Mąż wyprowadził się do kolegi

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Astro » 16 lis 2021, 22:46

agnes94 pisze:
16 lis 2021, 20:53
Sprawa nękania i przemocy zgłoszona na Policję. Myślę, że jutro może się spodziewać wizyty Policji w domu. Panowie policjanci wykazali się ogromną empatią względem mnie i mojej sprawy.
Dziś mąż otrzymał moją odpowiedź na pozew i znowu się zagotował. Najbardziej zabolało go to o jakie alimentt wystąpiłam oczywiście nie obyło się bez dalszych wyzwisk z tegk tytułu. Nazwał mnie pasożytem, bo jak ja wogóle mogę występować o takie pieniądze od niego i napisał, że jemu by było wstyd i głupio ciągnąć z kogoś tak pieniądze.
Ja konsekwentnie milczę, nie odpowiadam na jego wiadomości chociaż miałam mu ochotę napisać, że wstyd to jest zostawiać swoją rodzinę i że jakoś głupio mu nie było jak wyrzucał mnie z dziećmi z domu. Ale nie napisałam bo to nie ma sensu, do niego to nie dotrze a tylko doleje oliwy do ognia. Wiecie co psychicznie jestem strasznie wykończona ale też cieszę się, że mojego męża wkońcu dopadną konsekwencje jego czynów jedna po drugiej. Myślał, że może mnie obrażać bezkarnie i że nie poniesie żadnych konsekwecji z tego jak potrakował dzieci, że wykpi się tymi groszami alimentów, które sam zaproponował.
Powoli zacznie do niego wracać ta cała krzywda, którą nam wyrządził.
Dobrze dziewczyno . Cieszę się ,że się odwazylas. Mam nadzieję ,że chociaż ta agresją i nękanie cię się skończy wobec ciebie , także wobec twoich rodziców . Oby tak było .
Będziesz mogła wracać do równowagi , bo gdyby taki stan trwał dłużej to wkoncu miałabyś syndrom stresu pourazowego . To są bardzo ciężkie przeżycia , współczuję ci. Próbuje wczuć się jak możesz się czuć nie jest to uczucie , delikatnie mówiąc dobre.
Dużo siły ci życzę i mam nadzieję,że teraz więcej spokoju .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Triste » 17 lis 2021, 9:03

agnes94 jestem pełna podziwu dla Ciebie jak Ty sobie z tym wszystkim radzisz, dzielna kobieto !!

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 17 lis 2021, 9:58

Dziękuje Wam wszystkim za słowa wsparcia, to dla mnie naprawde dużo znaczy. Zwłaszcza teraz gdy w moim życiu tyle się dzieje zła.
Staram się jak mogę być silna bo muszę być silna dla moich córeczek. Jest ciężko, pojawiają się u mnie stany strasznego niepokoju, który ogarnia moje całe ciało a wręcz mnie paraliżuje. Mimo, że mąż jest daleko boje się go, boje się kolejnego ciosu od niego ale jemu nie pozwalam zobaczyć mojego strachu. Konsekwentnie milczę, nie daje się wciągnąć w żadne przepychanki słowne, a samemu ze sobą kłócić się nie da więc teraz obrał taktykę, że on mi rozkazuje np. pisze wiadomość teraz " masz mi wysłać zdjęcia dzieci i napisać co wczoraj robiły" no i myśli teraz, że on mną będzie rządził ale na takie wiadomości też nie reaguje. Jeżeli w sądzie to wyciągnie, że ja mu nie odpisuje na wiadomości o dzieci ja wyciągne sytuacje jak odpisałam mu na wiadomość jak dzieci a dla niego to był tylko element jego zagrywki żeby dalej mi ubliżać. Muszę się chronić też ze względu na dzieci, żeby nie widziały mnie smutnej, zamartwionej.

Abigail

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Abigail » 17 lis 2021, 11:27

agnes94 pisze:
17 lis 2021, 9:58
Dziękuje Wam wszystkim za słowa wsparcia, to dla mnie naprawde dużo znaczy. Zwłaszcza teraz gdy w moim życiu tyle się dzieje zła.
Staram się jak mogę być silna bo muszę być silna dla moich córeczek. Jest ciężko, pojawiają się u mnie stany strasznego niepokoju, który ogarnia moje całe ciało a wręcz mnie paraliżuje. Mimo, że mąż jest daleko boje się go, boje się kolejnego ciosu od niego ale jemu nie pozwalam zobaczyć mojego strachu. Konsekwentnie milczę, nie daje się wciągnąć w żadne przepychanki słowne, a samemu ze sobą kłócić się nie da więc teraz obrał taktykę, że on mi rozkazuje np. pisze wiadomość teraz " masz mi wysłać zdjęcia dzieci i napisać co wczoraj robiły" no i myśli teraz, że on mną będzie rządził ale na takie wiadomości też nie reaguje. Jeżeli w sądzie to wyciągnie, że ja mu nie odpisuje na wiadomości o dzieci ja wyciągne sytuacje jak odpisałam mu na wiadomość jak dzieci a dla niego to był tylko element jego zagrywki żeby dalej mi ubliżać. Muszę się chronić też ze względu na dzieci, żeby nie widziały mnie smutnej, zamartwionej.
Agnes, nie przejmuj się tym co wypisuje do Ciebie mąż. Nie masz obowiązku składać raportu mężowi z codziennej aktywności dzieci. Jego relacja z dziećmi to jego odpowiedzialność. Kontaktu mu nie blokujesz a że na własne życzenie się wypisał z rodziny to jego sprawa. Mój mąż też mi wysyłał listę rozkazów i nakazów. Zaczęli on i jego matka również oskarżać syna o to że regularnie do niego nie dzwoni nie pyta co u taty :shock: Spokojnie odpowiedziałam że nie ma prawa zrzucać odpowiedzialności na dzieci za swoją relację z nimi. To dorosły bierze za to odpowiedzialność. Mąż jak piszesz ma wiele okazji do budowania relacji z dziewczynkami a nie robi tego. Widać że tymi smsami usiłuje zdobyć dowody do sądu na utrudnianie kontaktów - może ktoś "mądry" tak mu poradził. Nie tędy droga.

Następnym razem jak będzie stosował przemoc nie wahaj się wezwać policji. Ja bałam się długo i długo nie wzywałam - w końcu kiedy doszło do interwencji mąż po tym przestał mi utrudniać życie (przynajmniej w wersji hard core ;)) Nie musisz być z tym sama. Im więcej osób będzie wiedziało o jego zachowaniach tym lepiej. Tak jak mówi ks. Dziewiecki (parafrazuję): z korzyścią dla dręczyciela jest kiedy się przed nim bronisz bo będzie miał mniej grzechów na koncie ;)

Jest Ci trudno, bardzo współczuję. Komu by nie było w takiej sytuacji. Masz wsparcie rodziny - to dobrze. W dzieciach też jest siła :) dają motywację żeby się nie rozlecieć. Przyjdzie czas, że znajdziesz moc do szczęśliwego życia w pojedynkę. Ja na razie też się tego uczę, to mega trudne, ale jeśli tak dużo już wytrzymałam to i więcej dam radę. Bądź silna i bądź blisko Jezusa - z nim wszystko jest możliwe. Przytulam. <3

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Caliope » 17 lis 2021, 12:04

agnes94 pisze:
17 lis 2021, 9:58
Dziękuje Wam wszystkim za słowa wsparcia, to dla mnie naprawde dużo znaczy. Zwłaszcza teraz gdy w moim życiu tyle się dzieje zła.
Staram się jak mogę być silna bo muszę być silna dla moich córeczek. Jest ciężko, pojawiają się u mnie stany strasznego niepokoju, który ogarnia moje całe ciało a wręcz mnie paraliżuje. Mimo, że mąż jest daleko boje się go, boje się kolejnego ciosu od niego ale jemu nie pozwalam zobaczyć mojego strachu. Konsekwentnie milczę, nie daje się wciągnąć w żadne przepychanki słowne, a samemu ze sobą kłócić się nie da więc teraz obrał taktykę, że on mi rozkazuje np. pisze wiadomość teraz " masz mi wysłać zdjęcia dzieci i napisać co wczoraj robiły" no i myśli teraz, że on mną będzie rządził ale na takie wiadomości też nie reaguje. Jeżeli w sądzie to wyciągnie, że ja mu nie odpisuje na wiadomości o dzieci ja wyciągne sytuacje jak odpisałam mu na wiadomość jak dzieci a dla niego to był tylko element jego zagrywki żeby dalej mi ubliżać. Muszę się chronić też ze względu na dzieci, żeby nie widziały mnie smutnej, zamartwionej.
Gratuluję Agnes, odważyłaś się zrobić ten trudny krok, ale nie możesz się bać męża. Jeśli mąż pisze do Ciebie w formie rozkazów, odpisz mu, że ma poprosić żeby coś dostać. U mnie też tak było, ale w terapii zaczęłam o siebie walczyć i dbać o siebie samą i nie pozwalać na brak szacunku. Jesteś wartościową osobą, godną szacunku od każdego.

Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Sarah » 17 lis 2021, 12:23

To ja też się przyłączę: SZACUN Agnes ;) Bardzo dobrze robisz, tylko się nie poddawaj i nie schodź z obranej drogi. Jestem przekonana, że już wkrótce będzie lepiej!
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski

Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13300
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Nirwanna » 17 lis 2021, 12:23

Caliope, komunikat "Masz poprosić" - to też rozkaz. Warto to jednak sformułować inaczej.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II

Julit
Posty: 141
Rejestracja: 08 wrz 2021, 21:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Julit » 17 lis 2021, 12:33

PODZIWIAM CIĘ Z CAŁEGO SERCA! Jesteś WYJĄTKOWA pod każdym względem, jako człowiek, kobieta, mama. Uczę się od Ciebie, śledząc Twój wątek.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Ruta » 17 lis 2021, 13:44

Agnes,
Jesteś bardzo dzielna. Rozumiem paraliżujący strach. Sama go przeżywałam, gdy mój mąż był w najgłębszym kryzysie bardzo głęboko mnie ranił, zastraszał mnie, wyzywał. I wiem, że odległość nie ma tu znaczenia i że jest to odczuwalne w ciele. Bądź dla siebie bardzo dobra, odpoczywaj, dbaj o taką podstawową równowagę, sen, ruch na świeżym powietrzu, odżywianie. Tego nauczyłam się od mojej psychiatry, w przewlekłym stresie to bardzo ważne i każde zaniedbanie w tym obszarze nasila lęk i inne nieprzyjemne stany.

Dobrze, że umiesz poczuć konstruktywną złość, taką która motywuje cię do działania, podjęcia takich kroków, które mogą skutecznie przerwać sytuację. Konstruktywną, bo nie wchodzącą w odwet. To był mój ogromny problem. Nie umiałam poczuć i dopuścić złości, hamowałam ją, blokowałam, bo wydawało mi się, że każda obrona, zgłoszenie na policję, alimenty, to będzie odwet i miałam też w głowie, że mąż tak to potraktuje. Z tego powodu bardzo długo nie broniłam się wcale. Uczę się od ciebie jak może wyglądać to w sposób niedestrukcyjny.

Gdy zaczęłam sobie radzić w bezpośrednich kontaktach z mężem z jego agresją i nauczylam się stawiać granice, strach zaczął się zmniejszać. Ja nabrałam pewności siebie i zaufania do siebie, że cokolwiek mąż zrobi, ja będę w stanie się obronić. Mam jeszcze sporo do przepracowania, strach czasem wraca, ale już nie taki.

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Caliope » 17 lis 2021, 13:53

Nirwanna pisze:
17 lis 2021, 12:23
Caliope, komunikat "Masz poprosić" - to też rozkaz. Warto to jednak sformułować inaczej.
Nawet nie pomyślałam, że tak to zabrzmi, ja mówiłam że mąż mógłby mnie o coś poprosić, tak byłoby mi lepiej. Nie że masz prosić, powieliłabym jego zachowania i nie byłoby rezultatów takich jakie mam. My teraz siebie prosimy i sobie dziękujemy.

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 17 lis 2021, 16:24

Ruta pisze:
17 lis 2021, 13:44
Agnes,
Jesteś bardzo dzielna. Rozumiem paraliżujący strach. Sama go przeżywałam, gdy mój mąż był w najgłębszym kryzysie bardzo głęboko mnie ranił, zastraszał mnie, wyzywał. I wiem, że odległość nie ma tu znaczenia i że jest to odczuwalne w ciele. Bądź dla siebie bardzo dobra, odpoczywaj, dbaj o taką podstawową równowagę, sen, ruch na świeżym powietrzu, odżywianie. Tego nauczyłam się od mojej psychiatry, w przewlekłym stresie to bardzo ważne i każde zaniedbanie w tym obszarze nasila lęk i inne nieprzyjemne stany.

Dobrze, że umiesz poczuć konstruktywną złość, taką która motywuje cię do działania, podjęcia takich kroków, które mogą skutecznie przerwać sytuację. Konstruktywną, bo nie wchodzącą w odwet. To był mój ogromny problem. Nie umiałam poczuć i dopuścić złości, hamowałam ją, blokowałam, bo wydawało mi się, że każda obrona, zgłoszenie na policję, alimenty, to będzie odwet i miałam też w głowie, że mąż tak to potraktuje. Z tego powodu bardzo długo nie broniłam się wcale. Uczę się od ciebie jak może wyglądać to w sposób niedestrukcyjny.

Gdy zaczęłam sobie radzić w bezpośrednich kontaktach z mężem z jego agresją i nauczylam się stawiać granice, strach zaczął się zmniejszać. Ja nabrałam pewności siebie i zaufania do siebie, że cokolwiek mąż zrobi, ja będę w stanie się obronić. Mam jeszcze sporo do przepracowania, strach czasem wraca, ale już nie taki.
Ruto, mój mąż cały czas mi powtarza, że jestem mściwa i robię wszystko żeby zemścić się na nim. Ale to nie jest mściwość, to jest po prostu dbanie o siebie, swoje sprawy i sprawy dzieci. To wszystko co go teraz dopada to są tylko i wyłącznie konsekwencje jego decyzji i zachowań.
Ja długo nie robiłam nic, nie występowałam o alimenty, dawałam się poniżać, byłam gotowa rzucić wszystko i lecieć do męża na jego pstryknięcie palcami. Ale to koniec. Pora się podnieść iść dalej, nie oglądając się na męża, na to co powie, co sobie pomyśli. To już mnie nie interesuje. Niech on sobie żyje po swojemu ale niech będzie świadomy tego, że wszystkie decyzje i czyny w życiu niosą za sobą konsekwencje.

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Ruta » 17 lis 2021, 22:07

Agnes,
Pewnie, że to nie jest mściwość. To jest dokładnie to o czym piszesz. Troska. Zdrowa. Potrzebna.

Paradoksalnie jest to potrzebne także osobie w kryzysie. Zderzenie się z konsekwencjami. To jest coś z czym mam do dziś problem. By nie chronić męża przed konsekwencjami jego działań kosztem siebie i rodziny.

W wielu aspektach dużo się nauczylam i postawiłam granice. Głównie w ramach relacji. I one działają. Ale jeśli chodzi o alimenty, to wciąż staram się przekonać po dobroci dorosłego mężczyznę do odpowiedzialności finansowej za syna. I bawię się tak trzeci rok, doszłam w ten sposób do nieco ponad połowy zasądzonych niskich alimentów. Kosztem siebie. I dziecka też.

Bardzo mi twoje wpisy pomagają. Dziękuję.

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 20 lis 2021, 19:58

Jutro minie tydzień od tej nieszczęsnej wizyty męża. Może nie tak do końca nieszczęsnej bo w sumie czegoś nowego się nauczyłam i doświadczyłam. Pomijając fakt tego jak mąż się zachował jestem zadowolona...

Zadowolona z siebie bo dużo przez ten tydzień udało mi się osiągnąć. Najważniejsze to, że przeciwstawiłam się przemocy, zareagowałam i zyskałam spokój. Postawiłam granicę i kontakt mój z mężem to jedynie informacje o dzieciach i nic więcej. Nie odpisuje na żadne wiadomości na temat tego żebym się zgodziła na rozwód itp.

Jestem z siebie dumna bo odwiesiłam się od męża zupełnie, puściłam go wolno i nie patrzę czy wróci. Wkońcu moje myślenie jest wolne od niego... Nie myślę tak ja wcześniej, nie zastanawiam się ciągle co ja mogę zrobić żeby on mnie pokochał znowu i wrócił, co by sobie pomyślał jakbym zrobiła to czy tamto, nie myślę co robi gdzie i z kim. Moja głowa jest wolna od niego i jest mi z tym naprawde dobrze.

Poświęciłam się pracy nad sobą, oddałam się dzieciom jeszcze bardziej i czuję się naprawdę szczęśliwa. Wolne chwile wykorzystuje na czytanie. Zamówiłam kilka pozycji z książek polecanych tu na forum i czytam je bardzo dogłębnie, zapisuje swoje spostrzerzenia i uwagi to mi bardzo pomaga pracować nad sobą, widzę ile rzeczy nie tylko w moim małżeństwie ale i moim życiu było nie tak. Staram się nad tym pracować. Zaczęłam drugą NP bo różaniec pozwala mi się wyciszyć. Codziennie czytam losowy fragment z Pisma Świętego i po przeczytaniu rozmawiam z Panem Bogiem o tym co wyniosłam z tego fragmentu. Zmieniłam swoją postawę wobec Boga nie jest już roszczeniowa tak jak wcześniej, nie mówię " masz uratować moje małżeństwo, mąż ma do mnie wrócić" teraz naprawdę ze szczerego serca mówię " bądź wola Twoja, przyjmę wszystko".

Tak wygląda teraz moje życie, czy robię to dobrze nie wiem ale wiem, że mi z tym dobrze. Potrzebowałam takiego odcięcia się od męża bo działał na mnie destrukcyjnie a jak coś nas niszczy to nie jest dla nas dobre. A co będzie z moim małżeństwem ? Nie wiem, na rozwód się nie zgadzam ale też nie chce męża takiego jakim jest teraz. Jeśli miałabym wrócić to tylko wtedy kiedy dostrzegłabym zmianę w mężu chociażby minimalną i chęć pracy nad sobą w innym wypadku nie widzę sensu powrotu do tego samego człowieka i do tych samych destrukcyjnych zachowań. Usłyszałam już kilka stwierdzeń " Masz dopiero 27 lat a już tak zmarnowane życie z dwójką dzieci" ja swojego życia nie uważam za zmarnowane, być może dopiero teraz dostałam od Boga szansę żeby zmienić coś w swoim życiu i w sobie bo co z tego jakbym dalej żyła z mężem tak samo jak żyłam czyli tak naprawdę bez żadnych wartości, zostawiona ze wszystkim sama, uzależniona od męża i jego humorów. Ja uważam, że dostałam właśnie szansę, żeby moje życie zmieniło się, żebym poznała swoją wartość i dostrzegła co w życiu jest najważniejsze.

Astro
Posty: 1193
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Astro » 20 lis 2021, 20:51

Dobrze odpoczywasz , dochodzisz do siebie i łapiesz spokój po traumatycznych przeżyciach.
To odwiedzanie to proces i nie dzieje się na od tak. Więc jeszcze trochę czasu w tym przed tobą. Tak zresztą jak przedemna , ale to inna historia.
Cieszy mnie to ,że masz wkoncu ten spokój . Akurat twoja sytuacja łapie mnie za serce .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 » 20 lis 2021, 21:53

Astro pisze:
20 lis 2021, 20:51
Dobrze odpoczywasz , dochodzisz do siebie i łapiesz spokój po traumatycznych przeżyciach.
To odwiedzanie to proces i nie dzieje się na od tak. Więc jeszcze trochę czasu w tym przed tobą. Tak zresztą jak przedemna , ale to inna historia.
Cieszy mnie to ,że masz wkoncu ten spokój . Akurat twoja sytuacja łapie mnie za serce .
Tak wiem Astro, to proces, ale właśnie czuję że jestem na dobrej drodze i czuję ten upragniony i długo wyczekiwany spokój :)
Jak sobie myślę w jakim miejscu byłam jeszcze miesiąc temu i w jakim jestem teraz to widzę ogromną przepaść w moim myśleniu, odbieraniu tego wszystkiego i mojej postawie.
Dziękuje za wsparcie jakie otrzymuje. Myślę, że bez forum ciężko by mi było ruszyć z miejsca.

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 39 gości