Na skraju wytrzymałość

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Witam :)

Małżeństwem jesteśmy 17 lat lecz znamy się znacznie dłużej.Mamy nastoletnią córkę.

Kłótnie i kryzysy towarzyszą nam już dobrych parę lat.Są chwile że jest super ale niestety nie trwa to długo.Mąż jest bardzo wybuchowy i nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami.W złości mówi takie rzeczy że już dawno powinnam od niego odejść.

Może dolewam oliwy do ognia ale nie siedzę że spuszczoną głową gdy mąż mnie obraża,wyzywa, poniża i nie pozostaję mu dłużna(czasami żałuję wypowiedzianych wtedy słów)I tak powstają nasze niekończące się konflikty.

Ale najgorsze dla mnie zaczęło się wtedy gdyby odkryłam że mąż jest uzależniony od pornografi i masturbacji.Świat mi się zawalił bo wiem jakie mam do tego podejście i że nie poradzę sobie z tym.

Po tym odkryciu nabrałam do męża obrzydzenia i wiem że już chyba nigdy nie będzie dobrze.

Czy go kocham ? Nie wiem....... Ale nawet gdybym coś do niego czuła to czy jest sens tkwić w związku w którym nie ma szacunku,zrozumienia,poczucia bezpieczeństwa, bliskości? A jest tylko złość ,wieczne pretensje i poczucie odrzucenia?
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Al la »

Witaj Iga, na naszym forum.
Kryzys jest czymś normalnym w małżeństwie.
Jednak to nie powód do tego, żeby wszystko rozwalać, ale może stać się drogą do rozwoju, osobistego i wspólnego.
Do wejścia na drogę rozwiązywania problemów, tworzenia nowej relacji.
Z Twojego wpisu wnioskuję, że zabrakło Wam w małżeństwie komunikacji, wzajemnego szacunku, rozminęliście się gdzieś po drodze.

Zajrzyj, proszę, na naszą stronę pomocową http://sychar.org/pomoc/ i zapoznaj się z materiałami tam zamieszczonymi, konferencjami z naszych rekolekcji, polecanymi lekturami.
Warto zainwestować w wiedzę, zająć się własnym rozwojem, popracować nad relacjami w rodzinie.
Przypuszczam, że Wasze relacje odbijają się na zachowaniu córki.

Jesteś na forum dla małżonków sakramentalnych, jak z Twoją relacją do Pana Boga?

Pozdrawiam i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od naszych forumowiczów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Witaj Al la
Masz rację że się trochę pogubiliśmy ale nie wiem czy po tym wszystkim się odnajdziemy.Córka jest bardzo wrażliwa i dla niej staram się nie wdawać w awantury (dzięki tabletkom na uspokojenie).Ale ileż tak można?

Teraz znowu ze sobą nie rozmawiamy od tygodnia .Ta cisza i obojętność dobija mnie jeszcze bardziej.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Monti »

Iga pisze: 11 paź 2021, 9:23 Teraz znowu ze sobą nie rozmawiamy od tygodnia .Ta cisza i obojętność dobija mnie jeszcze bardziej.
Tzn. obydwoje się nie odzywacie, czy mąż Cię ignoruje i nie odpowiada? Dla mnie z jakichś powodów milczenie żony było bardzo stresujące. W sumie dopiero od niedawna mówi się, że tzw. karanie milczeniem jest formą przemocy psychicznej, warto mieć tego świadomość.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Zwyklaosoba »

Monti pisze: 11 paź 2021, 10:05
Iga pisze: 11 paź 2021, 9:23 Teraz znowu ze sobą nie rozmawiamy od tygodnia .Ta cisza i obojętność dobija mnie jeszcze bardziej.
Tzn. obydwoje się nie odzywacie, czy mąż Cię ignoruje i nie odpowiada? Dla mnie z jakichś powodów milczenie żony było bardzo stresujące. W sumie dopiero od niedawna mówi się, że tzw. karanie milczeniem jest formą przemocy psychicznej, warto mieć tego świadomość.
Rozumiem doskonale - kara za " utrudnianie " za obronę , za to że blokuje rozwód, znoszę to już od miesięcy. Boli - czy da się to wybaczyć kiedykolwiek ? Nie wiem - narazie to etap znoszenia krzywdy ogromnej.
Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Oboje milczymy.

Powiedziałam mężowi że zaczynam mieć wszystkiego dość i że gdyby była taka możliwość to bym odeszła.

I się obraził.

Teraz mąż unosi się dumą i być może czeka(pewności nie mam) aż ja zrobię krok do zgodny.

Tylko coś we mnie krzyczy że to nie ja teraz powinnam pierwsza to zrobić.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Ruta »

Iga, witaj na forum.
Moje małżeństwo też jest dotknięte problemem pornografii. I paroma innymi. Zrobilismy z mezem wszystkie mozliwe błedy w kryzysie, poranilismy sie mocno, obecnie żyjemy osobno. Warto działac spokojnie, nie w emocjach. Wiem po szkodzie.

Co dla ciebie na teraz oznacza, gdy piszesz, że odkryłaś że mąż jest uzależniony od pornografii i masturbacji? Czego chcesz od siebie od męża? Jakie masz oczekiwania co do waszej przyszlosci?

Wielu mężczyzn obecnie ma ten problem i co za tym idzie wiele małżeństw. I to powoduje ogromne kryzysy. Na wielu obszarach.

Kłótnie często biorą się wtedy z frustracji. Uzależniony mąż unika żony, nie tylko w sferze intymnej, seksualnej, ale też czułości. Kobieta czuje sie z tym źle, staje sie nerwowa, i często wyrazem tej frustracji jest krzyk. Z kolei mężczyzna uzależniony nie panuje nad emocjami, jest wybuchowy, bo jest chory, chorują jego emocje. Kryzys murowany.

Jest też ogromne poranienie kobiety, gdy odkrywa takie uzależnienie męża.

Znasz S-anon? Warto też znaleźć ognisko Sychar i chodzic na spotkania. Tez sporo mozna sie dowiedziec, jak sobie pomóc, jak sobie radzić z kryzysem małzenskim. Bo macie kryzys. Spokojnie. Leci z wami pilot. Tylko trzeba zacząć z Nim współpracę. Ma na imię Jezus.

My zignorowalismy z mężem pilota, mąż uznał że i tak zaraz się rozbijemy, więc skoczył ze spadochronem. Dla mnie zabrakło spadochronów, nie wiem czy maz ich nie zabrał ze soba, zrezygnowałam ze skakaniam Lecę dalej. Ale już nie łapię za stery. Nie umiem prowadzić samolotów. A Jezus potrafi wszystko.
Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Ruta pisze: 11 paź 2021, 15:23

Co dla ciebie na teraz oznacza, gdy piszesz, że odkryłaś że mąż jest uzależniony od pornografii i masturbacji? Czego chcesz od siebie od męża? Jakie masz oczekiwania co do waszej przyszlosci?




Na dzień dzisiejszy nadal czuję się tą gorszą, nieatrakcyjną, niepotrzebną, oszukaną i ta drugą a może nawet trzecią, czwartą....

Czego oczekuję?Dobre pytanie..sama nie wiem.Z jednie strony chciałabym abyśmy w końcu doszli do porozumienia i normalnie żyli a z drugiej strony nie potrafię zapomnieć a co gorszą zaakceptować fakt że mąż ma takie uzależnienia .
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Pavel »

Iga pisze: 11 paź 2021, 12:24 Oboje milczymy.

Powiedziałam mężowi że zaczynam mieć wszystkiego dość i że gdyby była taka możliwość to bym odeszła.

I się obraził.

Teraz mąż unosi się dumą i być może czeka(pewności nie mam) aż ja zrobię krok do zgodny.

Tylko coś we mnie krzyczy że to nie ja teraz powinnam pierwsza to zrobić.
Wygląda mi na to, że również unosisz się dumą i czekasz.
W nim też coś pewnie krzyczy.

Do czego to zaprowadzi?
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Pavel pisze: 11 paź 2021, 21:05
Iga pisze: 11 paź 2021, 12:24





Wygląda mi na to, że również unosisz się dumą i czekasz.
W nim też coś pewnie krzyczy.

Do czego to zaprowadzi?
Nie unoszę się duma tylko to ja cały czas dążyłam do zgodny,przymykałam oczy na różne sprawy,łagodziłam wszystko.Ja potrafię przeprosić i przyznać się do błędu, mąż nie.
Jeszcze nigdy pierwszy nie przeprosił ,nigdy nie zaczął rozmowy na temat naszych kłótni i kryzysów.

Jak coś w mężu krzyczy to czas najwyższy aby był że mną szczery i powiedział co czuje, myśli.

I na to czekam.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Ruta »

Iga pisze: 11 paź 2021, 18:18
Ruta pisze: 11 paź 2021, 15:23

Co dla ciebie na teraz oznacza, gdy piszesz, że odkryłaś że mąż jest uzależniony od pornografii i masturbacji? Czego chcesz od siebie od męża? Jakie masz oczekiwania co do waszej przyszlosci?




Na dzień dzisiejszy nadal czuję się tą gorszą, nieatrakcyjną, niepotrzebną, oszukaną i ta drugą a może nawet trzecią, czwartą....

Czego oczekuję?Dobre pytanie..sama nie wiem.Z jednie strony chciałabym abyśmy w końcu doszli do porozumienia i normalnie żyli a z drugiej strony nie potrafię zapomnieć a co gorszą zaakceptować fakt że mąż ma takie uzależnienia .
Jeśli jest w tobie chęć wspólnego normalnego życia, to zapewne mimo zranień nadal kochasz męża. To dobrze, bo choć boli, to dalej macie szansę na normalne wspólne życie.
Mam taką propozycję na początek: wyrzuć ze słownika słowa rozstanie, rozwód i im podobne słowa. Nie potrzebujecie kolejnych ran. A one mocno ranią.

To, że czujesz się zraniona tym, że odkryłaś uzależnienie męża, jest zrozumiałe. Boli. Bardzo. Nie wiem dlaczego, wczoraj otworzyły mi się na nowo te moje rany, po wielu latach. I bolą, płaczę i czuję się jakbym miała pocięte serce. Rozumiem co czujesz. I rozumiem dlaczego trudno ci to przyjąć. Rozumiem też poczucie bycia gorszą, nieatrakcyjną, zdradzoną. To uczucia które często towarzyszą żonom odkrywającym, że mąż sięga po pornografię niezależnie od tego, czy jest od niej uzależniony, czy też nie jest, czy robi tak od dawna, czy był to jeden incydent. Czułam się jak najbrzydsza kobieta świata, niegodna spojrzenia, miłości, przytulenia. Wściekłość też jest w pakiecie. I wiele innych emocji.

Uzależnienia zwykle nie znikają z dnia na dzień, choć i takie przypadki znam. Zwykle jednak potrzeba pracy. To nie jest tak, że uzależniony dobrze się bawi. Uzależniona osoba odczuwa przymus określonych zachowań, palenia, picia, masturbacji. Oszukuje siebie, że nad tym panuje. Podejmuje próby nie robienia tego. Potem znów wpada. Potem się poddaje i mówi, że to lubi. Sobie mówi. Z drugiej strony stan bez tego od czego się jest uzależnionym jest tak trudny, że czasem człowiek boi się nawet próby zaprzestania. W człowieku uzależnionym toczy się walka. Do tego jeszcze jest walka na zewnątrz by to ukryć. Do tego ma się coraz większe jazdy emocjonalne, stany depresyjne, wybuchy złości, wahania nastrojów, myśli samobójcze, marazm. Do tego silne poczucie odizolowania, samotności. Pornografia szczególnie mocno te stany nasila. Mocniej niż alkohol. Alkohol nawet po wielu latach potrafi ukoić. Pornografia nie. Ale i tak każdy nałóg to choroba. I cierpienie.
Ale ta choroba, uzależnienie, jest wyjątkowa i inna niż inne. Po pierwsze to jedyna choroba w której chory spotyka się z pogardą, alkoholik, uzależniony od pornografii, narkoman nie mogą liczyć na tyle empatii co człowiek z dyskopatią, czy nowotworem. Po drugie to choroba w której chory nie chce się leczyć i udaje że nie jest chory. I na dodatek sam w to wierzy, że inni mu wmawiają problem. Do tego to choroba i cierpienie, które każdy zadaje sobie sam własnymi rękami. Ale tego nie czuje, bo robi to w znieczuleniu. Nie ma też siły i sposobu, by skłonić kogoś do terapii uzależnienia. Nie żebym nie próbowała. W zasadzie próbowałam wszystkiego. Bo ja też cierpiałam. I cała rodzina.

Co mogą bliscy osoby uzależnionej? Powoli stawiać granice. Sobie. Na przykład nauczyć się nie wdawać w awantury, które uzależniony prowokuje, oskarżając o to innych, że jego prowokują. Nie reagować na wybuchy złości. Zająć się sobą. Pójść na terapię. Paradoksalnie takie zmiany dotyczące tylko mnie pomagają w relacji. I przynoszą zmiany na lepsze w życiu całej mojej rodziny. Męża też. Mimo, że nie mieszkamy razem.

Gdy byłam początkująca na forum nałóg napisał, żeby oddzielać nałóg od człowieka. Żeby mówić nie popapraniom płynącym z nałogu (dla przykładu wybuchom złości, poprzez nie reagowanie na nie na przykład), ale wciąż pozostać otwartą na człowieka. Trudne, ale nie niemożliwe. Pomaga. Jedna z najlepszych wskazówek dotycząca okazywania miłości i sobie i osobie uzależnionej, jaką dostałam.

To oczywiście program na dłuższy czas. Na dziś potrzebujesz zapewne ochłonąć, dać sobie czas, by uporać się z emocjami. I z trudną sytuacją w której się do siebie nie odzywacie. Rady nie są dobre, ale tej jednej ci udzielę, to zresztą jedyna dozwolona. Idź do cichej spokojnej Kaplicy Adoracji, daj sobie czas. Opowiedz o wszystkim Jezusowi, wypłacz Mu się. Powierz mu się, całą tą trudną sytuację. On ci pomoże, i podpowie co robić. Czasem czuje się odpowiedź w sercu, albo nawet słyszy, czasem spowiednik odpowiada na pytania zadane Jezusowi, czasem wpada w ręce książka, albo słyszysz kazanie. Jest mnóstwo sposobów w jakie Bóg może do nas przemówić. Ale odpowiada. Jeśli tylko zapytamy.

Pomyśl też co możesz zrobić dla siebie w wymiarze ludzkim. Co przyniesie ci ulgę, radość, o czym marzysz, albo mówisz sobie wciąż że jutro za tydzień...codziennie zrób coś dla siebie nawet małego. Niby nic a pomaga poczuć się lepiej. Jesteś córką Króla, ukochaną córką. Pamiętasz o tym?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Caliope »

A moze mąż nie potrafi wyrażać uczuć? mówić, a się zamyka, masz jeszcze szansę, by wyciągnąć rękę i stanowczo porozmawiać. Tylko się cieszyć, że nie masz rozmów o rozwodzie i rozstaniu korzystaj z tego czasu.
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1541
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Niepozorny »

Iga pisze: 11 paź 2021, 21:56 Nie unoszę się duma tylko to ja cały czas dążyłam do zgodny,przymykałam oczy na różne sprawy,łagodziłam wszystko.Ja potrafię przeprosić i przyznać się do błędu, mąż nie.
Jeszcze nigdy pierwszy nie przeprosił ,nigdy nie zaczął rozmowy na temat naszych kłótni i kryzysów.

Jak coś w mężu krzyczy to czas najwyższy aby był że mną szczery i powiedział co czuje, myśli.

I na to czekam.
Witaj Iga,

pamiętam, że w moim małżeństwie też wiele razy były takie ciche dni. Pokłóciliśmy się z żoną i każdy uważał, że ma rację, albo po prostu byłem zdania, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Przyczyny tego pewnie były różne. Czasami żona uważała lepiej, co ja miałem na myśli i dopowiadała swoje wyobrażenia do moich słów. Wtedy uważałem, że mam prawo do takiego milczenia. Ja nie miałem wewnętrznej potrzeby do rozmawiania. Można powiedzieć, że cieszyłem się ze swojego świętego spokoju. Dzisiaj patrzę na to zupełnie inaczej, bo wiem, że kobiety i mężczyźni myślą inaczej. Z tego wynikały nasze problemy z komunikacją. Ja po kilku dniach nie wiedziałem, co było powodem naszej sprzeczki, a zazwyczaj były to drobne rzeczy.
Moim zdaniem twój mąż może mieć podobnie jak ja, więc możesz się nie doczekać. Skoro on nigdy pierwszy nie przeprosił i nie zaczął rozmowy po waszej kłótni, to dlaczego teraz miałoby być inaczej?
Z braku rodzi się lepsze!
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Nino »

Takie "zapasy" na milczenie do niczego Was nie zaprowadzą.
Ponad dwa lata temu, po kłótni z mężem przez telofon, tez zdecydowalam sie zamilknąć (pracowalam za granicą).
Mialam dosc. Dosc ratowania, wyciągania pierwszej ręki itd. Tez jakas cześć mnie krzyczała, że dluzej tak nie moze.
No i nie skonczylo sie to dobrze. Mąz "umarł mnie" na długi czas, a ja szarpalam się pomiędzy pragnieniem milosci, pragnieniem odejscia, glebokim rozczarowaniem i nie mniej gleboką tesknotą za tym moim draniem.
Iga
Posty: 10
Rejestracja: 25 wrz 2021, 18:02
Płeć: Kobieta

Re: Na skraju wytrzymałość

Post autor: Iga »

Ruta pisze: 11 paź 2021, 22:12
Iga pisze: 11 paź 2021, 18:18
Ruta pisze: 11 paź 2021, 15:23

Jeśli jest w tobie chęć wspólnego normalnego życia, to zapewne mimo zranień nadal kochasz męża. To dobrze, bo choć boli, to dalej macie szansę na normalne wspólne życie.
Mam taką propozycję na początek: wyrzuć ze słownika słowa rozstanie, rozwód i im podobne słowa. Nie potrzebujecie kolejnych ran. A one mocno ranią.

To, że czujesz się zraniona tym, że odkryłaś uzależnienie męża, jest zrozumiałe. Boli. Bardzo. Nie wiem dlaczego, wczoraj otworzyły mi się na nowo te moje rany, po wielu latach. I bolą, płaczę i czuję się jakbym miała pocięte serce. Rozumiem co czujesz. I rozumiem dlaczego trudno ci to przyjąć. Rozumiem też poczucie bycia gorszą, nieatrakcyjną, zdradzoną. To uczucia które często towarzyszą żonom odkrywającym, że mąż sięga po pornografię niezależnie od tego, czy jest od niej uzależniony, czy też nie jest, czy robi tak od dawna, czy był to jeden incydent. Czułam się jak najbrzydsza kobieta świata, niegodna spojrzenia, miłości, przytulenia. Wściekłość też jest w pakiecie. I wiele innych emocji.

Uzależnienia zwykle nie znikają z dnia na dzień, choć i takie przypadki znam. Zwykle jednak potrzeba pracy. To nie jest tak, że uzależniony dobrze się bawi. Uzależniona osoba odczuwa przymus określonych zachowań, palenia, picia, masturbacji. Oszukuje siebie, że nad tym panuje. Podejmuje próby nie robienia tego. Potem znów wpada. Potem się poddaje i mówi, że to lubi. Sobie mówi. Z drugiej strony stan bez tego od czego się jest uzależnionym jest tak trudny, że czasem człowiek boi się nawet próby zaprzestania. W człowieku uzależnionym toczy się walka. Do tego jeszcze jest walka na zewnątrz by to ukryć. Do tego ma się coraz większe jazdy emocjonalne, stany depresyjne, wybuchy złości, wahania nastrojów, myśli samobójcze, marazm. Do tego silne poczucie odizolowania, samotności. Pornografia szczególnie mocno te stany nasila. Mocniej niż alkohol. Alkohol nawet po wielu latach potrafi ukoić. Pornografia nie. Ale i tak każdy nałóg to choroba. I cierpienie.
Ale ta choroba, uzależnienie, jest wyjątkowa i inna niż inne. Po pierwsze to jedyna choroba w której chory spotyka się z pogardą, alkoholik, uzależniony od pornografii, narkoman nie mogą liczyć na tyle empatii co człowiek z dyskopatią, czy nowotworem. Po drugie to choroba w której chory nie chce się leczyć i udaje że nie jest chory. I na dodatek sam w to wierzy, że inni mu wmawiają problem. Do tego to choroba i cierpienie, które każdy zadaje sobie sam własnymi rękami. Ale tego nie czuje, bo robi to w znieczuleniu. Nie ma też siły i sposobu, by skłonić kogoś do terapii uzależnienia. Nie żebym nie próbowała. W zasadzie próbowałam wszystkiego. Bo ja też cierpiałam. I cała rodzina.

Co mogą bliscy osoby uzależnionej? Powoli stawiać granice. Sobie. Na przykład nauczyć się nie wdawać w awantury, które uzależniony prowokuje, oskarżając o to innych, że jego prowokują. Nie reagować na wybuchy złości. Zająć się sobą. Pójść na terapię. Paradoksalnie takie zmiany dotyczące tylko mnie pomagają w relacji. I przynoszą zmiany na lepsze w życiu całej mojej rodziny. Męża też. Mimo, że nie mieszkamy razem.

Gdy byłam początkująca na forum nałóg napisał, żeby oddzielać nałóg od człowieka. Żeby mówić nie popapraniom płynącym z nałogu (dla przykładu wybuchom złości, poprzez nie reagowanie na nie na przykład), ale wciąż pozostać otwartą na człowieka. Trudne, ale nie niemożliwe. Pomaga. Jedna z najlepszych wskazówek dotycząca okazywania miłości i sobie i osobie uzależnionej, jaką dostałam.

To oczywiście program na dłuższy czas. Na dziś potrzebujesz zapewne ochłonąć, dać sobie czas, by uporać się z emocjami. I z trudną sytuacją w której się do siebie nie odzywacie. Rady nie są dobre, ale tej jednej ci udzielę, to zresztą jedyna dozwolona. Idź do cichej spokojnej Kaplicy Adoracji, daj sobie czas. Opowiedz o wszystkim Jezusowi, wypłacz Mu się. Powierz mu się, całą tą trudną sytuację. On ci pomoże, i podpowie co robić. Czasem czuje się odpowiedź w sercu, albo nawet słyszy, czasem spowiednik odpowiada na pytania zadane Jezusowi, czasem wpada w ręce książka, albo słyszysz kazanie. Jest mnóstwo sposobów w jakie Bóg może do nas przemówić. Ale odpowiada. Jeśli tylko zapytamy.

Pomyśl też co możesz zrobić dla siebie w wymiarze ludzkim. Co przyniesie ci ulgę, radość, o czym marzysz, albo mówisz sobie wciąż że jutro za tydzień...codziennie zrób coś dla siebie nawet małego. Niby nic a pomaga poczuć się lepiej. Jesteś córką Króla, ukochaną córką. Pamiętasz o tym?
Witaj Ruta
Przykro mi że mój wpis przywołał twoje złe wspomnienia i łzy.

Dużo racji jest w tym co piszesz i zdaje sobie z tego sprawę ale.. no właśnie zawsze jest jakieś ale.

Dużo czytałam na temat uzależnieniach jakie ma mąż i na początku obwiniałam się o to.
Myślałam że coś ze mną jest nie tak skoro mąż szuka wrażeń gdzie indziej.

Przeszło mi przez myśl że po tylu latach wtargnęła się do sypialni rutyna (mogło tak być) i trzeba coś z tym zrobić.

Ciężko mi było ale postanowiłam działać.

Nowa bielizna itd. do niektórych rzeczy musiałam się przełamać (nie zmuszać) ale oboje byliśmy zadowoleni z takich zmian.
Myślałam że tego mu brakowało (mi również) i że temat pornografi i masturbacji mamy zamknięty.

Niestety pomyliłam się.

I to mnie dobiło najbardziej.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2021, 20:13 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ