Never ending story

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: ozeasz »

Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 12:49 I jako, że mam dni płodne i jestem sfrustrowana dziś mu o tym powiedziałam, że jestem sfrustrowana i oczekuję zrozumienia co do mojego czepliwego dziś nastroju.
Te same rzeczy można przekazać w różnej formie, trudno mi pisać o Twoim mężu który jest tu nieobecny, widzimy go też Twoimi oczyma i przez Twoją percepcję, to duży margines błędu w postrzeganiu.

Dla mnie wyjściem jest sposób komunikacji NVC, dystans do siebie, przestrzeń wolności nie wymagań i powinności, ewentualnie granice dla obrony siebie, realizowania własnych potrzeb.

Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 12:49 Tylko jak ja mam ich nie mieć jak mąż jest w domu i mi się mega podoba jak jest zabawny, teraz jeszcze wysportowany, dobrze nam się spędza czas?
Na dzień dzisiejszy wydaje mi się że jesteście sobie bardziej obcy niż bliscy, a to że mąż potrafi Cię zauroczyć swoim image to jeszcze nie powód by traktować Go jakby nic się nie stało.

Zauważam to w wielu postach i oczekiwaniach forumowiczów, oczekiwanie że w trudnościach, kryzysie, zdradzie ect. wszystko będzie po "staremu", no raczej nie będzie. Bo na to wskazuje kryzys, ta błogosławiona dla nas okoliczność objawiająca "chorobę" osoby, małżeństwa i potrzebę zmiany.

Małżeństwo w formie dotychczas funkcjonującej runęło i może tu przesadzam ale nie istnieje jako takie, chyba że na płaszczyźnie sakramentalnej - nadnaturalnej, za to patrząc z punktu widzenia relacji - więzi zwykle jest to ruina, gruzy...

Można próbować to odbudowywać i tu może są zalety w tym, że jakaś więź była bo do niej można się odnieść, ale nieraz lepiej się nie odnosić jeśli było tam dużo krzywd, zranień, bólu.

Więc pozostaje budować od nowa, od zera, bez odnośników typu przecież jesteś moim mężem, żoną - więc....

Warto zobaczyć tego człowieka dzisiaj, zobaczyć czym żyje, jakie ma potrzeby, kim i jaki jest i zacząć dialog od początku, z szacunkiem wobec jego i własnej wolności.

To może być, to jest trudne ale na dzień dzisiejszy ja nie widzę innego wyjścia, dojrzewanie do miłości nas ludzi zwykle nie jest usłane różami, pozbawianie się złudzeń nie jest niczym przyjemnym, konfrontacja z postrzeganiem własnej osoby też może nieraz przyprawić o ból głowy, ale czy nie warto wreszcie zacząć budować na skale, a przede wszystkim na Skale aby to już więcej nie runęło?

Dla mnie mistrzem miłości jest Jezus, miłość ma w Nim źródło, ta jedyna nie ta z "matrixa", ta prawdziwa idzie śladami mistrza często na "krzyż", wiem że to może być dramatem dla wielu osób, jak i było dla mnie mimo że wydawało się że jestem osobą świadomie wierzącą i mającą żywą relację z Jezusem, kryzys i zdrady stały się inicjatorem przemiany myślenia, otwarcia oczu na to co prawdziwe a nie złudne i życzeniowe i teraz mam wrażenie że moja miłość do żony mimo 11letniej rozłąki jest dojrzalsza i pełniejsza niż kiedyś, skupiona na Niej a nie na własnych doznaniach, szanująca Jej wolność, aż do odrzucenia.

Podzielę się tu z Tobą jeśli wolno Słowem, który skierował do mnie (które "dotknęło" mojego serca) Jezus na początku małżeństwa, a które stało się realne w moim życiu patrząc na Nie z perspektywy lat i nie utraciło swojej mocy, a z każdym dniem potwierdza w moim przekonaniu swą nieskończoną Mądrość i Przenikliwość, może znasz:
1 Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
2 Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
3 Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
4 Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
5 Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia1.
6 Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
7 Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
8 Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,
a nie przepadnie wasza zapłata.
9 Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania!
10 Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie:
któż zaufał Panu, a został zawstydzony?
Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony?
Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził?
11 Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny,
odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia.
12 Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym
i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami.
13 Biada sercu zniechęconemu: ponieważ nie ma ufności,
nie dozna opieki.
14 Biada wam, którzy straciliście cierpliwość:
cóż uczynicie, kiedy Pan nawiedzi?
15 Którzy się Pana boją, będą posłuszni Jego słowom,
a miłujący Go pójdą Jego drogami.
16 Którzy się Pana boją, będą szukać Jego upodobania,
a miłujący Go w Prawie znajdą nasycenie.
17 Którzy się Pana boją, przygotują swe serca,
a przed obliczem Jego uniżą swe dusze.
18 Wpadnijmy raczej w ręce Pana
niż w ręce ludzi:
jaka jest bowiem Jego wielkość,
takie też i miłosierdzie2. Syr 2, 1-18
Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Monti »

Chyba nie chodzi, żeby jakoś funkcjonować dla samej idei, tylko, żeby być szczęśliwym w małżeństwie.
Jak dla mnie mężczyzna stroniący od bliskości fizycznej z żoną to niepokojący sygnał, bo może to oznaczać, że popęd znajduje ujście gdzieś indziej.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Monti pisze: 10 cze 2022, 22:05 Chyba nie chodzi, żeby jakoś funkcjonować dla samej idei, tylko, żeby być szczęśliwym w małżeństwie.
Jak dla mnie mężczyzna stroniący od bliskości fizycznej z żoną to niepokojący sygnał, bo może to oznaczać, że popęd znajduje ujście gdzieś indziej.
A ja obawiam się, że te wszystkie terapie na jakie chodził pozbawiły go jakiejkolwiek ochoty na bliskość. Odrzucił porno i flirty i mnie też. Tak to widzę. Trafiłam do tego samego wora jako odrzut. Zastąpił to siłownią i oglądaniem filmów wieczorem.

A ja nie wiem co mam dalej robić. Wszystko jest dobrze byle tylko nie wejść w stosunki damsko-męskie bo od razu jest zły i wycofuje się.
To nie wiem jak w takim wypadku budować bliskość jak go palcem dotknąć nie mogę. A sama się frustruję.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Sefie »

Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 23:33 A ja nie wiem co mam dalej robić. Wszystko jest dobrze byle tylko nie wejść w stosunki damsko-męskie bo od razu jest zły i wycofuje się.
To nie wiem jak w takim wypadku budować bliskość jak go palcem dotknąć nie mogę. A sama się frustruję.
Przyznam, że nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy żona zachęca mnie do bliskości a ja odmawiam. W moim małżeństwie policzyłbym to na palcach jednej ręki a powód bywał wagi ciężkiej.

Firekeeper, patrząc z punktu widzenia mężczyzny ... albo zmienił orientację albo mąż ma problemy z potencją.
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Never ending story

Post autor: Niepoprawny83 »

Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 23:33
Monti pisze: 10 cze 2022, 22:05 Chyba nie chodzi, żeby jakoś funkcjonować dla samej idei, tylko, żeby być szczęśliwym w małżeństwie.
Jak dla mnie mężczyzna stroniący od bliskości fizycznej z żoną to niepokojący sygnał, bo może to oznaczać, że popęd znajduje ujście gdzieś indziej.
A ja obawiam się, że te wszystkie terapie na jakie chodził pozbawiły go jakiejkolwiek ochoty na bliskość. Odrzucił porno i flirty i mnie też. Tak to widzę. Trafiłam do tego samego wora jako odrzut. Zastąpił to siłownią i oglądaniem filmów wieczorem.

A ja nie wiem co mam dalej robić. Wszystko jest dobrze byle tylko nie wejść w stosunki damsko-męskie bo od razu jest zły i wycofuje się.
To nie wiem jak w takim wypadku budować bliskość jak go palcem dotknąć nie mogę. A sama się frustruję.
A może najłatwiejszym wyjaśnieniem jest spadek libido twojego męża? Jeśli zmienił pracę to czy nie jest bardziej stresująca? Może porzucone ale długotrwałe uzależnienie od pornografii ostatecznie zaowocowało niemożliwością osiągnięcia przyjemności z realnego współżycia, tak się przecież często zdarza. Może ma inne problemy zdrowotne... Jeśli jest wrażliwy to może nie pasuje mu rola sex maszyny, bo ostatecznie tak może odbierać twoje komunikaty o potrzebie bliskości (wątpliwe), zwłaszcza jeśli nie czuje się obecnie zbyt pewny na tym polu, może nawet nieświadomie dałaś mu kiedyś do zrozumienia że coś robi nie tak.
Zaufaliśmy miłości.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

ozeasz pisze: 10 cze 2022, 16:48
Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 12:49 I jako, że mam dni płodne i jestem sfrustrowana dziś mu o tym powiedziałam, że jestem sfrustrowana i oczekuję zrozumienia co do mojego czepliwego dziś nastroju.
Te same rzeczy można przekazać w różnej formie, trudno mi pisać o Twoim mężu który jest tu nieobecny, widzimy go też Twoimi oczyma i przez Twoją percepcję, to duży margines błędu w postrzeganiu.

Dla mnie wyjściem jest sposób komunikacji NVC, dystans do siebie, przestrzeń wolności nie wymagań i powinności, ewentualnie granice dla obrony siebie, realizowania własnych potrzeb.

Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 12:49 Tylko jak ja mam ich nie mieć jak mąż jest w domu i mi się mega podoba jak jest zabawny, teraz jeszcze wysportowany, dobrze nam się spędza czas?
Na dzień dzisiejszy wydaje mi się że jesteście sobie bardziej obcy niż bliscy, a to że mąż potrafi Cię zauroczyć swoim image to jeszcze nie powód by traktować Go jakby nic się nie stało.

Zauważam to w wielu postach i oczekiwaniach forumowiczów, oczekiwanie że w trudnościach, kryzysie, zdradzie ect. wszystko będzie po "staremu", no raczej nie będzie. Bo na to wskazuje kryzys, ta błogosławiona dla nas okoliczność objawiająca "chorobę" osoby, małżeństwa i potrzebę zmiany.

Małżeństwo w formie dotychczas funkcjonującej runęło i może tu przesadzam ale nie istnieje jako takie, chyba że na płaszczyźnie sakramentalnej - nadnaturalnej, za to patrząc z punktu widzenia relacji - więzi zwykle jest to ruina, gruzy...

Można próbować to odbudowywać i tu może są zalety w tym, że jakaś więź była bo do niej można się odnieść, ale nieraz lepiej się nie odnosić jeśli było tam dużo krzywd, zranień, bólu.

Więc pozostaje budować od nowa, od zera, bez odnośników typu przecież jesteś moim mężem, żoną - więc....

Warto zobaczyć tego człowieka dzisiaj, zobaczyć czym żyje, jakie ma potrzeby, kim i jaki jest i zacząć dialog od początku, z szacunkiem wobec jego i własnej wolności.

To może być, to jest trudne ale na dzień dzisiejszy ja nie widzę innego wyjścia, dojrzewanie do miłości nas ludzi zwykle nie jest usłane różami, pozbawianie się złudzeń nie jest niczym przyjemnym, konfrontacja z postrzeganiem własnej osoby też może nieraz przyprawić o ból głowy, ale czy nie warto wreszcie zacząć budować na skale, a przede wszystkim na Skale aby to już więcej nie runęło?

Dla mnie mistrzem miłości jest Jezus, miłość ma w Nim źródło, ta jedyna nie ta z "matrixa", ta prawdziwa idzie śladami mistrza często na "krzyż", wiem że to może być dramatem dla wielu osób, jak i było dla mnie mimo że wydawało się że jestem osobą świadomie wierzącą i mającą żywą relację z Jezusem, kryzys i zdrady stały się inicjatorem przemiany myślenia, otwarcia oczu na to co prawdziwe a nie złudne i życzeniowe i teraz mam wrażenie że moja miłość do żony mimo 11letniej rozłąki jest dojrzalsza i pełniejsza niż kiedyś, skupiona na Niej a nie na własnych doznaniach, szanująca Jej wolność, aż do odrzucenia.

Podzielę się tu z Tobą jeśli wolno Słowem, który skierował do mnie (które "dotknęło" mojego serca) Jezus na początku małżeństwa, a które stało się realne w moim życiu patrząc na Nie z perspektywy lat i nie utraciło swojej mocy, a z każdym dniem potwierdza w moim przekonaniu swą nieskończoną Mądrość i Przenikliwość, może znasz:
1 Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
2 Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
3 Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
4 Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
5 Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia1.
6 Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
7 Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
8 Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,
a nie przepadnie wasza zapłata.
9 Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania!
10 Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie:
któż zaufał Panu, a został zawstydzony?
Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony?
Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził?
11 Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny,
odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia.
12 Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym
i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami.
13 Biada sercu zniechęconemu: ponieważ nie ma ufności,
nie dozna opieki.
14 Biada wam, którzy straciliście cierpliwość:
cóż uczynicie, kiedy Pan nawiedzi?
15 Którzy się Pana boją, będą posłuszni Jego słowom,
a miłujący Go pójdą Jego drogami.
16 Którzy się Pana boją, będą szukać Jego upodobania,
a miłujący Go w Prawie znajdą nasycenie.
17 Którzy się Pana boją, przygotują swe serca,
a przed obliczem Jego uniżą swe dusze.
18 Wpadnijmy raczej w ręce Pana
niż w ręce ludzi:
jaka jest bowiem Jego wielkość,
takie też i miłosierdzie2. Syr 2, 1-18
Pozdrawiam serdecznie.
Ozeaszu dziękuję za Twój komentarz. Podniósł mnie na duchu.

Mam poczucie, że jest jak z moimi dziećmi autystycznymi. Wypracujemy jedno to zawali się drugie. I tak jest w naszym małżeństwie jeden krok do przodu i dwa w tył. Ja nie wiem skąd ja biorę cierpliwość do tego wszystkiego. Chyba tylko Bóg wie.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Niepoprawny83 pisze: 11 cze 2022, 7:34
Firekeeper pisze: 10 cze 2022, 23:33
Monti pisze: 10 cze 2022, 22:05 Chyba nie chodzi, żeby jakoś funkcjonować dla samej idei, tylko, żeby być szczęśliwym w małżeństwie.
Jak dla mnie mężczyzna stroniący od bliskości fizycznej z żoną to niepokojący sygnał, bo może to oznaczać, że popęd znajduje ujście gdzieś indziej.
A ja obawiam się, że te wszystkie terapie na jakie chodził pozbawiły go jakiejkolwiek ochoty na bliskość. Odrzucił porno i flirty i mnie też. Tak to widzę. Trafiłam do tego samego wora jako odrzut. Zastąpił to siłownią i oglądaniem filmów wieczorem.

A ja nie wiem co mam dalej robić. Wszystko jest dobrze byle tylko nie wejść w stosunki damsko-męskie bo od razu jest zły i wycofuje się.
To nie wiem jak w takim wypadku budować bliskość jak go palcem dotknąć nie mogę. A sama się frustruję.
A może najłatwiejszym wyjaśnieniem jest spadek libido twojego męża? Jeśli zmienił pracę to czy nie jest bardziej stresująca?
Odkąd jesteśmy po ślubie to ja inicjowałam zbliżenia i się prosiłam. Wyłączając okresy kiedy był uniesiony nowym flirtem. Wtedy się mną interesował. Prawdopodobnie jak ja to widzę. Porno i flirty to była reakcja na stres tak rozładowywał stres i był ,, szczęśliwy " przez ten moment kiedy sobie flirtował wtedy się do mnie też zbliżał. Ale był okres 6 lat temu kiedy zaszłam w ciążę to 2 lata mnie nie dotknął palcem. Ja wtedy też się odcięłam. Później miał psychiatrę i leczenie depresji w ogóle pogrzebało jego chęci na seks ale nie na flirty. Nie leczy już depresji farmakologicznie. Ale teraz to mam wrażenie, że to koniec totalny.

Może porzucone ale długotrwałe uzależnienie od pornografii ostatecznie zaowocowało niemożliwością osiągnięcia przyjemności z realnego współżycia, tak się przecież często zdarza. Może ma inne problemy zdrowotne...
Miał problemy tylko w trakcie leczenia farmakologicznie depresji co było dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Tak się wielokrotnie czułam, że porno było lepsze ode mnie.
Jeśli jest wrażliwy to może nie pasuje mu rola sex maszyny, bo ostatecznie tak może odbierać twoje komunikaty o potrzebie bliskości (wątpliwe), zwłaszcza jeśli nie czuje się obecnie zbyt pewny na tym polu, może nawet nieświadomie dałaś mu kiedyś do zrozumienia że coś robi nie tak.
Wystarczy mi już nawet obejrzeć razem film i się przytulić. Ja już nawet o seksie nie marzę. Nigdy go nie traktowałam jak sex maszyny. Ostatni raz wspołżylismy w lutym kiedy wydawało mi się, że jest dobrze ciężko więc to nazwać moimi dużymi potrzebami. Nigdy nie było systematyczności. Od początku to maksymalnie wspołżylismy raz w miesiącu albo wcale. Zawsze to ja musiałam czekać kiedy on będzie gotowy. Może z raz mu odmówiłam. Nigdy mu nie powiedziałam, że jest gorszy czy, że się nie nadaje. Raczej uderzyłam w siebie.

Po tym co mi robił to ja powinnam zamknąć się na seks i bliskość z nim, a jest na odwrót. To ja słyszałam od niego, że mam się nie odzywać w trakcie, być cicho. Zgasić światło. Nie ruszać się. Nie mówić o seksie. Nie było możliwości w ogóle współżyć w dni niepłodne, bo mi wtedy odmawiał, a w dni płodne chętnie wychodził z inicjatywą, bo wiedział, że nic z tego. Zawsze tylko w nocy jak dzieci będą spać. Nigdy na jakimś wyjeździe na wakacje. To ja już wychodziłam z siebie żeby go zadowolić i zrozumieć i nic z tego. To ja musiałam sobie zasłużyć. Być grzeczna cały dzień i niczym go niezestresować, bo od razu odmawiał. Nawet nie odmawiał po prostu ignorował. Żeby chociaż powiedział ,,przykro mi dziś nie dam rady spróbuję następnym razem".

Dalej to ja szukam rozwiązania i czekam. Tylko nie wiem na co. Rozumiem stres ale on jest ciągle w stresie. Ja już się obchodzę z nim jak z jajkiem. Kontroluję siebie żeby nie wybuchać, nie okazywać mu frustracji, nie dokładać problemów. Co gorsze to biorę na siebie. Pracuje nad komunikacją. Wprowadziłam zasady w domu. Zero krzyku. Jestem dużo spokojniejsza. Nic od niego nie wymagam. Nie narzucam się. Nie czepiam się. Za dnia jest na prawdę dobrze. Po za jakimś epizodami jak wczoraj. Dogadujemy się lepiej. Ale jakiekolwiek poruszenie kwestii związku to jest grząski teren. Zamyka się, albo atakuje.

Może potrzeba faktycznie jeszcze dużo czasu do tego by to ułożyć. Tylko mi ciężko jest się nie frustrować i nie dołować. Mam wrażenie, że to już po tylu latach jest tak zaplątane i porąbane, że nie ma wyjścia.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Nirwanna »

Sefie pisze: 11 cze 2022, 0:03 Przyznam, że nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy żona zachęca mnie do bliskości a ja odmawiam. W moim małżeństwie policzyłbym to na palcach jednej ręki a powód bywał wagi ciężkiej.

Firekeeper, patrząc z punktu widzenia mężczyzny ... albo zmienił orientację albo mąż ma problemy z potencją.
Sefie, ale to Ty. Jesteś mężczyzną, fakt. Jednak niewykluczone, że tu Wasze podobieństwa się kończą. Firekeeper opisuje w całym swoim wątku (plus w wątku na starym forum) temat uzależnienia męża - w tej konkretnej sferze.
A temat seksoholizmu oznacza, że tak, niemal na 100% ma problemy z potencją. Specyficzne dla tego uzależnienia.
I niemal na pewno temat nie dotyczy zmiany orientacji. Z tej samej przyczyny.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Nirwanna pisze: 13 cze 2022, 13:43
Sefie pisze: 11 cze 2022, 0:03 Przyznam, że nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy żona zachęca mnie do bliskości a ja odmawiam. W moim małżeństwie policzyłbym to na palcach jednej ręki a powód bywał wagi ciężkiej.

Firekeeper, patrząc z punktu widzenia mężczyzny ... albo zmienił orientację albo mąż ma problemy z potencją.
Sefie, ale to Ty. Jesteś mężczyzną, fakt. Jednak niewykluczone, że tu Wasze podobieństwa się kończą. Firekeeper opisuje w całym swoim wątku (plus w wątku na starym forum) temat uzależnienia męża - w tej konkretnej sferze.
A temat seksoholizmu oznacza, że tak, niemal na 100% ma problemy z potencją. Specyficzne dla tego uzależnienia.
I niemal na pewno temat nie dotyczy zmiany orientacji. Z tej samej przyczyny.
Nirwanna co masz na myśli problemy z potencją specyficzne dla tego uzależnienia?

Nie miał nigdy problemu z potencją podczas stosunku ze mną oprócz momentu leczenia farmakologicznie depresji. Chyba, że masz na myśli unikanie współżycia z żoną, bo bardziej interesuje go inny sposób zaspokajania potrzeb seksualnych?
Od terapii zdążyło mu się raz. Sam mi się przyznał. Wyprowadził z sypialni i od tamtej pory, od lutego traktuje mnie jakbym nie istniała jako kobieta. Nie zauważyłam pisania w serwisach i flirtowania. Więc nie wiem co mam myśleć, a już tym bardziej co mam robić.
Wiem, że mnie to frustruje. I z tym chce sobie poradzić. Nie wiem czy wycofać się z tej relacji czy ją pogłębiać. Jeśli pogłębiać to jaką relację? Zostać przy przyjacielskiej i próbować na tym budować, czy upierać się przy małżeńskiej, a może wycofać się w ogóle. To się robi wszystko mam wrażenie co raz bardziej zagmatwane.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Nirwanna »

Firekeeper pisze: 13 cze 2022, 15:16 Chyba, że masz na myśli unikanie współżycia z żoną, bo bardziej interesuje go inny sposób zaspokajania potrzeb seksualnych?
Tak, dokładnie to mam na myśli.
Przy czym "inny sposób" w toku trwania uzależnienia potrafi się zmieniać niestety.
Przykład (celowo z innej bajki): alkoholik upijał się co wieczór, wódkę chował przed żoną w stolarni/garażu/stodole/wstaw dowolne. Szedł niby popracować, a wracał pijany. Żona w jakiś sposób wymogła zmianę tego zachowania, lub może terapia to spowodowała... Nie pije.
Po jakimś czasie wraca do picia, ale nie chce się zderzyć ze znanymi sobie konsekwencjami, więc zmienia sposób picia. Zahacza się piwem rano po wyjściu z domu, cały dzień jakoś funkcjonuje, tak samo w stolarni/garażu/stodole/wstaw dowolne nic nie ma, tam nie pije.
Po jego powrocie żona co wieczór sprawdza - nic. Ale on sobie jeszcze daje godzinkę na posiedzenie przy TV lub w necie, i wtedy pije. Tylko piwo. I idzie spać na kanapę. A rano tłumaczy żonie że się zasiedział i nie chciał jej budzić... I tak to się potrafi bujać latami.

Dopóki nie zacznie realnie trzeźwieć, a nie tylko zakręcać butelkę - nic się nie zmieni.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Nirwanna ma to sens i jednocześnie w przypadku mojego męża nie ma. Albo ja o tym zwyczajnie nie wiem, bo nie kontroluję go tak jak kiedyś.

Wydaje mi się, bo pewności nie mam, że nie zaspokaja się sam i nie flirtuje z nikim i nie ogląda porno. Bardziej skłaniam się do tego, że po tych terapiach stracił zainteresowanie mną i innymi.

Kiedy on flirtuje z jakąś kobietą chodzi szczęśliwy i zadowolony, telefonu pilnuje, wychodzi z domu. Teraz tego nie ma. Jakbym chciała to bym wzięła telefon i sprawdziła, bo go zostawia. W nocy wstaje i widzę, że zasypia przy normalnych filmach, a nie serwisach jak kiedyś.

Także nie sądzę, żeby wymyślił inną taktykę. Miał zamienić flirty i porno na siłownię i swoje zainteresowania czyli filmy i tak robi.

Został widocznie dokumentnie wyleczony z jakiejkolwiek ochoty na współżycie. A nie tak miało to wyglądać 😔
Konsekwencje ponoszę tego dalej ja. Bo jestem tak czy inaczej odtrącona.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Caliope »

Firekeeper, ja się nie zamartwiam tym, bo minęło 2,5 roku totalnego celibatu. Potrzebę przytulania zaspokajam kontaktem z synem, dużo go przytulam i mówię że go bardzo kocham oraz potrzebę dotyku zaspokajam kontaktem ze zwierzętami. To całkiem fajne zamienniki i przynoszą dużo korzyści. Czujesz się piękna? świat nie kończy się na mężu i pożądaniu, gdzieś są granice.
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Caliope pisze: 13 cze 2022, 19:42 Firekeeper, ja się nie zamartwiam tym, bo minęło 2,5 roku totalnego celibatu. Potrzebę przytulania zaspokajam kontaktem z synem, dużo go przytulam i mówię że go bardzo kocham oraz potrzebę dotyku zaspokajam kontaktem ze zwierzętami. To całkiem fajne zamienniki i przynoszą dużo korzyści. Czujesz się piękna? świat nie kończy się na mężu i pożądaniu, gdzieś są granice.
Też mam za sobą dwuletni celibat wtedy byłam w ciąży, a potem miałam małego synka to też jakoś, że tak powiem gładko poszło. Miałam inne też warunki. Jeszcze nie wiedziałam, że pierwsza córka ma autyzm. Nie chodziła do szkoły. Ja miałam pracę. Czułam się niezależną kobietą. Bardzo chciałam syna więc na nim skupiła się cała moja uwaga. To były początki mojego wychodzenia z współuzależnienia. Syn teraz jest bardzo absorbujący, nastolatki dają mi też w kość. Mam nowego pieska. Mam mnóstwo zamienników. Tak czuję się piękna. Oczywiście, że tak. Świat nie kończy się na mężu. Oczywiście, ale dopóki jesteśmy, że tak powiem razem czuję się w obowiązku coś z tym robić. Działać, myśleć, szukać rozwiązań. Przy okazji dużo pozytywnych rzeczy znajduje dla siebie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Nirwanna »

Firekeeper, może warto przyjrzeć się temu swojemu poczuciu odtrącenia.
Bo dopiero co pisałaś o tym, że mąż się podzielił w rozmowie przyczynami takiego, a nie innego postępowania.
Z którego wynika, że on nie odrzuca cię intencjonalnie, tylko dlatego, że sobie nie radzi. Gdyby dowolna inna kobieta była na Twoim miejscu, problem byłby ten sam. Bo on nie radzi sobie sam ze sobą, a nie intencjonalnie przeciw Tobie lub komukolwiek. Tak odczytałam Twoją relację.

I w świetle poprzedniej mojej wypowiedzi nie mówię że masz wracać do kontrolowania. Wszak raczej brak kontrolowania daje Ci większy spokój. I tym się warto ucieszyć, oraz pozbywać się oczekiwań. Na zasadzie - jak przestanę kontrolować, to mąż się zmieni, będzie czuły i wróci do sypialni. Nie musi tak być. Zajęcie się sobą i zaprzestanie kontrolowania ma dać spokój i dobrostan mnie, jak mąż się zmieni to super, ale jak nie - to ja mam wciąż spokój i dobrostan.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Firekeeper
Posty: 802
Rejestracja: 24 maja 2021, 19:46
Płeć: Kobieta

Re: Never ending story

Post autor: Firekeeper »

Nirwanna pisze: 13 cze 2022, 22:02 Firekeeper, może warto przyjrzeć się temu swojemu poczuciu odtrącenia.
Bo dopiero co pisałaś o tym, że mąż się podzielił w rozmowie przyczynami takiego, a nie innego postępowania.
Z którego wynika, że on nie odrzuca cię intencjonalnie, tylko dlatego, że sobie nie radzi. Gdyby dowolna inna kobieta była na Twoim miejscu, problem byłby ten sam. Bo on nie radzi sobie sam ze sobą, a nie intencjonalnie przeciw Tobie lub komukolwiek. Tak odczytałam Twoją relację.

I w świetle poprzedniej mojej wypowiedzi nie mówię że masz wracać do kontrolowania. Wszak raczej brak kontrolowania daje Ci większy spokój. I tym się warto ucieszyć, oraz pozbywać się oczekiwań. Na zasadzie - jak przestanę kontrolować, to mąż się zmieni, będzie czuły i wróci do sypialni. Nie musi tak być. Zajęcie się sobą i zaprzestanie kontrolowania ma dać spokój i dobrostan mnie, jak mąż się zmieni to super, ale jak nie - to ja mam wciąż spokój i dobrostan.
Tak cały czas jednak to gdzieś mnie dotyka, że może z inną kobietą byłby normalny, a to ja działam na niego w jakiś sposób, że go stresuję i się mnie boi. A to przez moje skrajne zachowania kiedy nie panowałam nad sobą. Jak to Pavel mi napisałam wykastrowałam go. Więc czuję się w obowiązku też odpowiedzieć za swoją cześć i naprawić to co ja mogę.
Zajęcie się sobą i zaprzestanie kontrolowania ma dać spokój i dobrostan mnie, jak mąż się zmieni to super, ale jak nie - to ja mam wciąż spokój i dobrostan.
Tak do tego podeszłam. Dla mnie jest spokój. Nie czuję przymusu, że muszę go sprawdzić. Było ciężko nawet bardzo ciężko ale widzę, że jest mi lepiej z tym. Nie pytam kto dzwoni i po co tylko zajmuje się dalej tym czym się zajmowałam.
ODPOWIEDZ