka, poproś Świętego Józefa by był przy was do powrotu męża. I przy mężu też. Będzie.

Otulam ciebie i dzieciaczki modlitwą, twojego męża także.
Sara123
Posty: 90
Rejestracja: 09 sie 2021, 8:36
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Sara123 »

Znowu zmiany😉
Maz jednak zostal z nami...
Kiedy troche nerwy go opuscily poprpsilam zeby zajal sie najmlodszym synem. Widzialam, ze serce mu topnieje.
Rozplakalam sie. Ale tak bardzo rzewnie, ze az sie sama zdziwilam.
Wszystko zepsulam. Spekalam. Nie wytrzymalam cisnienia. Balam sie byc sama z 3 dzieci.
Maz powiedzial ze daje mi ostatnia szanse i jesli bede stosować przemoc fizyczna wobec niego to od razu sie pakuje i wyprowadza sie do swojej rodziny.
Czuje sie z tym niekomfortowo.

Gdyby nie glupota rodziny mojego meza moj plan by wypalil a maz bylby zdrowy a tak to będzie teraz pil bez opamietania. Dlaczego oni cos takiego zrobili?
Czy tak trudno zrozumieć mechanizmy jakie dzialaja u uzaleznionego? Wszystko im wylozylam , myslalam ze zrozumieli, w koncu to wykształceni ludzie. A oni skupili sie na omawianiu moich wad.

Ja wiem w jakiej jestem sytuacji...
Postanowilam bardziej zadbac o siebie i dzieci. Maz jesli chce sie zapijac to ok. Ja sie juz nie odezwe ani slowem. Dalej bedzie swoja rodzine oklamywac a oni beda mu wierzyc.

Mąż mowi, ze pojdzie na terapie ale ja w to nie wierze.
Coz... jest doroslym czlowiekiem i podejmuje samodzielne decyzje.

Rodziny mezs nie chce na oczy ogladac.
Starsi synowie maja do meza zal, widac to po nich.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Caliope »

Ruta pisze: 11 wrz 2021, 21:31
Caliope pisze: 11 wrz 2021, 19:51 Nie czytałaś listy Zerty, żeby sobie poukładać trochę, tam jest punkt , by nie wciągac osób trzecich do kryzysu. Zrobiłaś sobie małe piekiełko, bo mąż straci pracę, Ty jego i finanse, a inni ludzie nie lubią się wtrącać w takie problemy ,bo nie lubią alkoholików i też ich rodzin. Nie ma sensu mówić mężowi że go kochasz, bo to co się stało jest dla niego na pewno przykre, pomimo że nadużywa. Jeśli masz swoją rodzinę, jesteś z nimi blisko, poproś ich o pomoc przy dzieciach, a Ty zajmij się sobą, swoją terapią i prowadź się ludzi co zrobić w twojej sytuacji finansowej. Z mojego doświadczenia, mąż nie przestanie pić, ale być może po coś to się stało, by choć jedno z was się ogarnęło.
Caliope, lista Zerty dotyczy kryzysu małżeńskiego, a nie sytuacji uzależnienia. I nie stosuje się wprost i zawsze do każdej sytuacji i każdego małżeństwa. Uzależnienie rządzi się swoimi dodatkowymi regułami. Współuzależnienie też. Przy uzależnieniu celem nie jest scalanie małżeństwa, które przecież od dawna nie funkcjonuje prawidłowo, tylko wyzdrowienie małżonków i potem uzdrowienie ich relacji. Gdy uzależniony w czynnym nałogu nie chce się leczyć, potrzebna jest separacja. Nie ma tu półśrodków, że jak żona będzie delikatna, to przekona uzależnionego, by się leczył. Można tak latami znosić piekło w domu, i dzieci i żona. Mąz też w tej sytuacji nie żyje dobrze. Postawa: byle się nie wyprowadził, byle nie poszedł do innej, byle wypłatę przynosił. Przecież to nie ma sensu. Tak się zabija człowieka. Bo będzie tą wypłatę przynosił, w domu się pojawiał, ale pijany dzień w dzień. Co to za życie. Przecież to jest włąśnie współuzależnione myślenie.


W zasadzie jeśli pijąca lub w inny sposób uzależniona osoba niszczy siebie i rodzinę, to jest jedna alternatywa - albo przestajesz, decydujesz się na leczenie, albo nie możemy mieszkać razem. Zwykle pierwszą reakcją uzależnionego jest: no to nie będziemy razem wcale, skoro nie możemy mieszkać. Mogą być groźby, agresja, lub ignorowanie rodziny, albo szantażowanie, to ja sobie coś zrobię jak mnie tak źle traktujecie.
Pozornie to duży koszt - i rodzina najpierw panikuje, jak sobie poradzimy, będziemy tesknić i tak dalej. Realnie to nie koszt, a możliwość odzyskania spokoju, powrotu do równowagi. Ale trzeba najpierw pobyć tydzień dwa w spokoju, by zauważyć, że bez obciązenia w domu, jakim jest osoba uzalezniona, rodzina radzi sobie lepiej nie gorzej. No i trzeba nauczyć się stawiać granice, gdy do domu przychodzi wściekły uzależniony, grozi, próbuje robić awantury. Konsekwentne wzywanie policji pomaga. Nawet jeśli patrol nie reaguje najlepiej, bo róznie z tym jest.

Zdecydowanie bardziej wolałabym aby mąż stracił pracę w której pije, nawet za cenę tego, że utrzymanie rodziny spadnie na mnie. Ja zresztą dokładnie tak zrobiłam. Nie znałam szefa mojego męża, nie byłam więc w stanie z nim porozmawiać. Ale gdy pracownica tego szefa zadzwoniła do mnie kontrolnie, po tym jak mąż nie stawił się w pracy (zdaje się, że usłyszeli jakąś bajkę o tym co jest w domu, zapewne o tym, że mąż choruje lub ktoś z domowników), powiedziałam prawdę: nie mam pojęcia gdzie jest mąż. W domu go nie ma.
I tak jeszcze dwa razy. I mąż pracę stracił. Nie przeze mnie. Dlatego, że chodził do pracy naćpany.To był czas, w którym ja byłam w trakcie leczenia, uciążliwego leczenia, nie miałam pracy, ani stałego dochodu. Mąż już był poza domem z powodu ciągów. Przeżyłam.

Tak naprawdę po wyprowadzce uzależnionego najwięcej niepokoju budzi spokój. Brak źródła napięcia. Czasem też schodzi cały niepokój, którego nie można było okazać przy pijanym mężu. Rodzina na początku nie umie się tak po prostu położyć spać i zasnąć. Organizm jest przyzwyczajony, że najpierw jest adrenalina. I gdy jej nie ma to się świruje, że gdyby mąż był, to byłoby pięknie. Nie byłoby by, mąz byłby pijany i byłaby awantura. Ale z tego zdaje się sobie sprawę dopiero po jakimś czasie.

Próba zorganizowania wsparcia czy nawet interwencji, także nie jest wciąganiem osób trzecich w kryzys rodzinny. To próba przekonania chorego by się leczył. Tam gdzie rodziny potrafią działać wspólnie, czasem przynosi to efekt. A czasem nie. Spróbować warto. Nigdy nie wiadomo co pomoże.

Saro, jeśli twój mąż straci pracę, to dlatego, że pije w pracy, a nie przez ciebie. Jeśli wyprowadzi się z domu na dłużej, to dlatego, że nie radzi sobie z uzależnieniem, a nie dlatego, że ty się nie zgadzasz by pił w domu i oczekujesz, że podejmie się abstynencji i terapii.
Niech sobie mąz pomieszka u rodziny. Ty będzie spokojna, że nie jest na ulicy. Pierwsze dni pokaże im jak nie pije, żeby przekonać wszytskich, że jesteś stuknięta. A potem nie wytrzyma. To nałóg. Wtedy rodzina męża będzie potrzebowała się zastanowić co z tym zrobić. Nadal zachęcam do rozmowy z Al-anonkami, wiele z nich przesżło już ataki rodziny, podzielą się z tobą jak przetrwać atak rodziny męża, co im pomogło, jak rozmawiały. Bo zapewne rodzina męża się wkrótce odezwie.

Saro, dla serca twojego, na wieczory, warto słuchać sobie mądrych księży, koją serce i niepokoje. Tu daję link do wystąpień Księdza Dziewieckiego, pomagają mądrze reagować w kryzysach w małżeństwie związanych z uzaleznieniem i współuzależnieniem:
https://www.youtube.com/watch?v=wMGNB_rkyIA&t=1024s
https://www.youtube.com/watch?v=2Ntv-Vc3tHE

A tu masz na pociechę wystąpienie siostry Anny Bałchan, zupełnie nie związane z uzależnieniem, mądre, głębokie, gdy byłam sama w domu, i mąz się wyprowadził i tak bardzo się martwiłam, smuciłam i niepokoiłam, wyskoczyło mi na You Tubie i ogrzało moje serce, i piękne pieśni i nie da się w niektórych momentach zaśmiać, nawet przez łzy. Bóg jest, a siostra umie pięknie o tym opowiedzieć. Zaśpiewać też.
https://www.youtube.com/watch?v=g85RxdB3M60
Będzie dobrze, zobaczysz.

Przytul swoje dzieciątka, poproś Świętego Józefa by był przy was do powrotu męża. I przy mężu też. Będzie.

Otulam ciebie i dzieciaczki modlitwą, twojego męża także.
Uzależnienie to nie kryzys? tego uzależnionego, jest. W tym też się nie prosi osób trzecich by wpłynęły na alkoholika, bo się nie da, przecież jesteś w terapii, to terapeuta powinien wiedzieć, że się nie wtrąca. Nigdy...., z mojego doświadczenia to destrukcja i niestety, ja wiem to lepiej, bo siedzę w tym od początku mojego życia, zaczeło się od mojego ojca, po kowalskiego matki i mnie.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Maz zauroczyl sie w innej kobiecie.

Post autor: Caliope »

Sara123 pisze: 11 wrz 2021, 21:45 Znowu zmiany😉
Maz jednak zostal z nami...
Kiedy troche nerwy go opuscily poprpsilam zeby zajal sie najmlodszym synem. Widzialam, ze serce mu topnieje.
Rozplakalam sie. Ale tak bardzo rzewnie, ze az sie sama zdziwilam.
Wszystko zepsulam. Spekalam. Nie wytrzymalam cisnienia. Balam sie byc sama z 3 dzieci.
Maz powiedzial ze daje mi ostatnia szanse i jesli bede stosować przemoc fizyczna wobec niego to od razu sie pakuje i wyprowadza sie do swojej rodziny.
Czuje sie z tym niekomfortowo.

Gdyby nie glupota rodziny mojego meza moj plan by wypalil a maz bylby zdrowy a tak to będzie teraz pil bez opamietania. Dlaczego oni cos takiego zrobili?
Czy tak trudno zrozumieć mechanizmy jakie dzialaja u uzaleznionego? Wszystko im wylozylam , myslalam ze zrozumieli, w koncu to wykształceni ludzie. A oni skupili sie na omawianiu moich wad.

Ja wiem w jakiej jestem sytuacji...
Postanowilam bardziej zadbac o siebie i dzieci. Maz jesli chce sie zapijac to ok. Ja sie juz nie odezwe ani slowem. Dalej bedzie swoja rodzine oklamywac a oni beda mu wierzyc.

Mąż mowi, ze pojdzie na terapie ale ja w to nie wierze.
Coz... jest doroslym czlowiekiem i podejmuje samodzielne decyzje.

Rodziny mezs nie chce na oczy ogladac.
Starsi synowie maja do meza zal, widac to po nich.
Żaden plan by nie wypalił, mąż jest chory i nie będzie zdrowy, niestety. Jego rodzina jest tak samo współuzależniona jak ty, ale tobie może udać się z tego wyjść po terapii.
ODPOWIEDZ