Dziękuje.Al la pisze: ↑01 paź 2021, 20:13To prawda, tak jak napisał Pavel: to się samo komentuje...
Nie wymaga komentarza.
Agnes94, masz prawo do wyrażania emocji, wyrzucaj to, co czujesz.
Swoją niezgodę, zawiedzione nadzieje, to, że zostałaś porzucona przez kogoś, kto obiecywał Tobie miłość, wierność i że Cię nie opuści aż do śmierci.
Masz prawo być smutna, wściekła, pozwalaj sobie na płacz.
Nie udawaj, że jest inaczej.
Jak się nie możesz modlić, to się nie módl, krzycz do Boga.
Stawaj w prawdzie wobec tego, co się stało, wtedy szybciej zaczniesz zdrowieć.
Tak jak piszesz mój mąż przysięgał mi przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Również to, że mnie nie opuści aż do śmierci.
Każdy punkt tej przysięgi złamał.
Wyrzucił do kosza moja miłość.
Zniszczył naszą rodzinę.
Dziś, teraz czuję ból, gniew, złość, żal. Mężczyzna, którego pokochałam, z którym chciałam tworzyć rodzinę potraktował mnie w taki ochydny sposób. Wiem, że zrobił to specjalnie w taki sposób, żeby zabolało jak najmocniej, ale ja sobie na to nie zasłużyłam i nie mogę się godzić na takie traktowanie.
Wiem, że to nie koniec mojej bitwy z emocjami i uczuciami. Pewnie to wszystko jeszcze będzie się zmieniać, będę podnosić się po to żeby zaraz jeszcze mocniej upaść. Ale muszę dać radę.
Poczucie spokoju daje mi też to, że zablokowałam mu możliwość kontaktowania się ze mną, wiem że już nie ma możliwości mnie tak poniżać jak zrobił to dziś.
Wzięłam różaniec do rąk i nie mogę ruszyć do przodu, zacząć się modlić. Ciężkie to wszystko ale zacznę bo wiem, że to mój jedyny ratunek teraz i jedyne ukojenie w bólu.