Mąż wyprowadził się do kolegi

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Al la pisze: 01 paź 2021, 20:13
Pavel pisze: 01 paź 2021, 15:37 Przykro mi, komentować nie będę, bo jak mawia klasyk: to się samo komentuje.
To prawda, tak jak napisał Pavel: to się samo komentuje...
Nie wymaga komentarza.

Agnes94, masz prawo do wyrażania emocji, wyrzucaj to, co czujesz.
Swoją niezgodę, zawiedzione nadzieje, to, że zostałaś porzucona przez kogoś, kto obiecywał Tobie miłość, wierność i że Cię nie opuści aż do śmierci.
Masz prawo być smutna, wściekła, pozwalaj sobie na płacz.
Nie udawaj, że jest inaczej.
Jak się nie możesz modlić, to się nie módl, krzycz do Boga.
Stawaj w prawdzie wobec tego, co się stało, wtedy szybciej zaczniesz zdrowieć.
Dziękuje.
Tak jak piszesz mój mąż przysięgał mi przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Również to, że mnie nie opuści aż do śmierci.
Każdy punkt tej przysięgi złamał.
Wyrzucił do kosza moja miłość.
Zniszczył naszą rodzinę.

Dziś, teraz czuję ból, gniew, złość, żal. Mężczyzna, którego pokochałam, z którym chciałam tworzyć rodzinę potraktował mnie w taki ochydny sposób. Wiem, że zrobił to specjalnie w taki sposób, żeby zabolało jak najmocniej, ale ja sobie na to nie zasłużyłam i nie mogę się godzić na takie traktowanie.

Wiem, że to nie koniec mojej bitwy z emocjami i uczuciami. Pewnie to wszystko jeszcze będzie się zmieniać, będę podnosić się po to żeby zaraz jeszcze mocniej upaść. Ale muszę dać radę.
Poczucie spokoju daje mi też to, że zablokowałam mu możliwość kontaktowania się ze mną, wiem że już nie ma możliwości mnie tak poniżać jak zrobił to dziś.

Wzięłam różaniec do rąk i nie mogę ruszyć do przodu, zacząć się modlić. Ciężkie to wszystko ale zacznę bo wiem, że to mój jedyny ratunek teraz i jedyne ukojenie w bólu.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Al la »

agnes94 pisze: 01 paź 2021, 20:50
Wzięłam różaniec do rąk i nie mogę ruszyć do przodu, zacząć się modlić. Ciężkie to wszystko ale zacznę bo wiem, że to mój jedyny ratunek teraz i jedyne ukojenie w bólu.
Agnes94, powiedz albo wykrzycz Bogu to wszystko, co Cię boli, na co się nie zgadzasz, że nie tak miało być.
On Cię wysłucha, bo najlepiej wie, co jest w Twoim sercu.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Bławatek »

Agnes94 bardzo mi przykro, gdy Cię czytam to wracają moje wspomnienia. Mój mąż 1,5 roku temu będąc w wielkim amoku zaraz po odejściu wystąpił do sądu o rozwód. Pozew otrzymałam dzień przed dniem matki. Szok, niedowierzanie i ból. Na dzien dzisiejszy sprawa (chyba) umorzona przez nie dotrzymanie terminu przez męża. A mój mąż się miota ciągle, teraz ma fazę bycia dobrym i miłym. A ja mu nie potrafię zaufać.

Przy dzieciach bądź dzielna, ale wieczorem gdy już śpią to sobię popłacz, pozłość się, wyrzuć emocje. Bóg wszystko przyjmie i ukoi Twój ból.

W fazie największej rozpaczy natrafiłam na piosenkę "nikt cię nie kocha tak jak ja", więc Kochana, dziś ją Ci przesyłam. Wyłam słuchając jej, ale też zyskiwałam spokój i pewność, że nie jestem sama.

https://youtu.be/bPXaacq0p84
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Avys »

Agnes94,
Bardzo bardzo Ci współczuję! Ten Twój obraz noża w serce to dokładnie to samo co ja odczuwałam. U Ciebie z obrączką faktycznie pokazał chyba najgorszą rzecz jaką można z nią zrobić, nawet wyrzucenie do wc wydaje się takie pod wpływem emocji ale sprzedaż???? Co do peseli dzieci to przerabiałam podobny scenariusz z tym że u mnie bezczelność pod tym kątem była jeszcze większa bo zażądał ode mnie dostarczenia mu aktu małżeństwa. Jak zapytałam po co? To powiedział, że to mu do rozwodu jest potrzebne a ja mam blisko i chyba nie myślę narażać go na dodatkowe koszty. Ja nie umiałam się wtedy złościć…nie zdjęłam swojej obrączki czułam tylko przeogromny ból w sercu który wydawało mi się, że nigdy nie przejdzie. Przeszedł - to Ci napiszę na pocieszenie. To przejdzie i przestanie tak strasznie boleć.
Wiem, że ten ból jest gorszy niż jakby Twój mąż umarł- bo wtedy też byś czuła ogromny ból w sercu ale nie zadany przez Twojego męża, bo raczej to nie my wybieramy kiedy umrzemy. Najgorsze właśnie jest to że tego bólu który teraz przeżywasz mogłoby nie być - Twój mąż w swojej wolnej woli Ci go zadaje i dlatego to jest gorsze niż śmierć kiedy męża byś o śmierć nie winiła lub mało winiła gdyby się do tego przyczynił np. jeżdżąc szybko na motorze. Natomiast wydaje mi się, że on tego bólu może jednak nie zadawać z premedytacją tylko po prostu kompletnie o Tobie i Twoich uczuciach nie myśli. To mi się wydaje bardziej prawdopodobne. Myśli tylko o tym żeby jemu było dobrze. Czyli sprzedał obrączkę bo mu jest niepotrzebna, powoduke wyrzuty sumienia i przy okazji dostał pieniądze za nią. I on myśli prosto- jego obrączka i może sobie robić z nią co chce. On może nie mieć pojęcia, że Ciebie to rani bo nie ma w nim kompletnie empatii do Ciebie. Dlatego zostawiłabym spekulacje jego złośliwości gdzieś na boku. To co jest najboleśniejsze to to że złamał swoją własną przysięgę małżeńską i sobie to w jakiś wygodny dla siebie sposób racjonalizuje żeby absolutnie nie poczuć się winnym. I dlatego najwygodniej wszystko zwalić na Ciebie.
Dlatego błagam Cię - jeśli umiesz to się pozłość na niego ile wlezie….potem pomódl się za niego bo tak jak napisałaś na własne życzenie traci wszystko co ma najcenniejsze w życiu. W ostatecznym rozrachunku to bardzo nieszczęśliwy i biedny człowiek. A jak już się troszkę ogarniesz z emocjami to może uda Ci się podnieść i ucałować swoją obrączkę, bo to że on depta sakrament małżeństwa nie ma przełożenia na to, że Ty też masz go podeptać. Zobaczysz z czasem ile
siły daje ten sakrament!!! Obrączka jest tylko symbolem, ale mi bardzo pomagała kochać męża na odległość poprzez wierność. Przed kryzysem nie znałam mocy sakramentu małżeństwa i gdyby nie kryzys to bym jej pewnie nie doceniła.
Na razie jak się będziesz złościć na tego łajdaka czego Ci bardzo życzę to schowaj ją w bezpieczne miejsce, aby w tej złości nie spuścić jej w wc czy wyrzucić przez okno.
Trzymaj się. Dzieci bardzo pomagają żeby wstać rano. Potem z obowiązkami jakoś idzie. Mi pomagały też jakieś modlitwy śpiewem - kanony z Taize podczas czynności domowych, wyłączały płakanie na chwilę.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Dziękuję Wam za wsparcie i rady Al la i Bławatku :)

Rozpacz jeszcze nie przyszła do mnie, przyszła za to ogromna pustka. Mam wrażenie jakbym była w jakieś bańce oddzielona od wszystkich emocji i uczuć.
Nie tęsknię, nie płaczę, nie boję się przyszłości… nic po prostu nic. Czy to normalne? Czy ze mną jest coś nie tak?
Może wypłakałam już wszystkie łzy wcześniej? Może to taki pierwszy szok… nie wiem. Nie wypieram przed sobą tego co się stało i jak mąż mnie potraktował, mam do niego o to okropny żal, zranił mnie potwornie w sumie taki był jego cel, żeby jak najmocniej mnie zabolało.
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Avys pisze: 01 paź 2021, 23:59 Agnes94,
Bardzo bardzo Ci współczuję! Ten Twój obraz noża w serce to dokładnie to samo co ja odczuwałam. U Ciebie z obrączką faktycznie pokazał chyba najgorszą rzecz jaką można z nią zrobić, nawet wyrzucenie do wc wydaje się takie pod wpływem emocji ale sprzedaż???? Co do peseli dzieci to przerabiałam podobny scenariusz z tym że u mnie bezczelność pod tym kątem była jeszcze większa bo zażądał ode mnie dostarczenia mu aktu małżeństwa. Jak zapytałam po co? To powiedział, że to mu do rozwodu jest potrzebne a ja mam blisko i chyba nie myślę narażać go na dodatkowe koszty. Ja nie umiałam się wtedy złościć…nie zdjęłam swojej obrączki czułam tylko przeogromny ból w sercu który wydawało mi się, że nigdy nie przejdzie. Przeszedł - to Ci napiszę na pocieszenie. To przejdzie i przestanie tak strasznie boleć.
Wiem, że ten ból jest gorszy niż jakby Twój mąż umarł- bo wtedy też byś czuła ogromny ból w sercu ale nie zadany przez Twojego męża, bo raczej to nie my wybieramy kiedy umrzemy. Najgorsze właśnie jest to że tego bólu który teraz przeżywasz mogłoby nie być - Twój mąż w swojej wolnej woli Ci go zadaje i dlatego to jest gorsze niż śmierć kiedy męża byś o śmierć nie winiła lub mało winiła gdyby się do tego przyczynił np. jeżdżąc szybko na motorze. Natomiast wydaje mi się, że on tego bólu może jednak nie zadawać z premedytacją tylko po prostu kompletnie o Tobie i Twoich uczuciach nie myśli. To mi się wydaje bardziej prawdopodobne. Myśli tylko o tym żeby jemu było dobrze. Czyli sprzedał obrączkę bo mu jest niepotrzebna, powoduke wyrzuty sumienia i przy okazji dostał pieniądze za nią. I on myśli prosto- jego obrączka i może sobie robić z nią co chce. On może nie mieć pojęcia, że Ciebie to rani bo nie ma w nim kompletnie empatii do Ciebie. Dlatego zostawiłabym spekulacje jego złośliwości gdzieś na boku. To co jest najboleśniejsze to to że złamał swoją własną przysięgę małżeńską i sobie to w jakiś wygodny dla siebie sposób racjonalizuje żeby absolutnie nie poczuć się winnym. I dlatego najwygodniej wszystko zwalić na Ciebie.
Dlatego błagam Cię - jeśli umiesz to się pozłość na niego ile wlezie….potem pomódl się za niego bo tak jak napisałaś na własne życzenie traci wszystko co ma najcenniejsze w życiu. W ostatecznym rozrachunku to bardzo nieszczęśliwy i biedny człowiek. A jak już się troszkę ogarniesz z emocjami to może uda Ci się podnieść i ucałować swoją obrączkę, bo to że on depta sakrament małżeństwa nie ma przełożenia na to, że Ty też masz go podeptać. Zobaczysz z czasem ile
siły daje ten sakrament!!! Obrączka jest tylko symbolem, ale mi bardzo pomagała kochać męża na odległość poprzez wierność. Przed kryzysem nie znałam mocy sakramentu małżeństwa i gdyby nie kryzys to bym jej pewnie nie doceniła.
Na razie jak się będziesz złościć na tego łajdaka czego Ci bardzo życzę to schowaj ją w bezpieczne miejsce, aby w tej złości nie spuścić jej w wc czy wyrzucić przez okno.
Trzymaj się. Dzieci bardzo pomagają żeby wstać rano. Potem z obowiązkami jakoś idzie. Mi pomagały też jakieś modlitwy śpiewem - kanony z Taize podczas czynności domowych, wyłączały płakanie na chwilę.
Dziękuje Avys za Twoje słowa.
Wczoraj poczułam się jak śmieć, bo mąż tak mnie potraktował, potraktował tak nasze małżeństwo, moją miłość do niego, naszą rodzinę.
Przez ten cały czas odkąd zaczął się nasz kryzys nosiłam obrączkę na palcu, codziennie ją całowałam przed i po modlitwie on swoją ściągnął od razu jak tylko powiedział o rozwodzie. Wczoraj po prostu musiałam ją zdjąć nie dałam rady nawet na nią patrzeć.
Wieczorem zebrałam się i odmówiłam kolejny dzień NP w intencji mojego męża i naszego małżeństwa ale był to najcięższy różaniec w moim życiu wiele razy w głowie miałam myśl, żeby przestać, że to nie ma sensu, że jak mogę się modlić za takiego człowieka ale dobrnęłam do końca potem powiedziałam Panu Bogu co czuję, powiedziałam, że to nie tak miało być ale oddaje to w jego ręcę bo ja nic zrobić nie mogę.
Czuję ten okropny ból ale nie czuję nic więcej, wczoraj była fala gniewu, na niego na siebie na wszystko. Dziś jest totalna pustka, nic żadnych uczuć żadnych emocji… możliwe, że to cisza przed burzą
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Avys »

Agnes94,
Bardzo Cię proszę pozłość się na męża jeszcze. I jeszcze jedna prośba- szczyp się w nogi, w ręce żebyś czuła!! To jest bardzo ważne aby wyjść z tej bańki w której jesteś jak najprędzej. Upewnij się, że jak przytulasz dzieci to to czujesz i nie patrzysz na dzieci tak jakoś z oddali, z boku. I w sumie jeszcze jedna prośba- czy mogłabyś poprosić kogoś z rodziny albo przyjaciółkę żeby z Tobą pobyła?
Też jeśli masz możliwość do dobrze byłoby pójść do psychologa, zadzwonić lub umówić wizytę on-line z psychologiem.
To jest bardzo ważne. Jak chcesz to możesz napisać do mnie też na priva…
Ja też znalazłam się w takiej bańce o której piszesz- nie wiedziałam co to jest i nie próbowałam z niej wyjść bo znieczulała mój ból i wydawało mi się to niegroźne.
Jestem w szoku, że Twoje przeżycia i nazewnictwo (!!!) tych rzeczy jest takie samo jak moje.
Teraz najważniejsze serio zająć się ratowaniem siebie aby dzieci nie ucierpiały i abyś mogła odkryć, że jesteś przepiękną Córką Króla, Ukochaną najbardziej jak się da, że Pan pragnie Twojego szczęścia i piękna i jest o wiele bliżej Ciebie niż myślisz. I płacze razem z Tobą i jest mu też ogromnie smutno, że Twój mąż zachowuje się po łajdadzku (!!!!!) raniąc Ciebie i dzieci również.
Proszę Cię szczyp się i czuj!!!!!! Możesz też jeśli masz siłę i możliwość pójść do spowiedzi. Dobrze jakby ktoś do Ciebie przyszedł z kim możesz pogadać.
fannyprice
Posty: 255
Rejestracja: 16 kwie 2019, 10:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: fannyprice »

Agnes, przeczytałam Twój wątek i przytulam Cię mocno. Widzę wiele podobieństw do swojej historii. Nasza córeczka miała tylko 1,5 miesiąca gdy mąż odszedł. Dziś mija rok i był to niesamowicie trudny czas. Jednak potwierdzam to, co wiele osób już tutaj Ci napisało. Z Bogiem da się to przejść. I to przejść całkiem sensownie, bo naprawiając siebie i swoje życie, nabierając sił, a nie tylko "jakoś przeżyć". Ja w trudnych emocjach uczepiłam się wręcz Nowenny Pompejańskiej i modlitwy "Jezu Ty się tym zajmij" (jest na yt do słuchania, bardzo kojące nagranie). Wypłakiwałam się nocami, a zdarzyło się i przy konfesjonale. Było to oczyszczające. Obrączkę zdejmowałam i zakładałam z powrotem, w zależności jakie były emocje... Dziś ją noszę ;)
Ogólnie warto znaleźć ujście dla trudnych emocji, forum też świetnie spełnia tę rolę.

Mój mąż zachowywał się podobnie w obliczu składania wniosku o rozwód, też słyszałam że żałuje małżeństwa i różne inne przykrości, też żądał dokumentów do rozwodu i straszył jak to mnie zniszczy... Nie wierz we wszystko co słyszysz, to co on teraz mówi jest bardziej o nim niż o Tobie, nawet jak zrzuca na Ciebie całą odpowiedzialność za rozpad Waszej rodziny.

Najważniejsze byś Ty się teraz wzmocniła i zadbała o siebie, masz malutkie dzieci, które potrzebują stabilnej mamy, przy której mogą czuć się bezpiecznie. Ja widzę to po czasie - z mężem różne rzeczy się dzieją, raz lepiej, raz gorzej, a córka jest mała tylko raz i szkoda te chwile przegapić. My też przeżywaliśmy chrzest córeczki będąc w kryzysie i gdybym mogła jeszcze raz ten czas przeżyć to skupiłabym się w 100% na sakramencie, na dziecku i sobie zamiast zastanawiać się czy mąż przyjedzie czy nie, jak się zachowa itd. Mąż jest duży, poradzi sobie, a dzieci malutkie i teraz bardzo bardzo potrzebują Ciebie.
"można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem"
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

fannyprice pisze: 02 paź 2021, 12:13 Agnes, przeczytałam Twój wątek i przytulam Cię mocno. Widzę wiele podobieństw do swojej historii. Nasza córeczka miała tylko 1,5 miesiąca gdy mąż odszedł. Dziś mija rok i był to niesamowicie trudny czas. Jednak potwierdzam to, co wiele osób już tutaj Ci napisało. Z Bogiem da się to przejść. I to przejść całkiem sensownie, bo naprawiając siebie i swoje życie, nabierając sił, a nie tylko "jakoś przeżyć". Ja w trudnych emocjach uczepiłam się wręcz Nowenny Pompejańskiej i modlitwy "Jezu Ty się tym zajmij" (jest na yt do słuchania, bardzo kojące nagranie). Wypłakiwałam się nocami, a zdarzyło się i przy konfesjonale. Było to oczyszczające. Obrączkę zdejmowałam i zakładałam z powrotem, w zależności jakie były emocje... Dziś ją noszę ;)
Ogólnie warto znaleźć ujście dla trudnych emocji, forum też świetnie spełnia tę rolę.

Mój mąż zachowywał się podobnie w obliczu składania wniosku o rozwód, też słyszałam że żałuje małżeństwa i różne inne przykrości, też żądał dokumentów do rozwodu i straszył jak to mnie zniszczy... Nie wierz we wszystko co słyszysz, to co on teraz mówi jest bardziej o nim niż o Tobie, nawet jak zrzuca na Ciebie całą odpowiedzialność za rozpad Waszej rodziny.

Najważniejsze byś Ty się teraz wzmocniła i zadbała o siebie, masz malutkie dzieci, które potrzebują stabilnej mamy, przy której mogą czuć się bezpiecznie. Ja widzę to po czasie - z mężem różne rzeczy się dzieją, raz lepiej, raz gorzej, a córka jest mała tylko raz i szkoda te chwile przegapić. My też przeżywaliśmy chrzest córeczki będąc w kryzysie i gdybym mogła jeszcze raz ten czas przeżyć to skupiłabym się w 100% na sakramencie, na dziecku i sobie zamiast zastanawiać się czy mąż przyjedzie czy nie, jak się zachowa itd. Mąż jest duży, poradzi sobie, a dzieci malutkie i teraz bardzo bardzo potrzebują Ciebie.
Dziękuje fannyprice za Twoje słowa. Ja również Cię przytulam.
Ja od początku kryzysu bardzo zbliżyłam się do Pana Boga. Wręcz można powiedzieć, że wróciłam do niego bo przez ostatnie lata mocno się oddaliłam od Boga. Modlę się cały czas chociaż tak naprawdę odkąd zaczęłam część dziękczynna NP wszystko się wali, jest zupełnie odwrotnie niż to o co proszę ale nie przestaje.
Mojego męża nie bedzie na chrzcie, on jest daleko od kościoła i sakramenty nie mają dla niego znaczenia jak widać w sumie po tym co zrobił z przysięgą małżeńską.
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Al la »

Agnes94, zajrzyj tutaj http://sychar.org/pomoc/
Znajdziesz tam nasze propozycje wspólnotowe, np polecane lektury, filmy, konferencje z naszych rekolekcji.
Mamy też grupy modlitewne na skypie, możesz się dołączyć do którejś http://sychar.org/skype/

Warto zająć głowę czymś innym, nie tylko własnymi myślami.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Bławatek »

Agnes przed Tobą chrzest córeczki, wiem, że trudno będzie odłożyć emocje szczególnie przed tak ważnym sakramentem, ale postaraj się dziś i jutro nie myśleć o mężu. My mieliśmy I Komunię syna w tym roku i bardzo się obawiałam czy mój mąż w kościele będzie. Był. Ale do komunii nie przystąpił, a razem z dzieckiem rodzice przyjmowali ciało Jezusa - strasznie mnie to zabolało. A że wtedy nie wiedziałam gdzie mieszka i czy z kimś, to zaraz do głowy przyszła mi myśl - mieszka z kowalską i do spowiedzi nie chciał iść, już się skupić nie mogłam. Nie, nie mieszkał z nikim wtedy, a ja karmiłam się domysłami i cierpiałam. Przed Tobą etap bólu gdy będziesz widywać pełne rodziny - zapewne jutro już tego doświadczysz, dlatego tym bardziej się wzmacniaj i tak jak już ktoś radził gadaj o tym wszystkim z kimś w realu lub pisz na forum.

Wspomnę w modlitwie o siły Ci potrzebne.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: s zona »

Agnes, mysle podobnie ,jak Dziewczyny i goraco Cie do tego zachecam ....

Poczuj sie Corka Krola, Mama, ktorej dziecko jutro bedzie wlaczone do Kosciola, przyjmie sakrament Chrztu ..

Meza oddaj Panu Bogu, Niech on tym sie zajmie . Dla mnie kiedys ta piekna modlitwa byla jak tlen, modlilam sie nia czesto . https://www.youtube.com/watch?v=ihX0BQb-Uj0 Sluchalam tez Listu Pana Boga do Kobiety .https://www.youtube.com/watch?v=tUCVn4PswG0

ps a moze tak po babsku zrob sobie odprezajaca kapiel i zrekasuj sie . wyplakiwac sie nie radze, szdoda opuchnietych oczu ...

Pan Bog bedzie z Toba jutro pomimo wszystko . sama sobie tak czesto tlumaczylam samotne rocznice slybu, kiedy moj maz , jak kiedys pisala " Jolanta - Elzbieta " mial rybie oczy i mowil takie glpupty, jak nie on .. Kusy tez nie proznuje ..
Postaraj sie byc ponad to ..
Jestem z modlitwa ...
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: agnes94 »

Bławatek pisze: 02 paź 2021, 20:21 Agnes przed Tobą chrzest córeczki, wiem, że trudno będzie odłożyć emocje szczególnie przed tak ważnym sakramentem, ale postaraj się dziś i jutro nie myśleć o mężu. My mieliśmy I Komunię syna w tym roku i bardzo się obawiałam czy mój mąż w kościele będzie. Był. Ale do komunii nie przystąpił, a razem z dzieckiem rodzice przyjmowali ciało Jezusa - strasznie mnie to zabolało. A że wtedy nie wiedziałam gdzie mieszka i czy z kimś, to zaraz do głowy przyszła mi myśl - mieszka z kowalską i do spowiedzi nie chciał iść, już się skupić nie mogłam. Nie, nie mieszkał z nikim wtedy, a ja karmiłam się domysłami i cierpiałam. Przed Tobą etap bólu gdy będziesz widywać pełne rodziny - zapewne jutro już tego doświadczysz, dlatego tym bardziej się wzmacniaj i tak jak już ktoś radził gadaj o tym wszystkim z kimś w realu lub pisz na forum.

Wspomnę w modlitwie o siły Ci potrzebne.
Dziękuję za modlitwę, teraz tylko tego mi potrzeba.
Jutro święto mojej córeczki, nie chce myśleć o mężu w tym dniu i zrobię wszystko żeby o nim nie myśleć. Chce pięknie przeżyć tą chwilę z moim dziećmi, rodziną i Panem Bogiem.
To mój mąż porzucił wszystko co miał w życiu najcenniejsze na rzecz nic nie wartych spraw.
Cieszę się bardzo, że trafiłam tutaj na to forum. Dziękuję Bogu za to, że mnie tutaj pokierował bo nigdy w swoim życiu nie miałam przy sobie tylu życzliwych, wspaniałych i pięknych w Bogu ludzi.
Dziękuje wszystkim, którzy wspominają o mnie w modlitwie to dla mnie najpiękniejsze uczucie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: JolantaElżbieta »

s zona pisze: 02 paź 2021, 20:54 jak kiedys pisala " Jolanta - Elzbieta " mial rybie oczy i mowil takie glpupty, jak nie on .. Kusy tez nie proznuje ..
Gdyby miał rybie, to pół biedy - miał oczy rekina puste i czarne:-(
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż wyprowadził się do kolegi

Post autor: Avys »

Agnes 94,
Dzisiejsza Ewangelia jest specjalnie dla Ciebie i dla Twoich Dzieci.
Niesamowite. Mam nadzieję, że Cię umocni, że wybierasz właściwą drogę.
Bardzo się cieszę z Chrztu Twojej Córeczki. Wzruszam się na myśl o tym.
ODPOWIEDZ