Seperacja z narcystycznym mężem.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Mary83
Posty: 14
Rejestracja: 21 sie 2021, 21:19
Płeć: Kobieta

Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Mary83 »

Jesteśmy małżeństwem od 11 lat, znamy się 17. Dwa tygodnie temu usłyszałam od męża, że składa pozew o separację i nie chce mnie widzieć do końca życia (wcześniej namawiał mnie do intercyzy oraz innych brzydkich układów dotyczących oddzielenia mnie od wspólnoty majątkowej).
Mamy 8-letniego syna i 2-letnią córeczkę. Czuję się na życiowym zakręcie, bardzo boli mnie utrata pełnej rodziny dla moich dzieci. Nasze małżeństwo to w większości lat permanentny kryzys (7 z 11 lat), byłam często poniżana, krytykowana, dewaluowana, mąż przezucal na mnie odpowiedzialność za życiowe niepowodzenia. W narzeczenstwie był innym człowiekiem, poznałam go po nawróceniu, dbał o nasza wzajemną relacje, pobralismy się z dużej miłości z obydwu stron. Po narodzinach syna zaczął mnie traktować jak zło konieczne. Odrzucal latami prośby o profesjonalna pomoc dla nas, problemy zamiast rozwiązywać zmiatał pod dywan i oddzielał kreską. Ostatecznie zapisałam się na terapię indywidualną, staję powoli na nogi, odzyskuje wiarę w siebie i swoje zasoby, wychodzę ze współuzależnienia emocjonalnego od męża. Odkąd pamiętam to zawsze mi zależało na naprawie małżeństwa i to ja się staralam (może za bardzo), od niego co jakis czas slyszalam, że jest ze mną dla dzieci. Nie mam nadziei, że tu się coś jeszcze naprawi. Kocham go nadal chociaz już bardzo poranioną miłością. Podejrzewam, że mąż cierpi na narcystyczne zaburzenie osobowości. Czasem myślę że większa jest szansa wyrwać z nałogu alkoholika lub otrzeźwic męża, który się zakochał (Bo to ludzie którzy zbłądzili), niż wyjść z bardzo ciężkiego kryzysu i odbudować relacje z osobą o dużych deficytach empatii i autorefleksji. Każdy komu dane było żyć pod jednym dachem z osobą narcystyczna rozumie z jakim problemem się borykam. Do tego dochodzi duża pycha i podważanie autorytetów. Latami modlę się o nasze malzenstwo, zamawiam msze, nawiedzam sanktuaria. Tym bardziej to wszystko co teraz się dzieje jest dla mnie trudne do przyjęcia. Jednocześnie staram się ufać Bogu, że Jego drogi nie są naszymi drogami i On wie co dla nas lepsze. Jak żyć z bólem, że tracę małżeństwo a dzieci rodzinę? Czy tu można jeszcze coś ratować?
Lawendowa
Posty: 7695
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Lawendowa »

Witaj Mary83 na naszym forum.

Rozgość się tutaj, poczytaj watki. Bardzo zachęcam Cię do odwiedzenia któregoś z naszych Ognisk, wykaz jest tutaj: http://sychar.org/ogniska/
Myślę, ze wkrótce napiszą też inne osoby, które przez podobne doświadczenia przeszły.

Pisząc staraj się zadbać o anonimowość i nie podawanie danych które mogłyby pomóc Was zidentyfikować w realu. Pamiętaj o tym, że internet nie jest anonimowy.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Caliope »

Mary83 pisze: 23 sie 2021, 15:01 Jesteśmy małżeństwem od 11 lat, znamy się 17. Dwa tygodnie temu usłyszałam od męża, że składa pozew o separację i nie chce mnie widzieć do końca życia (wcześniej namawiał mnie do intercyzy oraz innych brzydkich układów dotyczących oddzielenia mnie od wspólnoty majątkowej).
Mamy 8-letniego syna i 2-letnią córeczkę. Czuję się na życiowym zakręcie, bardzo boli mnie utrata pełnej rodziny dla moich dzieci. Nasze małżeństwo to w większości lat permanentny kryzys (7 z 11 lat), byłam często poniżana, krytykowana, dewaluowana, mąż przezucal na mnie odpowiedzialność za życiowe niepowodzenia. W narzeczenstwie był innym człowiekiem, poznałam go po nawróceniu, dbał o nasza wzajemną relacje, pobralismy się z dużej miłości z obydwu stron. Po narodzinach syna zaczął mnie traktować jak zło konieczne. Odrzucal latami prośby o profesjonalna pomoc dla nas, problemy zamiast rozwiązywać zmiatał pod dywan i oddzielał kreską. Ostatecznie zapisałam się na terapię indywidualną, staję powoli na nogi, odzyskuje wiarę w siebie i swoje zasoby, wychodzę ze współuzależnienia emocjonalnego od męża. Odkąd pamiętam to zawsze mi zależało na naprawie małżeństwa i to ja się staralam (może za bardzo), od niego co jakis czas slyszalam, że jest ze mną dla dzieci. Nie mam nadziei, że tu się coś jeszcze naprawi. Kocham go nadal chociaz już bardzo poranioną miłością. Podejrzewam, że mąż cierpi na narcystyczne zaburzenie osobowości. Czasem myślę że większa jest szansa wyrwać z nałogu alkoholika lub otrzeźwic męża, który się zakochał (Bo to ludzie którzy zbłądzili), niż wyjść z bardzo ciężkiego kryzysu i odbudować relacje z osobą o dużych deficytach empatii i autorefleksji. Każdy komu dane było żyć pod jednym dachem z osobą narcystyczna rozumie z jakim problemem się borykam. Do tego dochodzi duża pycha i podważanie autorytetów. Latami modlę się o nasze malzenstwo, zamawiam msze, nawiedzam sanktuaria. Tym bardziej to wszystko co teraz się dzieje jest dla mnie trudne do przyjęcia. Jednocześnie staram się ufać Bogu, że Jego drogi nie są naszymi drogami i On wie co dla nas lepsze. Jak żyć z bólem, że tracę małżeństwo a dzieci rodzinę? Czy tu można jeszcze coś ratować?
Witaj, jeśli nie było u Ciebie kowalskiej, kłótni, starałaś się za bardzo jak ja, to mamy podobnie. Nie wiem jak u was z rodzinami pierwotnymi, był alkohol? jakieś dysfunkcje? to bardxo wplywa na nasze dorosłe życie A jak było z bliskością? U mnie mąż zdecydował, że nie będzie bliskości i trzyma się tego prawie dwa lata.
Nowiutka

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Nowiutka »

Witaj, separacja może być dla ciebie dobra. Też męża podejrzewam o narcyzm. Warto nie walczyć a podejść do tego spokojnie. Też bym chciała pełnej rodziny ale po ponad 2 latach separacji zaczynam dostrzegać że nie ma na czym z jego strony budować. Zabezpiecz siebie i dzieci prawnie bo najgorsze co może być to zależność od niego. Spróbuj też negocjować kwestie wychowania - mój podważa autorytet psychologów i logopedów a wymaga wszystko jego zgody...
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Ruta »

Czas zadbać o siebie i dzieci. Dobrze, że jesteś w terapii. Piszesz, że przez wiele lat godziłaś się na to, by być źle traktowana. Warto to zmienić.

Piszesz, że masz uczucie, ze twoje modlitwy nie są wysłuchiwane. Ale przecież właśnie w waszym życiu zachodzą zmiany. Takie które dają szanse na zmiany takze w waszej relacji.


Ja się modliłam za nasze małżeństwo mając na myśli, żeby mój mąż się zmienił. Nie dopuszczałam tez do siebie, ze droga do naprawy relacji może biec przez pogłębienie kryzysu, czy nasze rozdzielenie się. Potrzebowałam czasu by zobaczyć, dlaczego to nie była dobra modlitwa. Co nie znaczy, ze modlitwa nie była słuchana w tej części, która miała sens. Żyjemy z mężem już chyba prawie trzy lata osobno. Od trzech lat pracuję nad sobą i powoli staję na nogi, zdrowieję.

Nie musisz nic ratować, wasze małżeństwo trwa i będzie trwać. Natomiast to co można zrobić to naprawić/poprawić waszą relację. Na małżonka wplywu nie mamy. Mamy wpływ na siebie. Ty już zaczęłaś, podjęłaś terapię.

Podjęcie terapii często sprawia, że wprowadzamy zmiany. I wtedy czasem dochodzi do poważnego kryzysu, a nawet odrzucenia przez małżonka. Bo część mężów i żon nie chce wcale zmian. Bo to oznacza zmiany dla nich. Trzeba tu dać czasowi czas. Za jakiś czas mąż, czy żona widząc jak nasze zmiany działają na korzyść dla nas, sami mogą zapragnąć zmian. Szczególnie, gdy życie w oddzieleniu, jesli tak zdecydują nie przyniesie im tak wspanialych korzyści jak oczekują. A bez wsparcia małżonka, będą zmuszeni skonfrontować się z własnymi deficytami.

Gdy ja pod wpływem terapii zaczęłam delikatnie odchodzić od współuzależnionych mechanizmów zachowania i reakcji, mój mąż odszedł ode mnie. I z perspektywy trzech lat, to była bardzo dobra decyzja. Oczywiscie gdyby mój mąż podobnie jak ja postanowil w czasie rozdzielenia pozostać w wierności i pracowac nad sobą aby stać się lepszym mezem i ojcem byłaby to decyzja idealna - z mojego punktu widzenia. Maz jednak postanowił definitwywnie zakończyć naszą relację i malzenstwo. No ale tu ja także mam coś do powiedzenia. I mam prawo do swojej postawy, także w sądzie.

Wiesz z jakiego powodu mąż domaga się separacji a nie rozwodu? To dość nietypowe, wiec zapewne jakiś powód jest.
Mary83
Posty: 14
Rejestracja: 21 sie 2021, 21:19
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Mary83 »

Caliope
W rodzinie męża był alkohol, ojciec naduzywal go do czasu kiedy wyjechał za granicę i mąż został w Polsce sam z matką i rodzeństwem. Na razie nie podejrzewam męża o Kowalska ale nie ręczę co bedzie za rok, dwa. Facet jest jeszcze młody, tuż po czterdziestce. Osoby narcystyczne mają problem z bliskością, budowaniem więzi, często wchodzą w nałog pornografii. Też byłam karana odmawianiem bliskości, czasem długimi miesiącami.
Nowiutka
A co mogę zrobić jeśli chce pełnej władzy rodzicielskiej, jak mogę się zabezpieczyć abym nie musiała się to prosić j zgody na psychologa dziecięcego itp. Mój też podważa i torpeduje takich specjalistów. Piszesz, że nie ma na czym budować. Ja sobie poradzę, mam Jezusa. Ale jak rozmawiać z dziećmi. Będą tęsknić. Ta krzywda dzieciom mnie najbardziej boli.
On właśnie się wyprowadził do swojej matki. Zostałam zostawiona przed początkiem roku szkolnego, syn do szkoły dojeżdża dość daleko, nie mam auta. Trudno mi będzie ogarnąć to wszystko mając 2 letnią córeczkę i będąc na wychowawczym. Uzależnil mnie Od siebie finansowo. Szukanie pracy w dobie wirusa też nie jest łatwe. Mam zmienić mieszkanie na mniejsze bo wynajmujemy. To wszystko usłyszałam. Nie dość że dzieci tracą ojca, to muszą zmienić lokum... stawia mnie w b. trudnej sytuacji. A deklaratywnie jest praktykującym uczeszczajacym do sakramentów katolikiem.
Ruta,
Chce separacji bo deklaratywnie jest katolikiem i rozwodów nie uznaje. Kiedys kilka lat temu wspominał o unieważnieniu. Dawno już mnie traktowal jako nie żonę a piąte koło u wozu ale przyspieszył akcji ponieważ chce się budować i za wszelką cenę nie chciał kontynuowac wspólnoty majątkowej. Pewnie zamierzał już dawno mnie opuścić i nie jest mu po drodze dzielenie się ze mną czymkolwiek. Chce budować na własny rachunek a mnie odprawić z kwitkiem. Współczuję, że Twój mąż nie podjął pracy nad sobą. Obawiam się że czeka mnie podobny scenariusz, bo czy człowiek narcystyczny będzie chciał coś w sobie zmienić. To mnie napawa największą beznadzieja. Wiem, że nie można zakreslac granic Bozemu miłosierdziu Ale człowiek ma wolną wolę i może powiedzieć: Nie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Ruta »

Mary83 pisze: 26 sie 2021, 2:01 Ruta,
Chce separacji bo deklaratywnie jest katolikiem i rozwodów nie uznaje. Kiedys kilka lat temu wspominał o unieważnieniu. Dawno już mnie traktowal jako nie żonę a piąte koło u wozu ale przyspieszył akcji ponieważ chce się budować i za wszelką cenę nie chciał kontynuowac wspólnoty majątkowej. Pewnie zamierzał już dawno mnie opuścić i nie jest mu po drodze dzielenie się ze mną czymkolwiek. Chce budować na własny rachunek a mnie odprawić z kwitkiem. Współczuję, że Twój mąż nie podjął pracy nad sobą. Obawiam się że czeka mnie podobny scenariusz, bo czy człowiek narcystyczny będzie chciał coś w sobie zmienić. To mnie napawa największą beznadzieja. Wiem, że nie można zakreslac granic Bozemu miłosierdziu Ale człowiek ma wolną wolę i może powiedzieć: Nie.
Mary,
mój mąż podjął pracę nad sobą. Nieprecyzjnie się wyraziłam. Chodziło mi o to, że w czasie kryzysu małżeńskiego miałam konkretną wizję zmian, które miałyby sprawić, że nasze małżeństwo będzie szczęśliwe. Według mojej óczesnej wizji zmienić miał się mój mąż. Miałam też bardzo precyzyjną wizję tych zmian. To czego nie widziałam, to moje problemy i zmiany, które powinny nastąpić we mnie samej. Kryzys się nasilił, nie umieliśmy z tego wybrnąć, odeszliśmy od Boga, który nas wcześniej trzymał, i na pierwszy głos wyszły wszystkie nasze deficyty.
Jak głupio by to nie brzmiało, uważam ówczesną decyzję męża o odejściu od rodziny za słuszną i odważną. Gdybyśmy się nie rozdzielili, nasz kryzys tylko by się pogłębiał. Uważam tak mimo tego, że konsekwencje tej decyzji były i nadal są bolesne dla każdego z nas, także dla mojego męża bardzo bolesne. Konsekwencje nie podjęcia takiej decyzji mogły być znacznie bardziej destrukcyjne. A ja nie miałam w sobie siły, by taką decyzję podjąć.

Dzięki tej sytuacji mogłam uświadomić sobie swoje problemy, dostrzec jak głęboko sięgają i podjąć pracę ze sobą. Nie chcę mówić za męża, mogę napisać tylko jak ja postrzegam naszą sytuację. Mój mąż odszedł do innej kobiety, po czym wszedł w bardzo duży kryzys związany z używkami i agresją wobec rodziny. Sądzę, że próbę rozpoczęcia życia na nowo w innej relacji mój mąż postrzegał właśnie jako próbę zrobienia porządku ze swoim życiem. I rodzaj pracy nad sobą. Zapewne mąż był też na mnie wściekły - zarówno z powodu tego, że stałam mu na przeszkodzie do nowego życia, jak i z powodu zranień z naszej przeszłości. Zapewne także dlatego, jak w sąsiednim wątku napisał Pavel, by uzasadnić swoje decyzje i ulokować całą winę za nie po mojej stronie.

Nie chcę oceniać męża, ani jego decyzji. Możliwe, że takie doświadczenie było w tamtym czasie mojemu mężowi potrzebne. Oczywiście z mojego punktu widzenia ideałem byłoby, by mąż zrobił to samo co ja, postanowił trwać w wierności mimo kryzysu i pracować nad sobą od razu z perspektywy męża i ojca. Moja postawa jest zrozumiała, nie byłabym wtedy raniona ani niewiernością ani w inny sposób. Zrozumiała, nie znaczy racjonalna. Każdy potrzebuje innych doświadczeń do tego, by swój kryzys przepracować. Dla mojego męża nie jest dobre to, co mi się wydaje, ani nawet to, co mnie nie zrani. Tak jak dla mnie dobre jest to, co jest dobre dla mnie, nawet gdy mojego męża to boli. Mój mąż też może być zraniony moją postawą. Z jego perspektywy być może powinnam mu dać spokój, a nie bawić się w jakieś wierności, małżeństwa sakramentalne i modlitwy.

I nie chodzi o to, by uznać, że nikt tu nie ma racji, bo są tylko różne punkty widzenia. Prawda jest jedna. Jezus. Także Jego nauczanie, że małżeństwo sakramentalne jest nierozerwalne. Ale każdy ma do tej prawdy swoją własną drogę. Nawet jeśli dla innych jest ona trudna do przyjęcia i bolesna. Nie wiem co robi mój mąż, jak obecnie postrzega sytuację, czy nasze małżeństwo. Czy jeszcze, choćby w jakimś zakątku serca, uznaje nas za małżeństwo. Ale widzę efekty jego pracy nad sobą. Chcę oczywiście i pragnę, by ta praca doprowadziła do naszego pojednania i do podjęcia wspólnego życia, ale przyjmuję także, że mój mąz jest wolnym cżłowiekiem. I na dziś może chcieć w swoim życiu innych rzeczy.

Czy wiesz co dla męża jest w tobie trudne? Bo na razie masz swoje podejrzenia, że mąż jest narcyzem (co może, ale nie musi być prawdą) i dlatego traktuje cię w niedobry sposób. Zdaje się, że podejrzewasz, że mąż może być uzależniony od pornografii. To także prawdopodobne, ale nie zmienia tego, że jest w tobie coś, co pozwala na takie traktowanie ciebie - i to możesz zmienić, by więcej tak traktowana nie być. Niezależnie od wszystkich izmów i uzależnień z którymi problemy ma twój mąż. To dobra wiadomość. Sprawdziłam, działa.

Rozumiem też, że szukając wyjasnienia dla sytuacji w jakiej jesteście zakwalifikowałaś męża jako osobowość narcystyczną. Potrzebujemy wyjaśnień. Gdy ktoś nas krzywdzi, chcemy zrozumieć czemu, co w nim jest, co na to pozwala. Ale równocześnie takie etykiety zamykają nas na rozwiązania. Jeśli mąż jest naryzem, to w zasadzie nic się nie da zrobić i sama tak o tym piszesz. Co by się stało, jakbyś na chwilę zostawiła etykietę narcyz i zastąpiła ją powiedzmy tabliczką z napisem "mężczyzna w kryzysie"? I skąd ten kryzys?
Mary83
Posty: 14
Rejestracja: 21 sie 2021, 21:19
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Mary83 »

Ruta,
Dziękuję za rozwinięcie, dzielenie się doświadczeniem. To często pozwala drugiej osobie zobaczyć szerszą perspektywę trudności we własnym małżeństwie. Tak wiem że miałam i mam nad czym pracować, że moja postawa mogła źle wpływać na męża. Brak jasnego stawiania granic, asertywności, kiedyś próba "wieszania" się na mężu (odwiesilam się już kilka lat temu). Przeszłości nie zmienię i biorę za nią współodpowiedzialność. Jestem na terapii, pracuje nad sobą.
Czy mąż jest osobą narcystyczna? Nie zawiesiłam tej łatki tak bezpodstawnie. Na początku w ogóle nie wiedzialam czym jest narcystyczne zaburzenie. To przyszło do mnie po latach (po 3 latach kryzysu). Modliłam się prosząc Boga o swiatlo co się dzieje, że mąż zmienił się nie do poznania i tak źle mnie traktuje. Odpowiedź przyszła myślę że z góry, a jeśli naduzywam tej diagnozy, nich Pan Bóg mi to wybaczy. Czytałam profesjonalna lekturę, robiłam testy i niestety bardzo dużo się potwierdza. Narcyzi mają pewne bardzo powtarzalne schematy, działają jak od matrycy. Ruta nawet nie wiesz co bym zrobiła aby mój mąż nie miał tego zaburzenia, bo ono jest jak wyrok, żebym ja sie w moich posadzeniach mylila. Próbowałam też podejść do męża od strony temperamentu (on jest melancholikiem). Problem na tym polega, że od lat to ja się staralam, a do tanga trzeba dwóch osób. Nawet odnoszę wrażenie że tym zabieganiem straciłam w jego oczach, chociaż uwierz, że towarzyszyły mi na tamten moment najlepsze intencje. On odbierał mi godność, pomiatal, nie wspierał, zostawiał na lodzie w najtrudniejszych momentach kiedy mąż powinien być wsparciem dla żony. A ja sobie na to pozwalałam. Nie umiałam się odrazu bronić. Zaczęłam się uczyc tego stopniowo. Były sytuacje w przeszłości, kiedy rozpadala się nam rodzina i wtedy z kolei on odmawiał Nowennę Pompejanska. To nas jakoś ratowalo i w tym jestem mu wdzięczna, że na tyle próbował.
On od lat nie umiał patrzeć na mnie jako na swoją kobietę, patrzył z góry. Na spacerach szedł przodem ( nie jestem monstrum z wyglądu).
Czy tu naprawdę da się jeszcze coś uzdrowić i ratować?
Zamawialam msze św w naszej intencji, modlę się, modlą się bliscy znajomi. Jezusa postawiłam na pierwszym miejscu. Czuje opiekę Bożą , w szczególności zwracam się teraz z prośbą o pomoc i opiekę do św. Józefa i widzę Jego działanie w moim życiu. A jednocześnie kwestia małżeństwa dalej się sypie i ropieje od lat. Jak to objąć myślami, modlitwą?
Przecież Bóg chce aby małżeństwa Sakramentalne były trwałe, aby się ostawaly a dzieci wzrastały w rodzinach. Tak samo narcyz, Bóg przecież go nie przekreśla, jak żadnego człowieka. Jakie Wy doświadczeni Sycharowicze macie przemyślenia na ten temat?
Jakimi modlitwami najlepiej modlić się by ratować rozpadajaca sie rodzinę? Jak formułować mądrze intencje kiedy serce chciałoby mówić po prostu: o powrót, o miłość współmałżonka. A to nie tak. Często inną droga wymadlamy potrzebne łaski.
Czy macie jakiś kącik wsparcia lub zaprzyjaźnione strony jak wspierac dzieci gdy jeden rodzic opuszcza domowe gniazdo?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Caliope »

Mary83 pisze: 26 sie 2021, 2:01 Caliope
W rodzinie męża był alkohol, ojciec naduzywal go do czasu kiedy wyjechał za granicę i mąż został w Polsce sam z matką i rodzeństwem. Na razie nie podejrzewam męża o Kowalska ale nie ręczę co bedzie za rok, dwa. Facet jest jeszcze młody, tuż po czterdziestce. Osoby narcystyczne mają problem z bliskością, budowaniem więzi, często wchodzą w nałog pornografii. Też byłam karana odmawianiem bliskości, czasem długimi miesiącami.
Nowiutka
A co mogę zrobić jeśli chce pełnej władzy rodzicielskiej, jak mogę się zabezpieczyć abym nie musiała się to prosić j zgody na psychologa dziecięcego itp. Mój też podważa i torpeduje takich specjalistów. Piszesz, że nie ma na czym budować. Ja sobie poradzę, mam Jezusa. Ale jak rozmawiać z dziećmi. Będą tęsknić. Ta krzywda dzieciom mnie najbardziej boli.
On właśnie się wyprowadził do swojej matki. Zostałam zostawiona przed początkiem roku szkolnego, syn do szkoły dojeżdża dość daleko, nie mam auta. Trudno mi będzie ogarnąć to wszystko mając 2 letnią córeczkę i będąc na wychowawczym. Uzależnil mnie Od siebie finansowo. Szukanie pracy w dobie wirusa też nie jest łatwe. Mam zmienić mieszkanie na mniejsze bo wynajmujemy. To wszystko usłyszałam. Nie dość że dzieci tracą ojca, to muszą zmienić lokum... stawia mnie w b. trudnej sytuacji. A deklaratywnie jest praktykującym uczeszczajacym do sakramentów katolikiem.
Ruta,
Chce separacji bo deklaratywnie jest katolikiem i rozwodów nie uznaje. Kiedys kilka lat temu wspominał o unieważnieniu. Dawno już mnie traktowal jako nie żonę a piąte koło u wozu ale przyspieszył akcji ponieważ chce się budować i za wszelką cenę nie chciał kontynuowac wspólnoty majątkowej. Pewnie zamierzał już dawno mnie opuścić i nie jest mu po drodze dzielenie się ze mną czymkolwiek. Chce budować na własny rachunek a mnie odprawić z kwitkiem. Współczuję, że Twój mąż nie podjął pracy nad sobą. Obawiam się że czeka mnie podobny scenariusz, bo czy człowiek narcystyczny będzie chciał coś w sobie zmienić. To mnie napawa największą beznadzieja. Wiem, że nie można zakreslac granic Bozemu miłosierdziu Ale człowiek ma wolną wolę i może powiedzieć: Nie.
Mary83, twój mąż nie jest narcyzem, on jest DDA, poczytaj o tym. Dorosłe dziecko alkoholika tak funkcjonuje, bo jest skrzywdzone, ma pełno deficytów, w tym okazywanie miłości, boi się odrzucenia, ma różne mechanizmy w tym kłamstwa . Jestem też DDA, ale ja przerobilam to na terapii i nie jestem narcyzem. Narcyz nie jest w stanie być w żadnym związku, bo dba tylko o siebie samego, innych traktuje jak instrumenty i idzie po trupach dla swoich korzyści.
Mary83
Posty: 14
Rejestracja: 21 sie 2021, 21:19
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Mary83 »

Caliope,
Poczytałam trochę o DDA pod wpływem Twojej sugestii. Mam jeszcze do Ciebie pytania: mąż bardzo dba o swój wizerunek tak wygląd jak to jak jest postrzegany przez ludzi, wyraża się o innych z góry, ma zachowania megolomana ( chociaż myślę że ma ambiwalentne poczucie wartości), nie reagował współczuciem np na mój płacz ( nawet kiedy mieliśmy lepsze dni) i nie potrafii się wczuć naturalnie w położenie drugiej osoby lub przychodzi mu to z trudem. Ma trudność z przyjmowaniem na siebie winy. Czy mimo wszystko twierdzisz że to DDA, nie narcyzm? A może jest i DDA i ma cechy narcystyczne. Jedno drugiego myślę, że nie wyklucza.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Caliope »

Mary83 pisze: 26 sie 2021, 22:25 Caliope,
Poczytałam trochę o DDA pod wpływem Twojej sugestii. Mam jeszcze do Ciebie pytania: mąż bardzo dba o swój wizerunek tak wygląd jak to jak jest postrzegany przez ludzi, wyraża się o innych z góry, ma zachowania megolomana ( chociaż myślę że ma ambiwalentne poczucie wartości), nie reagował współczuciem np na mój płacz ( nawet kiedy mieliśmy lepsze dni) i nie potrafii się wczuć naturalnie w położenie drugiej osoby lub przychodzi mu to z trudem. Ma trudność z przyjmowaniem na siebie winy. Czy mimo wszystko twierdzisz że to DDA, nie narcyzm? A może jest i DDA i ma cechy narcystyczne. Jedno drugiego myślę, że nie wyklucza.
To DDA, bo mój mąż funkcjonuje tak samo jak twój, osoba skrzywdzona i dysfunkcyjna tak funkcjonuje. W swoich kłamstwach na swój temat, na zewnątrz gra ,zakłada maski, a w środku jest poranionym małym dzieckiem które nie radzi sobie i ma niską samoocenę. Nigdy nie przeprasza, małe rzeczy rosną do wielkości słonia, a najbardziej np. dla mnie raniący jest niezdrowy egoizm, robienie na złość. To nie narcyzm, a dysfunkcja choć z zewnątrz tak to wygląda.
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Avys »

Mary83,
Piszesz, że chodzisz na psychoterapię. Co mówi psychoterapeuta o Twoim mężu? Jeśli chodzisz już dłuższy czas to poznał Ciebie, zna Twoje reakcje na zachowanie Męża ale z pewnością dostał też wieloletni obraz zachowań Twojego męża i zna wiele konkretnych sytuacji z Waszego życia.
Na forum ciężko postawić diagnozę, bo tu z pewnością jest za mało informacji i nie jesteśmy specjalistami (jeśli ktoś jest to przepraszam :-)
Z tego co piszesz, to Twój Mąż może też równie dobrze być socjopatą z rysem narcystycznym. Z tych wycinkowych informacji które tu podałaś też może to wynikać ale myślę, że najsensowniejszą osobą do stawiania przypuszczeń o osobowości Twojego męża jest psychoterapeuta.
Wiem, że człowiekowi wydaje się, że będzie łatwiej sobie poradzić jak już w głowie będzie miał „zdiagnozowanego małżonka”. Ale w sumie czy to narcyz, czy DDA czy socjopata to dla Ciebie kluczowa nie jest jego diagnoza (choć jemu samemu mogła by pomóc), ale kluczowa jest informacja jak Ty możesz sobie radzić z jego zachowaniami czyli nauka asertywności, dbania o własne granice, uniezależnienie się, wzmocnienie etc. Na początek tak jak wszyscy tu radzą Lista Zerty po przeanalizowaniu jej dla swojej sytuacji wydaje się złotym środkiem. No i na końcu ale najważniejsze (zresztą o tym jasno napisałaś sama:-) - robienie tego z Bogiem.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: nałóg »

Poniżej zestaw uniwersalnych cech osób z syndromem DDA. Oczywiście , że o każdego poszczególne "popaprania" mogą być silniejszu lub słabsze, mogą się wymieniać w zależności od sytuacji.


1. DDD nie wie, co jest normalne, musi zgadywać. W jego domu nic nie działo się zwyczajnie, świat nieustannie chwiał się w posadach.

2. Trudno mu przeprowadzić swe zamiary od początku do końca. Zapala się do pomysłu, ale nie wie, jak dojść do celu.

3. Kłamie, choć mógłby mówić prawdę. W dzieciństwie nie wiedział, za co będzie ukarany lub nagrodzony, kłamie więc "na wszelki wypadek".

4. Ocenia siebie bezlitośnie, ma poczucie małej wartości lub kompletnej bezwartościowości. Nie wierzy, że można go cenić za jego własne cechy, sam ich nie rozpoznaje i nie potrafi się na nich oprzeć.

5. Trudno mu bawić się i przeżywać radość, przeszkadza mu w tym stałe napięcie. Równocześnie może ciągle się uśmiechać i powtarzać: "wszystko w porządku".

6. Traktuje siebie strasznie poważnie. Większość problemów uważa za tak wielkie, że przerastają miarę człowieka.

7. Trudno mu nawiązać intymne stosunki. Litość myli z miłością, przeważnie kocha tych, którzy potrzebują pomocy. Ktoś, kto sobie dobrze radzi, a okazuje miłość DDD, jest posądzony o nieczysty interes.

8. Boi się odrzucenia, ale sam odrzuca. Woli "uprzedzić" odrzucenie, wiedząc, że i tak to nastąpi, bo nie wierzy, że może być kochany.

9. Przesadnie reaguje na zmiany, nad którymi nie ma kontroli. Wszystko co nowe jest niebezpieczne: ludzie, sytuacje, zachowania. Kolejny raz usuwa mu się grunt spod nóg.

10. Czuje się inny. Ma poczucie, że nikt nie przeżywa takich problemów jak on.

11. Stale potrzebuje uznania i afirmacji. Robi mnóstwo, żeby je otrzymać, ale i tak w nie nie wierzy. Stara się zapracować na następne, które znów podważa.

12. Albo jest nadmiernie odpowiedzialny albo nadmiernie nieodpowiedzialny. Bardzo mu trudno wymierzyć granice tego, co zależy od niego, a co już nie.

13. Jest lojalny do ostateczności nawet w obliczu dowodów na nielojalność innych osób. Nie wie, kiedy jest wykorzystywany, a kiedy nie.

14. Domaga się natychmiastowego zaspokojenia zachcianek. Boi się, że jeśli nie dostanie czegoś od razu, to może już nigdy nie dostać.

15. Automatycznie poddaje się sytuacji zamiast rozważyć inne możliwości.

16. Szuka napięć i kryzysów, a potem skarży się na nie. Stan napięcia jest znany, znany jest też brak satysfakcji.

17. Unika konfliktów bądź je zaostrza. Rzadko rozwiązuje.

18. Boi się niepowodzeń, ale sabotuje własne sukcesy. Stawia sobie tak wysokie wymagania, że nie może im sprostać. Swój sukces mierzy wartością cudzych pochwał, sam nie umie się cieszyć.

19. Boi się krytyki, każdą odbiera jako osobisty atak i zagrożenie, ale sam krytykuje i osądza.

20. Żyje w izolacji od ludzi, nawet gdy pozornie jest wśród nich. Czuje strach przed ludźmi, samotność, brak poczucia przynależności. Boi się zwłaszcza władzy i zwierzchników.

21. Czuje się winny, ilekroć staje lub chciałby stanąć w obronie własnych praw. Łatwiej mu troszczyć się o innych niż o siebie. Pozwala mu to nie dostrzegać własnych realnych wad i unikać odpowiedzialności wobec siebie.

22. W chwilach, gdy wszystko układa się dobrze, ogarnia go dezorientacja i "nuda", czeka aż coś się stanie. Porządni, spokojni, czuli partnerzy są nieciekawi i porzucani.

23. Reaguje głównie na to, co robią inni, zatracając własne ja.

24. Uzależnia się od alkoholu albo od uzależnionych partnerów albo jedno i drugie. W ten sposób kontynuuje ten sam rodzaj wzajemnej zależności, jaki łączył go z rodzicami lub kimś innym w rodzinie.
Mary83
Posty: 14
Rejestracja: 21 sie 2021, 21:19
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Mary83 »

nałóg,
Dziękuję za udostępnienie punktów. Kiedy czytam o DDA i porównuje do charakterystyki osób narcystycznych, niestety styl zachowań męża bardziej pasuje do narcysty. Myślę że niedługo dostanę pozew o separację, dzieci cierpią, że tata nas porzucił (wyprowadził się do teściowej) a ja stoję na rozdrożu...Chcialabym aby nasze malzenstwo zmartwychwstało i rodzina się odbudowala na zdrowszych fundamentach.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Seperacja z narcystycznym mężem.

Post autor: Ruta »

Od siebie do listy nałoga dodam, że wiele tych trudności, z którymi mierzą się DDA przenosi się na kolejne pokolenia. Moja mama jest DDA, nieprzepracowanym DDA. Nie wszystkie opisane, ale wiele tych trudności stało się moim udziałem. Za to doszły inne, których lista nie obejmuje. Tak więc pochodzenie z trzeźwego domu nie wyklucza problemów typowych dla DDA. Czasem ich źródło jest w dalszych pokoleniach.

Z wieloma trudnościami na różnych etapach życia kolejno pracowałam, były widoczne i mi przeszkadzały w życiu. Do 30 roku życia wiele rzeczy przepracowałam, część w różnych terapiach, część dzięki wierze, część na bieżąco w życiu, szukając norm, dobrych relacji, przyjaźni. Ale z wielu innych nie zdawałam sobie sprawy. Jak choćby ze stałego napięcia jakie odczuwałam. Nie wiedziałam, że je odczuwam, bo to był mój stały stan. Nadal gdy jestem w stanie pełnego wewnętrznego spokoju, jestem tym zaskoczona. Ale powoli się z tym stanem oswajam i powoli to stan napięcia zaczynam odczuwać jako nietypowy a stan spokoju jako stan wyjściowy. To wymaga czasu. To tak jakbym musiała się przekalibrować, ustawić sobie nowe skale.

Piszę o tym, by zwrócić uwagę, że warto i można nie traktować cech DDA tak samo jak cech osobowości, czy predyspozycji osobowościowych. Są to cechy w tym sensie, że na dany dzień charakteryzują one daną osobę, opisują jej reakcje, relacje. Jednak spojrzenie na te cechy DDA jako na trudności z jakimi ta osoba się mierzy, a nie jako na część tej osoby pozwala na to by rozpoczął się proces zmian. Warto pamiętać, ze kazda taka nieumiejętność wiąże się z ogromnym cierpieniem osoby DDA.

Podam przykład. Osoby DDA często kłamią. Możemy to uznać za cechę tej osoby. Moja żona/mąż/rodzic/ jest kłamcą. Wtedy bardzo łatwo przejść do etapu oskarżenia i przypisania winy. Oskarżenia nie tylko o to, że ta osoba często kłamie, ale także o to, że nie chce się zmienić. Ja to nazwałam sobie patrzeniem przez etykietę. Głównym uczuciem ktore wtedy powstaje jest gniew, poczucie bycia krzywdzonym. A w relacji pojawia się oddzielenie.

Możemy też spojrzeć na to jak na trudność. Moja żona/mąż/rodzic jest osobą, która wiele wycierpiała. Nie potrafi mówić prawdy, często ucieka się do kłamstw, bo nauczyła się w ten sposób chronic się przed cierpieniem. Nie potrafi mi zaufać, więc kłamie także wobec mnie, nawet gdy nie ma to najmniejszego sensu. Takie spojrzenie nazwałam sobie patrzeniem na człowieka. Takie spojrzenie pomaga chronić się przed takimi zachowaniami, co jest ważne. Ale nie kosztem realcji. Głównym uczuciem jakie się wtedy budzi jest empatyczne współczucie, może także troska. A w relacji pojawia się obok potrzeby ochrony siebie otwarcie na drugą osobę.

To drugie spojrzenie to wciąż zbyt mało by doszło do jakichkolwiek zmian. Ale jest do nich lepszym punktem wyjścia niż pierwsze.

Obrazując to jeszcze inaczej: mogę pójść do mojej mamy, podać jej listę cech DDA i powiedzieć: taka jesteś i mnie to rani ciagle od nowa. W niczym się nie pomylę i w niczym nie skłamię. Ale naszej relacji to nie pomoże. To będzie destrukcyjne. Wiem, bo już tak robiłam. Na razie uczę się patrzeć na człowieka, nie przez etykietę. Nie wiem jeszcze co dalej. Na pewno osoby z tak głębokimi ranami i trudnościami potrzebują naszej modlitwy. Dużo modlitwy.

Mogę tylko powiedzieć, że podobnie bez etykiet staram się patrzeć na mojego męża, ktory mierzy się z uzależnieniem. I wychodzić do męża z miłością, choć stawiając granice, chroniąc siebie przed tym co destrukcyjne. Prawdę mówiąc nie mam okazji do niczego więcej, bo rzadko się widujemy. Modlę się w intencji męża, to mogę zawsze, choc i tu bywa trudno. I takie spojrzenie, na człowieka, a nie na etykiety, przynosi w naszej relacji wiele dobrych rzeczy. Znika powoli napięcie, wrogość, podejrzliwość. Po obu stronach. Pojawiają się takie małe błyski światła.

Warto też odejść od manipulacji. Bardzo łatwo się nam usprawiedliwić, gdy przyświeca nam dobry cel. Chcę, by osoba ktora ma trudności się zmieniła, by mąż podjął odpowiedzialność, by mama mnie nie raniła, by mąż do mnie wrócił. Żadna z tych rzeczy, choć mam prawo ich chcieć, nie usprawiedliwia manipulacji. Jeśli cokolwiek wobec tej osoby robię po to, by na nią wpłynąć, postępuję niewłaściwie. Dużo czasu zajęło mi to, by to zrozumieć.
W tym swoim chceniu warto też dostrzec potrzeby drugiej osoby. Ja chcę by mój mąż do mnie wrócił. Ale mój mąż może i ma pełne prawo nie chcieć do mnie wracać. Ma prawo mieć kryzys wiary, ma prawo mieć mnie dość.

Zamiast manipulacji możemy postępować otwarcie. Staram się taka być wobec męża. Kocham go, moja przysięga, którą mu złożyłam jest dla mnie ważna, trwam w wierności, jestem otwarta na jego powrót, ale już nie chcę do niczego męża zmuszać. Ma pełne prawo do swoich niezależnych decyzji. Tak jak ja mam prawo do swoich.

Bardzo kocham mojego męża, także w kryzysie który przechodzimy, każde z nas i my razem jako małżeństwo. Jest wartościowym człowiekiem. Lubię go. Jest dla mnie, w moim życiu, w moim sercu i w życiu naszej rodziny ważną i potrzebną osobą.

Mary, jakie dobre cechy ma twój mąż? Co w nim cię przyciągało? Jaki jest jego wkład w życie rodziny?
ODPOWIEDZ