Złożony pozew ...co dalej

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: mare1966 »

Po lekturze powyższych postów znów dochodzę do smutnego wniosku.
Większość kobiet myśli uczuciami.
( a ja bym wolał rozumem )
Tu od razu dodam, że niektóre myślą rozumem.
Żona Micealo do tej kategorii nie należy niestety.
Micealo egoista ?
Bardzo możliwe.
A żona ?
Czy rozsądna żona i matka bawi się w rozwody bez jakiegoś dramatycznego powodu ?
Czy grozi jej jakieś niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia ?
Czy mądre i pouczające dla dzieci jest wchodzenie dorosłej kobiety we flirt czy romans
z młodszym "panem od remontów" ?

Moim zdaniem zasadnicze znaczenie będzie miało to czy żona się "opamięta"
i pójdzie po rozum do głowy.

Tutaj Panie proponują coś innego.
Micealo ma się zmieniać, naprawiać i przyznawać do wszystkiego o co tylko żona go wini.
Fakty nie są istotne, bo liczy się jak żona poprzez uczucia "widzi" sytuację.
W gruncie rzeczy, to sam Micealo jest zresztą winny , że opuszczona żona znalazła sobie pocieszenie.
Dziećmi się nie zajmował , całe 12 lat leżał sobie na kanapie.
Żona rodziła, karmiła, prała, pracowała.
I teraz uwaga.
Jest jakaś szansa, że jak już Micealo padnie na kolana i za wszystko przeprosi,
to żona się ulituje i odpuści.
Bez jej refleksji, jaka będzie pozycja samego Micealo w tych związku na dłużej ?
Czy żona ma go straszyć pozwem nr 2,3 itd. przy każdej następnej przewinie ?
Jeżeli żona ROZUMOWO nie przerobi tematu to kiepsko to widzę.

====================================================================

Warto rozróżniać uczucia i emocje, bo to absolutnie nie to samo.
Emocje to gniew, strach, zaskoczenie, radość czy smutek.
Są raczej krótkotrwałe, impulsywne.
Uczucia są głębsze, długookresowe, budowane stopniowo, mają większą bezwładność.
Są intelektualnie przemyślane, przerobione, utrwalone - stąd nie łatwo je zmieniać.
To możliwe, ale zwykle to dłuższy proces.

Myślenie, że do serca mężczyzny głównie trafia się przez żołądek jest wysoce dyskusyjne.
Dodam też , że obrażające. Mężczyzna to nie pożeracz pokarmu.:)
Wiem, że obrażanie nie było intencją.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Ruta »

Mare,
Przyjmowanie uczuć drugiej osoby, zamiast dyskusji o faktach, i to, by przyjmować je empatycznie wymyślił mężczyzna. Rosenberg. I odnosi to nie tylko do słuchania kobiet, ale także mężczyzn.

I taki język nazwał nie językiem emocji, ani nie rozumu, tylko językiem serca. Obrazowo, językiem żyraf. Jest jeszcze język szakali, w którym możemy bez końca spierać się o fakty.

Mam ogromną pokusę, by odpowiedzieć ci w języku szakali. Ale tego nie zrobię. Natomiast w języku żyraf opowiem ci jak odczytuję twoje wypowiedzi. Często czuję się zraniona, gdy źle wypowiadasz się o kobietach. Gdy dzielisz kobiety na myślące rozumem i uczuciami. Gdy pisząc o kobietach odwołujesz się do bardzo krzywdzących stereotypów. Piszesz, że posługiwanie się stereotypami wobec mężczyzn jest obrażające. Chcę cię właśnie dlatego prosić, byś odszedł od pisania obrażającymi stereotypami o kobietach.

Ponownie chcę cię także poprosić, abyś odnosząc się do konkretnych postów unikał uogólnień. Zdecydowanie lepiej i konstruktywniej jest odpisać osobno Rucie, osobno Lawendowej, osobno Bławatkowi. Każda z nas podzieliła się własnym doświadczeniem, co może być w opisanej przez Micealo sytuacji pomocne. Kwitowanie naszego osobistego doświadczenia tym, że "niestety" myślimy emocjami jest bardzo nieprzyjemne.

Sądzę także i czuję potrzebę tym się podzielić, że dyskusje, także krytyczne mają sens. Jednakże sądzę też, że na forum pomocowym zmierzamy raczej do dzielenia się swoimi doświadczeniami. Tymczasem obserwuję, że kolejny raz deprecjonujesz wypowiedzi i doświadczenia kobiet, sam jednak nie dzieląc się swoim doświadczeniem. Tym samym odczuwam to tak, jakby celem twoich postów nie było dzielenie się swoimi doświadczeniami, ale właśnie deprecjonowanie kobiet. A to budzi mój sprzeciw i złość.

Serdecznie i z serca polecam ci zarówno konferencje Rosenberga, jak i jego książki.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Caliope »

mare1966 pisze: 08 lis 2021, 18:09 Po lekturze powyższych postów znów dochodzę do smutnego wniosku.
Większość kobiet myśli uczuciami.
( a ja bym wolał rozumem )
Tu od razu dodam, że niektóre myślą rozumem.
Żona Micealo do tej kategorii nie należy niestety.
Micealo egoista ?
Bardzo możliwe.
A żona ?
Czy rozsądna żona i matka bawi się w rozwody bez jakiegoś dramatycznego powodu ?
Czy grozi jej jakieś niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia ?
Czy mądre i pouczające dla dzieci jest wchodzenie dorosłej kobiety we flirt czy romans
z młodszym "panem od remontów" ?

Moim zdaniem zasadnicze znaczenie będzie miało to czy żona się "opamięta"
i pójdzie po rozum do głowy.

Tutaj Panie proponują coś innego.
Micealo ma się zmieniać, naprawiać i przyznawać do wszystkiego o co tylko żona go wini.
Fakty nie są istotne, bo liczy się jak żona poprzez uczucia "widzi" sytuację.
W gruncie rzeczy, to sam Micealo jest zresztą winny , że opuszczona żona znalazła sobie pocieszenie.
Dziećmi się nie zajmował , całe 12 lat leżał sobie na kanapie.
Żona rodziła, karmiła, prała, pracowała.
I teraz uwaga.
Jest jakaś szansa, że jak już Micealo padnie na kolana i za wszystko przeprosi,
to żona się ulituje i odpuści.
Bez jej refleksji, jaka będzie pozycja samego Micealo w tych związku na dłużej ?
Czy żona ma go straszyć pozwem nr 2,3 itd. przy każdej następnej przewinie ?
Jeżeli żona ROZUMOWO nie przerobi tematu to kiepsko to widzę.

====================================================================

Warto rozróżniać uczucia i emocje, bo to absolutnie nie to samo.
Emocje to gniew, strach, zaskoczenie, radość czy smutek.
Są raczej krótkotrwałe, impulsywne.
Uczucia są głębsze, długookresowe, budowane stopniowo, mają większą bezwładność.
Są intelektualnie przemyślane, przerobione, utrwalone - stąd nie łatwo je zmieniać.
To możliwe, ale zwykle to dłuższy proces.

Myślenie, że do serca mężczyzny głównie trafia się przez żołądek jest wysoce dyskusyjne.
Dodam też , że obrażające. Mężczyzna to nie pożeracz pokarmu.:)
Wiem, że obrażanie nie było intencją.
Mare znowu jest nieprzyjemnie Ciebie czytać. Normalnie może trzeba z mężem rozumowo skończyć z emocjami i uczuciami. Mieszkać w mieszkaniu, nie wchodzić sobie w drogę i zapomnieć o problemach czy zaniedbaniach obu stron. Być tylko kolegami z mieszkania, a więc po co się wiązać sakramentem.
Lawendowa
Posty: 7694
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Lawendowa »

Decyzją moderacji część postów zbyt daleko odbiegających od tematu Micealo została przeniesiona tutaj:
viewtopic.php?f=35&t=4566#p376667
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Micealo
Posty: 178
Rejestracja: 27 wrz 2021, 14:04
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Micealo »

mare1966 pisze: 08 lis 2021, 18:09 Po lekturze powyższych postów znów dochodzę do smutnego wniosku.
Większość kobiet myśli uczuciami.
( a ja bym wolał rozumem )
Tu od razu dodam, że niektóre myślą rozumem.
Żona Micealo do tej kategorii nie należy niestety.
Micealo egoista ?
Bardzo możliwe.
A żona ?
Czy rozsądna żona i matka bawi się w rozwody bez jakiegoś dramatycznego powodu ?
Czy grozi jej jakieś niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia ?
Czy mądre i pouczające dla dzieci jest wchodzenie dorosłej kobiety we flirt czy romans
z młodszym "panem od remontów" ?

Moim zdaniem zasadnicze znaczenie będzie miało to czy żona się "opamięta"
i pójdzie po rozum do głowy.

Tutaj Panie proponują coś innego.
Micealo ma się zmieniać, naprawiać i przyznawać do wszystkiego o co tylko żona go wini.
Fakty nie są istotne, bo liczy się jak żona poprzez uczucia "widzi" sytuację.
W gruncie rzeczy, to sam Micealo jest zresztą winny , że opuszczona żona znalazła sobie pocieszenie.
Dziećmi się nie zajmował , całe 12 lat leżał sobie na kanapie.
Żona rodziła, karmiła, prała, pracowała.
I teraz uwaga.
Jest jakaś szansa, że jak już Micealo padnie na kolana i za wszystko przeprosi,
to żona się ulituje i odpuści.
Bez jej refleksji, jaka będzie pozycja samego Micealo w tych związku na dłużej ?
Czy żona ma go straszyć pozwem nr 2,3 itd. przy każdej następnej przewinie ?
Jeżeli żona ROZUMOWO nie przerobi tematu to kiepsko to widzę.

====================================================================

Warto rozróżniać uczucia i emocje, bo to absolutnie nie to samo.
Emocje to gniew, strach, zaskoczenie, radość czy smutek.
Są raczej krótkotrwałe, impulsywne.
Uczucia są głębsze, długookresowe, budowane stopniowo, mają większą bezwładność.
Są intelektualnie przemyślane, przerobione, utrwalone - stąd nie łatwo je zmieniać.
To możliwe, ale zwykle to dłuższy proces.

Myślenie, że do serca mężczyzny głównie trafia się przez żołądek jest wysoce dyskusyjne.
Dodam też , że obrażające. Mężczyzna to nie pożeracz pokarmu.:)
Wiem, że obrażanie nie było intencją.
Mare tak ostatnie 3-4 lata byłem egoistą ,nie zajmowałem się domem , dziećmi , nie wyjeżdżałem , nie chodziłem na spacery itp
Dla żony nie byłem wsparciem , nie byłem przyjacielem , partnerem , mężem.
Ruta pisze o uczuciach , i tutaj się z nią zgadzam .
Co do rozumu , zgadzam się z Tobą Mare , ja też nie rozumiem swojego kryzysu . ...
W żonie wszystko pękło ona co jakiś czas mówiła mi o tym że się źle czuje , że wszystko jest na jej głowie , że nie nie chce tak żyć .A ja byłem głuchy i ślepy.
Mare masz rację , że bez refleksji żony nie da się naprawić popsutej relacji .
Co z tego wyniknie nie wiem. Wiem że mam wiarę w to , że nie dojdzie do rozwodu.
Micealo
Posty: 178
Rejestracja: 27 wrz 2021, 14:04
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Micealo »

Podejście rozumowe : Obudziłem się , zrozumiałem swoje błędy , chcę je naprawiać, naprawiam . Zmieniam się . Pracuję nad sobą...
I nie rozumiem podejścia żony : złożyła pozew o rozwód , bo co, bo już nie kocha , bo nie ma uczuć żadnych w stosunku do mnie , bo nie chce naprawiać , nie chce "leczyć" . Ok przez 3-4 lata była zaniedbywana , była sama z dwójką dzieci , nie miała partnera itp.
Ok, ma w sobie żal , cierpienie itp. Ale mamy dwójkę dzieci ...czy ona nie rozumie że to będzie dla nich trauma .
Rozwód rodziców nigdy nie jest czymś dobrym dla rodziny .
Ok cierpiała z mojego powodu , ale teraz gdy mówiłem jej milion razy że rozumiem swoje błędy ...chodzę na terapię , mam spotkania z psychologiem.
Ja nie rozumiem ... po prostu nie rozumiem. Ok, zraniłem jej uczucia . Ok, jest jej ciężko teraz pewnie ...
Ale chyba rozumie że rozwód , dla dzieci nie jest najlepszym rozwiązaniem .
Po za tym gdy mówi że potrzebuje niezależności i spokoju . Przecież jak niby jest Kowalski czy go niema nie wiem.
To mare pisał kiedyś że kobieta skacząc ze statku raczej ma tratwę ...
Więc o co w tym chodzi nie wiem ...
agnes94
Posty: 224
Rejestracja: 22 sie 2021, 11:22
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: agnes94 »

Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Podejście rozumowe : Obudziłem się , zrozumiałem swoje błędy , chcę je naprawiać, naprawiam . Zmieniam się . Pracuję nad sobą...
I nie rozumiem podejścia żony : złożyła pozew o rozwód , bo co, bo już nie kocha , bo nie ma uczuć żadnych w stosunku do mnie , bo nie chce naprawiać , nie chce "leczyć" . Ok przez 3-4 lata była zaniedbywana , była sama z dwójką dzieci , nie miała partnera itp.
Ok, ma w sobie żal , cierpienie itp. Ale mamy dwójkę dzieci ...czy ona nie rozumie że to będzie dla nich trauma .
Rozwód rodziców nigdy nie jest czymś dobrym dla rodziny .
Ok cierpiała z mojego powodu , ale teraz gdy mówiłem jej milion razy że rozumiem swoje błędy ...chodzę na terapię , mam spotkania z psychologiem.
Ja nie rozumiem ... po prostu nie rozumiem. Ok, zraniłem jej uczucia . Ok, jest jej ciężko teraz pewnie ...
Ale chyba rozumie że rozwód , dla dzieci nie jest najlepszym rozwiązaniem .
Po za tym gdy mówi że potrzebuje niezależności i spokoju . Przecież jak niby jest Kowalski czy go niema nie wiem.
To mare pisał kiedyś że kobieta skacząc ze statku raczej ma tratwę ...
Więc o co w tym chodzi nie wiem ...
Micealo, nie da się zrozumieć osoby odchodzącej, tego co nią kieruje ani tego jak argumentuje swoją decyzję. Mój mąż podjął taką samą decyzję jak Twoja żona, też nie chce naprawiać, też twierdzi że nie kocha a wręcz, że nigdy nie kochał. Mamy dwie córeczki i ja też nie chce rozbijać im rodziny ale dla mojego męża to nie jest żaden problem, że dzieci będą wychowywać się w rozbitej rodzinie.
Mąż stwierdził, że ja go zaniedbywałam ale nie widział tego, że nie miałam dla niego tyle czasu ile chciał bo zajmowałam się NASZYMI dzieci, bo sprzątałam NASZE mieszkanie, bo gotowałam NAM obiady, dbałam o NASZ dom a on w tym czasie jak wolny elektron chodził sobie na siłownie, wychodził z kolegami, grał na konsoli, spał albo się nudził.
Moim zdaniem Twoja żona nie dopuszcza do siebie tego co Ty jej mówisz o zmianie, o terapii itp. osoby w kryzysie nie przyswajają takich informacji a wręcz są one dla nich drażniące bo przecież one już podjęły tą decyzję i dla nich ona jest słuszna chociażby była najgłupsza na świecie ale ich i nie chcą tego, żeby ktoś im pokazywał, że ona wcale dobra nie jest.
Ja swojemu mężowi też mówiłam, że zmienie się, że bede miała dla niego więcej czasu itp a czym to skutkowało? Jeszcze większym jego zdenerwowaniem. Nie warto mówić, przekonywać, prosić jeśli ktoś to wszystko neguje i to odrzuca.
Ja już nie mówię do mojego męża, nie udowadniam, nie proszę nie argumentuje jedynie bronię swoich postanowień czyli tego, że nie dam rozwodu.
Podjęłam pracę nad sobą, próbuje wyznaczać granice, próbuje żyć dalej dla siebie i dla dzieci a mąż jest obok nas. Zauważa moją zmianę, że jestem silniejsza i jego przykre słowa mnie nie ranią bo nie dopuszczam ich do siebie. Sukces lubi ciszę, nie mów żonie nie podjąłeś prace, że coś robisz żeby być lepszym, pokaż jej efekty tej pracy.
Pamiętaj czyny a nie słowa.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Bławatek »

Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Podejście rozumowe : Obudziłem się , zrozumiałem swoje błędy , chcę je naprawiać, naprawiam . Zmieniam się . Pracuję nad sobą...
I nie rozumiem podejścia żony : złożyła pozew o rozwód , bo co, bo już nie kocha , bo nie ma uczuć żadnych w stosunku do mnie , bo nie chce naprawiać , nie chce "leczyć" . Ok przez 3-4 lata była zaniedbywana , była sama z dwójką dzieci , nie miała partnera itp.
Ok, ma w sobie żal , cierpienie itp. Ale mamy dwójkę dzieci ...czy ona nie rozumie że to będzie dla nich trauma .
Rozwód rodziców nigdy nie jest czymś dobrym dla rodziny .
Ok cierpiała z mojego powodu , ale teraz gdy mówiłem jej milion razy że rozumiem swoje błędy ...chodzę na terapię , mam spotkania z psychologiem.
Ja nie rozumiem ... po prostu nie rozumiem. Ok, zraniłem jej uczucia . Ok, jest jej ciężko teraz pewnie ...
Ale chyba rozumie że rozwód , dla dzieci nie jest najlepszym rozwiązaniem .
Po za tym gdy mówi że potrzebuje niezależności i spokoju . Przecież jak niby jest Kowalski czy go niema nie wiem.
To mare pisał kiedyś że kobieta skacząc ze statku raczej ma tratwę ...
Więc o co w tym chodzi nie wiem ...
Micealo sam pisałeś, że żona już wcześniej sygnalizowała Ci co jej się nie podobało a Ty niestety byłeś "głuchy". Po prostu jej się nazbierało i coś w niej pękło. Pewnie da się to posklejać, ale na to potrzebny jest czas.

U nas też tak było - mąż zajęty sobą, głuchy na nasze potrzeby, uciekający z domu w swoje hobby (ja o swoim hobby zapomniałam), wszystko na mojej głowie, też miałam tego wszystkiego dość, ale ja nigdy nie byłam za rozwodami, jednakże marzyłam o tym by w końcu przestać być załatwiaczką, sprzątaczką, kucharką, panią do towarzystwa. Chciałam z mężem tworzyć zgrany duet, pomagający sobie we wszystkim, wspierający się - niestety mój mąż był nie zainteresowany, choć mu wskazywałam przykłady innych małżeństw, rodzin. Pamiętam, że dopiero do mojego męża ten problem dotarł gdy powiedziałam, że moim największym marzeniem jest dotrwać jeszcze te dziesięć lat właśnie w tych niewdzięcznych rolach, bo jak nasz syn będzie pełnoletni to ja w końcu zacznę żyć - nie będę musiała gotować, sprzątać po wszystkich, urlop spędzać w przychodniach z dzieckiem, w końcu pojadę spokojnie pochodzić po górach ( bo z moimi panami to męka, a przecież ja nie miałam możliwości pojechać sama i zostawić samo dziecko w domu), w końcu zacznę się rozwijać: dodatkowe studia zrobię, pójdę na jakieś kursy (bo przecież teraz na to nie mam czasu i możliwości). Niestety mój mąż nie usłyszał, że mi jest źle, że mi tych rzeczy brakuje, on tylko usłyszał, że ja zamierzam "GO OPUŚCIĆ" 😱. A ja nic takiego nie powiedziałam. Już wtedy mój mąż szukał dla siebie wyjścia awaryjnego w postaci miłych koleżanek. A i jeszcze wymagał ode mnie ciągłych zmian, abym była lepszą żoną, bo jak nie, to on odejdzie. To ja się miałam zmieniać, nie on, a ja jak głupia to robiłam a on i tak odszedł.

Dlatego ja potrafię zrozumieć, że Twojej żonie już poprostu wyczerpały się pokłady nadziei, że z Tobą może tworzyć rodzinę może nie z obrazka, ale taką gdzie mąż na równi z żoną działa, gdzie wszystkie potrzeby wszystkich są dostrzegane i realizowane.

Jak często można przeczytać w różnych wątkach Twoja żona pewnie jest w "specyficznym amoku" którego doświadczają małżonkowie dążący do rozwodu i na tą chwilę żadne argumenty np że rozwód to krzywda dla dzieci, do nich nie docierają.

Mój mąż też tak miał. Ja nawet od męża słyszałam, że lepiej dla naszego syna będzie gdy będzie miał radosnych rodziców osobno niż cierpiących ale razem 😲. Ani ja ani inni nie byli w stanie do niego dotrzeć. Teraz podobno dopiero do niego to wraca.

Widzisz swoje "winy, ułomności" - super, masz nad czym pracować. A żona prędzej czy później dostrzeże zmiany.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: mare1966 »

Póki co nie ukazał się mój ostatni post z wczoraj
( ani tutaj gdzie jego miejsce - ukazały się za to posty Ruty i Caliope )
ani nawet tam gdzie posty przeniesiono
( a gdzie będzie bez kontekstu , zawieszony w próżni )

============================================================================
Micealo
skoro dopytujesz.
Mam wrażenie, że nie masz własnego oglądu sytuacji.
Przytakujesz wszystkim. Owszem - jakieś racje mamy wszyscy, ale
nie można obstawiać w ruletce wszystkich pól.

Gdyby twoja żona myślała rozumem to by się nie pchała w rozwody.
Owszem, potencjalnego kochanka to sobie może poszukać,
ale żaden facet nie będzie zainteresowany łożeniem na cudze dzieci.
One też go nie zaakceptują tak na serio.
Twoja żona jest egoistką, albo brak jej elementarnej wyobraźni.
Ma czy nie ma kogoś, jest za młoda na czekanie na starość.
Funduje dzieciom nienormalny układ.
To ci powie każdy UCZCIWY i rozumny psycholog.
Niestety od wielu lat lansuje się wręcz modę na rozwody,
to takie nowoczesne i wyzwolone.
Kiedyś była "matka Polka" a teraz jest "samotna matka" ( ale na NA WŁASNE ŻYCZENIE )
Bo rozumiem jakieś sytuacje patologiczne, wtedy ok.
A tutaj takiej sytuacji nie ma.

Twoja żona decyzję podejmowała latami, utrwaliła ją emocjonalnie.
Wybudowała i wyhodowała sobie określone uczucia.
Przekonała siebie, że dobrze robi, dla dzieci tak lepiej itd.
Zapewne konsultowała to z "przyjaciółkami" dobrej rady , wspólnie sobie ponarzekały.
Ona "myśli uczuciami", nie rozumem.
No chyba, że jak chodzi o podział majątku - to wtedy rozumem.
Twój udział w tym taki - ŻE TEGO NIE ZAUWAŻYŁEŚ.

Wiele kobiet jest w gorsze sytuacji ale nie odchodzą.
Czasem to dobrze a czasem nawet źle ( jakaś skrajna przemoc itp. )
Zostają jednak z konkretnych powodów.
Co ludzie powiedzą, nie dam sobie sama rady materialnie, nie odejdę dla dzieci ,
z przyczyn religijnych itp.
Dobrze abyś przemyślał potencjalne szanse i wyszukał "słabe strony" żony.


Tak czy siak ty musisz na coś postawić.
Możesz też oczywiście nic nie robić i tylko czekać na cud.

Tu nikt rozsądny i odpowiedzialny za słowa nie da ci gwarancji.
Nawet jeżeli się nie uda, to i tak grasz dalej bo życie trwa nadal
i dzieci tak prędko nie dorosną, a co będzie za rok , dwa czy 10 ?
Kto to wie.
Moim zdaniem TY jesteś od tego aby zawalczyć.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: mare1966 »

agnes94 pisze: 09 lis 2021, 11:39

Micealo, nie da się zrozumieć osoby odchodzącej, tego co nią kieruje ani tego jak argumentuje swoją decyzję. Mój mąż podjął taką samą decyzję jak Twoja żona, też nie chce naprawiać, też twierdzi że nie kocha a wręcz, że nigdy nie kochał. Mamy dwie córeczki i ja też nie chce rozbijać im rodziny ale dla mojego męża to nie jest żaden problem, że dzieci będą wychowywać się w rozbitej rodzinie.
Mąż stwierdził, że ja go zaniedbywałam ale nie widział tego, że nie miałam dla niego tyle czasu ile chciał bo zajmowałam się NASZYMI dzieci, bo sprzątałam NASZE mieszkanie, bo gotowałam NAM obiady, dbałam o NASZ dom a on w tym czasie jak wolny elektron chodził sobie na siłownie, wychodził z kolegami, grał na konsoli, spał albo się nudził.

Zawsze się da bo każdy skutek ma swoją przyczynę.
Ty sama wymieniłaś 2-3 takie przyczyny ( wytłuściłem to )
To czy są prawdziwe i słuszne, właściwe itp. to inna rzecz.


Dalej masz rację : Zawracanie kogoś z obranej drogi zawsze wywoła opór, niezadowolenie itd.
Zwłaszcza kobiety.

Mąż wróci jak będzie mu się opłaciło wracać ( korzyści będą większe niż straty )
ewentualnie z jakichś wyższych pobudek.
Brutalna może, ale prawda.
Marzenia zawsze są bajkowe, rzeczywistość zawsze prozaiczna.
Wybór należy do każdego z nas.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Bławatek »

mare1966 pisze: 08 lis 2021, 18:09
Myślenie, że do serca mężczyzny głównie trafia się przez żołądek jest wysoce dyskusyjne.
Dodam też , że obrażające. Mężczyzna to nie pożeracz pokarmu.:)
Wiem, że obrażanie nie było intencją.
Mare przepraszam, że użyłam takiego zwrotu, ale niestety jak wracam teraz pamięcią po wszystkich znanych mi panach - z rodziny, znajomych, sąsiadów to 97 procent jednak docenia potrawy nie na zasadzie pożeracza pokarmu 😉 tylko smakowania, delektowania się, sam mój mąż miał pretensje do mnie że ja nie gotuję "tak dobrze" jak jego mama, no nie gotuję, bo ona ma czas a ja szybko bo czasu nie ma.

A i większość kobiet, które znam zwraca bardziej uwagę na czyny mężczyzn i zaangażowanie w związek - stety lub niestety. Cóż poradzimy, że kobiety bardziej romantyczne, choć ja jednak bardziej praktyczna jestem.
nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: nałóg »

Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Podejście rozumowe : Obudziłem się , zrozumiałem swoje błędy , chcę je naprawiać, naprawiam . Zmieniam się . Pracuję nad sobą...
no tak.......przebudzenie zwykle nie należy do przyjemnych
Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 I nie rozumiem podejścia żony : złożyła pozew o rozwód , bo co, bo już nie kocha , bo nie ma uczuć żadnych w stosunku do mnie , bo nie chce naprawiać , nie chce "leczyć" . Ok przez 3-4 lata była zaniedbywana , była sama z dwójką dzieci , nie miała partnera itp.
a jak długo Ty jesteś ten "obudzony, naprawiający, zmieniający się? bo żonie dokładałeś "do pieca" przynajmniej 3-4 lata...
i czego oczekujesz? resetu? wybielenia? zapomnienia? czystej karty? a te zadane rany? a te blizny po zranieniach(przez 3-4 lata)? miałeś kiedyś coś złamanego? jak długo trwała rehabilitacja?
Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Ok, ma w sobie żal , cierpienie itp. Ale mamy dwójkę dzieci ...czy ona nie rozumie że to będzie dla nich trauma .
a czy Ty przez te 3-4 lata rozumiałeś że macie dwójkę dzieci? że one wyglądają "tatusia" , że one tęsknią? że zostawiłeś je emocjonalnie tylko z ich matką a twoją żoną? Czy Ty rozumiałeś traumę osamotnionej kobiety/żony/matki?
Mam wrażenie , że dopiero zrozumiałeś gdy żona podbiła Ci dno, gdy dotarło jakie konsekwencje poniesiesz , gdy uświadomiłeś sobie ewentualne koszty dalszego olewania rodziny i że one są większe od przyjemności ?
Nie chcesz dać żonie czasu na przyjęcie do akceptującej wiadomości Twoich deklarowanych zmian? do utrwalenia się ich? tak może popracuj nad sobą z rok? może dwa? Byś trwale wypracował postawę że warto być mężem i ojcem.......
A Ty chcesz już..... bo Twój egocentryzm/egotyzm wymaga postawy pokory u zony...... bo Ty cos tam zacząłeś robić ze sobą......
Popracuj ....pokaz efekty....trwałe efekty i z pokorą czekaj.......
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Nirwanna »

mare1966 pisze: 09 lis 2021, 12:11 Póki co nie ukazał się mój ostatni post z wczoraj
( ani tutaj gdzie jego miejsce - ukazały się za to posty Ruty i Caliope )
ani nawet tam gdzie posty przeniesiono
( a gdzie będzie bez kontekstu , zawieszony w próżni )

Został przeniesiony: viewtopic.php?f=19&p=379129#p379011
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Micealo
Posty: 178
Rejestracja: 27 wrz 2021, 14:04
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: Micealo »

nałóg pisze: 09 lis 2021, 14:05
Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Podejście rozumowe : Obudziłem się , zrozumiałem swoje błędy , chcę je naprawiać, naprawiam . Zmieniam się . Pracuję nad sobą...
no tak.......przebudzenie zwykle nie należy do przyjemnych
Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 I nie rozumiem podejścia żony : złożyła pozew o rozwód , bo co, bo już nie kocha , bo nie ma uczuć żadnych w stosunku do mnie , bo nie chce naprawiać , nie chce "leczyć" . Ok przez 3-4 lata była zaniedbywana , była sama z dwójką dzieci , nie miała partnera itp.
a jak długo Ty jesteś ten "obudzony, naprawiający, zmieniający się? bo żonie dokładałeś "do pieca" przynajmniej 3-4 lata...
i czego oczekujesz? resetu? wybielenia? zapomnienia? czystej karty? a te zadane rany? a te blizny po zranieniach(przez 3-4 lata)? miałeś kiedyś coś złamanego? jak długo trwała rehabilitacja?
Micealo pisze: 09 lis 2021, 11:10 Ok, ma w sobie żal , cierpienie itp. Ale mamy dwójkę dzieci ...czy ona nie rozumie że to będzie dla nich trauma .
a czy Ty przez te 3-4 lata rozumiałeś że macie dwójkę dzieci? że one wyglądają "tatusia" , że one tęsknią? że zostawiłeś je emocjonalnie tylko z ich matką a twoją żoną? Czy Ty rozumiałeś traumę osamotnionej kobiety/żony/matki?
Mam wrażenie , że dopiero zrozumiałeś gdy żona podbiła Ci dno, gdy dotarło jakie konsekwencje poniesiesz , gdy uświadomiłeś sobie ewentualne koszty dalszego olewania rodziny i że one są większe od przyjemności ?
Nie chcesz dać żonie czasu na przyjęcie do akceptującej wiadomości Twoich deklarowanych zmian? do utrwalenia się ich? tak może popracuj nad sobą z rok? może dwa? Byś trwale wypracował postawę że warto być mężem i ojcem.......
A Ty chcesz już..... bo Twój egocentryzm/egotyzm wymaga postawy pokory u zony...... bo Ty cos tam zacząłeś robić ze sobą......
Popracuj ....pokaz efekty....trwałe efekty i z pokorą czekaj.......
Racja ...
Czas ...cierpliwość , pokora ...
Łatwo napisać gorzej wykonać , a jeszcze gorzej czekać...
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Złożony pozew ...co dalej

Post autor: mare1966 »

Bławatek
( pamiętam ,że robiło się napój z bławatków )

Ja się oczywiście nie obrażam z tym jedzeniem.
Twierdzę tylko, że mężczyzna nie bierze sobie żony bo dobrze gotuje.
Inaczej faceci by wystawali pod szkołami gastronomicznymi.


Co do tzw. romantyzmu rozumianego potocznie.
Często wyświetlany jest taki serial "Rozważna i romantyczna".
Nie wiem o co tam chodzi, ale takie kobiety ( dziewczyny ) cenię.
Rozważna ..... i romantyczna.
Kluczowa jest kolejność.
"Romantyzm" bez rozwagi zwie się głupotą.
ODPOWIEDZ