Od czego zacząć

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Ruta »

Abigail, tak jak dziewczyny, całym sercem polecam Świętego Józefa. Także doświadczam jego opieki. Realnej, prawdziwej, odczuwalnej. To wspaniały opiekun dla kobiet i dzieci w trudnościach, dla rodzin i mężów w kryzysach także. Przy Świętym Józefie wszystkie trudności znikają.

Można zacząć od Litanii do Świętego Józefa. Tak by się zaprzyjaźnić, poznać. Nie dasz rady go nie pokochać.

Polecam też kontakt z psychiatrą. Także korzystałam. Nie żałuję.

A od decyzji sądu z którą się nie zgadzasz po prostu się odwołaj. Warto też się w intencji tego odwołania pomodlić, zaprosić i innych do modlitwy. Modlitwa czyni cuda.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Dziękuję Bławatku że odpisałaś, czuję się tak bardzo opuszczona w tym wszystkim, proszę Boga o pomoc ja go wołam krzyczę w nocy czuję jakbym spadała w przepaść. Nie rozumiem może Bóg chce żebym przez to przeszła ale ja nie chcę proszę go o spokojne życie a na horyzoncie tylko wojny... Dziś strasznie się z mężem pokłóciłam i to przy dzieciach - kolejny raz... a tak chciałam już nigdy więcej się nie kłócić nie dać się sprowokować.

Zadzwoniłam na niebieską linię. Otrzymałam pomoc i wskazówki jak założyć niebieską kartę oraz jak uzyskać darmową pomoc prawną, chyba będę się odwoływać bo ten wyrok jest rażąco niesprawiedliwy i nie chodzi tylko o wysokość alimentów ale o uzasadnienie sądu - stronnicze i bez rzetelnego rozpatrzenia dowodów.


Bławatek pisze: 10 wrz 2021, 21:06 Abigail, ja się wzbraniałam przed psychiatrą, myślałam że wygadanie się na terapii mi wystarczy. Ale stresy, ból po słowach męża, strach czy dam sobie radę z synem, który przecież potrzebuje ojca, tak mnie wykańczały, że byłam kłębkiem nerwów a dodatkowo spać nie mogłam. Wyglądałam się, dostałam od psychiatry łagodne tabletki i nareszcie zaczęłam żyć. A teraz już funkcjonuję normalnie. Więc nie ma się co bać psychiatry.

I tak jak napisała Ci Elena - Bóg, święty Józef da bardzo pomocni, może nie od razu, ale jak się do nich zwracam z prośbami to mnie wysłuchują i różnymi drogami pomagają.

Niestety sądy bywają bezduszne. Bądź dzielna i nie poddawaj się. I pamiętaj - szczęśliwa i radosny mama = szczęśliwe i radosne dzieci. Na tą chwilę mąż wybiera inaczej - jego strata. Ty masz szansę z dziećmi nawiązać dobrą, mocną relację. I to jest największa wartość.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

elena pisze: 10 wrz 2021, 20:24
Abigail pisze: 10 wrz 2021, 19:32 Tak więc pozdrawiam wszystkich z mojego biednego nędznego opuszczonego dołka. Wracam do kąta gdzie moje miejsce.
Abigail, nie jesteś sama w tym „dołku”, pamiętaj, że możesz zwrócić się do Boga, modlitwa „Jezu Ty się tym zajmij” bardzo mi pomagała w tych trudnych chwilach, rożaniec oraz modlitwa do św. Józefa.
Nie wracaj do żadnego kąta, chyba są jakieś procedury odwoławcze?
Elena, mąż czuje się bezkarny w świetle tego wyroku. Będę składać apelację na własną rękę bez pełnomocnika. Nie wiem czy to zgodne z Wolą Bożą nie umiem tego rozeznać ale krzyczy wszystko we mnie że ten wyrok jest rażąco niesprawiedliwy.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Caliope »

Psychiatra jest też po to by dokonał opinii na temat Twojego zdrowia w kryzysie. Będzie to przydatne przy złożeniu apelacji, ja bym do dowodów sprawy dołączyła wszystkie wydatki, paragony. Sąd bez tego nie wie jakie są koszty życia, a to co tobie się przytrafiło, jest ogromnie krzywdzące i myślę, że właśnie z niewiedzy.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Caliope, miałam paragony i rachunki ale widocznie dla sądu to nie było istotne może miał swoje wyobrażenie na temat kosztów utrzymania. Sąd miał również historię rachunku męża i moją i tam wszystko było jakie ogromne są dysproporcje między naszym poziomem życia i jego wydatki jakieś szemrane interesy wysokie wolne środki a ja od pierwszego do pierwszego... ale on chyba nawet tam nie zajrzał, jakby nie rozpatrzył dowodów i od początku był cięty na mnie. To było koszmarne doświadczenie. Sąd uwierzył po prostu w fałszywą wersję rzeczywistości męża który oskarżył mnie i moją rodzinę o rzeczy które nie miały miejsca co potwierdziła jego matka a ja niestety nie miałam możliwości nawet się odezwać bo byłam za każdym razem uciszana przez Sąd. Mąż i jego matka mówili również że kupuje dzieciom jedzenie i ubrania że dba o ich byt na co dzień w co Sąd uwierzył bez żadnej wątpliwości a to było jawne kłamstwo. Sąd wogóle nie wziął pod uwagę tego że mąż dużo więcej ode mnie zarabia i że nie pomaga w opiece nad dziećmi ani w domu. On prowadzi podwójne życie ale widać sąd uznał że ma prawo jako wolny człowiek. Uznał również że nie ma obowiązku utrzymywać domu w którym on mieszka okazjonalnie bo skoro mieszka "troszeczkę" to nie musi tak więc mam radzić sobie sama.


Wczoraj w nocy wezwałam policję bo już miałam dość dręczenia męża. W środku nocy nabuntował syna i zaczął wyganiać mnie z łóżka twierdząc że dziś to on i syn będą tu spać a ja mam na podłodze u dzieci w pokoju (nie pierwszy raz) ale tym razem nie dałam się. Powiedziałam że mam prawo do spokoju i odpoczynku i jeśli przyjechał do dzieci to proszę żeby poszedł do nich. Wściekł się i nie dawał mi spać a syna tak nastawił że 8 latek zaczął wrzeszczeć i kopać moje łóżko. Było ok 23 dzieci już dawno powinny spać ale mąż zamiast je położyć i uśpić stał nade mną z synem i mnie poniżał. Dodam że syn znów był chory i osłabiony i powinien już dawno spać. On mnie nie bije jest na to za sprytny ale dręczy poniża manipuluje. To już trwa długo za długo żeby dalej to znosić.

W poniedziałek założę niebieską kartę, może to go powstrzyma przed kolejnymi razami...

Caliope przespałam się z tematem, modliłam się w myślach wczoraj cały dzień i noc :) i teraz mam niezwykły spokój w sobie i odwagę (aż sama się dziwię jak to możliwe) ale to nie ode mnie pochodzi chyba ;) Zdecydowałam nie składać apelacji bo to koszty na które mnie nie stać. No i nerwy a jak trafi się znów taki sędzia jak ostatnio to nic z tego nie będzie. Postanowiłam robić wszystko żeby się usamodzielnić i uniezależnić od niego.tymczasem przyzwyczajona do skromnego życia będę funkcjonować z dziećmi jak do tej pory.

Na rozprawie miałam kartkę ze słowami św. Faustyny "Nawet gdyby się ziemia pode mną zapadła to i tak będę Ci ufać". Może ziemia się nie zapadła ale w tym trudnym doświadczeniu chcę się uczyć pełnego zaufania Jezusowi.

Myślałam o psychiatrze wczoraj kiedy było ze mną bardzo źle ale po tej dzisiejszej nocy czuję się świetnie, cały stres i lęk mnie zostawił. Chwała Panu.

Caliope pisze: 11 wrz 2021, 14:58 Psychiatra jest też po to by dokonał opinii na temat Twojego zdrowia w kryzysie. Będzie to przydatne przy złożeniu apelacji, ja bym do dowodów sprawy dołączyła wszystkie wydatki, paragony. Sąd bez tego nie wie jakie są koszty życia, a to co tobie się przytrafiło, jest ogromnie krzywdzące i myślę, że właśnie z niewiedzy.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: elena »

Abigail pisze: 11 wrz 2021, 13:14

Zadzwoniłam na niebieską linię. Otrzymałam pomoc i wskazówki jak założyć niebieską kartę oraz jak uzyskać darmową pomoc prawną, chyba będę się odwoływać bo ten wyrok jest rażąco niesprawiedliwy i nie chodzi tylko o wysokość alimentów ale o uzasadnienie sądu - stronnicze i bez rzetelnego rozpatrzenia dowodów.
Brawo, odwołaj się od wyroku, skorzystaj z pomocy prawnej, może prawnik pomoże Ci napisać pismo, pokaz sądowi jakie są rzeczywiste wydatki- faktury, paragony, ile kosztuje utrzymanie.
To wszystko wydaje się być teraz takie trudne, ale za jakis czas wszystko się uspokoi.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Elana, skonsultowałam sytuację i jednak koszty mnie przerastają bo sam koszt złożenia apelacji to aż 2000 zł nie mówiąc już o jej napisaniu co jest naprawdę skomplikowane i pracochłonne. Sama tego nie zrobię porada to dla mnie za mało a prawnik znów kosztuje a tu zima idzie ogrzewanie trzeba kupić... Zresztą słyszę na lewo i prawo że sądy nie stoją po stronie opuszczonych kobiet - wręcz przeciwnie. Jak trafię na kolejnego obrońcę uciśnionych tyranów to nawet nie da mi się odezwać a podupadłam też zdrowotnie ostatnio i nie mam siły po prostu. Postanowiłam odciąć się od męża maksymalnie jak się da. Powiedziałam mu że zgodzę się na separację (on chce rozwodu) a cały czas i energię poświęcę teraz na pracę i dla dzieci bo i tak w perspektywie zostanę z wydatkami sama i nie mam co liczyć na godziwe alimenty. Syn cały czas choruje niestety a ta sytuacja i ciągłe awantury wcale mu nie pomagają. Mąż nie będzie miał skrupułów dalej kłamać. Podkreślił jakieś transakcje payU w swojej historii rachunku twierdząc że to było na dzieci a ja miałam pełną dokumentację wydatków a sąd wziął jego stronę. Nakłamał że dobrowolnie kupuje dzieciom różne rzeczy ubrania zakupy robi itp. (co jest nieprawdą a nawet jeśli to raz na miesiąc jakieś słodycze i zabawki a raz na pół roku kilka sztuk ubrań). Mnie na przesłuchaniu sąd zadawał jakieś absurdalne pytania nie związane z tematem. Mój prawnik był w szoku, że sąd tak się zachował i to co mówił mąż uznał za fakt a moje wyjaśnienia zbagatelizował. Zresztą nie mogłam w dużej mierze odnieść się do tych kłamstw które opowiadali on i teściowa (byłam uciszana przez sąd). Czasu było tylko 1.5 godziny a większość poszła na jakieś bzdury nie związane z kosztami utrzymania rodziny.

Myślę, że mąż będzie składał papiery o rozwód więc raczej przygotuję się na to dokumentując wydatki, prawnika już nie wezmę bo ten się nie sprawdził a zdarł, kompletnie nie powiedział o ważnych okolicznościach a miał papiery dowody i nie przedstawił ich - jakby sam bał się tego sądu.

Czytam książkę tą polecaną przez osoby na tym forum: Granice w relacjach małżeńskich żeby sobie poukładać w głowie.

Niebieską kartę założę na pewno i nie pozwolę się dręczyć w domu. Przynajmniej tyle.

Elena, już mi się uspokoiło, przynajmniej wewnętrznie już się nie trzęsę. Te zasądzone pieniądze będzie musiał płacić i już bez szantażu i poniżania. A dochodzenie prawdy w sądach to chyba nierealne jak nie masz pleców albo szczęścia. Sędzia decyduje nie uczciwość i sprawiedliwość.
elena pisze: 12 wrz 2021, 10:12
Abigail pisze: 11 wrz 2021, 13:14

Zadzwoniłam na niebieską linię. Otrzymałam pomoc i wskazówki jak założyć niebieską kartę oraz jak uzyskać darmową pomoc prawną, chyba będę się odwoływać bo ten wyrok jest rażąco niesprawiedliwy i nie chodzi tylko o wysokość alimentów ale o uzasadnienie sądu - stronnicze i bez rzetelnego rozpatrzenia dowodów.
Brawo, odwołaj się od wyroku, skorzystaj z pomocy prawnej, może prawnik pomoże Ci napisać pismo, pokaz sądowi jakie są rzeczywiste wydatki- faktury, paragony, ile kosztuje utrzymanie.
To wszystko wydaje się być teraz takie trudne, ale za jakis czas wszystko się uspokoi.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Triste »

Abigail, czytając Twoje posty włos mi się jeży na głowie.
Zachowanie Twojego męża to coś potwornego.
Mocno Cię przytulam i życzę dużo siły.
Będę pamiętać w modlitwie o tobie :*
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Triste, mi się tez jeży jak patrzę wokół siebie jak sypią się małżeństwa,
sypia się rodziny jedna po drugiej,
a tam gdzie jeszcze się trzymają często źle się dzieje...

Proszę Boga żeby pozbierał moje kawałki i posklejał żebym się trzymała nie załamała.
Siła jest potrzebna dużo siły.
Dziękuję za każdą modlitwę bo potrzebna bardzo.

Triste pisze: 14 wrz 2021, 15:09 Abigail, czytając Twoje posty włos mi się jeży na głowie.
Zachowanie Twojego męża to coś potwornego.
Mocno Cię przytulam i życzę dużo siły.
Będę pamiętać w modlitwie o tobie :*
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Nie radzę sobie... dziś w kościele rozsypałam się, było coś o małżeństwach a ja sama bez dzieci, mąż w domu przyjechał po miesiącu do dzieci na 3 dni akurat niedziela musiała wypaść, buntuje je przeciwko kościołowi - kościół to według niego samo zło sakramenty to kpina i żenada. Dzieci 6 i 8 l kiedy jest ojciec w domu nie ma szans na zaciągnięcie do kościoła. Sama w tym kościele a tu o małżeństwach ja w ryk i tak przeryczałam całą mszę zasmarkana w 3 ławce... wyjść nie wyjść, jakoś wytrzymałam. Syn za 1.5 roku do komunii świętej nie wiem jak pójdzie jak tatuś go chce wypisać z religii. Wymusza na mnie rozwód obwinia za wszystko za rozpad małżeństwa, wyzywa od nierobów leniwych krów. Za chwile podśpiewuje sobie w kuchni robiąc śniadanie. Tak bardzo jestem zmęczona pracą obowiązkami opieką nad dziećmi i tymi oskarżeniami którymi strzela we mnie jak z pistoletu. Dzieci zabezpieczone alimentami na poziomie bardzo podstawowym a on zarobki ma tylko nie dla rodziny. To nie człowiek, to antyczłowiek bez sumienia bez serca. Chciałabym żeby nie istniał. Oskarża mnie o wszystko co sam mi robi. Próbuje dawać rady ludziom ja człowiek w kryzysie ze złamanym poczuciem własnej wartości - żałosne. Rodzina otoczenie wszyscy chyba oprócz jednego księdza naciskają na rozwód twierdząc że to jedyne słuszne wyjście - ludzie wierzący! What? Pseudo wierzący katolicy wszyscy wokół jak w dziecku rosemary. Gdzie oni zgubili te wartości? To śmieszne nie mam szans w sądzie. Jeszcze będzie rozwód z mojej winy bo on nie będzie miał skrupułów żeby kłamać zresztą z moich argumentów, że na całe życie że sakrament że przed Bogiem - sądy kpią uznają to za dziecinadę. Nie udźwignę tego. Takie ot moje świadectwo. Antyświadectwo. Modlitwy pompejanki różańce w nich nadzieja. Słuchałam dziś jak Maryja rozdaje łaski morze łask każdemu kto zwróci się do niej ale dlaczego wszystkim tylko nie mi? Dlaczego muszę się czuć tak bardzo opuszczona? Bo zawierzyłam życie Jezusowi a teraz zostałam sama zdziwaczała obłąkana katolka która za nic w świecie nie podpisze rozwodu. Dlaczego? Bo mściwa i złośliwa - mówią. Miała być nadzieja i miłość a tu nic tylko kałuża łez.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: burza »

Abigail,takich jak ty jest więcej ja też, do nich należę.Tzn. mam na myśli modlitwy: wiele modlitw w intencji przemiany serca męża ,spowiedź eucharystia proszę cały czas Boga o cud ale niestety ...Pamiętam jak kiedyś Monti ,mi napisał że: "Bóg to nie ekspres do kawy".Jest coraz gorzej mój mąż , tylko odlicza dni do prawdopodobnie ostatniej rozprawy rozwodowej bo już chce być wolny.U mnie komunia święta córki już w przyszłym roku .I tak się składa że w rocznicę naszego ślubu , to będzie jeśli będzie, 18 rocznica.I niestety mąż ma gdzieś obowiązki by choć raz pójść z dzieckiem do kościoła tylko ja a jak mówię że, też ma takie same prawa chodziło mi o pójście na mszę z córką . A przecież, wnioskował o odebranie mi dziecka to odpowiedź z dzisiaj a ty co robisz masz wolne bo on wszystkie weekendy pracuje ale to na jego życzenie bo ustawowo jakby chciał wolne by miał ale po co skoro ja jestem w domu to on nie mógł by byc ze mną bo to byłaby dla niego męczarnia bo razem mieszkamy a tak przychodzi tylko spać.A kiedy on ma 2 dni wolne w tyg no to ja w tedy pracuje po 10h bo muszę wyrobić swój etat by później już mieć wiecej wolnego aby byc z córką by jak najmiej była opiekunka.A co do kościoła to mąż nie czuje potrzeby bo w ciagu 17 lat naszego małżeństwa był może 3 razy w kościele zawsze sama chodziłam.I niestety kiedy mąż, był w domu np Boże Ciało bo miał wolne bo knajpa nieczynna była, to nigdy nie udało mi się pójść z córka do kościoła bo tata ja nigdy nie zachęcał ale też, wiem że ogólnie dzieci nie lubią chodzić bo jest nudno dla nich,ale wiadomo że po to są rodzice by je jakoś przekonać choć czasem ciężko .Wierz mi że ,czasem i mi jest bardzo cięzko ,mimo tylu lat tego ogromnego kryzysu a za chwilę wielkiego rozpadu mojej rodziny ale choćbym nie wiem co zrobiła, to ja na swojego męża nie mam wpływu.I nawet ja dziś też,w kościele płakałam bo tak bardzo bym chciała aby coś się zadziało w jego głowie i sercu by to się odwróciło.
Z modlitwą.
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Od czego zacząć

Post autor: LvnWthHpe20 »

Antyświadectwo. Modlitwy pompejanki różańce w nich nadzieja. Słuchałam dziś jak Maryja rozdaje łaski morze łask każdemu kto zwróci się do niej ale dlaczego wszystkim tylko nie mi? Dlaczego muszę się czuć tak bardzo opuszczona? Bo zawierzyłam życie Jezusowi a teraz zostałam sama zdziwaczała obłąkana katolka która za nic w świecie nie podpisze rozwodu. Dlaczego? Bo mściwa i złośliwa - mówią. Miała być nadzieja i miłość a tu nic tylko kałuża łez.

Kiedy Jezus się modlił w ogrodzie oliwnym, prosząc Ojca by odsunął od niego ten kielich goryczy, na koniec oznajmił „Nie Moja, Lecz twoja wola niech się stanie.”

My chcemy, ale to my chcemy, a czy Ojciec tak chce, czy chce odsunąć od nas te cierpienia? Odpowiedz, tak chce, tylko wątek w tym ze on kocha twego męża i na sile za uszy go do wiary nie przyciągnie. Popatrz jak ŚW. Piotr wychodzi z Rzymu 30 lat po ukrzyżowaniu Jezusa, a Jezus ukazując mu, pyta, dokąd idziesz. Twoj mąż jeszcze ewidentnie nie odczuł potrzeby widzieć tego dzwonka powrotu do sakramentu, ale ten krzyż w ogóle może być krzyżem zbawienia. Pamiętasz jak na przysiędze przed Bogiem przysięgałas Miłość, Wierność, uczciwość małżeńska oraz ze go nie opuścisz? Te słowa to klucz twej miłości do męża. To klucz odpowiedzi twoich obiecywan Bogu. Niech te słowa wypelnaja się. Módl się nieustannie, tez tak czynie, ale z miłością. Zrozum ze na pstryk palca twojego nie zrobimy nic. Może coś brakuje w naszej modlitwie, może Bóg coś jeszcze ma? Kto wie, ale świadek chrześcijaństwa tkwi w modlitwie, pokornie czeka, jak Chrystus nam to pokazał.

Kiedy 9/11 się wydarzył, Jan Paweł II prosił nie wojna, nie agresja załatwiać te sprawy, a stany wojskiem wpadły, na sile. Czy coś zrobiły ta siła? N I E, dzisaj ten sam chaos zapadł w tej części
Świata. Mord niewinnych i szatański chaos.
Nasz papież się modlił. Jak to ciezko zrozumieć? Ale prawda.

Pamiętaj, może jutro się coś zmieni u męża, może za 20 lat. Kto wie, trzeba przyjąć na klatę chociaż tak ciezko.

Moja 5ta rocznica po ślubie wielkimi krokami się zbliża. Tez się modlę, a nie jest mi dane być z moja [żoną]. Co w tym jest? Rozdzierający ból, chociaż już 3 lata po cywilnym rozwodowym świstku, podawałem jej dłoń przy podpisie, wyśmiała mnie, choć prosiłem. Moje nerwy już opadły, zostawiam to w modlitwie Bogu. Wspieram innych, pracuje, a czas myka. Kiedyś to jakoś zrozumiem, ale wierze, proś a będzie ci dane, kolacz a będzie otworzone. Jest to głębszy level naszej wiary. A kiedy, kto wie? Tylko nasz Pan.

Kiedy wczoraj odmawiałem część bolesna różańca, wpatrywałem się w tabernakulum i ten spokój mnie ogarnął. Chrystus tam jest jak nam mówił, będziecie mnie jeść, on się nam daje. Od nas zależy jak często i na jakim level będziemy go spożywać. Czy tylko symbolicznie, czy w wierze ze to on, świadomie wierząc ze jego chwała, ze jego ból nas ukoi i nasze krzyże. Ze w nim cierpienie i w nim zbawienie.

Chwała Panu, naszemu jedynemu, tak miłościwie dobremu.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2021, 9:29 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie i imię zamieniono na żona
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

burza, przepraszam jestem egoistką, uświadomiłam sobie że za bardzo skupiam się na sobie a wokół inni z gorszymi dramatami. Potrzebuję powrócić do modlitwy takiej głębokiej. Tak myślałam, że Pompejanka to mój bilet do szczęśliwego małżeństwa, ale nie. Może podejście nie te, może modliłam się nie tak wszystko nie tak. Ostatnio czytam Martę Przybyła I dam Wam serce nowe a tam: "Prosisz już tak długo a nie widzisz żadnych efektów swoich modlitw. Nigdy, powtarzam nigdy nie ustawaj. Modlitwa nie ma terminu ważności. Nie przepada jak niezrealizowany bon. Być może nie zobaczysz owoców teraz, być może nie zobaczysz ich nawet za swojego życia. nie wolno ci wątpić że będą".
To takie trudne, siły brak zdrowia brak a tu jeszcze pół życia do przeżycia, samotnego bez niego. Kiedy go nie ma to jakoś łatwiej ale kiedy przyjeżdża "do dzieci" a przy okazji mnie podręczyć nie mogę się pozbierać, spałam wczoraj 20 godzin, głowa jak kamień migrena jak słoń nie miałam siły na nic. A dziś stwierdził że on ze mną chciał normalnie porozmawiać ale się nie da. A normalnie to znaczy że ja mam mu powiedzieć jak dalej zamierzam widzieć nasze małżeństwo. Ale że jak? Wyprowadził się z domu wyprowadził się z łóżka wykreślił mnie z życia a tera próbuje wmówić mi że to ja sama sobie zrobiłam że sama się wykreśliłam i zaczyna opowiadać jakieś bajki jak to on chciał ze mną jak próbował jak prosił a faktycznie tylko pogarda i odtrącenie było z jego strony. Wiem co knuje przygotowuje bajki do rozwodu z mojej winy. Nie chcę go widzieć po tym co mi robił przez ostatnie miesiące, lata po tych kłamstwach, oszczerstwach, nastawianiu dzieci, traktowaniu jak ścierkę do podłogi nie chcę już z nim rozmawiać widzieć go słyszeć nie nie chcę mieć z tym gadem podłym kłamcą do czynienia. Powiedziałam mu że jak przestanie w końcu kłamać i kręcić to możliwa jest odbudowa naszego małżeństwa ale on nie zrozumiał tego no przecież on człowiek nieskazitelny bez winy jak ja mogę go o kłamstwa oskarżać jakieś... żenada. Stwierdził że go obraziłam i poszedł sobie. Kazałam mu zabierać zabawki z garażu no bo skoro nie mieszka nie prowadzi gospodarstwa jak zeznał w sądzie to niech się faktycznie wyprowadzi. Więc orzekł że to jest powód do rozwodu z mojej winy. I dobra. Już knuje nowe opowieści dziwnej treści żeby mieć co naopowiadać w sądzie. Żadnych dowodów nie trzeba, wystarczy nagadać jeśli jeden sąd łyknął to następny może i też. Winna ja winna teściowa dzieci wszyscy woków tylko nie pan.
Abigail

Re: Od czego zacząć

Post autor: Abigail »

Chwała Panu, naszemu jedynemu, tak miłościwie dobremu.
Ale dlaczego tak wszystko boli? dlaczego ta miłościwa dobroć tak boli????
Ostatnio zmieniony 04 paź 2021, 12:14 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Od czego zacząć

Post autor: Bławatek »

Abigail ja też nie raz słyszałam, że to ja wyrzuciłam męża. Owszem gdy mnie olewająco traktował w małżeństwie (bo np. nie słuchał tego co mówię, a potem zdziwiony bo o czymś "nie wiedział"), nigdy nie miał dla mnie czasu, gdy pół roku prosiłam aby naprawił cieknący kran to mówiłam, że po co mi mąż którego ciągle nie ma, na którego liczyć nie można, za co mam mu dziękować, za co chwalić... No, i mój mąż zamiast zastanowić się co mógłby w sobie zmienić aby nam - małżeństwu, rodzinie - było lepiej wolał się wynieść. Jak po paru miesiącach się pozbierałam i w końcu zaczęłam remont, aby w końcu mieszkać w lepszych warunkach (bo mój mąż się nigdy nie garnął do prac remontowych) a 10 lat to już najwyższy czas na malowanie, tapetowanie, to wówczas oddałam mężowi jego rzeczy - ubrania, książki, kosmetyki, narzędzia bo po pierwsze przecież są to rzeczy na codzien potrzebne, po drugie nie miałam gdzie nich trzymać, a nie chciałam aby się brudziły czy zniszczyły to wówczas był dla męża kolejny argument, że to ja go wyrzucałam. On winy za nic nie ponosi. Ja, moja rodzina, znajomi wszyscy winni tylko nie on. Chciałoby się powiedzieć 'ten typ tak ma'.

I tak jak piszesz - kreowanie przyszłości i przeinaczanie przeszłości. Ciężko wówczas funkcjonować.
ODPOWIEDZ